Brzoskwinie
Nazywaj mnie swoim imieniem, a ja nazwę cię swoim
Neapol, Włochy | Septima & Morpheus
globe, and you will hit a heart
that's already bled
Symboliczne znaczenie brzoskwiń: nieśmiertelność, protekcja przed złem, płodność, sensualność, planetarna korespondencja z Wenus, dobrobyt, miłość, piękno
Che vuole questa musica stasera, che mi riporta un poco del passato, che mi riporta un poco del tuo amore, che mi riporta un poco di te.* Włoska ballada spływała muzyką przez otwarte drzwi jednego z wielu pokoi w pięknej Villa Verdi, należącej do Stefana Rossiego, pół-Anglika, pół-Włocha, który postanowił spędzić w słonecznej Italii, pachnącej dojrzałymi gronami wina oraz oliwkami, swoją emeryturę. Cała służba w domu przygotowywała się do przyjęcia, które miało mieć miejsce tego wieczora, krzątając się z tacami ze świeżymi ręcznikami do pokoi na dolnych piętrach, obrusami, wymieniane zostały aranżacje kwietne w każdym wazonie, od ostatniego piętra do pierwszego, wystawne konstrukcje z winorośli i kryształów przenoszono po hallu. Okrzyki i pośpieszanie słyszano wszędzie.
Tylko w tym najdalszym skrzydle, schowanym niemal, bez widoku na morze, za to z oknami wychodzącymi na piękne zbocza i gaje oliwne, muzyka zupełnie inna gasiła umysł Morpheusa. Nie siedział w pokoju. Leżał na korytarzu, gdzie marmurowa posadzka okazała się najzimniejsza, jak rozlana plama atramentu, przykładając czoła do podłogi, pragnąc ukojenia w chłodzie. Nie chodziło jedynie o gorąc chylącego się ku końcowi dnia, ale też mnogość osób oraz nagłą wrażliwość mężczyzny na przyszłość. W jego ręce leżał bilecik z zaproszeniem na wieczorną fiestę, z którego nie zamierzał skorzystać.
Dotarł do Neapolu dzień wcześniej, właściwie służbowo, ponieważ magiczny ładunek dla Departamentu Tajemnic z wykopalisk w Grecji, utknął w tutejszym porcie i musiał zając się jego transportem do Londynu bezpośrednio. Kto by pomyślał, że transport świeżych zwłok był prostszy, od transportu kości mających ponad pół milenium. Magiczna i mugolska służba celna musiała mieć jakiś problem, jakiś konflikt natury papirologicznej sprowadził go do Włoch, postanowił więc odwiedzić swojego znajomego i ugościć się w jego pięknej wilii. W tamtym momencie bardzo żałował, że wysłał mu zapowiedź swojego przyjazdu.
Marzył, słuchając zawodzącej pieśni i pianina z płyty winylowej, o spokoju tego miejsca, którego zwykle doświadczał, o wietrze, który rozchyla zasłony, o wieczorach ze Stefanem, Garrickiem i Septimą, gdy zajadali się makaronem z owocami morza i rozmawiali o historii miejsc, w których byli w ciągu dnia, o sielskości tego miejsca, kiedy nie szarpało się z blichtrem bachanaliów, wyprawianych przez gospodarza, nie w terminie, ale na pewno w pasji Dionizosa. Myślał o listach, które wymienili z Septimą, serią rozpoczętą jej kondolencjami i o tym, dlaczego nie zaproponował jej wspólnego wyjazdu. Pomyślał o tym, co powiedział Enferowi.
To minie.
Dlaczego więc, wyjeżdżając z Anglii, wybrał miejsce, które było nawiedzane przez duchy przeszłości, prostszego czasu, gdy zwykłe przytrzymanie spojrzenia na drugiej osobie nie znaczyło kompletnie nic. Myśli kotłowały się w jego głowie, miał wrażenie, że jego mózg przypomina grona winogron, które udeptują młode wieśniaczki na prowincji. Zmiażdżony, opity słońcem i już zaczynający fermentować. Miał też niejasne przeczucie, że popełni dzisiaj jakiś błąd, zrobi coś głupiego, ale nadmiar wizji przyszłości tak go przytłoczył, że nie był w stanie wyciągnąć tej jednej nici przestrogi z całego poplątanego tamborka wielobarwnego haftu.
*Fragment Che Vuole Questa Musica Stasera — Peppino Gagliardiego z 1968 roku: Kto by chciał tę muzykę tego wieczoru, która przypomina mi trochę przeszłość, która przypomina mi trochę Twoją miłość, która przypomina mi troszkę Ciebie