• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[24 czerwca 1972] Miecz dla Gryfona - wielki dzień || Hjalmar & Dagur

[24 czerwca 1972] Miecz dla Gryfona - wielki dzień || Hjalmar & Dagur
Ulfhednar
a wolf will never be a pet
Hjalmar mierzy koło metra osiemdziesięciu ośmiu wzrostu i jest dobrze zbudowany dzięki ciężkiej harówce w kuźni. Przeważnie nosi swoje jasne włosy spięte w wikiński warkocz z wygolonymi lub krótko obciętymi bokami. Ma zadbany zarost w postaci wąsa i brody, chyba że akurat złapie go chęć na powrót do Islandzkich korzeni i pozwoli mu żyć własnym życiem. Jak na nordyckiego człowieka przystało - ma niebieskie oczy. Mówi w sposób spokojny i powolny z północnym akcentem - jego głos jest dosyć donośny. Na pierwszy rzut oka wydaje się być przyjemnym rozmówcą, który nie wykazuje agresywnych zachowań chociaż jego aparycja może niektórych pomylić.

Hjalmar Nordgersim
#1
31.10.2023, 18:33  ✶  
24 czerwca 1972, Wrota Muspleheimu

Rozżarzony do czerwoności piec mógł sugerować tylko jedno - to już dziś. Dzień w którym należało złożyć cały miecz w jedną, spójną całość. To miało być największe dzieło Hjalmara w całej jego dotychczasowej karierze, zwłaszcza że powoli odchodziło się od wszelkiej maści broni ręcznej czy bojowej i ta sztuka była skazana na wymarcie. Jednak takie zamówienia podnosiło wiarę w człowieka i nadzieję na lepsze jutro - takie gdzie kowalstwo będzie na porządku dziennym.

Młodszy z Nordgersimów od samego ranka harował w kuźni, kręcąc się i szykując wszystko to co było potrzebne. Dźwięki młota, przerywane na krótkie przerwy towarzyszyły od wczesnych godzin porannych, dużo wcześniejszych niż te o których przeważnie zaczynali. Należało nadać odpowiedni kształt oraz wytrzymałość całej konstrukcji. To był najważniejszy cel tego dnia do uzyskania sukcesu, ponieważ tylko tego brakowało aby móc złożyć miecz w całość. Rękojeść oraz wszystkie inne zdobienia były gotowe do montażu i oczekiwały tylko na ostrze, które musiało być najlepszej jakości oraz odpowiednio wykute według najbardziej restrykcyjnych standardów.

Należało odpowiednio zahartować całą stal dlatego Hjalmar rozgrzewał metal do odpowiedniej temperatury, aby jej wewnętrzna struktura mogła się przebudować, a następnie szybko je schładzał. I ta cała operacja była powtarzana kilkukrotnie, aż do uzyskania tego czego oczekiwał od tego ostrza. A przynajmniej tak się młodemu kowalowi wygrywało.

Wszystko szło w najlepsze kiedy to jedno uderzenie młotem złamało całe ostrze, a Hjalmar myślał, że go zaraz rozniesie na kawałki czy małe strzępki - Hóra - przeklął w rodzimym języku, rzucając narzędziem gdzieś w kąt kuźni - Zaraz mnie jasny szlag trafi z tym projektem... - wycedził przez zęby, zapierając się dłońmi o olbrzymi stół w warsztacie. W ten sposób nie chciał dokonać żadnych dodatkowych zniszczeń na terenie ich domu, ponieważ czuł jak narasta w nim gniew i frustracja - No i dlaczego mnie wystawiasz na taką próbę?! - wykrzyczał w niebiosa, jakby ktoś miał mu odpowiedzieć na jego pytanie. Hjalmar czuł się pokrzywdzony przez los, przez świat, przez wszystkich. Dlaczego teraz kiedy potrzebował aby coś mu wyszło, nie udało mu się tego zrobić?

W kuźni nastała cisza, a Nordgersim podniósł młotek i odstawił go na swoje miejsce. Odrzucił zniszczony kawałek metalu, zdając sobie sprawę, że nic z tego nie będzie, a następnie sięgnął po nowy i przystąpił do szykowania całego procesu od początku. Dorzucił węgla do pieca aby temperatura była odpowiednia. Kiedy upewnił się, że tak właśnie było, rozpoczął proces nagrzewania metalu aby zaraz przystąpić do dalszej pracy od samego początku.

Mistrz Dagur
Dagur to mężczyzna obdarzony bardzo wysokim wzrostem (3 metry) i masywną budową ciała, przez co wyróżnia się na tle innych ludzi. Islandczyk ma rude, zwykle utrzymanie w nieładzie włosy, gęstą rudą brodę i zielone oczy. Ubiera się w wygodne, często mugolskie ubrania. Bardzo często można go zastać w narzuconym na codzienne ubrania skórzanym fartuchu i rękawicach ze smoczej skóry, wykorzystywanych podczas pracy w kuźni. Przez swój wzrost i budowę ciała może wywoływać mieszane uczucia u spotykanych na swojej drodze osób i może odstawać swoim zachowaniem od mieszkańców Anglii, jednak jest tak naprawdę serdecznym człowiekiem.

Dagur Nordgersim
#2
06.11.2023, 03:39  ✶  

Dagur doskonale wiedział, ile to zamówienie znaczyło dla jego jedynego syna i dla jego drogi rzemieślnika. Zwłaszcza, że sam planował otworzyć własny warsztat. Dla niego była to kwestia czasu aż syn sam zostanie Mistrzem Kowalskim. Musiał zacząć samemu budować swoją renomę poprzez wykonywanie podobnych zleceń, jak to, którego zrealizowanie powierzył im Laurent Prewett. Postanowił przebywać na terenie kuźni i dyskretnie przyglądać się pracy syna, oczywiście pod pozorem wykonywania swoich zleceń. Nie było nic bardziej irytującego jak bezpośrednie patrzenie kowalowi na ręce. Pozwalał synowi na bycie samodzielnym, nie zamierzając ingerować w ten projekt dopóki nie zostanie o to poproszony i na etapie zaklinania wykonanej przez Hjalmara broni. Jednocześnie pozostawał blisko, gotów udzielić synowi niezbędnego wsparcia.

Dźwięk przełamującego się ostrza Dagur znał bardzo dobrze. Stanowiło to koszmar każdego kowala. Złość niczemu nie pomagała. Jedynie co można było zrobić to zacząć całą pracę od nowa.

— Ze stalą trzeba jak z kobietą - z wyczuciem i pewnością w gestach. Uspokój się, zrób sobie parę minut przerwy na parę łyków piwa i zacznij od nowa. — Zwrócił się do syna uspokajająco, przekazując mu jedną ze swoich mądrości i zachęcając go do odłożenia na chwilę młota na rzecz chwycenia kufla pełnego chłodnego piwa. W tym fachu gniew i frustracja nie były wskazane. Pod ich wpływem nietrudno o nieszczęście.

— To próba twojego doświadczenia, ale także testujesz samego siebie przeciwko swoim wszystkim słabościom, sprawdzasz swoją umiejętność radzenia sobie z niepowodzeniem. Możesz się poddać albo udowodnić przede wszystkim sobie, że tego dokonasz, podnosząc się z kolan po odniesionej porażce. One również nas kształtują, na wzór stali. — Podzielił się z nim kolejną prawdą, zdobytą przed lata. To od jego syna zależało czy będzie jak to przełamane ostrze czy zostanie zahartowany po raz kolejny, stając się jeszcze twardszym.

Niezależnie od tego, czy jego słowa wywarły pożądany wpływ na jego pierworodnego, czy sam doszedł do tego wniosku, zadowolony powrócił do swojej pracy widząc że młodszy Nordgersim sięga po nową bryłę stali i zaczyna cały proces od nowa. Wierzył, że tym razem mu się uda.

Ulfhednar
a wolf will never be a pet
Hjalmar mierzy koło metra osiemdziesięciu ośmiu wzrostu i jest dobrze zbudowany dzięki ciężkiej harówce w kuźni. Przeważnie nosi swoje jasne włosy spięte w wikiński warkocz z wygolonymi lub krótko obciętymi bokami. Ma zadbany zarost w postaci wąsa i brody, chyba że akurat złapie go chęć na powrót do Islandzkich korzeni i pozwoli mu żyć własnym życiem. Jak na nordyckiego człowieka przystało - ma niebieskie oczy. Mówi w sposób spokojny i powolny z północnym akcentem - jego głos jest dosyć donośny. Na pierwszy rzut oka wydaje się być przyjemnym rozmówcą, który nie wykazuje agresywnych zachowań chociaż jego aparycja może niektórych pomylić.

Hjalmar Nordgersim
#3
15.11.2023, 21:46  ✶  

- Tylko kobieta nie pęka jak ta pierdolona stal - wyrzucił z siebie gniew, wsłuchując się w słowa ojca - Kilka uderzeń i by przecież było gotowe no... - dodał, biorąc łyk zimnego piwa. Dagur znał swojego syna jak mało kto - wiedział, że taki argument do niego przemówi. Prawdę mówiąc to zimne piwo działało na wściekłego kowala jak woda z rozgrzanym metalem - hartowała duszę i ostrze - Wiem, wiem. Za bardzo mi po prostu zależy na tym aby to było dobrze wykonane. Nie może być żadnego partactwa - tylko prawdziwe fachostwo - wyjaśnił, odstawiając kufel na bok - Nigdy się nie poddam. Prędzej osiwieje kując ten miecz, niż się poddam i zrezygnuję. Nic z tych rzeczy. Nie, nie, nie... - tłumaczył się już chyba przed samym sobą, niż przed swoim Mistrzem - Nordgersimowie nie są zwykłą rodziną. Nasze nazwisko jest znane i szanowane na całej Islandii. Nie mogę zawieźć nikogo - naszych przodków ani Ciebie - dodał, trochę się motywując do dalszego działania. Hjalmar potrzebował porozmawiać chyba z samym sobą... tak po prostu.

Dorzucony węgiel zaraz zajął się ogniem, powodując że temperatura ponownie wzrosła i była wystarczająca. Zaraz złapał pewnie szczypce, którymi następnie pochwycił kawałek metalu i czym prędzej włożył go do środka aby się ogrzał. Skrzętnie pilnował czy cała procedura postępuje zgodnie z zasadami sztuki i kiedy tylko mógł zacząć kuć - zaczął to robić. Wewnątrz kuźni zaraz dało się usłyszeć odgłosy młota, który raz za razem uderzał w przyszłe ostrze. Im dłużej to robił, tym ten kawałek metalu coraz bardziej przypominał ostrze. Co jakiś czas oczywiście chłodził je w beczce z wodą - w końcu hartowanie też było bardzo ważnym elementem.

Kilkaset, a nawet kilka tysięcy uderzeń później należało sprawdzić czy to jest to czego potrzebował do szczęścia. Uderzył raz z lewej, raz z prawej i czym prędzej skierował rozgrzany do czerwoności metal w kierunku wody. Zawahał się przez kilka sekund, spoglądając na ojca jakby oczekiwał potwierdzenia czy zgody na dalszą pracę. Oczywiście było to raczej poglądowe, ponieważ i tak schłodził ostrze. Trzymał je tam przez dobrą minutę, aż w końcu je wyciągnął, chociaż bał się tego co zaraz ujrzy.


Dwa rzuty na sprawdzenie wykonania ostrza. Korzystam z rzemiosła.
Rzut Z 1d100 - 38
Slaby sukces...

Rzut Z 1d100 - 11
Akcja nieudana
Mistrz Dagur
Dagur to mężczyzna obdarzony bardzo wysokim wzrostem (3 metry) i masywną budową ciała, przez co wyróżnia się na tle innych ludzi. Islandczyk ma rude, zwykle utrzymanie w nieładzie włosy, gęstą rudą brodę i zielone oczy. Ubiera się w wygodne, często mugolskie ubrania. Bardzo często można go zastać w narzuconym na codzienne ubrania skórzanym fartuchu i rękawicach ze smoczej skóry, wykorzystywanych podczas pracy w kuźni. Przez swój wzrost i budowę ciała może wywoływać mieszane uczucia u spotykanych na swojej drodze osób i może odstawać swoim zachowaniem od mieszkańców Anglii, jednak jest tak naprawdę serdecznym człowiekiem.

Dagur Nordgersim
#4
02.12.2023, 17:03  ✶  

— Na szczęście. Wiesz co mam na myśli, synu — Zwrócił się do swojego pierworodnego. Jako rzemieślnik doskonale rozumiał targającą nim złość. Jednocześnie nie uważał aby ona była wskazana. Musiała znaleźć swoje ujście w zdrowy i bezpieczny dla otoczenia sposób. Hjalmar zdecydowanie nie powinien iść w jego ślady i rzucać toporem albo młotem. — Tak to już jest w tym fachu, synu. — Dagur doskonale wiedział, że życie to pasmo zwycięstw, przeplatających się z porażkami i trzeba z nich wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski na przyszłość. Zawsze to wydawało mu się lepszym rozwiązaniem, niż poddanie się. A to nie leżało w ich naturze.

— Skoro ci na tym zależy to będziesz pracować dopóki nie osiągniesz postawionego sobie celu. Pamiętaj jednak o odpoczynku. Zmęczony rzemieślnik to mało wydajny rzemieślnik. Nie chciałbym też posyłać na gwałt po uzdrowiciela przez to, że przywaliłeś sobie młotem w dłoń. — Bardzo cieszył go wykazywany przez jego syna zapał do pracy i determinacja do osiągania powziętych sobie celów, jednak czasem starał się je studzić. Dla dobra Hjalmara.

— W istocie, nie jesteśmy zwykłą rodziną i jesteśmy znani oraz szanowani w naszej ojczyźnie. Nie zawiedziesz ich, a tym bardziej mnie. — Kiedy wypowiadał się o ich rodzinie i posiadanej przez nich reputacji to w jego głosie pobrzmiewała wyraźna duma. Z ich jestestwa, ale również z syna. Hjalmar nie odwrócił się od rodzinnego dziedzictwa. W jego oczach jest synem, którego zawsze chciał mieć.

Po powrocie do swojej pracy, Dagur czasem spoglądał w stronę syna i liczył, że tym razem on zdoła wykuć to ostrze i że ono spełni jego oczekiwania. Jeśli tak będzie to będzie mógł przejąć nad nim prace i nałożyć na nie odpowiednie runy. Powinien zacząć uczyć tego syna, aby sam mógł tworzyć magiczne bronie i pozostałe przedmioty. Była to bardzo przydatna umiejętność.

Ulfhednar
a wolf will never be a pet
Hjalmar mierzy koło metra osiemdziesięciu ośmiu wzrostu i jest dobrze zbudowany dzięki ciężkiej harówce w kuźni. Przeważnie nosi swoje jasne włosy spięte w wikiński warkocz z wygolonymi lub krótko obciętymi bokami. Ma zadbany zarost w postaci wąsa i brody, chyba że akurat złapie go chęć na powrót do Islandzkich korzeni i pozwoli mu żyć własnym życiem. Jak na nordyckiego człowieka przystało - ma niebieskie oczy. Mówi w sposób spokojny i powolny z północnym akcentem - jego głos jest dosyć donośny. Na pierwszy rzut oka wydaje się być przyjemnym rozmówcą, który nie wykazuje agresywnych zachowań chociaż jego aparycja może niektórych pomylić.

Hjalmar Nordgersim
#5
03.12.2023, 23:17  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.12.2023, 23:55 przez Hjalmar Nordgersim.)  

Kolejna próba się właśnie zakończyła. Hjalmar wahał się przez kilka moment, aby przyjrzeć się temu co stworzył. Z jednej strony nic nie pękło... Ale czy to było wystarczającej jakości? Czy to było coś, co zadowoli ich klienta? - To nie jest jeszcze to... - odparł ni to do ojca, ni to do siebie. Chociaż może trochę do Dagura, chcąc go niejako poinformować o postępach? - Widzę po tym ostrzu, że to nie jest to czego potrzebujemy - stwierdził. Nie raz, a nawet nie dwa razy widział jak powinno wyglądać dobre i wytrzymałe ostrze. Starszy z Nordgersimów nie raz mu to pokazywał, a on jako dobry i trochę niesforny uczeń, zapamiętał to.

- Spokojnie... Spokojnie. Do trzech razy sztuka... - dodawał sobie otuchy, łapiąc kolejny kawałek metalu, odrzucając to ostrze. Na całe szczęście te wszystkie próby były wliczone w koszta produkcji - Teraz musi się już udać - rzekł na głos i rozpoczął kolejny żmudny proces przygotowywania metalu, aby następnie móc przystąpić do jego hartowania. W tym momencie nie pozostawało nic innego jak po raz kolejny zagłuszać myśli wszystkich domowników, chcąc wykuć jak najlepsze ostrze.


Kilkaset? Kilka tysięcy uderzeń? Na pewno jakiś czas później, kiedy ostrze nabrało już odpowiednich kształtów oraz mogło być już gotowe, Hjalmar przestał uderzać, sprawiając, że w kuźni nastała głucha cisza. Nordgersim nabrał powietrza w płuca i wyciągnął ostrze z beczki pełnej wody. To jest to! Wygląda przepięknie... zaniemógł na widok tego co zobaczył - Mamy to! Mamy to ojcze! - wykrzyczał w pełnej dumie na swój wyczyn - Udało się. Mamy dobre ostrze! - powtórzył, wszak sam w to chyba nie do końca wierzył. Odłożył je jednak bardzo ostrożnie na blat i ruszył do swojego ojca, aby go uścisnąć z tego całego szczęścia - Potrzebuję jeszcze około godziny, aby go złożyć w całość i dodać zdobienia, które prawie są gotowe. Potem wchodzi Twoja cześć - przyznał, zbijając z ojcem tak zwanego misiaczka. Gdyby nie to, że jeszcze mieli trochę roboty do zrobienia, to sięgnąłby ze szczęścia po jakąś flaszkę.

- Wracam do pracy. Zanim się obrócisz, miecz będzie gotów, abyś mógł go zaklnąć - zapewnił i zgodnie z tym co zapowiedział, wrócił do stołu, aby złożyć miecz w całość. Kiedy najtrudniejsza część była gotowa, zabrał się za przygotowanie reszty. Zamontował ostrze w ładnie zdobionej rękojeści, która została wykonana tak jak zażyczył tego sobie Laurent, a następnie upewnił się, że wszystko będzie dobrze się trzymać. Będzie dobrze pomyślał, badając go z każdej strony. Miecz prezentował się tak jak powinien - idealnie. Hjalmar dodał jeszcze tylko inicjały do broni, aby można było odróżnić kowala, który wykonał tą broń. W ten sposób, na samym dole ostrza, drobnym drukiem zostało wykute - HBN - VI 72, co znaczyło nic innego jak - Hjalmar Björn Nordgersim - czerwiec 1972.

- Proszę ojcze. Teraz Twoja część - rzekł do Dagura, prezentując mu miecz, który przyniósł owinięty w płótno - Mam nadzieję, że pójdzie Ci dobrze, wszak ciężko nam będzie sprawdzić czy on rzeczywiście... potrafi odpędzić czarną magię - dodał, przekazując gotowy produkt w ręce Mistrza ich kuźni.


Dwa rzuty na próbę wykucia ostrza i złożenia miecza. Korzystam z rzemiosła.
Rzut Z 1d100 - 60
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 68
Sukces!
Mistrz Dagur
Dagur to mężczyzna obdarzony bardzo wysokim wzrostem (3 metry) i masywną budową ciała, przez co wyróżnia się na tle innych ludzi. Islandczyk ma rude, zwykle utrzymanie w nieładzie włosy, gęstą rudą brodę i zielone oczy. Ubiera się w wygodne, często mugolskie ubrania. Bardzo często można go zastać w narzuconym na codzienne ubrania skórzanym fartuchu i rękawicach ze smoczej skóry, wykorzystywanych podczas pracy w kuźni. Przez swój wzrost i budowę ciała może wywoływać mieszane uczucia u spotykanych na swojej drodze osób i może odstawać swoim zachowaniem od mieszkańców Anglii, jednak jest tak naprawdę serdecznym człowiekiem.

Dagur Nordgersim
#6
31.03.2024, 14:10  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.05.2024, 01:16 przez Dagur Nordgersim.)  

Słysząc słowa swojego potomka uśmiechnął się pod nosem. Każdy młody rzemieślnik zadawał sobie podobne pytania. On również. Istotne było ufanie swoim instynktom i własnemu doświadczeniu. Oby tych rzeczy nie brakowało jego pierworodnemu. Jego rolą jako mistrza rzemiosła być wobec swojego pomocnika szczerym. Jeśli wykuta przez niego broń miała wady konstrukcyjne albo doszło do błędu w sztuce to powinien o tym go poinformować. taki aby klient otrzymał produkt najwyższej jakości. Jako ojciec z kolei ufał osądowi swojego syna. Pozostawał świadom, że w końcu stanie na wysokości zadania i przekaże ich klientowi doskonałą broń, zgodnie ze standardami ich firmy i sztuką kowalską z ich ojczystych stron.

— Jeśli uznajesz, że nie jest to wystarczającej jakości to tak jest. Zadowoli ciebie to i zadowoli klienta. Ufaj swojemu instynktowi i doświadczeniu. — Wyrażając swoje zdanie, uśmiechnął się pod nosem. Kogoś innego na miejscu swojego syna najpewniej zbeształby za przedłużanie w czasie realizacji tego zamówienia i marnowanie materiału, nawet jak niedoskonałe ostrze można było zawsze przetopić i stworzyć z tego kawałka stali narzędzia albo sztućce. — Zacznij od nowa. Potem przetopisz je i stworzysz narzędzia. — Zachęcił go w pierwszej kolejności, następnie wydając mu odpowiednie polecenie. Tym sposobem nic się nie zmarnuje.

Dagur wrócił do swojego zajęcia, do rytmicznego uderzania młotem o spoczywający na kowadle metal, stanowiący dla niego prawdziwą symfonię. Pozostali domownicy do tego byli przyzwyczajeni, wszak przenieśli się do innego kraju i nie porzucili swojej codziennej rutyny.

— Odpukaj w niemalowane i odpluj na szczęście. — Poradził swojemu pierworodnemu, który potrzebował dodać sobie otuchy jakby miał zrobić to po raz pierwszy. — Chodzi o to, że klientem jest brat twojej dziewczyny? — Zaczął podpytywać swojego pierworodnego w trakcie wykonywania swoich obowiązków. Praca w kuźni sprzyjała męskim rozmowom.

W tym czasie również i on skończył swoją pracę, odkładając po raz kolejny swoje narzędzia. Kiedy Hjalmar zakończył wykuwanie ostrza, postanowił poczekać na to aż on pokaże mu dzieło swoich rąk. Jednocześnie wiedział, że to zajmie jeszcze trochę czasu - samo wykucie ostrza to nie wszystko. Zaśmiał się w głos kiedy syn podszedł do niego aby go uścisnąć. Zamknął swojego pierworodnego w objęciach potężnych ramion.

— Jak skończysz składać miecz i nakładać zdobienia to przynieś go do mnie. — Powiedział kiedy wypuścił swojego syna z objęć. Z pewnością będzie trzeba to odpowiednio uczcić, jak tylko broń trafi w ręce klienta i spełni jego oczekiwania. — W takim razie zrobię sobie chwilkę przerwy. — Postanowił posprzątać swoje stanowisko pracy, a kiedy to uczynił to usiadł na jednym z krzeseł. Podniósł się dopiero z niego na dźwięk słów młodszego Nordgersima.

— To doprawdy wspaniała broń. Jestem z ciebie dumny, synu. — Pochwalił swojego pierworodnego, spoglądając z dumą w oczach i zachwytem wywołanym prezentowanym mu mieczem. — Jest na to spora szansa, że uda mi się go właściwie zapieczętować. Tego dowiemy się od naszego klienta. Najwyżej wprowadzimy poprawki. — Odrzekł ujmując w obie dłonie owinięty w płótno miecz. Podążył w nim stronę stołu narzędziowego, na którym ułożył to ostrze i sięgając po swoją różdżkę przystąpił do rycia run na lśniącą klingę miecza, licząc na to, że metal wystarczająco dobrze wchłonie zawartą w tych runach magię. Na niej również zamierzał wyryć swój podpis w postaci wzoru przybierającego formę plecionki. Pozostawał on wystarczająco subtelny i łatwy do wplecenia w inne zdobienia.


Rzucam 2k100 na pieczętowanie (WoŚ)
Rzut Z 1d100 - 83
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 42
Slaby sukces...
Ulfhednar
a wolf will never be a pet
Hjalmar mierzy koło metra osiemdziesięciu ośmiu wzrostu i jest dobrze zbudowany dzięki ciężkiej harówce w kuźni. Przeważnie nosi swoje jasne włosy spięte w wikiński warkocz z wygolonymi lub krótko obciętymi bokami. Ma zadbany zarost w postaci wąsa i brody, chyba że akurat złapie go chęć na powrót do Islandzkich korzeni i pozwoli mu żyć własnym życiem. Jak na nordyckiego człowieka przystało - ma niebieskie oczy. Mówi w sposób spokojny i powolny z północnym akcentem - jego głos jest dosyć donośny. Na pierwszy rzut oka wydaje się być przyjemnym rozmówcą, który nie wykazuje agresywnych zachowań chociaż jego aparycja może niektórych pomylić.

Hjalmar Nordgersim
#7
14.04.2024, 22:32  ✶  

To była prawda. Nic się w kuźnie nie marnowało. Źle wykute ostrze można było przetopić i wykorzystać raz jeszcze - nie było z tym najmniejszego problemu. Ich fach miał to do siebie, że dopóki rozchodziło się o sam metal, ten był wielokrotnego użytku. Dużo gorzej było ze wszelkiej maści zdobieniami czy kamieniami szlachetnymi - tych nie bardzo dało się odzyskać w razie czego. Raz zrobione, musiały takie pozostać, a jedna pomyłka mogła kosztować bardzo wiele wysiłku i pieniędzy.

Porady ojca były jak najbardziej trafne i tak też należało zrobić. Nic więc dziwnego, że odpukał w kawałek drewna, który był przygotowany do przygotowywania trzonków od narzędzi. Nie omieszkał też splunąć w kierunku żaru, który zaraz przetrawił to co się w nim znalazło. Ten żywioł był przepotężny i nie brał jeńców, a Nordgersimowie balansowali na krawędzi, próbując go oswoić w swoim fachu i dłoniach. Co by nie mówić - szło im całkiem nieźle.

- No nie przecież... To jak normalny klient... - bronił się, przejeżdżając dłonią po swoim karku - Staram się równie mocno dla każdego innego człowieka, który coś u nas zamówi - zapewnił ojca. Nie chciał przecież, aby Dagur myślał, że jest inaczej, ponieważ tak nie było. Hjalmar może odrobinę bardziej chciał się pokazać z dobrej strony jako osoba, która ma ten fach w rękach. Może też chciał, aby wszystko było perfekcyjnie?

W końcu skończył swoją część i przekazał miecz w ręce swojego ojca. Zdobienia również znalazły się tam gdzie miały być. Całość tworzyła wspaniałą kompozycję, która przewyższała najszczersze oczekiwania rzemieślnika, który wykonał pierwszą część zadania. On był po prostu przepiękny.

- To prawda. To chyba najgrosze w tej części miecza - zgodził się z ojcem - Bo ciężko nam będzie sprawdzić czy to rzeczywiście się stało czy też nie. Gorzej tylko, że gdyby pięczetowanie spełzło na niczym i wykorzystałby go do obrony przed czarną magią... cóż... - poklepał się po brodzie - Mogło by być trochę źle? - rozłożył ręce bo nie bardzo wiedział co innego mogliby z tym faktem zrobić. Nordgersim wierzył w umiejętności swojego ojca i wiedział, że to fachowiec jakich mało na Islandii, a co dopiero w tej Anglii, której fach nie dorastał im do pięt.

- Nie będę przeszkadzał. Pójdę coś porobię w składziku, aby Ci się tutaj nie kręcić - poinformował i czym prędzej zniknął w pomieszczeniu obok. Hjalmar miał zamiar wykorzystać ten czas do zrobienia porządków i poukładania narzędzi na zapleczu. W międzyczasie miał zamiar wsłuchiwać się w słowa Dagura, modląc się o to, aby poszło mu jak po maśle.

Kiedy w kuźni nastała cisza, wyłonił się ze składziku, aby przyjrzeć się sytuacji, która panowała w ich warsztacie. Starszy z Nordgersimów nie wyglądał na zdenerwowanego, a miecz był w całości. Z daleka to wyglądało wspaniale i runy, które zostały tam nałożone, również takie były. Im bliżej miecza podchodził tym bardziej był pewien o majestacie ich dzieła.

- Wygląda przepięknie, nie sądzisz? Teraz, kiedy dodałeś swoją część to wygląda sto razy lepiej. Przysięgam! - przyłożył dłoń do piersi, aby pokazać swoje czyste intencje odnośnie tego dzieła - Nie pozostaje mi chyba nic innego jak przez kilka następnych dni go dopieścić i naostrzyć. Później wyślę list do Laurenta gdzie powiadomię go o sukcesie naszej pracy. Zorganizuję też odpowiednią skrzynkę na ten miecz, aby móc go przetransportować w odpowiedni sposób - dodał - Oczywiście do pana Prewetta wyślę list dopiero jak miecz będzie perfekcyjny, ostry, a skrzynia będzie równie wspaniała - poklepał ojca po plecach.

Wykonali dzisiał kawał dobrej roboty. Nikt już im nie wmówi, że nie są fachowcami najwyższej klasy. To był dowód na ich umiejętności, które od pokoleń były przekazywane z ojca na syna i tak dalej. Dali z siebie wszystko.

Mistrz Dagur
Dagur to mężczyzna obdarzony bardzo wysokim wzrostem (3 metry) i masywną budową ciała, przez co wyróżnia się na tle innych ludzi. Islandczyk ma rude, zwykle utrzymanie w nieładzie włosy, gęstą rudą brodę i zielone oczy. Ubiera się w wygodne, często mugolskie ubrania. Bardzo często można go zastać w narzuconym na codzienne ubrania skórzanym fartuchu i rękawicach ze smoczej skóry, wykorzystywanych podczas pracy w kuźni. Przez swój wzrost i budowę ciała może wywoływać mieszane uczucia u spotykanych na swojej drodze osób i może odstawać swoim zachowaniem od mieszkańców Anglii, jednak jest tak naprawdę serdecznym człowiekiem.

Dagur Nordgersim
#8
12.05.2024, 00:08  ✶  

— Nie ma w tym nic złego, synu, że chcesz przypodobać członkom rodziny swojej dziewczyny. Jednak powinieneś skupić się na jej ojcu, jeśli chcesz aby przyjęła nasze nazwisko podczas waszego ślubu. Jeśli myślisz o niej poważnie to też powinieneś zapoznać swoją wybrankę z naszymi tradycjami. Wymiana podarków jest istotnym elementem zaślubin. Pierwszy dar może zostać kupiony, to wyraz tego jak dobrze znasz ukochaną albo ukochanego - będziesz wiedział, co wybrać. Drugi powinien być wytworem twoich rąk - to świadectwo twojej zaradności. Trzeci to coś, co jest dla ciebie bardzo istotne i budzi konkretne wspomnienia, dla przykładu. Nie możesz też zapomnieć o podarku dla ojca - drogim alkoholu, cygarach albo jeśli wiesz, co ceni to dla przykładu broń. Podstawą jest jednak rozmowa. — Dagur doskonale wiedział, kiedy jest może sobie pozwolić na naigrywanie się z własnego pierworodnego i był czas, kiedy musiał wejść w rolę ojca i teraz na to był doskonały moment przez udzielenie swojemu synowi kilku cennych rad, skoro byli w kuźni sami i mogli porozmawiać jak ojciec z synem. Może Hjalmarowi nie śpieszyło się do ożenku, ale on chciał mieć już wnuki. Tym bardziej, że w przypadku jego pierworodnego była na to spora szansa. Jak dotąd nic nie wskazywało na to, aby młodszy Nordgersim zamierzał przedstawić mu jakiegoś młodzieńca. Nie zaprosił też do nich Pandory.

— Na dwoje babka wróżyła - albo się uda albo się nie uda. Jak dotąd nie otrzymaliśmy zatrzęsienia skarg... choć w tym przypadku, gdyby nałożone przeze mnie pieczęcie okazały się za słabe to... skutki okazałyby się opłakane. Niemniej... ktokolwiek postanawia mierzyć się z czarnoksiężnikami będąc jak najlepiej wyposażonym musi nastawić się na trudną walkę i wszystkie jej konsekwencje. — Odpowiedział swojemu synowi ze stosowną do ich rozmowy powagą, nie zamierzając bagatelizować sytuacji. Jednocześnie starał się do tego podchodzić ze zdrowym rozsądkiem. Nie bez powodu poinformował ich klienta o tym, że w jego ręce złożą niesprawdzoną pod tym względem broń. Być może przyjdzie się im dowiedzieć o tym, jak wykonany przez nich oręż sprawdza się podczas walki.

— Będę musiał zacząć cię tego uczyć, zaczynając od teorii a dopiero potem przejdziemy do praktyki na przedmiotach codziennego użytku. — Zapowiedział Hjalmarowi zanim on zdecydował się udać do składziku z zamiarem zrobienia porządków czy po prostu tam posiedzenia, możliwe że celem uniknięcia przelatujących przez kuźnię narzędzi gdyby jego ojcu nie udałoby się zapieczętować tego miecza. Tym razem nie miało do tego dojść i wszystkie narzędzia pozostały na swoim miejscu.

— Jest doskonały. Jak wszystko, co dotąd opuściło naszą kuźnię. — Przyznał swojemu pierworodnemu rację, spoglądając na niego z charakterystycznym błyskiem w oku. W jednym rozumiał gobliny - w tym, że uważają, że wykuty przez nie przedmiot należy do wytwórcy zamiast do posiadacza, któremu jest w zasadzie wypożyczany i po jego śmierci powinien wrócić do goblinów. Jednak on nie mógł wymagać tego, że rodziny nabywców zwrócą jego rodzinie po ich śmierci wytwory ich rąk.

— Ostatnie szlify to podstawa. Rozważam wybranie się wraz z tobą, choćby po to aby na własne oczy ujrzeć reakcję naszego klienta. — Odpowiedział z ciepłym uśmiechem, samemu zamykając na moment w ojcowskim uścisku swojego syna. To zamówienie mogło im otworzyć drzwi do nowych klientów o bardzo głębokich kieszeniach.

Ulfhednar
a wolf will never be a pet
Hjalmar mierzy koło metra osiemdziesięciu ośmiu wzrostu i jest dobrze zbudowany dzięki ciężkiej harówce w kuźni. Przeważnie nosi swoje jasne włosy spięte w wikiński warkocz z wygolonymi lub krótko obciętymi bokami. Ma zadbany zarost w postaci wąsa i brody, chyba że akurat złapie go chęć na powrót do Islandzkich korzeni i pozwoli mu żyć własnym życiem. Jak na nordyckiego człowieka przystało - ma niebieskie oczy. Mówi w sposób spokojny i powolny z północnym akcentem - jego głos jest dosyć donośny. Na pierwszy rzut oka wydaje się być przyjemnym rozmówcą, który nie wykazuje agresywnych zachowań chociaż jego aparycja może niektórych pomylić.

Hjalmar Nordgersim
#9
03.06.2024, 18:30  ✶  

Ciężko było się nie zgodzić z ojcem. Miał bardzo wiele racji w swoich słowach. Tradycja w rodzinie Nordgersimów była niczym fundament ich rodu. Z pradziada na dziada. Z ojca na syna i tak dalej. Wszystko kręciło się wokół tych samych zasad i skoro działało, to po co było to zmieniać? Dokładnie tak samo jak z ich zawodem - sztuką, którą trudzili się od pokoleń.

- Oczywiście, że tak ale to dopiero na ślubie przecież, czyż nie? - zapytał, chcąc jeszcze sprostować co nie co, ponieważ nie pamiętał jak to dokładnie było - Pierwsze nie powinno być trudne. Na pewno na coś się wtedy zdecyduję. Z drugim najmniejszy problem, ponieważ jedyną opcją będzie coś, co będzie pracą moich własnych rąk. Trzecie to... - rozejrzał się po kuźni, biorąc parę swoich rękawic, które dostał przed laty od swojego ojca na zakończenie szkoły - Chyba one. Nie wyobrażam sobie, aby mogła otrzymać co innego. To w końcu najwspanialszy prezent jaki mogłem kiedykolwiek otrzymać za ukończenie Durmstrangu - uśmiechnął się pod nosem, przyglądając tym odrobinę zużytym, ale dalej dobrym rękawicom. Przeszły bardzo wiele - tak jak oni. Wiele wyrzeczeń, a jeszcze więcej trosk. To jednak tylko ich budowało - sprawiało, że w każdy kolejny dzień wchodzili z coraz większym bagażem doświadczeń.

- Prawda. Szkoda tylko, że broń biała utraciła tak wiele na przestrzeni lat... Kiedyś to musiał być prawdziwy zaszczyt, aby móc pracować w takim fachu - rozmarzył się na dobrą sekundę - Nasi przodkowie to musieli być traktowani prawie jak jacyś królowie z ich fachem - dodał pogodnie. Hjalmar oczywiście też nie bagatelizował tych wszystkich nekromantów czy innych czarnoksiężników. Do tych - pomimo wielkiej niechęci, a nawet nienawiści - trzeba było mieć pewnego rodzaju szacunek, a może nawet respekt? Tak, aby cenić ich możliwości siania zniszczenia.

Starszy z Nordgersimów miał rację. Pięczetowanie to była bardzo przydatna umiejętność, chociaż jego syn nie był pewien, czy przypadkiem nie wolałby bardziej skupić się na samym jubilerstwie. W końcu miał plany, aby założyć warsztat na Pokątej, a tam przecież nie byłby w stanie posiadać zakładu kowalskiego. Jedynie jubiler czy złotnik wchodził tam w rachubę. Jednak czy było w tym coś złego? Dla Hjalmara nie, chociaż Dagur mógł mieć inny pogląd na tę sytuację.

Im dłużej patrzył na ten miecz, tym coraz większą napawał się dumą. W końcu to było dzieło spod ich młota. Dziesiątki, jak nie setki godzin spędzili, aby wyglądało to tak pięknie jak teraz. Nie mówiąc już o tych wszystkich próbach wykonania ostrza z jak najlepszego stopu metali.

Dobrze, że starszy Nordgersim nie wspomniał nic o tych goblinach, wszak inaczej Hjalmar zacząłby się zastanawiać nad tym, aby załatwić ojcu jakieś spotkanie z tymi "szkodnikami". Może powinien był mu wykombinować jakąś wycieczkę do Gringotta?

- Z wielką chęcią ale... - przełknął ciężej ślinę - Preferowałbym się spotkać z Laurentem w cztery oczy, ponieważ chciałbym go przy okazji podpytać o parę kwestii związanych z ich rodziną. W końcu nie mógłbym poślubić Pandory bez błogosławieństwa jej ojca dla takiej sprawy - wyjaśnił. Hjalmar miał nadzieję, że ojciec zrozumie jego postawę. Chciał porozmawiać jak przyszły szwagier z przyszłym szwagrem... oczywiście, jeżeli wszystko pójdzie dobrze.

Mistrz Dagur
Dagur to mężczyzna obdarzony bardzo wysokim wzrostem (3 metry) i masywną budową ciała, przez co wyróżnia się na tle innych ludzi. Islandczyk ma rude, zwykle utrzymanie w nieładzie włosy, gęstą rudą brodę i zielone oczy. Ubiera się w wygodne, często mugolskie ubrania. Bardzo często można go zastać w narzuconym na codzienne ubrania skórzanym fartuchu i rękawicach ze smoczej skóry, wykorzystywanych podczas pracy w kuźni. Przez swój wzrost i budowę ciała może wywoływać mieszane uczucia u spotykanych na swojej drodze osób i może odstawać swoim zachowaniem od mieszkańców Anglii, jednak jest tak naprawdę serdecznym człowiekiem.

Dagur Nordgersim
#10
07.07.2024, 13:11  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.07.2024, 13:13 przez Dagur Nordgersim.)  

— Przed ślubem, chłopcze. To wszystko powinno mieć miejsce przed waszym ślubem. — Odpowiedział swojemu synowi tak poważnie jak to tylko możliwe w obecnej sytuacji. — Nie będzie to dla was trudne, jeśli się naprawdę dobrze znacie i zgodzicie się przyjąć owe podarki. To tradycja niespotykana w tych stronach, jednak nie powinieneś od niej odstępować. — Dopowiedział, ciesząc się w duchu, że jego pierworodny w taki sposób podszedł do obowiązującej w ich rodzinie tradycji.

— Nawet nie wiesz, jak cieszą mnie twoje słowa, synu. — Dagur wypowiedział te słowa zaskakująco miękkim głosem, mrugając powiekami o jeden raz za dużo w krótkim czasie. To wcale nie było poruszenie wywoływane słowami swojego jedynego syna. Po prostu wpadło mu coś do oka. Naprawdę udał mu się ten chłopak, choć wymagało to od jego żony i od niego samego wiele wyrzeczeń i drugie tyle zmartwień. Wiele dla niego to znaczyło, że te bardzo sfatygowane są dla Hjalmara bardzo istotne. Od tego naprawdę mogło zrobić się mu tak ciepło na sercu.

— Postęp wydaje się być nieunikniony. Nie zawsze on jest tak dobry jak się wydaje, gdyż grzebie on w mrokach dziejów wiele istotnych rzeczy oraz wspaniałe tradycje. Czarodzieje od zawsze używali różdżek, natomiast mieczy wyłącznie w szermierce. Broń biała znalazła większe zastosowanie u mugoli. Dla nich nasi przodkowie wykuli jej bardzo wiele. Zaszczyt... to prawda. — Dagur z rozwagą odpowiedział na słowa swojego pierworodnego, który w tym momencie pozwolił sobie na rozmarzenie. — Z tym traktowaniem niczym królowie bym polemizował... ale byli bez pewnością bardzo szanowani przez społeczeństwo i wodzów. — Dagur doskonale wiedział, że w przeszłości każdy musiał znać swoje miejsce i rozsądnie było trzymać rękę na pulsie, tak aby nie zachłysnąć się władzą ani społecznym poważaniem. Niemniej nie sposób temu zaprzeczyć, że bez wprawnego kowala każda osada ich przodków znacznie gorzej prosperowała, a też nie miał kto wyrywać zębów.

Rolą ojca nie jest stanie na drodze własnym dzieciom, tylko pokierowanie nim aby obrał dla siebie właściwą drogę. Tego zamierzał się trzymać. Jeśli jego syn zdecyduje się otworzyć ten zakład to jedynie zostanie postawiony przed koniecznością znalezienia sobie pomocnika.

— Przecież nie siedziałbym z wami. Jeszcze nie poznałem ojca twojej dziewczyny i to byłby dobry moment na poznanie go. — Dagur rozumiał postawę swojego syna i zamierzał uszanować jego życzenie, ale też nie mógł zaprzeczyć, że to byłby dobry moment na rozmowę dwóch ojców.

— Opuśćmy kuźnię, synu. Wystarczy na dzisiaj tej roboty. — Zaordynował z uśmiechem, po czym kierował się do wyjścia. Zasłużyli na odpoczynek.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Dagur Nordgersim (2121), Hjalmar Nordgersim (2425)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa