26.09.2024, 13:10 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.09.2024, 13:23 przez Brenna Longbottom.)
wiadomość pozafabularna
Kolejka odwrócona po ustaleniu z graczkamiBrenna spojrzała na rozkład – rozpoznawała pojedyncze karty, ale znaczeń większości mogła tylko się domyślać – i musiała przygryźć wargę, by powstrzymać śmiech, trochę chyba histeryczny, narastający w gardle, gdy Millie zinterpretowała ich rozłożenie. To nie tak, że chciała ją wyśmiewać – nigdy by tego nie zrobiła. Ani że w ogóle traktowała tarota jak głupią zabawę. Było w tym po prostu trochę dziwnego rozbawienia na widok asa kielichów, przywodzącym wspomnienie pazia z układu Morpheusa, kochanków i śmierci (tu akurat wiedziała to, czego nie wiedziała większość ludzi, podpatrując rozkłady wuja i przyjaciół: śmierć nie oznaczała dosłownie śmierci, a koniec zwiastujący początek) i słuchając słów Millie.
Nie sądziła, by ktokolwiek widział w nich parę, może poza Anthonym Borginem, który tkwił w dziwnej iluzji już w maju, z powodów, których Brenna za bardzo nie pojmowała. Nie sądziła też, by była dumna: och, jasne, nie chciałaby żebrać o niczyją uwagę, chyba prędzej połknęłaby żabę niż to robiła czy oczekiwała, że ktoś będzie żebrać o tę u niej. Ale w pewnym sensie oboje wykonywali kroki w swoim kierunku, i nie można było powiedzieć, że ona nie zrobiła swojego, skoro w ogóle powiedziała mu, by wpadł na tę plażę. Nie wiedziała może jeszcze nie tak dawno, jaką decyzję podjąć, i owszem, miała wrażenie, że mogą się nawzajem oszukiwać – ale teraz chyba do pewnego stopnia już wybrała, po prostu postanawiając zignorować pewne rzeczy.
Na przykład to, że najgorsze dopiero przed nią – i że być może faktycznie wybrała źle. Może słońce, kochankowie i śmierć tracili znaczenie, bo odwrócony diabeł zwiastował nie jej własną niepewność, a zapłatę za błędy albo trzeci element relacji.
Ale Brenna nie zamierzała w tej chwili psuć sobie tym nadmiernie głowy.
Jak to powiedziała?
Karty nie mogły zdradzić jej tutaj niczego, z czego doskonale nie zdawała sobie sprawy.
Uniosła po prostu resztkę swojego śniadania do ust, by się trochę zapchać, nie pozwolić na tę pierwszą reakcję, bo nie chciała urazić Moody, a spoważniała, gdy ta wspomniała o przyjacielu w potrzebie… Przełknęła i z jej ust wyrwało się westchnienie.
- Nawet jeśli byłabyś to ty, to nie ma znaczenia. Przecież zawsze ci pomogę - powiedziała łagodnie. Pomyślała o przepowiedni Morpheusa, o ogniu nadchodzącym wraz z jesienią – i że przyjaciele w potrzebie mogą być motywem przewodnim nadchodzących miesięcy. Mogła tylko mieć nadzieję, że sama nie będzie tej potrzebować. Ale miała jednak wrażenie, że ta przepowiednia spełniała się tu i teraz, że Miles właśnie była w p o t r z e b i e i że być może Księżycowy Staw i porada jej pomocą. - To miło, że mój związek z pączkami ma się tak dobrze, ale jesienią przewiduję problemy z eee… różnymi innymi przepowiedniami i tylko na wszelki wypadek chcę zastrzec, że ja i Basilius naprawdę nie jesteśmy parą.
Bo pomyślała, że może Millie uznała, że to rozkład dla nich. Jeśli tak, to Brenna zaczynała się bać, co przyniesie przy siódemce denarów kolejny piątek trzynastego
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.