• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [22.07.1972] Widowisko randkowe

[22.07.1972] Widowisko randkowe
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#11
30.10.2023, 22:32  ✶  
– Masz na myśli, że uciekliby w popłochu ledwo bym się odezwała? Zwykle tak działam na mężczyzn – parsknęła Brenna, chociaż nie była to stu procentowana prawda, bo niektórzy z nich uciekali w popłochu, a inni natychmiast zostawali jej kolegami.
Ale nie umiała wyprowadzać nikogo „na ludzi”. Nawet nie próbowała. Ludzie nie byli zabawkami, żeby dało się ich naprawić.
– Nie czujesz? A co, zostałeś jasnowidzem?
Brenna zacięła się na moment, gdy kandydaci zaczęli odpowiadać, bo chociaż maski uniemożliwiały rozpoznanie twarzy, to głosów już nie zmieniały, a jeden z nich znała. Sięgnęła jednak po prostu jak gdyby nigdy nic po piwo kremowe, że niby zamilkła, by się napić. I upiła kilka łyków, chwilowo nawet nie patrząc ku scenie, a uparcie mordując spojrzeniem brata, chociaż wsłuchiwała się w każde wypowiadane słowo. W końcu reklamowali się tam potencjalni kandydaci na partnera Nory albo przynajmniej randkę Nory. Może widowisko ich przeszłości nie sprawdziło, ale planowała wysłuchać, co mają do powiedzenia i w razie wyboru takiego sprawdzić trzy pokolenia wstecz...
A potem, gdy zamilkli, a prowadząca zaczęła opowiadać o znakach zodiaku (pomyślała, że pierwszy opis byłby trafny, gdyby wspomniano tam jeszcze coś o porywczości i byciu upartym jak stado dementorów goniących dobrą duszę), Brenna spoglądając na Erika powtórzyła za kandydatem numer trzy.
– Dusza ciemna jak chleb razowy - wycedziła cicho. - Nie wiem, czy naciąga prawdę... chyba ty po prostu jesteś absolutnie, ehem, nietypowym skorpionem. Albo bardzo cię stłamsiliśmy w domu.
Wreszcie zwróciła wzrok ku scenie. O ile wcześniej patrzyła tylko ku Norze, bo po prostu była zdumiona, że ją tu widzi, a reszty przez maski i tak nie poznawała, o tyle teraz celowo starała się nie pozwolić, by jej spojrzenie uciekło ku mężczyznom.
Poczekała na moment, gdy pochwyci wzrok Nory, i wskazała swojego brata, drugą ręką ukradkiem wykonała gest, jakby coś poziomo przecinała, na koniec zaś uśmiechnęła się łobuzersko i mrugnęła do dziewczyny.
Przesłanie powinno być dla przyjaciółki jasne.
"Nie przejmuj się, skarbie, potem skrócę go o głowę."
To znaczy... nie dosłownie, oczywiście, ale właśnie obiecywała Norze, że Erik będzie p ł a c i ł. Miała już kilka doskonałych pomysłów, w jakiej walucie będzie musiał odkupić grzechy.
Bo mogłoby się wydawać, że jest rozbawiona tą sytuacją, ale tak naprawdę nie było w niej ni grama radości. Przepełniała ją raczej troska o Norę, wysuwająca się na pierwszy plan ponad wszystko inne. Brennie nie podobało się to całe widowisko, a jeszcze bardziej, że Figg trafiła na jakichś dziwaków, którzy chyba przyszli tu, by się zabawić, a nie szukać uczucia, jakiego pragnęła Nora. Zresztą, znała ją na tyle, by nie wątpić, że ta nie czuje się tam komfortowo.
- Naprawdę, Heath? Nie mów tego w pobliżu pewnego uroczego uzdrowiciela, jeszcze weźmie to sobie do serca... - mruknęła kącikiem ust, kiedy Heather wspomniała, że lubi ryzykantów. Uśmiechnęła się jednak mimowolnie, tylko przez moment, ale tym razem całkiem szczerze, kiedy przeniosła na chwilę wzrok na Wood, bo miała okazję zaobserwować, jak Ruda i "jedynka" na siebie działali.
A potem nie wytrzymała i parsknęła prosto w kufel, kiedy Heather wspomniała o nadmiernej pewności siebie, która tak nie pasowała. Może i do kandydata nie, ale do samej Wood? Brenna przysłoniła usta dłonią i zakasłała, nie skomentowała jednak słów partnerki. Rozbawienie wprawdzie przeszło równie szybko, jak się pojawiło, ale na te dwie sekundy Heath zdołała poprawić Brennie humor.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Widmo
every human has a spark of divine nature, and sin does not separate us from it
Jeden z bogów-duchów (loa) w panteonie religii voodoo. Strażnik granicy między światem żywych i umarłych, "opiekun rozdroży", umożliwia kontakt z duchami zmarłych i innymi istotami duchowymi. Symbol Legby veve przypomina stylizowany klucz. Po śmierci pomaga duchom zmarłych odnaleźć drogę do zaświatów, gdzie spotkają się z loa.

Papa Legba
#12
06.11.2023, 17:01  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.11.2023, 17:02 przez Papa Legba.)  
Rozpoczęła się kolejna runda!
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#13
07.11.2023, 13:57  ✶  

— Traumatyczne przeżycie może zmienić człowieka.

Uśmiechnął się przesłodko do siostry.

— Dwa razy przemyśleliby swoje życie i upewnili się, że podjęli odpowiednie decyzje. To też jakiś sposób na naprostowanie swojego życia.

— O, to dlatego tak dobrze się dogadujesz z Brenną — wtrącił się Erik po słowach Heather, podśmiechując się pod nosem.

Tak, to wiele wyjaśniało. Nie wszyscy lubili pakować się w kłopoty (zwłaszcza z własnej, nieprzymuszonej woli), ale w tym wypadku wiele wskazywało na to, że obie kobiety nie miały nic przeciwko temu. Może to dzięki temu tak dobrze im się razem pracowało?

— Zgadłaś. — Wywrócił teatralnie oczami. — Zaczęło się po tym, gdy słońce i księżyc pojawiły się jednocześnie nad Doliną Godryka. Jakieś magiczne zaburzenie, związane z energią ciał niebieskich. — Pokiwał głową z miną znawcy. — Na początku pomyślałem „Ojej, lepiej unikać tych zdolności”, ale potem doszedłem do wniosku, że potrzeba ci jakiejś przeciwwagi. Dla twojego czarnowidztwa.

Gdy dziewczyny zaczęły plotkować na temat uczestników, Erik wycofał się z rozmowy. Chociaż dopasowywanie kandydata poprzez krótkie odpowiedzi i zdjęcia ich pokojów było dosyć ciekawe, tak osobiście preferował poznawanie nowych ludzi poprzez rozmowę. Długą i zawiłą. A sam też nie kierował się zgodnością znaków zodiaków przy szukaniu drugiej połówki. Zgodność charakterów? Jasne. Ale znaków? …

— Czepiasz się szczegółów. Chleb razowy nie jest aż tak ciemny.

Na widok gestu Brenny, otworzył szeroko usta, wydając się z siebie kilka trudnych do zidentyfikowania dźwięków. A więc to tak?! Nie miał sobie nic do zarzucenia. Jego plan był prosty; widział, że przyjaciółka chciałaby popchnąć swoje romantyczne życie do przodu, gdy zdołała już obyć się z zarządzaniem własnym biznesem. Czuł też poniekąd wyrzuty sumienia, że jej debiut na pierwszym przyjęciu tej wiosny pozostał zapamiętany przez pryzmat przemiany w futrzaka.

Chciał jej to jakoś zrekompensować, a wiedział też z własnej nieprzymuszonej woli zbyt chętnie nie wzięłaby udziału w takiej zabawie! Ostatecznie, nawet jeśli nie przypadła jej do gustu, to na pewne zrozumie, że było to doświadczenie nadzwyczaj... ubogacające. Przynajmniej wiedziała, gdzie nie szukać partnerów. To też była cenna wskazówka!

— Widzisz? Podoba jej się. „Idealnie pod moje upodobania”. — skomentował półgębkiem.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#14
07.11.2023, 21:44  ✶  

Ruda upiła kolejny łyk zimnego piwka. Widać była, że humor nadal jej dopisuje i naprawdę podobało jej się to, co działo się na scenie. Nie było nudno. Do tego dochodziła sprzeczka rodzeństwa Longbottom. Dawno tyle się nie działo w jej życiu.

- Wydaje mi się Brenn, że jesteś w stanie stłamsić każdego. - Powiedziała Wood zupełnie nie myśląc nad tym, jak to zabrzmiało. - Znaczy, nie, żeby to było coś złego... - Uśmiechnęła się do niej pokazując swoje proste zęby. Miała nadzieję, że wybaczy jej ten komentarz, bo naprawdę uważała, że to atut. Niewiele było takich osób, które potrafiły sprawić, że każdy ich słuchał. Uważała, że panna Longbottom była jedną z nielicznych. Jak dorośnie chciałaby być taka jak ona.

- Wiesz, że to tylko takie gadanie, nie ma lepszych od mojego prywatnego uzdrowiciela. - Rozmarzyła się nawet przez chwilę, kiedy wspominały Camerona. Szkoda, że nie było go tutaj z nimi, na pewno by mu się spodobała ta farsa. Lupin nadawał się do loży szyderców, chociaż wcale na takiego nie wyglądał.

Reakcja Brenny nieco wybiła ją z pantałyku. Czyżby nie zgadzała się z tym, co panna Wood o sobie myślała? Niemożliwie. Zarumieniła się nawet na chwilę, bo nie do końca wiedziała, jak zareagować na to, co się właśnie wydarzyło. Na pewno nie będzie żywiła urazy.

- Nie tylko dlatego, Brenna w ogóle jest wspaniała. - Powiedziała jeszcze do Erika, a brzmiała śmiertelnie poważnie. Heather Wood naprawdę była zapatrzona w swoją mentorkę jak w obrazek, co by się nie działo.

Nie umknęły jej dalsze gesty rodzeństwa. Czuła, że to dopiero początek tej historii i być może sporo ją ominie. Zdecydowanie mieli inne zdanie na temat angażowania swojej koleżanki do tego wydarzenia. Wiele by dała, żeby zobaczyć, które z rodzeństwa wyjdzie z tej sytuacji na tarczy, nie, żeby coś, ale oczywiście, że kibicowała Brennie. Na pewno ją o to wszystko podpyta, kiedy przyjdzie na to pora.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#15
07.11.2023, 22:36  ✶  
– Ach, taki masz plan… całkiem sprytnie to sobie przemyślałeś. „Co zrobiłem nie tak, że napotkałem Brennę”, to pytanie, na które pewnie wiele osób w swoim życiu chciało sobie odpowiedzieć – powiedziała, zerkając na brata. Nie. Ani trochę nie była urażona. Tego typu przekomarzanki nigdy jej nie ruszały, a poza tym wiedziała, że Erik sobie żartuje. - Mam nadzieję, że nie zrobiłeś wielu planów na najbliższy tydzień, braciszku. Bo skoro tak troszczysz się o Norę i jej życie uczuciowe, a także o rozrywki, mam doskonały plan. Po godzinach zajmiesz się klubokawiarnią. Staniesz za ladą, rozdasz parę drinków. Twoje fanki wpadną, żeby kawę zrobił im najbardziej pożądany kawaler w Brytanii, klubokawiarnia zwiększy obroty, a Nora sobie odpocznie, zabiorę ją na jakieś tańce albo do teatru i kto wie, może nawet pozna kogoś miłego? Kogoś, kto będzie... bułką kajzerką, a nie chlebem razowym - powiedziała Brenna, przypatrując się Erikowi znad swojego kremowego piwa. Uśmiechała się, ale w jej oczach nie było ani trochę rozbawienia. Do licha, po tym, w co wrobił ich przyjaciółkę, powinien odpokutować grzechy.
Westchnęła, zajrzała do wnętrza kufla, a potem odstawiła go na stolik. Wciąż słuchała każdego słowa, jakie padało ze sceny i chociaż była dumna z tego, jak Figg doskonale sobie radzi, ledwo powstrzymywała się przed skrzywieniem, kiedy zerknęła ku scenie, nad którą wyświetliły się pokoje. Ten bałagan i... ta dziwaczność ostatniego. Nie wspominając już o tym, że okładka książki w pokoju trzeciego wydawała się doklejona. Czy w całej Anglii nie było już żadnego miłego chłopca poza jej bratem? Bo Nora potrzebowała chyba właśnie kogoś... po prostu sympatycznego.
Brenna uśmiechnęła się jednak mimowolnie, kiedy padły odpowiedzi Figg. Do licha, niepotrzebnie tak się martwiła. Nora rządziła na tej scenie.
– Naprawdę, Heath? Będziemy musiały to sprawdzić na jednostkach ciężkich do stłamszenia – rzuciła do Wood, oczywiście nie biorąc jej słów za złe. A i sama nie chciała nijak partnerki urazić: po prostu Heather zdawała się jej zawsze osobą, która lubi wieść prym. I nie to, że Brenna miała to za coś złego…
– Taaak, Erik, tylko chodzi jej chyba o to, że ta książka wygląda, jakby na encyklopedię doklejono okładkę. Zdobądź imię i nazwisko człowieka, którego wybierze. Trzeba będzie go prześwietlić, tak na wszelki wypadek - mruknęła, tym razem już poważnie. Te całe konserwatywne poglądy i mroczne dusze ją niepokoiły. Oj, prześwietli się, wybranego, jego rodziców, dziadków, pracodawcę i najlepszych przyjaciół. - Możesz jej powiedzieć, że zajmę się klubokawiarnią w dniu tej randki. A ty, dzielna lwico… dziękuję, jesteś kochana. Zastanów się w ogóle, co chcesz na urodziny od mamy. Ja znikam, zanim Nora wpadnie tutaj udusić mojego brata i będę czuła się w obowiązku go bronić przed czymś, na co przecież zasłużył... - dodała, podnosząc się i klepnęła Heather w ramię.
Siedziała już tu na tyle długo, że wyjście nie było dziwne. Wypiła większość kremowego, runda pierwsza widowiska zmierzała chyba do końca, Wood dostała, co chciała, Brenna mogła więc się stąd zabrać. I zdecydować, czy resztę wyjątkowo wolnego popołudnia przeznaczyć na nadgonienie raportów, czy może wybrać się poćwiczyć z mieczem w ruinach tak - żeby - mama - nie - widziała.
Brenna wolała nie być tutaj, kiedy Nora dopadnie Erika. Tym razem kochany braciszek będzie musiał poradzić sobie sam.

Postać opuszcza sesję


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Widmo
every human has a spark of divine nature, and sin does not separate us from it
Jeden z bogów-duchów (loa) w panteonie religii voodoo. Strażnik granicy między światem żywych i umarłych, "opiekun rozdroży", umożliwia kontakt z duchami zmarłych i innymi istotami duchowymi. Symbol Legby veve przypomina stylizowany klucz. Po śmierci pomaga duchom zmarłych odnaleźć drogę do zaświatów, gdzie spotkają się z loa.

Papa Legba
#16
08.11.2023, 16:22  ✶  
Proszę o podkreślenie koloru różdżki głosujących postaci.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#17
11.11.2023, 17:21  ✶  

Zbladł nieco, gdy Brenna zdradziła mu, jakie miał plany na najbliższe dni. Musiał zapomnieć wpisać to wszystko do swojego kalendarza... Jak to dobrze, że miał u swego boku kogoś tak zorganizowanego, jak jego ukochana siostra. Mężczyzna zaakceptował swój los, skinieniem głowy, wbijając wzrok w popękaną podłogę Dziurawego Kotła na dłuższą chwilę. Zawsze pod górkę...

— Jesteś pewna? — Brew Erika drgnęła w zdziwieniu. — To nie będzie pogwałcenie jej prywatność, jeśli sama nas o to nie poprosi? — Wolał się upewnić, że siostra na pewno wie, na co się pisze. — Czy następnym krokiem będzie zdobycie nakazu przeszukania jego pokoju, żebyśmy sprawdzić, czy na co dzień nie wypadają gorzej niż na zdjęciach?

To byłoby dużo bardziej szczere, gdyby nie miała z góry ustalonego całego planu działania, dodał w myślach Erik, wzdychając ciężko. Jak do tej pory, gdy Brenna postanowiła na poważnie pogrzebać w czyimś życiu.. Miała ku temu powodu. Pewien impuls – poważny – który popychał ją do działania. I w lwiej większości przypadków Longbottom po prostu jej przytakiwał. Cechował ją dobry instynkt. Ale tutaj... Sytuacja nie była aż tak dramatyczna. To jest, o ile na scenie na czaił się żaden prześladowca, który na tego typu imprezach szukał nowej ofiary...

— Tak, Heather. Ma w sobie to coś — przyznał jej rację, bo jednak motywacja Brenny wykraczała poza jego wyobrażenia. To, w jaki sposób poświęcała w stu procentach wszystkiemu co robiła, zdecydowanie zasługiwało na pochwałę. — Chociaż dla niektórych jej osoba bywa... Sporym wyzwaniem.

Momentalnie zmarkotniał. Jak to możliwe, że nawet nie musiał odbywać rozmowy z siostrą, aby jego argumenty zostały przez nią stłamszone? Wystarczyło, aby na moment postawił się na jej miejscu, zaczął myśleć, jak ona, a nagle na każdym rogu widział potencjalne zagrożenie, problemy i trudności, które należało uprzedzić, zamiast poważnie namieszają komuś w życiu. Przymknął na moment oczy, chcąc w ten sposób odciąć się od negatywnych myśli. Na pewno nie będzie aż tak źle.

— A ja? — sarknął, gdy na odchodne nie wymyśliła mu roli, jaką miałby odegrać podczas najbliższej romantycznej kolacji ich przyjaciółki. — Mam ją odprowadzić do knajpy, zarezerwować stolik obok, robić notatki z ich spotkania dla ciebie, a potem odstawić Norę do domu? — Zanim Brenna zdążyła odpowiedzieć, Erik uniósł palec wskazujący w górę. — Albo wiesz co? Nie odpowiadaj. Wyślij mi zalecenia pocztą. Przynajmniej wszystko będzie czarno na białym.

Poczuł się trochę nieswojo, gdy siostra opuściła lokal. Sądził, że będzie chciała dorzucić swoje trzy grosze do dyskusji, jaka zapewne wywiąże się między nim a Norą, gdy tylko ta zejdzie ze sceny. A zamiast tego uciekła: do domu lub do biura. Nie spodziewał się tego po niej, chociaż może faktycznie nie chciała patrzeć na cierpienie swojego brata, gdy Figg wygarnia mu całą tą brudną zagrywkę.

— Też masz czasami tak, że się jej boisz? — spytał nieoczekiwanie Heather, zerkając na nią kątem oka. — Jej poczucie sprawiedliwości... Zero lojalności wobec własnej rodziny. Zostawiła mnie na pastwę losu! — Pokręcił rozżalony głową. — Chociaż z drugiej strony, Nora to praktycznie rodzina... W sumie jest to swego rodzaju konflikt interesów.

Chyba zaczynał się denerwować tym, co miało nastąpić w ciągu kilku najbliższych minut. Gdy prowadząca zażądała od publiczności oddania głosów, Erik postanowił oddać swój głos na kandydata nr 3, toteż czubek jego różdżki zapłonął zielonym światłem.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Widmo
every human has a spark of divine nature, and sin does not separate us from it
Jeden z bogów-duchów (loa) w panteonie religii voodoo. Strażnik granicy między światem żywych i umarłych, "opiekun rozdroży", umożliwia kontakt z duchami zmarłych i innymi istotami duchowymi. Symbol Legby veve przypomina stylizowany klucz. Po śmierci pomaga duchom zmarłych odnaleźć drogę do zaświatów, gdzie spotkają się z loa.

Papa Legba
#18
12.11.2023, 14:41  ✶  
Koniec zbierania głosów.
Runda finałowa rozpoczęta.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#19
12.11.2023, 14:42  ✶  

Wood nie mgła się nadziwić, jak Brenna potrafiła postawić się swojemu bratu. Ona chyba umiała poradzić sobie z każdym, bez mniejszego problemu znaleźć mu zajęcie i pokazać, co ma robić. Zdecydowanie nie brakowało jej asertywności, wręcz przeciwnie, to inni nie potrafili się oprzeć jej rozkazom. Ciekawa była, czy Erik faktycznie się zastosuje do tego co mówiła, chociaż wyczuwała po partnerce, że ta nie żartuje. Bardzo poważnie podeszła do sprawy.

- Chętnie ci potowarzyszę i zobaczę, czy faktycznie mam rację. - Każde wyjście z Longbottom było dla niej atrakcją, a testowanie jej umiejętności na cięższych przypadkach brzmiało jak coś ciekawego. Miała jej miecz, zawsze.

Brenna najwyraźniej zamierzała odejść stąd w tej chwili, zwiastowało to pożegnalne klepnięcie w plecy i jej słowa. Wood zrzedła mina, bo chciała tu zostać chociaż chwilę dłużej, żeby zobaczyć, kogo wybierze dziewczyna będąca na scenie. - Mam wszystko Brenn, ale pomyślę, może na coś wpadnę. - Sama zapomniała o swoich urodzinach, które zaczęły zbliżać się wielkimi krokami. Dobrze, że partnerka jej o nich przypomniała. Może powinna przygotować jakąś imprezę z tej okazji? Tylko, czy to był odpowiedni czas na takie zabawy? Wokół umierali ludzie, ale przydałaby się im chwila normalności, będzie musiała się nad tym zastanowić.

Dyskusja rodzeństwa rozpoczęła się znowu. Heather zajmowała się wtedy swoim piwem, żeby nie czuli, że ich podsłuchuje, w końcu to były ich sprawy nie jej, wolała więc się w to nie wtrącać.

- Twoja siostra jest niesamowita. - Powiedziała jeszcze do Erika, kiedy Brenna odeszła i ruszyła w stronę drzwi. - Faktycznie to spore wyzwanie, ale chciałabym być kiedyś jak ona. Jak już będę duża. - Nie miała oporu, żeby powiedzieć to na głos, chociaż liczyła, że Erik nikomu tego nie powtórzy.

- Nie, nie boję się, na początku może trochę, teraz wręcz przeciwnie. - Odpowiedziała jeszcze mężczyźnie. Nie było się przecież czego bać.

Ich znajoma chyba zbliżała się do wyboru odpowiedniego kandydata, bo prowadząca poprosiła o pomoc publiczność. Ruda nie zwlekała wyczarowała, tak samo jak Erik zielone światło. - Myślisz, że faktycznie wybierze trójkę? - Zapytała się jeszcze, bo w końcu to była ich znajoma, prawie rodzina, na pewno nieco ją znał.

Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#20
13.11.2023, 20:07  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.07.2025, 22:24 przez Lorraine Malfoy.)  
Lorraine, jak na kogoś, kto zawsze szczycił się tym, że wie wszystko o wszystkich, kompletnie zapomniała o tym, że dzisiaj w Dziurawym Kotle ma miejsce jakieś widowisko randkowe. Czemu miałaby zresztą o tym pamiętać? Zdrowy rozsądek mówił jej, że żaden czarodziej na poziomie nie zniżyłby się do udziału w tej farsie. A dla Lorraine widowiskowe były co najwyżej kulciarskie seks orgie na Nokturnie, a nie jakieś śmieszne podchody na randkach w ciemno, tak swoją drogą...
Chociaż maski mają niezgorsze, oceniła, wpadając do wnętrza pubu z rozwianym włosem, rzadkim kwiatkiem doniczkowym pod pachą - i z równie rzadkim, szerokim uśmiechem na ustach. Bo i miała ku tej radości powód - wreszcie znalazła roślinkę, której Maeve nie miała w swojej kolekcji, specjalnie na prezent!! A zatrzymała się na kieliszek czegoś mocniejszego akurat w Dziurawym Kotle, bo dzisiejszego wieczoru nie obraziłaby się na niezobowiązujące towarzystwo. Czasami kręcił się tutaj chociażby sławetny Leo O'Dwyer - dyżurny medyk tałatajstwa z Nokturnu - który pewnie zemdlałby z wrażenia na miejscu, gdyby poprosiła go o jakiś fancy milkshake... Lorraine dostala też wcześniej sowę od Murtagha Macmillana, w której to informował ją, że dzisiaj idzie pić, więc o finansach pogadają jutro. Normalnie nakablowałaby do Sary, że jej brat chleje na umór, ale dzisiaj miał jakiś denny horoskop, więc mu darowała... A może akurat w Dziurawym Kotle miał topić smutki? Malfoy miała tylko szczerą nadzieję, że nie spotka gdzieś swojego pijanego ojczulka!!
Jako że wydarzenie już trwało, przemknęła się zwinnie między stolikami, starając się nie przeszkadzać innym widzom, i usiadła przy barze, skąd miała całkiem niezły widok na scenę. A było na co patrzeć!! Dziurawy Kocioł wyglądał jak tani burdel z tą wszechobecną czerwienią i płatkami róż, a grająca w tle muzyka przywodziła na myśl zdezelowany buduar. Lorraine czuła się więc jak w domu hehe. Postawiła doniczkę z kwiatkiem na ladzie obok, i szeptem poprosiła barmana o drinka.
Potrzebowała procentów, bo kiedy usłyszała, że uczestnicy widowiska randkowego będą poddani działaniu eliksiru prawdy, zaparło jej dech w piersiach!! To tak można?? Gdyby Lorraine wiedziała, że mężczyźni dla miłości(?) tak ochoczo są skłonni zażyć podobną substancję, podawałaby to swoim ofiarom na złotej tacy, a nie wlewała im ukradkiem do wina... Zaczęła uważnie słuchać, co się dzieje na scenie.


Yes, I am a master
Little love caster
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (1944), Erik Longbottom (3086), Atreus Bulstrode (2212), Heather Wood (2502), Robert Mulciber (6104), Murtagh Macmillan (328), Papa Legba (962), Lorraine Malfoy (3791), Olivia Quirke (4023), Richard Mulciber (4170), Lorien Mulciber (4645), Charles Mulciber (2907)


Strony (11): « Wstecz 1 2 3 4 5 … 11 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa