• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6
[29 kwiecień 1972] Lecznica Dusz; rozmowa o pracę | Philomena & Perseus

[29 kwiecień 1972] Lecznica Dusz; rozmowa o pracę | Philomena & Perseus
Widmo
Czyż nie tym właśnie jest kobieta: magicznym połączeniem różnic?
Jest niewielkich rozmiarów dziewczyna o naturalnych blond włosach, często je jednak farbuje na jasny brąz, pewnie nie chce uchodzić za typową blondynkę, która jest tematem wielu żartów, czasami niewybrednych. Ma zielone, dość duże oczy, którymi potrafi prześwietlić drugą osobę na wylot. Wydaje się, że dość często ma naburmuszoną twarz, pewnie dlatego że zazwyczaj taka jest.

Philomena Winchester
#1
29.04.2023, 17:09  ✶  
29.04.1972

-- Trzeba przecież od czegoś zacząć, prawda? Znalezienie ogłoszenia, było dla niej niemałym znakiem, wreszcie mogła zrobić coś ze swoim życiem, coś co miałoby jakiś większy sens. Usiłowała znaleźć drogę w swoim życiu, którą chciała podążać.

     Przez dłuższą chwilę błądziła, gdzieś pomiędzy uliczkami, próbowała zebrać swoje myśli w jedną całość. W całość, która miałaby jakikolwiek sens. Nie chciała przecież wypaść na kompletnie oderwaną od świata, nieświadomą niczego głupiutką dziewczynę. Przez wielu tak właśnie mogłaby odbierana ale przecież miała dużo więcej do powiedzenia. Kurczowo trzymała przy sobie jakieś notatki albo papiery, tak naprawdę nie wiedziała czego mogłaby się spodziewać po tej rozmowie. Chciała zdobyć ta pracę za wszelką cenę, była na tyle zdeterminowana, że nie zwracała uwagę na to co inni mogli mówić o Perseusie. Philemona daleka była od tego by wierzyć, we wszystko co mówią inni a tym bardziej oceniać kogoś, tylko na podstawie opinii kogoś innego. Zawsze dążyła do tego, by poznać drugą osobę, by później móc sobie wyrobić jakiekolwiek zdanie na jej temat. Cenne minuty mijały, a ona ciągłe spoglądała na wejście do lecznicy. Jakikolwiek strach, który jej towarzyszył powoli przestawał dawać się we znaki, przez moment czuła pewnego rodzaju ekscytację, by znowu zagłębić się w swoich myślach. Teraz jednak skupiała się nad tym czy powinna przygotować to co będzie mówiła i o czym. Czasami zdarzało jej się palnąć jakąś głupotę, z której później trzeba było się tłumaczyć i to srogo. Nie wspominając o tym, że jej niezdarność zawsze dawała się we znaki kiedy była poddenerwowana albo kiedy stała przed ważnymi decyzjami w swoim życiu. Tak przecież było teraz, stała przed drzwiami do swojej nowej przyszłości, czy będzie zdolna i podoła temu? Czas zapewne pokaże, jednego nie można jej odbierać, tego że mimo obaw zawsze dążyła do celu.

  Podeszła do wielkich drzwi, za którymi miał zmienić się jej cały świat. Za nim jednak pociągnęła za klamkę, odetchnęła kilka razy. Zapełniając swoje płuca 'świeżym' powietrzem. Rozejrzała się jeszcze raz, jakby czekała na kogoś, kto miałby jej teraz doradzić. Niestety w jej życiu nie było nikogo takiego. Wszystkie decyzje podejmowała sama, co czasami wydawało się męczące ale przecież taka jest dorosłość. Naciskając mocniej na klamkę, wreszcie ogromne drzwi otworzyły się. Ruszyła już pewniejszym krokiem w kierunku recepcji, chciała się dowiedzieć czy w ogóle pojawiła się w odpowiednim momencie. Kiedy wreszcie została pokierowana w odpowiednie miejsce, zaczęła iść w kierunku gabinetu. Jej przyszły, może nie doszły pracodawca właśnie tam przebywał. Oczywiście, że znowu pojawiły się wątpliwości, czy aby na pewno będzie nadawała się do tej pracy. Z drugiej strony, każdy się przecież uczy i ona nie była wyjątkiem. Za nim się obejrzała, zapukała i oczekiwała aż ktoś jej odpowie, nie chciała przecież wchodzić jak gdyby nigdy nic.
- Przepraszam, mam nadzieję że nie przeszkadzam - zaczęła wychylając swoją głowę zza drzwi, kiedy tylko usłyszała, że jednak może wejść - Jestem Philomena Winchester - przedstawiła się, trochę nieśmiało wchodząc do gabinetu. Rozejrzała się po wnętrzu, który w tej chwili wydawał się odrobinę przytłaczający ale to pewnie dlatego, że była zestresowana tą rozmową na tyle by wszystko wzbudzało w niej pewnego rodzaju niepokój.
- Ja w sprawie ogłoszenia w 'Proroku', mam nadzieję że jest ciągle aktualne i nie znalazł Pan nikogo na to miejsce. Bardzo interesuje mnie ta praca. - wiedziała, że już w pierwszych chwilach z tego podenerwowania, zaczęła klepać jak najęta. Niestety tak już miała i jak tylko się zorientowała, że za dużo mówi zamilkła znowu na dłuższą chwilę. Zrobiła dwa pewniejsze kroki w kierunku biurka, przy którym siedział. Trzymała się z daleka od wszelakich cenniejszych ozdób i pamiątek, które na pewno były częścią tego wystroju i miały spore znaczenie dla właściciela. Niestety w jej przypadku niezdarność objawiała się w dość szkodliwy sposób. Niszczenie pamiątek, które były w rodzinie od niepamiętnych czasów, to była jej specjalność. Chyba dlatego, tak rzadko zapraszano ją gdziekolwiek. Czy po prostu ona sama sobie to wmawiała. Uśmiechnęła się sama do siebie, widząc że jednak mogła czuć się bezpiecznie, przynajmniej w tej chwili. Obrała dobrą taktykę tworząc dystans między każdym możliwym meblem.

    Dopiero teraz miała chwilę by skupić się nie tylko na swoich obawach ale i na osobie Perseusa. Trudno było jej wyrobić sobie jakiekolwiek zdanie o nim, ale już teraz wiedziała, że chciała dla niego pracować. Za wszelką cenę? Może odrobinę. Wszystko jednak miało się okazać już za chwilę. Obawiała się, że nie zrobiła zbyt dobrego pierwszego wrażenia.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#2
18.05.2023, 17:42  ✶  
Wiosna na dobre zaanektowała Wyspy, wyścielając łąki okalające Lecznicę kwiecistym dywanem, zaś ptaszęce trele wybrzmiewały w oblanych młodą zielenią koronach drzew układających się w aleję prowadzącą do głównego budynku. Dzień był słoneczny i rozkosznie ciepły, jak tylko może być pod koniec kwietnia, a w rozmowach personelu oraz pacjentów dało się usłyszeć radosne podniecenie w związku ze zbliżającym sie Beltane. Tylko Perseus siedział odtrętwiały w swoim gabinecie, którego okna wychodziły na północ, przez co zawsze panował w nim chłodny półmrok. Rany na ciele zdążyły już się zagoić - po najgorszej z nich miała mu pozostać blizna pomiędzy żebrami - a organizm z wolna odzyskiwał dawną energię. Lecz poza ciosami spadającymi na skórę otrzymał też inne razy, znacznie głębsze i boleśniejsze, wdzierające się głęboko w jego duszę.
Do tej pory nie był pewien motywów swoich oprawców. W pierwszej chwili założył, że chodziło o nieszczęsne nieporozumienie na balu u Longbottomów, lecz kiedy znalazł się w zatęchłej piwnicy, żaden z porywaczy nie wspomniał o pannie Figg, co naturalnie budziło w nim lęk - nieznając powodów, dla których został zaatakowany nie był w stanie się bronić. Ani wtedy, ani teraz, gdy opuścił bezpieczne szpitalne mury i był całkowicie bezbronny. Nie miał pojęcia, czy był przypadkową ofiarą dla szajki rabusiów, którzy później nie wiedzieli, jak postąpić z czarodziejem, który widział ich twarze, czy może była to zemsta za rzeczy, których się dopuścił, albo, czego obawiał się najbardziej, działanie pośrednio wymierzone w któregoś z jego wcale nie tak licznych bliskich. Niewiedza napędzała strach i choć zdawał sobie sprawę z tego, jakie mechanizmy kierują jego myślami, nie potrafił się od nich odciąć.
Jedynym remedium dla skołatanych nerwów zdawała się być praca i pragnął rzucić się w jej wir natychmiast po opuszczeniu szpitala, lecz zdawał sobie sprawę z tego, jak  kruche po przebytych urazach jest jego ciało, jak wątły umysł i jak wiele spraw musi wziąć na swoje barki, dlatego jeszcze w Świętym Mungu zdecydował się o umieszczeniu ogłoszenia w Proroku Codziennym. Nie spodziewał się, że oferta pracy wydrukowana gdzieś na ostatniej stronie przyciągnie kogokolwiek, tymczasem od rana zdążył przeprowadzić już kilka rozmów, które nie mógł uznać za udane. Część kandydatów miała świetne referencje, na przykład czarownica, która była sekretarką pewnego polityka, ale za dużo opowiadała o swoim poprzednim szefie. Zjawił się też młodzieniec, któremu teoretycznie nic zarzucić nie mógł, lecz aurę miał smolistą, przetykaną miejscami czerwienią. Byli jeszcze inni, mniej lub bardziej zapadający Perseusowi w pamięć, jednakże żadna z tych osób nie wydawała mu się dostatecznie... współgrająca z jego potrzebami i dziwactwami.
Zrezygnowany zapadł się w fotelu, przyglądając się bezradnie stosowi korespondecji na swoim biurku. Od ponad kwadransu nie zjawił się nikt nowy w sprawie ogłoszenia, dlatego był pewien, że to koniec z rozmowami tego dnia. Już miał sięgać po nożyć do papieru, gdy rozległo się pukanie.
— Proszę — odpowiedział, pewien, że to jedna z pielęgniarek w Lecznicy. Dopiero obcy, ale jakże przyjemny głos uświadomił go, że był w błędzie. Natychmiast zerwał się na równe nogi i wsparł swój ciężar na lasce. Zerknął pośpiesznie na marynarkę wiszącą na oparciu fotela i zastanawiał się przez moment, czy nie powinien jej na siebie zarzucić. Ostatecznie uznał to za zbędne; obciąganie podwiniętych rękawów czarnej koszuli zajęłoby mu zbyt dużo czasu i byłoby nieeleganckie, poza tym miał na sobie zapiętą kamizelkę i starannie zawiązany kwarat, co nieco ratowało jego sytuację. — Zapraszam — wskazał dziewczynie - dziecku właściwie - miejsce naprzeciwko swojego. Już miał pytać, w czym może jej pomóc, ale Philomena go uprzedziła.
— Ależ oczywiście, że tak — odparł z łagodnym uśmiechem. — Nie znalazłem jeszcze nikogo. Nie będę ukrywał, że przeprowadziłem już dziś kilka rozmów, po których nie czuję się w pełni usatysfakcjonowany, dlatego też pozwoli pani — och, jakże dziwnie było zwracać się do tej istoty per pani — że nie będę zadawał pytań o doświadczenie, bowiem wcale go nie oczekuję, ani pytał o to, gdzie widzi siebie pani za pięć lat. Poszukuję osoby pełnej empatii i przede wszystkim dyskretnej, toteż chciałbym zapytać - czy jest pani taką osobą?
Umilkł, czekając na jej odpowiedź, lecz cisza nie oznaczała bierności. Wykorzystał ją, aby spróbować dojrzeć kolor jej duszy.

wiadomość pozafabularna
Rzut na percepcję, próba dostrzeżenia koloru aury Philomeny.
Rzut PO 1d100 - 67
Sukces!


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Perseus Black (688), Philomena Winchester (729)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa