• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie Hogsmeade [27.08 Brenna & Atreus] Przerwany Sen

[27.08 Brenna & Atreus] Przerwany Sen
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#1
08.11.2024, 13:30  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.11.2024, 23:16 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Anthony Shafiq - osiągnięcie Bajarz I

27.08

Śledztwo prowadzone po koncercie zorganizowanym przez Towarzystwo MUZA

Wielki księżyc niespiesznie gasnący po niedawnej pełni, lśnił nad nimi jak latarnia, pysznie odbijając się w gładkiej tafli jeziora. Zimny wiatr ustał, dając pola dwójce funkcjonariuszy, którzy choć przybyli tu prywatnie, finalnie przejęli śledztwo nad zajściem, które przerwało plenerowy bankiet zorganizowany u schyłku lata. 

Namiot artystów był zdewastowany - powywracane eleganckie stoliki, ziemia usłana ciasteczkami, rozsypanymi kwiatami, i przede wszystkim kartkami papieru, na których napastnik chlusnął pojedyncze słowo: SZLAMOJEBCA. Druga poła, od strony jeziora, była pozbawiona sznura, który wiązał wcześniej dwa materiały. Na ziemi leżała też rozkruszona figurka - drugi z kluczy, mający możliwość zdjąć barierę.

Goście teleportowali się sami, lub zostali teleportowani. Podobnie na miejscu nie było już Avery - ofiary napaści, która przed przeniesieniem do Munga zdołała przybliżyć swoją wersję Brennie i Atreusowi, zwinąwszy swoje włosy niczym ciasną linę i skubiąc je nerwowo:

Poszłam po swój notatnik i dokumenty, cioci zależało, żeby odnotować w księgach kto otrzymał laur, miała jakiś pomysł na przyszłą połowę roku, a ja... jeszcze nie do końca wszystkich kojarzę i działo się tak wiele i... Sprawdzałam czy mam wszystko, kiedy nagle zapadła ciemność. Kiedy się obudziłam chciało mi się wymiotować. Leżałam na ziemi i bardzo, bardzo bolała mnie głowa. Nie mogłam znaleźć swojej różdżki, ale w kieszeni sukni została mi figurka... ja wiem, że tyle osób mogło się przestraszyć, ale nie chciałam... nie wiedziałam co robić. Zgniotłam ją, licząc na to, że pan Longbottom zacznie mnie szukać i zabierze mnie do szpitala nim... nim ktoś zobaczy, ja... taki wstyd... ciocia nie będzie zadowolona... Przepraszam, że nie potrafię powiedzieć nic więcej.

Kobieta została uderzona w głowę tępym narzędziem oraz okradziona z różdżki. Poza mętnymi zeznaniami, wskazała na swój notatnik leżący pod papierami, gdzie pośród wielu informacji i detali związanych z przyjęciem (budżet, usługodawcy, menu itp) znajdowała się również lista wszystkich obecnych pod kopułą osób.

goście
Eugenia Jenkins i August Yaxley
Theseus Burke z żoną Deirdre i nastoletnim synem Fergusem
Alexander Bletchley
Fortinbras Malfoy z żoną Eleonorą
Anthony Shafiq i Melisandre Velaris
Beatrice Crouch
Esmeralda, Gytha i Magrat Parkinson
hrabia Jean Baptiste de la Rochefoucauld Montbel i Camille Delacour
Morpheus Longbottom
Jonathan Selwyn i Jessie Kelly
Severine Crouch
Atreus Bulstrode i Brenna Longbottom
Desmond Malfoy i Calanthe Malfoy
Eden Lestrange
Isaac Bagshot - artykuł do Proroka

artyści:
Rita Kelly
Lorraine Malfoy
Baldwin Malfoy
Oleander Crouch
Lorenzo Remington - stroje

6 funkcjonariuszy Brygady Uderzeniowej:
Erik Longbottom (dowódca)
Cedric Porter
Alice Burke
Fitzgerald Carrow
Agatha Black
Timothy Hollow

obsługa
Cormac i Cillian Bumfuzzle


[+]mapa
[Obrazek: bleUQod.png]
[+]BUMowcy
Cedric Porter (spędzający cały czas poza zakresem Namiotu Bankietowego
Alice Burke (bratanica Theseusa Burke)
Fitzgerald Carrow (funkcjonariusz, który teleportował Ministrę i jej gości)
Agatha Black (funkcjonariuszka, z która rozmawiał Yaxley)
Timothy Hollow (funkcjonariusz, który w momencie opadnięcia bariery pilnował pleców Fortinbrasa)
Tura trwa do 11.11, godz. 23:59

Zasady rozgrywki:
  • Rozgrywka będzie odbywać się w trzydniowej turze. Kolejka obejmuje jeden post.
  • Każdy z uczestników będzie miał łącznie 3 kolejki na policyjną robotę i pozyskanie dodatkowych informacji - łącznie 6 Akcji.
  • Jeden post oznacza podjęcie jednej Akcji Śledczej w którą wlicza się tropienie, przeszukiwanie, przeglądanie papierów, przesłuchiwanie świadków itp. Akcje te mogą dotyczyć tylko jednej lokacji, maksymalnie 5 osób na raz.
  • Na jedną Akcję Śledczą przysługują dwa rzuty. Mistrz Gry będzie brał pod uwagę wyższy lub, w razie niesprzyjających okoliczności, niższy wynik.
  • Pod rzutami na końcu posta proszę kursywą o zapisanie 3 pytań (w hierarchii ważności), na które w zależności od wyniku Mistrz Gry udzieli fabularyzowanej odpowiedzi, zgodnej ze stanem faktycznym otoczenia, w przypadku przesłuchiwanych zgodnej z posiadaną przez nich wiedzą. Przy Słabym Sukcesie będzie to odpowiedź na dowolne pytanie wybrane przez Mistrza Gry, przy Sukcesie pierwsze dwa pytania, przy Krytycznym Sukcesie: wszystkie pytania plus dodatkowa wskazówka. Przy niepowodzeniu można wykorzystać kolejną Akcję na ponowne badanie, przy czym wszystkie rzuty będą traktowane, jako robione w niesprzyjających okolicznościach. 
  • Jeżeli obie osoby chcą podjąć tę samą Akcję Śledczą, jedna z nich nie wykonuje rzutu, a druga wykonuje trzy rzuty, zamiast dwóch. Warunki w takich okolicznościach zawsze są sprzyjające. Pod rzutami wciąż mogą znaleźć się tylko trzy pytania.
  • Umiejętności Aurowidzenia, Widmowidzenia, Animagii wymaga rzutów na przypisane Cechy. W przypadku Animagii na potrzeby tej sesji przyjmuje się, że przemiana dokonuje się bez zakłóceń, a wynik rzutu determinuje możliwości tropienia zwierzęcej formy.
  • Na prośbę graczy w dowolnym momencie rozgrywki Mistrz Gry może jednorazowo zarządzić kolejkę pozbawioną limitów postów, w trakcie której nie będą podejmowane Akcje Śledzenia, na fabularne przedyskutowanie dalszych kroków.
  • W toku rozgrywki mogą pojawić się dodatkowe mechaniki.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#2
08.11.2024, 15:19  ✶  
Celem była więc bez wątpienia Avery: jej historia, zdjęcie bariery, napis, wszystko wskazywało na to, że zrobiono to aby ją ukarać za przemówienie, wygłoszone na początku występu, za poparcie, jakiego Muza udzieliła mugolakom. Przesłanie było jasne – skończcie z tym i żyjcie w strachu. Na razie jeszcze Brenna nie miała podstaw podejrzewać, że tkwiło w tym coś więcej. Przyjrzała się obrażeniom Raphaeli, głowie, o której wspomniała – uderzenie musiało boleć, i tak miała szczęście… – ścisnęła lekko rękę w pocieszającym geście, ale nie próbowała zatrzymywać dziewczyny dłużej.
– Brygadzista, który ją tam zabiera, powinien z nią zostać, podeślemy potem kogoś z Ministerstwa – rzuciła jeszcze, powstrzymując nerwowy odruch szarpnięcia za kosmyk włosów, bo znaleźli się w dość problematycznej sytuacji, gdy śledztwo było Brygady, Ministra wysłała aurora, dowództwa tej zmiany znikł i ogółem to nikt nic za bardzo nie wiedział. Ale Raphaela zostawiona sama sobie w szpitalu mogłaby stać się ofiarą kolejnej napaści.
Rozwiązana płachta uzupełniała historię – ktokolwiek na nią napadł, wyszedł tędy. Opcje były dwie, albo kogoś wpuszczono na teren wcześniej (mało prawdopodobne), albo był to któryś z gości lub artystów i wrócił do bawiących się. Brenna wiedziała o przynajmniej czterech osobach, które oddaliły się od terenu imprezy, ale nie mogła być pewna, czy nie zrobił tego ktoś jeszcze.
– Każdy z obstawy będzie musiał zrobić listę, co do których osób jest pewien… prawie pewien… że nie oddalały się na bok albo zobaczyły, że znikły w pojedynkę na dłużej – mruknęła, zerkając na listę osób, które gościły na przyjęciu. W tej chwili każdy właściwie był tutaj podejrzany, przynajmniej w teorii: bo w praktyce Brenna była w sumie pewna, że Jonathana, Morpheusa i Jaspera można wykluczyć, a Ministra Magii, ilekroć ku niej zerkała, była zbyt okupywana. Zresztą, po co miałaby się w to bawić? – Sprawdzę to zaraz – dodała, tę uwagę rzucając w stronę Atreusa i jednocześnie ręką wskazując na płachtę. Miała zamiar poszukać tropów, ale to… za momencik.
– Cedric – powiedziała, zwracając spojrzenie na Brygadzistę, który nadbiegł przed namiot chwilę wcześniej. Miała ochotę powiedzieć: gdzieś ty do cholery był, co ty wyprawiasz – bo najpierw rozmawiał z hrabią, gdy zdecydowanie nie powinien. Wrócił do gości, wiedziała o tym, bo wróciła z nim, porzucając Francuza w ciemnościach, by porozmawiać z Atreusem. Ale  potem rozglądając się konkretnie za nim, znowu nigdzie go nie widziała. Ale w ten sposób nie krzyczysz na kolegów, gdy ich o coś podejrzewasz, i nie tylko dlatego, że nie musisz mieć racji. – Miałeś chyba stanowisko blisko jeziora. A przynajmniej tam podchodził, kiedy ona odchodziła z widowni. - Widziałeś kogoś w pojedynkę, z dala od reszty bawiących, kto nie nadszedł od strony bankietu i tam nie wrócił, w ciągu ostatnich… tak hm, piętnastu, dwudziestu minut?
Bardzo pilnowała, by mówić spokojnie, nie napastliwie.
I nie pytała o to, co naprawdę ją interesowało, pytając o to jednocześnie. Bo była ciekawa, czy Cedric w ogóle się przyzna, że wcale go nie było blisko zabawy i gdzie do cholery był.

Charyzma (pani MG mówi, że na to)
Rzut N 1d100 - 14
Akcja nieudana

Rzut N 1d100 - 39
Akcja nieudana


Akcja eee… przesłuchiwania? Co próbuję się dowiedzieć
1. Czy Cedrick będzie kręcił, że był tam, gdzie być powinien
2. Czy tam gdziekolwiek był zobaczył jeszcze kogoś
3. …w sumie to nie mam pomysłu na trzecie do niego poza tym z czym do ludzi z tą charyzmą, więc czy któryś z Brygadzistów widział, żeby ktoś w pojedynkę znikł na dłużej.


hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
12.11.2024, 06:30  ✶  
Bulstrode pokiwał leniwie głową na słowa idącej obok niego Burke, w głowie mieląc tylko myśl że może dobrze, ze dostali akurat taką wersję scenariusza. Może i nikt się jej nie spodziewał, ale zamiast tego nikt nie był w tym momencie aktywnie jebany i to był w sumie jakiś plus.

W środku namiotu panował chaos, z tymi wszystkimi powywracanymi meblami, ścielącymi się po podłodze kwiatami i jedzeniem. Ale największą uwagę przyciągały chyba walające się dookoła kartki papieru i to jedno wyraźne słowo, nasmarowane na makulaturze. Nikt się tego nie spodziewał, a jednocześnie było to chyba najbardziej oczywista rzecz, jaka mogła stać się dzisiejszego wieczoru po gorącej przemowie panny Avery.

Słysząc opowieść dziewczyny chciało mu się trochę śmiać. W tym nerwowym, trochę niedowierzającym tonie, bo Erik był chyba jedną z ostatnich osób, które zauważyły zniknięcie bariery, nie mówiąc już o tym że na imprezie było o wiele więcej osób o które należało się martwić w pierwszej kolejności. Ministra, Bletchey, Malfoy... A Raphaela była tylko dziewczyną wysłaną w zastępstwie swojej ciotki.

Zgodził się z Brenną - ktoś musiał zostać z Avery w szpitalu i nawet powtórzył to osobie, która miała tam odstawić dziewczynę, bo w sumie nic więcej w tym momencie nie mogli dla niej zrobić, oprócz zawiadomienia rodziny, ale tym mogli i powinni zająć się uzdrowiciele.

Wyprostował się, podążając spojrzeniem za Brenną i w końcu przenosząc uwagę na Cedrica, do którego się zwróciła. - Albo nawet i wcześniej. Panna Avery mogła na dobrą sprawę być nieprzytomna nieco dłużej. Ważne czy ogólnie rzucił się w oczy ktoś kto znikał na dłużej z namiotu bankietowego i szedł na stronę - powiedział niby to obojętnie, kierując słowa w stronę chłopaczka, ale też jednocześnie przyglądając się uważnie jego aurze.

rzut na charyzmę (spytki)
Rzut Z 1d100 - 54
Sukces!


rzut na percepcję (aurowidzenie)
Rzut Z 1d100 - 27
Akcja nieudana


1. cedryczku czy widziałeś kogoś podejrzanego
2. cedryczku czy byłeś tam gdzie powinieneś (podbijam pytanie Brenny bo dopowiadam po niej)
3. cedryczku a czemu byłeś taki nerwowy jak biegłeś niewiadomo skąd szukając szefa
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#4
15.11.2024, 10:38  ✶  
Otumaniona Avery została teleportowana, tymczasem obok namiotu przepytywany był Cedric.

Młody, wysoki mugolak, na służbie ledwie od kilku miesięcy był wyraźnie zdenerwowany całą sytuacją. Co chwila uciekał wzrokiem próbował stać prosto i odpowiadać w miarę profesjonalnie, ale był zdecydowanie zbyt niedoświadczony by móc ukryć, jak cała sytuacja go przerasta.
– Tak, miałem patrolować okolicę Namiotu Artystów, Sceny i Publiczności, kiedy goście byli na bankiecie i nie, nie widziałem nic podejrzanego. Goście... ee... krążyli, no ale mogli krążyć, nie było zakazu spacerowania gości po okolicy – dodał nieco defensywnie, choć zaraz się zmiarkował i znów wyprostował w niekomfortowym milczeniu. – Upadek bariery przed wyznaczoną godziną mógł oznaczać atak, więc byłem bardzo zdenerwowany, bo.. – przełknął ślinę zezując to na Brennę to na Atreusa – no nie brałem udziału dotąd w bezpośrednim starciu. Ale chyba już nikt do nas nie będzie przeskakiwał prawda?

Dalsze przepytywanie nie przyniosło większego efektu. Chłopak był wyraźnie zdenerwowany. Mieszały mu się imiona gości, opisy tych, których widział były mało konkretne (no i był wysoki, w długiej szacie z elfimi uszami, była blondynka, no też był ten inny dobrze ubrany ale bez uszu). Motał się w zdenerwowaniu, choć oboje przesłuchujący go mogli finalnie odnieść wrażenie, że albo jest wybitnym aktorem, albo uczniakiem, który czuje, że zjebał i nieudolnie próbuje to ukryć. Ostatecznie Brenna widziała go, jak co najmniej raz rozmawiał z jednym z gości na obrzeżach swojego rewiru i nie patrzył w stronę terenu, który miał pilnować, co znaczyło, że nie podchodził do tego pilnowania z należytą uwagą i mógł po prostu nie być na miejscu, gdy agresor zakradł się do namiotu.

Tura trwa do 18.11
  • Proszę określcie, który brygadzista teleportuje się z Avery i zostaje w Mungu
  • Pozostałych brygadzistów można (nie trzeba) przesłuchać jako grupę i jako jedno pytanie podać "kto nie opuszczał namiotu bankietowego do czasu opadnięcia bariery"
  • Zostały wam 2/3 Akcji Śledczych i 1/1 Time Stop na Przegadanie.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
15.11.2024, 11:16  ✶  
Brenna nie tylko widziała go rozmawiającego z hrabim, ale też rozglądała się za nim kilka minut później – i nigdzie go nie zobaczyła. I dlatego został „wyróżniony” wzięciem na pierwszy ogień. Jego zdenerwowanie równie dobrze mogło być zdenerwowaniem uczniaka, którego przerosła sytuacja, bo był nowym Brygadzistą i zszedł ze stanowiska wiedziony ciekawością… ale mogło być też czymś więcej. Na przykład nerwowością kogoś, kto miał wiele do ukrycia i zrobił coś, czego absolutnie nie powinien: wcale nie tylko w ramach zaniedbania obowiązków.
A Longbottom, chociaż miała w tej chwili cztery nazwiska w głowie – Porter, Burke, Yaxley i Francuskie Trudne Do Wymówienia Nazwisko – najbardziej podejrzanych, nie wiedziała jeszcze o tym, co zobaczył Morpheus. Malfoy i Burke zostali więc nieco zepchnięci przez Cedrica i hrabiego, którzy zachowywali się w jej oczach podejrzanie.
– Rozumiem – powiedziała w końcu, chociaż z tego, co mówił, wyłowiła głównie jedno.
Nie chciał się przyznać, że opuszczał stanowiska.
O tym postanowiła poinformować Atreusa za chwilę – na razie wolała spróbować zająć się tropem, dopóki jeszcze istniały szanse, że ten się nie ulotnił. Poza tym nie zamierzała mówić takich rzeczy na głos, przy Cedricu i innych Brygadzistach, choćby po to, żeby im niczego nie sugerować. Ani w ogóle pokazać po sobie, że jest szczególnie wobec chłopaka podejrzliwa.
– Spróbuję zobaczyć, czy coś wyczuję. Pogadam potem też z Erikiem czy nie zwrócił na coś uwagi – rzuciła do Bulstrode’a, chwilowo zostawiając jemu rozmowę z resztą Brygadzistów i przeszukiwanie namiotu. W teorii znała tych ludzi lepiej od niego, ale słyszeli, jak Ministra kazała aurorowi zająć się sprawą, więc powinni być w miarę chętni do współpracy.
A jeśli któryś z nich skłamie…
Cóż, przy porównaniu potem tego z relacjami gości, do których miała zamiar napisać, i własnymi obserwacjami, istniała szansa, że się to wyłapie.
Wyciągnęła różdżkę, by przybrać animagiczną postać. Chwilę później ciemna, wielka wilczyca zajęła miejsce kobiety w srebrzystoszarej sukni – i zaczęła węszyć. Najpierw po namiocie, próbując nie dać się rozproszyć tej najbardziej charakterystycznej woni: zapachowi krwi. Potem ruszyła ku miejscu, gdzie ktoś rozwiązał poły namiotu, obwąchując je, nim wyszła na zewnątrz tą samą drogą, którą bez wątpienia wyszedł on. Próbowała pochwycić trop. Sprawdzić, dokąd wiódł, poznać go, zapamiętać.

Percepcja III
Rzut Z 1d100 - 30
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 13
Akcja nieudana


Jeśli pochwyci trop, próbuje sprawdzić:
1. W którą stronę udał się ten ktoś po wyjściu z namiotu - wrócił w stronę bankietu, ku scenie, ku krzakom?
2. Czy zapach jest w jakiś sposób znajomy (zna Portera i ma go teraz na miejscu, wie, gdzie stał ten z hrabią na uboczu, z dala od innych, by sprawdzić tam zapachy)?
3. Czy ma jakieś cechy charakterystyczne? Np. czuć, że mocny zapach perfum o konkretnym zapachu, charakterystycznym dla kobiet czy mężczyzn (córka Potterówny, na Lammas choćby tymi perfumami żonglowała niektórymiXD)?



Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#6
19.11.2024, 02:43  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.11.2024, 22:58 przez Baba Jaga.)  
Atreus przyglądał się Porterowi z umiarkowanym zainteresowaniem, kryjąc za tym jakieś zażenowanie tym jak bardzo chłopak zdawał się wić, niezdolny do sensownego pozbierania myśli i przekazania ich w klarowny, jasny sposób. W takim stanie Cedric wydawał mu się w ogóle nieprzydatny, a przynajmniej na ten moment i równie dobrze mogło go tutaj nie być. Auror co jakiś czas kiwał krótko głową, dając mu znać że go słucha i trochę żałował że to on nie teleportował Avery i nie został w Mungu, tylko Hollow.

Kiedy skończyli słuchać tych jego wypocin, podczas których chyba wszyscy się jednakowo zmęczyli; on próbami wyrzucenia z siebie zdań złożonych, a oni koniecznością słuchania tego wszystkiego, kiwnął tylko do Longbottom głową. Skoro zamierzała dookoła powęszyć, to nie zamierzał jej tego w jakikolwiek sposób utrudniać, bo akurat jej wilczy nos uznawał w tej sytuacji za cholernie przydatny. Może nawet tak samo, jak i nie bardziej jak widmowidzenie którym dysponowała, a które mogło pokazać im nie tylko samą scenkę, która wydarzyła się w namiocie przy napadzie Avery, a może i nawet twarzy napastnika. Ale do tego musieliby mieć cholerne szczęście - atakujący musiałby popełnić karygodny wręcz błąd, a to z kolei... cóż... Atreus zwyczajnie uważał za mało prawdopodobne. Nabrał powoli powietrza w płuca i równie ślamazarnie je wypuścił, wreszcie ruszając się z miejsca, bo kiedy ona ruszyła do namiotu bawić się w wilka, on miał zamiar zebrać wszystkich dostępnych brygadzistów w jednym miejscu, czyli przed namiotem artystów.

- Avery trafiła do Munga, Porter nic nie wie - powiedział spokojnym, neutralnym tonem, patrząc od jednej twarzy do drugiej, nie mogąc sobie darować wyciągnięcia nazwiska Cedrica na wierzch. - Czy jesteście w stanie powiedzieć kto nie opuszczał namiotu bankietowego do czasu opadnięcia bariery? A może słyszeliście coś ciekawego wśród gości? Coś co wtedy nie wydawało się aż tak dziwne, ale teraz, w perspektywie tego co sie stało, brzmi zupełnie inaczej?

Uważne spojrzenie aurora prześlizgnęło się po twarzach brygadzistów, jakby oczekiwał że to na nich znajdą się odpowiedzi na jego pytania. Może takie, których nie chcieliby udzielić. Ale prawda była taka że w tym momencie zwracał większą uwagę na to, co kryło się pod spodem. Na rozbłyskające kolorami aury, które otaczały ich ciała i były dla niego lepszym zwierciadłem duszy, niż te przysłowiowe oczy. Patrzył na ich aury i, cholera, miał nadzieję że któryś z nich się potknął. Albo że chociaż wiedzieli coś przydatnego.

charyzma III
Rzut Z 1d100 - 78
Sukces!


percepcja III - aurowidzenie
Rzut Z 1d100 - 49
Sukces!


1. kto nie opuszczał namiotu bankietowego do czasu opadnięcia bariery?
2. czy ktoś słyszał coś podejrzanego - w sumie tu chyba najbardziej do tej co rozmawiała z yaxleyem?
3. w sumi to nie wiem

[edycja za zgodą MG]
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#7
20.11.2024, 13:33  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.11.2024, 13:33 przez Dearg Dur.)  
Brenna przemieniona w wilka momentalnie została otoczona chmurą zapachów, a każdy jeden był gorszy od drugiego. Krew, perfumy, pot. Artyści, którzy tłoczyli się w ciągu występu w tym miejscu to jedno, ale najwidoczniej Avery dodatkowo podbiła zapach "płatków" namiotu udającego kwiat, który miał zapewnić dobrą atmosferę, a wilczym zmysłom mocno mieszał w głowie. Wonie wypełzały przez rozwianą połę i... znikały pośród jeziornej toni. Konglomerat wszystkich zapachów nie dawał szans Brennie wychwycić tego, na który polowała.

Atreus aury brygadzistów odznaczały się lekkim zdenerwowaniem, które było oczywiste przy rozmowie z aurorem. Przebijało jednak zdecydowanie przez nich poczucie obowiązku i może lekkiego - w przypadku panny Black - zawstydzenia. Rozmawiał zatem z Alice Burke, Fitzgeraldem Carrow'em, Agathą Black. Cedric Porter stał w pewnym oddaleniu i nie słyszał tej wymiany zdań, a Timothy Hollow pilnował obecnie poszkodowanej w Mungu. Alice odznaczała się największą pewnością siebie, w większości przypadków to ona odpowiadała na zadawane pytania, choć pozostała dwójka też dodawała swoje trzy grosze do pełnego obrazu.

– Mieliśmy przede wszystkim skupić się na Ministrze i Yaxley'u. W pewnym momencie się rozdzielili no i Hollow mocno wtedy oberwał od tego młodego dupka – opowiadał Carrow – Ale Burke go zmieniła i wszystko było już w porządku.

– Tak, pilnowałam go, żeby się odlał i grzecznie wrócił do pracy – niechęć Burke była bardzo czytelna, porównywalna do zaczerwienienia stojącej obok Black. – Znam go ze szkoły, to pieprzony karierowicz, no ale szef kazał, więc nie spuszczaliśmy go z oka jako VIP. Kiedy byłam poza namiotem bankietowym z najbardziej podejrzanych rzeczy widziałam, że namiot artystów nie jest w żaden sposób obstawiony. Zdawało się, że jeden z gości zagadał Portera przy barierze, a ten sobie pomyślał, że jest przewodnikiem turystycznym. Nie miałam jak kopnąć go w dupę, bo trzeba było pilnować Yaxleya, a potem jak rzucałam okiem to chyba już ogarnął co powinien robić. Dostał najłatwiejszą fuchę, żeby jako mugolak nie rzucać się gościom w oczy i zjebał.

– No pod namiotem wszystko kręciło się wokół tych najważniejszych gości. Stary Malfoy wyrażał współczucie Laurettcie w związku z ubraniami, które musiała nosić, Bletchey orbitował cały czas wokół Jenkins, ale oni chyba się znają jakoś tak bliżej. Potem dołączył do nich ten elegancik z Francji i w sumie rozmawiali o starych dobrych czasach paryskich nim ich teleportowałem – relacjonował Carrow.

– Ja chciałam tylko powiedzieć, że stosowałam się do procedur i nie dałam się zagadać Yaxleyowi. W sensie on... on mówił mi dużo rzeczy, ale obserwowałam ludzi. Najczęściej chodzili na spacery, albo za potrzebą, no ale jak bariera znikła to wiadomo, rozpierzchli się, zaczęli teleportować sami z siebie, był dosyć spoty chaos – wtrąciła Black z którą Yaxley bezczelnie flirtował przez większość tego krótkiego w ogólnym rozrachunku bankietu.

Wspólnymi siłami, posiłkując się listą gości udało się wyłuszczyć kto nie opuszczał namiotu Bankietowego do momentu opuszczenia bariery ochronnej:

Eugenia Jenkins
Theseus Burke
Deirdre Burke
Alexander Bletchley
Fortinbras Malfoy
Eleonora Malfoy
Beatrice Crouch
Esmeralda, Gytha i Magrat Parkinson
Camille Delacour
Morpheus Longbottom
Jonathan Selwyn
Jessie Kelly
Severine Crouch
Desmond Malfoy
Calanthe Malfoy
Eden Lestrange
Isaac Bagshot

Rita Kelly
Lorraine Malfoy
Baldwin Malfoy
Oleander Crouch

Erik Longbottom
Fitzgerald Carrow
Agatha Black

Przez moment Blackówna chciała dopisać też obsługę, ale Carrow ją przed tym powstrzymał:
– No nie wiem. Oni co chwila znikali "na zapleczu", byli ubrani identycznie i szczerze, to sam się głowiłem podczas bankietu, który z nich jest który. Mieli ptasie maski, często miałem w zasięgu wzroku tylko jednego z nich, więc nawet nie wiem, który tak na prawdę był na widoku.

Tura trwa do 23.11, godz. 23:59
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#8
20.11.2024, 14:19  ✶  
Masa zapachów uderzała w wilcze nozdrza, ale wychwycenie świeżych – i tego, który opuścił wraz ze swoim „właścicielem” namiot przez płachtę – przekraczało możliwości Brenny. Po chwili wróciła więc do swojej postaci, sfrustrowana, zanim skierowała się w stronę Brygadzistów, z którymi rozmawiał Atreus. Niby nie liczyła na wiele, artystów było kilku i większość na pewno używała perfum, napastnik według słów Avery znikł już jakiś czas temu, ale i tak była na siebie zła, że nie udało się wyłapać absolutnie niczego. Nawet w którą stronę ruszył napastnik.
– Cedric rozmawiał z tym francuskim hrabią i wrócił się, kiedy do nich podeszłam. Wróciłam za nim. Hrabia został sam z tyłu, ale parę minut później rozmawiał z Ministrą, nie był poza namiotami jakoś bardzo długo – mruknęła, podchodząc do Bulstrode’a i Burke. Głos nieco ściszyła, nie chcąc, by Porter usłyszał, co takiego mówiła… a i kolejną informacją, mianowicie tym, że potem chłopaka też nigdzie nie było, w chwili, gdy znikła bariera, nie zamierzała dzielić się na głos, póki ta stała w pobliżu.
Bo Burke była krewną jednego z gości, który w pewnym momencie również oddalił się od reszty. Samo w sobie to oczywiście o niczym nie świadczyło – ona sama i Atreus w końcu też odeszli na chwilę na bok, równie dobrze można by uznać, że poszli wtedy pobić Avery i wypisać oskarżenia o szlamolubstwo, gdyby samo „nikt cię przez chwilę nie widział” wystarczyło.
To mógł być ktoś, kto oddalił się od miejsca zabawy. To mógł być ktoś z obsługi. Ale nie mogli też wykluczyć, że od początku na terenie przebywał ktoś, kto nigdy nie powinien się tu znaleźć. Lista, stworzona przez Brygadzistów, też nie mogła być traktowana jako prawda absolutna – każdy z gości mógł na chwilę zniknąć im z oczu, a po prostu tego nie zapamiętali. Atak na Avery, zgodnie z tym, co mówiła, był szybki.
– Za dużo zapachów, nic nie mam – dodała, gdy Burke odeszła na bok, w przerwie pomiędzy rozmowami z innych Brygadzistów. – Porter i hrabia rozmawiali pod samą barierą. Zdenerwował się na mój widok. Potem, kiedy bariera opadła, rozglądałam się za nim i znowu go nie widziała. Widziałam, jak odchodzą Yaxley i młody Burke… chociaż Yaxleya zdaje się pilnowano. Spróbuję jeszcze widmowidzenia, ale skoro było ciemno… To raczej nic nie da – mruknęła.
Śledztwo niby nie kończyło się tutaj i Brenna zakładała, że przejmie je wkrótce ktoś inny, być może jej własny brat (i przelotnie zastanowiła się, jaką minę ten zrobi, na odpowiedź na pytanie, gdzie sama była tuż przed tym, jak bariera opadła). Ktoś przesłucha gości, ktoś znowu porozmawia z Avery, mnóstwo żmudnej roboty, więc niby fakt, że niczego istotnego póki co nie znaleźli, nie był ani dziwny, ani o niczym nie przesądzał, to że śledztwa trwały było jasne, niby już dawno nauczyła się pewnej cierpliwości pod tym względem… a jednak Brenna i tak frustrowała się brakiem natychmiastowych rezultatów.
Ktoś ot tak, na obstawianym przez Brygadę przyjęciu, napadł sobie na jednego z gości. Jak ludzie mieli czuć się bezpieczne, gdy najpierw mieli Beltane, a potem coś takiego? I co sprawiało, że zwolennicy Voldemorta – bo nawet jeśli ten ktoś nie był śmierciożercą, poglądy wyraził jasno – pozwalali sobie na aż taką bezczelność? Jeśli nie znajdą winnego, to było niemal jak pokazanie, że ta druga strona może zrobić, co chce: że jest bezkarna.
Cofnęła się z powrotem do namiotu. Z zamiarem spróbowania z widmowidzeniem właśnie – ale oczywiście… tylko gdyby Burke i Portera nie było w pobliżu. Im akurat nie miała ochoty chwalić się tą umiejętnością, niby nie jakoś tajną, ale o której na pewno nie opowiadała przypadkowemu narybkowi Brygady Uderzeniowej.

Percepcja III, widmowidzenie
Rzut Z 1d100 - 22
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 55
Sukces!

w sumie to czy zobaczy cokolwiek, nie bardzo mam konkretne pytania
Czy zobaczy napastnika i dostrzeże jakiekolwiek cechy szczególne – w rodzaju choćby wzrostu i sylwetki.
Jak wyglądał sam atak.





Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#9
25.11.2024, 07:36  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.11.2024, 23:01 przez Baba Jaga.)  
Aury migały, kiedy zebrani brygadziści dzielili się swoimi przemyśleniami i na całe nieszczęście, albo może właśnie całkiem przeciwnie, nie było w nich niczego, czego Atreus by się nie spodziewał. lekkie zdenerwowanie było jak najbardziej na miejscu - w końcu właśnie posypała się im całkiem spora impreza i to taka, na której gościła sama Ministra. Gdyby zajmował się przy niej ochroną, sam nieco był się pocił ze zmartwienia, ale aktualna pozycja pozwalała mu patrzeć na to troszkę przez palce. Jenkins może i łaskawie przekazała sprawę w jego ręce, ale Bulstrode nie miał złudzeń co do tego, że cała impreza najprawdopodobniej skończy się w momencie kiedy posiłki wspominane przez Burke, czy kogo tam innego, pojawią się wreszcie na miejscu. 5 minut chwały mógł jednak z radością wpisać sobie do dzienniczka i całkiem mu się to podobało.

- Pracy? - mruknął Bulstrode, spoglądając na Burke z nieco większym zainteresowaniem. - To on był tutaj w pracy, a nie jako - zabawka - towarzystwo dla Ministry? - uśmiechnął się lekko, ale był to wyraz tak samo krzywy jak i wyliczony, żeby przypadkiem nie zrobić tego w o wiele perfidniejszy sposób, wskazujący na to jak w ogóle to pojawienie się Yaxleya na imprezie wyglądało i co pewnie chodziło po głowie aż zbyt dużej liczbie gości.

Bardzo często Atreus w swojej karierze łapał się na myśli, jak bezsensowna była liczba ludzi pracująca w Brygadzie i Biurze Aurorów, która nie potrafiła porozumiewać się za pomocą fal. Ta umiejętność wydawała mu się zwyczajnie jakąś podstawą podstaw, którą jego zdaniem powinien przyswoić każdy funkcjonariusz Departamentu Przestrzegania Prawa, bo była ona zwyczajnie cholernie wygodna. Nie mogłaś kopnąć Portera w dupę? Wyobraź sobie tylko jak łatwo by było nawrzeszczeć na niego falami, żeby wziął się wreszcie do roboty, zamiast zajmować się wszystkim, tylko nie swoją robotą. Oczywiście, jemu też czasem zdarzało się wykonywać obowiązki jako tako, ale Porter wyglądał na takiego co zjebał na całej linii i to wrażenie tylko rosło, wraz z kolejnymi informacjami które padały. A do tego był brygadzistą. Tylko brygadzistą. A to w oczach Atreusa już i tak stawiało go na straconej pozycji.

- A mówił przynajmniej coś ciekawego? - zagadał jeszcze Black, jakby w ogóle nie dostrzegając jej zawstydzenia, a nawet próbując odrobinę przegnać je lekkim tonem.

Nakreślili sobie tę dokładną listę osób, którzy nie opuszczali namiotu bankietowego. Chociaż dokładna to było w jego mniemaniu trochę zaklinanie rzeczywistości, żeby faktycznie tak było, że komuś coś się nie wydawało. Bezczelnie też dopisał do tego siebie i Brennę, bo dokładnie wiedział że nie zrobili nic w kierunku Avery od momentu kiedy ją widzieli na scenie. Z resztą - on sam przez dłuższy czas był zajęty Ministrą, a z Brenną zniknął później. Z tego natomiast co zrozumiał od Raphaeli, to była przez pewien czas nieprzytomna.

Zerknął na Brennę, szybko domyślając się że jej małe śledztwo niewiele przyniosło. Szkoda, bo akurat jej węszenie dałoby tutaj naprawdę dużo. Uśmiechnął się jeszcze do Burke szelmowsko, zanim odeszła na bok, a potem przekierował całość uwagi na Brennę.
- Yaxley, młody Burke, eee hrabia, Remington... - podrapał się po głowie. - Porter, panna Burke i Hollow. A no i jeszcze obsługa. To osoby których nie było przez cały czas w namiocie - Enzo też mimowolnie skreślał w głowie. Głównie dlatego, że był mugolakiem. Gdyby miał obstawiać w ciemno, to powiedziałby że Yaxley coś kombinował, ale dlatego ze wydawał się nieprzyjemnym typem i aż prosił się, żeby ktoś zwalił na niego winę tylko po to, żeby zrobić mu na złość. A Atreus uwielbiał denerwować ludzi. - Nie wiem czy to ich kręcenie pod barierą też nieco ich nie odsuwa. Skoro Avery sama przełamała wyłącznik to mam wrażenie że po zaatakowaniu jej, najrozsądniej było jak najszybciej na nowo wmieszać się w tłum. Co do obsługi też wątpię, bo Hollow powiedział, że nieźle się uwijali, ale może też w tym problem. Może ktoś wykorzystał fakt jak kursowali i próbował się pod nich podszyć i w pewnym momencie mieliśmy tu 3, a nie 2 obsługi. W każdym razie, ja zagadam do Parkinson - rzucił jeszcze na odchodnym, zostawiając jej namiot i widmowidzenie.

- Pani Parkinson - uśmiechnął się do kobiety szelmowsko, kiedy znalazł się wreszcie przy niej, mając nadzieję że jej ploteczkowe ciągoty przydadzą się w tym momencie i powie mu coś, czego nie poruszyli wcześniej brygadziści. I, że może odrobinę zachęci ją do tego jego prezencja. - Atreus Bulstrode - przedstawił się jej grzecznie. - Z największą ochotą posłuchałbym, co ciekawego miałaby mi pani do powiedzenia w sprawie dzisiejszego wieczora. Coś przykuło uwagę? Może ktoś kręcił się w okolicach namiotu artystów? - to były proste, oczywiste zaczepki, ale miał nadzieję że naprowadzą kobietę w stronę, która go faktycznie interesowała. A może też, wręcz przeciwnie, nagle uruchomi się w niej największa plotkara i powie mu coś, co jego zdaniem było absolutnie niezwiązane z pytaniem. W sumie trochę wyglądała, albo raczej wyglądały - wszystkie trzy w swoim gronie i przez całą imprezę - jakby najbardziej w całym tym zgromadzeniu interesowała je nie sztuka, a zachowanie i zależności innych gości.

kostko kostko pozwól mi oczarować charyzmą III cioteczkę parkinson
Rzut Z 1d100 - 62
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 2
Akcja nieudana


zapomniałam dopisać na końcu, ale to są dosłownie te same pytania co w poście
1. Co przykuło uwagę Parkinson - zakładam że skoro bardzo się wykłócała że chce żeby ją przesłuchać, to wie sama z siebie
2. A może coś ciekawego w okolicach namiotu artystów, proszę pani?
3. Ni mom pojęcia
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#10
25.11.2024, 13:06  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.11.2024, 21:33 przez Dearg Dur.)  
Brenna zadbawszy uprzednio o to, by nikt nie mógł dostrzec rytuału, który przygotowała, rozsiadła się pośród świec i skoncentrowała na otworzeniu swojego trzeciego oka na przeszłość – niemych świadków zdarzenia, którzy dzięki jej nadzwyczajnym umiejętnościom przestawały być nieme. Trans początkowo przyniósł jej mrok, z każdą chwilą jednak taniec cieni wyostrzał się, pozwalając sięgnąć jej do zdarzeń, które wydarzył się w tym miejscu ledwie chwilę temu:

Do namiotu wchodzi dziewczyna, jej złociste włosy i jasna sukienka elfiej nimfy odbijają refleksy przygaszonych lampionów. Sięga do czegoś przy stole, szelest kartek zlewa się z poszumem jeziornych fal i wiatrem, który nagle wpadł do środka wraz z drugą sylwetką wchodzącą przez tylne wejście namiotu. Wizji brakło detali, lecz był to z pewnością mężczyzna, jego twarz przesłaniała ptasia maska, ale szata w przeciwieństwie do ubrań obsługujących imprezę pozostawała ciemna.

Smród zaklęć splótł się z wdychanym spokojnie dymem świec.

Ukształtowana pałka waląca w głowę, ukradziona różdżka, przewrócony stół, zdeptane kwiaty i rozbryzg magicznego napisu na rozsypanych kartkach.


Szlamojebca..szla...jebca...ca... – nienawistny szept odbijał się echem w jej uszach, gdy świece zgasły gwałtownym podmuchem, pozostawiając Longbottomównę zmęczoną, ale pewną tego co widziała.


Atrues miał szansę jeszcze usłyszeć od Burke sarkastyczne, ale też pełne zrozumienia:
– O tym właśnie mówie.
Blackówna z kolei przytoczyła kilka zdań, którymi dzielił się z nią Yaxley i zdecydowanie nie było to coś, co przysłużyło się śledztwu - ot stroszenie kogucich piórek, które tylko pożerały cenny aurorski czas.

Tymczasem gdy poszedł do namiotu Bankietowego, już od pierwszych słów mógł mieć przeczucie, że odpowiednio podzielili się z Brenną zadaniami – rozbiegane oczy najmłodszej z trzech teraz skupiły się absolutnie na nim, a twarz pokraśniała, łagodząc jej rysy, czyniąc ją bardziej ludzką. Jej nienaturalnie jasne oczy ześlizgiwały się po jego sylwetce, widać było że Magrat trochę zapomniała się w sztuce nie pokazywania swojego zainteresowania tak bezpośrednio. Ale próbowała zgrywać cwaną, co też nie uszło uwadze Bulstroda.

– Ależ drogi panie aurorze, moglibyśmy się licytować, czy bardziej interesujące rzeczy działy się w tym czy tamtym namiocie. Ja bardzo, bardzo chętnie wymienię się informacjami, szczególnie, że tu wrzało od pierwszych chwil, gdy Avery postanowiła nie tylko ubrać w mugolackie fatałaszki tych nieświadomych biedaków, ale też upokorzyć ich na poczet własnej słabości do tego rodzaju... ludzi. – niby od niechcenia sięgnęła po dostępny kieliszek białego musującego wina, ale robiła to nieporadnie, wiedząc absolutnie nic na temat flirtu i swobody. Znajdowała się na przeciwnym biegunie z jego poprzednią rozmówczynią - Ministra nie miała tego typu problemów, bo roztaczać wkoło swój czar. W przypadku Parkinson to co robiła działało na jej szkodę i zdawało się, że w połowie gestu zdała sobie z tego sprawę. – Większość była tym tak wzburzona, aż przesłoniło to skandal dopuszczania nokturnowej cyganerii na salony, czy rozdawania swoich nazwisk zdrajcom krwi na prawo i lewo. Ale było coś, co przykuło moją uwagę, choć daleko temu do dowodów. Zależy mi jednak na pańskiej wzajemności. Podejdźmy do sprawy po partnersku. Cóż stało się w namiocie artystów, chcę wiedzieć, bo nie był nas tam, nasze oczy zwrócone były w stronę parkietu. – W końcu porzuciła nieudolną maskę kokieterii, rumieniec zastąpiła woskowa bladość eksponująca długą szyję i nos, który definitywnie chciał zostać wepchnięty w nie swoje sprawy. O ile charyzma zdecydowanie nie była mocną stroną Perkinson, instynkt Atreusa podpowiadał mu, że jeśli ten nie udzieli jej informacji lub sklamie, to jego rozmówczyni bę

[+]Atreus mówi prawde i ogólnikowo nakresla co sie wydarzylo w namiocie
Zadowolona pokiwała głową, na znak że przyjęła te wiadomość. Widać było też pewną ulgę, zupełnie jakby udało jej się zrealizować zadanie, być może powierzone jej przez starsze czarownice. Dopiła wino i wzdrygnęła się od spożytego alkoholu, a potem powiedziała:
– Gdybym była aurorem zajmującym się tą sprawą, bardzo ciekawiłoby mnie to, że pan były Minister zaraz po przyjściu tutaj zignorował rodzinę, zignorował występujących, zignorował swoich byłych kolegów z pracy, bo tak pochłonęła go rozmowa z dzieckiem, które świeżo ukończyło Hogwart. Może gustuje w chłopcach? A może nie lubi brudzić sobie rąk...
[+]Atreus odmawia udzielania informacji lub klamie
Pokiwała głową, na znak że przyjęła jego słowa do wiadomości, jej usta przypominały jednak wąską linię pozbawioną kształtu i barwy. W końcu jednak powiedziała:
– Gdybym była aurorem zajmującym się tą sprawą, przestałabym patrzeć na gości, a spojrzała na obsługę, która musiała nosić, musiała oddychać mugolackim śmieciem. Zawsze obsługiwał nas tylko jeden ptak, a przecież były dwa, czyż nie?

podsumowanie



Zaraz potem zarówno wizję, jak i rozmowę z Parkinson przerwało im pojawienie się straży Hogsmeade zaalarmowanej zniknięciem kopuły. Procedury pochłaniały lwią część czasu. Brygadziści zabezpieczyli dowody, zebrali zeznania obsługi, która nic nie widziała i nie słyszała. Pojawił się Hollow, który poinformował o stabilnym stanie Avery i konieczności uzupełnienia raportów. Biurokracja piętrzyła się przed śledczymi, tylko po to, by następnego dnia dowiedzieli się, że sprawa odgórnie została przejęta przez komisarza Ebenezera Lockharta, który ledwie dwa dni później zamknął ją z powodu braku dowodów. Prasa milczała, podobnie jak rodzina Averych, a niewesołe przeczucia Brenny i Atreusa sprawdziły się - to co udało im się ustalić tamtej feralnej nocy pozostało z nimi.

Pytanie tylko, czy zamierzają robić coś z tym dalej...

Koniec sesji

Atrus wybrał 1 opcję – uzgodnione przez pw.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (1651), Atreus Bulstrode (1656), Dearg Dur (2498)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa