• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [22.07.1972] Widowisko randkowe — Scena

[22.07.1972] Widowisko randkowe — Scena
Widmo
every human has a spark of divine nature, and sin does not separate us from it
Jeden z bogów-duchów (loa) w panteonie religii voodoo. Strażnik granicy między światem żywych i umarłych, "opiekun rozdroży", umożliwia kontakt z duchami zmarłych i innymi istotami duchowymi. Symbol Legby veve przypomina stylizowany klucz. Po śmierci pomaga duchom zmarłych odnaleźć drogę do zaświatów, gdzie spotkają się z loa.

Papa Legba
#31
29.05.2024, 17:30  ✶  

Oczywiście opinie rodziny wywołały spore kontrowersje. Ze strony widowni poleciały drobne śmiechy, westchnięcia i inne dźwięki. Ze strony sceny... również. Ale na to producenci byli przygotowani.

Przy pierwszej Kandydatce było raczej spokojnie, chociaż niektórzy posyłali sobie spojrzenia. Wybierający natomiast zadał bardzo ciekawe pytanie.

— Nie byłby bratem, gdyby się trochę nie podroczył, nieprawdaż? Ale tu akurat ma rację — dzieci zanudziłyby się ze mną, a ja z nimi. Ciężko odnaleźć nam... płaszczyznę porozumienia — odpowiedziała Kandydatka numer jeden.

Yvone spojrzała na Wybierającego, czekając na jego reakcję. Jak bardzo zawiedziony będzie? Wiadomo, że jednak większość osób, które poważnie rozglądają się za życiowym partnerem, ma w swojej perspektywie również założenie rodziny.


Kandydatka Numer Dwa bardziej przejęła się swoim opisem.

— Och, w takich momentach, przy takich komplementach, nie ukrywam, że czuję się zawstydzona. Kuzyn nieco przesadza, aczkolwiek faktycznie można ze mną konie kraść... ALE DO ŻADNYCH ZBRODNI SIĘ NIE PRZYZNAJĘ, gwoli ścisłości. Jestem raczej spokojna... To on zawsze namawia mnie do szalonego — wyjaśniła niezręcznie.

Wybierający był bardzo ciekawy tego, jaki poziom energii sobą reprezentowała.

— Hahaha. Oczywiście, że mam dużo energii, ale lubię również odpoczywać, szczególnie przy dobrej pogodzie na zewnątrz. Nie ukrywam, że przed tym programem pozwoliłam sobie na zdrowotną drzemkę. Moim natchnieniem do życia jest również pozytywna energia, a tu na sali mamy jej tak dużo, że po prostu faktycznie ciężko mi usiedzieć w miejscu. Przynajmniej w tej chwili — odpowiedziała.

Yvone zaczęła klaskać i w jej ślady poszła widownia.

— Dziękujemy Kandydatce numer dwa za docenienie! — Powiedziała prowadząca. — Muszę przyznać jej absolutną rację. Wszyscy uczestnicy błyszczą niesamowicie, a państwo na widowni cudownie ich wspieracie swoim śmiechem, oklaskami i przede wszystkim — obecnością.


Kategoria taka jak ta, nie mogła obyć się bez przekroczenia granic. Kandydatka numer trzy zdecydowanie poczuła się dotknięta fragmentami listu od ojca, ale tego nie dostrzegł ani Wybierajacy, ani Yvone. Widownia zaś czekała w napięciu, na przebieg wydarzeń. Pomocnicy widowiska zadbali, by słowa kandydatki nie odbiły się podgłośnionym echem po sali, zaś gdy wstała, jedna z organizatorek uprzejmie złapała ją za ramię i poprosiła o ponowne zajęcie miejsca.

Yvone uniosła brew na pytanie Wybierającego do Kandydatki numer trzy. Miało to kontekst żartobliwy, czy pytał poważnie? Czy naprawdę uważał, że sama Yvone Fairfax mogłaby dopuścić do takiego skandalu i wprowadzić do widowiska randkowego nieletnie dziewczę? Kandydatka jednak odpowiedziała. I to bardzo rzeczowo.

— Jestem już pełnoletnia, a moja firma jest zarejestrowaną działalnością. Mój tata jest bardzo zajętym i zapracowanym człowiekiem. Nie pamięta ile mam lat, ale to nie jego wina. Ma bardzo dużo na głowie. Proszę mi wierzyć, że od dłuższego czasu jestem już pełnoletnia.

Część widowni rozbawił wątek zapracowanego ojca i z kilku stron poleciał śmiech. O wcześniejszych dramatach wszyscy zapomnieli.


— Uzyskałeś swoje odpowiedzi, Matthew. Czy teraz zdradzisz nam, która z pań na tą chwilę zajmuje u ciebie pierwsze miejsce? — Spytała Yvone, podkreślając pełnoletność Kandydatek.

Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#32
01.06.2024, 22:21  ✶  

Stanley, a raczej Matthew - ponieważ to on aktualnie tutaj siedział, a przynajmniej tak długo jak nie każą zdjąć mu tej śmiesznej maski, aby później nie był w stanie spojrzeć własnemu ojcowi w oczy czy chociażby Lorraine - siedział i słuchał dalej. Zastanawiał się jednak nad jednym, jak wszystko musiało pójść nie tak, aby miał zepsuć swoją opinię z "tajniaka z Ministerstwa" do "kogoś kto chodzi na randki w ciemno" u Malfoy. Może jeszcze miałaby uwierzyć w to, że Atreus go na to zapisał? Bez szans. Już lepiej było dać się złapać tej Brennie, aby odstawiła go do Azkabanu. Mogliby się chociaż pośmiać i powspominać stare czasy, a Longbottom to chociaż zawsze patrzyła na niego z tą samą nienawiścią co zawsze.

- To prawda. Akurat miał idealną możliwość, aby sobie pozwolić na nieco więcej, niż zazwyczaj - zgodził się z kandydatką numer jeden - Nie mniej jednak bardzo ciekawa odpowiedź i sugestia, że mogłyby się z Tobą zanudzić. Jeżeli weźmiemy pod uwagę pozostałe odpowiedzi, które sugerowały, że jednak jest bardziej wybuchowo, niż można było się tego spodziewać - westchnął - Może być ciężko znaleźć coś poważniejszego w dłuższym rozrachunku, ponieważ raczej większość nas - czarodziejów - pragnie kiedyś założyć rodziny i mieć dzieci, czyż nie? - dodał, zadając retoryczne pytanie na sam koniec. W końcu oni - czystokrwiści czarodzieje o jedynie słusznych poglądach - musieli dbać o dobro i przyszłość magicznego świata. Jak inaczej mieli o to zadbać, niż poprzez zapewnienie odpowiedniej ilości potomstwa, a następnie poprawne ich wychowanie? Przysposobienie pewnych zasad? Nauczenia tego jak świat powinien działać?

Stanleya może i jeszcze nie ciągnęło jakoś szczególnie w tym kierunku, ale Merlin jeden wiedział kiedy miało go dopaść obciążenie genetyczne ze strony jego dwóch rodzin, tj. Borginów i Mulciberów. Nie miał pojęcia czy któregoś dnia się nie obudzi rano i stwierdzi, że musi zacząć robić świeczki albo chodzić w golfie, a trzeba było przyznać, że już zdarzało mu się przestawiać książki, aby te były w idealnym porządku... Ah ta Robertowa krew.

Może jednak powiedział trochę za dużo w odniesieniu do kandydatki numer jeden? Może traktował ją zbyt ostro w porównaniu do innych dam? Cóż - tak bywa, a życie przecież nie jest usłane różami i ciągle kolorowe. Borgin mógł to podsumować jednym zdaniem - trudne się wylosowało, że akurat trafiło na niego w kwestii wyboru.

- Proszę bardzo. Nie dosyć, że emanujesz chęcią życia i pełnią energii, to jeszcze potrafisz dochować tajemnicy. W końcu niewinnym jest się tak długo, jak nie przedstawią odpowiednich dowodów? - odpowiedział na słowa kandydatki numer dwa. Tutaj ewidentnie był przykład "sztywnej mordeczki" i należało to "spropsować", ponieważ coraz mniej było prawilnych dziewczyn na tym świecie. Stanley przecież też się nie przyznawał do winy, a to urojenie tej całej Harper Moody, że jakaś Poppy się rozjebała na psiarskich, to była jedna, wielka próba wrobienia Borgina w przekręt stulecia.

- Rozumiem. Czyli to wszystko wina kuzyna bez którego jesteś niewinną istotą. Wszystko jasne - przyznał - A Twoja energia po prostu narasta wraz z tym jak udziela się innym osobom na sali czy w Twoim towarzystwie. Bardzo ciekawe - skwitował, bo nie miał nad czym więcej się rozwodzić. Słowa o drzemce to pewnie była podpucha, aby jej przypadkiem nie wziąć za jakąś słoneczną wampirzycę czy coś w ten deseń. Coś takiego było w ogóle możliwe? Nie wiedział, ale ilość chęci do życia, która z niej emanowała, sugerowało, że miało to prawo bytu w magicznym Londynie.

Kandydatka numer trzy u której to odpowiedź ojca zrobiła chyba największą furorę na całej sali. Czy Stanley mógł przyznać jakieś punkty stylu dla rodzica, ów kandydatki? Chyba powinien był spróbować w ogólnym rozrachunku, ponieważ należało się jakaś nagroda od publiczności czy coś podobnego.

- Wszystko jasne. Ojciec zapracowany, więc zapomniał o jednym czy drugim fakcie... - wzruszył ramionami - Czy tym, że córka jest już pełnoletnia... Ale skoro nie mamy problemu z Twoim wiekiem, to nie pozostaje nic innego jak życzyć samych sukcesów zawodowych, a ojciec na pewno będzie dumny. W końcu czy istnieje większy powód do dumy, niż samodzielne pociechy, które dodatkowo osiągają sukcesy zawodowe? - dodał od siebie, chcąc odrobinę wybrnąć ze swojego poprzedniego pytania, które może było trochę nieodpowiednie? Cóż - podobnie jak z kwestią kandydatki numer jeden - życie.

Po komentarzu na te wszystkie odpowiedzi od kandydatek, zaczął się zastanawiać czy można tutaj sięgnąć po papierosa. Raczek nieboraczek dawał się już Stanleyowi we znaki. Ciągnął go za płuco i nawoływał - "daj mi jeść". Niestety musiał jeszcze trochę poczekać.[/i]
[a] - Oczywiście, że tak. Taką mieliśmy umowę, czyż nie? - odparł retorycznie w kierunku prowadzącej - Na ten moment określiłbym to jako remis pomiędzy kandydatką numer dwa, a kandydatką numer trzy. Za tą serię pytań i odpowiedzi przyznałem punkt dla damy z numerem dwa, ponieważ moim zdaniem najbardziej zasługiwała na to - zwilżył odrobinę usta - No chyba, że możemy dać jakieś punkty stylu czy nagrodę publiczności, to prosiłbym o przekazanie jej dla ojca kandydatki numer trzy. Uważam, że zasłużył na takie wyróżnienie w dniu dzisiejszym - zaśmiał się pod nosem. Nie zmieniało to faktu, że ładnie poleciał odnośnie własnej córki.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Widmo
every human has a spark of divine nature, and sin does not separate us from it
Jeden z bogów-duchów (loa) w panteonie religii voodoo. Strażnik granicy między światem żywych i umarłych, "opiekun rozdroży", umożliwia kontakt z duchami zmarłych i innymi istotami duchowymi. Symbol Legby veve przypomina stylizowany klucz. Po śmierci pomaga duchom zmarłych odnaleźć drogę do zaświatów, gdzie spotkają się z loa.

Papa Legba
#33
04.06.2024, 23:01  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.06.2024, 23:01 przez Papa Legba.)  

Z widowni poleciały oklaski, gdy Wybierający podzielił się swoją opinią.

— Absolutnie celna uwaga! Ojciec Kandydatki numer trzy powinien dostać wyróżnienie. — Yvone roześmiała się. — A więc mamy remis... Na szczęście jest jeszcze konkurencja numer trzy. Zaprezentujemy teraz zdjęcia pomieszczenia z domów kandydatek, w którym mówi się, że kobieta spędza najwięcej czasu... Czyli kuchni!

Nad sceną wyświetlono za pomocą magicznego rzutnika pokaz zdjęć. Rozpoczęto od kuchni Kandydatki numer jeden. Było to pomieszczenie w starym, tradycyjnym stylu, ale zadbane idealnie, wyglądało więc jak nowo wyremontowane. Panował tam absolutny porządek. Brak było też ozdób, czy wszelkich rodzinnych pamiątek. Jedno ze zdjęć ukazało uchylone drzwi do spiżarki. Widać było zapełnione półki różnego rodzaju opakowaniami, woreczkami i butelkami. W koszach leżały warzywa i owoce. Na jednym ze zdjęć, przy szafkach pozowały dwa skrzaty, które zerkały niepewnie w obiektyw aparatu.

Po komentarzu Wybierajacego i ewentualnych pytaniach, przyszła kolej na Kandydatkę numer dwa. Kuchnia wyglądała na zwykłą, prostą przestrzeń, gdzie mogła swobodnie zagościć typowa pani domu. Wszystko było ładnie poukładane, czysto, mucha nie siadała. Jasne kolory, liczne elementy drewniane, miejscami podrapane przez koty. Wietrzyk poruszał białą firanką przy oknie. Dosłownie tak, jakby nikt tam nie mieszkał, bo zbyt ładnie to wyglądało. Poza jednym rogiem blatu, gdzie zostały poustawiane losowo liczne butelki z alkoholem. Czyżby właścicielka kuchni miała... problemy z alkoholem?

Czas na Kandatkę numer trzy. Kuchnia w jej domu jest całkiem spora. Podłoga, podobnie jak ściany, wyłożone są ciemnymi marmurowymi kaflami. W rogu pomieszczenia stoi duży i zawsze rozpalony piec, w razie gdyby któryś z domowników miał ochotę zjeść świeże wypieki. Na środku znajduje się wyspa w kształcie kwadratu, na której stoją misy pełne świeżych owoców oraz dzbanek z dyniowym sokiem. Domownicy to kawosze, więc w pomieszczeniu zawsze rozchodzi się zapach świeżo zaparzonej kawy. Pod ścianą, na drewnianych blatach, stoją przybory kuchenne, które skrzaty używają do przygotowywania posiłków. Kuchnia jest dostosowana do obsłużenia dużej ilości domowników. Nie jest miejscem, gdzie rodzina spożywa posiłki. Od tego mają osobne pomieszczenie.

— W której kuchni czułbyś się najlepiej — spytała Yvone. — I przy okazji powiedz nam — umiesz gotować? Pamiętaj, że zrobienie herbaty się nie liczy.

Kolejny żarcik kosmonaucik.

Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#34
06.06.2024, 23:00  ✶  

Przez głowę Stanleya przebrnęła jedna, całkiem sprytna - w jego mniemaniu - myśl. Skoro to ostatnia runda, to może doprowadzę do remisu pomiędzy całą trójką i czym prędzej się stąd ulotnie? Według niego brzmiało to jak plan idealny. Niestety ten miał nie zostać spełniony z kilku powodów. Jednym z nich był fakt, że na publice ciągle siedział ten pier... przyjaciel serdeczny Atreus i średnio było wyjść przed nim na frajera. Z tego to miałby chyba polewkę do końca życia Borgina, zwłaszcza, że kurs aurorski to mu wypominał od tylu lat.

Trzecia konkurencja to było właśnie to! Prowadząca wybrała idealne zadanie - zupełnie jakby wiedziała, że w ostatnim czasie został ekspertem od wszelkiej maści renowacji, remontu czy szeroko pojętej sztuki budowlanej. Stanley był niemal (nie)profesjonalistą w tej dziedzinie, więc mógł się wypowiedzieć i co nie co ocenić. To też właśnie zamierzał zrobić.

Kuchnia kandydatki numer jeden zyskiwała wiele za pozostawienie starego, tradycyjnego stylu. Pojawiał się tylko jeden mankament - czy absolutny porządek nie wskazywał, że ów pomieszczenie było nie wykorzystywane? Zrobione od picy? Tak o, ponieważ było wymagane do tego, aby znajdowało się w domu? Minusem też był brak pamiątek rodzinnych, które według Borgina, nadawały charakteru dla tego typu pomieszczeniem. Dla wszystkich pokoi w domu - nieważne o jaki dokładnie chodziło. Były bardzo przyjemnym i miłym dodatkiem. Z drugiej zaś strony - ta kandydatka - pokazała już, że raczej średnie podejście miała do rodziny i jej najmłodszych przedstawicieli.

Kuchnia numero dos nie była przesadzona i nazbyt przepełniona przepychem. Było też po prostu schludnie, ale nie nie określiłby tego jako perfekcyjną czystość, co nie było też złe. Zadrapania niektórych mebli przez koty wskazywały, że była pewność odnośnie co najmniej jednego użytkownika tego pomieszczenia - Sauriela. To była tylko tama mała dygresja, ponieważ wszystko co było związane z futrzanym zwierzęciem, kojarzyło się Stanleyowi z dwoma personami - Flądrą i właśnie Rookwoodem. Alkohol? Na sam plus! Z takim barkiem, to i on sam mógłby zostać alkoholikiem. Główną wadą był ten jasny wystrój, który jakoś nie przypodobał się wybierającemu - głównie z faktu, że musiało to zbierać pełno kurzu i brudu w przypadku jakiegoś większego pichcenia.

No i kuchnia bimbrowniczej kandydatki. Ciemne kafelki? Wyglądały całkiem porządnie, a zarazem ładnie. Na pewno trafiało to w gust Stanleya. Piec sprawiał wrażenie takiej typowej domowej atmosfery - odrobinę babcinej? Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, wszak chodziło o taką oazę i dobre miejsce. Co kurwa symbolizuje dzbanek z dyniowym sokiem? Gdyby chociaż był ogórkowy, to mógłby się domyślić, a tak? Zastanawiał się całkiem poważnie. Czy była to jakaś wiadomość podprogowa? Miało to mu coś zasugerować? Zapewne na Borginowej twarzy pojawiłby się teraz srogi mars zdziwienia, ale na całe szczęście miał tą całą maskę. Zaraz jednak pojawił się temat kawki, która ratowała człowieka po ciężkim wieczorze z krzyżówkami. Boski napój jak piwo. Dostrzegł też jakieś inne śmieszne narzędzia. To takie z ostrzem to chyba był nawet nóż? Chociaż tego też nie bardzo był pewien, ponieważ jak na troglodytę przystało - widelec był jego najlepszym przyjacielem z kuchennych sztućców.

- W takim razie, skoro zrobienie herbaty się nie liczy... - złożył dłonie w trójkącik, aby odrobinę nimi postukać w geście zastanowienia - To średnio. No chyba, że zrobienie kawy liczy się jako gotowanie, to wtedy powiedzmy, że coś tam potrafię - przyznał z odrobiną dumy w głosie. Gdyby tylko ludzie wiedzieli ile wysiłku wymaga ugotowanie wody bez jej wcześniejszego spalenia, to zrozumieliby po co Stanleyowi jest Francis do szczęścia - Powracając jednak do głównego pytania, to najbardziej przypadła mi do gustu kuchnia numer trzy, więc wychodzi na to, że kandydatka numer trzy zyskuje drugi punkt i powraca na podium - podsumował.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Widmo
every human has a spark of divine nature, and sin does not separate us from it
Jeden z bogów-duchów (loa) w panteonie religii voodoo. Strażnik granicy między światem żywych i umarłych, "opiekun rozdroży", umożliwia kontakt z duchami zmarłych i innymi istotami duchowymi. Symbol Legby veve przypomina stylizowany klucz. Po śmierci pomaga duchom zmarłych odnaleźć drogę do zaświatów, gdzie spotkają się z loa.

Papa Legba
#35
08.06.2024, 15:11  ✶  

— Słyszałyście, drogie panie? Niestety nie możemy się spodziewać od naszego Wybierającego zaproszenia na domowy obiad — skwitowała Yvone. Przez salę przeszły drobne śmiechy, a po ogłoszeniu werdyktu Wybierającego — brawa.

— Fantastycznie! Nim jednak podejmiesz ostateczny wybór, posłuchaj podsumowującego opisu naszych kandydatek.

Yvone wyprostowała się wygodnie w fotelu, a z bliżej nieokreślonego miejsca rozległ się przyjemny głos odczytujący opisy.


Kandydatka numer jeden to artystka pełna kontrastów i skrajności. Lubi odrywać się od rzeczywistości i raczej nie w głowie jej kołyski. Nie sposób się z nią nudzić.

Kandydatka numer dwa to rozrywkowa adeptka uzdrowicielstwa. Gna przez życie z uśmiechem, sama uznaje siebie za raczej spokojną osobę. Nie tylko bardzo urocza, ale też niesamowicie lojalna. Zdążyłeś już docenić jej charakter.

Kandydatka numer trzy to nasza kobieta biznesu. Posiada wiele zainteresowań. Szuka partnera do życia prywatnego i zawodowego. Dzielisz z nią upodobania alkoholowe, a także jej kuchnia spodobała się tobie najbardziej. Chętnie upiecze ciasteczka tobie... i swojemu ojcu.


Głos zamilkł. Yvone zwróciła się do mężczyzny.

— Spytałabym, czy jesteś gotowy, ale niestety musisz być... — Uśmiech. — Czas, byś wybrał swoją wybrankę. Który numerek będzie tym zwycięskim?

Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#36
10.06.2024, 00:01  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.06.2024, 00:05 przez Stanley Andrew Borgin.)  

Stanley nigdy nie ukrywał, że był na bakier z gotowaniem i zielarstwem i eliksirami i... pewnie jeszcze tuzinem innych rzeczy. Nie mógł być alfą i omegą, bo wtedy nie starczyłoby mu wolnego czasu na uśmiechanie się do Brenny w czasach gdy jeszcze pracował w Ministerstwie albo na picie alkoholu czy rozwiązywanie krzyżówek.

Nie mniej jednak, prowadząca nie miała całkowitej racji, ponieważ Borgin mógł zaprosić na domowy obiad, ale taki, który zrobiły ktoś inny - na przykład Francis. Po pierwsze gotował dobrze, a po drugie był jego pracownikiem, więc to prawie tak jakby to on sam to ugotował. Trochę pokrętną logika, ale z jak największym sensem według Stanleya.

- Jasna sprawa. Z wielką chęcią - odparł i ponownie zamienił się w słuch. Małe przypomnienie nikomu nie zaszkodziło, a i on sam się trochę nagadał, więc mógł już co nie co zapomnieć. To w końcu mogło być bardzo krzywdzące dla kandydatek, zwłaszcza gdyby któraś dostała punkty innej, a Stanley nie chciał być częścią żadnej "randkowej" afery.

Tak już wyszło, że z kandydatką numer jeden nie miał za dużo wspólnego, a może raczej nie chciał mieć. Z pewnych względów starał się jej unikać - może nawet nie doceniać. Z drugiej strony to sama mu dała pewne argumenty albo to inne kandydatki wypadły odrobinę lepiej.

Dwójka z charakteru wypadła najlepiej. W końcu nikt nie chciał związywać się z tak zwanymi sześćdziesiątkami. Dla niewtajemniczonych chodziło o artykuł 60 Magicznego kodeksu karnego. Zapewne brygadziści czy Aurorzy byli w stanie sobie to bardziej uzmysłowić. Pracownicy Wizengamotu również!

No i trójeczka. Ktoś kiedyś powiedział Stanleyowi bardzo mądre słowa - Trójkę panie, trójkę!. Czy miał zamiar się posłuchać? Tak. Musiał ryzykować, ponieważ ta kandydatka brzmiała mu dziwnie znajomo, a Borgin starał się uniknąć afery za wszelką cenę. W końcu chciał oddać nagrodę i czym prędzej się ulotnić.

Jednak po za jego własnym podejściem to miał z nią najwięcej wspólnego, więc automatycznie to ona musiała wygrać ten cały konkurs. Wypadła najlepiej - jej to się należało, jak Stanleyowi butelka whisky za ten cały trud.

- Cóż... Matematyka jest bardzo prosta i wszystko wskazuje tylko na jedną możliwość - odparł - Jest to kandydatka z największą ilością punktów, a więc kandydatka numer trzy - dodał, zaciskając w głębi duszy kciuki, aby jego rozumowanie okazało się prawdą. Merlinie, miej mnie w swojej opiece



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Widmo
every human has a spark of divine nature, and sin does not separate us from it
Jeden z bogów-duchów (loa) w panteonie religii voodoo. Strażnik granicy między światem żywych i umarłych, "opiekun rozdroży", umożliwia kontakt z duchami zmarłych i innymi istotami duchowymi. Symbol Legby veve przypomina stylizowany klucz. Po śmierci pomaga duchom zmarłych odnaleźć drogę do zaświatów, gdzie spotkają się z loa.

Papa Legba
#37
10.06.2024, 17:31  ✶  

Gdy padł numer Kandydatki, rozległy się gromkie brawa. Jeden z pomocników wystrzelił z ukrycia konfetti na zwyciężczynię tej części programu.

— Gratulujemy wyboru! — Yvone uśmiechnęła się szeroko. — Już za chwilę poznasz swoją wybrankę, a my tym czasem wręczymy upominki pocieszenia dla pozostałych kandydatek. Upominki ufundował zakład kosmetyczny rodziny Potter.

Pomocnik podarował Kandydatce numer jeden i dwa po ładnie zapakowanym pudełeczku. Każde zawierało zestaw z letniej kolekcji kosmetyków. Tymczasem Wybierający i Kandydatka numer trzy zostali zaproszeni na środek sceny, tak by stali po obu stronach zasłony.

— Już za chwilę staniecie przed sobą twarzą w twarz! Gotowi, czy nie, oto nadeszła ta chwila!

Yvone machnęła różdżką, a zasłona zwinęła się, tak, że Wybierający i Kandydatka numer trzy mogli ujrzeć siebie nawzajem. Jednocześnie ich maski magicznie się rozproszyły. Tożsamość nie była już tajemnicą. Jeśli ktoś znał Stanleya Borgina i Sophie Mulciber, bez problemu ich teraz rozpoznał!

Yvone była gotowa, by wręczyć nowej parze ich nagrodę, ale najpierw dała im chwilę na poznanie się. A przynajmniej tego się spodziewała...

Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#38
11.06.2024, 21:05  ✶  

Sweet Home Alabama.... czy jakoś tak. W zasadzie to człowiek niby wiedział, ale się łudził. Z drugiej zaś strony, Stanley, chciał przecież trafić na Sophie od momentu w którym zaczął podejrzewać, że i ona może brać udział.

Problem jednak pojawił się w kilka myśli później, ponieważ o ile Robert czy Richard wiedzieli, że Stanley i Sophie to rodzeństwo, tak dla reszty była to jedna, wielka niewiadoma. No chyba jeszcze Lorraine mogła wiedzieć to i tamto, ale reszta - raczej nie. A już na pewno nie wiedział o tym Borgin. Nie wiedział, że przecież Lorien wiedziała, że on nie wie, a ona wie... czy jakoś tak.

Poczciwy stary Mulciber dał za to popis swoich umiejętności. Nikt nie potrafił tak docenić swoich dzieci jak właśnie Robert. Tylko on jeszcze chyba nie wiedział, że to Stanley był wybierającym. To akurat wiedział Atreus, który się pewnie gdzieś tam szczerzył jak jakiś padalec, ale karma do niego miała dopiero powrócić.

Nie mniej jednak, wracając do ojca zwycięskiej dwójki - czy Robert nie będzie chciał wyjść po mleko i już nie wrócić? Podobno bardzo dobre mleko można było dostać w południowej Francji, a jako, że miał już doświadczenie z tym krajem, może powinien się tam udać?

Oczywiście nie wróżył tego ich wspólnemu staruszkowi. Komu jak komu, ale jemu przydałaby się już emerytura z książkami, kadzidłami, whisky, cygarem i świętym spokojem od własnej rodziny. Idealnym rozwiązaniem byłoby więc wyprowadzenie wszystkich z kamienicy Mulciberów, tak aby został tam sam i mógł odpocząć. Jedna osoba mogła jednam przy nim zostać - jego chodząca kopia, Richard.

- Umm... - udawał wielce zaskoczonego. Na całe szczęście - [i]w chuja cięcie też zajęcie[/b] - było prawie niczym dewiza Stanleya, więc pod to grał - Sophie? - zapytał jakby wcale jej nie rozpoznawał, a dopiero kilka dni temu jedli przemiłe śniadanie u Mulciberów - No proszę, nie spodziewałem się - kolejne kłamstwo - Jestem zaskoczony... - kontynuował swoje podchody, chociaż w głębi duszy cieszył się, że tak wyszło.

Teraz pozostało tylko zrzucić z mostu jej wiadomość, że tak naprawdę jest jej bratem i Alabama style, czy coś w ten deseń. A może jednak warto było jej to oszczędzić na razie?

Nie mniej jednak zignorował na razie całe tło i to wszystko, co działo się na widowni. Stanley chciał czym prędzej oddać całą nagrodę dla młodej Mulciberówny i czym prędzej zawinąć wrotki z tego przedsięwzięcia.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Słońce swojego ojca
*Biedna Sophie*
Sophie ma brązowo-zielone oczy, rude włosy i mnóstwo piegów! Jest dość wysoka, ponieważ mierzy sobie 170 cm. Ubiera się w sukienki, które zakrywają to, co każda szanująca się panna czystej krwi powinna zakrywać. Pachnie cytrusami.

Sophie Mulciber
#39
11.06.2024, 22:47  ✶  

Kiedy Sophie usłyszała, że zaraz nastąpi wybór kandydatki, wstrzymała oddech i zacisnęła mocno powieki. Błagam, niech to będę ja, potrzebuję tych pieniędzy! myślała gorączkowo. Miała plan. I to kurrr... sprytny! Chciała się podzielić nagrodą, chwilę porozmawiać ze swoim "wybrankiem"? (raczej to ona została wybranką) i udać, że boli ją głowa. Tak. Boli ja głowa i koniecznie musi iść do domu. A jeśli chodzi o randkę, to najwyżej odezwie się eee... no innym razem. Jeśli to nie zadziała, to uda, że mdleje albo wymusi mdłości i zwymiotuje na buty swojego "przyszłego męża". To Charlie nauczył ją wymiotować na zawołanie kiedy byli dziećmi. Może w końcu przyda jej się ta umiejętność i odpali galeona lub dwa swojemu kuzynowi? Tak więc, taki właśnie Sophie miała plan! Dopóki nie wyszła na scenę i nie zobaczyła pana Borgina. A później - głos swojego ojca, który... drwił z niej? Próbował ją zawstydzić? Gdyby był "normalnym" rodzicem, to zapewnie tylko by się zaśmiała i pomachała mu ze sceny. Wszyscy wokół mogą przecież pomyśleć, że była "córeczką tatusia", prawda? Ale Sophie wiedziała, że Robert jest specyficzny, a jego intencje były odwrotne. Doskonale również wiedziała, że córeczką tatusia nie była. Mimo że było jego jedynym dzieckiem.
-...- Sophie zrobiła kilka kroków w stronę pana Borgina, po czym zatrzymała się żeby spojrzeć na widownie. A więc całe rodzina zebrała się tutaj żeby z niej drwić. Nie wierzyła, że jej kibicowali. Nie oni. Zupełnie nie pasowali do tego miejsca.
Mulciberówna wyobraziła sobie, że na twarzach wszystkich Mulciberów widnieją kpiące uśmiechy. Że szepczą, obgadują ją i krytykują za to, że tutaj była. Albo może i za to jak wyglądała? Polokowała sobie włosy, zrobiła makijaż i ubrała sukienkę z dekoltem (wszystkie jej sukienki do tej pory zakrywały to co powinny zakrywać) którą sama uszyła. Chciała się poczuć dzisiaj ładna. I poczuła, kiedy patrzyła na siebie w lustrze jeszcze kilka godzin temu. A teraz jaka się czuła? Czuła, że najlepiej będzie, jeśli całe show jak najszybciej się skończy.
Spuściła nieco głowę i podeszła do pana Borgina, któremu jakiś czas temu uświniła rękaw wypluwając na niego herbatę. Złapała mężczyznę za nadgarstek i przesunęła się, żeby powiedzieć mu coś na ucho.
- Panie Borgin, czy możemy zejść ze sceny? Może pan powiedzieć, że bardzo spieszymy się na randkę? Tam jest m-moja rodzina, która przyszła żeby...- Pociągnęła nosem.- Żeby... ze mnie drwić. P-proszę z-zabrać... wszystkie pieniądze, ale proszę pozwolić mi dzisiaj spać u siebie na kanapie. Nie chcę wracać do domu ani iść na żadną randkę, przyszłam tu po pieniądze... proszę....i n-niech pan powie, że jestem bardzo wzruszona i musimy stąd iść... i ż-że nie mogę m-mówić z eksc..  ekscytacji... - Szepnęła, po czym objęła Stanley'a w pasie i wtuliła twarz w jego koszulę, żeby nikt nie mógł zobaczyć, że płakała.
Widmo
every human has a spark of divine nature, and sin does not separate us from it
Jeden z bogów-duchów (loa) w panteonie religii voodoo. Strażnik granicy między światem żywych i umarłych, "opiekun rozdroży", umożliwia kontakt z duchami zmarłych i innymi istotami duchowymi. Symbol Legby veve przypomina stylizowany klucz. Po śmierci pomaga duchom zmarłych odnaleźć drogę do zaświatów, gdzie spotkają się z loa.

Papa Legba
#40
13.06.2024, 16:52  ✶  

Yvone niezwykle podekscytowała się momentem spotkania wybranków.

— Szanowni państwo, cóż za zbieg okoliczności! A może po prostu mam dar trzeciego oka w sprawach swatania? Nasz Wybierający i wybrana przez niego Kandydatka chyba dobrze się znają... — Urwała w momencie, gdy Sophie wtuliła się w Stanley'a. Jej brwi poszybowały wysoko i posłała widowni zaskoczony uśmiech. Nie zdążyła jeszcze wręczyć nagrody, a romans już kwitł.

Widownia przyjęła to bardzo entuzjastycznie, szczególnie owacje pana Mulcibera. Nawet jeśli ktoś trafił tu przez przypadek, teraz ożywił się nieco.

W tym samym czasie, pod scenę podszedł kelner z paprotką. Pilnujący widowiska ochroniarz zaczął mruczeć jakieś zaklęcia przy roślince, z pewnością ze względów bezpieczeństwa. Rzucił też spojrzenie ku mężczyźnie zbliżajacego się do niego. Już chciał go spławić, gdy dostrzegł plakietkę z Ministerstwa.

— Uhm, w czym mogę pomóc? — spytał Atreusa. Czyżby Yvone w końcu miała być aresztowana za skandaliczne plotkarstwo?

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (218), Nora Figg (3965), Robert Mulciber (437), Stanley Andrew Borgin (6586), The Edge (557), Papa Legba (7617), Sophie Mulciber (1473)


Strony (5): « Wstecz 1 2 3 4 5 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa