• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[02.05.72, tuż po południu] Rachunek sumienia - po wielkiej wichurze, Gerry i Vince

[02.05.72, tuż po południu] Rachunek sumienia - po wielkiej wichurze, Gerry i Vince
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#21
15.09.2023, 12:44  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.09.2023, 12:52 przez Bard Beedle.)  
Pająk ugryzł Geraldine i to... bolało. Był wielki, kto wie, czy nie jadowy, diabelnie szybki. Jej ubranie zostało rozerwane, szybko przesiąkało krwią. Vincent machnął różdżką, chcąc jej pomóc, ale czerwony promień oszałamiacza nie trafił w potwora. Pająk umknął przed nim i naszykował się do kolejnego natarcia. Najpierw ponownie rzucił się na Yaxleyównę, usiłując ugryźć ją dwukrotnie.
A kiedy towarzyszący jej mężczyzna, ze słowem "kurwa!!!" na ustach, rzucił się do przodu, chcąc udzielić kobiecie pomocy... pająk wreszcie przypomniał sobie także o jego istnieniu.
Skok.
Vincent został obalony na ziemię, boleśnie obijając sobie głowę i plecy. Atak był tak szybki, że mężczyzna nie miał żadnych szans go uniknąć. Pajęcza szczęka znalazła się przy jego ramieniu i poczuł, jak w dwóch miejscach coś zagłębia się w jego ciało. Popłynęła krew, a Knieję przeszedł zduszony, pełen bólu krzyk, kiedy Vincent usiłował zrzucić z siebie napastnika, szarpiąc się po nim rozpaczliwie, nie mając możliwości rzucenia żadnego zaklęcia w takiej pozycji.

Rzuty - trzy razy (bo jeden atak nie rzucony przez Ger za poprzednią turę, i dwa ataki za tę turę)

Atak pająka nr 1 (z poprzedniej tury)
Rzut Z 1d100 - 82
Sukces!

Rzut 1d2 - 1

1 - Ger
2 - Vinc

Atak pająka nr 2
Rzut Z 1d100 - 2
Akcja nieudana

Rzut 1d2 - 1

1 - Ger
2 - Vinc

Atak pająka nr 3
Rzut Z 1d100 - 47
Sukces!

Rzut 1d2 - 2

1 - Ger
2 - Vinc


Unik Vinca (trzeci atak)
Rzut Z 1d100 - 23
Akcja nieudana


GERALDINE - pająk atakuje cię dwukrotnie, musisz przerzucić jego atak numer jeden i atak numer dwa (drugi atak np. jest za 2, więc nie unikniesz tylko, jeżeli wyrzucisz 1)
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#22
15.09.2023, 13:08  ✶  

Tego, to się nie spodziewała. Syknęła głośno z bólu, gdy tylko zęby tej krwiożerczej bestii dotknęły jej ciała. - O TU KURWIU, JAK ŚMIESZ - Zdenerwowała się ogromnie, co tylko spotęgował ból, który zaczynał rozchodzić się po jej ciele. Nie miała pojęcia, jak do tego doszło, przecież potrafiła sobie poradzić ze zwierzętami. Najwyraźniej nawet profesjonaliści miewali czasem gorsze dni.

Zwierzę się odsunęło. Ger czuła, że to jeszcze nie jest koniec starcia. Chciała się podnieść, żeby mieć jakieś pole do manewru, kto wiedział, co siedzi w jego głowie. Zależało jej na tym, aby nie dać się zeżreć w całości.

Wtedy ponownie się na nią rzucił, chyba posmakowała mu jej krew. Nie zamierzała dać się ponownie ukąsić. Próbowała się ratować, odskoczyć, dwa razy, bo dwa razy chciał ją zaatakować.


Rzut PO 1d100 - 15
Akcja nieudana

Rzut PO 1d100 - 51
Sukces!


Vince chciał jej pomóc, jednak mu się nie udało, wtedy stworzenie skoczyło w jego stronę. - Uważaj Vinnie. - Krzyknęła jeszcze, ale chyba zbyt późno.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#23
15.09.2023, 23:11  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.09.2023, 23:15 przez Bard Beedle.)  
Chociaż pająk użarł Vincenta, wyraźnie bardziej upodobał sobie Geraldine. Ledwo bowiem ta zaczęła krzyczeć, stwór oderwał się od mężczyzny i ponownie zaszarżował na Yaxleyównę, znów usiłując ugryźć ją dwukrotnie.
- Kurwa, kurwa, kurwa... - przeklinał Vinnie, usiłując podnieść się z trawy, poznaczonej kroplami jego krwi. Zdołał podeprzeć się na łokciu i nawet unieść prawą rękę. Palce drżały mu, kiedy zaciskał je na różdżce. Może ze strachu... ale chyba przede wszystkim z bólu, który przenikał całe ciało. Z osłabienia, wynikłego z utraty krwi.
Walka wciąż trwała.
Wyszeptał słowa zaklęcia, starając się wycelować w pająka, jeśli go nie skrzywdzić, to przynajmniej przepłoszyć.

Atak pająka
Rzut Z 1d100 - 76
Sukces!

Rzut 1d2 - 1

Rzut Z 1d100 - 2
Akcja nieudana

Rzut 1d2 - 1
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#24
15.09.2023, 23:22  ✶  

Ten okropny pająk, chyba nie zamierzał przestawać. Nim zdołała podnieść się na nogi ugryzł ją drugi raz. Co za okropne stworzenie. Nie zostawi tego w ten sposób, na pewno. Nie ona, musiała działać, co by się nie działo, na pewno nie pozwoli zeżreć się żywcem. Vince też oberwał. Nie jeden raz. Ten pająk bawił się tutaj nimi, jak tylko chciał.

Nie zamierzała zwlekać, zobaczyła, że zwierzę próbuje po raz kolejny się do niej zbliżyć. Może i była trochę obolała, ale nie był to pierwszy raz w jej życiu, musiała odskoczyć. Nie dać się ponownie ukąsić, szczególnie, że musieli iść dalej.


Rzut PO 1d100 - 54
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 65
Sukces!
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#25
17.09.2023, 20:16  ✶  
Pająk ponownie rzucił się na Geraldine. Zdołał ją ukąsić - tym razem w nogę - ale kiedy ponowił próbę po raz kolejny, kobieta uskoczyła.
Czerwony promień oszałamiacza pofrunął ku stworzeniu. Nie trafił, przemknął tuż koło owłosionego, wielkiego odwłoka, ale być może przestraszył pająka albo ten po prostu uznał, że znajdzie łatwiejszą zdobycz... bo wycofał się, po czym runął w las. Szybko znalazł się pomiędzy drzewami.
- Kurwa mać - podsumował Vincent, opadając z powrotem na trawę. Raczej nie dlatego, że był aż tak poważnie ranny, ale ze zmęczenia. Jego ramię było całe pokrwawione, bolało jak wszyscy diabli, niezbyt mógł ruszać tą ręką, nie był jednak umierający. Stres, ból i teraz ulga, że wreszcie znów są bezpieczni, zrobiły jednak swoje i na chwilę pozbawiły go zupełnie sił. Szybko chwytał powietrze, na jego twarzy perlił się pot. Upuścił różdżkę i uniósł dłoń do rany, jakby chciał ją ucisnąć, ostatecznie jednak tego nie zrobił. Pewnie powinien, ale był pewien, że to zaboli. Bardzo zaboli. - Jesteś cała, Ger? - upewnił się, po czym zdołał podnieść głowę na tyle, aby spojrzeć na Yaxley i potem potoczyć spojrzeniem po najbliższej okolicy. Ale nie, nie było tutaj już żadnych pająków. - Co to za powalone miejsce... jakaś pajęcza pułapka? Mam nadzieję, że nikt tu wcześniej nie wlazł - stwierdził i tym razem zadarł głowę, spoglądając ku drzewom, jakby oczekiwał, że zobaczy pajęcze kokony, w których będą tkwiły ludzkie ciała.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#26
17.09.2023, 20:24  ✶  

Nie był to ich szczęśliwy dzień, każda kolejna minuta ją w tym utwierdzała. Pająkowi udało się ją złapać po raz kolejny. Syknęła znowu głośno, na całe szczęście nie odgryzł jej kończyny, a jedynie wgryzł się w jej nogę. Później zobaczyła zaklęcie, które frunęło w jego stronę. Nie dosięgło go, ale najwyraźniej zadziałało. Pająk się wycofał. Zniknął w lesie.

- Kurwa mać, to fakt, kurwa, kurwa mać. - Dodała Yaxley, kiedy podnosiła się z ziemi. Noga ją bolała, jednak nie była to taka rana, która uniemożliwiłaby jej poruszanie się. Otrzepała się z piachu, krew sączyła jej się z tej rany.

- Powiedzmy, że jestem cała. Wydaje mi się, że lepiej będzie, jak się stąd zmyjemy Vince. Nie chciałabym, żeby ten pająk tutaj wrócił. - Powiedziała i na niego spojrzała, zmierzyła go wzrokiem, aby sprawdzić, czy faktycznie jest z nim w porządku.

- Nie wiem, podeślemy tutaj może jakichś ludzi, żeby sprawdzili to miejsce. Zawieszę tu wstążkę, żeby nikt się tutaj nie pchał. - Powiedziała, po czym zaplątała czerwoną kokardkę na najbliższym z drzew. - Spierdalajmy stąd. - Odparła grzecznie jak zawsze, po czym ruszyła dalej, w głąb Kniei. Może jest szansa, że uda im się jeszcze znaleźć kogoś żywego.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#27
18.09.2023, 11:45  ✶  
- Poważnie? Ty poważnie chcesz dalej iść w las? - wyrzęził Vincent, z trudem wstając z ziemi. - Jak wpadniemy na takiego kolejnego drania, to jesteśmy kurwa martwi - powiedział. Oboje byli poranieni, pokryci krwią. Niezbyt nadawali się do walki z zagrożeniami, które czaiły się teraz w Kniei i mężczyzna wyraźnie chętnie po prostu wróciłby, skąd przyszli. Rozejrzał się po polanie z dziwną miną, ale kiedy Geraldine powędrowała dalej, ruszył za nią. Powoli, niechętnie, jedną dłoń zaciskając na różdżce, a drugą, ostatecznie, jednak uciskając ranę, by zastopować krwawienie.
Chociaż bolało jak jasny szlag.
Zdaniem Vinca w tej chwili nie byli w stanie nikogo uratować. Może jednak nie chciał zostawić Yaxley samej albo uznał, że rozdzielenie się będzie niebezpieczne i dla niego, bo powłóczył się dalej w głąb lasu. Krzywił się przy tym - trudno powiedzieć, czy z bólu wywołanego ugryzieniem, czy z niezadowolenia... Spojrzenie jasnych, bladych oczu, wędrowało to między drzewami, to uciekało w górę. W poszukiwaniu kolegów pająka, który omal nie zakończyć nie tylko tego spaceru, ale i ich podróży po ziemskim padole.

!C3
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#28
18.09.2023, 11:45  ✶  

A więc zdecydowaliście się przemierzać Knieję...


Natrafiliście na coś dziwnego... Najpierw poczuliście chłód bijący z waszego wnętrza, a później doznaliście omamów słuchowych - cokolwiek znajdowało się w pobliżu, żerowało na waszym strachu.

Jeżeli posiadacie nekromancję na poziomie ◉◉◉◉○ lub więcej (a także jeżeli mieliście styczność z tymi istotami w przeszłości)
Zorientowaliście się, że dziwna istota skryta w cieniu żeruje na waszej energii witalnej, karmiąc się waszym strachem. Jeżeli uda wam się zaklęcie Patronusa, zjawa odejdzie.

Każdy inny przypadek
Czujecie się coraz słabiej, musicie stąd uciekać. Jeżeli posiadacie przewagę teleportacja, udany rzut na translokację pozwoli wam na ucieczkę na kilkanaście metrów w głąb lasu, skąd ucieczka jest już łatwa. Jeżeli nie, musicie wykonać rzut na aktywność fizyczną. Stopień trudności ucieczki wynosi 50, czyli na kości musicie wyrzucić 50 lub więcej oczek. Za każdą ocenę powyżej trolla, do wyniku rzutu doliczacie +10. Jeżeli nie uda wam się uciec w dwóch turach, wasza postać mdleje i zostaje odnaleziona przez inną ekipę ratunkową. Po tym zdarzeniu widocznie postarzała się o przynajmniej 3 lata.

Każda postać z zawadami dotyczącymi aktywności fizycznej, uników, otrzymuje karę -10 do rzutu.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#29
18.09.2023, 11:59  ✶  

- Nie pierdol. Możemy kogos uratować. - Powiedziała Yaxley. Szczególnie, że sami widzieli, że zagrożenie było ogromne. Co tam takie draśnięcia (trochę ją bolały, ale nie dawała po sobie tego poznać.). Zacisnęła zęby i szła dalej. Szybkim tempem. Czas w tym wypadku naprawdę miał znaczenie, nie wybrali się tutaj przecież na spacer. - Może ty, ja się nie dam zabić Vince. - Nie podobało jej się jego podejście, brakowało mu zdecydowanie nieco optymizmu.

Nie byli słabi, byli w lepszej sytuacji od tych osób, które znalazły się w Kniei wczoraj. Kto wiedział, czy ktoś inny dotrze tak głęboko. Geraldine była uparta, zawsze stawiała na swoim. Nie obchodziło ją to, że Vinnie był niezadowolony. Musiał się z tym pogodzić, że zadecydowała o tym, że pójdą dalej.

Znaleźli się głębiej w lesie. Nagle, zupełnie znienacka Yaxley poczuła, że ogarnia ją chłód, ale nie było to coś naturalnego. Nigdy jeszcze nie czuła, aby chłód pochodził z wnętrza jej ciała. Gwałtownie się odwróciła, jakby szukała źródła tego uczucia. Nic jednak nie dostrzegła, za to uderzyły w nią dziwne dźwięki. To nie mogło wróżyć niczego dobrego.

- Musimy spierdalać Vinnie, w podskoakach. - Krzyknęła i pobiegła przed siebie. Nie było czasu, aby zostawiać tutaj wstążkę, czy cokolwiek. Jej intuicja podpowiadała, żeby jak najszybciej zmyła się z tego miejsca. Cóż, pobiegła jeszcze głębiej w las, z nadzieją, że tam nie będzie na nich czekała kolejna nieprzyjemna niespodzianka.


Rzut PO 1d100 - 40
Slaby sukces...
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#30
18.09.2023, 12:08  ✶  
– Zajebiście ci szło to nie dawanie się zabić, jak pająk cię gryzł. – Vincent odpowiedział złośliwością na złośliwość. Nie sądził, że faktycznie mogą kogoś uratować, za to miał pełne obawy, że w każdej chwili może paść nieprzytomny z upływu krwi – i tyle byłoby z tego „ratowania”, ot jeszcze jeden trup. Sami teraz potrzebowali medyków.
Ale wędrował w ślad za Yaxley. Jego koszula powoli przesiąkała krwią.
Potem poczuł chłód. W pierwszej chwili nie dopatrywał się jego źródeł nigdzie w otoczeniu. I tak robiło mu się zimno, bo chociaż z czasem materiał przylgnął do rany, zasechł, tworząc swego rodzaju naturalny opatrunek, zapobiegający dalszemu krwawieniu, to stracił sporo krwi. Jego ciało i tak było osłabione w stosunku do tego, w jakim stanie wszedł do Kniei i zdawało się mu, że jest chłodniej.
Drgnął, kiedy usłyszał jakieś szepty. Obrócił się, spoglądając między drzewa, niczego jednak nie zobaczył. Zdawało mu się, że ktoś go nawołuje, że słyszy swoje imię… ale nie rozpoznawał tego głosu. Palce mocniej zacisnął na różdżce, tak jak Yaxley rozglądając się w poszukiwaniu źródła zagrożenia, niczego jednak nie dostrzegał. Widma ukrywały się poza zasięgiem jego oczu.
Kiedy kobieta zdecydowała, że spierdalają, i zrozumiał, że i ona doświadczała podobnych sensacji, nie trzeba było powtarzać mu instrukcji dwa razy. Mężczyzna rzucił się do ucieczki, starając się biec w tę samą stronę, w którą uciekała Geraldine. Posykiwał z bólu, ale w tej chwili liczyło się przede wszystkim jedno. Ucieczka jeżeli nie przed chłodem, który zdawał się promieniować gdzieś z wewnątrz jego, i to o dziwo wcale nie od rany, to przed tymi szeptami. Głosami, nawołującymi go gdzieś z lasu. Na swój sposób było to gorsze od wielkiego pająka – niby walka z nim nie poszła im najlepiej, ale przynajmniej przeciwnik był materialny i Vincent mógł próbować rzucać w niego zaklęcia. Tym razem nie mieli jak się bronić.

Rzut N 1d100 - 56
Sukces!
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (4486), Vincent O’Dwyer (2004), Pan Losu (934), Bard Beedle (1716)


Strony (4): « Wstecz 1 2 3 4 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa