23.10.2024, 22:21 ✶
Eposy, opisujące historie niesamowitych bohaterów miały zazwyczaj to do siebie, że trochę trwały, tak aby, gdy nadejdzie upragniony finał historii, czytelnik nie czuł się, rozczarowany przedwczesnym końcem. Przecież gdyby Odyseusz powrócił do Penelopy od razu spod Troi to co to by była za historia? Gdzie byłaby w tym przygoda? Trudy wyprawy i różne wyzwania rzucane pod nogi?
Najwyraźniej jednak tej konkretnej epickiej histori pisane było zakończyć się przedwcześnie.
Jonathan podążył wzrokiem za Anthonym I... Oh. Kot się chyba odnalazł. Podeszli kilka kroków bliżej. Tak, kot się zdecydowanie odnalazł. I dobrze, bo przecież to był cel ich misji, ale... Ale jednak trochę liczył na to, że odnajdzie się tak przynajmniej jeszcze za kwadrans, aby mogli nieco bardziej zaangażować się w te poszukiwania. Nie zdążyli nawet sprawdzić sąsiadów!
– Widzisz, najwyraźniej Matka wiedziała, że jeśli ustawi nas wspólnie w jednym miejscu, to nie ma dla nas rzeczy niemożliwych – Na przykład takich, jak szybkie odnalezienie zaginionego od kilku dni kota.
Niestety Makbet nie zamierzał docenić starań jego wybawców, aby zaprowadzić ich z powrotem do właścicielki. Nie. Makbet okazał się na tyle przerażony, że żadne z nich nie potrafiło go uspokoić.
– Anthony z całym szacunkiem, jeśli przywołasz tę swoją bestię i jakkolwiek zrani Makbeta, to od jutra równie dobrze możesz sobie dać Ptolemeusza jako twojego zastępcę – rzucił niby żartobliwie, ale jednak w jego głosie dało się słyszeć nutę irytacji, kiedy właśnie cofał podrapaną przez kota dłoń. – Jest przerażony. Makbecie, ale spójrz nic ci nie grozi. Chcemy zaprowadzić cię do twojej pani, ale musisz dać nam sobie pomóc.
Kot nie dał się przekonać tą niesamowitą siłą argumentów. Selwyn zmarszczył uparcie brwi. No przecież nie zamierzał go tutaj zostawić, ale jego wiedza o kotach ograniczała się do tego, że większość z nich dawała się głaskać. Nie miał jednak nigdy doczynienia z tak wylęknionym kotem.
Nigdy nie miał też wcześniej doczynienia z Shafiqiem oznajmiającym, że zaraz spróbuje.zaśmierdzieć kotu tuńczykiem. Przyjaciel rzucił zaklęcie. i nagle, po dość głosnym trzasku, rzeczywiście było czuć tuńczyka... Ze swetra Anthony'ego. Kot zaczął ruszać nosem, ale dalej pozostawał skulony w norze, a Jonathan... Jonathan bardzo usilnie walczył, any się nie roześmiał.
– Poczekaj, zaraz to naprawę. Nie ruszaj się – oznajmił, próbując zniwelować wbity w sweter zapach.
Rozproszenie (IV), aby pozbyć się zapachu tuńczyka
Najwyraźniej jednak tej konkretnej epickiej histori pisane było zakończyć się przedwcześnie.
Jonathan podążył wzrokiem za Anthonym I... Oh. Kot się chyba odnalazł. Podeszli kilka kroków bliżej. Tak, kot się zdecydowanie odnalazł. I dobrze, bo przecież to był cel ich misji, ale... Ale jednak trochę liczył na to, że odnajdzie się tak przynajmniej jeszcze za kwadrans, aby mogli nieco bardziej zaangażować się w te poszukiwania. Nie zdążyli nawet sprawdzić sąsiadów!
– Widzisz, najwyraźniej Matka wiedziała, że jeśli ustawi nas wspólnie w jednym miejscu, to nie ma dla nas rzeczy niemożliwych – Na przykład takich, jak szybkie odnalezienie zaginionego od kilku dni kota.
Niestety Makbet nie zamierzał docenić starań jego wybawców, aby zaprowadzić ich z powrotem do właścicielki. Nie. Makbet okazał się na tyle przerażony, że żadne z nich nie potrafiło go uspokoić.
– Anthony z całym szacunkiem, jeśli przywołasz tę swoją bestię i jakkolwiek zrani Makbeta, to od jutra równie dobrze możesz sobie dać Ptolemeusza jako twojego zastępcę – rzucił niby żartobliwie, ale jednak w jego głosie dało się słyszeć nutę irytacji, kiedy właśnie cofał podrapaną przez kota dłoń. – Jest przerażony. Makbecie, ale spójrz nic ci nie grozi. Chcemy zaprowadzić cię do twojej pani, ale musisz dać nam sobie pomóc.
Kot nie dał się przekonać tą niesamowitą siłą argumentów. Selwyn zmarszczył uparcie brwi. No przecież nie zamierzał go tutaj zostawić, ale jego wiedza o kotach ograniczała się do tego, że większość z nich dawała się głaskać. Nie miał jednak nigdy doczynienia z tak wylęknionym kotem.
Nigdy nie miał też wcześniej doczynienia z Shafiqiem oznajmiającym, że zaraz spróbuje.zaśmierdzieć kotu tuńczykiem. Przyjaciel rzucił zaklęcie. i nagle, po dość głosnym trzasku, rzeczywiście było czuć tuńczyka... Ze swetra Anthony'ego. Kot zaczął ruszać nosem, ale dalej pozostawał skulony w norze, a Jonathan... Jonathan bardzo usilnie walczył, any się nie roześmiał.
– Poczekaj, zaraz to naprawę. Nie ruszaj się – oznajmił, próbując zniwelować wbity w sweter zapach.
Rozproszenie (IV), aby pozbyć się zapachu tuńczyka
Rzut PO 1d100 - 18
Akcja nieudana
Akcja nieudana
Rzut PO 1d100 - 82
Sukces!
Sukces!