• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[noc z 21 na 22 września] Matko, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią

[noc z 21 na 22 września] Matko, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#1
16.09.2025, 20:28  ✶  

OFIARA



Nie było nigdy nic strasznego w ciemności. Gdy nadciąga czarna zimowa zgroza, świat zasypia głębokim snem — lecz nie da się już śnić słodkich snów w Dolinie, gdy błąkają się po niej koszmary, których człowiek sam nie przepędzi. Oczyszczenie — jeśli dokona się — dokona się jedynie przez Boską Łaskę.
I choć następnej nocy cykl przechyli się w ciemność, i choć idziemy w mrok — nie utoniemy w czerni, bo Matka z nami.
Ciemna była noc. Ciemna i cicha. Nie pamiętała, kiedy ostatnio było w jej zakątku tak cicho. Gdy zamykała oczy, czasem zdawało jej się, że wciąż słyszy za domem twarde, ostre dzioby wron skrobiące o kosteczki ogołocone z mięsa. W ciszy łatwiej wyczuć, kiedy będą zbliżać się strachy z lasu.
Z kolan klęczącej czarownicy posypała się na podłogę ze stukotem garść twardych jagód. Otworzyła oczy. Wnętrze chaty było przytulnie jasne, jak zawsze. Nie było nigdy nic strasznego w ciemności — a jednak nie potrafiła nie czuć lęku wobec tego, co wychodziło z Kniei. Po raz pierwszy zimowa noc nie miała być snem, a koszmarem. Z niepokojem patrzyła, jak liście wyzionęły zielone dusze, jak opiekuńcza ziemia zasypiała. Zasypie ich śnieg, Natura zaśnie — zostaną sami i tylko w gwieździstym niebie będą szukać oparcia. Tak ważne było, aby przebłagać Matkę — podziękować za lato, modlić się o przetrwanie pory mroku.
Duszno było w chacie, nie tylko od wrącej w niej pracy. Na podłodze zawadzały misy pełne kości i piór, kosze jagód, stroiki rozpoczęte i skończone, rzeźby, figury, zioła i kwiaty — składana w mozole Wielka Ofiara dla Bogini Matki. Wołanie o litość dla Doliny Godryka w imieniu tych, którzy sami błagać nie chcieli. A gdyby wcześniej zwrócili się do bogów, być może grzech nie wrósłby w tę przeklętą ziemię tak głęboko, nie poczuł się tak dobrze w Kniei. Być może Ona by ich od tego ocaliła. Lecz jak nawrócić grzeszników, gdy nie chcieli być nawróceni?
Duszno było w chacie wśród czerwonych oparów, gęstych i lepkich. Do gwiazd leciały zza okien czerwone wstęgi dymu znad kotła, a w kotle czerwona maź. Zimny metaliczny zapach błyszczący wśród dymnych nut, oprawiony w woń korzennych żywic i ustrojony konwaliowymi girlandami, a pod wszystkim mirra, ambra, drzewo sandałowe, piżmo — olfaktoryczna jesienna uczta. Helloise zanurzyła w kotle odbarwione na czerwono palce i patrzyła, jak leniwe, tłuste krople spadają z powrotem do kotła. Wrzuciła do niego garść kostek i wróciła do pracy.


dotknij trawy
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#2
16.09.2025, 20:28  ✶  

SIOSTRY LESTRANGE


I zawędrowała pod zgliszcza domu sióstr Lestrange, jednego z wielu czarnych strupów na mapie Doliny Godryka. Krążyła i krążyła dookoła straszydła. Czasem znikała na tyłach podwórza na dłużej. Przechodziła przez dom i wokół niego. Wyszła z rękami pustymi, wyniosła tylko zebraną pod paznokciami czarną ziemię rodziny Lestrange.

Czy odwiedziłyście swój dom w Mabon? Ziemia pod progiem jest miękka, kopano w niej. Kopcie i wy. Kopcie, a znajdziecie zakopanego pod progiem kura. 
Ziemia wokół domu jest miękka. Kopano w niej, a tam, gdzie kopano, stoją malutkie sadzonki. Młodziutkie pędy dębu z jednym czy dwu zbrązowiałymi listkami, które po raz pierwszy w swoim krótkim życiu przygotowują się na zimową śmierć.
Ziemia wokół domu jest miękka. Tam, gdzie kopano drzemią w gruncie żołędzie.
Wejdźcie do tego domu-kościotrupa, gdzie ustawiono ołtarzyk zbity z drew w stelaż na planie pięcioramiennej gwiazdy. W jego sercu stoi pojedyncza świeca. Jesienny wiatr kołysze zawieszonymi żyłką na drewnianej konstrukcji piórkami, ostrymi potłuczonymi szkiełkami i jagodami: to przewleczone na nitce owoce czarnego bzu, klonu, czeremchy.
Jesienny wiatr kołysze zawieszonymi na żyłkach trzema laleczkami. Drewniane główki i ukręcone ze zdrewniałych łodyg kadłubki przystrojone kwiatowymi sukieneczkami. Jak wdzięczne są siostry w lekkich sukniach z czerwonych i czarnych płatków róż — czarnej zarazy Maida Vale. Zerwijcie kwiaty i pędy, rozłupcie ciała lalek — każda ma kręgosłup małego ptaszka — kosteczkę barwioną w kąpieli z eliksiru na głęboką czerwień.


dotknij trawy
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#3
16.09.2025, 20:30  ✶  

LONGBOTTOM


I zawędrowała pod mury opuszczonej Warowni. Czy gdy teraz zapukam, odpowiesz mi, Brenno? Czy gdy zaskrobię o ściany twojego domu, i dziś do mnie wyjdziesz?
Stukała i skrobała więc kamień ogrodzenia otaczającego teren posesji.


Przejdźcie dookoła domu. Obejrzyjcie mur, w którym wyskrobano szczeliny. Wepchnięte są w nie kosteczki ptaków i małych gryzoni. Do każdej kosteczki przywiązany sznureczek, na który nawleczono jagódki — czarne jagody białego przystępu, czerwone jagody cisów i ostrokrzewów, jajowate owoce arum.
Przejdźcie wzdłuż tego przystrojonego kością ogrodzenia, a znajdziecie kamienny krąg ułożony z pospolitych skałek zebranych w Dolinie. Kręgi w kręgach, jeden zawierający się w drugim. Kręgi w kręgach — podnieście kamienie. Tam, gdzie stykały się z ziemią, trawa jest nasączona czerwienią. Kręgi w kręgach, a w samym środku kamienna piramida ukoronowana ptasią czaszką. A trujące jagódki stukają o mur.


dotknij trawy
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#4
16.09.2025, 20:32  ✶  

GREENGRASS


I zawędrowała do domu Greengrassów. Domu, w którym żyła jej siostra. Domu, w którym żyli wybrani przez Knieję. Domu, który darzyła największym szacunkiem ze wszystkich domów Doliny. I z przykrością patrzyła, jak opustoszał. Niech Matka ich ma w opiece.

Jeśli odwiedzicie posiadłość w Dolinie — oto natkniecie się na wołanie do Matki. Na chodniku przed domem namalowano czerwoną farbą potrójny księżyc Potrójnej Bogini. Wzdłuż konturu rozwleczono zwiędłe młodziutkie siewki i sadzonki drzew oraz roślin ozdobnych. Wnętrza księżyców wyłożono dojrzałymi, słodkimi, czerwonymi jabłkami, wśród których stało trzynaście świec.
Gdy zmrużyć oczy, nie było w tym nawet nic aż tak niepokojącego.


dotknij trawy
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#5
16.09.2025, 20:35  ✶  

FAYE TRAVERS


I zawędrowała do tego potwora na wpół spalonego, na wpół żywego. Szła i od progu zrujnowanej kamienicy sypała z kieszeni fartuszka jarzębiny. Twarde, czerwone kuleczki z cichym stukotem toczyły się do spopielonych mieszkań przez szczeliny zwęglonych drzwi. Toczyły się ze schodów, gdy rzucała je, idąc na piętro. Szła i częstowała ich jesienią.

Otwórz rano drzwi. U framugi wejścia do twojego mieszkania zawieszono jarzębinowe girlandy ociekające lepką czerwoną cieczą, która utworzyła kałużę na podłodze klatki i wsiąkła w wycieraczkę.
Na wycieraczce leży gniazdko. Ptasie gniazdo sumiennie uwite przez sierpówkę z drobnych gałązek. W środku wciąż są skorupki dwóch jaj synogarlicy. Obok jednego jajka — trupek, małe pisklę, które nie przeżyło. Obok drugiego — niewiele większa od pisklaka drewniana laleczka wyrzeźbiona w kawałku jasnego lipowego drewna. Nie ma szczegółów — to tylko kształt kościstej kobiety, na twarzy zaznaczone oczy i nos; nie ma ust.
W sercu gniazdka umieszczono jedno małe, zielone jabłuszko. Koszmarnie kwaśne, jeśli się skusisz.


dotknij trawy
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#6
16.09.2025, 20:37  ✶  

BERTIE BOTT


I zawędrowała na opuszczoną farmę pana Botta, gdzie powitały ją dźwięki pozostawionej tu zwierzyny gospodarskiej, której poświęciła nieco czasu.
Kury…


Przyjdź do swojego domu. Na ganku stoi klatka z patyków powiązanych barwionym na czerwono jutowym sznurem. Wokół niej rozlewa się białe morze: malutkie białe kuleczki — śnieguliczka — pękają głośno pod podeszwą buta. Po kilka pod każdym krokiem. Ciche trach-trach-trach. Zostaje mokra plama soku i białe zwłoki.
Klatka okrywa bukiet jak klosz. Wystarczy ją unieść. Na stelażu pod nią rozwieszono wieńce z jesiennych kwiatów: pomarańczowe aksamitki splecione w łańcuchy z fioletoworóżowymi astrami. Delikatne stokrotki i nagietki zdobią złożoną na stosie chryzantem buteleczkę słodkiego syropu z berberysu. Kwiatową kompozycję przetykają pospolite zioła: szczawik zajęczy, baldachy krwawnika, dziurawiec. Nie brakło w stroiku również jabłek, żurawiny i orzechów.
Gdy patrzysz na bukiet, wiesz, że wszystko, co znajduje się pod kloszem, można skonsumować.
Gdy policzysz swoje kury… kilka z nich musiało uciec nocą. Z pewnością.


dotknij trawy
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#7
16.09.2025, 20:40  ✶  

BLETCHLEY


I zawędrowała pod opuszczony dom Bletchleyów, niosąc kosz żołędzi.
Nie była ona jednak pierwszym gościem, który zjawił się u nich tej nocy. Pierwsza była tu siła, która nie niosła Ewangelii, nie była apostołką Bogini wzywającej do nawrócenia i złożenia daru dziękczynnego w dzień Mabon. Nie, to była destrukcyjna siła, w której próżno szukać wzniosłej intencji. Prymitywna zła moc pachnąca rechotem, spirytusem i Nokturnem.
Idąc przez podwórze, stopa Helloise uderzyła o coś twardego ukrytego wśród traw. Opróżniona małpka?
Czarownica zmarszczyła brwi.
W oknie powiewały smętnie doklejone serpentyny papieru toaletowego, na szybie sprayem wystosowano napis:
PEPINO
KILLERZE
POKAŻ DUPĘ
— Co…
— Julian Bletchley — dobiegło z wnętrza domu przejmujące zawodzenie. — Julian Bletchley odebrał mi życie. Julian Bletchley. Zimnokrwisty morderca bez sumienia. Julian Bletchley. Zbrodniarz.

The witch was too stunned to speak.
Wycie nie ustawało. Kawałek papieru urwał się i poszybował przez podwórze wprost pod stopy osłupiałej czarownicy. Były w niego wklejone… szczurze odchody?
Błądziła chwilę tępym wzrokiem po osobliwej posesji, po czym postawiła kosz na ścieżce prowadzącej do domu i odeszła.

Unieście serwetę z kosza. Wśród żołędzi leży naga czaszka kura z nakreślonym wonną czerwoną farbą potrójnym księżycem. Wrzućcie żołędzie do wody, a wypłyną na powierzchnię, rozłupcie je: wszystkie są puste. Nie ma w nich ziarna, z którego mogłoby wykiełkować drzewa. Nie ma w nich życia. Urodziły się martwe.


dotknij trawy
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#8
16.09.2025, 20:43  ✶  

WILLIAM LESTRANGE


I widziała, że to, co zrobiła było dobre. Czyżby więc w siódmej godzinie prac przyszedł czas na odpoczynek? Nie całkiem. Była jeszcze jedna osoba, która winna znaleźć się tego Mabon bliżej Matki.
Do Londynu Helloise teleportowała się jedynie na chwilę, aby zostawić pod progiem mieszkania Williama Lestrange’a całkiem zwyczajny kosz prezentowy z zaproszeniem na świąteczne nabożeństwo Mabon w Kowenie Whitecroft.
W koszu była buteleczka syropu z berberysu, zestaw kilku kadzideł — zielonego klasycznego z szałwii oraz nieco bardziej egzotycznego, z barwionej na czerwono białej szałwii nasączonej żywicą z draceny zwanej smoczym drzewem. Była również pachnąca korzennie świeca, bukiet jesiennych liści i parę słoików przetworów — konfitury morelowej z lawendą, żurawionej i dżem wiśniowy. Smacznego, William.

Koniec sesji


AUTOPROMOCJA
Spodobały Ci się urocze wyroby kniejowej wiedźmy, ale nie jesteś mieszkańcem Doliny Godryka i nie zostałeś wbrew swojej woli częścią Wielkiej Ofiary? Świetne wieści: nie rozliczyłam jeszcze swojej sesji zawodowej za wrzesień. Nie czekaj, zamów swój dar na Mabon już dziś. Wysoka jakość wyrobu, indywidualne podejście do klienta, dużo bonusów do rzutu, uśmiech Bogini gwarantowany.


dotknij trawy
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Helloise (1582)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa