14.11.2024, 17:57 ✶
2 września 1972
Dom Rodolphusa
Dom Rodolphusa
Adres, który Rodolphus podał Charlesowi, zaprowadził go do Little Hangleton. Mulciber stanął przed domkiem, całkiem urokliwym. Zapamiętany jednak adres nie pozostawiał wątpliwości: musiał on należeć (lub po prostu być zamieszkiwany) przez Rodolphusa, chociaż nie do końca pasował do jego... Do niego samego. To był niewielki, piętrowy budynek, wzniesiony w stylu klasycznym. Fasada budynku pokryta jest delikatnym, pastelowym tynkiem, a dach wykończono ciemniejszą dachówką. Okna ozdobione są białymi ramami, a w niektórych z nich można dostrzec puste doniczki.
Z tyłu domku rozciąga się malowniczy ogródek, w którym rosną różnorodne kwiaty i krzewy, a także zioła. Jest to idealne miejsce do relaksu — znajduje się tu drewniany taras z meblami ogrodowymi. Ogród otoczony jest niskim płotem, co zapewnia prywatność i względny spokój. Widać, że dba o niego doświadczony ogrodnik, szczególnie jeżeli wziąć pod uwagę niechęć Lestrange'a do kwiatów. Po obu stronach drzwi znajdowały się kinkiety ze świecami, które rzucały przyjemnie miękkie, ciepłe światło na klamkę. We wrześniu noc zapadała dużo szybciej, niż w sierpniu, z tego też powodu płomień palił się już o tej porze.
Gdy Charles zapukał, otworzył mu Lestrange. Absolutnie nic się nie zmieniło w jego aparycji czy zachowaniu - jedyne co się zmieniło, to dom. Dom, o którym nie wspominał. Uśmiechnął się lekko, robiąc mężczyźnie miejsce, by go przepuścić do środka.
- Miło cię widzieć - powiedział, przekrzywiając lekko głowę. Gestem zaprosił go do środka. Nie zachowywał się jak paranoik: nie sprawdzał, czy ktoś za Mulciberem przyszedł. Po prostu zamknął drzwi i zaprowadził go do salonu, który był niemalże kropka w kropkę urządzony tak, jak salon w mieszkaniu na Horyzontalnej. Wnętrze było sterylne i pachniało nowością. Szmaragdowo-czarne tapicerowane meble kontrastowały z jasnymi ścianami, lecz doskonale komponowały się z ciemnym orzechem drewnianych regałów, których tu było mnóstwo. Nie każda półka była jednak zapełniona książkami: naprawdę wyglądało na to, że dopiero co się tu przeprowadził. - Chcesz coś do picia? Herbaty, wody?
Nie proponował alkoholu - nie było go w tym domu. Wszelkie butelkowe prezenty, które dostawał na przestrzeni lat, zostawił w mieszkaniu na Horyzontalnej. Gestem wskazał Charlesowi kanapę, przed którą stał niski stolik kawowy. Znajdowała się na nim drewniana taca z czystymi szklankami oraz karafką, wypełnioną wodą.