• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[01.09.972] Not yet corpses! | Basilius & Lorien

[01.09.972] Not yet corpses! | Basilius & Lorien
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#11
12.03.2025, 13:44  ✶  
Wyczuła ten ton, który nie potrafiła porównać do niczego innego jak do punktu wejścia w przedwczesną żałobę. Niedowierzanie. Może lekkie zaprzeczenie. Zupełnie jak niewprawny sędzia, który pierwszy raz w swojej karierze wydawał wyrok. Nie mogli… Nie. Nie chciała, żeby pozwolili sobie na chwilę zwątpienia czy nadziei, że to zwykły błąd lekarski.
- Basiliusie.- Zebranie myśli nie było najłatwiejszym zadaniem, zwłaszcza kiedy tak dużo wątpliwości i pytań kołatało jej w głowie. Żadne z nich nie skierowane jednak do Prewetta, a do niej samej. Listy rzeczy, które musiała zrobić; nazwiska ludzi, z którymi porozmawiać. Może rzeczywiście mogłaby gdzieś wyjechać, z dala od konfliktów, przeczekać ostatnie miesiące na Sycylii. Zganiła się od razu za taką myśl, powtarzając to co zawsze mówiła jej matka. "Odpoczniesz to ty sobie w grobie."- Wiedzieliśmy, że to się kiedyś stanie. Nie zadręczaj się, proszę.
Nie zamierzała go zapewniać, że był fantastycznym lekarzem, który zrobił wszystko co mógł, na co pozwalały fundusze, współczesna wiedza i granice magii; że to nie byle przeziębienie na które może pomóc pierwszy lepszy eliksir z apteki czy napar z ziółek Nie mówiła tego, bo wiedziała, że tego nie potrzebuje. Po prostu wolała mu przypomnieć, że klątwa z którą się borykali była paskudna i bezlitosna. Rzeczywistość, nieważne jak okrutna, zawsze była według Lorien lepszą alternatywą niż wszelkie bajki z mchu i paproci.
- Tylko wybierz ładne zdjęcie na okładkę. I nie zapomnij wysłać egzemplarza cioci Ethel. - Odpowiedziała już ze śmiechem, starając się zatuszować rosnące zmęczenie. Spojrzała na zegar wiszący w pokoju.- Muszę się już zbierać. Nie śmiałabym nie posłuchać swojego lekarza i odpuścić sobie moją ulubioną porę dnia w pracy jaką jest przerwa na kawę. I wyślij mi receptę pocztą, zgłoszę się jeszcze dzisiaj do Lupinów. - Podniosła się powoli, biorąc do ręki swoją laskę. Oparła się o nią, z dziwną ulgą przyjmując do świadomości swoją własną słabość.

Kolejne słowa Prewetta zatrzymały ją w miejscu. Spojrzała na niego poważnie.
- Jeśli ktokolwiek będzie ci się w tej sprawie naprzykrzał, powiedz mi o tym, dobrze? Jestem dużą dziewczynką, poradzę sobie z przesadnie ciekawskimi nie swoich interesów osobnikami.- Założyła nerwowo kosmyk włosów za ucho. Shafiq. To był trudniejszy temat niż chciała przed sobą przyznać. Trudniejszy, bo wymagał zmierzenia się z demonami przeszłości, które Lorien zamknęła głęboko w odmętach pamięci za drzwiami, do których klucz wyrzuciła zdawałoby się lata temu.
- Porozmawiam z Anthonym. Nie przed waszym wyjazdem do Egiptu, ale… Znajdę na to odpowiednią chwilę.- Obiecała, choć dało się wyczuć nutę zawahania. Jakby ta odpowiednia chwila mogła wcale nie nadejść. O ile łatwiej byłoby pewnego dnia obudzić się w ptasiej formie i kompletnie nie myśleć co dalej. Nie przejmować się tłumaczeniem niczego nikomu.
Nie skomentowała kwestii wynajdowania nowych ekspertów, bo tymi zwyczajnie w świecie przestała się już przejmować. Wizja spędzenia kolejnych sześciu miesięcy pod wpływem dziwnych medykamentów o nieznanych jej skutkach ubocznych, tylko po to by odwlec to co nieuniknione o kolejny rok czy dwa… Nie. Przed laty obiecała sobie, że umrze tak jak starała się żyć - z godnością i pewnością siebie kogoś znacznie wyższego.
- Jeszcze raz ci dziękuję, Basiliusie.- Skinęła mu głową, gestem dłoni dając jeszcze znać, że nie musi jej odprowadzać i sama trafi do wyjścia. Zatrzymała się tylko na moment przy drzwiach gabinetu jakby chciała coś dodać, ale ostatecznie po prostu wyszła.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Lorien Mulciber (2714), Basilius Prewett (1612)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa