• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Podziemne Ścieżki v
1 2 Dalej »
[18.08.1972, wieczór] You could fix him? Whatever, I could beat his ass

[18.08.1972, wieczór] You could fix him? Whatever, I could beat his ass
femininomenon
I'm feeling amazing,
I'm fucking amazing;
I'm high as a kite,
I'm sat here picturing you naked

Nie da się Mewy opisać, bo jest metamorfomagiem. Nikt nie wie, jak tak naprawdę wygląda, bo zmienia wygląd jak rękawiczki. Nie tylko wybitnie często podszywa się pod innych, ale też manipuluje aparycją nawet gdy pozostaje przy własnej tożsamości, bo chce w oczach innych utrzymać pewne wrażenie. W jej codziennym wyglądzie da się znaleźć kilka cech wspólnych: azjatyckie rysy, zwykle czarne włosy średniej długości, chłopięcy ubiór. Nosi się - i poniekąd zachowuje - jak bad boy, ewidentnie nie próbując nigdy być damą. Zawsze da się ją poznać po zadziornym spojrzeniu oraz ostrym sposobie wypowiedzi. No i tej bezczelnej pewności siebie.

Maeve Chang
#1
18.09.2024, 00:09  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.01.2025, 14:03 przez Maeve Chang.)  
Maeve oparła się o wilgotny mur wąskiej uliczki, a jej rysy twarzy zmieniały się powoli. Z ciemnych włosów wyrosła bujna blond czupryna, a rysy twarzy przybrały twarde, groźne kształty. Podbródek zaostrzył się, a nos stał się lekko zakrzywiony - idealnie pasujący do opisu Raynora Savage’a, jednego z tych bardziej poszukiwanych typów spod ciemnej gwiazdy na Nokturnie. Przejęcie jego tożsamości miało służyć jednemu celowi: stworzeniu alibi dla klienta, który miał coś ważniejszego do załatwienia tej nocy. Mewa nie pytała co, bo za takie pytania płaciło się w przednich zębach. Grunt, że zapłata była sowita.

Wciskając dłonie głęboko w kieszenie spodni, Maeve weszła do sklepu z rzadkimi, choć nie do końca legalnymi ingrediencjami. Przy wejściu unosił się ostry zapach starożytnych eliksirów i ziół, a w rogu mrugały słabo magiczne świece. Sklepikarz nie zwrócił na nią szczególnej uwagi - wszyscy na Nokturnie byli przyzwyczajeni do milczących transakcji i dziwnych typów.
- Savage, jak zwykle po swoje? - mruknął właściciel, wskazując na półkę za ladą.
Maeve skinęła głową, starając się zachować kamienną twarz. Już chciała przejść do interesu, bo gość nawet zawczasu dał jej na to pieniądze, kiedy drzwi sklepu otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Znieruchomiała.
Obejrzała się odruchowo przez ramię. Widząc w drzwiach Bulstrode'a zrobiła minę kota srającego na deszczu, bo wręcz wybałuszyła oczy widząc go przed sobą. Zaklęła w myślach siarczyście, po czym odwróciła głowę z powrotem do lady. Znaczy - Savage obrócił. Może nie spodziewała się tutaj tego idioty, może ją zaskoczył, ale nie była amatorką i nie pozwoliłaby, by taka mała zmiana planów wybiła ją z rytmu i zdjęła iluzję metamorfomagii.

Niemniej nie umiała odgrywać swej roli do perfekcji, bo znając fach Atreusa, wiedziała, że nie przyszedł tu w celach rekreacyjnych. Maeve poczuła, jak powietrze w sklepie staje się cięższe, a każdy jej ruch może ją zdemaskować. Przez chwilę Atreus nie spuszczał z niej wzroku, jakby próbował przeniknąć maskę, którą przyjęła. Znał ją dobrze - niegdyś popełniła błąd i byli partnerami w życiu, a teraz stali po przeciwnych stronach barykady. Niemniej czy gapił się na nią w ten sposób, bo przejrzał jej iluzję, czy raczej wąty miał do gościa, którego skórę nosiła?


I wanna skin you alive
I wanna wear your flesh
— like a costume —
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#2
18.09.2024, 01:03  ✶  
Savage - Sravage, pomyślał Atreus, stojąc pod brudną, obsmarkaną jakimś syfem ścianą pobliskiego budynku i przyglądając się tempo wejściu do sklepiku z absurdalnie wręcz zblazowaną miną. Przez moment stał tak, oparty o dom, przybytek usługowy czy inne siedlisko czarnomagicznego syfu, grzebiąc sobie po kieszeniach, aż wreszcie wyciągnął z kieszeni papierosa i wsunął go między wargi. Odpalił, a potem zaciągnął się, z zastanowieniem rozglądając po ciemnej alejce.

Wyglądał, jakby na kogoś czekał, albo przynajmniej starał się sprawiać takie pozory, od odrobinkę już zbyt długiego czasu tkwiąc w jednym miejscu, bo uliczka na lewo okupowana była aktualnie przez jakiegoś ćpuna, a na prawdo ktoś poprawiał komuś po zasadzonej przed chwilę kosie między żebrami.

Bulstrode miał na sobie ciemną, znoszoną szatę która jebała równie intensywnie co zaułek, w którym właśnie się znajdował, nie mówiąc już o tym że przybrał przebranie najwyższej klasy, zmieniając kolor włosów i doprawiając sobie wąsa. Sztuczka prosta i jakże satysfakcjonująca, bo w swoim nieskomplikowaniu utrzymywała się wystarczająco długo by nie musiał się martwić jak przy eliksirze wielosokowym, ze coś mu zaraz w brzuchu zabulba i przejdzie powrotną przemianę.

Ale w końcu, kiedy znowu wrócił spojrzeniem do niepozornego sklepiku, zobaczył jak drogi Raynor wsuwa się do jego wnętrza, a na twarzy aurora pojawił się lekki uśmiech. Cynk o paczce dostali od jakiegoś dobrego obywatela (który pewnie zgłosił to tylko dlatego, że miał biznes tak samo parszywy jak Savage i typ mu w tym jakoś mieszał) i wystarczyło tylko stać i czekać. No i proszę - poszukiwany jak na tacy, zamknięty w sklepiku i jeśli chciał z niego wyjść, to musiał przejść przez niego - Atreusa w sensie, który właśnie otworzył drzwi i wszedł do środka.

Rozejrzał się po wnetrzu, oceniając wystrój jako chujowy i śmierdzący, ale niczego innego nie spodziewał się przecież po Podziemnych Ścieżkach, gdzie każdy zaułek śmierdział szczochem i popiołem. A potem wbił spojrzenie w Raynora, przez chwilę zwyczajnie mu sie przyglądając, kiedy dopalał papierosa. Typ obejrzał się na niego na chwilę i przez moment Bulstrode chyba miał wrażenie, że został rozpoznany pomimo jego perfekcyjnego przebrania. Ale wreszcie Atreus klasnął w dłonie i znalazł się obok swojego poszukiwanego, jakby byli najlepszymi przyjaciółmi.
- Savage, stary, kto by przypuszczał że znajdę cię akurat tutaj. Kopę lat - zawiesił się na typie ramieniem, chociaż najchętniej to by go z miejsca znokautował, ale w sumie to był trochę ciekawy co miał w tej paczuszce.

!podziemneścieżki

Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#3
18.09.2024, 01:03  ✶  

Nie powinno cię tu być!


Zagłębiasz się w Podziemne Ścieżki, ale tak naprawdę, to nie masz bladego pojęcia dokąd iść. Po chwili orientujesz się też, że nie bardzo wiesz, jak wrócić. Niezależnie od wszystkiego, gubisz się w tunelach pod miastem na x godzin, nim znajdziesz wyjście na Nokturn:

Rzut 1d6+2 - 1 +2 = 3

Pod wpływem magicznych iluzji, zaczynasz tracić orientację. Każdy korytarz wygląda tak samo, a fałszywe ściany prowadzą do ślepych zaułków. Utknąłeś w Podziemnych Ścieżkach na kolejne x godzin:
Rzut 3d8 - 3 + 5 + 1 = 9
femininomenon
I'm feeling amazing,
I'm fucking amazing;
I'm high as a kite,
I'm sat here picturing you naked

Nie da się Mewy opisać, bo jest metamorfomagiem. Nikt nie wie, jak tak naprawdę wygląda, bo zmienia wygląd jak rękawiczki. Nie tylko wybitnie często podszywa się pod innych, ale też manipuluje aparycją nawet gdy pozostaje przy własnej tożsamości, bo chce w oczach innych utrzymać pewne wrażenie. W jej codziennym wyglądzie da się znaleźć kilka cech wspólnych: azjatyckie rysy, zwykle czarne włosy średniej długości, chłopięcy ubiór. Nosi się - i poniekąd zachowuje - jak bad boy, ewidentnie nie próbując nigdy być damą. Zawsze da się ją poznać po zadziornym spojrzeniu oraz ostrym sposobie wypowiedzi. No i tej bezczelnej pewności siebie.

Maeve Chang
#4
18.09.2024, 22:34  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 18.09.2024, 22:37 przez Maeve Chang.)  
Savage nie było jego prawdziwym nazwiskiem; pół Nokturnu o tym wiedziało, ale było to tajemnicą poliszynela. Mewa razem z większą częścią wspomnianej połówki miała to miano za żenujące, ale jak się chciało z gościem dobrze żyć, to się naśmiewało z niego tylko za jego plecami. A szkoda, może jakby wiedział, że wszystkich skręca na myśl, to by się jakoś inaczej ochrzcił.
Co jeszcze u Mewy wywoływało odruch wymiotny? Atreusik udający zboczonego wujka, który dotykał cię w udo na każdym zjeździe rodzinnym i próbował wmówić, że wyglądasz dojrzale jak na trzynastolatkę. Przynajmniej taką osobowość na myśl przywodził ten wąs, który raczej żadną pizdą nie trząsł, choć ewidentnie wielokrotnie zamierzał. Próbowała uciekać wzrokiem od aurora, bo każdy rzut oka w kierunku tego zarostu budził w Mewie histeryczny śmiech. Odnosiła wrażenie, że gdyby miała spojrzeć mu pod tą postacią prosto w oczy, po trzydziestu sekundach leżałaby na tej obsranej podłodze w spazmach.
Zastukała swoimi niecodziennie ciężkimi palcami w ladę, licząc, że właściciel usłyszy zniecierpliwienie i zrozumie aluzję, że powinien rozważyć pośpiech. Mewa chciała stąd jak najszybciej wyjść i wmówić sobie, że nikogo w tym sklepie nie spotkała. Oparła łokieć na kontuarze, a potem wsparła na dłoni głowę, chowając w palcach swój głupi wyraz twarzy. Malowało się na niej coś pomiędzy rozważaniami o samobójstwie a świńskim południem, ale dało się też wyczytać nuty paraliżującego zażenowania.
Jeszcze pięć sekund i zacznie krzyczeć do sprzedawcy, żeby się, kurwa, streszczał.
Właściciel w końcu wyszedł z zaplecza i wręczył zamówienie do rąk własnych. Zanim jednak Maeve pod postacią Raynora zdążyła doszukać się sakiewki i mu zapłacić, poczuła na sobie czyjeś zapocone ramię. Czy Atreus wiedział, że jebał niesamowicie nawet jak na tutejsze standardy?
- Znamy się? - Wybrzmiało pytanie, co prawda zachlanym męskim głosem, ale popłynęło prosto z serca samej Mewuni. Nawet gdyby nie te cała przebieranka z obydwu stron, zapytałaby go o dokładnie to samo. - Zabieraj tę łapę, albo ta szczota, co ją masz pod nosem, zaraz będzie zamiatała podłogę - zagroził Raynor, choć łącząc się z Chang w intencji, po czym szarpnął mocno, aby oswobodzić się z przyjacielskiego uścisku Atreusa.
Coś czuła, że tak łatwo nie pójdzie, ale musiała chociaż spróbować.


I wanna skin you alive
I wanna wear your flesh
— like a costume —
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#5
22.09.2024, 23:43  ✶  
Atreus nawet niekoniecznie miał coś przeciwko samemu nazwisku Savage'a, bo prawda była taka, że zdążył już w swojej karierze słyszeć o wiele gorsze rzeczy. Na przykład gość który postanowił się nazwać Beton albo inny Młotek. Niektórzy mieszkańcy Nokturna i Podziemnych Ścieżek, potrafili być niezwykle kreatywni inaczej, jeśli chodziło o przezwiska. Te z rodzaju krawędziowych były w sumie najmniejszym problemem, a Savage zrobił wszystkim przynajmniej przysługę, że się to ładnie rymowało z jakimiś głupimi wymysłami, takimi najniższych lotów.

Mewunia powinna wiedzieć, że cokolwiek się robiło, jakkolwiek się komuś nie groziło, to obrażanie czyjegoś wąsa było najgorszą potwarzą jakiej można było się dopuścić. No dobrze, jedną z najgorszych, ale też nieważne czy ten wąs był prawdziwy czy też nie, bo liczyła się sama idea. Wąs był święty i pewno nie mógł być tak zwyczajnie porównywany do szczoty do podłogi. Nie na warcie Atreusa.

Auror nie poświęcił temu elementowi swojego wyglądu nawet pięciu minut, kiedy go sobie zakładał, ale to absolutnie niczego nie zmieniało teraz w jego życiu. Przez tych parę jakże cholernie długich chwil spędzonych w zaułku, obserwując ten zaszczany sklepik, zdążył stać się jednością z wąsem. Tak samo też przemyślał całe swoje wymyślone życie, jakie mógł wieść z tym zarostem; na tym etapie jego wąs posiadał już imię, charakterystyczny sposób wyrażania się i własny charakter.

- Eh, Sravage - westchnął, kręcąc wąsem. - Matkę mi możesz obrażać, ciotkę mi jebać i ojca zabić, ale wąsa? Wąs jest kurwa święty - powiedział, niby to okropnie nim zawiedziony, ale z każdym kolejnym słowem jego głos stawał się bardziej chropowaty, a wreszcie Atreus złapał Raynora od tyłu za głowę i spróbował uderzyć nim o blat lady.


Rzut Z 1d100 - 66
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 85
Sukces!
femininomenon
I'm feeling amazing,
I'm fucking amazing;
I'm high as a kite,
I'm sat here picturing you naked

Nie da się Mewy opisać, bo jest metamorfomagiem. Nikt nie wie, jak tak naprawdę wygląda, bo zmienia wygląd jak rękawiczki. Nie tylko wybitnie często podszywa się pod innych, ale też manipuluje aparycją nawet gdy pozostaje przy własnej tożsamości, bo chce w oczach innych utrzymać pewne wrażenie. W jej codziennym wyglądzie da się znaleźć kilka cech wspólnych: azjatyckie rysy, zwykle czarne włosy średniej długości, chłopięcy ubiór. Nosi się - i poniekąd zachowuje - jak bad boy, ewidentnie nie próbując nigdy być damą. Zawsze da się ją poznać po zadziornym spojrzeniu oraz ostrym sposobie wypowiedzi. No i tej bezczelnej pewności siebie.

Maeve Chang
#6
26.09.2024, 00:02  ✶  
Zastanawiała się, jak daleko ten idiotyczny teatrzyk może się posunąć. Czuła ciężar jego ręki na karku, a w głowie Maeve przebiegały różne scenariusze. Jedna część niej chciała natychmiast wybuchnąć śmiechem - absurd całej sytuacji aż się o to prosił. Druga część, bardziej pragmatyczna, wiedziała, że musi ostrożnie kalkulować każdy kolejny ruch, jeśli nie chce, by cała robota posypała się z powodu jednego żałosnego wąsa.
Nie ruszyło ją przekręcenie nazwiska, bo nie należało przecież do niej. Może i powinna się bardziej wczuć w tę robotę, lepiej wcielić się w postać Raynora, ale jak miała się skupić na wspinaniu się na wyżyny aktorstwa, kiedy aktywnie walczyła z demonami swojej przeszłości? Zużywała całą swoją energię przerobową umysłu, by trzymać odruchy na wodzy i nie patrzeć w kierunku Atreusa. Wiedziała, że jak tylko spojrzy na niego raz jeszcze, to oczy zajdą jej łzami i chuj w bombki strzeli, przykrywki nie będzie.
Może tak ją wykręcało przez tę alergię na sierść? W końcu miał coś podobnego pod nosem, szczerze wątpiła, że to dar jego męskiej natury, więc a nuż była to sklejka kocich kłaków?

Parsknęła, zasłyszawszy dalszą część wypowiedzi. Wąs jest święty? Ta, jasne. Śnięty co najwyżej.

Bulstrode, jak zwykle, wczuł się w rolę - aż za bardzo. Kręcił tym swoim fałszywym wąsem, jakby był to jakiś symbol jego męskiej dumy, co było prawie zabawne, gdyby nie fakt, że wyglądał przy tym jak przerośnięty pajac.
Wtem poczuła uścisk z tyłu głowy, palce wplecione we włosy. Zanim jeszcze zdążyła przeżyć spotkanie pierwszego stopnia z blatem, pomyślała sobie, że Atreus powinien zmienić płytę, bo ciągnięcie za włosy to już przerabiali. Kto wie, może wszystkie relacje rozpoczynał w tak durny sposób?
- Bulstrode, pchasz się w gips - syknęła głosem Raynora, jakimś cudem nadal utrzymując go bez drżenia. Skorzystała z okazji, że jedno ramię miała ustawione przed klatką piersiową Atreusa - w końcu objął Raynora czule, więc byli teraz niezwykle blisko. Uniosła łokieć i podjęła próbę wsadzenia go mu prosto w szczękę, ewentualnie w okolice krtani, jeśli wybitnie nie trafi, aby zniwelować moc zbliżającego się uderzenia o blat. Z jednej strony nie chciała go zabić, bo był to przecież Atreus - gość głupszy, niż ustawa przewiduje, ale nadal człowiek znajomy. Z drugiej natomiast tak ją podkurwił, zarówno wszczęciem bójki, jak i tym wąsem, że chciała mu przemeblować układ oddechowy.

Rzut N 1d100 - 39
Akcja nieudana

Rzut N 1d100 - 40
Akcja nieudana


I wanna skin you alive
I wanna wear your flesh
— like a costume —
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#7
06.10.2024, 03:22  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.10.2024, 04:49 przez Atreus Bulstrode.)  
Było parę rzeczy które mogłoby sprawić, że Atreus nie zabrałby się z miejsca za masakrowanie postrachu z Podziemnych Ścieżek czyli zasranego Savage'a, ale najważniejszą z nich był chyba fakt, że mógł bo chociaż raz zobaczyć na oczy. Wtedy sprawa byłaby o wiele prostsza, bo nawet jeśli aury nie były takie unikatowe jak mogłoby się niektórym wydawać, to kiedy zobaczyłby te szare i zielone barwy charakterystyczne dla Maeve i zestawił je z kolorami Raynora, to zastanowiłby się ze trzy razy czy coś nie jest nie tak. No dobrze, raz, ale wciąż zostałoby pomyślane.

Może gdyby się spojrzała, zamiast walczyć ze sobą by tego nie zrobić, to znaleźliby jakąś nić porozumienia, ale niestety. Dłoń ułożona na karku metamorfomaga drgnęła i Chang mogła poczuć że spotkanie z blatem jest jednak nieuniknione. Łokieć wywinął jej się krzywo, zapewniając najwyżej nieco niewygody i odrobinę tylko zmniejszając szkody. Nos chrupnął i pociekła z niego krew.

Właściciel sklepu już parę chwil temu zrobił to co uważał za najrozsądniejsze, czyli po wsunięciu paczki na blat z miejsca wrócił na zaplecze, zostawiając ich dwójkę samym sobie. Pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz ktoś mu tutaj robił burdy w sklepie, bo Atreus nie spodziewał się żeby tu co dnia panowała pełna kultura i poszanowanie mienia.

- Mocne słowa jak na kogoś kto smarka mi krwią na buty - powiedział wreszcie, absolutnie z siebie zadowolony, przez moment patrząc na rozlewającą się ciurkiem czerwień. Uznając też sprawę za względnie załatwioną, bo Raynor wydawał mu się przynajmniej chwilowo spacyfikowany i niegroźny, przysunął sobie paczkę którą przyszedł tego dnia odebrać. A potem poklepał pudełko, jakby się rozmyślił co do otworzenia go w tym momencie i znowu odwrócił się do przemienionej Maeve. - Wiesz, zawsze mnie zastanawiało mnie jedno. Twoje nazwisko, Savage - z przekorą poprawił swojego bujnego wąsa, w nonszalanckim geście upewniając się że mu się nie przekrzywił. - Stara cię nie kochała czy może zapałałeś jaką pasją do zostania klaunem? Wiesz, całkiem dobrze by się to wpisywało w koncept takich Bellów. The Savage. Brzmi prawie tak debilnie jak The Edge, tak dla przykładu.

femininomenon
I'm feeling amazing,
I'm fucking amazing;
I'm high as a kite,
I'm sat here picturing you naked

Nie da się Mewy opisać, bo jest metamorfomagiem. Nikt nie wie, jak tak naprawdę wygląda, bo zmienia wygląd jak rękawiczki. Nie tylko wybitnie często podszywa się pod innych, ale też manipuluje aparycją nawet gdy pozostaje przy własnej tożsamości, bo chce w oczach innych utrzymać pewne wrażenie. W jej codziennym wyglądzie da się znaleźć kilka cech wspólnych: azjatyckie rysy, zwykle czarne włosy średniej długości, chłopięcy ubiór. Nosi się - i poniekąd zachowuje - jak bad boy, ewidentnie nie próbując nigdy być damą. Zawsze da się ją poznać po zadziornym spojrzeniu oraz ostrym sposobie wypowiedzi. No i tej bezczelnej pewności siebie.

Maeve Chang
#8
12.10.2024, 20:34  ✶  
To Raynor wyraził przeszywający ból, ale to Maeve go poczuła; zacisnął zęby, tłumiąc syczący odgłos cierpienia, który chciał wydobyć się z jego gardła. Chwila, w której nos trzasnął pod siłą ciosu Atreusa, wydawała się teraz dłużyć w nieskończoność, a każdy pulsujący rytm krwi przypominał o krzywdzie. Krew mieszała się ze smakiem miedzi na języku, a serce waliło szybciej, napędzane adrenaliną i gniewem. Jednak mimo bólu, metamorfomagini nie pozwalała sobie na okazanie słabości.

Savage zamrugał gwałtownie, przetarł twarz rękawem, zostawiając na nim smugę ciemnoczerwonej posoki. Spojrzał na Atreusa, w jego oczach błyszczała drwina zmieszana z wyzywającą pewnością siebie, choć wewnątrz płonął gniew i determinacja. Nawet w tej chwili, kiedy udawanie wymagało więcej wysiłku niż kiedykolwiek wcześniej, Maeve nie miała zamiaru odpuścić. Nie mógł wiedzieć, że za tą twarzą, za tą grymaszącą maską kryła się ona, a nie prawdziwy Raynor. I to było jej jedyną przewagą.

Kątem oka dostrzegła paczkę, którą auror teraz przysunął bliżej siebie, a potem niespiesznie klepał po niej ręką, jakby to była jakaś zdobycz warta pokazania. Maeve, nadal pod maską Raynora, wykrzywiła usta w szyderczy uśmiech, choć ten uśmiech kosztował ją więcej niż cokolwiek innego. Biel zębów przebijała się przez pokrywającą je krew, która wciąż spływała z nosa leniwą strużką. Każde słowo, które miała wypowiedzieć, było obciążone bólem, ale ona skrywała to pod maską znudzenia.

- Wybacz, nie chciałem pobrudzić ci butów - chrypliwy głos zakpił, a następnie usta właściciela splunęły zebraną weń krwią prosto w twarz Bulstrode'a. - Teraz lepiej. Musiałem z nerwów nie trafić za pierwszym razem. - Raynor uśmiechnął się szyderczo, ale to Mewa poczuła satysfakcję. Miała wrażenie, że po trochu zawsze chciała to zrobić.

Powoli, jakby ze spokojem, przycisnęła dłoń do nosa, próbując zatamować krwawienie. Chrupnięcie kości było wyraźnym przypomnieniem o tym, jak poważne było uderzenie. Niemniej to nie było pierwsze rodeo Mewy, ani na pewno nie ostatnie. Nos miewała złamany wielokrotnie i tylko dzięki metamorfomagii nikt o tym nie wiedział - gdyby nie ona, miałaby najbardziej krzywy nos pod słońcem.

Też uważała, że Savage miał głupie nazwisko. Skurwysyńsko głupie. Poczuła wewnętrzną potrzebę dołączenia do szkalowania go, ale potem przypomniała sobie, ile Raynor jej zapłacił za tę szopkę i ugryzła się w język. Gość nazywał się jak pajac, wyglądał jak świr, ale zawsze sowicie wynagradzał za alibi. Niestety nie ubezpieczył paczki, nie wspominał nic, że ma ją bronić własną piersią, więc generalnie rzecz biorąc w dupie miała, czy Atreus sobie ją przywłaszczy. Najprawdopodobniej nic istotnego w niej nie było, po prostu była pretekstem, dla którego miał być tutaj w ogóle widziany.
Miała coś odpyskować, po najniższej linii oporu, ale potem Bulstrode przypomniał jej o Edge'u. Wróciła wspomnieniami do ich spotkania sprzed miesiąca, przez ulotną chwilę uśmiechnęła się głupio pod nosem, a potem chyba nagle nawiedziło ją jakieś nieprzyjemne oświecenie, bo na twarz Raynora wpłynęło obrzydzenie.
- A słyszałeś, że Edge jest stópkarzem? - Choć nadal utrzymywała głos Savage'a, ton oraz sposób, w jaki słowa wydostały się z ust, był wierną kopią Mewy. Bo to właśnie ona nie mogła przeżyć tej rewelacji od miesiąca, że Crow ze wszystkich zboczeń na świecie poszedł w to. Musiała się tym z kimś podzielić, Atreus się akurat napatoczył.

A potem przypomniała sobie, że chciała mu w zasadzie oddać. Więc korzystając z odwrócenia uwagi, o ile aurora w ogóle to ruszyło, zbliżyła się szybko i zahaczyła swoją stopą o łydki Atreusa, mając nadzieję, że podetnie mu nogi i straciwszy równowagę, wyląduje na umorusanej wszystkim podłodze.

Rzut N 1d100 - 36
Akcja nieudana

Rzut N 1d100 - 88
Sukces!


I wanna skin you alive
I wanna wear your flesh
— like a costume —
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#9
09.01.2025, 02:29  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.05.2025, 01:03 przez Baba Jaga.)  
Atreus trochę za bardzo się chyba wczuł w fakt, że udało mu się wreszcie wejść w posiadanie tajemniczej paczki, bo nawet nie zauważył kiedy Maeve, to znaczy Raynor, postanowił spluć mu w twarz. Obrzydliwe, ale o dziwo, nie aż tak bardzo rażące, jak z pewnym zaskoczeniem uznał Bulstrode. Chyba wytarcie twarzą Savaga kontuaru tego obskurnego sklepiku, jakoś spuściło z aurora nieco pary, a przez to nie rzucił się natychmiast by wybić mężczyźnie wszystkie zęby, a zamiast tego zaczął wycierać rękawem krew zmieszaną ze śliną.

Zastanawiał się, co właściwie powinien zrobić. Rozmazanie gnoja na ścianie nie wchodziło w grę z tego prostego powodu, że Atreus był na służbie i nie było aż tak dużo rzeczy, na które mógł sobie pozwolić. Lekkie przemeblowanie twarzy to jedno, ale w momencie kiedy podejrzany przestawał być do samego siebie podobny, problemy zaczynały narastać. Co mógł jednak zrobić, to skończyć tę dziecinadę i wyciągnąć różdżkę - przykleić gagatka do ściany, albo w ogóle z miejsca odstawić go do aresztu, żeby mieć spokój na resztę wieczoru.

Coś w tym kurwa było, że rewelacji o Edgu absolutnie nie spodziewał się usłyszeć. Cyrk interesował go tyle co zeszłoroczny śnieg, a przypadkowe plakaty rozwieszane po Pokątnej omijały go jakoś konsekwentnie, ale mimo tego w jego świadomości istniał jakiś cień pojęcia tego, o kim mówiła Maeve. W końcu o obitej w Little Hangleton twarzy ciężko było zapomnieć, szczególnie że tam go na moment znokautował i zastanawiał się, czy jeszcze wróci do życia. Nastąpiła więc krótka pauza, podczas której Bulstrode zmarszył brwi w konsternacji, przypatrując się zakrwawionej twarzy Reynora.

- Rozumiem, że dowiedziałeś się o tym jak ci lizał stopy czy może... - nie dokończył, a złośliwy uśmiech szybko zniknął z jego twarzy, ustępując zdziwieniu, bo prędzej spodziewał się ciosu w twarzy, niż próby zwalenia z nóg. Element zaskoczenia był trafiony, bo auror runął na parkiet, ale szybko przystąpił do kontrataku, chcąc Sravaga walnąć pod kolanem i jego również sprowadzić na ziemię.

Rzut Z 1d100 - 91
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 21
Akcja nieudana


Co mu się z resztą udało. Savage rąbnął o podłogę, pozwalając Atreusowi na dopadnięcie do niego i złapanie za fraki - oboje przez dłuższą chwilę zwyczajnie kotłowali się, to siłując to obijając się pięściami, w jakiejś rozpaczliwej próbie dojścia do porozumienia, kto pierwszy wstanie z podłogi a przez to - stanie się zwycięzcą całego starcia.

kto wygrał starcie, Atreus czy Savage?
Rzut 1d2 - 2


bardzo mnie ta Mewka rąbnęła?
Rzut 1d100 - 4


Chang podniosła się na nogi pierwsza, najwyraźniej usatysfakcjonowana takim obrotem spraw, a przynajmniej tym że mogła wreszcie poczuć się górą. Atreus nie był medykiem i nie wiedział w co rąbnęła, ale bolało jak skurwysyn, skutecznie uniemożliwiając mu przez moment zebranie się na nogi. Moment, który pozwoli Savage'owi złapać wreszcie paczkę i opuścić lokal, wybiegając na Podziemne Ścieżki. Bulstrode ruszył za nim, oczywiście, ale na całe swoje nieszczęście - nie miał bladego pojęcia o tym, jak poruszać się po terenie. Błąkał się więc po nich przez następnych parę godzin, zanim znalazł wyjście na Nokturn.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (1507), Maeve Chang (1667), Pan Losu (78)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa