Darcy podsłuchiwał.
Lockhart w podsłuchiwaniu był dobry. Prawdę mówiąc, był prawdopodobnie jedną z najbardziej utalentowanych w tej dziedzinie jednostek, jakie kroczyły po Anglii. Stawał po prostu w pobliżu namiotów, których ścian nie zabezpieczono – i słyszał wszystkie informacje, jakie w nich przekazywano. Nawet te szeptane. Oczywiście, problem polegał na tym, że nie do końca wiedział, gdzie i kogo warto podsłuchiwać. W efekcie większość przydatnych informacji zdobywał raczej wypytując ludzi niż podsłuchując, ale…
Tym razem sprzyjało mu szczęście.
Dowiedział się bowiem, że w namiocie Brygadzistów leży Heather Wood. Walczył przez chwilę sam ze sobą, bo Daisy nie lubiła Heather, więc nie powinien o niej pisać, ale zaraz doszedł do wniosku, że przecież nie musi rozpisywać się o samej Wood, a tylko wykorzysta informacje, jakich mu udzieli! Podobno dziewczyna została ranna podczas walk na polanie, wiedziała więc bez wątpienia mnóstwo. W dodatku miała jedną, ważną zaletę.
Nie mogła się ruszać.
Ci bardziej ruchomi Brygadziści i aurorzy Darcyego zbywali. Jedna Brygadzistka dosłownie na niego nawarczała – i Darcy nie był pewny, jakim cudem taki dźwięk wydobył się z ludzkiego gardła. Mogło to wynikać z tego, że nie mieli czasu, mogło z niechęci do prasy albo jakichś odgórnych przykazów… ale nie mógł przegapić takiej okazji! Poczekał więc aż uzdrowiciele zajęli się jakimś przypadkiem, potem zaoferował miłej pielęgniarce, że on poniesie tę ciężką skrzynkę z eliksirami, przecież taka drobna dziewczyna nie powinna być poganiania do takich czynności i gdy już zaniósł pakunek na miejsce… rozejrzał się aż wypatrzył charakterystyczną, rudą czuprynę.
– Cześć, Heather – przywitał się, podchodząc do jej łóżka. Byli w innych Domach, nigdy się nie przyjaźnili, ale jakby nie było – na jednym roku, więc mieli razem eliksiry, a od szóstej klasy i inne zajęcia. To więc naturalne, że widząc ranną koleżankę ze szkoły, nawet niewidzianą od dawna, do niej podchodzi, prawda…? Wcale nie ma ukrytych motywów. Ależ skąd. Nawet jeżeli go nie pamiętała, miał zamiar spróbować zagrać kartą "starzy znajomi z roku". – Zupełnie się nie spodziewałem, że cię tu znajdę. Do licha, czy ty byłaś w tym całym piekle? Walczyłaś na polanie? Mam nadzieję, że nie dolega ci nic poważnego? Jak się czujesz? – spytał, przybierając zatroskaną minę.