• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu v
1 2 3 Dalej »
[08.09.1972] Ardet nec consumitur

[08.09.1972] Ardet nec consumitur
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#11
01.05.2025, 15:39  ✶  

Nie miała wielkiego doświadczenia w obcowaniu z aurowidzami. Jasne, przed nimi też kryła oklumencja, którą ćwiczyła pod okiem Shafiqa lata temu, po tym jak widziała co hipnoza może zrobić z człowiekiem, albo inne zaklęcia wpływające na pamięć, zachowanie, na to kim rzeczywiście się jest, ale to jednak nie przed aurowidzami się kryła, a przynajmniej nie tak bezpośrednio. Najwięcej z nimi wspólnego miała przez Caina… To przy nim widziała, jak to jest – i jakim wytchnieniem była dla niego, nie świecąc mu barwami na lewo i prawo. Najbardziej widziała to w Windermere, kiedy aury go zalały, a w połączeniu z chorobą, która go trawiła, ta, która nie pozwalała mu zapominać, była to mieszanka prawdziwie wybuchowa. Na tyle, że gdy aury zalały go falą, musieli go z Windermere ewakuować... A później był Black, który powiedział, że nigdy wcześniej nie udało mu się przebić przez oklumentę, dopiero tam, gdzie te ich moce w jakiś sposób (tak wnioskowała), były wzmocnione. Nie lubiła być podglądana, ale to też nie tak, że kategorycznie na to nie pozwalała… Inaczej nie zgodziłaby się, by Bulstrode mógł sobie na niej ćwiczyć. Chociaż to nie był moment na ćwiczenia odpowiedni, a jej mózg był wytrenowany do tego, żeby woal oklumencji utrzymywać bez wysiłku – nawet gdy spała. To zabawne, bardziej trzeba było się skupić na to, by tę ochronę ściągnąć na moment, niż ją utrzymywać.

Teraz więc nie miała pojęcia, że coś Atreusowi stało się właśnie przez to, że chciał dojrzeć kolory, który mi się otaczała – barwą podstawową, jak i wszystkimi odcieniami związanymi z nastrojem: determinacją i strachem, ale też gorzką świadomością, że to dopiero początek walki o przetrwanie w tym świecie. Nie wiedziała, że jej blokada i jego nieudane spojrzenie zaowocowało bólem i czernią. Widziała dopiero efekt – że się zatoczył, potknął, powiedziałaby nawet, że zatańczył, gdy ona wyciągnęła do niego w odruchu rękę, przekonana, że to przez te nogę i wcześniejsze rozszczepienie.

Poczuła, jak Bulstrode na nią wpada, nie zdążyła się odsunąć, ani go złapać, za to złapał się on. Dopiero wtedy go przytrzymała. Nie ruszała się, czekając, aż auror dojdzie do siebie, choć nie dało się zaprzeczyć – była zmartwiona. I całkowicie nieświadoma powodu.

– Atre- – zaczęła i urwała, bo bardzo dobrze to odepchnięcie odczuła i tym bardziej zmarszczyła brwi. Pomijając, że coś było nie tak, to byli właśnie na pieprzonym Nokturnie i tylko szaleństwo tej nocy chyba powodowało, że nikt ich jeszcze nie zaczepił i cudem chyba tylko na nic nie wpadli. Na nic okropnego. Może to mundury uch chroniły… – Może jednak weź ten eliksir – dokończyła, nie zamierzając zadawać tego idiotycznego pytania o treści „czy wszystko w porządku?”. Widziała, że nie i jedocześnie wiedziała, że nie ma tu wielkiego zagrożenia. Raczej po prostu…. Niedogodność. Zaś na komentarz o pogotowiu ratunkowym tylko prychnęła. – Pogotowie nie jest przeszkolone do walki, tylko do pomocy – i składało się z uzdrowicieli, amnezjatorów… no i restauratorów, ale nadal – to nie była ochrona, to nie byli brygadziści ani aurorzy. I wiedziała to bardzo dobrze, bo to z tej jednostki przeskoczyła najpierw do BUM-u, a później do biura aurorów. I mogla się o to złościć i denerwować, a najgorsze było to, że wiedziała, że nic nie może na to poradzić. Na tą idiotyczna decyzję wydaną w szpitalu. Kto na to wpadł? Babcia?

Bezsilność była jak bakteria. Wpełzała pod skórę, zadomawiała się, a potem okazywało się, że było już za późno.

hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#12
01.05.2025, 20:47  ✶  
Musiał przyznać Victorii, że całkiem dobrze wyglądała jako rozmazany blob, kiedy na przemian krzywił się, pocierał oczy i próbował zweryfikować czy tym razem spojrzenie na coś wykaże nieco więcej detali. Na co dzień oczywiście nie było z nią nic nie tak, ale coś w twarzy zwiastowało, że zaraz się do czegoś przyczepi. Nie, nie przyczepi. Przynajmniej nie w ten pedantyczny sposób, z którym zwykła przygładzać włosy lub strącać paproszki z ubrań. To nie była Florence, która znajdowała nieprawidłowości, żeby nie zaburzały jej krajobrazu. Victoria zawsze wydawała mu się osobą, która robiła to dla własnej złośliwej przyjemności.

Atreus dzielił zwykle kobiety na te z którymi flirtował i te, które były jednymi z chłopaków. Nie było nikogo pomiędzy (poza Brenną) i Lestrange bardzo ładnie wpasowywała się w tę drugą kategorię, tym bardziej że wstąpiła w aurorskie grono po swoim młodszym koledze.
- Nie-e - mruknął, jak obrażony dzieciak, któremu ktoś każe zjeść kolejną łyżkę znienawidzonej kaszy. Viczka może i była w swojej złośliwości jednym z chłopaków, ale w grupie (nawet dwuosobowej) zdawała się też przyjmować nieco mamine skłonności. A on przecież przed chwilą pozbył się utyskiwania Basiliusa znad głowy. - Nie lubię. Z resztą, nie powinno się mieszać eliksirów. O.

To odepchnięcie nawet nie było takie mocne, ale gdyby Atreus odrobinę podkręcił dramatyczność, to dokrzyknąłby jeszcze; zabierz te ręce, kobieto - zupełnie tak jakby wszystko to była jej wina. Bo trochę była. Mogła się przecież nie uczyć tej oklumencji. - Oj no przecież nie biegają sami - skrzywił się, już konkretnie na jej słowa, bo na całe szczęście zrobiła się nieco bardziej wyraźna. - Mam też wrażenie że za dużo osób potrzebuje pomocy natychmiast i tutaj - machnął ręką na gruzy. - Inaczej nie dotrwa do Munga. A to znaczy że jesteśmy cholernie w dupie - podsumował ładnie, klepiąc się po kieszeniach, już mniej skwaszony, ale ewidentnie potrzebując rozluźnienia. Było nerwowo i nieprzyjemnie, a jego nałóg niestety miał swoje ograniczenia. - Dobra, w każdym razie. Chodźmy dalej, co tak stoisz - ruszył przed siebie, kontynuując ich mały spacer po Nokturnie.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#13
01.05.2025, 22:59  ✶  

Być może to lepiej, że nigdy nie dowiedziała się w jaki sposób Atreus klasyfikuje kobiety, bo jeszcze gotowa byłaby się śmiertelnie obrazić, słysząc, że jest zaliczana „do chłopaków”. Trudno byłoby zleźć bardziej kobiecego chłopaka od niej, począwszy od bardzo kobiecych kształtów, przez zadbane, pomalowane paznokcie, delikatny makijaż, na babskich humorkach kończąc. Nie spodnie czynią kobietę, czy jakoś tak, nawet jeśli ubierała je ostatnio dość chętnie – czy do przepisowego munduru, czy w bardziej prywatne spotkania. Może trudno w to uwierzyć, kiedy wyglądało się tak, jak ona (przecież nieraz widziała, jak rozglądają się za nią mężczyźni na ulicy, a i kobietom się zdarzało), ale nawet Victoria miała kompleksy. Ostatnio na ten przykład uważała się nie dość dobra, bo nie była niebieskooką blondynką… więc gdyby  jeszcze dowiedziała się, że jest dzielona na „jednego z chłopaków”, to chyba coś by w niej pękło.

Nachmurzyła się bardzo wyraźnie, tak, że Atreus nawet nie musiał sięgać po aurowidzenie, żeby domyślić się, jakie emocje nią teraz targają. Głośno wypuściła powietrze przez usta i zmrużyła oczy, po czym jednak sięgnęła wolną ręką do torby, którą miała na ramieniu cały czas. Nie będzie jej Bulstrode kaprysił na środku Nokturnu, a im bardziej on mówił „nie”, tym bardziej ona myślała „tak”. Upartość wypiła wraz z mlekiem matki, to bez dwóch zdań.

– Jeszcze by tego brakowało, żebyś lubił. Te eliksiry nie mają być dobre, tylko skuteczne – argument „nie lubię” nie trafiał do Lestrange wprost zakochanej w delikatnej sztuce tworzenia eliksirów. – O? – powtórzyła za nim i wyciągnęła do niego rękę, w której ściskała fiolkę. – To co pan, panie Bulstrode, takiego przyjmował, że nie można tego mieszać z eliksirem wiggenowym? – to nie do końca było tak, że Victoria przyczepiała się do ludzi dla swojej złośliwej przyjemności. To znaczy… zdarzało się jej to, nie dało się zaprzeczyć, że gdy chciała, to potrafiła być prawdziwym wrzodem na tyłku, a wtedy, gdy nie chciała, była nim tylko trochę mniej… teraz była jak ten przyczepiony rzep do psiego ogona – to pewnie właśnie to Atreus wyczuwał chwilę wcześniej, wróżąc jak rozwinie się ich rozmowa i porównując aurorkę do swojej siostry. Florence i Victoria miały ze sobą zapewne więcej wspólnego, niż Atreus chciałby przyznać. – Bierz, nie wygłupiaj się. Schowaj do kieszeni, skorzystasz, jak będzie potrzeba.

– Jesteśmy, to prawda – powtórzyła za nim ponuro, zgadzając się co do tego, że owszem, byli w wielkiej dupie. Funkcjonariuszy było po prostu zbyt mało, by mogli ochraniać uzdrowicieli i jeszcze pomagać przy ewakuacji czy wyciąganiu ludzi z gruzów, a także… cóż, aktywnego przeciwdziałaniu czarnomagicznej aktywności, którą można było wyczuć w powietrzu.

Zapowietrzyła się niemalże, nadęła policzki jak ryba rozdymka, słysząc, ze to ona sobie stoi, a wcale to nie on tu prawie upadł i robiła za podpórkę pod drugim aurorem, ale ruszyła się z miejsca, by Atreus przypadkiem jej nie znikł z oczu.

– Tam coś jest – rzuciła po chwili i wskazała ręką z różdżką przed siebie. Wydawało jej się, że widzi gęsty, wielki kłąb dymu skupiony w jednym miejscu. – Czekaj… to o takim czymś mówiłeś?


// odgrywam zawadę Uparciuch oraz przewagę Tworzenie eliksirów i maści
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#14
02.05.2025, 00:01  ✶  
Westchnął. I to w ten dramatyczny, przerysowany sposób, żeby na pewno wiedziała, ze jej pytania były bardzo uciążliwe i mogłaby sobie darować, bo właśnie o to chodziło - nie była jego siostrą. Nie byłą też Basiliusem, a były to dokładnie te dwie osoby, które mogły go nakłonić do zrobienia czegoś - może wciąż w towarzystwie narzekania, ale przynajmniej nieco szybciej.
- Nie wiem, musisz rozmawiać z moim uzdrowicielem - rzucił, uśmiechając się do niej krzywo i zaraz też odsuwając od siebie jej rękę, którą wyciągnęła do niego z eliksirem wiggenowym. Może i by mu się przydał, ale Atreus nie zamierzał się ani rozszczepiać, ani robić innego rodzaju krzywdy. Raz na wydarzenie wystarczyło. - Zostaw sobie bo jeszcze będę cię miał potem na sumieniu, a nie chcę.

Zakończył, bo tak naprawdę tkwili teraz w wielkim, błędnym kole. Ona naciskała widząc jego opór, a on opierał się widząc jak ona naciska. Mogli tak stać i rozmawiać i przerzucać się tą fiolką z eliksirem do białego rana i Atreus był tego bardzo, ale to bardzo dobrze świadomy.

Uśmiechnął się znowu, ale tym razem o wiele bardziej zadowolony z siebie, widząc jak naburmusza się w odpowiedzi na jego dość niskich lotów zaczepkę. A potem spojrzał dalej, wzdłuż uliczki i w ślad za tym na co wskazywała.
- Tak - odparł po chwili zastanowienia i przyglądania się sinej chmarze dymu. - A przynajmniej wygląda tak samo - dopowiedział, podnosząc swoją własną różdżkę i machając nią, chcąc wyczarować chustę, którą mógłby obwiązać twarz. - Ludzie gubią się w tym i nie wiedzą co zrobić, więc warto by było to sprawdzić. W sensie przejść przez to. Wcześniej wyciągnęliśmy na wpół żywego faceta.

kształtowanie na wyczarowanie chusty
Rzut PO 1d100 - 58
Sukces!
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#15
05.05.2025, 23:31  ✶  

Przywykła już do tego, że ludzie nie patrzą na swoje zdrowie, że uważają, że jak trochę pobili to za chwilę przestanie – ale osobiście uważała to za skrajną głupotę. Uderzenie bólu mogło zaszkodzić w najmniej odpowiednim momencie, na który nie mogli sobie pozwolić w taki dzień jak dzisiaj. Nie kiedy od nich zależało czyjeś życie. Dlatego otaksowała Atreusa bardzo, ale to bardzo oceniającym wzrokiem.

– Gdybyś potrzebował Szkiele-Wzro, to nikt by cię nie puścił do akcji – stwierdziła z całą pewnością. Mogła nie być lekarzem, ale doskonale wiedziała, jak tworzy się eliksiry, z jakich składników, co ze sobą działa, a czego absolutnie nie łączyć, i przede wszystkim – jak działają. Jeśli chodzi o składniki, które ze sobą działały źle, to prawdopodobnie wiedziała to lepiej, niż większość uzdrowicieli, bo w większości tylko przepisywali eliksiry, ale wcale nie tak częste było, by sami znali się na sztuce ich warzenia. – Rozszczepienie nie było więc mocne, dostałeś albo jakąś maść, albo eliksir regenerujący, być może jednak za małą dawkę, skoro nadal wdaje się we znaki – dodała rzeczowo. – Nie muszę rozmawiać z twoim uzdrowicielem, żeby wiedzieć, że eliksir wiggenowy w niczym tu nie zaszkodzi, a jedyne co może zrobić, to ci pomóc w krytycznym momencie – Atreus mógł tego nie wiedzieć, jeśli nie interesował się tematem, ale eliksiry, które posiadała, były jej własnej roboty. Czego nie wiedział na pewno, to to, że Victoria poświęcała bardzo dużo swojego czasu wolnego na doskonalenie sztuki tworzenia eliksirów, że to jej rzeczywista pasja i że jeśli o te sprawy chodziło, to brała to wszystko bardzo na poważnie. Bardziej niż wszystko inne tak po prawdzie. – Mam ich jeszcze kilka, zgarnęłam wszystko, co miałam w szafce – przyznała i cofnęła odepchniętą rękę. – Ale jak nie, to nie – wzruszyła ramionami, bo skoro nie chciał pomocy, to nie, a Victoria nie miała w głowie misji, by zbawiać świat. Wiedziała za to, że Laurent byłby smutny, gdyby coś się stało Atreusowi, na co mimowolnie się krzywiła, że auror jest tak uparty jak osioł, do stopnia, że sam sobie szkodził (i nie był to jedyny taki przypadek w jej życiu, bo pewien wampir był taki sam, tyle że nauczył się już nie opierać, kiedy wciskała mu jakieś swoje specyfiki). Gdzieś na końcu języka miała coś w stylu „wy, mężczyźni, to nie macie za grosz poszanowania do swojego zdrowia”, ale ostatecznie nie była jego matką, ani nikim bliskim, by prawić mu morały. Skwaszona mina musiała więc wystarczyć jako wielce mówiący komentarz.

– Co to za nowe diabelstwo – wymamrotała, krzywiąc się na to jeszcze bardziej, ale sama machnęła różdżką, próbując wyczarować wokół swojej głowy bąbel powietrza, podobny do tego, który pomagał oddychać pod wodą. Chodziło o to, by nie musiała przy tym mrużyć też swoich oczu, wchodząc w tak gęsty dym, bo kawałek materiału pomagał tak naprawdę tylko na chwilę i nie na wszystko. Jedno to wdychać to gówno po trochę cały czas, a drugie wejść w tak skoncentrowaną chmurę, w której, jak zakładała, nie widać nawet za dobrze własnej ręki. Skoro nie dało się tego rozproszyć, wedle słów Atreusa… – Tak,  chodźmy to sprawdzić.


// Kształtowanie ◉◉◉◉○ – bąbel powietrza wokół głowy
Rzut PO 1d100 - 36
Slaby sukces...
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#16
15.05.2025, 08:36  ✶  
Lestrange to chyba była jakimś prorokiem, skoro mu tutaj prawiła o szkiele-wzro. Może powinien jej oddać to swoje trzecie oko, bo ewidentnie coś było na rzeczy, nawet jeśli żadne z nich nie mogło tego wiedzieć. Dlatego więc, zamiast uśmiechnąć się kwaśno, uśmiechnął się bardzo kwaśno.

- Wiesz co? Może powinnaś znowu zmienić karierę, hm? - zapytał, unosząc delikatnie brwi, jakby faktycznie się nad tym poważnie zastanawiał. - Babcia by cię chętnie przyjęła i znalazła jakaś ciepłą posadkę w Mungu. Zbiłabyś sobie wtedy z moją siostrą piątkę. Chociaż... nie no, czekaj. Nie jesteś lekarzem - pstryknął wreszcie palcami, jakby znalazł rozwiązanie całego problemu.

A on nie musiał być wielkim myślicielem by wiedzieć, że to lekarz przepisywał dawki eliksirów i wydawał diagnozy. Bez jego autoryzacji i odpowiedniej recepty, podpisanej jego nazwiskiem, aptekarz tych bardziej specjalistycznych zwyczajnie nie wydawał. Nie potrzebował też od niej teraz wykładów, na temat tego co mu było, a co nie i czy Basilius dał mu odpowiednią dawkę wywaru. Bo w idealnych warunkach powinien odpoczywać, a nie szlajać się dalej w mundurze po tym jak zgubił kawałek nogi podczas teleportacji. To jednak, że go podzieliło konkretnie, zachował już dla siebie, obstając przy tym że nie potrzebuje tych jej syropków - teraz to nawet jeszcze bardziej.

W końcu też, zwyczajnie zagłębili się w tym. On uzbrojony tylko w chustę, a ona w zaklęcie. Bulstrode nie tyle obawiał się, że mu się ten bąblogłowy nie uda, co dopuszczał możliwość, że w tym dymie gdzieś czai się ogień. Widoczność była okropna, ale gdyby coś płonącego na nich spadło, albo ktoś miotną zaklęcie, powietrze działałoby jak paliwo.

Trzymał różdżkę w gotowości i szedł obok Lestrange - na tyle daleko, na ile pozwalała widoczność, tak by byli siebie świadomi i nie zgubili się w chmurze. Wreszcie jednak coś zamajaczyło przed nimi, kaszląc i pociągając nosem - przynajmniej tyle mogli wywnioskować ze słuchu.
- Kolejny - mruknął pod nosem Bulstrode, ale nie opuścił różdżki. - Wszystko dobrze? Jesteśmy z biura aurorów, jeśli potrzeba pomoc, to jesteśmy do dyspozycji - równie dobrze mógł to być jakiś popapraniec, ale dało się rozpoznać te ruchy; niepewny krok, który gubił rytm i sylwetka niemrawo poruszająca się w jedną i drugą stronę, jakby szukała drogi.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#17
25.05.2025, 18:31  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.05.2025, 18:34 przez Victoria Lestrange.)  

– Może powinnam – odparła gorzko. Akurat Atreus nie trafił kulą w płot, bo takie myśli Victoria miała już od jakiegoś czasu, choć nie spowiadała się z nich nikomu w pracy. Wzmogły na sile zwłaszcza po śmierci Caina, która zabolała ją bardziej, niż można było się spodziewać, ale tu też – miała swoje prywatne powody. – Babcia była bardzo niepocieszona, kiedy odmówiłam pracy w szpitalu. Naprawdę sądzisz, że gdybym chciała być uzdrowicielem, to pracowałabym jako auror? – dodała z przekąsem, bo obliczone na złośliwość słowa Bulstrode’a przeleciały gdzieś obok. Co on mógł na ten temat wiedzieć? Raczej niewiele. – Mój ojciec jest uzdrowicielem, siostra też. Babcia, kuzynka, kuzyn, jeszcze jeden kuzyn. Nie chce mi się wymieniać dalej. Nie poszłam na staż do Akademii z wyboru. I też z wyboru wytwarzam eliksiry prywatnie, a nie w Mungu do użytku uzdrowicieli – czasami robiła zapasy dla ojca, nie dlatego, że sam nie potrafił, w końcu to on uczył jej tej sztuki, ale dlatego, że czasami brakowało mu czasu, albo sił po dyżurach, a dla niej to była forma relaksu. Wiedziała więc jak to działa w Mungu – niektórzy uzdrowiciele sami robili swoje eliksiry, a jeśli się na tym nie znali, to korzystali z eliksirów wytwarzanych przez zatrudnionych w Mungu twórców. Sama jednak nie miała absolutnie żadnych aspiracji do pracy w szpitalu, nawet jako pełnoprawny alchemik.

Zaklęcie jej się udało, bąbel głowy się wytworzył, ale Victoria wiedziała, że nie dokładnie tak, jak sobie tego życzyła. Chciała, by bąbel powietrza wytworzył się wokół całej jej głowy, ale tak naprawdę udało się to zrobić jedynie na ustach i nosie, tak, że przynajmniej była w stanie normalnie oddychać, ale i tak musiała mrużyć oczy i wycierać mimowolnie ich kąciki od łez, jakie się zbierały od ciągle szczypiącego, drażniącego wszystko dymu. Zwłaszcza, gdy zagłębili się w ten gęsty kłąb skoncentrowanej chmury w jednym miejscu. Ona ognia się nie bała, ale doskonale wiedziała, że nie wszyscy są na niego odporni.

Zmrużyła oczy, gdy gdzieś przed nimi zamajaczyła postać. Atreus się odezwał, a w odpowiedzi z początku usłyszeli kolejną salwę kaszlu i charakterystycznych odgłosów duszenia się. Victoria doskonale pamiętała o tym, gdzie teraz są, na Nokturnie i jaki element tutaj mieszka i przebywa, ale choć bywalcy lubili uprzykrzać życie funkcjonariuszom, którzy próbowali coś tu załatwić, pluli im pod nogi inne tego typu, to w otwartą walkę nie wdawali się aż tak często. A przynajmniej nie wtedy, gdy funkcjonariuszy było dwóch, albo więcej. Ale teraz… Kaszel i duszenie się nie zwiastowało tego, że zaraz dostaną jakąś klątwą między oczy, tym niemniej… Victoria również była gotowa się bronić i znacznie ostrożniej zbliżała się teraz do źródła hałasu. Sylwetka była teraz znacznie lepiej widoczna i rzeczywiście, te charakterystyczne ruchy nie wskazywały na to, że zaraz zostaną zaatakowani. Bardziej, że mężczyzna (bo teraz dało się to już rozpoznać) zwyczajnie potrzebuje pomocy.

Nokturn czy nie – cywil to cywil.

Nie zastanawiała się nad tym specjalnie, bo nie było za dużo czasu. Nie wiedziała, jak mężczyzna zareaguje, jeśli wyceluje w niego różdżkę i będzie rzucała zaklęcie na niego, ani czy w ogóle ich zauważył (chociaż liczyła, że przynajmniej usłyszał), dlatego machnęła nią, by w swojej ręce wyczarować chustę, którą następnie chciała przekazać mężczyźnie, żeby mógł zakryć sobie usta i nos, skoro do tej pory tego nie zrobił.


// Kształtowanie ◉◉◉◉○ – wyczarowanie chusty dla cywila
Rzut PO 1d100 - 19
Akcja nieudana


Chusty jednak nie było, bo w trakcie, gdy kobieta plotła zaklęcie, mężczyzna osunął się na kolana, a Lestrange całkowicie się rozproszyła i zaklęcie nie wyszło.

hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#18
11.06.2025, 00:35  ✶  
Wywrócił na nią ostentacyjnie oczami i najlepiej to tak, żeby to widziała. Naprawdę nie interesowała go teraz lista jej członków rodziny, którzy urządzili sobie życie jako uzdrowiciele, bo na to najpewniej nie starczyłoby im całego wieczora, tak samo jak i na tych którzy grzecznie szli za przykładem Dorindy i zajmowali swoje miejsce w samym Mungu. Ale dla niego to było dokładnie tak samo, jakby on teraz zaczął jej wykładać prawdy objawione wszechświata, tajemnice skryte za liczbami czy drobne niuanse w kolorycie i intensyfikacji barw w aurze, które można było przełożyć na poszczególne informacje. Wyniesiona z domu wiedza była właśnie tym - ułamkiem i jakąś pochodną, która została w nim zaszczepiona przez otoczenie, ale nie definiowała w całości tego kim był, bo jakby nie patrzeć też zboczył ze ścieżki, którą skrzętnie pielęgnowała jego rodzina przez lata. Umiejętność czytania aur nie robiła z niego eksperta w kwestii wszystkiego innego, co można było wpisać w profil jego rodu, tak samo jak i w przypadku Lestrange jej umiejętność uwarzenia syropku nie znaczyła, że była wspaniała w diagnostyce.

Poprawił wyczarowaną przez siebie chustę, Victorii odpowiadając obojętną ciszą, bo zwyczajnie nie chciał się z nią dalej w tym temacie przepychać, bo nawet wykłócanie się z nią teraz nie sprawiało mu przesadnej przyjemności. Wiedział w co się pakowali, jak okropny i lepki był ten dym, a marnowanie wszelkich sił było teraz nieefektywne.

Napotkany przez nich mężczyzna, zakaszlał w odpowiedzi. Bulstrode wciąż nie opuścił różdżki, może faktycznie bardziej ku temu oporny bo byli na Nokturnie, nawet jeśli cywil zdawał się walczyć jedynie o własny oddech. Zerknął z ukosa na Victorię i widząc że ta macha różdżką, z pewnym zadowoleniem przyjął że mogli się podzielić - on czuwał, a ona udzielała pomocy, ale niestety, ich nowy towarzysz osunął się na kolana, pokonany przez dym.
- Cholera - syknął, bo nieprzytomny człowiek stanowił nieco większy problem niż taki, który wciąż mógł używać własnych nóg. - Wynieśmy go stąd. Z tego syfu w sensie. Myślisz, że możesz go teleportować do szpitala, czy próbować szczęścia z pogotowiem licząc na to że są wolni i w pobliżu? - rzucił, podchodząc do mężczyzny. Nie chciał go nosić, mając w sobie może jakieś resztki rozsądku by nie obciążać nogi, a może i za mało empatii by ulitować się w ten sposób nad nieszczęśnikiem. Tak samo też nie chciał się z nim teleportować, by znowu nie odbiło mu się to czkawką. Co jednak zrobił to machnął różdżką, próbując unieść nieprzytomnego mężczyznę w powietrze, żeby przenieść go ostrożnie w ten sposób poza dym.

//translokacja na uniesienie omdlałego faceta
Rzut N 1d100 - 67
Sukces!
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#19
22.06.2025, 12:02  ✶  

Ewidentnie się nie zrozumieli, ale nie miała prawa tego wiedzieć, więc kiedy Atreus ostentacyjnie wywrócił oczami, ona po prostu się gapiła na niego bez wyrazu, absolutnie nie w nastroju na pyskówki i słowne przepychanki z Bulstodem. To trochę tak, jakby ślepy z głuchym rozmawiali o kolorach – każdemu chodziło o coś innego i nie było nawet takiej płaszczyzny wspólnej, może więc dobrze, że nie rozwinęło się to bardziej, bo nie miało żadnego sensu. Zresztą nie było już na to czasu.

Było jasne, że nie mogą tego mężczyzny zostawić w tej chmurze dymu – ten zdecydowanie był zbyt gęsty, by można było tu swobodnie oddychać, a najwyraźniej mężczyzna był tutaj już zbyt długo i… Nie była pewna, czy osunął się na ziemię, bo zabrakło mu powietrza, czy może wpływał na ludzi jakoś inaczej. W każdym razie niewskazane było w nim przebywać dłużej, to na pewno.

– Szszszlag – wymruczała pod nosem, w pewnym sensie wtórując Atreusowi i szybko rzuciła na niego spojrzeniem. – Ta, wynieśmy go. Zabiorę go potem ze sobą, jakoś wątpię, że pogotowie będzie się kręcić po Nokturnie – zresztą nie chciała kusić losu. Nie wiedzieli co było temu mężczyźnie, ile czasu zajmie znalezienie pomocy i tak dalej. Nie zdążyła zresztą zareagować, bo teraz Atreus przejął stery – rzeczywiście się podzielili i uzupełniali, teraz ona mogła ich w razie czego osłaniać, chociaż do tej pory w pobliżu nikogo nie widzieli, nikt im nie przerywał. Ludzie chyba instynktownie nie zbliżali się do tej chmury.

Na szczęście aurorowi udało się unieść magią nieprzytomnego mężczyznę, to dość szybko wydostali się z chmury na zewnątrz, nie klucząc już zanadto. Tam, gdy Atreus odłożył mężczyznę na ziemię, Victoria kucnęła przy nim.

– Uważaj tu na siebie jak będziesz sam. Z Munga wrócę do Ministerstwa, zobaczę jaka jest sytuacja… – bo teleportowanie się tutaj byłoby jak proszenie się o guza, tym bardziej, że nie wiedziała jaka sprawa wygląda w szpitalu i czy jej tam nie przetrzymają.

Nadal kucając, złapała jedną dłonią za nadgarstek nieprzytomnego mężczyzny i patrząc na Bulstrode’a przez ostatnie sekundy, obróciła się lekko na palcach i zniknęła.


Postać opuszcza sesję
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#20
27.06.2025, 00:52  ✶  
- W sumie racja - mruknął, jakby zapominając na moment, że faktycznie byli na Nokturnie. Fale może i mogły zrobić swoje, ale w tym momencie o wiele łatwiej było im własnoręcznie dostarczyć mężczyznę do szpitala, tym bardziej że Victoria się sama ofiarowała.

Mężczyzna sprawnie powędrował w górę - chociaż po prawdzie to Atreus trochę się obawiał, że znowu pierdolnie kimś o ścianę, jeśli użyje translokacji - i całą trójką opuścili zadymiony kawałek ulicy. Potem ułożył go delikatnie na ziemi i rozejrzał się jeszcze raz kontrolnie, czy aby na pewno nikt zanadto się nimi nie interesował. Ale nic nie zwiastowało żadnych złowrogich zamiarów.

- Ty na siebie też - uśmiechnął się do niej lekko. Na całe szczęście, nie miało minąć dużo czasu, jak na Nokturnie dołączy do niego Hestia. Bulstrode poczekał więc, aż Lestrange teleportuje się, a następnie ruszył dalej wzdłuż ulicy, falami szukając w ministerstwie informacji, czy może wiedzieli o kimś innym z biura, kto właśnie się tutaj kręcił. Razem raźniej.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (2824), Victoria Lestrange (3917), Pan Losu (190)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa