• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[02.05.72, Dolina Godryka] Ukryte motywy

[02.05.72, Dolina Godryka] Ukryte motywy
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#1
04.07.2023, 22:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.10.2024, 00:07 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Heather Wood - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

Darcy podsłuchiwał.
Lockhart w podsłuchiwaniu był dobry. Prawdę mówiąc, był prawdopodobnie jedną z najbardziej utalentowanych w tej dziedzinie jednostek, jakie kroczyły po Anglii. Stawał po prostu w pobliżu namiotów, których ścian nie zabezpieczono – i słyszał wszystkie informacje, jakie w nich przekazywano. Nawet te szeptane. Oczywiście, problem polegał na tym, że nie do końca wiedział, gdzie i kogo warto podsłuchiwać. W efekcie większość przydatnych informacji zdobywał raczej wypytując ludzi niż podsłuchując, ale…
Tym razem sprzyjało mu szczęście.
Dowiedział się bowiem, że w namiocie Brygadzistów leży Heather Wood. Walczył przez chwilę sam ze sobą, bo Daisy nie lubiła Heather, więc nie powinien o niej pisać, ale zaraz doszedł do wniosku, że przecież nie musi rozpisywać się o samej Wood, a tylko wykorzysta informacje, jakich mu udzieli! Podobno dziewczyna została ranna podczas walk na polanie, wiedziała więc bez wątpienia mnóstwo. W dodatku miała jedną, ważną zaletę.
Nie mogła się ruszać.
Ci bardziej ruchomi Brygadziści i aurorzy Darcyego zbywali. Jedna Brygadzistka dosłownie na niego nawarczała – i Darcy nie był pewny, jakim cudem taki dźwięk wydobył się z ludzkiego gardła. Mogło to wynikać z tego, że nie mieli czasu, mogło z niechęci do prasy albo jakichś odgórnych przykazów… ale nie mógł przegapić takiej okazji! Poczekał więc aż uzdrowiciele zajęli się jakimś przypadkiem, potem zaoferował miłej pielęgniarce, że on poniesie tę ciężką skrzynkę z eliksirami, przecież taka drobna dziewczyna nie powinna być poganiania do takich czynności i gdy już zaniósł pakunek na miejsce… rozejrzał się aż wypatrzył charakterystyczną, rudą czuprynę.
– Cześć, Heather – przywitał się, podchodząc do jej łóżka. Byli w innych Domach, nigdy się nie przyjaźnili, ale jakby nie było – na jednym roku, więc mieli razem eliksiry, a od szóstej klasy i inne zajęcia. To więc naturalne, że widząc ranną koleżankę ze szkoły, nawet niewidzianą od dawna, do niej podchodzi, prawda…? Wcale nie ma ukrytych motywów. Ależ skąd. Nawet jeżeli go nie pamiętała, miał zamiar spróbować zagrać kartą "starzy znajomi z roku". – Zupełnie się nie spodziewałem, że cię tu znajdę. Do licha, czy ty byłaś w tym całym piekle? Walczyłaś na polanie? Mam nadzieję, że nie dolega ci nic poważnego? Jak się czujesz? – spytał, przybierając zatroskaną minę.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#2
05.07.2023, 00:00  ✶  

Heather starała się dojść do siebie po tym wszystkim, co wydarzyło się na polanie w nocy. Spodziewała się, że COŚ się stanie, w końcu jej bliscy o tym wspominali, nie sądziła jednak, że skala zniszczeń będzie taka ogromna. Wielu niewinnych zostało rannych, wielu straciło życia, nie była w stanie im wszystkim pomóc. Trochę nie mogła sobie poradzić z tym, że tak nieudolnie wczoraj działała. Miała wrażenie, że nic jej nie wyszło, a jej umiejętności okazały się być znikome. Była rozczarowana, a gdy zamykała oczy to wracały do niej obrazy z walk, które toczyli z poplecznikami Voldemorta.

Do tego wszystkiego bolało ją całe ciało. Eliksiry, którymi ją faszerowali trochę uśmierzały ból, jednak nie w pełni. Zdawała sobie sprawę, że jest z nią źle. Szczególnie, że doszły do niej słuchy, że chcą ją położyć w Mungu. Miała zamiar się kłócić, że nigdzie nie idzie, że musi pomóc na miejscu, miałoby to jednak sens, gdyby mogła się ruszać. Póki co jednak nie było takiej możliwości. Obrażenia, jakie odniosła podczas walki były zbyt wielkie. Pozostawało jej więc pogodzić się ze swoim losem, co wcale nie było takie proste. Nie należała do osób, które potrafiły siedzieć bezczynnie, tym razem jednak została do tego zmuszona. Bardzo ją to irytowało, bo nie znosiła nie mieć możliwości wyboru; jakiegokolwiek, a w tej sytuacji po prostu została przykuta do łóżka.

Zamykała oczy, aby zdrzemnąć się na chwilę. Nie miała nic ciekawszego do roboty, szczególnie, że Cameron musiał wrócić do pracy i czuła się trochę opuszczona, gdy usłyszała swoje imię. Otworzyła oczy i spojrzała na tego, kto je wypowiedział. Przyglądała mu się dłuższą chwilę, bo średnio kojarzyła chłopaka, który znalazł się przed nią. Szczególnie, że była nieco zamroczona jeszcze nocnymi wydarzeniami i eliksirami, które zażywała.

Musieli chodzić razem do szkoły, z większością osób znała się przecież z Hogwartu, chwilę jej zajęło, zanim sobie przypomniała. Był Ślizgonem, a ich nie znosiła za to, że istnieli... - Horacy? - Czy tak brzmiało jego imię, tego nie była pewna.

- Cześć. - Zastanawiała się, dlaczego chciał z nią rozmawiać. Nieufnie się mu przyglądała. Zaczął ją jednak tak wypytywać o jej stan zdrowia, że raczej nie miał złych zamiarów, przynajmniej tak się jej wydawało. - Trochę jak gówno, ale mogło być gorzej. - Powiedziała, jak zawsze grzecznie i kulturalnie. - Znaczy, obolała jestem, przeżyłam dosyć gwałtowne lądowanie przez ten wiatr. - Starała się wyjaśnić, o co jej chodzi. - Walczyłam, w końcu jestem brygadzistką, byłam na służbie, jak wielu innych. - Nie widziała w tym nic nadzwyczajnego, po prostu wykonywała swoje służbowe obowiązki.

Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#3
05.07.2023, 00:17  ✶  
Twarz Darcy’ego trochę stężała. Oczywiście, wiedział, że Heather nie odnosiła się zbyt przyjemnie do Ślizgonów (a to podobno ludzie w Slytherinie byli uprzedzeni!), ale żeby nie pamiętać jego imienia?! Jego?! Daisy miała rację, że jej tak nie lubiła! Naprawdę, przecież był sławnym pisarzem!!! Dziennikarzem!!!
- Tak… widziałem, że niektórych wynosili martwych. A sam dopiero co przyniosłem z lasu dziewczynę, którą przygniótł pień drzewa, ma paskudnie złamaną nogę – powiedział, o dziwo szczerze. Oczywiście, gdyby nikogo nie uratował, chętnie zmyśliłby historię o tym, jak to zrobił, ale naprawdę wraz z siostrą zdołali komuś pomóc w Kniei. – Ten wiatr… Sam – Wiesz – Kto go wywołał, prawda…? – stwierdził, z pewnym wahaniem, prawie nieśmiało, co niezbyt do niego pasowało. – Bo też byłem na polanie, wiesz, zanim się to wszystko zaczęło. I przecież niebo było czyste, i w ogóle, prawie nie wiało, a potem nagle rzucało ludźmi? Ja zupełnie nie rozumiem, o co z tym wszystkim chodziło, bo co chcieli osiągnąć, no właściwie to niszcząc Knieję…?
Brzmiał jak uczciwy człowiek. Udawało się mu to głównie dlatego, że Lockhart naprawdę nie rozumiał, o co w tym wszystkim chodziło. Po co atak właśnie w takiej formie, dlaczego rozpętała się wichura, skąd Voldemortowi przyszło do głowy pojawić się gdzieś, gdzie byli aurorzy.
A to, że chciał się tego wszystkiego dowiedzieć nie tylko z ciekawości czy bo go to dręczyło, ale też by napisać o tym w Proroku Codziennym, to już inna sprawa!
– Jesteś bardzo dzielna, ja chyba nie chciałbym walczyć ze śmierciożercami – dodał, takim tonem, jakby właściwie był na to gotowy, ale uważał, że nie do końca jest to coś, co będzie jego powołaniem. I nawet w to wierzył. Sam już chyba zapomniał o tym dniu, w którym chował się za koszem na śmieci, gdy raptem dwóch naśladowców niszczyło sklep sąsiadujący z księgarnią jego rodziców. – Wiedziałaś, że wszyscy gadają o paru aurorach? I jakiejś z Bumu. Bo podobno jakoś umarli i wrócili do życia. Ale nie jako wampiry i ghule. Ale się zastanawiam, czy tego nie wymyślili.
Rzecz jasna nikt nie powiedział o tym Darcyemu.
Po prostu podsłuchał rozmowę.
I jak to Darcy – zastanawiał się, czy warto to wykorzystać, czy lepiej skupić się na innych tematach.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#4
09.07.2023, 23:39  ✶  

Niestety Darcy nie był na tyle istotny, żeby Heather go zapamiętała. Nie powinien brać tego do siebie, bo spotykało to większość jej rówieśników w Hogwarcie. Do większości zwracała się raczej ej ty, czy podobnie, bo nie miała czasu na takie pierdoły jak zapamiętywanie imion osób, które nic dla niej nie znaczyły. Smutna to była prawda, no ale tak już miała. Może gdyby był graczem quidditcha, to kojarzyłaby jego personalia, jednak pisarz? PFF. Nie była to dziedzina, która ją interesowała. Pismaków kojarzyła, ale tych, którzy pisali o niej niezbyt przyjemne artykuły. Lubiła się z nimi konfrontować.

- Myślę, że wiele osób jeszcze znajdą. Ten wiatr, on był naprawdę straszny. - Czuła, że szybko nie zapomni tego widoku, mimo, że padła nim piekło rozpętało się na dobre.

- Nie mam pojęcia, jeśli mam być szczera. Nie sądzę, żeby Voldemort miał taką siłę, żeby mógł manipulować żywiołami, jednak też nie chce mi się wierzyć, że był to przypadek. - Nie do końca jeszcze potrafiła zrozumieć całą sytuację, która miała miejsce. Nie wierzyła w takie przypadki, to wszystko musiało być powiązane. Tylko, że ci śmierciożercy z którymi walczyła również wyglądali na zaskoczonych siłą żywiołu.

- Nie wiem, co chcieli osiągnąć. Tak bardzo zależy im na poparciu czystokrwistych, a tutaj zabijali jak leci. Działają na ślepo, pewnie niedługo się okaże o co im chodziło. - Miała taką nadzieję, sama była mocno ciekawa, jak to wszystko się skończy, może faktycznie był w tym jakiś większy cel? Tylko jaki?

Miała wrażenie, że póki co nikt nie wie, po co było to wszystko. Na pewno chcieli pokazać swoją siłę, udało im się to. W końcu zamordowali wielu niewinnych, jednak nie sądziła, żeby to było jedynie to. Zapewne ministerstwo dowie się czegoś więcej, gdy tylko przeprowadzi śledztwo.

- Czy ja wiem, czy dzielna? Zobacz, jak skończyłam. Nieudolna byłam w tym wszystkim, przez co dostałam nauczkę. - Naprawdę była na siebie zła, że jej się nie powiodło. Do tego wszystko ją bolało, a ona sama została uziemiona na najbliższy miesiąc, miesiąc! Nie miała pojęcia, jak sobie z tym poradzi i czy w ogóle wróci do pełni sił.

- Nie wiedziałam, bo nikt ze mną jeszcze nie rozmawiał oprócz Camerona, mojego Camerona... - Zamyśliła się na chwilę i poczuła dziwną tęsknotę za przyjacielem, pojawiła się ona kiedy tylko się obudziła. Pragnęła, żeby był obok niej, chciała z nim porozmawiać, bo czuła, że mają między sobą jakieś niewyjaśnione sprawy.

- Pamiętam, że była tam trójka osób nieprzytomna, ale nie wiedziałam, że umarli a później odżyli, to by miało sens... - Próbowała się skupić, żeby sobie przypomnieć całą sytuację, jednak wszystko się jej rozmazywało, nie do końca potrafiła odtworzyć wydarzenia poprzedniego wieczoru.

Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#5
10.07.2023, 11:39  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.07.2023, 11:41 przez Darcy Lockhart.)  
Darcy czuł się urażony, ponieważ był Darcym. Chłopakiem, który miał o sobie wysokie, ba, nieco zbyt wysokie wręcz, mniemanie i uważał się za lepszych niż jacyś tam gracze quidditcha. W oczach Heather nie był nikim ważnym, z kolei w jego oczach ktoś, kto nie zna jego nazwiska, był żałosnym ignorantem – no, chyba że potem odkupił swoje winy, zapewniając, że jego książki są najlepsze na świecie. (Zdanie o ludziach zresztą zmieniał często, niby chorągiewka na wietrze, w zależności od tego, co akurat powiedzieli, zrobili albo w jaki sposób wypowiedziała się na ich temat Daisy.) Nie obchodziło go, czy Wood zwracała uwagę na innych czy nie, i czy to było u niej normalne. W jego opinii mogła przekręcić imię każdego, nawet swojej matki, ale zrobienie tego z imieniem Darcyego było niewybaczalnym wręcz grzechem.
Nie dał jednak tego po sobie poznać, bo był też dziennikarzem, polującym na sensacyjny artykuł. Taki, który sprawi, że jego imię stanie się sławne i nikt nigdy nie nazwie go już Horacym. (Horacym!!! Gdyby to chociaż był Hektor!)
- Może to gniew bogini? – podsunął Darcy, który absolutnie w to nie wierzył, ale uznał, że będzie dobrze wyglądało w prasie i sprawi, że Ludzie Zaczną O Tym Mówić. – W końcu Polana Ogni to święte miejsce. Zastanawiam się, jak wpłynie to na Macmillanów. Przecież oni są czystej krwi… - powiedział przebiegle, kiedy Heather wspomniała o tym, że Voldemort i śmierciożercy mordowali jak leci. Lockhart do tej pory nie był tego pewien. Z drugiej strony, po co śmierciożercy mieliby zaatakować sabat, jeżeli nie po to, by zabijać i siać popłoch?
- Ale żyjesz. Wiesz, walczyć ze śmierciożercami i przeżyć? Oni chyba są, no, wyćwiczeni w czarnej magii… - powiedział. Było w tym coś absurdalnego, że z jednej strony pochwały były szczere, bo przeżycie walki ze śmierciożercami uważał za niebyle co, a z drugiej, nigdy by ich nie wygłosił wobec Heather, gdyby nie miał w tym żadnego interesu. – Poza tym ostatecznie uciekli, prawda? Och… Ale te osoby, z którymi walczyłaś wczoraj, przeżyły, prawda? – spytał przebiegle. Tak, próbował się dowiedzieć, kto wczoraj był na polanie, kto stawiał czoła atakowali Voldemorta i jego ludzi. – Może mam o kogoś podpytać w twoim imieniu? Wiesz, czy są cali i zdrowi – zaproponował. Był chodzącą uprzejmością, oczywiście. (I znów, być może złożyłby taką propozycję i bez tych ukrytych motywów, bo właściwie nic by go nie kosztowało, a Darcy umiał być miły. A jednocześnie teraz pytał o to, bo liczył, że uda mu się uatrakcyjnić tekst albo dopaść osoby, które brały udział w walkach.)
- Trójka? Słyszałem o czwórce. Jedna to podobno Lestrange. A drugi to Bulstrode – powiedział. To ostatnie nazwisko wygłosił z odrobiną niesmaku. Dlaczego? Bo Bulstrode był parę lat od niego starszy, też był w Slytherinie i młody Darcy w szkole patrzył na takich jak on, bogatych, czystrokrwistych, grających w quidditcha i popularnych, z zawiścią w sercu. – Ale nie wiem, co się im dokładnie przytrafiło – stwierdził, trochę rozczarowany, że Heather nie potrafi udzielić mu dokładniejszych informacji.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#6
16.07.2023, 22:48  ✶  

Gdyby tylko wiedziała, że uraziła jego dumę... No właśnie, gdyby tylko wiedziała, to pewnie również niezbyt się tym przejęła. Wood była dosyć specyficzna i nieistotne było dla niej to, że może kogoś urazić. Nie do końca nawet nad tym panowała, taki już miała styl bycia. Z racji na to, że pochodziła z bogatego domu wiele rzeczy przychodziło jej bardzo lekko i nie specjalnie się nimi przejmowała. Konsekwencje nigdy nie wydawały się jej szczególnie istotne. Przecież jedyne, co mogą jej zrobić to napisać kolejny nieprzychylny artykuł na jej temat, jakby już nie było ich wiele... Dlatego też jakoś tak nigdy nie przejmowała się tym, że mogła kogoś urazić.

- Gniew bogini? - Spoglądała na niego nieco zdziwiona teorią, o której wspomniał. Bogini się wkurzyła i postanowiła ich wszystkich stąd wywiać, dobre sobie. - Nie sądzę, że bogini byłaby skłonna krzywdzić niewinnych. - Nie miało to sensu w oczach Wood, ale ona średnio się znała na tym wszystkim. - To już bardziej jak na moje wina Voldemorta, chociaż nie wiem, czy byłby w stanie manipulować siłami natury, trzeba by było zapytać Dumbledore'a, czy jest to możliwe, on powinien wiedzieć coś więcej na ten temat, przecież jest najpotężniejszym czarodziejem. - Jeśli ktokolwiek znałby odpowiedzi na te pytania, to na pewno Albus Dumbledore. Heather wydawało się, że nie ma nikogo mądrzejszego od niego.

- Macmillanowie na pewno zastanowią się nim zorganizują kolejny sabat, a szkoda, że też musiał uderzyć w święto, kiedy było tu pełno niewinnych osób. Najłatwiej atakować znienacka, zupełnie nieświadomych. - Cóż, nie dziwiła się, że Czarny Dzban uderzył akurat w to miejsce, był to łatwy cel, tyle, że trochę się to gryzło z ideą, którą się kierowali.

- Gdybym walczyła sama, to pewnie już dawno byłoby po mnie. Udało mi się nawet jednego trafić, dasz wiarę, tyle, że spieprzał w podskokach nim udało mi się dostrzec jego twarz. - Wcale nie ukrywała entuzjazmu, który pojawił się na wspomnienie tamtych wydarzeń. - Tak, wszyscy przeżyli, przynajmniej tak mówił Camiś. - Lupin siedział przy niej, kiedy się oceknęła, był więc jej pierwszym źródłem informacji, a z tego, co jej opowiedział wynikało, że wszyscy przeżyli - na całe szczęście. - Ponoć ja zostałam najbardziej poturbowana. - Dodała jeszcze.

- Nie wszystkich znam z imienia i nazwiska, był jakiś auror, taki wysoki, ale wyglądał na profesjonalistę, na pewno nic się mu nie stało, i pani Moody, mam nadzieję, że pani Moody też wyszła cało z tego wszystkiego. - W końcu to dla szefowej aurorów skoczyła w ten silny wiatr... Cameron nie udzielił jej odpowiedzi na pytanie, czy Harper przeżyła, ale powinna, tak się przynajmniej wydawało Wood - skoro tak wiele osób ruszyło jej na ratunek nie mogło być inaczej.

- Victoria, tak na całe szczęście żyje, jest niesamowitą profesjonalistką. - Dodała jeszcze, bo zdarzyło jej się nawet współpracować z aurorką. - Chyba jeszcze jeden mężczyzna - Zapomniała, że był to Patrick, z którym też miała już przyjemność pracować. - i kuzynka Brenny Longbottom, Mavelle? - Powiedziała z zawahaniem, bo nie do końca wiedziała, czy trafiła z imieniem.

Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#7
17.07.2023, 13:06  ✶  
- Jeśli posiada moc manipulowania siłami natury… to chyba on jest najpotężniejszym czarodziejem? – podsunął Darcy. Walczył ze sobą, żeby nie wyciągnąć notatnika, w obawie, że to mogłoby ją spłoszyć. Zamiast tego starał się więc zapamiętać wszystko, co mówiła i nie przepuścić żadnego nazwiska, jakie wymieniała. Jeszcze nie był pewny, czy napisze ten artykuł, a jeżeli tak, to co w nim umieści, ale nie zaszkodziło być przygotowanym i mieć jak najwięcej informacji, które można wykorzystać.
- Sądzisz, że sabat z okazji Lithy się nie odbędzie? Chociaż… po wczorajszym wieczorze czarodzieje prawdopodobnie baliby się wziąć w nim udział – zastanowił się Darcy. On się do tego nie przyznawał, nawet sam przed sobą, ale się bał. I chociaż do końca czerwca ten strach mógł jeszcze zblaknąć, to w tej chwili było bardzo prawdopodobne, że panicz Darcy nie pojawi się ani na tym, ani żadnym kolejnym sabacie.
Cenił dobrą zabawę.
Ale dużo bardziej cenił swoje życie.
- Pani Moody? Masz na myśli Harper Moody? No proszę, szefowa Biura Aurorów osobiście dołączyła do walki! – Omal nie podskoczył na tę informację. Szefowie Departamentów w końcu rzadko obstawiali takie imprezy. Czy pojawiła się tutaj jako gość i dołączyła do walki? A może spodziewała się, że do czegoś dojdzie? Tak czy inaczej, informacja o tym, że Harper walczyła, była bez wątpienia godna wzmianki w Proroku Codziennym. Żeby tak jeszcze dorwać jakiś komentarz od kogoś, kto pracował tam dłużej niż Heather…
Otworzył usta, by zadać kolejne pytanie, ale został wreszcie wypatrzony przez jedną z uzdrowicielek.
– A pan co tutaj robi? – spytała, podchodząc bliżej i obrzucając go uważnym spojrzeniem. – Jeśli nie potrzebuje pan pomocy medycznej i niczego tutaj nie przynosi, proszę opuścić namiot.
Darcy zawahał się. Z jednej strony miał dużo pytań, z drugiej chciał zanotować to wszystko, co przekazała mu Wood, aby o niczym nie zapomnieć. I wykłócanie się z uzdrowicielką niekoniecznie było dobrym pomysłem – mogłoby mu utrudnić późniejsze poczynania.
– Dzięki za rozmowę, Heather – powiedział więc tylko, zwracając się do dziewczyny. Może nie wykorzystałby tej konwersacji tak perfidnie, jak planował, gdyby nie nazwała go Horacym. Horacym! Tym zabiła w nim ewentualne wyrzuty sumienia… – Życzę ci zdrowia, ja muszę już najwyraźniej stąd znikać…
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#8
19.07.2023, 09:47  ✶  

Mina jej nieco zrzedła, kiedy usłyszała kolejne słowa padające z ust stojącego przed nią chłopaka. Jak śmiał? Czy naprawdę podważał siłę Dumbledora? W oczach Wood to właśnie dyrektor Hogwartu był najzdolniejszy, jakiś tam Voldemort na pewno nie mógł mu dorównać. - Nie mamy potwierdzone, że nimi manipulował, Czarny Dzban nie jest najpotężniejszym czarodziejem, nie ma na to szans. - Musiała to powiedzieć, nie mogła w ogóle znieść myśli, że ktoś mógł tak uważać.

- Wydaje mi się, że może zostać odwołany. Kto wie, co przyniesie jutro, skoro zaczęli pokazywać się między ludźmi może to być początek jawnej wojny. - Był to pierwszy raz kiedy śmierciożercy przeprowadzili taki zmasowany atak, więc pewnie coś się musiało zmienić. Wood nie miała pojęcia, jak będzie wyglądało kilka najbliższych miesięcy. To wydarzenie powodowało społeczny niepokój, teraz nikt nie mógł się czuć bezpieczny, szczególnie, że wczoraj atakowali wszystkich jak leci, bez żadnego powodu, bo na sabacie pojawili się przecież czarodzieje z różnych klas społecznych.

- Sprała im dupy. Nie mogli sobie z nią poradzić. - Odparła z entuzjazmem, Heather naprawdę podziwiała szefową biura aurorów, jej doświadczenie i umiejętności. Jak dorośnie, to taka będzie chciała być, no i oczywiście jak Brenna Longbottom. Imponowały jej te kobiety, stały się dla niej wzorcami do naśladowania.

Tą jakże miłą pogawędkę przerwała im uzdrowicielka, która pojawiła się znienacka. Spłoszyła Lockharta. Właściwie może i miała rację, każdy, kto znajdował się w namiocie potrzebował pomocy. Bez sensu, aby postronni się tutaj kręcili. Sama Heather miała chęć oddać się w objęcia Morfeusza, bo wracał do niej ból, a jeśli go prześpi to minie i może nie będzie go pamiętać. - Nie ma za co Horacy. - Powiedziała jeszcze z uśmiechem na twarzy. - Dziękuję, mam nadzieję, że do zobaczenia kiedyś, jak będę w lepszej formie. - Dodała jeszcze. Po czym przymknęła oczy, czekała na sen, ale nie przychodził. Nie tak szybko, jak tego oczekiwała. Powinna była poprosić Camerona, żeby załatwił jej jakiś silniejszy eliksir...


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Heather Wood (1704), Darcy Lockhart (1603)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa