• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
Ptasia poczta Lorien

Ptasia poczta Lorien
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#1
29.06.2024, 19:46  ✶  
Lorien Mulciber
Paul
Znalazła Paula niecałe dwa lata temu. Choć tak naprawdę można uznać, ze się do niej przyczepił. Podczas jednej z przemian Lorien odkrywała, że podąża za nią małe wronie pisklę. Więc go po prostu wzięła do siebie i zaopiekowała się nim. Albo nią. W sumie do dzisiaj pewna nie jest

Paul radzi sobie z noszeniem listów jakby za poprzedniego życia był prawdziwą pocztową sową. Co prawda zdarza mu się trochę nadszarpnąć kopertę albo uznać, że jej odbiorcy nie odda bez zapłaty.
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#2
07.07.2024, 21:19  ✶  
2 sierpnia 1972 roku

W sypialni zajmowanej przez Lorien, na szafce nocnej, pojawił się bukiet czerwonych róż. Skąd się tutaj wziął, kto go jej podarował? Na te pytania odpowiedzi udzieliła dołączona do niego karteczka. Widniało na niej: Szybkiego powrotu do zdrowia, życzą: Alexander i Diana Mulciber.
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#3
14.07.2024, 23:42  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.07.2024, 23:47 przez Alexander Mulciber.)  
03.08.1972 r.

Lorien,

Nie ma za co, mała. Powiem Dianie, że kwiaty Ci się podobały.

Cieszę się, że zdrowie Ci dopisuje. Niepokojące słyszałem plotki. Bałem się szczerze, że klątwa odcisnęła piętno na Twoim stanie psychicznym.

Teraz jestem już pewien, że Cię kompletnie pojebało.

Ale mogę mieć przynajmniej nadzieję, że Twój nowy mąż doskonale się Tobą zaopiekuje, z tymi wszystkimi uzdrawiającymi kadzidełkami na podorędziu.

Tak, Lorien Crouch – Lorien Mulciber, pardon – dalej cholernie mnie to bawi, że jesteśmy teoretycznie rodziną.

Po chuj wychodziłaś za mojego kuzyna – po chuj on się z Tobą ożenił – nie wnikam, pozwól tylko, że zapytam krótko: Robert wie, że rozpierdalasz swój posag po mugolskich kasynach?

Ładna papeteria, swoją drogą. Prawie dostałem zawału na sam widok. Może to rodzinne. Naćpałaś się jakimiś świeczuszkami wyostrzającymi humor? Wybaczam Ci, bo sam zrobiłbym to samo, żeby móc wytrwać obok tej cholernej familii.

Dawno nie mieliśmy okazji porozmawiać. Znajdź dla mnie kiedyś wolne popołudnie. I witaj w rodzinie, jak sądzę.

Alexander Mulciber

P.S. Z tą "równością i braterstwem" wzorowałem się na przysiędze składanej podczas ceremonii zaprzysiężania sędziów Wizengamotu. Chciałem jeszcze dodać coś o sprawiedliwości i uczciwości, ale nie znalazłem choćby wzmianki o takich wartościach w waszym prawniczym credo.


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#4
18.07.2024, 21:52  ✶  
Londyn, 05.08.1972 r.

Lorien,

Chodzi o sprawy rodzinne, a jako że ustaliliśmy, że możemy nominalnie nazywać się rodziną, zwracam się do Ciebie. Być może będę potrzebował porady prawnej.

Tak, zgadłaś, “mia cara”, przeczytałem artykuł w Czarownicy. Zepsuł mi kompletnie radość z rozwiązywania krzyżówki.

Lorien, ja naprawdę się, kurwa, staram, ale ta rodzina – ta pierdolona rodzina.

Praca w Ministerstwie jest poniżej ich godności – co z tego, że Nobby Leach dawno już zdechł, zachowują się tak, jakby jego pierdolone truchło dalej zasmradzało gabinet Ministra – ale już handel bimbrem i świeczkami o kształcie chuja traktują jako rewolucyjną strategię biznesową. No kurwa świetny interes.

Mój ojciec przewraca się w grobie.

Nie wierzę, kurwa, że to mówię, ale Wszyscy musimy porozmawiać. Ale najpierw ją utnę sobie męską rozmowę z Chesterem, skoro jego ojciec nie potrafi utrzymać go, kurwa, w ryzach.

W karcie zgonu napiszę temu gówniarzowi, że z chuja spadł.

Wywietrz, kurwa, salon, zanim wrócę z nim do waszej kamienicy, bo już wystarczająco jebie tam trupem.

Alexander


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#5
14.08.2024, 13:57  ✶  
Zoilus Tristana dostarczył list jakąś godzinę później.
Londyn 2 sierpnia 1972r.

Szanowna Pani Lorien,

Bardzo Pani dziękuję za uczciwość. W całym zamieszaniu, jakie miało miejsce, nie zarejestrowałem tego przypadku. Przykro mi, że stała się Pani świadkiem takiego zdarzenia, które nie powinno mieć miejsca. Z drugiej strony, dla Pani bezpieczeństwa, rozsądnym było oddalić się od zamieszania, które wywołane zostało przez jedną z klientek.


Tym samym chciałbym przeprosić za zachowanie mojej dziewczyny, która pomagała mi przy stoisku. Jest podatna na obraźliwości kierowane w moją stronę, nie przewidziałem, że tak gwałtownie zareaguje.


Nie planowałem występować z oskarżeniami, wobec zachowania jednej z klientek, czy także w kwestii nieodpowiedniego zabezpieczenia kiermaszu. Mogę zapewnić, że ustosunkuję się do Pani prośby. Pozwolę sprawie ucichnąć a wszelkie niedogodności, osobiście omówię z dziewczyną, która dopuściła się nieodpowiedzialnego zachowania.


Mam nadzieję, że pomimo doświadczenia nieprzyjemnego zdarzenia, samo Lammas również i Pani upłynęło w spokojnej atmosferze.


Dziękuję za czek. Naprawdę, nie musiała Pani podawać większej kwoty.
Napiwek, w naszej społeczności mugolskiej oznacza drobne podziękowanie za usługi, w postaci dodatku kilku monet. Mimo słowa, nie ma ono nic wspólnego z alkoholem ani jednostką miarową.



Serdeczne pozdrawiam,
Tristan Ward
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#6
18.08.2024, 12:14  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.09.2024, 19:45 przez Morpheus Longbottom.)  
Znajoma koperta, oficjalna papeteria Departamentu Tajemnic, dotarła do Lorien wieczorem. Zamiast sowy, przyniósł ją magikurier wraz z bukietem tulipanów, dziwnych jak na tę porę roku, odmiana Królowej Nocy, o łebkach tak purpurowych, że aż czarnych, przewiązana czarną wstążką.

Warownia, 29 VIII 1972

Najdroższa Lorien,

przyjmij ode mnie najszczersze wyrazy współczucia z powodu straty Twojego męża. Spoglądam na kalendarz i nie dowierzam, jak krótko trwało Twoje szczęście, jak gwałtownie i bez zapowiedzi nić jego życia została przecięta przez nieprzebłagane Mojry.

Wiedz, że możesz na mnie liczyć w tym trudnym czasie i jeśli któryś z moich talentów będzie Ci potrzebny, wystarcz Twoje słowo. Bądź śilna w tym czasie żałoby, kir nigdy nie jest łatwym kolorem do noszenia, zarówno w stroju, jak i w sercu.


Zerkający niespokojnie w gwiazdy,

Morpheus


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#7
26.08.2024, 00:19  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.08.2024, 16:29 przez Lorraine Malfoy.)  

—28/08/1972—


List napisano w pośpiechu, po wizycie Richarda w Necronomiconie. Kopertę zabezpieczono standardowym zaklęciem.


Londyn, 28.08.1972 r.

Lorien,

Odwiedził mnie właśnie Richard Mulciber, prosząc, bym zajęła się pogrzebem Twojego męża. Zaniepokoiła mnie Twoja nieobecność, jak i to, że z ust Richarda ani razu nie padło Twoje imię. Otrzymałam kartę zgonu podpisaną przez magomedyka o nazwisku Mulciber, więc zobowiązałam się niezwłocznie wysłałać ludzi po ciało Roberta. Moje pająki szepczą mi jednak na ucho przedziwne rzeczy. Czy wszystko u Ciebie w porządku? Gdzie jesteś? Nigdy nie powierzasz spraw osobistych pośrednikom, ale jeżeli nie życzysz sobie zajmować się pogrzebem i celowo zaangażowałaś w to Richarda, zignoruj, proszę, moją wiadomość i przyjmij szczere kondolencje.

L. Malfoy

List rozsypał się w popiół po przeczytaniu.


Yes, I am a master
Little love caster
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#8
26.08.2024, 00:46  ✶  
Odpowiedź na ten list Lorien z 5 sierpnia 1972 r.


wsiadłszy do pociągu byle jakiego, 06.08.1972 r.

Lorien,

Wkurwiłem się i napisałem tamten list pod wpływem emocji, ale już mi przeszło. Rozmowa z Charlesem nieco się przeciągnęła, musiałem się spieszyć, aby zdążyć na wesele Blacków, więc Twoją odpowiedź odczytałem dopiero dziś rano, bo – uwaga, to Cię rozbawi – wziąłem tydzień wolnego i siedzę teraz w pociągu z Ambrosią. Powinnaś się cieszyć, że sam nie zdecydowałem się otworzyć kancelarii adwokackiej: jeżeli Twoją sugestię wzięcia urlopu traktować jako profesjonalną poradą prawną, miałabyś we mnie zaciekłego konkurenta. 

Carpe diem quam minimum credula postero,
Alexander


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#9
27.08.2024, 15:34  ✶  

—09/08/1972—


List zabezpieczono standardowym zaklęciem ochronnym.


Londyn, 09.08.1972 r.

Droga Lorien,

jakże daleko uleciałaś na swych chyżych skrzydłach, jak ptak, który odlatuje na zimę, zabierając wspomnienia lata! Emily Dickinson pisała, że nadzieja jest ptakiem na gałązce duszy, śpiewającym niemilknące melodie bez słów. Ja także, wzorem poetki, podziwiam wolne ptaki, pisząc listy w zamknięciu czterech ścian. Pozostaję pełna nadziei, że francuskie słońce opromienia Twoje dni swym niegasnącym blaskiem, a Ty nie weźmiesz mi za złe, że przerywam Twój zasłużony wypoczynek tym nieoczekiwanym listem. Wyjątkowo, piszę nie w interesach – choć zapewne zainteresuje Cię garść angielskich ploteczek, które znajdziesz w dalszej części tego listu – lecz w sprawie osobistej.

Nadzieja snuła ptasie trele pod oknem Emily Dickinson nie żądając w zamian ani okruszka, choć konała z głodu, ja jednak chcę prosić Cię o przysługę – przysługę, która w Twoich oczach może zdać się błahą, ale dla mnie znaczy bardzo wiele. Pod koniec lata wypada rocznica otwarcia Ataraxii, gabinetu spirytystycznego Ambrosii. Z tej okazji zawsze szykuję dla niej niewielki upominek. Wiesz dobrze, że nasza wspólna Przyjaciółka jest bardzo zżyta z mikrokosmosem francuskich bezdroży. Pomyślałam więc, że jakiś czarowny drobiazg z jej “drugiej ojczyzny” byłby w tej sytuacji idealnym prezentem. Od razu pomyślałam o jakimś gustownym świecidełku – naszyjniku z jej ulubionym kamieniem księżycowym, może nowej bransoletce albo pięknym pierścieniu – a komu miałabym zaufać w sprawie biżuterii, jeżeli nie Tobie, Lorien?

Proszę, daj mi znać, czy przypadł Ci do gustu ten pomysł, oczywiście, rozliczyłybyśmy się ze wszystkim rychło po Twoim powrocie do Anglii. Jeszcze raz życzę Ci udanego wypoczynku, a na drugiej stronie tego listu załączam krótkie streszczenie tego, co wydarzyło się w Londynie pod Twoją nieobecność... Bo wydarzyło się całkiem sporo, co zapewne wywnioskowałaś po ilości mężowskiej korespondencji.

Ślę serdeczne pozdrowienia,
Lorraine Malfoy


Yes, I am a master
Little love caster
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#10
27.08.2024, 15:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.08.2024, 15:54 przez Lorraine Malfoy.)  

—09/08/1972—


List zabezpieczono standardowym zaklęciem ochronnym, nadszedł on kilka godzin po poprzedniej wiadomości Lorraine.


Londyn, 09.08.1972 r.

Lorien,

zapomniałabym. Próbuję zmusić Twojego męża do spłaty zaległych alimentów dla nieślubnego syna, więc pilnuj jak oka w głowie klucza do swej skrytki u Gringotta. Nie ostrzegam byś uważnie czytała, co podsuwa Ci do podpisu, bo sama doskonale o tym wiesz, nie radzę też, byś kazała wykonać kilka kopii Waszej intercyzy, bo już to zapewne zrobiłaś. Nie, ja piszę czysto informacyjnie: gdyby Robert Mulciber zastawił pewnego dnia swoją kamienicę, to nie będzie kryzys wieku średniego, po prostu ulegnie mojemu darowi przekonywania. Jestem przekonana, że ucieszyłabyś się, wiedząc, gdzie pójdą Twoje pieniądze, kiedy wreszcie odkupisz od niego tę ruderę.

Jeszcze raz życzę Ci udanego wypoczynku,
Lorraine Malfoy


Yes, I am a master
Little love caster
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości


Strony (8): 1 2 3 4 5 … 8 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa