• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Klinika magicznych chorób i urazów v
« Wstecz 1 2
[22.03.72] Angielski to piękny język

[22.03.72] Angielski to piękny język
Nieoceniony Stażysta
god gives his silliest battles to his most tragic of clowns
zdezorientowane spojrzenie; ciemnobrązowe oczy; ciemnobrązowe włosy w wiecznym nieładzie; cienkie usta; przeciętny wzrost 174 cm; dobrze zbudowany, jednak wynika to raczej z diety i ciągłego latania z jednego zakątka szpitala św. Munga w drugi niźli intensywnym ćwiczeniom fizycznym; wada wymowy (jąkanie się) objawiające się w sytuacjach stresowych

Cameron Lupin
#11
13.12.2022, 17:48  ✶  

Wzdrygnął się lekko, gdy jego kartka wzniosła się w powietrze i poleciała na biurko. W odpowiedzi na pytający wzrok Fernah, wzruszył ramionami, a po chwili namysłu uniósł nieśmiało kciuk w górę. Im dłużej myślał jednak nad tym, jak dobrze mu poszło, tym bardziej niepewny był, czy dobrze ocenił swoje szanse. Wprawdzie nie uważał siebie za totalnego idiotę w kwestiach medycznych, jednak zawsze była szansa na to, że wszechświat obróci się do niego plecami. Przekrzywił dłoń w taki sposób, że kciuk był skierowany w bok, wyrażając tym samym niezdecydowanie młodego czarodzieja.

Czekając na wynik, Lupin przyglądał się z uwagą kolejnym kartkom, które przechodziły przez dłonie prowadzące. Starał się wyczytać coś z jej twarzy, jednak Florence według niego miała dosyć nieprzeniknioną minę. A może chłopak po prostu nie dostrzegał tego, czego nie chciał zobaczyć, czyli niezadowolenia, oburzenia lub wręcz zawodu wywołanego odpowiedziami studentów.

— No cóż — odezwał się Cameron, przenosząc wzrok z prowadzącej na Fernie, jak gdyby liczył, że dziewczyna w razie czego poprze wymyśloną przez niego wymówkę. — J-j-jesteśmy z tego samego r-rocznika, c-c-chodziliśmy na te same zajęcia z Eliksirów, więc m-może wyuczyliśmy się błędnych n-n-azw z lekcji...?

Nie było to najlepsze usprawiedliwienie, ale wbrew pozorom mogło w nim tkwić parę ziarenek prawdy. Bądź co bądź, spędzili w Hogwarcie parę lat i to pod czujnym okiem tamtejszego nauczyciela. Źle zapisana formułka, błąd z tablicy, który nie został poprawiony i takim oto sposobem tego typu literówki mogły zakorzenić się w ich głowach. Nie mówiąc już o tym, że często mogli korzystać ze swoich notatek przed egzaminami, więc możliwe, że przyswoili sobie nie do końca poprawne nazwy ingrediencji, nie mogąc rozczytać swojego pisma. Przecież nie mogli od siebie ściągać, w momencie, gdy Florence była na sali. To było nie do pomyślenia.

Poza tym wszyscy wiedzą, o co chodzi, gdy widzą skrzetoziele zamiast skrzeloziela, dorzucił jeszcze w myślach, jednak ugryzł się w język, zanim słowa te padły z jego ust. Miał wrażenie, że wtedy natychmiast zostałby poinformowany o tym, że jednak czeka go drugie dyktando. W końcu prowadząca musiałaby mu uświadomić, że to jednak jest bardzo duża różnica i nie można było jej tak po prostu zignorować.

— N-najważniejsze, że całą resztę tekstu zapisaliśmy dobrze! — zauważył, starając się obrócić sytuację na ich korzyść. Te parę niedociągnięć nie oznaczało, że kompletnie nie znali zasad ortografii! Jeszcze była dla nich nadzieja.

Paprotka
Pierwsze, co rzuca się w oczy to nierówna pionowa blizna po lewej stronie ust. Zniekształca nieco delikatny uśmiech, który zawsze pełga na jej wargach, chociaż ciemne oczy wcale wesoło nie świecą. Spogląda na świat nieco smutno, trochę nieobecnie, jakby myślami zawsze wędrowała gdzieś indziej. Mierzy nieco ponad 170 centymetrów, a kilka centymetrów dodaje jej bujna i zawsze rozwiana czupryna ciemnobrązowych włosów. Jedyny czas, kiedy ogarnia chaos na swojej głowie, to kiedy pracuje w św. Mungu. Równie nieodłącznym aspektem jej wyglądu jest charakterystyczna zielona szata uzdrowiciela. Poza godzinami pracy w szpitalu zwykle nosi szare wełniane spodnie, swetry w zieleniach lub brązach oraz marynarki, lub (swoją ulubioną) brązową mugolską pilotkę.

Fernah Slughorn
#12
13.12.2022, 18:03  ✶  

Ktoś kiedyś jej powiedział, że nadzieja matką głupich. Pasowało to nawet do Bulstrode, ale Fernah wątpiła, żeby te słowa usłyszała od niej. Inaczej pewnie zapamiętałaby, w jakich okolicznościach padły i co takiego sknociła, że Florence musiała odwołać się do powiedzonek.

Uśmiechnęła się delikatnie na widok podniesionego kciuka Camerona. Szczerze wolałaby to wspólnie zaliczyć lub wspólnie uwalić, grunt, że mieli to za sobą i to się liczyło aż do momentu, kiedy wykładowczyni zatrzymała się przy ich ławce.

— Wspólnie też się uczyliśmy w Hogwarcie, więc istnieje szansa, że powtarzaliśmy błędy po sobie. — zawtórowała Cameronowi, ale jej głos był spokojniejszy, co było dziwne, bo serce niemal wyskoczyło jej z piersi.

Jeżeli sytuacja miała zostać obrócona na ich korzyść lub chociaż uniknięcie jakichkolwiek stras na ciele i duchu, to jej przyjaciel powinien zamilknąć. Niestety tak się nie stało, więc Fernah dodała zaraz po nim.

— To, co miał na myśli to to, że dzięki tym błędom po prostu zapamiętamy do końca życia, jak poprawnie pisać te nazwy. Dzięki czemu nie dojdzie więcej do sytuacji z ubiegłej inwentaryzacji.

Posłała Florence niepewny uśmiech, mając nadzieję, że ich tłumaczenie zostanie zaakceptowane.



„Rękopisy nie płoną.”
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#13
14.12.2022, 11:57  ✶  
Florence przypatrywała się im przez chwilę. Jej wyraz twarzy niewiele wyrażał, chociaż w istocie była trochę podejrzliwa.
Niemniej pióra były zaklęte, a ona obserwowała salę iście jastrzębim wzrokiem, gotowa wyrosnąć za każdym, kto zapuszczałby żurawia do karteczki sąsiada. Nie zauważyła, aby Cameron i Fernah szeptali lub się ku sobie pochylali, a wynalezienie nowego, świetnego sposobu na ściąganie, wymagałoby przecież wiedzy na temat tego, co dla nich na dziś zaplanowała.
- Samo h, ż z kropką, rz - wyrecytowała w końcu, wskazując na podkreślone w pracach błędy. Nawet jeżeli powątpiewała trochę w ich wyjaśnienia, nie mogła zakładać z góry oszustwa, a na pewno nie oskarżyłaby nikogo o takiego nie mając dowodów. Wyglądało na to, że Cameron i Fernah wprawdzie nie wyszli na prowadzenie, ale zaliczyli, po części dzięki temu, że ktoś na sali dość drastycznie podniósł średnią błędów.
Ciężko było powiedzieć, kto ile ich zrobił, bo Bulstrode nie oznajmiała tego na głos, przynajmniej przy trzech osobach zatrzymała się jednak na dłużej. Być może byli to właśnie ci szczęśliwcy, przez których mikstury w szpitalu zawierały "serdeczność".
- A, tak! - zawołała jeszcze Florence, gdy wszystkie karteczki zostały rozdane, a ona przeszła z powrotem na przód sali i zlikwidowała litery, unoszące się w powietrzu. - Na kolejnym teście będzie zadanie otwarte. Za błędy w nazwach eliksirów i ziół odejmujemy punkcik - zapowiedziała, niemalże pogodnym tonem. Oznaczało to oczywiście więcej czasu na sprawdzenie prac niż w przypadku prostego testu wyboru, ale była gotowa się poświęcić w imię poprawnych oznaczeń szpitalnych zasobów. I własnych oczu oraz psychiki, które cierpiały, gdy później przeglądała karty pacjentów i rejestry uzupełnianie przez osoby robiące błąd na błędzie.
– Teraz możemy przejść do właściwej części wykładu – dodała, różdżką wskazując tablicę. Z lewej strony pojawiły się zapisane reguły bezpieczeństwa, z prawej kilka zaklęć oraz nazw eliksirów. – Nieudana transmutacja najczęściej następuje w jednym z dwóch przypadków. Pomyleniu zaklęcia transmutacyjnego albo niewłaściwego użycia eliksirów. Na przykład jeżeli człowiek wypije eliksir wielosokowy z włosem zwierzęcia, efekt może okazać się niemal permanentny. Aby je odwrócić, konieczne jest zazwyczaj połączenie magii transmutacyjnej, rozpraszania oraz eliksirów… – zaczęła wyjaśniać, wskazując co jakiś czas formułę lub zasadę wypisaną na tablicy albo machając różdżką, aby zmienić treść zapisków. Florence nie była nadzwyczajnym mówcą, nie oczarowałaby na pewno nikogo sposobem wypowiadania, ale przynajmniej starała się przekazać informacje w miarę przystępny sposób.
Reszta wykładu przebiegła dość tradycyjnie. Panna Bulstrode zgodnie z zapowiedziami przedstawiła teorię, omówiła zasadność poszczególnych środków, wskazała konkretny przypadek, a w końcu zademonstrowała dwa zaklęcia, a potem krążyła po sali, obserwując, gdy żacy akademii je powtarzali – dość skomplikowane w porównaniu z tym, czego uczono się w Hogwarcie, ale właściwie nic nadzwyczajnego w przypadku Munga. Tak czy inaczej – dwie godziny później Cameron, Fernah i cała reszta przyszłych uzdrowicieli była wolna i mogła w spokoju udać się do Dziurawego Kotła, leczyć rany na psychice oraz duszy…
Nieoceniony Stażysta
god gives his silliest battles to his most tragic of clowns
zdezorientowane spojrzenie; ciemnobrązowe oczy; ciemnobrązowe włosy w wiecznym nieładzie; cienkie usta; przeciętny wzrost 174 cm; dobrze zbudowany, jednak wynika to raczej z diety i ciągłego latania z jednego zakątka szpitala św. Munga w drugi niźli intensywnym ćwiczeniom fizycznym; wada wymowy (jąkanie się) objawiające się w sytuacjach stresowych

Cameron Lupin
#14
16.12.2022, 02:57  ✶  

„Dokładnie tak, bardzo dobrze!” zdawała się mówić twarz młodego medyka, gdy panna Slughorn powtórzyła jego wymówkę. To było bardzo dobre wytłumaczenie. To pewnie w tym całym Hogwarcie coś im źle przekazali, a potem nikt ich nie poprawił, sądząc, że i tak to nie zrobi im dużej różnicy. Bo kto inny wyłapie tę nieścisłość w pisowni i to będzie ich problem. W dziewięćdziesięciu procentach przypadków do takiego scenariusza raczej nie dochodziło, ale w tym przypadku mieli do czynienia z Florence, więc każde odstępstwo od normy musiało zostać wyniesione na odpowiedni poziom. Jak zawsze.

— Eee? — Wbił w Fernah pozbawiony zrozumienia wzrok.

Czemu tak mówiła? Przecież zupełnie nie to miał na myśli. Zrobili tylko pięć błędów, więc w ogólnym rozrachunku wypadali całkiem nieźle. Fakt może i powinni porównywać się do osób z lepszym wynikiem, ale na pewno nie poprawiało to samooceny tak mocno, jak porównanie swoich sukcesów ze stażystami, którym poszło nieco gorzej. Poza tym nie trzeba było od razu obiecywać, że zapamiętają wszystkie poprawki!

Takie rzeczy przychodzą z czasem i... Oh. OH. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do Camerona, że jego rówieśniczka tym małym pokazem posłuszeństwa chciała po prostu udobruchać Florence. Uff, dobrze, że się zorientował, bo jeszcze pogorszyłby sprawę. Miało się jednak to wyczucie. Widać było, że główka pracuje i było w niej coś więcej niż tylko głuche echo obijających się o ściany umysłu ostatnich szarych komórek.

— O-o tak! Tak! Dokładnie, jest tak, jak mówi Fernie. Ta wiedza zostanie z nami, aż wylądujemy w grobie — potwierdził ochoczo, kiwając gwałtownie głową. Na pewno wypadł wiarygodnie. Uśmiechnął się lekko, odgarniając włosy z czoła.

Udawany entuzjazm szybko jednak opadł, gdy okazało się, że grupa miała już zaplanowana kolejny test. Cameron wbił zbolały wzrok w blat swojego biurka. No i właśnie zostały pokrzyżowane jego plany na najbliższe wolne dni. Zamiast spędzać go w doborowym towarzystwie, będzie poprawiał notatki, żeby wbić do głowy poprawne zapisy składników i mikstur. Rozrywka stulecia, pomyślał z przekąsem.

Z ulgą przyjął informację, że skończył się etap sprawdzania, czy przypadkiem nie oszukiwali i przeszli do właściwego wykładu. Chociaż chwila oddechu. Lupin sięgnął do swojej torby i wyszarpał z niej swoje notatki z poprzednich spotkań. Lepiej było mieć wszystko w jednym miejscu, mniejsza szansa, że coś zgubi. Zerkając raz na tablicę, raz na Florence, starał się zapisywać własnymi słowami wszelkie obserwacje i uwagi.

— To co? Kremowe piwo? — spytał po dwóch godzinach, gdy udało im się umknąć z sali. — Chyba zasłużyliśmy, co nie?

Paprotka
Pierwsze, co rzuca się w oczy to nierówna pionowa blizna po lewej stronie ust. Zniekształca nieco delikatny uśmiech, który zawsze pełga na jej wargach, chociaż ciemne oczy wcale wesoło nie świecą. Spogląda na świat nieco smutno, trochę nieobecnie, jakby myślami zawsze wędrowała gdzieś indziej. Mierzy nieco ponad 170 centymetrów, a kilka centymetrów dodaje jej bujna i zawsze rozwiana czupryna ciemnobrązowych włosów. Jedyny czas, kiedy ogarnia chaos na swojej głowie, to kiedy pracuje w św. Mungu. Równie nieodłącznym aspektem jej wyglądu jest charakterystyczna zielona szata uzdrowiciela. Poza godzinami pracy w szpitalu zwykle nosi szare wełniane spodnie, swetry w zieleniach lub brązach oraz marynarki, lub (swoją ulubioną) brązową mugolską pilotkę.

Fernah Slughorn
#15
16.12.2022, 15:17  ✶  

Miała szczęście, ze Cameron darował sobie dalsze ciągnięcie rozmowy z Bulstrode. Brakowało jeszcze tego, żeby znowu coś wspomniał o uśmiechu i dodatkowych punktach, a już na pewno mieliby zapewnioną dodatkową pracę zaliczeniową.

Kiedy Florence od nich odeszła, Paprotka odetchnęła z ulgą i odchyliła się na krześle, by złapać chwilę wytchnienia. Dopiero po chwili wyjęła z torby notatnik, pióro i zapisała informację o kolejnym teście. Najwidoczniej kolejne dni poświęci na uporządkowanie zapisków z zajęć i przypomnienie sobie różnych zagadnień. Czyli dokładnie to, co i tak miała w planach.

W miarę, jak profesorka zapisywała tablice i prowadziła monolog, kolejne strony notatnika Ferny się zapełniały. Starała się zapisywać większość z tego, o czym mówiła Bulstrode, bo dobrze wiedziała, że ta lubi łapać studentów na jakichś drobnostkach. Dlatego Fernah skupiała się, jak na żadnym innym przedmiocie, a pióro z zapamiętaniem skrobało po kartce papieru.

Dwie godziny minęły dość szybko po dyktandzie. Teoria nieco się dłużyła, ale praktyka zawsze budziła wszystkich ocalałych śpiochów, których Florence nie zauważyła lub litościwie zignorowała. Niejeden adept Akademii wyleciał z zajęć Bulstrode, bo zdarzyło się mu przysnąć. To prędko nauczyło całą brać studencką, że na tych zajęciach się uważa lub perfekcyjnie udaje zainteresowanie.

Fernah przeciągnęła się po tym, jak Florence pożegnała się ze studentami i zaczęła pakować swoje rzeczy.

— Kremowe piwo — zgodziła się, posyłając Cameronowi lekki uśmiech. — Nawet jak nie zasłużyliśmy, to chętnie odpocznę przed praktykami. Dzisiaj też masz dyżur czy wrzucili cię na drugą zmianę?

Zasunęła za sobą krzesło, przerzuciła pasek torby przez ramię i pogrążona w rozmowie z najmłodszym Lupinem, ruszyli do Dziurawego Kotła na zasłużony odpoczynek. Pewnie będzie chciał notatki, pomyślała Fernah ubierając kurtkę i odnotowując w myślach, żeby od razu wymienili się nimi w Kotle.


Koniec sesji


„Rękopisy nie płoną.”
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Florence Bulstrode (2017), Cameron Lupin (2357), Fernah Slughorn (1190)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa