Kim wróciła kilka godzin temu ze swojej podróży. Kilka dni temu dostała list od Gio i pod wpływem impulsu zdecydowała się wrócić do Londynu. Jeszcze nie wiedziała, czy zostanie tu na stałe, czy jednak wybierze się w dalsze podróże, ale póki co nie myślała o tym. To właśnie było najpiękniejsze w jej życiu, że nie musiała myśleć o tym, co będzie robić za kilka dni. Nie musiała planować swojego życia pod względem rodziny i innych rzeczy, nad którymi zastanawiają się dorosłe osoby chcące się ustabilizować.
Swojemu przyjacielowi nie powiedziała o tym, że wraca. Chciała mu zrobić niespodziankę i miała nadzieję, że mężczyzna się ucieszy na jej widok. Pisali często i tęskniła za jego towarzystwem podczas podróży. Ta samotność, która zaczynała jej doskwierać w ostatnich miesiącach była dla niej nie do zniesienia. Na twarzy miała jak zwykle radosny i zaraźliwy uśmiech, w oczach iskierkę zalotności i chęci przeżywania przygód.
Kilka chwil wystarczyło, aby dziewczyna przeniosła się do kominka Giovanniego. Wyszła z niego okopcona popiołem, ale nadal z tym szerokim uśmiechem. Jak zawsze miała na sobie brązowy płaszcz, koszulę, która została wsunięta niedbale w ciemne spodnie i ciężkie buty z grubą podeszwą. Włosy były niedbale upięte klamrą tak, że puszyste loczki wypadały jej gdzieniegdzie tworząc momentami burzę wokół jej drobnej buzi.
— Witaj stary przyjacielu! – powiedziała głośno wchodząc pewniej w głąb jego mieszkania. Gdy tylko go zobaczyła rzuciła mu się na szyję całując jego policzek. – Mam nadzieję, że nie masz na dzisiaj planów, ponieważ masz mnie na głowie przez najbliższy czas. – zaczęła odsuwając się od niego i strzepując drobinki popiołu z ubrania, których pozbyła się za pomocą zaklęcia. – Postanowiłam wrócić na jakiś czas do Londynu. Będę mogła się u ciebie zatrzymać na kilka dni? – zapytała patrząc na niego z iskierkami radości w oczach. Mężczyzna był nadal tak samo przystojny, a może nawet bardziej niż zapamiętała.