• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ministerstwo magii v
1 2 3 Dalej »
[8.09] Wiedźmy nie płoną

[8.09] Wiedźmy nie płoną
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#11
28.06.2025, 09:57  ✶  

-Myślę, że nie dałoby to efektu, na który liczysz - powiedział, unosząc lekko jedną brew.

Może rozmawianie o zabijaniu kogoś w momencie, w którym ludzie naprawdę tracili życie, a ich otaczały osoby, które już opłakiwały utraconych bliskich, nie było na miejscu, ale jemu osobiście trochę to pomagało - takie głupotki. A jeśli kogoś miałaby ich rozmowa zranić, to niech nie słucha.

Czy powinien spodziewać się takiej odpowiedzi od brata? Tak. Czy się spodziewał? Właściwie to tak, chociaż myślał, że Theo powie coś więcej, żeby powiedzieć mamie, jaki był dzielny, czy coś...

-I jeszcze wybuchy... - mruknął, mając ochotę przybić sobie piątkę z czołem.

Na tych całych ładnych Mulciberów machnął w myślach ręką, westchnął cicho i o nic więcej nie pytał.

Podniósł Benjiego, wciąż nieśmiało merdającego ogonem na widok Charlotte, i poszedł za mamą. Na jego twarzy pojawił się grymas, kiedy Charlotte powiedziała o Dolinie i Little Hangleton - szkoda było rezydencji Anthony'ego i dworku Morpheusa.

Sam miał zamiar sprawdzić mieszkanie, chociażby jutro, żeby zobaczyć, czy cokolwiek da się uratować. I może po części po to, żeby sprawdzić, czy to krzesło, które jakimś cudem uniknęło spalenia, wciąż tam stało. I czy faktycznie było nietknięte, czy jemu się tylko zdawało.

-Tak, na pewno jego. Widziałem ich znak na niebie. Poza tym chyba nie pojawił się jeszcze ktoś równie szalony, by podpalić cały Londyn - powiedział, kiedy brat zadał pytanie. -Więc nie, to nie było gobliny. Mam tylko nadzieję, że nie będą mnie w pracy przepytywać z jakichś awantur z moją mamą - to ostatnie mruknął już tylko do siebie.

Evil Prince
The devil doesn't bargain, he'll only do you harm again
Średniego wzrostu (metr siedemdziesiąt osiem) chłopak o ciemnych włosach i orzechowych oczach. Zawsze uśmiechnięty, choć pod uśmiechem skrywa swoje prawdziwe intencje, które nie są tak miłe.

Theo Kelly
#12
18.08.2025, 20:01  ✶  
- To prawda - poparł brata, co można było odebrać jako cud tej nocy, męscy potomkowie Charlotte się zgadzają, może to dlatego Londyn płonie? - Po pierwszej śmierci, druga już by mu na nim nie robiła takiego wrażenia, mogłaby mu wręcz spowszednieć - zakończył teatralnie zakrywając sobie usta dłonią, zupełnie jakby właśnie zdradził jakąś wielką tajemnicę. Czarny humor może nie był teraz najbardziej pożądanym, ale za to często jak nic innego poprawiało humor i sprawiało, ze ktoś się uśmiechnął - no a poza tym co im innego pozostało.
"Dlaczego o tym nie wiedziałam" - ta część wypowiedzi sprawiał, że poczuł się jak małe dziecko, które zostało przyłapane na podjadaniu ciastek przed obiadem. No nic, przecież nie zrobił nic strasznego, jakoż przeżyje. Gdyby po pijaku wszedł w związek małżeński z goblinem czy skrzatem to byłby w wielkich tarapatach, nie mówiąc już o tym co zrobiłaby z nim Charlotte.
Podrapał się po skroni - czy to był początek końca? Wielki pożar zwiastował początek końca magicznej społeczności? Wielka magikopalipsa czy jak się to nazywało. Odetchnął.
- Wszystko płonie, nic tylko zakładać magiczną firmę budowlano-remontową i można się obłowić, skończyć bogatszym niż Malfoy'e i żyć niczym pączek w maśle do końca życia - popatrzył uważnie na matkę wypowiadając te słowa. Czyżby właśnie planował porzucać swój staż i zaprzepaszczać opcję na pracę w Departamencie Tajemnic jak ona i jego chrzestny, żeby zostać budowlańcem? Zdecydowanie nie rozważał tego na poważnie, ale fakt faktem było, że teraz zapewne wielu spróbuje żerować na nieszczęściu innych.
- Ale gdzie z drugiej strony chcesz trzymać pieniądze, żeby były bezpieczne? Ciągle przy sobie? W materacu łóżka czy w szafie w skarpecie? - zapytał matki i w sumie teraz uderzył go fakt, że poza Gringottem to czarodzieje nie mieli żadnej alternatywy. Jeden wielki monopol goblinów, których przecież czarodzieje nie darzyli wielkim zaufaniem (i vice-versa). Dlaczego więc nigdy nie powstał czysto czarodziejski bank, który naruszyłby ten wielki monopol tych pokurczów?
- Nie sugerujesz chyba, żeby założyć własny bank? - zapytał nieco oszołomiony tym do jakiego wniosku doszedł.
Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#13
28.08.2025, 08:26  ✶  
– Ale byłoby to doskonałą szansą do eksperymentów – odparła Charlotte synom, marszcząc lekko czoło. Przy całej swojej dyskryminacji wobec wszystkich istot w jakimś stopniu nieludzkich, w tym nieumarłych, śmiercią była w pewien sposób zafascynowana.
Nie żeby naprawdę chciała zrobić z Jonathana ghula. Bogowie, aż wzdrygnęła się na samą myśl o tym, jak by wtedy wyglądał i jaki zapach zapewne by go otaczał.
– Nie widziałam żadnych śmierciożerców, ale ludzie poszaleli. Sąsiedzi atakowali sąsiadów, czystokrwiści mugolaków, mugolaki czystokrwistych… aż trudno mi uwierzyć, że czegoś nie było w tym popiele, bo to normalne, że ktoś chciał wykorzystać sytuację, skala jednak jest porażająca.
Mimo wszystko zwykle ci, którzy mieli coś do stracenia, zwykle rzucali się w pierwszej kolejności do ratowania siebie, rodziny i dobytku, a nie do atakowania przypadkowych przechodniów, więc ilość chaosu, jaki wybuchał i bez zamaskowanych panów i pań (nie dyskryminujmy, Charlotte była pewna, że gdyby nie problemy z sercem, jej matka chętnie podpaliłaby parę domów mugolaków), zaskakiwała panią Kelly.
– Być może jakiś czas będziesz musiał wypłacać za mnie pieniądze. Nie chcę więcej oglądać tych pokurczy – powiedziała do syna, gdy wyraził obawę o swoją pracę. Z pewną zapalczywością, ani myśląc przyznać, że zapewne ta niechęć była dwustronna i gobliny po tej nocy nie będą skłonne oglądać jej, a przynajmniej nie te dwa, z którymi się pokłóciła… Powinny być wdzięczne, że w ogóle z nimi rozmawiała! – Istnieją mugolskie banki – stwierdziła, z pewnymi oporami, bo mugole i gobliny, sama nie wiedziała, co gorsze. - Doskonały plan, Theo, ale niestety żaden z was nie chciał zostać stolarzem.
Wolałaby stolarza niż pracownika goblińskiego banku, ale Charlotte, mimo teatralnych westchnień i narzekania przyjaciołom, wykazywała bardzo dużą tolerancję wobec wyborów dzieci, i nie próbowała na siłę popychać ich na inne drogi. Może dlatego, że pamiętała, jaki efekt wywarło to w przypadku jej i jej rodziców.
– Własny bank… hm… trochę by mnie przerosło, ale może Anthony zainteresowałby się tym pomysłem… – mruknęła jeszcze do chłopców, jakby z pewnym zastanowieniem. Może tylko przydusił ją dym. A może naprawdę zastanawiała się nad zachęcaniem Shafiqa do założenia banku, tylko po to, żeby nie musiała powierzać oszczędności goblinom.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#14
05.09.2025, 09:56  ✶  

Przez ułamek sekundy na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech w reakcji na czarny humor brata, chociaż raczej wolałby nie kontynuować tematu ewentualnego zabicia, a potem ożywiania i eksperymentowania na jego ojcu chrzestnym po to, żeby przypadł mu (albo nie) jakiś spadek po nim, a żeby jego matka miała materiał badawczy. Kilka osób odwróciło się w ich stronę, oburzonych, że śmieli akurat teraz, akurat tutaj, rozmawiać o czyjejś śmierci tak lekko. Zmarszczył brwi i bez słowa zaczął przyglądać się kobiecie, która mówiła zdecydowanie więcej, niż jej towarzyszka. Wpatrywał się w intensywnie przez kilkanaście sekund i zniżył wzrok na jej ubranie, zaraz pod szyją. Minęło kolejne kilka sekund, nim kobieta w końcu odwróciła się do nich tyłem i chyba zaczęła przecierać dłonią miejsce, w które Jessie się wpatrywał. Może zapomniała, że prawie każdy tutaj był brudny od sadzi...

Westchnął cicho.

-Nie będzie to problemem - zapewnił, zastanawiając się, z którymi goblinami jego matka miała tą wątpliwą przyjemność rozmawiać i jak bardzo będą marudzić, kiedy pojawi się w pracy. -Niestety, w mugolskim banku raczej nie przechowasz magicznych pieniędzy. Chyba że postanowisz nagle wykopać skrytkę pod kamienicą i tam przenieść pieniądze.

No właśnie, dla czarodziei nie było alternatywy, jeśli chodzi o miejsce przechowywania pieniędzy. Nie każdy chciał trzymać swoje złoto w domu, nawet jeśli mieli możliwość stworzenia własnej skrytki i obłożenia jej setkami zaklęć ochronnych. Zaklęcia można było złamać, nawet jeśli miałoby to trwać bardzo długo, a trzymanie fortuny w skrytce w domu było o tyle niebezpieczne, że nie tylko obcy ludzie mogli okazać się złodziejami. Gringott zapewniał bezpieczeństwo pieniądzom na różne sposoby - złodziej prędzej by umarł, gubiąc się w bankowych podziemiach, zanim dotarłby do skrytki. A nawet gdyby udało mu się dostać do celu, ucieczka z łupem nie byłaby taka łatwa. Dla czarodziei mankamentem tego banku było jedynie to, że należał on do goblinów.

-Theo ma jeszcze szansę - mruknął cicho i przechylił głowę, zerkając na opuszczony pyszczek Benjiego.

Założenie własnego banku...? Był to ciekawy pomysł, z pewnością wywołałby poruszenie w społeczeństwie, gdyby ktoś się go podjął, ale czy dałby radę przetrwać? Gringott istniał od wielu lat i chociaż ludzie nie ufali bezgranicznie goblinom (ze wzajemnością), to trudno było zaprzeczyć, że było to bezpieczne miejsce do przechowywania pieniędzy. Gdyby powstał bank, prowadzony tylko przez czarodziei, czy dałby radę przekonać ludzi, by zrezygnowali z ochrony goblinów na ochronę czarodzieja, który dopiero co wchodziłby na rynek? A może, gdyby był to na przykład Anthony, miałoby to większą szansę powodzenia?

Evil Prince
The devil doesn't bargain, he'll only do you harm again
Średniego wzrostu (metr siedemdziesiąt osiem) chłopak o ciemnych włosach i orzechowych oczach. Zawsze uśmiechnięty, choć pod uśmiechem skrywa swoje prawdziwe intencje, które nie są tak miłe.

Theo Kelly
#15
22.09.2025, 20:34  ✶  
Roześmiał się dość głośno na stwierdzenie matki. to było tak surrealistyczne, że aż wywołało u niego napad śmiechu.
Kiedy się już uspokoił przysłuchiwał się opowieści matki na temat tego co wydarzyło się tej nocy. Brzmiało to jakby Vo... Co do gaci Merlina się działo? CZemu nie mógł wymówić tego imienia? Zupełnie jakby coś go powstrzymywało przed tym, jakby jakaś magiczna siła zmuszała go do strachu przed tym imieniem. Ale on? Miałby się bać imienia? Nigdy, dlaczego wiec nie mógł wymówić imienia Czarnego Pana? Nie miał pojęcia.
- Czyli zasiał chaos i panikę bez konieczności wysyłania wszędzie swoich ludzi... Brawo za udane knucie i napuszczanie na siebie ludzi, pięć punktów dla śmieciożerców - sarknął niezadowolony. Skoro ludzie skakali sobie do gardeł, oznaczało to, że cała magiczna społeczność zaczynała się sypać i wpadać po jego władanie. Nawet jeśli nie stał na czele Ministerstwa jak ludzie mają ufać władzom, które nie zapobiegły takim wydarzeniom, jakie działy się tej nocy? Westchnął i przetarł twarz dłonią. Zdecydowanie to pozostawi dość dogłębne blizny w społeczeństwie, a miał mocno niejasne przeczucie, że to był dopiero początek terroru i siania strachu.
- Tylko skrytka pod kamienicą nie jest do końca tak bezpieczna jak bank. - zagłębił się w swoich myślach po uwadze zarówno matki jak i brata. W jego głowie już formowały się zalążki tego jak rozwiązywać ten problem. Tylko im dalej w niego brnął tym więcej znajdował luk i tym bardziej złożony zdawał się być ten projekt.
- Największym problemem nie byłoby reklamowanie nowego banku, nie mówiąc już o tym, że nie byłby w golińskich rękach, co idealnie wpasowywałoby się w obecne narracje - westchnął - Największym problemem byłyby zabezpieczenia. Gringott jest znany ze swojego bezpieczeństwa, stworzenie czegoś podobnego wymagałoby chyba jeszcze większych nakładów gotówki, niż te jakimi operuje Anthony, szczególnie, że nie mamy gwarancji, że jakkolwiek ta inwestycja by mu się zwróciła - myślał już na głos, zupełnie niezrażony tym, że właśnie sam niszczy swój genialny pomysł. Ale cóż, bycie realistą nie polegało na bujaniu w chmurach.

- Nie wydaje mi się to dobrym pomysłem. Jakkolwiek nasze animozje do goblinów by nie miały swojego zalążka, to tworzenie czegoś takiego śmierdzi mocno jak popieranie tego szaleńca mówiącego o czystości krwi i nienawiści do nieczarodziejów - powiedział z głębokim westchnięciem. - Myślę, że tworzenie takiego banku to nie tylko niebezpieczna robota, dopóki wszelkie zabezpieczenia nie będą ogarnięte co do joty, ale też mierzenie się z łatką popleczników V... Ugh, no Sami-Wiecie-Kogo - gra chyba nie jest warta świeczki, bo to tylko mocniej by podzieliło społeczeństwo - zakończył patrząc to na matkę to na brata.
Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#16
29.09.2025, 14:21  ✶  
– Och, możemy zawsze część wymienić na mugolskie – stwierdziła, przewracając przy tym oczami, bo, niestety, tej wymiany trzeba by dokonać w Gringottcie. I oczywiście, wszystkie czarodziejskie towary były lepsze niż te mugoli, ale Charlotte uznała, że już lepiej mieć część oszczędności ulokowanych w mugolskiej walucie niż ryzykować, że te małe pokurcze zabiorą sobie wszystko…
Inna sprawa, że to nie miało być problemem w najbliższym czasie. Nie byli biedni, mieli odłożone jakieś tam środki, ale w najbliższym czasie właściwie wszystkie oszczędności Charlotte miały zostać przeznaczone na remont oraz odkupienie najbardziej potrzebnych im rzeczy. Głowa bolała ją na samą myśl o tym, że będą musieli obyć się bez całej masy przedmiotów ułatwiających życie i że miną wieki, zanim kupi sobie jakąś naprawdę ładną sukienkę. Nie musiała martwić się o pieniądze od jakichś pięciu lat i wcale nie była zadowolona, że czasy liczenia każdego sykla wróciły.
– Cóż, gdyby się na to zdecydował, miałby dochód gwarantowany na najbliższe dwa lata – stwierdziła z westchnieniem. Gdy przemierzali korytarze, nie zwracała większej uwagi na innych: przerażonych pracowników, ludzi, których tu wpuszczono, by mogli poszukać schronienia, czy nawet mugoli. Jak zwykle, myślała głównie o sobie i o bardzo małym gronie osób. – Och, jestem pewna, że masa osób byłaby gotowa bardziej zaufać czarodziejom niż goblinom. Kwestia, że najpierw trzeba by zadbać o zabezpieczenia, zanim ktokolwiek w ogóle dowiedziałby się o projekcie, bo inaczej złodzieje ustawiliby się w kolejkach… – oświadczyła z uporem, ani myśląc przyznać, że tworzenie konkurencji dla goblinów w branży bankowej niekoniecznie musiało być najlepszym pomysłem pod słońcem. W końcu ona nie myliła się nigdy, prawda…? – Chodźcie, spróbujemy doczyścić te ubrania… – powiedziała, gdy dotarli na stosowne piętro.
Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Pan Losu (87), Charlotte Kelly (2113), Jessie Kelly (1513), Theo Kelly (1504)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa