• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[09.09.1972] Jednej z was było mało

[09.09.1972] Jednej z was było mało
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#11
15.07.2025, 23:53  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.07.2025, 21:26 przez Brenna Longbottom.)  
Cruciatus.
Dora żyła: wszyscy bliscy Brenny żyli. To było coś, czym mogła się cieszyć. A jednak nie znajdowała w sobie radości, i niemal fizycznie bolała ją myśl, że tej nocy ta klątwa dosięgła Morpheusa, potem zaś Dorę. Dwa razy. Dwa cholerne razy. Nie miała nawet wypisanego na czole, że jest córką zdrajczyni. Jej rysy zostały zmienione. Przypadkowy śmierciożerca zaczął torturować przypadkową dziewczynę, tylko dlatego, że mógł.
Oto był świat, który budował dla nich Voldemort.
A ona nie mogła teraz zrobić niczego, co by pomogło. Puściła ją samą. Nie ochroniła jej.
Nie ochroniła tej nocy bardzo wielu osób.
– To nie była twoja wina – powiedziała, niemalże mechanicznie, ściskając dłoń Dory zdrową ręką, może wręcz trochę za mocno. Nawet w takiej chwili Dora zdawała się obwiniać siebie, wyjaśniać, dlaczego się nie teleportowała, dlaczego niczego nie powiedziała… Może i powinna ich uprzedzić, żeby się nie martwili, ale do licha, napadł na nią śmierciożerca. – Powinnaś wziąć jakieś eliksiry wzmacniające…
Cruciatus nie zostawiał może fizycznych śladów, ale to była tortura, jedna z najgorszych możliwych, i nie zostawiała tylko rany na duszy, też osłabiała cały organizm. Dora potrzebowała teraz mikstur. Gorącego kakao, koca i spokojnego snu. Tymczasem dom, w którym to wszystko na nią powinno czekać, już nie istniał.
– W takim razie dziękujmy bogini za ten gwizdek. Zabiorę cię… sprawdzimy czy Staw jest bezpieczny. Musisz odpocząć – stwierdziła, modląc się w duchu, żeby chociaż ten budynek przetrwał, by nie spadł na niego popiół, zostawiając po sobie płomienie, runy, dziwne odciski rąk. Tu nie chodziło już o sam dom, ale o to, jak bardzo zakonnicy potrzebowali miejsca, w którym mogli spędzić ten dzień, dochodząc do siebie.
A Brenna nie wiedziała nawet, że to jeszcze nie wszystko. Że o Dorę upomnieli się Borginowie.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#12
16.07.2025, 00:59  ✶  
- Ani twoja - powiedziała cicho, czując jakąś potrzebę przypomnienia Brennie, że tak właśnie się rzeczy miały. Żyły w takim, a nie innym świecie i niektóre sytuacje były nieuniknione. Nie mogła siedzieć zamknięta cały czas w Warowni albo Księżycowym Stawie, nawet jeśli byłoby to niezwykle wygodne. Brenna nie mogła się też powielić i pomóc każdemu, który tej nocy ucierpiał. A ona? Była przypadkową ofiarą, zaczepioną na ulicy tylko dlatego że tam była.

- To nie jest coś, co naprawią eliksiry - pokręciła głową. Przynajmniej nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Mogły ją wzmocnić, ale nie wyleczą magicznie tego, co wciąż drgało gdzieś w środku, nagle obudzone i oburzone, że zaburzono jego rytm. To musiało akurat naprawić się samo. Uleżeć na nowo w znajomej formie.

Ścisnęła mocniej dłoń przyjaciółki.

- To nie wszystko - nie poruszyła się nawet o milimetr, czując się jakby wrosła nagle w te schody i stanowiły najlepsze możliwe dla niej oparcie. Podała Brennie list, pozwalając jej w ciszy zapoznać się z jego treścią, a dopiero potem wyciągnęła w jej stronę dłoń w której trzymała zasuszony fiołek i zestaw run. - Malwa przyniosła. Było w tym sklepiku, gdzie czasem dawałam eliksiry do sprzedania, a do wiadomości było dołączone to. Oni kłamią, umrzecie w dolinie - Dora nie musiała czytać tych run, żeby wiedzieć co kryło się zapisanymi na pergaminie słowami. Była naiwna, ale nie aż tak, żeby wierzyć w słowa kogoś kto próbował ją zamordować, także dzisiejszej nocy. Nawet u niej, wiara w ludzi miała swoje granice.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#13
16.07.2025, 21:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.07.2025, 22:14 przez Brenna Longbottom.)  
– Wiem. To była wina tego śmierciożercy i każdego, kto im pomaga – odpowiedziała krótko, chociaż sprawa była skomplikowana. Brenna niby to widziała, w praktyce i tak miała wyrzuty sumienia i czuła, że mogła po prostu nie puszczać Dory samej. Było jej niedobrze na myśl o tym, że ta mogła zginąć: może kilkaset metrów od miejsca, w którym się rozstały – i chyba nie wybaczyłaby sobie tego nigdy. A jednocześnie nie zamierzała obwiniać samej siebie na głos, bo Dora na pewno zapewniałaby tak jak teraz, że nie, to nie jej wina… – Wiem – powtórzyła, już znacznie ciszej, bo eliksiry nie leczyły duszy, złamanych serc i nie mogły rozegnać smutku. Mogły jedynie wzmocnić ciało, także wyczerpany tym, jak energia w nim zaczęła szaleć, obracając się przeciwko swojej właścicielce.
A potem okazało się, że jest jeszcze gorzej.
Brenna przeczytała list, raz, potem drugi, bo za pierwszym jej umysł nie przetworzył w pełni jego treści. Wyraz twarzy kobiety zastygł, gdy odczytywała słowa, i przez chwilę było jej tak trudno oddychać: wcale nie dlatego, że jej płuca zostały poparzone, i w dodatku wypełniły się dymem, kiedy z Bletchleyem przedzierali się przez tę chmurę, a potem jeszcze wbiegała do płonących budynków. Nie. Chodziło o coś innego.
Powinna znacznie bardziej nalegać, aby Dora uważała… Ale tak bardzo nie chciała do niczego jej zmuszać ani niszczyć jej poczucia bezpieczeństwa…
Odetchnęła i objęła dziewczynę ramieniem.
– Oczywiście, że kłamią – zgodziła się, mechanicznie. Nie znała się na runach, nie wiedziała, co tam napisano, i chociaż obawiała się, że ta groźba akurat była absolutnie szczera, to w ten fragment o wybaczeniu, jeśli Dora przyjdzie, nie wierzyła. To była pułapka. Pułapka na Dorę i na nich wszystkich. – Gdybyś tam poszła, albo by cię zabili, albo zmusili, żebyś skrzywdziła kogoś dla nich. Pewnie próbowaliby leglimencji albo hipnozy – mruknęła, mając ochotę kogoś zamordować na samą myśl. - Dora, myślę, że porozmawiamy o tym… jak obie odpoczniemy i się zastanowimy, ale moim zdaniem najlepiej… gdyby ludzie uwierzyli, że Dora z Doliny umarła tej nocy – powiedziała cicho. Wiele osób zginęło, wiele zaginęło, nikogo nie zdziwi jeszcze jeden nekrolog wiszący gdzieś w Dolinie… – I jeśli ty na razie zostaniesz w Stawie i będziesz go opuszczać tylko ze zmienioną bardziej twarzą…
To było trudne, to nie było coś, do czego chciała ją nakłaniać, ale do licha… jakie mieli alternatywy?



Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#14
17.07.2025, 03:12  ✶  
Wszystko wiedziały, bo przecież wypowiadane słowa nie dotyczyły niczego, co byłoby im obce lub odległe, a mimo tego przynajmniej Dora czuła, że kiedy to wszystko zawisło wreszcie w powietrzu, stało się bardziej realne. Chciała czuć gniew, coś co popchnęłoby ją do gwałtowniejszego działania, napędziło jakoś ostro, ale zamiast tego czuła jedynie rozczarowanie. Spokojne pogodzenie się ze swoim losem i niesprawiedliwością, jaka jej dotykała. Jaka dotykała ich wszystkich.

Wiedziała, jak skończyłby się ten spacer - dokładnie tak jak opisywała jej to Brenna. Nie zostawiliby z niej nic, wyciągając wszystko co mogło dotyczyć ludzi, którzy byli jej tak bliscy, a do tej pory udzielali jej pomocy. To było zwyczajnie niesprawiedliwe - próba wyplenienia każdego, kto miał chociaż odrobinę dobroci w sercu. Chociaż ułamek miłości do drugiego człowieka.

- Kimkolwiek On jest - powiedziała cicho, czując potrzebę by i to znalazło się w świetle dnia. - Jestem pewna że nigdy nie zaznał chociaż odrobiny miłości - wbrew pozorom, była to chyba największa obraza, jaką ktoś mógł od niej usłyszeć. Kogoś, kto starał się wierzyć w każdego i tkwiące w nim dobro. Kogoś tak naiwnego, jeśli chodziło o ludzi czy ludzkość ogólnie.

- Ja, tata i rodzeństwo... - dopowiedziała ostrożnie, nieco wyobcowanym głosem. - My wszyscy. Oni też mogą iść do Stawu, prawda? - dopiero teraz w jej głosie pojawiła się jakaś nuta niepokoju, jakby akurat tutaj miała mieć wątpliwości. Ale przecież Staw był dla Zakonników. - Albo... tata nie zasługuje na to wszystko. Przecież nie może nic zrobić... - zawahała się znowu, przełykając żal. - Myślę, że powinien wrócić do świata mugoli - dodała szeptem, spuszczając wzrok. Nie dlatego że wstydziła się tych wniosków, a dlatego że próbowała podjąć decyzję za niego.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#15
17.07.2025, 15:25  ✶  
Brenna chyba bała się trochę, że Dora mogłaby pomyśleć, że może jej krewny jednak ma w sobie trochę serca: że naprawdę pragnie dać jej szansę. Nie dlatego, że brała ją za naiwną czy głupią: raczej za kogoś, kto naprawdę chciał szukać w ludziach dobra.
Wyglądało jednak na to, że w tym wypadku dostrzegała brzydką, ponurą rzeczywistość.
Nie odpowiedziała od razu, po prostu trzymając jej rękę i wpatrując się w sad, spowity popiołami. Zastanawiała się, czy dziewczyna ma rację. Zło podobno nie powstawało samo z siebie, ale widziała już ludzi, którzy dokonywali strasznych czynów, mimo tego, że byli ludzie, którzy te osoby kochali – mimo tego, że czasem sami zdawali się kochać. Czarna magia wyżerała dusze i emocje, ale wcześniej… wcześniej serca czarnoksiężników biło, a były i okropne zbrodnie, które popełniano bez udziału magii… Nie podzieliła się jednak tymi przemyśleniami. Nie miały sensu filozoficzne dysputy na temat dobra i zła, a one obie były zmęczone, poobijane, i bolały je ciała oraz – jak to ujęła Dora – dusze.
– Mój dom to wasz dom, teraz i zawsze – powiedziała po prostu, zanim się podniosła. – Porozmawiamy z twoim ojcem i zobaczymy, co zdecyduje. Może dobrze zrobią mu krótkie wakacje we Francji. Myślałam o kupieniu tam jakiegoś lokalu… – stwierdziła, bo nie wiedziała, nie miała pojęcia, co powinny z tym zrobić. Nie mogła już zapewnić im bezpieczeństwa, nie mogła nawet obiecać, że zostaną skrzywdzeni dopiero po jej trupie. Ale nie mogła też kazać mu odejść – do świata, z którego zrezygnował tak dawno temu, z dala od dzieci, dla których był gotów poświęcić wszystko.
Nie istniały już proste drogi.
– Chodźmy – zarządziła. Chciała odstawić Dorę do Stawu, tym razem osobiście, sprawdzić, czy stał, a potem ruszyć do Londynu: być może zdoła jeszcze komuś pomóc, zanim przyjdzie jej udać się do Munga. A jeżeli Crawleyówna chciała zniszczyć te wiadomości, pozwoliła, by zaklęcia rozerwały je na strzępy.
W końcu to nie tak, że zamierzały na nie odpowiadać.

Koniec sesji


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2055), Dora Crawford (1789), Pan Losu (238)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa