W Dolinie Godryka był piękny, czerwcowy dzień. Wiosna się skończyła, nastała era lata. Deszczu było coraz mniej, a słońca na niebie - coraz więcej. Nie można było powiedzieć, że Rolphowi to przeszkadzało, chociaż z pór roku najbardziej lubił jesień i zimę. Czas, gdy można było swobodniej działać pod osłoną nocy, bo noce były coraz dłuższe. To był jego czas - zdecydowanie nie lubił swojego wizerunku w pełnym słońcu, gdy ludzie zrzucali eleganckie ubrania i przywdziewali krótkie sukienki czy spodnie. Cieszył się w gruncie rzeczy, że żył w Anglii, gdzie temperatury nie były tak uciążliwe, jak w innych rejonach świata. Lecz gdy dochodziły do niekomfortowego poziomi - zwykle zostawał w domu.
Dzisiejszy dzień był słoneczny, ale nie ciepły. Mógł odwiedzić kilka stoisk na rynku w Dolinie, chociaż nie lubi tu bywać za często. Starał się trzymać magicznej części Londynu, lecz obowiązki czasem sprawiały, że potrzebował znaleźć się w... świecie, który mu nie pasował. Rolph jednak nie dawał po sobie poznać, że mu ten świat przeszkadzał. Jakby przywdział kamienną maskę - nawet mięsień mu nie drgnął na twarzy, gdy ktoś go potrącił. Po prostu przeszedł z tym do porządku dziennego, nie słysząc nawet słów przeprosin drobnego chłopaka, któremu posypały się książki z rąk. To chyba był czas egzaminów - przynajmniej w Hogwarcie powoli się rozpoczynał. Jak to wyglądało u mugoli: nie miał pojęcia i nie chciał się dowiadywać.
- Błagam, pomóż... - Rolph drgnął, słysząc kobiecy głos, dochodzący z zaułka. Zerknął w lewo, w kierunku z którego dochodził. Na ziemi leżała zakrwawiona kobieta. Włosy miała potargane, wzrok: przerażony. Miała podarte ubranie i rozwaloną torebkę, pod okiem już pyszniło się zaczerwienienie, świadczące o rychłym pojawieniu się w tym miejscu lima. Lestrange zmarszczył brwi. Wyglądała na mugola. Nie obchodzili go mugole. Nawet jeśli krwawili z boku, tak jak teraz kobieta. Ale skąd miał pewność, że nie była czystej krwi? Ostrożnie wszedł w zaułek.
Ktokolwiek by teraz tam zajrzał, ujrzałby scenę dziwną i dość jednoznaczną, bowiem wysoki mężczyzna, odziany elegancko, z zaczesanymi do tyłu czarnymi włosami, nachylał się nad przerażoną kobietą, ewidentnie ranną. Wokół było pełno krwi.