• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[25.08 późne popołudnie] Bez pracy nie ma kołaczy

[25.08 późne popołudnie] Bez pracy nie ma kołaczy
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#21
06.08.2024, 21:52  ✶  
– Ja na pewno nie przestanę, świat jest zbyt ciekawy, z resztą zobacz, nawet jak nie chciałem się uczyć, to musiałem wyjść z lasu i się uczyć. No... nie tylko takich książkowych spraw, ale właśnie jak rozmawiać z ludźmi, kiedy się gniewają, a kiedy nie, to... to cały czas jest trudne w sumie – przyznał otwarcie lekko się zasępiając, choć z pewnością były to chwilowe zachmurzenia, a nie ciężkie depresyjne chmury. Pomimo zmęczenia Samuel lśnił wewnętrznym blaskiem osoby, która odzyskała cel w życiu.

– Czasem myślę, że gdybym chodził do szkoły byłoby łatwiej. Wiesz te wszystkie domy, zielony, czerwony, niebieski i ten no... żółty. Ludzie kojarzą się po swoich stadach, pomagają sobie wewnątrz nich, rywalizują między sobą, nie tylko w szkole, ale gdy już z niej wyjdą. A potem jak mówisz, że nie masz plakietki, to patrzą nieufnie. Tak czuje. Ja też na nich patrzę nie ufnie. Nie są moim... ee... moim gatunkiem. Moim rodzajem. Nie wiem czy to jest dla Ciebie jasne, w sumie Ginny ma mnie dopiero zabrać do rezerwatu, gdzie będą tacy jak my. Szczerze, nie mogę się doczekać! – opowiadał mu podekscytowany, niepomny na to, że Neil w ogóle może go nie rozumieć. Wszyscy przecież wiedzieli kim jest Ginny i jakim "gatunkiem" jest Samuel. Prawda?

– Och z tymi pytaniami ee... przepraszam? – spróbował, choć bez przekonania. – Ula strasznie mnie zrugała za to, że wtedy tak na Ciebie naskoczyłem, a ja po prostu chciałem, żebyś został. Tylko tyle. Nie umiałem zrozumieć, czemu nie chcesz być. No i... no. Cały czas nie rozumiem kiedy ktoś się denerwuje na to co mówię. Po prostu mówię co widzę, co czuję. Czemu ludzie tak nie robią? Czemu Ty tak nie robisz? Co Ci przeszkadza? – zaciekawił się, bez słowa skargi odbierając od niego butelke. Nie był to problem ją ponieść. W gruncie rzeczy mógł zamienić się w niedźwiedzia i ponieść również Neila, ale lada moment powinny pojawić się zabudowania. A rozmowa była ciekawa, choć Sam poczuł ukłucie obawy, że jak będzie naciskał za mocno to Neil znów ucieknie.
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#22
06.08.2024, 22:49  ✶  
Pochwalał jego podejście, nawet jeśli było z lekka wymuszone przez sytuację życiową. Nauka była ważna, nie można było stawać w miejscu licząc na cud.
Na sekundę się zawiesił, szukając w pamięci domów w Hogwarcie. Faktycznie miały takie kolory, kojarzył o czym mówił, ale nie zagłębiał się nigdy w temat, a nazwy domów pamiętał jak ktoś mu je mówił. Ravenpuff, nie, to było inaczej... Hmm… Tak, to było inaczej. Nieważne! Słuchał go po prostu dalej, częściowo rozumiejąc, choć zgubił się na wspomnieniu Ginny, bo chyba nie znał żadnej i nie powinien znać? Poznał raptem dwójkę znajomych Samuela i to dość przelotnie.
- Na pewno ci się tam spodoba, opowiedz mi później jak tam było. - lekkie zagubienie nie przeszkadzało mu w cieszeniu się szczęściem Samuela, bo skoro czekał go wyjazd, do tego tak mocno oczekiwany, to jak tu się nie cieszyć?
Padło jednak niewygodne pytanie, monolog z jednej strony, monolog z drugiej. Nie chciał, żeby Samuel tak rozumiał jego działania, nie był zły na pytania, po prostu nie umiał odpowiedzieć na wszystko, nie zawsze, do tego znów został zarzucony milionem słów, gdzie połowy już zapomniał w ferworze zmartwień i namyślania się. Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale zamknął je znów. Czemu czasami nawet jak się chce, to nie znajduje się słów?
- Jak zaczniesz mówić co myślisz i czujesz, to wezmą cię za słabego, albo za głupiego, będą patrzeć na ciebie krzywo, albo z politowaniem, bo na świecie jest więcej złych ludzi nić dobrych. No i czasami jak powiesz co czujesz, to możesz kogoś przestraszyć i stracisz kogoś na kim ci zależy, zostaniesz kompletnie sam. - czas na jego przemowę? Nie wiedział ile to za dużo, kiedy skończyć. - Poza tym ja nie mam za wiele interesujących rzeczy do powiedzenia. - zaśmiał się, wzruszając ramionami. - A jeśli chodzi o wtedy to nie naskoczyłeś na mnie, po prostu musiałem wyjść. Ta... Ula, nie mówiła wiele i jednocześnie mówiła do mnie bardzo głośno. Nie chciała mnie tam, a i ja... Wiesz, dwójka obcych ludzi, to całe spanie razem, przytulanie... No i ty z tym... Nie pamiętam jego imienia. To, że znam ciebie, to nie znaczy, że jestem waszym przyjacielem na takie miano trzeba sobie zasłużyć. - chyba nie do końca słowa mu tu pasowały i zmarszczone brwi pokazywały, że jeszcze w jego głowie coś się tworzy. - No, ale jeśli kiedyś sobie kogoś znajdę, to na pewno mu wszystko powiem. - Aż będzie mieć mnie kompletnie dosyć. Plany na przyszłość można mieć, ale życie je weryfikuje i póki co wszystko czego chciał trochę się posypało. W tej chwili miał jeden cel, dożyć kolejnego dnia, a i na to czasami nie miał ochoty.
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#23
13.08.2024, 10:29  ✶  
– Jasne Neil, bardzo chętnie, dam Ci znać! – Samuel uśmiechnął się serdecznie, jak to miał w zwyczaju. Był entuzjastycznie nastawiony do wyjazdu, życie jak na razie choć nie było usłane różami, zdawało się być do niego pozytywnie nastawione. Dlatego z tym większym smutkiem przyjął następne słowa Neila dotyczące problematycznej sytuacji sprzed kilku tygodni

– Och nie... Ula nie była, znaczy tak mi się wydaje bo potem rozmawialiśmy o tym, ale Ula nie była negatywnie do Ciebie nastawiona czy coś. Kurcze, te słowa są takie trudne czasem, że ludzie ani nie mogą powiedzieć, ani usłyszeć siebie na wzajem. – Zasępił się nad tą myślą. – Nie rozumiem tego do końca widzisz... to chyba... nie wiem, to chyba jest tak, że czasem ktoś coś powie i druga osoba to zrozumie po swojemu, a pierwszej wcale o to nie chodziło. Bo widzisz Ulka też mi mówiła, że na Ciebie nastawałem. Nie.. naskoczyłem? Że byłem niemiły, a Ty mówisz, że wcale nie...– palce Samuela mierzwiły jego włosy, czoło było zmartwione, przeorane bruzdami rozmyślań, które nieco go przerastały. Nie rozumiał tego ale też do końca nie wiedział czy chce zrozumieć. Był tylko prostym misiem, który lubił od czasu do czasu zjeść coś dobrego, napić się a potem wrócić do pracy. Praca była prosta. Jeśli dobrze prowadziłeś strug - deska została wygładzona. Jeśli dobrze wbiłeś dłuto - spod Twoich rąk wychodziło dobre rzeźbienie. Według McGonagalla cały świat powinien właśnie tak wyglądać.

– Nie mówmy już o tym, bierz wino i chodźmy do środka, pokażę Ci jak rozplanowałem warsztat i co gdzie będzie. Bo w ogóle, zostałem uczniem u różdżkarza, i kto wie... może pewnego dnia nie tylko szafki ale też różdżki zaczną wychodzić z moich rąk! – Lubił gadać o robocie. Robota była prosta. Ludzie skomplikowani.

I tak zeszła im jeszcze godzina. Wino rozluźniało, pomagało w rozmowie i tematach, które przychodziły jak morskie fale. I pewnie spędziliby tak cały wieczór, gdy nagle Sam przypomniał sobie, że przecież, no jasne, powinien być gdzie indziej, a biedna Nora na pewno na niego czekała! Zapodziany w tańcu, zapodziany w życiu, wyciągnął z torby nowe jeansy i koszulę (Myślisz, że jej się spodoba, mówiła, że lubi niebieski?), dwoma chluśnięciami wody w twarz odświeżył się (bardzo wątpliwie) i bezmyślnie pozostawił Neila machając mu jeszcze ręką na pożegnanie i obiecując, że sobie to przekują. Znaczy... odkują! A potem pobiegł wzdłuż muru i gdy tylko był pewien, że nikt nie patrzy, wzbił się w powietrze lecąc do swojej ukochanej.

Impreza na plaży! No przecież, że to dziś!

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Neil Enfer (5789), Samuel McGonagall (4072)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa