Wyciągnęła właśnie nogi pod stołem i poruszała ramionami, napinając plecy, aż coś w nich przyjemnie strzeliło, po czym raz jeszcze spojrzała na górkę piętrzących się obok dokumentów do przejrzenia i raportów do podpisania i poprawienia. Przeniosła się z tym na biurko w części wspólnej biura, żeby nie oglądać ciągle tych samych ścian i o ile być może nie wpływało to najlepiej na szybkość samej pracy, to zamierzała popracować też nad jej komfortem.
Victoria westchnęła cicho, omiotła wzrokiem raport, który właśnie pisała i raz jeszcze umoczyła pióro w atramencie, po czym przyłożyła go do pergaminu, a chwilę później zaklęła szpetnie. Nie dość, że na kartce, którą właśnie kończyła miała podpisać wyrósł paskudny kleks, który właśnie się powiększał i teraz przypominał swoim kształtem wieloryba, cały raport pójdzie do kosza, bo będzie musiała to przepisać na czysto, to jeszcze…
– No żesz kurwa mać – Victoria rzadko kiedy przeklinała, nie to, że nie potrafiła (jak zresztą było słychać), ale nie uważała, że musi wplątać takie słowa w każde zdanie. Robiły o wiele większe wrażenie wtedy, gdy były słyszane od niej tak rzadko i zresztą że dwie głowy odwróciły się w ich kierunku, zobaczyć co się stało. – Kto robi te pióra? Złamało się – warknęła i westchnęła cierpiętniczo, przysuwając sobie pióro pod nos. No końcówka ewidentnie się złamała. Pewnie mogłaby to naprawić jednym ruchem różdżki, ale… aaach. Wkurzyło ją to pióro. Może było jakieś pechowe i pora było sobie sprawić nowe? – Aaa do kosza z tym…
Zaraz. Przecież na Lammas z loterii wylosowała piękne pióro! Na śmierć o nim zapomniała i przypomniała sobie o tym teraz, tępo gapiąc się na Atreusa chyba równie pochłoniętego tym fascynującym zajęciem, co ona.
– To chyba dobry moment na testy. Na Lammas dostałam z loterii takie fajne pióro, patrz – i z tymi słowami sięgnęła do swojej torby przewieszonej przez oparcie krzesła, żeby zaraz wygrzebać z niej ładne, czarne pióro chyba jakiegoś rzadkiego ptaka z pozłacaną stalówką, by zaprezentować je Atreusowi. – Myślałam, że zupełnie mi się nie przyda – stwierdziła i westchnęła raz jeszcze, patrząc na ten zalany raport, by w końcu wziąć nowy, czysty pergamin i za chwilę umoczyć pióro w atramencie.