Rozliczono - Heather Wood - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Słońce dopiero wstawało, gdy weszły do Kniei Godryka i przemierzyły drogę do Strażnicy. Brenna wędrowała z różdżką w ręku, paplając dużo mniej niż zwykle, bo skupiała się na obserwacji okolicy, a czasem nawet zamieniała się w wilka i węszyła przez chwilę pośród drzew i krzewów, nim znów stawała się kobietą. Las, po którym biegała samotnie albo z kuzynostwem jako mała dziewczynka, nie był teraz tak bezpiecznym miejscem, jak niegdyś.
Stała czujność, jak mawiał Moody.
Brenna chciała jednak pokazać Heather drogę do ukrytego w odmętach Kniei budynku, z zewnątrz wyglądającego jak ruina, a stanowiącego główną siedzibę Zakonu. Na wszelki wypadek - gdyby na przykład dostała wezwanie, a nikt nie był w stanie jej tam zaprowadzić. Darowała sobie wykłady o tym, jak ważne, aby o tym miejscu nikomu nie wspominać, zadowoliła się tylko stwierdzeniem, że to jedna z tych największych tajemnic.
Teraz, kiedy były już pewne, że Wood w razie potrzeby będzie potrafiła znaleźć drogę, a kłódka wpuści ją do środka, wracały ku wiosce. Brenna dobrze znała ścieżkę, którą szły...
...do niedawna.
- Będzie trzeba to potem usunąć - westchnęła Brenna, zatrzymując się przy zawalonych przez niedawną wichurę drzewach, które uniemożliwiały przejście dalej. To znaczy: nie uniemożliwiały, a sprawiały, że musiałyby nad nimi przełazić czy teleportować się na drugą stronę. Obie dałyby radę, gdyby się uparły, ale szkoda było teraz się pokaleczyć czy zniszczyć sobie ubrania. Na uprzątnięcie tego wszystkiego z kolei Brenna zwyczajnie nie miała w tej chwili czasu, bo spotkanie z Heather nie było jedynym punktem na liście rzeczy do zrobienia tego dnia.
– Możemy przejść tędy, i potem dotrzemy do Doliny wzdłuż rzeki – oświadczyła, skręcając na lewo. Ostrożnie przekroczyła nad gałęziami jeżyn, a potem skierowała się pomiędzy paprocie i drzewa. Już po kilku krokach ich uszu dobiegł szmer rzeki. – Daj mi proszę chwilę… – rzuciła do Heather, przystając, bo nie spodobałyby się jej ślady na ziemi. Trzasnęło i znowu zamiast Brenny na miejscu stała wilczyca o ciemnej sierści, która zaczęła krążyć pośród paproci. Wilczyca zastrzygła uszami, gdy usłyszała jakiś odgłos – ale to były tylko ptasie nawoływania w koronach drzew. Węszyła przez moment, wyglądało jednak na to, że jedyne, co przemknęło tędy ostatnio, to kilka lisów.
Heather tymczasem, gdy Brenna skupiała się na sprawdzeniu okolicy, mogła dostrzec brzeg rzeki, a także przerzucony nad nią mostek. A że nie mieszkała w Dolinie Godryka, nie wiedziała o nim tego, co wiedziała Brenna – i o czym na razie nie wspomniała, zaaferowana tropem.
Że mieszkańcy nazywają go Boginowym Mostem i mają ku temu doskonałe powody.