• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[1.09 Miles & Basilius] Nowa twarz, nowa ja

[1.09 Miles & Basilius] Nowa twarz, nowa ja
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#11
09.04.2025, 17:56  ✶  
Propozycja zakładu osiadła na jej włosach jak brzozowy pyłek. Jak pierwszy śnieg, który jeszcze nie stopniał z powodu oczywistej różnicy temperatur. Propozycja zakładu i chociaż Miles nie była nałogową hazardzistką jak co niektórzy, to jednak każdy kto ją znał nieco lepiej wiedział, jak uwielbiała ryzyko. Nic jednak nie powiedziała, zamiast tego skinieniem głowy przyjmując zaproszenie. Może nawet przyjęłaby je dzisiaj, ale po wczorajszej nocy musiała mieć oko na Figga, który pewnie znów będzie spał w Księżycowym. Czy tego chciała czy nie, czy śmiała się z nagłej fali uczuć wobec jej osoby czy nie… czuła się za niego trochę odpowiedzialna. Cokolwiek zrobiły te grzyby, sprawiły, że jej kumpel dostał małpiego rozumu i no nie mogła go tak zostawić na pastwę dziwacznych myśli i zachowań autoagresywnych, które zbyt dobrze znała u siebie. A wiedziała, jak te potrafią zakwitnąć, gdy człowiek nie patrzył.

– Będę pamiętać – odpowiedziała więc miękko, uśmiechając się tak dziwnie dziewczęco, nienaturalnie dla jej wybuchowej spontaniczności, teraz najwidoczniej pacyfikowanej strojem. Szata zdobiła człowieka, szata - podobnie jak język - była nie tylko odbiciem osobowości, ale miała na nią bezwzględny wpływ. Zwłaszcza w przypadku kogoś, kto miał tożsamość zbudowaną z pozlepianych na ślinę fasolek Bertiego Botta.

Kolejne słowa przyjęła mocno rozproszona, zdecydowanie po twarzy i reakcji mógł wydedukować, że go nie słuchała, myślami będąc bardzo daleko, albo bardzo blisko tylko wciąż winnym temacie:

– Wiesz co, nie mam żadnych oczekiwań. Może być taki mały sfinks czy coś. A w ogóle… Liszek powiedz mi… bo mam taki głupi, bardzo głupi pomysł, ale powiedz mi najpierw - skoro się nie zakochałeś, a penis nie jest w pewien sposób no, według Ciebie wyznacznikiem tego czy się leci na facetów czy nie… to co właściwie się stało, że jesteś ee… zaciekawiony tą tematyką? Bo to chyba nie jest tak, że tak długo Ci mówiłam, że jesteś pedałem, że w końcu dla spokoju postanowiłeś mi przyznać rację. – Jeśli zaczął się krztusić na jej pytanie, szybko wskazała otaczające ich lekko migoczące niczym miraż na pustyni przestrzenie. – Wyciszyłam nas, spokojnie, mamy prywatną rozmowę teraz. Tam nie musisz mówić, o kogo chodzi, ciekawią mnie okoliczności. Bo wiesz. Może nie chodzi o człowieka, tylko o… o te okoliczności? Że to one Cię kręcą? Co myślisz?
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#12
09.04.2025, 22:10  ✶  
Możliwe, że powinien był dodać, że jakiekolwiek dalsze poruszanie tego tematu również, skończy się dorzuceniem jej witamin do kawy. Przygryzł wargi i na chwilę wbił spojrzenie w herbatę, nie mając pojęcia czy był lekko zirytowany faktem, że dalej musieli o tym rozmawiać, czy to, że Millie nawet ich wyciszyła, aby było mu lepiej, zachęcało go, aby się przed nią bardziej otworzył.

– To nie jest istotne – Zaczął niepewnie, wystukując nierówny rytm paznokciami na swoim kubku. – I nie powiedziałem, że penis nie jest… Nie ważne. – Przygryzł wargi, ewidentnie mając problem, by powiedzieć coś więcej. Otworzył usta, westchnął ciężko i złapał się za mostek nosa, licząc powoli, z przymkniętymi oczami, do dziesięciu, po czym spojrzał na przyjaciółkę wyraźnie zakłopotany, ale nie przerwał tej rozmowy. – Nie wiem, czy okoliczności mają znaczenie. Po prostu ktoś… Możliwe, że zainteresował mnie odrobinę przy pierwszym naszym spotkaniu, ale… Rzeczywiście coś się wydarzyło, co było związane z… Pewnym nieplanowanym leżeniem na sobie i potem zacząłem się nad tym zainteresowaniem zastanawiać. A potem jeszcze zacząłem się zastanawiać, czy takiego zainteresowania nie było kiedyś wobec innych osób i… Jeszcze raz Millie,  dlaczego tak ci zależy na tym przyjacielu geju? Zresztą naprawdę. Potrzebuję po prostu chwili i zapomnę o tej całej sprawie.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#13
16.04.2025, 13:47  ✶  
– Och, leżenie na sobie. – Próbowała skupić się na tym, aby uniknąć odpowiedzi na to, czemu zależało jej na przyjacielu geju. Odpowiedź na to pytanie nie była prosta, jeszcze trudniejsza byłaby konfrontacja z tą odpowiedzią. Ale hej, tematem dnia był Basilius, jego niezręczność, jego przygryzanie warg i unikanie spojrzenia było intrygujące. Zdawał się małżem, którego trzeba było otworzyć, żeby dotrzeć do perły, zdawał się jak mysz schowana pod kubkiem, która na moment wychylała pyszczek i zderzała się nosem z zapatrzonymi w nią z niezdrową fascynacją kocią mordą. Z parą złocistych oczu śledzących każdy ruch.

– Ale w ubraniu czy bez? Zresztą dobrze, nie mów. – dopiła kawę zamyślona, bo bardzo chciała mu pomóc, a bardzo nie wiedziała jak. Liszek mówił, że mu przejdzie, ale jakoś tak… jeśli odważył się, żeby jej się przyznać, mając świadomość jak długo wierciła mu o to dziurę w brzuch, to znaczyło ni mniej ni więcej, że sprawa jest poważna. – Słuchaj, bo tak pomyślałam… Że powinieneś się z tym typem spotkać jeden na jeden jeszcze raz. I wtedy na nim nie leżeć. Tylko robić inne rzeczy. Nawet nie chodzi mi o takie wymagające klękania czy coś. Dotykania może. Żeby sprawdzić, czy tam dalej masz takie hmm… wibracje, czy po prostu jednorazowo było Ci miło, że wpadło Ci nieplanowane leżenie na sobie. A drugi test — słuchaj, to przecież ma sens — nieplanowo leż sobie z jakąś laską, która nie jest w Twoim typie, no na przykład ze mną, ofiarowuje się dla nauki. Bo może nie chodzi o człowieka, tylko o pozycje. Czasem jest tak, wiesz, ja mam taki punkt o tutaj, tu na karku, że jak ktoś mnie tam pomizia, ale bez paznokci tylko samymi opuszkami, to momentalnie się wyciszam. Od ręki. I nieważne kto to zrobi. Może Ty masz tak z tym no… nieplanowanym leżeniem, jakiekolwiek by ono nie było. Weź to przemyśl, może uspokoi to Twojego ducha, da odpowiedzi, których szukasz. A teraz mój drogi, lecimy do kowenu, sto galeonów na ulicy nie leży. – Nie. Nie dopuściła go do głosu, gdy wstała i przez moment nie ogarnęła, że nie ma butów na nogach.

– Żebyś nie miał mnie na sumieniu, proponuję kwartał i zgodzę się na 25 galeonów, skoro to tylko czwarta część roku. Czy coś. Chyba że chcesz jakoś podbić stawkę AU. – głową walnęła o blat stołu, pod który zanurkowała na moment w poszukiwaniu butów. – Pierdolone blaty nigdy nie wiedzą, na jakiej wysokości kurwa być, dobra, teleportuje nas co? Będzie szybciej – zaproponowała z dziwną, ale znajomą przecież energię psotnego duszka, który zbyt łatwo podpalał się do zbyt spontanicznych pomysłów. Oj trzeba było uważać co się mówi przy Mildred Moody, bo nigdy nie wiedziało się, kiedy ziarno słowa trafi na podatny grunt.
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#14
16.04.2025, 22:15  ✶  
– Ubraniu – powiedział, trochę może zbyt stanowczo, tak jakby właśnie tłumaczył pacjentowi, że kategorycznie nie może czegoś robić. Może i by doprecyzował, jaka dokładnie była to sytuacja, ale… Obawiał się, że to da Millie zbyt dużą podpowiedź o kogo tak naprawdę chodziło.

Pierwsza część porady Moody miała… Sens. Druga część… Na drugą część rzeczywiście trochę zakrztusił się herbatą. Najgorsze, że nie myślał o tym w taki sposób, ale…  Naprawdę wątpił, czy ze wszystkich możliwych pozycji, to byłoby coś, co go akurat najbardziej interesowało. A jeśli rzeczywiście tak by było, to chyba jednak wolałby już się zakochać, bo byłoby to mniej żenujące. Nie, że leżał pod kimś. To przy jego kondycji i zdrowiu nie było dziwne. Bardziej chodziło o część z ciastem.

– Millie… – Zaczął poważnie, tak aby nie było żadnej wątpliwości, że chce usłyszeć szczerą rozmowę. – Czy ty właśnie oferujesz, że spróbujesz przyszpilić mnie do ziemi? – Nie oceniał. Po prostu powiedział to zdanie na poważnie, tak aby sama zrozumiała, jak ono brzmiało. Lubił Millie. Naprawdę. Uwielbiał wspólne rozmowy przy kawie i dalej wracał myślami do plaży, orientując się, że o ile wspomnienia strachu zaczynały blednąć, tak te przyjaciółki, kiedy go uspokajała, wciąż trwały barwne w jego głowie. Nie był jednak przekonany, że chciał, aby na nim siedziała, aby w ramach nauki, przetestować które pozycje lubił. – To… Dobra rada, ta pierwsza część, ale… Czekaj, co? Jaki kowen? Nie, czekaj, Millie żartowałem.

Kurwa mać. Dlaczego to powiedział? Przecież wiedział, jak to się mogło skończyć. Naprawdę nie spodziewał się takiej reakcji? Czemu nie spodziewał się takiej reakcji? Miał wrażenie, że z jednej strony Millie mogła zrobić, co chciała. Z drugiej nie był pewny, czy dostaniesz 25 galeonów, liczyło się jako dobra motywacja do takiej decyzji.
– Naprawdę jak chcesz 25 galeonów, możemy założyć się o coś innego. Albo po prostu ci je dam.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#15
25.04.2025, 11:14  ✶  
– Przyszpilić… zaraz, to Ty byłeś na dole? – zapytała z dziwnym błyskiem w oku, najwidoczniej w ogóle nie orientując się, że wybrzmienie tych słów w powietrzu miałoby zrobić na niej jakiekolwiek wrażenie. Rozmawiali teraz poważnie o poważnym eksperymencie naukowym, który miałby na zawsze rozwiązać problem seksualności jej przyjaciela.

– To nawet lepiej. Słuchaj, dla Ciebie, dla lepszej immersji, mogę przez najbliższy tydzień więcej jeść, żeby nadać temu wiarygodności. I poćwiczę trochę, bo słyszałam, że mięśnie cięższe są od tłuszczu. – Tak. Wyciągnęła kartę własnego jedzenia. I tak. Wszystko w jej postawie i głosie wskazywało na fakt, że mówi absolutnie poważnie. Więcej. Że jest coraz bardziej zaangażowana w całe przedsięwzięcie. Zostawiła napiwek na stoliku po czym… no nie potrzebowała dużo, może Bazyliszek protestował zbyt cicho, a może jej było miło, że z Prewettem jakoś tak miło płynął czas i nie myślała ani o bracie, ani o Eden, ani o Zakonie, ani o innym przyjacielu, który staczał się w kierunku czarnoksięskiej magii. Nic. Tylko pełen lekkości śmiech i jego utyskiwania na jej nadmiar energii. Jak za starych dobrych czasów.

***

Wylądowali na krużganku, tuż przed świątynią.

Czas im gdzieś umknął i zachód pysznił się czerwienią, nadając całej okolicy nieco gotyckiego sznytu. Odetchnęła głęboko, odgarniając krótkie włosy za uszy i po chwili poprawiając sobie nieco spódniczkę, bo podwinęła jej się do połowy uda, podczas penetrowania kawiarnianej podłogi.

– Pięć galeonów od ręki, za samą przysięgę i dwadzieścia pięć za klasztor. – brzmi jak bardzo łatwe pieniądze. Nagle zmarszczyła brwi, jakby coś do niej dotarło. Konkretnie dwa cosie. Pierwsze — była znów niska, bo obcasy zapadły jej się w trawnik. Drugie — do mózgu dotarły utyskiwania przyjaciela. Prychnęła, próbując na palcach dojść do ścieżki.
– Jaka zabawa byłaby w tym, jakbyś mi je dał do ręki za nic? Poza tym ej! uważasz, że nie dam rady? Co, myślisz, że nie potrafiłabym utrzymać kolan razem przez trzy kurwa miesiące?! – wypluła z siebie pytanie, ściągając brwi tak mocno, że niemal się stykały. Przy okazji absolutnie zignorowała fakt, że kilka osób się na nią obejrzało. Tu nie mieli bańki, nie po tym jak się teleportowali na miejsce. Będąc też absolutnie szczerym, Miles sprzed śpiączki nie byłaby pewna, sarkając w ten sposób, choć z pewnością byłaby bardziej przekonująca. Teraz proporcje się zmieniły. Jej głos zabrzmiał nieco piskliwie, przez zaciśnięte gardło, ale w sumie był w niej taki żar i przekonanie i święte oburzenie, że Basilius miał ją za łatwą.

Jebać fakt, że była łatwa. Oburzenie było uczciwe, bo nie było to miłe że ON tak o niej myślał. 
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#16
27.04.2025, 14:05  ✶  
– To naprawdę nie jest… – Czemu tak na to zareagowała? Zawahał się i bardzo ostrożnie przeanalizował wszelkie za i przeciw jej propozycji. Nie, że podobał mu się sam pomysł, ale jeśli Millie naprawdę by przez to chociaż trochę więcej jadła. – Rozważę to jeszcze, ale nie zaszkodzi, jeśli będziesz przygotować się do tego eksperymentu.
Najwyżej zostanie w Egipcie już na zawsze by tego uniknąć. Może, jeśli mu się poszczęści, to po prostu trafi go tam jakaś klątwą i umrze na miejscu, tak by nigdy nie wracać do tego tematu, a Millie i tak będzie o tydzień jedzenia do przodu.

Liczył, że Millie zmieni zdanie, ale nie. Znaleźli się w jakimś kowenie. Kurwa mać. Czyżby jednak to były te konsekwencje zbyt pochopnych stawiania pieniędzy? Przyjrzał się sceptycznie skąpanej w świetle zachodzącego słońca świątyni, licząc, że zaraz sobie stąd pójdą. Niestety tak się nie stało. I jego książka została u Bucky’ego.
– Nie, nie mówię, że miałabyś z tym problem – powiedział, podchodząc za nią do ścieżki, modląc się aby ludzie przestali się im przyglądać. Wziął głęboki oddech i po raz kolejny tego wieczoru, przejechał sobie dłonią po twarzy. I co on miał zrobić? Przecież nie będzie mówić jej co ma robić, z kim spać, czy z kimś spać i jakie przysięgi ma składać. A jednocześnie aspekt impulsywnego, składania przysięg przez Moody naprawdę go niepokoił.

– No dobrze. Może inaczej. Co dokładnie chcesz zrobić? Jak rozumiesz ślub czystości? Zostanie kapłanka na trzy miesiące? Przysięga? Co jeśli to będzie magiczna przysięga? Nie wolisz tego przemyśleć? Może po prostu… Postanów sobie, że przez trzy miesiące nie będziesz z nikim spać, a zamiast tego porządnie jeść i nie mieszajmy do tego kapłanów?
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#17
10.05.2025, 10:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.05.2025, 10:19 przez Millie Moody.)  
Wzburzona fala odeszła równie nagle co się pojawiła, a twarz Miles przybrała na powrót pogodne, nieco psotne oblicze, zupełnie jakby obrażoną wróżkę łatwo było przebłagać. Huragan stał się zefirkiem, sztorm przyjemną wieczorną bryzą.

Po raz kolejny przejechał sobie ręką po twarzy, zawodząc i rozpaczając nad jej temperamentem być może, pomysłami być może. Była trochę jak terier, którego trzeba było wyprowadzić na spacer, a smycz i kaganiec to były tylko drobne przeszkody do tego, by wyrwać się na wolność. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że jego słabe serce mogło nie wytrzymać tych harców. Nawet jej przez myśl nie przeszło, że w ogóle ma jakieś problemy z sercem. Najprawdopodobniej zawsze brała to za jakąś figurę retoryczną, aniżeli poważną chorobę.

Tak czy inaczej – co najważniejsze – uspokoiła się na tyle, by usłyszeć jego argumentacje. Zdziwiła się lekko.
– Ale to Ty powiedziałeś: świątynia. Mówisz masz. Dwadzieścia pięć galeonów piechotą nie chodzi. – W ferworze emocji różne rzeczy był słyszane, różne przetwarzane. Czy nie mówił sto? I jak w sumie sobie wyobrażała ten cały celibat? Parsknęła na myśl siebie, jako tej no… adeptki kapłaństwa. Sufrażystki? Czeladniczki boginii?
– No po prostu. Trzy miesiące bez ruchania. – odetchnęła głęboko powietrzem przyświątynnym, jakby to miało jej pomóc rozwiać nagłe wątpliwości. Czy byłaby w stanie? Teoretycznie przez pobyt w lecznicy dusz już miała za sobą sporą abstynencję i czuła, że wcale nie jest jej z tym fajnie. Z drugiej strony, sny, których dotykała, które dotykały ją w szpitalu sprawiały, że miała bardzo duży problem, żeby myśleć o seksie w ogóle. W sumie do głowy przychodziła jej tylko tęsknota za butowaniem Louviana, ale to pewnie z powodu kontroli, którą zawłaszczała dla siebie niepodzielnie podczas całego… spotkania. Ale czy rzeczywiście do spotkania z Lusiem dojdzie? Po zebraniu Zakonu miała wątpliwości, po rewelacjach Brenny na temat ataku na Heather te wątpliwości tylko się betonowały w niej. A bardzo chętny (z tego co zdążyła zaobserwować) Thomas… cóż, on jako zakonnik był raczej na białej liście prawda? Raczej, bo coraz bardziej do niej docierało, że ta biała lista nie miała za bardzo sensu. Nie gdy trwa wojna i nie wiesz kto jest kim, ale przynajmniej można było wierzyć w dobry odsiew zkaonowy. Aury, nici, intencje i takie tam sprawy. Bezpieczna ziemia. To wciąż pozostało jednak ideą do eksploracji. Trzy miesiące na takie rozmyślania to czasem było bardzo mało. Za mało.

– Magiczna przysięga… – skrzywiła się – No nie wiem. A jak ona nie zakuma ile to jest trzy miesiące? Albo nie ogarnie, że nie wiem, masturbacja, to nie jest seks? – skrzywiła się, no bo wstrzemięźliwość wstrzemięźliwością, ale bez przesady.
– Dobra. To zakład przełamiemy… tu! o! pod pomnikiem Matki – chwyciła go mocno za rękę i pociągnęła go pod pomnik, gdzie wcale nie zamierzała puszczać pochwyconego w potrzask głupiego zakładu krukona. Przeklinała i chichotała, zatapiając co rusz obcasy w trawie i miękkiej wrześniowej ziemi. Pod kamiennym posągiem złapała go też za drugą dłoń, układając sobie w głowie treść tej głupiutkiej umowy. Uśmiechała się szeroko, wyraźnie rozbawiona tym całym konceptem. – Tylko jeszcze mi musisz powiedzieć, co jak mi się nie uda… ee… trzy miesiące tuczenia jak gęś na ubój? – zaproponowała, nie puszczając jego dłoni.– Niech kara będzie możliwie dot…

– Niech Matka Wam błogosławi. – Miękki kobiecy głos zaskoczył oboje w połowie jej zdania. – Czy w czymś mogę pomóc? – Zapytała kapłanka najwidoczniej zwabiona hałasem zakłócającym spokój świątyni o tej porze.

– A tak, przyszliśmy dać na zapowiedzi, ale nie wiemy, gdzie jest biuro – wypaliła bezmyślnie Moody, a brewka jej przy tym nie tykła.

Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#18
11.05.2025, 21:24  ✶  
– Ale nie mówiłem na poważnie – powiedział nieco zmęczonym głosem. Przecież się zaśmiał prawda? Zaśmiał się. Więc nie mówił na poważnie.

No dobrze. Ale nie było źle. Przynajmniej odwiódł ją od jakiejkolwiek magicznej przysięgi. Napięte ramiona Prewetta nieco się rozluźniły, kiedy dotarło do niego, że Millie nie zrobi nic, co sprowadziłoby na nią poważne konsekwencje. Właściwie to miał jeszcze teraz zaprowadzić czarownicę w jakieś bardziej ustronne miejsce i podać jej bardzo dokładną i wyczerpującą listę wszystkich czynności około romantyczno-erotycznych (ustnie i profesjonalnie), tak aby przynajmniej wiedziała dokładnie, co odrzuca, a czego nie, ale Millie pociągnęła go pod pomnik Matki i…

I kurwa mać. Chyba sam się zaczął nieco uśmiechać, widząc jak rozbawiona była tym całym konceptem. Teraz gdy zrozumiał, że nie planowała rzucać się w objęcia żadnych wieczystych przysiąg, całość też zaczynała go bawić, zwłaszcza gdy usłyszał, jaka miała być przegrana. To było dziwne. Jeszcze godzinę temu przewracałby oczami na jakiekolwiek durne pomysły, ale najwyraźniej towarzystwo Millie nieco go rozluźniło. Zresztą… Zresztą może miała rację? Seks w wielu przypadkach i tak był przereklamowany.
– Dobrze. Mogę się na to…

Kapłanka im przerwała. Już miał powiedzieć, że niczego nie potrzebują, kiedy Millie odezwała się pierwsza. Millie oczywiście powiedziała najgłupsza rzecz, jaką tylko mogła. Kapłanka się uśmiechnęła. Basilius zamrugał kilka razy. Kapłanka chyba znowu powiedziała coś o błogosławieństwie Matki. Do Basiliusa dotarło, że jego własna matka niewątpliwie bywała w tej świątyni, a jeśli nie ona, to jakieś koleżanki i na pewno się o tym dowie. A przecież ostatnio była jeszcze ta cała akcja z anonsem w gazecie. Poczuł, jak robi się nagle jeszcze bardziej zmęczony, niż chwilę wcześniej i chociaż było to niewątpliwie zmęczenie psychiczne, to i tak opadł na pobliską ławkę, ustawioną tu pewnie po to, aby matkobojne emerytki mogły się komfortowo modlić. Kapłanka nic nie mówiła, jedynie czekała na jego potwierdzenie. Basilius nie miał pojęcia co odpowiedzieć. Millie bawiła się doskonałe i nie chciał jej tego psuć, ale… Ale kurwa mać, zaraz jeszcze wezmą ślub, jak tak dalej pójdzie. Na Matkę… A myślał, że jego miłość do zakładów może doprowadzić jedynie do utraty pracy i wizycie w Wizengamocie.
Westchnął i powoli pokiwał głową. Najgorsze, że ryzyko i absurd tej całej sytuacji i tak przypadły mu do gustu.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#19
15.05.2025, 15:35  ✶  
Wewnętrznie wybuchało w niej obecnie bardzo dużo fajerwerków. Cały dramatyczny i pełen dotkliwych dla niej emocji sierpień poszedł w niepamięć, kiedy tak pod tym pomnikiem wyszli na parę narzeczonych. I nawet przez chwilę zastanawiała się skąd wytrzasnąć na cito pierścionek zaręczynowy, zastanawiała się rzucić wyzwanie milczącemu przez chwilę Prewettowi, jak ułożyć usta w piękne słowo “Cykor” jakby miał zamiar jakkolwiek podważyć ten przezabawny żart.
Ale Basilius opadł na kamienną ławeczkę, pobladł tak jakoś i tylko skinął głową. Przez moment gratulowała mu w talentu aktorskiego i hartu ducha to pociągnięcia dowcipu, ale coś było nie tak. Na moment tylko ściągnęła brwi, a jej ramię zadrgało dziwacznie, wykręcając jej dłoń na zewnątrz i usztywniając na krótki moment palce.

– Za moment przyjdziemy, proszę przygotować dokumenty. – poprosiła słodko, dając całą sobą do zrozumienia, że kapłanka nie jest tu potrzebna. – To bardzo świeża dla nas sprawa, pani rozumie… emocje… – Pogoniła ją bardziej, a sama przysiadła obok Prewetta na kamiennym bloku. Dziwnie przysiadła, samym skrawkiem pośladka, trzymając nogi tak, jakby była damą, pozostając w swojej roli młodej narzeczonej. Wzięła jego dłoń i pogładziła ją uspokajająco, przypatrując się uważnie jego twarzy i czekając, aż wścibska baba sobie pójdzie.

– Bazyliszku ja… – podjęła cicho tak, jakby miała go przepraszać, a potem jej złociste oczy zaczęły zezować na jego wargi. Twarz Moody nosiła wiele dziwnych, sprzecznych ze sobą emocji, spojrzenie próbowało wrócić oczu, ale było to wyraźnie trudne. – …ja chciałabym… – urwała i przysunęła się jeszcze o te kilka cali do niego, jej oddech spłycił się, a źrenice w wyraźny sposób rozszerzyły. Jak w zwolnionym tempie uniosła dłoń do jego twarzy tylko po to by… dwoma palcami rozmazać lepką ciecz między ustami a nosem.

Jej opuszki były czerwone.

– Krew? Liszek… co się dzieje? – zmarszczyła brwi, patrząc się to na swoje palce to na niego, po czym nagle oprzytomniała i szybko sięgnęła do swojej kieszeni – Kurwa, jebane torebki, jak ja mam kurwa pamiętać o tym gównie… – sarknęła, obmacując się po oczywiście bezkieszeniowej spódniczce. Nie tylko książka została u Buckiego. Podirytowana rozwiązała białe wstęgi tworzące kokardę pod szyją, które były na stałe przyszyte do eleganckiej koszuli, po czym nie czekając na przyzwolenie wzięła jeden jej koniec, by zetrzeć karminową smugę. Materiał był bardzo miękki i absolutnie już niebiały.

Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#20
16.05.2025, 00:39  ✶  
Już miał się podnieść z ławki. Już miał obmyślić plan jak wkopać nieco Millie, aby opowiedziała kapłance historię ich miłosnego poznania się, bo przecież tak lubisz ją opowiadać kochanie. Już miał jeszcze coś wymyślić, aby Moody bawiła się jeszcze lepiej, kiedy nagle poczuł, jak kręci mu się w głowie, a do niego dotarło, że to psychiczne zmęczenie, chyba jednak nie było jedynie zmęczenie psychiczne. Zrobiło mu się słabo, a on skrzywił się nieco, nawet jeśli był o tyle spokojny o siebie, bo niedawno wziął eliksiry, po których na najbliższy czas powinien czuć się nieco mniej źle. A przecież, skoro tkanki na jego sercu niedawno zostały wchłonięte, to on mógł bezkarnie stresować się milionem rzeczy, prawda?

Z ulgą dotarło do niego, że Millie odprawiła kapłankę, a sama dosiadła się do niego na ławce. Zawrót głowy minął tak szybko, jak przyszedł, a on uśmiechnął się blado, patrząc w jej stronę, chcąc dać znać, że było lepiej i już miał jakoś skomentować jej cały żart, gdy… Sam nie wiedział, czemu zamilkł. Po prostu w chwili, która zaistniała między nimi, było coś takiego, czego nie chciał przerywać i tak jak ona patrzyła na jego usta, tak on nagle, w lustrzanym odbiciu, przesunął wzrok na jej własne i czy mu się wydawało, czy nagle znalazła się bliżej niego?

– Chciałabyś…? – odpowiedział pytaniem, niepewny co dokładnie chodzi Millie po głowie, czując ciężar jej oczu na swoich wargach, ciepło dłoni na jego własnej chłodnej, przyjemne ciepłe powietrze ostatnich wieczorów lata, które ich otaczało. A potem poleciała krew.

– Oh – mruknął. Odruchowo zaczął szukać dla siebie chusteczki i zorientował się, że czekała grzecznie w jego torbie razem z książką i torebką Millie u Bucky’ego.

Kurwa, kurwa, kurwa.

Szybko zaczął przeszukiwać kieszenie, czy w którejś z nich nie znajdzie się coś, czym mógł wytrzeć nos, gdy Moody bohatersko uratowała go własną wstążką.

Oh.

– Dziękuję, ja… To nic – powiedział, wędrując od twarzy Millie do przesiąkniętego karminem materiału w jej dłoniach, a potem, czując się nieco bardziej na siłach, uśmiechnął się i dodał. – To rodzinne od strony mojej matki. Gdy ktoś próbuje wrobić nas w ślub, krwawimy z nosa dla zmylenia przeciwnika – zażartował.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Millie Moody (6525), Basilius Prewett (4555)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa