– Masz rację, sądzę, że nie będzie problemów, żeby go przekonać, ach... te wszystkie galeony, gdzie ja pomieszczę książki, które za to kupie – zamyślił się przez moment, szybko w myślach przerzucając książki, które miał na oku. Choć był - w pewnym sensie - dzikusem z lasu, oboje rodzice byli bardzo inteligentnymi i edukowanymi osobami. Od dziecka czytał naprzemiennie leksykony botaniczne, analizy zoologiczne dotyczące flory i fauny tak magicznej jak i niemagicznej (magicznej w inny sposób, zwykły mawiać wstępy do tych wytartych przez czas woluminów) albo zatapial się w tomiki poezji, zgromadzone przez jego ojca przed opuszczeniem Systemu. Teraz, gdy nagle od maja uzyskał stały przypływ gotówki, nie miał w sumie na co jej wydawać, nie potrzebując wiele. Dlatego książki... dużo książek płynęło strugą do Doliny Godryka, a każdą przesyłkę przyjmował z wielką miłością.
Biznes Cydrowy wydawał mu się strzałem w dziesiątkę. Dobrze byłoby też z Lysandrem porobić w końcu coś innego, popracować razem. Nawet jeśli miał przeczucie, że to on z Ulą stawiałby beczki, a Lys szkicował "chłopów przy pracy" i potem robił z tego oniryczne akwarele do powieszenia na ścianie. Taki właśnie wkład. Miejsce i uduchowienie prozaicznej czynności. Ta myśl jednak niewzbudzała w nim irytacji, a wyrozumiałość pełną rozbawienia. Nie wymagało się innej pracy od motyli.
– Uznajmy, że tak jak mi się uda powiedzieć, taką wagę sekretu mi zdradzisz. Choć przyznam, że teraz mam ochotę sam zadać Ci jakieś zadanie, abyś też mogła poczuć wyzwanie krążące we krwi. Z matką lubiłem się bawić w łacińskie nazwy roślin. Jak dobra w tym jesteś? – zagadnął obserwując jak magiczny kombajn przeczesuje trawy. Zmarszczył nos. Nie chciał jej pouczać ale...
– Mm... nie obawiasz się, że będziesz ciąć za nisko...? – zapytał miękko stając tuż za nią i oceniając jej punkt widzenia, jak oceniała zielsko i na ile z tej perspektywy mogła na przykład dostrzec, czy jakieś żywe stworzenie nie kryje się w zaroślach.
– Jeśli nie chcesz mieć sierpu w dłoni, możesz też ciąć magią, ułatwi Ci to potem segregacje, da większą precyzję modelowania łąki... Pokazać Ci? – Zapytał, czekając na pozwolenie, pytająco unosząc brwi gdy patrzył na twarz dziewczyny z całkiem bliska, jak na okoliczności ich znajomości.