• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[20 maja 1972, dom Victorii] Chciał mieć sławę pośmiertną za życia | Darcy & Victoria

[20 maja 1972, dom Victorii] Chciał mieć sławę pośmiertną za życia | Darcy & Victoria
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#1
02.08.2023, 00:33  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.04.2024, 14:46 przez Eutierria.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Victoria Lestrange (Otwarty na nowe doznania).

„Sława lepiej pasuje zmarłym – mawiał mi często – to wypożyczony strój, żywi wyglądają w nim śmiesznie”
20 maja 1972
– Darcy & Victoria –



Z początku nie wiedziała co myśleć, o tej nagłej, zupełnie niespodziewanej sławie, na którą nie była przygotowana. Pierwsze wzmianki w gazetach zastały ją jeszcze słabą i rozedrganą po wydarzeniach na Beltane, ciągle jeszcze przyswajającą w głowie to, co się wydarzyło. To co jej się stało. Później okazało się, że stała się rozpoznawalna. W Ministerstwie nagle każdy wiedział, kim jest, gdzie była, przeciwko komu stała. To było trochę jak celownik wyrysowany na plecach… ale nic takiego się nie stało. Nikt jej nagle nie atakował, nic złego się nie działo. Może prócz tej momentami wręcz niezdrowej ciekawości obcych ludzi. Nagle szeptali, oglądali się. Podchodzili, czasem ktoś zagadał. Lestrange szła jednak wyprostowana, z głową uniesioną wysoko. Później dostrzegła w tym pewną szansę. Może ta nagła sława to jest coś, co pozwoliłoby jej uszczknąć dla siebie choć trochę niezależności od własnej rodziny? Może pozwoliłoby jej to na jakieś drobne wybory dla siebie, żeby nie była skazana jedynie na głupie potakiwanie, kiedy rodzice czegoś od niej zapragną? Do tej pory się nie buntowała. Była grzeczna. Wizja tego, że mogliby ją wydziedziczyć, wykreślić z rodziny, a później zniszczyć całą jej karierę, wszystko na co sama zapracowała, skutecznie trzymało ją w miejscu. Ale coraz kolejne domysły Victorii i decyzje podejmowane przez rodzinę sprawiały, że rósł w niej sprzeciw. Nieśmiały, mały – ale rósł.

W Limbo była ich czwórka – i nie dało się zauważyć, że ona i Atreus, czarodzieje czystej krwi, przyzwyczajeni do brylowania na salonach, znoili to znacznie lepiej od Mavelle czy Patricka. Nie winiła ich. Nie dziwiła się też wcale. I kiedy ktoś wpadał do Departamentu Przestrzegania Prawa zaciekawiony tym przeciwnym zjawiskiem jakim się okazali, gotowa była wstać i wziąć to na klatę, przekierować uwagę na siebie, by tamci mieli trochę spokoju… o ile się w pracy w ogóle pokazywali. Bo Victoria się pokazywała.

Dlatego gdy dostała wiadomość od pana Lockharta – nie odpowiedziała od razu. Ale zastanawiała się. Mieliła w głowie za i przeciw… Najbardziej bała się o Sauriela. Nie chciała nagłej i nadmiernej uwagi przekierować na niego, nie chciała, by zaraz po gazetach huczało o tym, ze jest wampirem, że jest niepokorny, że jest swego rodzaju czarną owcą rodziny, ze wszystkim i wszystkimi na bakier. Ale zdecydowała się. Odpisała Darcy’emu, że chętnie z nim porozmawia i mogą zobaczyć co się z tego wykluje. Zaprosiła go do siebie, do rezydencji swojej rodziny w Dolinie Godryka. Część kwiatów przed wejściem już wróciła na swoje miejsce, po tym jak cały ogród został zniszczony przez wichurę, jaka przetoczyła się przez Dolinę – a była to wspólna zasługa Victorii i pani Rookwood, matki Sauriela.

Osobiście otworzyła drzwi i zaprosiła Darcy’ego do salonu, witając się grzecznym dygnięciem. Miała na sobie ciemną, dobrze skrojoną sukienkę, kończącą się tuż nad kolanami – przestała już sobie nawet zawracać głowę rękawami i tym, że może być jej zimno. W końcu cały czas było zimno a po tych trzech tygodniach już się przyzwyczaiła. Jedyną biżuterią, jaka ją zdobiła, był pierścionek na serdecznym palcu lewej ręki i cieniutka, złota bransoletka.

- Proszę usiąść. Napije się pan czegoś? – zagadnęła, wskazując mu fotel, bądź kanapę w salonie, jakkolwiek było mu wygodniej, a sama zajęła miejsce na fotelu naprzeciwko i zawołała imię skrzata domowego, skrzatki dokładniej, którą poprosiła o herbatę dla siebie, ciasteczka i o cokolwiek, co zapragnął dla siebie Darcy. - Mam nadzieję, że nietrudno było do mnie trafić – zagadnęła i uśmiechnęła się leciutko do mężczyzny. Młodziutki był, ale to w niczym nie przeszkadzało. Nie wiek się liczył, a kunszt… a najwyraźniej oboje gdzieś tam w pewien sposób chcieli tego samego. 

Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#2
02.08.2023, 19:49  ✶  
Darcy, tak naprawdę, nie był prywatnie zainteresowany Zimnymi. Może powinien, ale szepty o limbo, o skórze zimnej jak lód, o stawieniu czoła Czarnemu Panu, wywoływały u niego dreszcz na plecach i chęć zmiany tematu. Lubił pisać książki o takich rzeczach, nie życzył sobie jednak znaleźć blisko nich w rzeczywistości.
Większość świata czarodziejów nie zgadzała się z jego zdaniem. Ludzie chcieli wiedzieć więcej: o Beltane, o Tym, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, i o Zimnych. Dwa artykuły, które napisał na ten temat, zostały zadziwiająco dobrze przyjęte. Nagle ludzie cytowali sobie nawzajem ustępy z jego tekstów – zwłaszcza tego drugiego. W Darcym walczyły dwie gęsi, spośród których jedna, biała doradzała trzymać się z boku, sięgać po bezpieczne tematy, powoli budować pozycję. Została jednak ostatecznie zadziobana przez tę drugą, czarną, spragnioną szybkiego sukcesu, bogactwa i sławy. Lockhart zaczął więc zbierać informacje o Zimnych, próbował rozmawiać z ich znajomymi (oczywiście ostrożnie i niezbyt natarczywie, by coś nie dotarło do samych Zimnych, i wycofywał się na najmniejszą oznakę niezadowolenia), a wreszcie rozesłał listy.
Chyba sam był trochę zdziwiony, kiedy odpowiedziała mu Victoria Lestrange. A jednak – pośpiesznie umówił się z nią na spotkanie, chwytając tej szansy. Trochę przerażony, i trochę podekscytowany, stanął na jej progu idealnie punktualnie (był na miejscu chwilę wcześniej i krążył w pobliżu, co rusz zerkając na zegarek). Zadbał o swoje ubranie, starając się, by było schludne, eleganckie, ale też możliwie neutralne, w końcu nie mógł sprawiać takiego wrażenia, jakby to siebie uważał za głównego bohatera dzisiejszego dnia (chociaż i taka była prawda: uważał się za głównego bohatera dzisiaj, jutro i pojutrze). Wyglądał sympatycznie. Miał miłą, ładną twarz, jasnobrązowe włosy, jasne oczy i grzeczny uśmiech. Na pewno wszystkie, dość liczne niedostatki charakteru, w żaden sposób nie były wypisane na czole.
Był młody, i nie wyglądał na ani odrobinę starszego niż faktycznie był. Miał jednak na koncie parę artykułów, w tym te dwa o Beltane, a także kilka książek. Umiał w miarę sprawnie posługiwać się piórem, a chociaż wcale nie był utalentowanym czarodziejem, to w zauroczaniu celował – na tyle, że potrafił nasycać swoje teksty emocjami.
– Cieszę się, że zechciała pani ze mną porozmawiać – powiedział, kiedy przekroczył próg, uzbrojony w samopiszące pióro oraz notatnik. Nie rozglądał się specjalnie, bo chociaż owszem, zazdrościł Victorii nazwiska, wpływów i bogactwa, to już nie wnętrz, nieważne, jak dobrze się prezentowały. – Wody, jeśli można – poprosił. Wybrał wodę głównie dlatego, że była najłatwiejsza do szybkiego podania, a odmówienie całkowicie, mogłoby wydać się niegrzeczne. – Ależ skąd, Dolina Godryka nie jest aż tak duża – zapewnił, zajmując miejsce we wskazanym fotelu. – Chciałabym zacząć od jednego pytania… czy są jakieś tematy, co do których z góry chce pani zastrzec, aby ich nie poruszać?
Darcy miał nawet zamiar do ewentualnych zastrzeżeń się dostosować. Nie dlatego, że miał etykę dziennikarską, bo nie posiadał jej za knuta. Raczej wiedział, że Lestrangowie mogą narobić mu problemów. A poza tym – chciał kolejnych wywiadów ze znanymi osobistościami, a jeżeli Victoria obsmarowałaby go przed znajomymi, stałoby się to trudniejsze w realizacji.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#3
02.08.2023, 20:32  ✶  

Jakoś tak to było, że nie wszystko co wykonywaliśmy dla zarobku (albo innych benefitów z tym związanych) nas interesowało. Dla przykładu Victoria wcale z pasją nie biegała po ulicach czarodziejskiego świata, by strzelić złoczyńcy ostrzegawczo z różdżki koło ucha – wolała analizować, lubiła ten dreszczyk związany z poszukiwaniem, cholera, nawet w jakiś tam sposób lubiła pojedynki i nie narzekała, kiedy trzeba było wypełniać dokumenty, ale same pościgi ni cholery. Darcy na pewno miał rzeczy, o których niekoniecznie lubił pisać, które go wcale nie interesowały – ale napisać trzeba było, bo „ludzie mieli prawo wiedzieć” czy cokolwiek tam wyznawał i powtarzał sobie każdego dnia przed snem, co pozwalało mu zmrużyć oczy, że wyciągnął na kogoś jakąś bombę. Lestrange nie zamierzała w to wnikać. Napisał do niej, czymś tam był zainteresowany – jeśli nie samym zjawiskiem, to pieniędzmi, czy cokolwiek go tam motywowało i ten splot wszystkich wydarzeń sprawił, że znaleźli się właśnie tutaj. W salonie rezydencji jej rodziny, gdzie brunetka czuła się swobodnie i gdzie nie będą im przeszkadzać przypadkowi ludzie przyglądający się im w kawiarni czy jakimś innym mniej czy bardziej publicznym miejscu. Uśmiechnęła się do niego, kiedy poprosił o wodę, skrzatka przyjęła polecenie i zniknęła.

- Fakt, aż tak nie jest – a ten dom nie znajdował się w ścisłym centrum, a raczej gdzieś na obrzeżach miasteczka – tam, gdzie mugoli jakoś dużo się nie kręciło i gdzie było miejsce na… rzeczy. Różne. Jej matka chyba by oszalała, gdyby musiała z okien spoglądać na mugoli, a tak… mogła udawać, że nie istnieją, gdy budynek był obłożony zaklęciami antymugolskimi.

- Hmm… Na pewno nie będę mogła odpowiedzieć za bardzo na pytania związane z Ministerstwem, czy raczej Biurem Aurorów, mam nadzieję, że to zrozumiałe… - odpowiedziała, po bardzo krótkiej chwili namysłu. Chodziło rzecz jasna o względy bezpieczeństwa. - Wiem, że to może nie być do końca oczywiste. Jeśli nie będę mogła udzielić odpowiedzi to po prostu powiem – wolała, by mieli na tym polu jasność. - Czy coś poza tym… Hmm… Jeśli mogłabym prosić, wolałabym zachować w miarę możliwości prywatność moich bliskich. Jakieś ogólne tematy z nimi związane nie będą problemem, raczej chodzi mi o szczegóły. Ja to jedno, ale oni mogliby sobie nie życzyć – zakończyła z uśmiechem. Wiedziała, ze Darcy jeśli będzie chciał, to zapyta – cóż, takie jego pisarskie prawo. Liczyła się z tym, że mogą tutaj paść dziwne pytania, po prostu… wolała nie wchodzić szczegóły. Jej rodzice to tam jedno, ale naprawdę – najbardziej się martwiła o to, że może się to odbić na Saurielu. Ale wierzyła, ze w razie czego, to jakoś zgrabnie sobie poradzi.

[a]Skrzatka pojawiła się w salonie z powrotem. Przed Darcym postawiła szklankę wody, przed Victorią filiżankę herbaty i ułożyła jeszcze talerz kruchych ciasteczek z dżemem w fantazyjne kształty różnych magicznych zwierząt. Zaraz też zniknęła zostawiając ich samych. [/a
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#4
03.08.2023, 10:20  ✶  
Darcy nie był – jeszcze, a może nigdy nie miał – być tak odważny czy bezczelny, jak jego kuzynka, która w dalekiej przyszłości będzie wydobywać informacje za pomocą obliviate czy veritaserum. Choć więc bardzo chętnie dowiedziałby się sporo o tych rzeczach, o których Lestrange nie chciała mówić, nie zamierzał próbować. Zresztą – informacji tajnych z ministerstwa ostatecznie się tutaj nie spodziewał, a sami rodzice Victorii nie wydawali się mu specjalnie interesujący. Och, Helga Gossip mogła opisywać suknię pani Lestrange albo spekulować, czy pan Lestrange ma romans ze stażystką w Mungu, ale to były drobiazgi, a tutaj chodziło o coś więcej.
- Oczywiście, to zrozumiałe. Zdaję sobie sprawę z tego, że temat jest delikatny – zapewnił, kiedy Victoria wspomniała, że po prostu nie odpowie, jeżeli uzna, że odpowiedzi nie powinna udzielać. Jego to już głowa w tym, aby wyciągnąć z niej jak najwięcej.
Przyjął od skrzatki szklankę z wodą. Skrzata już im zazdrościł. W ich domu gotowała głównie matka, a nie była najlepszą gospodynią. Prasować i prać, wprawdzie za pomocą magii, ale wciąż – musiał osobiście i bardzo go drażniło. Dlatego odprowadził istotę zaciekawionym spojrzeniem, nim zwrócił spojrzenie z powrotem na Victorię. Patrzył uważnie, bardzo starając się, aby było jasne, że to ona i jej historia mają całą uwagę.
- Przyznam, że zrobiłem wstępny wywiad. Zarówno odnośnie Polany Ognisk, jak i… pani – zaczął. Taka szczerość zdaniem Darcy’ego mogła się mu opłacić. Przecież było jasne, że był na Polanie Ognisk, skoro pisał o tym artykuły, ba, w jednym zamieścił własne zdjęcie z ranną (w swej pysze nie brał pod uwagę, że na to zdjęcie wcale nie zwrócił uwagi cały świat czarodziejów). I że wiedział, co nieco o Zimnych, skoro się tutaj pojawił. Nie zdradzał więc tajemnic. Ale chciał zapozować na kogoś, kto gra w otwarte karty, próbując dotrzeć do prawdy. A może nawet do Prawdy. – Rozmawiałem z Brygadzistami, którzy walczyli podczas Beltane. Opowiadali mi o ataku, o ofiarach, o tajemniczym wietrze. I z uzdrowicielami, w ręce któryś trafiła pani i pańscy towarzysze. Oni wspominali, że byli państwo w dość ciężkim stanie.
To znaczy tych drugich podsłuchiwał. Słuch Skeeterów był naprawdę nieźli. Oni szeptali za ścianą namiotu, a on całkiem nieźle ich słyszał.
– Była pani w Slytherinie. Tak jak ja zresztą – stwierdził, uśmiechając się do niej przelotnie. Pióro notowało już – na razie jego wypowiedzi, by te Victorii nie były zawieszone w próżni. – Takich jak my nie kojarzy się zwykle z bohaterstwem, a jednak walczyła pani ze śmierciożercami i, jeśli wierzyć opowieściom, nawet Z Tym, Którego Imienia Nie Można Wymawiać. Jeśli pani pozwoli, chciałbym zacząć właśnie od Polany Ognia. Od momentu, w którym rozpoczął się atak. Proszę mi opowiedzieć, jak to wyglądało z pani perspektywy.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#5
03.08.2023, 13:52  ✶  

Temat zdecydowanie był delikatny. Victoria była w końcu przedstawicielem Ministerstwa na pozycji aurora i mogłoby to zostać odebrane jako oficjalne stanowisko Biura. Nie było nim. Zresztą… Poinformowała Moody, że myśli o takim wywiadzie, bo może to choć trochę uspokoi nastroje ludzi – rzecz jasna bez zdradzania tajemnic Departamentu. Ciekawość ludzka mogła jednak przysporzyć im kiepski pijar, jeśli czarodzieje zostaną jedynie z galopującymi domysłami, a nie jakąkolwiek prawdą czy relacją kogoś, kto bezpośrednio brał w tym wszystkim udział.

Sama skrzatka nieco płochliwie, ale z zainteresowaniem spoglądała na pana Lockharta – nie odzywała się jednak, tylko grzecznie podała co ma podać i zostawiła ich samych, gotowa teleportować się na wezwanie swojej pani. Była ubrana schludnie, w czysty fartuszek i ogólnie sprawiała wrażenie całkiem nieźle traktowanej.

- Spodziewałam się tego – przyznała. Tego wstępnego wywiadu odnośnie wydarzeń i jej jakże skromnej osoby. Głupio by było, jakby nawet nie wiedział z kim ma do czynienia – bo jak dopasować pytania i rozmowę do kogoś, o kim wie się tylko jak się nazywa oraz – teraz już – gdzie mieszka. Ta szczerość jednak rzeczywiście była całkiem mile widziana i Darcy dobrze myślał – to mogło mu się opłacić. - Och, tak – a to już ją akurat zdziwiło: że medycy chcieli rozmawiać o ich stanie. Z drugiej strony cały namiot huczał od plotek więc właściwie może komuś się chlapnęło za dużo. - Przez cały dzień byliśmy w dość kiepskiej kondycji. Nie chcieli nas wypuścić do wieczora i prawdę mówiąc wcale im się nie dziwię, bo przyznam szczerze, że po tym wszystkim byłam na tyle słaba, że ledwo trzymałam się na nogach – musiała się uwiesić na narzeczonym, ale cóż, przynajmniej mogła opuścić namiot. Dochodziła do siebie jednak przez kilka dni.

- Tak, Slytherin. O, naprawdę, był pan? A który rocznik? Może prowadziłam was pierwszy raz do pokoju wspólnego i tłumaczyłam co i jak – w końcu… Victoria była prefektem, taka też była ich rola – pomóc pierwszakom na początku, a zresztą nie tylko im. A Darcy wyglądał tak młodziutko, że łatwo było jej założyć, że jest młodszy od niej. Nie wiedziała nawet, że trafiła w dziesiątkę; była na ostatnim roku, kiedy Darcy zaczynał swoją przygodę w Hogawrcie. Jasne, to nie miało zbyt wiele wspólnego z całą historią, po która tutaj przyszedł, ale pozwalało nawiązać jakąś tam nić porozumienia. Rozluźnić się w trakcie rozmowy.

- Oczywiście – kobieta kiwnęła głową i zamilkła na moment, zastanawiając się jak najlepiej zacząć swoją opowieść. - Bębny ciągle brzmiały, najpierw zobaczyliśmy pięć słupów światła, zaraz po tym usłyszeliśmy krzyki, wrzaski wręcz. Na początku byłam sama, w tłumie wyłapałam Patricka, a Mavelle dopchała się do nas chwilę później. Ziemia zaczęła pękać, widziałam mignięcia, kiedy ludzie próbowali się teleportować. Śmierciożercy wzięli się znikąd. Spadające ciała mugoli zresztą też. Zrobił się straszny popłoch, ludzie zaczęli się tratować, zaklęcia śmigały, a wokół ognisk Beltane powstała ściana czarnego ognia – taki był sam początek. - Rozproszyłam magię jednego z tych świateł, które pojawiły się znikąd. A za chwilę jakiś Śmierciożerca nas odepchnął i wylądowaliśmy chyba najbliżej tego dziwnego ognia. Wtedy zrobiła się taka dziwna cisza. Ludzie uciekali chyba do Kniei, a brygadziści i aurorzy jakoś się podzielili, żeby opanować chaos. Byliśmy sami, ja Mavelle i Patrick – wokół nich nie było nawet Śmierciożerców.

Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#6
03.08.2023, 15:49  ✶  
Przez cały dzień byliśmy w dość kiepskiej kondycji, zanotowało pióro. Mogłoby się wydawać, że skoro nie padło żadne pytanie, to nie była część wywiadu... ale oczywiście, że była. Naturalna rozmowa zdawała się Darcy'emu tutaj znacznie lepsza niż suchy wywiad. Sam zresztą sięgnął po notatnik i wyciągnął drugie pióro, by odnotowywać dodatkowe uwagi dla samego siebie.
To mogła być najważniejsza rozmowa w jego dotychczasowej karierze. Był zdecydowany zrobić z tego wywiad stulecia.
- 1962. Myślę, że to nie pani prowadziła nas do pokoju wspólnego, jestem pewien, że bym zapamiętał - zapewnił kurtuazyjnie. Zresztą, faktycznie był pewien, że faktycznie to nie Victoria, wtedy będąca na siódmym roku (bo datę urodzenia też rzecz jasna sprawdził), prowadziła go do Pokoju Wspólnego. Mgliście pamiętał, że był to jakiś chłopak.
Ale wzmianka o Slytherinie też miała swój cel.
Popatrz, mamy coś wspólnego. I wcale nie mam na myśli nic złego mówiąc, że nas nie kojarzy się z bohaterstwem - bo to "my", a nie "wy".
Gdy Victoria zaczęła mówić, Darcy już nawet nie musiał starać się, aby wyglądało na to, że poświeca jej pełną uwagę. Dosłownie spijał każde słowo z jej ust. Bo ta opowieść była fascynująca i to nie tylko z perspektywy kogoś, kto chciał ją wykorzystać, by zdobyć sławę i pieniądze. To było coś zupełnie innego od wypowiedzi Erika, kierowanych głównie przeciwko śmierciożercom czy historii Heather. Lestrange miała czas chyba się przygotować, uporządkować to sobie, zdecydować, o czym chce powiedzieć.
Miał bogatą fantazję i potrafił to wszystko sobie wyobrazić. Zwłaszcza, że był tam ledwo chwilę wcześniej. Wiedział, jak wyglądało to tuż przed tym, jak zaatakował Voldemort. To było dobre. Cholera, Lestrange miała pewien talent do opowiadania. Proste słowa, ale poruszające wyobraźnię. A kiedy Victoria wspomniała jeszcze o Patricku i Mavelle... Trzej Zimni! Miał chęć zapytać, gdzie w tym czwarty, ale postanowił, że jeszcze nie czas na to.
- Słyszałem, że do starć dochodziło w kilku miejscach wokół ognisk - powiedział, ot tak, czując, że powinien tutaj coś wtrącić, może jakoś uzupełnić tę historię. - Wiem, że pośród walczących znajdowali się Erik Longbottom i Heather Wood... oraz oczywiście Atreus Bulstrode.
Nie uśmiechał się już. Czuł podskórnie, że to mogłoby być źle widziane. W końcu rozmawiali teraz o bardzo poważnych sprawach, a na Polanie zginęło sporo osób. Być może także znanych Victorii.
- Co stało się później, pani Lestrange? - zachęcił ją.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#7
04.08.2023, 17:53  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.08.2023, 19:38 przez Victoria Lestrange.)  

Zakładała, że wszystko co padnie przy Lockharcie może zostać wykorzystane i opublikowane – również te niewinne rozmowy. Wzmianka o tym, że cały dzień byli w kiepskiej kondycji na tym etapie nie była żadną tajemnicą ani ujmą, bo minęło trochę czasu i wrócili już do pełni sił, dlatego Victoria nie wzbraniała się by o tym rozmawiać.

- To był mój ostatni rok, faktycznie to nie byłam ja – ale Darcy oczywiście już to wiedział, ale brunetka potwierdziła tę informację.

To prawda, miała czas – ale głównie do tego, żeby jakoś się oswoić z myślami i faktami, żeby poukładać sobie w głowie to co się wydarzyło i jakoś odnaleźć w chronologii. O Śmierciozercach każdy wiedział, opisywanie ich okropności niczego by nie zmieniło, prócz dodania makabreski tej opowieści, ale prawdę mówiąc… Victorię ominęła niemal cała "zabawa" na polanie i bezpośrednie starcie z poplecznikami Czarnego Pana, więc nie było sensu się na nich nawet skupiać. Musiałaby bardzo wymyślać.

- Tak, w kilku miejscach, ale przyznam szczerze, że nie wiem kto był z kim i co dokładnie robił. Na cały sabat moją partnerką była Mavelle, to akurat dość naturalne, że w całym chaosie się odnalazłyśmy, bo obie szłyśmy na miejsce zbiórki. Patricka widziałam wcześniej z Erickiem, Atreusa chyba z Brenną, ale naprawdę nie wiem jak się ludzie zgrupowali kiedy nastąpił atak – miała wtedy na głowie inne rzeczy, niż zastanawianie się kto jest gdzie. Wiedziała, że w walkach brali udział też szefowa biura Harper Moody i Alastor Moody, ale nie chciała rzucać ich nazwiskami nie mając pewności, ze Darcy już o tym wie. Wiedziała też, że na służbie był wtedy Derwin Longbottom… zginął tam przecież tragicznie. Natomiast Victoria nie zamierzała tego mówić, z szacunku do jego rodziny. Nawet nie poinformowano wszystkich kiedy i gdzie odbędzie się jego pogrzeb, uznała więc, że należy uszanować wolę Longbottomów i zachować to dla siebie. - Później stało się dużo rzeczy. Chcieliśmy zająć się rozpraszaniem magii kolejnych świateł i wtedy się na chwilę rozdzieliliśmy. Mavelle pobiegła przodem, a ja i Patrick… cóż, byliśmy świadkami jak dwójka Śmierciożerców ucieka w popłochu – Victoria zastanawiała się, jak ująć ten fragment. Bo wtedy w jednej chwili działo się tak dużo, że opowiedzieć to dobrze i nie iść na skróty było… niełatwą sztuką. A przynajmniej tak jej się wydawało. - Na moment rozproszyli fragment ognia, przedostali się na zewnątrz. Chcieliśmy ich zatrzymać, ale oni w ogóle nie zwracali na nas uwagi, i zaraz zresztą zrozumieliśmy dlaczego. Znikąd pojawił się wielki ziemny żywiołak blisko rytualnych ognisk, za linią czarnego ognia i ewidentnie to on ich przegonił. Byli skupieni na nim, nie na nas. Problem w tym, że żywiołak atakował ich i nas również zaczął. Spętaliśmy ich, ale sami musieliśmy się ratować przed zmiażdżeniem, żywiołak był wściekły. Nie mam pojęcia kto go stworzył, ale w tym chaosie z przykrością muszę przyznać, że tamta dwójka po prostu nam uciekła. To nie była równa walka, a Mavelle była w tym wszystkim sama. Teleportacja nie działała, gonitwa za uciekinierami nie wchodziła w grę, nie kiedy żywiołak ciskał kamieniami, dziwne światła świeciły, a zostawianie kogoś w pojedynkę było proszeniem się o straty – czy nie tak zginął Derwin? Został sam, bo jego parter uciekł przerażony. - Na szczęście udało nam się spotkać z Mavelle. I wtedy zdecydowaliśmy się przedostać do ognisk – a dokładniej – wejść w ogniska. Ale tego fragmentu nie zamierzała mówić. - Jasne było, że czarny ogień nie powstał tam dla ozdoby, że jest tam coś ważnego dla Śmierciożerców – skwitowała i sięgnęła po swoją filiżankę herbaty, by się jej napić.

Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#8
04.08.2023, 21:31  ✶  
Patrick z Erikiem.
Wiedział, że Erik Longbottom był na miejscu. Sam w końcu wziął komentarz i od niego. Wywiad z Erikiem był jednak swego rodzaju manifestem. Oceną działań śmierciożerców. Rozmowa z Victorią… była czymś zupełnie innym. Ona nie komentowała, nie przedstawiała ocen, snuła jedynie opowieść.
I właśnie dlatego na Darcy’m robiło to prawdziwe wrażenie.
Atreus z Brenną.
Przez chwilę szukał imienia w pamięci. Zapewne młodsza siostra Longbottoma, cień wspaniałego Mistera Magii. W końcu gdzie on, tam ona. Darcy miał chęć spytać, jak w takim razie Atreus do nich dołączył… ale nie przerywał. Nie chciał zakłócić porządku opowieści.
Nie komentował tego, czy ich decyzja o zostawieniu śmierciożerców była słuszna, czy nie. Nie jemu to było oceniać – a nawet gdyby miał jakąś ocenę, zachowałby ją dla siebie, bo Lockhart w tej chwili za nic nie chciał zrazić do siebie Lestrange. Za to coś innego przykuło jego uwagę, sprawiło, że zamarł podczas notowania.
– Żywiołak ziemi? – powtórzył. – Atakował i śmierciożerców, i Ministerstwo, jak rozumiem… – powiedział powoli, bo ta część historii zdawała się mu najbardziej fascynująca i nieprawdopodobna zarazem. Do licha, ognie płonące w tle, żywiołak ciskający kamieniami, światła, które trzeba wygasić. To już nie brzmiało jak materiał na wywiad, a na książkę. Darcy żałował, że sam tego wszystkiego nie wymyślił – to byłoby doskonale. Normalnie pomyślałby nawet, że kobieta to ubarwiła: sam pewnie by ubarwił. Z drugiej strony, tutaj było tak wielu świadków, że chyba nie ryzykowałaby, że ktoś zarzuci jej kłamstwo.
– Skąd się tam wziął, pani zdaniem? Czyżby rodzina Macmillanów w jakiś sposób zabezpieczyła Polanę?
Niewystarczający sposób, dokończył w myślach. Ale skoro żywiołak atakował i jedną, i drugą stronę, zapewne nie został stworzony ani przez śmierciożerców, ani przez przedstawicieli Ministerstwa.
Z trudem utrzymywał spokojny, uprzejmy wyraz twarzy. Znów ujął pióro i dopisał parę uwag w swoich notatkach – gdy samopiszące pióro w drugim notatniku zapisywało każde słowo historii. Darcy skupił na niej spojrzenie. Czekał nie tylko na odpowiedź na to pytanie, a przede wszystkim… dalszy ciąg tej historii.
Chciał wiedzieć, co było za czarnym ogniem. Nie tylko dlatego, że był dziennikarzem, ale też dlatego, że jako słuchacz uległ tej historii. I to mimo tego, że nie wiedział, że wbiegli tak naprawdę w ogień, w portal, do innego świata.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#9
05.08.2023, 11:22  ✶  

Od wydarzeń Beltane minęły trzy tygodnie, to było mocne wydarzenie, które wstrząsnęło Anglią. Victoria wierzyła, że każdy już wyrobił sobie na ten temat swoje zdanie, swoją opinię – ta jej, przy snuciu opowieści, przedstawiania faktów z jej punktu widzenia, nie była zupełnie potrzebna. Była pracownikiem Ministerstwa i tak większość osób założyłaby, że jej opinia jest albo wymuszona przez pracę, albo uznaliby, że żadnych innych słów nie spodziewali się po aurorce.

- Tak, tak, dokładnie. Nie patrzył kto jest sprzymierzeńcem, a kto wrogiem. Działał tak, jakby jego jedynym celem istnienia było przegonić wszystkich… - wyjaśniła, bo najwyraźniej nie było to wystarczająco jasne w jej opowieści. Nic dziwnego – mogła być trochę chaotyczna, w końcu w kilku słowach opisywała wiele wydarzeń mające miejsce w krótkim odstępie czasu. To rzeczywiście wszystko brzmiało nieprawdopodobnie. I takie skondensowane… Victoria naprawdę momentami była zdumiona, że w ogóle żyła, by móc to wszystko opowiedzieć dalej. Nie wątpiła, że to będzie sensacyjne dla ludzi – bo to, że wiedzieli jaki był skutek wichury to jedno. Ale to, że mogli przeczytać jaki kocioł tam był, jak bardzo wszyscy byli zaskoczeni (Victoria na pewno była…), jak bardzo próbowali się odnaleźć w sytuacji i walczyć z przeciwnikami… - Skąd się wziął… Na to nie znam odpowiedzi. Chyba wszyscy byli po równo zdziwieni, i Śmierciożercy i my. Nie wiem czy to Macmillanowie. Prawdę mówiąc, gdybym musiała spekulować, biorąc pod uwagę, że byliśmy na sabacie ku czci Matki, może to był jej obrońca? – fakt, że pojawił się akurat przy rytualnych ogniskach, że bronił ich… teraz już wiedziała przed czym… to wydawało się najbardziej logicznym wyjaśnieniem. Chociaż może też najbardziej nieprawdopodobnym. Ale Victoria była skłonna w to akurat uwierzyć.

Victoria zamilkła  na chwilę, nie patrząc teraz na Darcyego, tylko gdzieś… gdzieś wyżej, na jakiś regał, może szafkę. Zbliżali się do najtrudniejszego fragmentu tej historii.

- Rozproszyliśmy jeszcze jedno światło, to do którego przodem pobiegła Mavelle. A potem pobiegliśmy wprost w kierunku żywiołaka… czarny ogień był znacznie mniejszy, kiedy się zbliżyliśmy, trochę jakby zaczynał się dopalać, albo zaklęcie przestawało działać. Żywiołak był wtedy chyba zajęty już kim innym, bo nie zwrócił na nas nadmiernej uwagi. Za czarnym ogniem… Nie było niczego specjalnego. Tylko żywiołak i rytualne ogniska. – Victoria lekko zacisnęła palce dłoni, splecione teraz ze sobą. Nie miała planu mówić, że wiedzieli, że ognisko to portal i że wiedzieli to od niej. Przez nią. Że widziała trójkę Śmierciożerców i Voldemorta wcześniej – to było zbyt newralgiczne, lepiej żeby świat czarodziejów o tym nie wiedział, tym bardziej, że sama nie rozumiała co to w ogóle znaczy. Uznała, że… Lepiej opisać to znacznie neutralnie. - To jest ten moment historii, w którym wszystko zaczyna się robić dziwne. Zbliżyliśmy się do ognisk pewni, że musi tam być coś ważnego dla Śmierciożerców. A w następnej chwili już spadaliśmy. To był jak krok nad przepaścią, kiedy nagle tracisz grunt pod stopami i jedyne co możesz zrobić, to spadać. Wokół tylko pustka, cisza i wieczność – przypomnienie sobie tego wszystkiego, uczuć z tym związanych… Jedno to przeżywać to w głowie, a drugie to opowiadać o tym. - Wpadliśmy do wody, pamiętam, że przez kilka sekund nic nie mogłam zrobić nim się wynurzyłam. Wokół nie było żadnych ognisk, nie było żywiołaka, nie było ludzi. Nie było wrzasków, nie było świstu zaklęć. Nie było Polany Ognisk. Był las. Przepiękny – Victoria niemal się uśmiechnęła, kochała kwiaty, kochała rośliny. A tamten las… To była Knieja, ale jednocześnie to nie była Knieja. - Wielkie piękne drzewa, zapach mchu… Bujne rośliny... Była noc. I w tym wszystkim ścieżka martwej trawy, martwych roślin. Jakby przeszedł tamtędy ktoś, od kogo cuchnęło śmiercią tak, że wszelkie życie umierało. Poszliśmy tamtędy - prosto na spotkanie Śmierci. Dopiero teraz, gdy o tym opowiadała, z perspektywy, wiedziała jakie to było kurewsko prawdziwe, ze szli na spotkanie śmierci.

Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#10
05.08.2023, 13:25  ✶  
Darcy z pewnym trudem utrzymał spokój, kiedy Victoria zasugerowała, że żywiołak mógł być obrońcą Matki. Bogowie, zdaniem Lockharta, nie powinni się w nic mieszać: powinni siedzieć sobie gdzieś tam, po drugiej stronie i przyjmować pokorne modły kapłanów. Nie nasyłać ludzi na potwory. I wcale nie podobała się mu myśl, że skoro Voldemort namieszał w czymś bogini… to ta postanowiła się zemścić.
W dodatku nie tylko na śmierciożercach.
- Skoro atakował wszystkich… - zaczął, jakby odrobinę nieśmiało, bo w istocie, bał się i swoich wniosków. Chociaż przecież już chodziły mu po głowie wcześniej, po rozmowie z Heather i Erikiem. Po prostu nie chciał, by były prawdziwe. – Być może oznacza to, że po ataku Bogini jest rozzłoszczona na wszystkich czarodziejów.
I przyjdzie im zapłacić za to, co zrobił Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
Zamrugał, kiedy Victoria podjęła opowieść. Do wody? Wpadli do wody na środku Polany Ognisk? Zaraz jednak przypomniał sobie te wszystkie pogłoski o Limbo. Miejscu, do którego wszyscy zmierzali, ale w którym nie był dotąd żaden żywy czarodziej. Do tej pory Lockhart chyba nie wierzył, że czwórka czarodziei faktycznie tam trafiła, bo jaki to miałoby sens? A może… może faktycznie miał przed sobą nie żywą kobietę, lecz rodzaj nieumarłego? Jak wampir, ghul, opętaniec?
Darcy sięgnął po szklankę i duszkiem wypił parę łyków wody. Z trudem powstrzymał się przed odsunięciem się. Zdecydowanie nie należał do tych czarodziejów, którym nie przeszkadzały te wszystkie „dziwadła”. Jasnowidze czy aurowidze wywoływali w nim po prostu lekki niepokój, ale już potworów czy umarlaków zwyczajnie się bał.
Bądź profesjonalistą, nakazał sam sobie.
– Trafili więc państwo prawdopodobnie… do Limbo. – Do licha, powiedział to. Na głos. Wciąż nie był pewny, czy wierzy Victorii. Ale… chyba tak. Nie ze względu na nią, a ze względu na to, co mówili uzdrowiciele. Jak to ledwo wyrwano ich śmierci. – Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, otworzył tam drogę…
…a więc wbrew temu, co mówił Longbottom, atak wcale nie miał na celu zastraszenia czy bezmyślnego mordowania ani nawet skompromitowania Ministerstwa Magii. Voldemort chciał wejść do Limbo. Może mógł zrobić to tylko podczas sabatu, na Polanie Ognisk? Darcy pośpiesznie to zanotował, chociaż nie był pewny, ile odważy się napisać. Taki wywiad zwróci na niego oczy świata, ale kto wie, czy nie będą to także oczy zwolenników Czarnego Pana?
– Czy tamten świat w Pani odczuciu mocno różnił się od naszego? – zapytał jeszcze.
Czy widzieliście tam umarłych? – miał ochotę spytać, ale ugryzł się w język. Nie chciał spłoszyć Victorii przed punktem kulminacyjnym. Na inne pytania przyjdzie czas później.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Darcy Lockhart (3569), Victoria Lestrange (4568)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa