06.08.2024, 21:52 ✶
– Ja na pewno nie przestanę, świat jest zbyt ciekawy, z resztą zobacz, nawet jak nie chciałem się uczyć, to musiałem wyjść z lasu i się uczyć. No... nie tylko takich książkowych spraw, ale właśnie jak rozmawiać z ludźmi, kiedy się gniewają, a kiedy nie, to... to cały czas jest trudne w sumie – przyznał otwarcie lekko się zasępiając, choć z pewnością były to chwilowe zachmurzenia, a nie ciężkie depresyjne chmury. Pomimo zmęczenia Samuel lśnił wewnętrznym blaskiem osoby, która odzyskała cel w życiu.
– Czasem myślę, że gdybym chodził do szkoły byłoby łatwiej. Wiesz te wszystkie domy, zielony, czerwony, niebieski i ten no... żółty. Ludzie kojarzą się po swoich stadach, pomagają sobie wewnątrz nich, rywalizują między sobą, nie tylko w szkole, ale gdy już z niej wyjdą. A potem jak mówisz, że nie masz plakietki, to patrzą nieufnie. Tak czuje. Ja też na nich patrzę nie ufnie. Nie są moim... ee... moim gatunkiem. Moim rodzajem. Nie wiem czy to jest dla Ciebie jasne, w sumie Ginny ma mnie dopiero zabrać do rezerwatu, gdzie będą tacy jak my. Szczerze, nie mogę się doczekać! – opowiadał mu podekscytowany, niepomny na to, że Neil w ogóle może go nie rozumieć. Wszyscy przecież wiedzieli kim jest Ginny i jakim "gatunkiem" jest Samuel. Prawda?
– Och z tymi pytaniami ee... przepraszam? – spróbował, choć bez przekonania. – Ula strasznie mnie zrugała za to, że wtedy tak na Ciebie naskoczyłem, a ja po prostu chciałem, żebyś został. Tylko tyle. Nie umiałem zrozumieć, czemu nie chcesz być. No i... no. Cały czas nie rozumiem kiedy ktoś się denerwuje na to co mówię. Po prostu mówię co widzę, co czuję. Czemu ludzie tak nie robią? Czemu Ty tak nie robisz? Co Ci przeszkadza? – zaciekawił się, bez słowa skargi odbierając od niego butelke. Nie był to problem ją ponieść. W gruncie rzeczy mógł zamienić się w niedźwiedzia i ponieść również Neila, ale lada moment powinny pojawić się zabudowania. A rozmowa była ciekawa, choć Sam poczuł ukłucie obawy, że jak będzie naciskał za mocno to Neil znów ucieknie.
– Czasem myślę, że gdybym chodził do szkoły byłoby łatwiej. Wiesz te wszystkie domy, zielony, czerwony, niebieski i ten no... żółty. Ludzie kojarzą się po swoich stadach, pomagają sobie wewnątrz nich, rywalizują między sobą, nie tylko w szkole, ale gdy już z niej wyjdą. A potem jak mówisz, że nie masz plakietki, to patrzą nieufnie. Tak czuje. Ja też na nich patrzę nie ufnie. Nie są moim... ee... moim gatunkiem. Moim rodzajem. Nie wiem czy to jest dla Ciebie jasne, w sumie Ginny ma mnie dopiero zabrać do rezerwatu, gdzie będą tacy jak my. Szczerze, nie mogę się doczekać! – opowiadał mu podekscytowany, niepomny na to, że Neil w ogóle może go nie rozumieć. Wszyscy przecież wiedzieli kim jest Ginny i jakim "gatunkiem" jest Samuel. Prawda?
– Och z tymi pytaniami ee... przepraszam? – spróbował, choć bez przekonania. – Ula strasznie mnie zrugała za to, że wtedy tak na Ciebie naskoczyłem, a ja po prostu chciałem, żebyś został. Tylko tyle. Nie umiałem zrozumieć, czemu nie chcesz być. No i... no. Cały czas nie rozumiem kiedy ktoś się denerwuje na to co mówię. Po prostu mówię co widzę, co czuję. Czemu ludzie tak nie robią? Czemu Ty tak nie robisz? Co Ci przeszkadza? – zaciekawił się, bez słowa skargi odbierając od niego butelke. Nie był to problem ją ponieść. W gruncie rzeczy mógł zamienić się w niedźwiedzia i ponieść również Neila, ale lada moment powinny pojawić się zabudowania. A rozmowa była ciekawa, choć Sam poczuł ukłucie obawy, że jak będzie naciskał za mocno to Neil znów ucieknie.