• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[29.07 poranek] Leżę na łące, ni­ko­go nie ma: ja i słoń­ce | Neil & Heath

[29.07 poranek] Leżę na łące, ni­ko­go nie ma: ja i słoń­ce | Neil & Heath
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#1
21.02.2024, 12:32  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.10.2024, 00:14 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Heather Wood - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

Lubiła takie poranki, szczególnie wtedy, kiedy nie musiała iść do pracy. Zawsze było jej nieco przykro, kiedy miała dyżur, a za oknem była taka piękna pogoda. Czuła, że coś traci. Tym razem jednak miała szczęście, nie musiała iść do biura aurorów, mogła wykorzystać więc ten dzień zupełnie inaczej, tak jak lubiła najbardziej. Szkoda, że Cameron nie miał tyle szczęścia i musiał iść do Mungo. Ciągle się mijali, przez co nie mogli w pełni wykorzystać wakacji, szkoda. Liczyła na to, że niedługo uda im się wyżebrać kilka dni wolnych i gdzieś razem wyjechać, uciec chociaż na kilka dni od codzienności. Dostali nawet zaproszenie do Brenny, może nie były to wymarzone wakacje - Dolina nie kojarzyła jej się z letnią destynacją, ale w sytuacji w jakiej się znajdowali wcale nie była najgorsza. Mogli być pod ręką, gdyby ktoś ich potrzebował, a przy okazji odpocząć.

Wstała wcześnie, obudziły ją pierwsze promienie słońca, wyszła z domu ubrana w krótkie spodnie i szeroką koszulę z krótkim rękawem - musiał ją u niej zostawić jej chłopak, złapała miotłę w dłoń i wyruszyła na wycieczkę. Zaliczyła po drodze cukiernię na Pokątnej, żeby wysłać swojemu najdroższemu ukochanemu coś słodkiego na śniadanie, a później poleciała dalej.

Uwielbiała być w przestworzach. Kochała latać, mimo tego, że nie grała już zawodowo w quidditcha to nadal nie rozstawała się z miotłą, jej umiejętności również wcale nie odbiegały od tego, co potrafiła kiedyś. Przywiązywała wagę do tego, aby być w formie. Kto wie, czy kiedyś nie wpadnie na to, aby wrócić do tego, aby kontynuować karierę sportowca.

Leciała przed siebie, właściwie bez celu. Zajęło jej to sporo czasu, ale szczęśliwi czasu nie liczą, szczególnie, kiedy nie muszą iść do pracy. Miała wrażenie, że zbliża się do Doliny, dostrzegła kawałek trawy, z dala od wioski, duże drzewo rzucało cień na ziemię. Było to idealne miejsce, aby wylądować. Dotknęła stopami ziemi i zeszła z miotły, rzuciła ją pod drzewem, a sama zaś wyłożyła się na trawie. Przymknęła oczy i odpoczywała, korzystała z tego pięknego dnia.

Kolorowy ptak

Neil Enfer
#2
21.02.2024, 17:15  ✶  
Znów tu był, ponownie nie przyjechał tu dla Morpheusa, a raczej dla siebie. Nie chciał go przytłaczać swoją obecnością, szczególnie po ostatnich wydarzeniach, choć zdecydowanie za nim tęsknił, za nim i jego dotykiem. Wspomnienia zostaną z nim na zawsze, a skoro tak ma być, to może nie powinny go rozpraszać w czasie jazdy.
Zatrzymał samochód na poboczu, zaraz wyłapując w krzakach ścieżkę przez lasek, więc podjechał kawałek i tam się zatrzymał. Chwycił plecak, zatrzasną za sobą drzwi i ruszył przed siebie. Jak poszedł zbierać zioła nad jezioro to go syrena napadła A czy jak pójdzie do lasu to go dzik stratuje? Uśmiechnął się do siebie i szedł dalej co chwila kucając, żeby obejrzeć liście, kwiaty, szyszki i obdrapaną korę. Zbierał co wydało się mu ciekawe i wsadzał luzem do plecaka, słoików i kopert. Zawsze obawiał się, że skończy się mu miejsce, albo nie udźwignie tego co zbierze. Może powinien zainwestować w bardziej magiczne metody transportu i przechowywania, jak te bezdenne torby i kieszenie. Bał się zawsze, że coś w takiej zgubi, albo kiedyś się potknie i wszystko mu wypadnie, z tym, że to wszystko to nie byłby tylko portfel i klucze, a poroże, krzaki, słoje w pijawkami, kosze z owocami, wszystko przez duże ,,W".
W końcu dotarł na polanę, czyli swojego małego raju. Nie był tu nigdy wcześniej, ale oczy aż mu zalśniły na widok ziół i kwiecia które rosło wszędzie gdzie się nie obrócił. Szedł powoli, zrywając trochę tu, trochę tam, o i jeszcze tu i w sumie tamto też zerwie. Rozglądał się i szukał, aż nagle jego uwagę złapała kolejna wysoka trawa. Zawiesił na niej wzrok, skupił się i ruszył prosto w jej kierunku. Nie chciał jej zgubić, a wiedział, ze jak choćby na sekundę odwróci wzrok to ją straci. Każde mrugnięcie było ryzykiem.
-Za drzewem, za drzewem, za drzewem, za drzewem.-powtarzał monotonnie, idąc krok za krokiem, podnosząc nogi nad kamieniami i nierównościami terenu. Już prawie, jeszcze paręnaście metrów i nagle kształt na ziemi, niepasujące kolory i ruch sprawiły, że wzdrygnął się z krótkim krzykiem przestraszenia, wbijając wzrok w zagrożenie, które okazało się być po prostu wypoczywającą dziewczyną.
-Ohh... Wystraszyłaś mnie...-zaśmiał się, przykładając dłoń do piersi i zaraz szybko wracając wzrokiem do trawy. Zupełnie jak myślał, zgubił ją.-Przepraszam, ze przeszkadzam, zaraz mnie tu nie będzie.-ukłonił się jej lekko, ściskając nerwowo ramiączka plecaka i puścił cień drzewa, choć nie był o to proszony. Spojrzał znów na trawę. Może teraz? Nie... Westchnął ciężko. Nie znajdzie jej, już nigdy...
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#3
21.02.2024, 18:14  ✶  

Jakże było jej przyjemnie. Kiedy tak leżała sobie na trawie, świat wydawał się nie istnieć, towarzyszył jej jedynie śpiew ptaków, delikatny wiatr, który muskał jej włosy. Promienie słońca oświetlały jej twarz i przyjemnie ogrzewały ciało. Kochała lato. Zapachy, kolory, nie było piękniejszego czasu. Wszystkie troski w tej chwili wydawały się być bardzo, ale to bardzo daleko. Wsysała w siebie to lato, tak jak pszczoły miały w zwyczaju wysysać miód. Musiała się nim nacieszyć, póki trwało. Wydawała się zbierać wszystko i chować w swoich wspomnieniach, aby wtedy gdy odejdzie mieć jego zapas, który pozwoli jej przezimować. W lecie zawsze chodziło o wolność, młodość, brak szkoły i obowiązków, przygodę i odkrywanie. Dlatego tak bardzo go wyczekiwała, mimo tego, że nie była już dzieckiem i zakończyła edukację, skojarzenia trwały nadal. Oby nigdy tego nie zatraciła.

Jako, że oczy miała przymknięte zaczęła odpływać. Słońce tak miło przygrzało, nie miała nic przeciwko temu, żeby się tu zdrzemnąć, pod chmurką, choć na krótką chwilę. Jedynym argumentem, który był przeciwko wydawała się być jej jasna karnacja, wiedziała, że jeśli przesadzi ze słońcem jeszcze wieczorem będzie przypominać różowego prosiaczka, to nie było wcale problematyczne, gorzej, że będzie piekło, jak sam skurczybyk. Nie raz już się jej zdarzyło przesadzić ze słoneczną kąpielą. No nic, piętnaście minut nie powinno być problemem, prawda? Na pewno uda jej się wstać po tej krótkiej chwili. Do snu zaczęły ją kołysać ptasie śpiewy.

Już prawie zasnęła, kiedy albo jej się wydawało, albo usłyszała głos. Poderwała się do pozycji siedzącej, złapała za bok, żeby sprawdzić, czy ma różdżkę, kto wie, kto mógł się czaić za drzewem? Odetchnęła z ulgą, kiedy poczuła kawałek drewna pod palcami, była bezpieczna.

Na całe szczęście, intruz, który wyłonił się zza drzewa nie wyglądał jej na niebezpiecznego. Puściła więc swój magiczny kijek, przeniosła na niego swoje spojrzenie i uśmiechnęła się promiennie, niczym te promyczki słońca, które dzisiaj wyjątkowo mocno świeciły. - Cześć. - Przywitała się jeszcze, po czym się zaśmiała. - Ty mnie też wystraszyłeś, jeśli mam być szczera. - Nie miała oporów, aby się do tego przyznać. - Nie przeszkadzasz, przecież to nie jest prywatna łąką. - Mogła się spodziewać, że ktoś się tutaj pojawi. - Czego tu szukasz? - Ona odpoczywała, a on zdecydowanie nie wyglądał jakby odpoczywał, chociaż może dopiero miał zamiar to zrobić?

Kolorowy ptak

Neil Enfer
#4
22.02.2024, 16:01  ✶  
Podążał za wzrokiem, tam gdzie jego cel, w upale przedzierał się przez krzaki. To był jego największy problem lata, gorąco i duszno od wyspiarskiej wilgoci, ale dzięki temu chłodne prysznice było dużo przyjemniejsze niż normalnie.
Samotna wędrówka okazała się jednak doprowadzić do śpiącej pod drzewem księżniczki, którą najwyraźniej zbudził swoim pędem za statyczną roślinnością. Zaraz, zbudził? Na pewno? Coś za szybko i zbyt skoordynowanie się zebrała z ziemi, co dało mu wrażenie, że to on jest tu jelonkiem, na jakiego poluje wielki, zły wilk. Oboje byli jednak względnie mało niebezpieczni i dla siebie i dla otoczenia. No, ona była bardziej, ta różdżka gotowa do walki i obrony. Powinien sam w sobie też wyrobić taki nawyk. Co prawda głupio będzie jak w niemagicznym Londynie wyskoczy na kogoś z patykiem, ale da się to wytłumaczyć całkiem sensownie, szczególnie dla kogoś mniej spostrzegawczego.
Dziewczyna tak szybko jak przywołała czujność, tak szybko odpuściła, rozumiejąc, że wilkołak raczej jej nie zje, choć zaledwie kilka dni temu sprawy wyglądałyby zupełnie inaczej. Na szczęście zawsze dbał o to, żeby na czas pełni znaleźć się tam gdzie znaleźć się powinien, czyli w zamknięciu i z dala od ludzi.
Na powitanie odpowiedział szerokim uśmiechem, zerkając na boki, jakby to nie do niego mówiła, choć to on zagadał do niej i wtargnął w jej przestrzeń. Niby łąka nie była prywatna, ale parki prywatne nie są, a ludzie i tak trzymają dystans, to normalne i jak najbardziej pożądane.
-Em...-zerknął w trawy.-Sam nie wiem... Wszystkiego co znajdę szukam, ale głównie zioła i kwiaty. Przydadzą mi się na herbaty i maści..-spojrzał przed siebie i westchnął głośno.-Szedłem tu bo widziałem taką jedną trawę... Ale wystraszyłem się ciebie i straciłem ją z oczu... Chyba już jej nie znajdę.-zamarudził pod nosem, patrząc jeszcze chwilę na zielsko. Nie to, że dziewczyna zniszczyła mu plany życiowe, ale trochę szkoda było mu tej trawy, choć może okazałaby się być zwykłym źdźbłem i niczym więcej.
-A ty widzę korzystasz z lata.-rzucił do niej z uśmiechem. Nie do końca umiał pchać rozmowy dalej, ale zawsze próbował mniej czy bardziej pokracznie. Wtedy też zmrużył nagle oczy, patrząc na nią uważnie. Podszedł o krok.-M-mogę?...-zapytał wskazując na jej głowę i jeśli zgodę otrzymał, to zaraz ostrożnie zgarnął w jej włosów polnego pajączka, małego, dopiero poznającego życie i straszny, wielki świat.-Twój familiant?-zapytał żartem przyglądając się stworzonku.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#5
22.02.2024, 19:58  ✶  

Heather była bardzo niebezpieczna! Oczywiście jedynie, gdy jej ktoś nadepnął na odcisk, w pierwszym kontakcie i zazwyczaj było zupełnie inaczej, no nie licząc czasem jej niewyparzonego języka. Neil najpewniej jednak nie będzie miał możliwości się o tym przekonać, że ta śpiąca królewna mogła okazać się ogrzycą. Potrafiła zachowywać pozory, kiedy wymagała tego sytuacja.

Uśmiechnął się do niej, to zwiastowało, że raczej nie chce jej zaatakować, bardzo dobrze, nie chciało jej się z nikim konfrontować tutaj na tej pięknej łące, szkoda czasu na niesnaski, kiedy można cieszyć się pięknym dniem.

Odwzajemniła uśmiech, zmrużyła też oczy, bo słońce strasznie ją raziło, naprawdę niesamowicie dzisiaj świeciło. Nie, żeby na to narzekała, kochała słońce.

- Zioła i kwiaty. Na tym się nie znam zupełnie. Dla mnie wszystko to chwasty. - Rzekła zgodnie z prawdą, była nogą w tych wszystkich przyrodniczych tematach, to jakiś cud, że w ogóle potrafiła odróżnić hipogryfa od sfinksa. Udało jej się zdać te przedmioty w szkole tylko dzięki Cameronowi, który był mózgiem w ich szkolnej paczce, gdyby nie on pewnie dalej kiblowałaby w Hogwarcie.

- Przepraszam! Nie chciałam cię przestraszyć i przepraszam za zagubienie trawy. - Jednak była z niej prawdziwa bestia, skoro udało jej się go przestraszyć, a przecież prawie spała. Co by to było gdyby zobaczył ją jeszcze chwilę wcześniej jak frunęła tutaj na miotle i wykonywała podniebne akrobacje.

- Tak, robię to do czego zostałam stworzona - odpoczywam. - Mogłaby tak leżeć i pachnieć całe życie, ale niestety musiała pracować, znaczy wcale nie musiała, była przecież obrzydliwie bogata, ale czuła, że by się za bardzo rozleniwiła, gdyby nie pracowała.

Wyciągnęła głowę do góry, kiedy zapytał, czy może. Nie wiedziała o co mu chodzi, ale dała mu przyzwolenie na to, co chciał zrobić. Na całe szczęście, nie widziała tego pająka wcześniej, bo mogło się to skończyć dla niego śmiercią. Chłopak uratował mu życie. - Fami co? - Zapytała rozbawiona, bo słowo, którego użył chyba nieco przerosło jej szare komórki.

Kolorowy ptak

Neil Enfer
#6
22.02.2024, 21:16  ✶  
Dziewczyna, jak dziewczyna. Z założenia wolał nie lekceważyć nikogo, bo to nigdy nie kończyło się dobrze, albo oberwie chcący albo niechcący, ale tak czy inaczej oberwie w ten czy inny sposób i żaden z nich się mu nie podobał.
Szczęśliwie tego poranka raczej nikt nie zginie, a nawet jeśli to są w takim miejscu, że nie prędko zostaną znalezieni, a natura i tak bardzo szybko sięgnie po swoje, zajmując się martwym ciałem. Gorzej będzie z ubraniami, jeśli ktoś ma jakieś elementy metalowe czy inne niepoprawne i mało naturalne części, ale one rozrzucone po okolicy zaginą w trawie lub staną się małą obsesją krukowatych, które uwielbiają błyskotki.
Zaśmiał się na jej słowa słysząc te nieboskie herezje paskudne i okropne. Chwasty? Co za kobieta! Jak tak można! Ale rozumiał, dla niego samego kiedyś rumianek i stokrotka to było to samo, tak samo wiśnia i czereśnia. Dzisiaj by w życiu tego nie pomylił.
-To dla mnie nie. Znając się trochę na nich można się ze wszystkiego wyleczyć.-powiedział dalej z uśmiechem.-Albo się otruć, bo niektóre zioła lecznice są do złudzenia podobne do trujących.-tak, gdy trzeba było mówić o swojej pasji, to mógł gadać i gadać i trochę taki zamiar miał właśnie teraz, ale szczęśliwie rozmowa ucięła się jeśli chodzi o ten temat. Z reszta nie znali się, nie chciał zawracać jej głowy jak jakiś szaleniec i fanatyk mchu.
Zaraz rozpoczął się koncert przepraszania, a jemu zrobiło się tak paskudnie głupio i niezręcznie. nie o to mu chodziło, przecież to nie jej wina, że znaleźli się tutaj, że jej nie zobaczył, że się rozproszył aż tak myśląc sobie o niej nie wiadomo co, po co i na co.
-Nie, nie, nie ma za co, nic takiego, to pewnie i tak była zwykła trawa, tylko bardziej wypłowiała czy coś...-zaczął jej bronić przed nią samą, unosząc dłonie w geście uspokojenia. Widok dziewczyny latającej na miotle pewnie by go aż tak nie wystraszył, w końcu latając na miotle nie wygląda jak czekający na ofiarę wilk. No, ale czas porzucić ten temat, stało się, wystraszyli się wzajemnie, nie ma co drążyć dalej tematu.
Rozbawiła go swoimi kolejnymi słowami.
-Łał... też chciałbym być do tego stworzony, ale odpoczywanie nie zawsze mi wychodzi.-dodał, odwołując się w myślach do swojego harmonogramu snu i tego jak bardzo on szaleje ostatnio z całkowicie różnych powodów, ale głównie natrętnych myśli, na które nic nie może poradzić. No niby może, ale to wymaga pracy, tego się nie zrobi od tak i pracuje, owszem, ale zanim będą efekty, to jeszcze trochę minie. Czemu nie może czas płynąć szybko. Z drugiej strony nie chciał, żeby życie mu przeleciało przed oczyma, jak pstryknięcie palcami.
Pajączek zwiedzał jej czuprynę jak gdyby nigdy nic, jakby był u siebie, a może i był? Tego Neil nie wiedział, dlatego wolał się dopytać, ale dziewczyna również jegomościa zdawała się nie znać.
-Familiant, rodzina twoja... Przyjaciel.-wytłumaczył jej.-Ja bym mógł mieć takiego pajączka pod opieką. Są takie małe skaczące, czasami chodzą po ścianach budynków i drzewach. Urocze są, wydają się być całkiem inteligentne. Nie wiem tylko jak bym go karmił.-zastanowił się, zaraz odchodząc od dziewczyny i kucając w trawie, wypuszczając pająka na wolność. Przerzucił spojrzenie na bok.
-O, tu na przykład masz Babkę Lancetowatą.-wskazał palcem na roślinę.-Może pomóc na bolące gardło czy zapalenie dziąseł.-poinformował ją, ściągnął plecak i zaczął w nim grzebać w poszukiwaniu pustego słoiczka. Nie potrzebował dużo babki, tylko trochę, tyle aby uzupełnić zapasy w domu.-Jeszcze będę musiał znaleźć Skrzyp. On jest bardzo dobry na ładne włosy i paznokcie.-uśmiechnął się do niej. No nie, znów się trochę za bardzo rozkręcał w swoich zielarskich opowieściach, musi się uspokoić, już teraz, bo zaraz dziewczynę zanudzi. Z resztą czy w ogóle powinien już faktycznie iść? Powiedział, ze będzie uciekać, a dalej tu był. To wszystko przez tego pająka i babkę.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#7
22.02.2024, 21:52  ✶  

Ruda nie była zwykłą dziewczyną, znaczy była, ale znała ją większość czarodziejów. Neil mógł o tym nie wiedzieć, pewnie nie sięgał często po plotkarskie magazyny, ale trafił na tej łące na byłą, brytyjską gwiazdę quidditcha, dziewczynę, która nadal pojawiała się na okładkach, a ludzie chętnie czytali o jej życiu, do tego została zakopana żywcem w ziemi podczas Beltane, a nic jej się nie stało!

Nawet zdziwiło ją, że nie znał jej twarzy, musiał być czarodziejem, przynajmniej tak założyła, w sumie dobrze było od czasu do czasu spotkać kogoś, kto jej nie rozpoznawał. Powodowało to, że czuła się zupełnie normalna, jak szary człowiek, którym tak naprawdę była, o czym dość często zapominała.

- Dlatego nie jem za dużo zieleniny, przynajmniej poza domem. - Uśmiechnęła się promiennie słysząc jego uwagę. - Jeśli chodzi o leczenie, to mam swojego własnego, prywatnego uzdrowiciela, na całe szczęście, bo znając siebie to bym się otruła, gdybym miała sama próbować coś z tym zrobić. - Nie mogła narzekać na to, jak ułożyło się jej życie. Zaprzyjaźniła się przecież z Camisiem już w Hogwarcie, wtedy to zaczął dbać o jej zdrowie i składać ją przy każdej okazji, jaka się nadarzyła, na nie ma co ukrywać było ich sporo, bo Ruda miała tendencje do pakowania się w kłopoty, w bójki, czy do spadania z miotły podczas to coraz trudniejszych, podniebnych akrobacji.

- Umiem rozróżnić tylko jedną trawę, taką do palenia, moje chłopaki mi pokazały, jak wygląda. - To było jedyne na czym się znała. Zioła zdecydowanie jej nie interesowały, poza tym, którym można się było ujarać, oj chętnie by teraz sięgnęła po taką używkę.

- Tego też trzeba się nauczyć, wystarczy trochę praktyki i naprawdę można zdziałać cuda. - Nie, żeby zdarzało jej się to często, jednak kiedy tylko mogła korzystała z wolnego czasu, bo miała go ostatnio mało. Musiała pokazywać się na bankietach, pracować w BUMie, a do tego jeszcze angażowała się w coraz więcej zadań dla Zakonu Feniksa. Nauczyła się w pełni wykorzystywać każdą wolną minutę, ale trochę jej to zajęło.

- Musiałbyś mu chyba łapać muchy, bo one jedzą muchy, tak? - Nie do końca wiedziała, czym się żywiły takie stworzenia. Nie skomentowała tego, że jej zdaniem chyba lepiej było sobie kupić psa, czy kota, bo przynajmniej można by go pogłaskać, w końcu ludzie mogli mieć różne zainteresowania.

Babka jaka? Nie zapytała jednak o to, aby się bardziej nie zbłaźnić, rośliny to zdecydowanie nie był jej konik, bardziej kula u nogi. - Czy ten skrzek pomaga na porost włosów? - To ją zaciekawiło, chętnie by pomogła swoim rosnąć, bo bo Beltane nadal nie udało im się do końca odrosnąć.

Kolorowy ptak

Neil Enfer
#8
23.02.2024, 05:33  ✶  
Owszem, nie sięgał często po magazyny, ani po gazety, a może powinien, bo żyć tak pod kamieniem, jak on żył, to mógł być to czasem zwyczajny obciach. Chociaż póki co nie spotkał się z większymi nieprzyjemnościami związanymi ze swoją niewiedzą. Z drugiej strony wychodził z założenia, że jak człowiek nie wie, to spokojniej śpi. I tak niespecjalnie ma jak zaradzić całemu złu świata, a tak chociaż nie będzie o nim myślał obsesyjnie, bo kolejna rzecz odwracająca uwagę od spania, była mu niepotrzebna.
A dziewczyna? Może gdyby nie był spięty, to by ją rozpoznał, albo chociaż skojarzył gdzieś tam skądś tam. Okoliczności również nie sprzyjały rozpoznawaniu, bo jeśli jest znana, to co by niby robiła akurat tutaj? Z resztą, sławna, czy nie, to człowiek, jak człowiek, nie ma co jej ciągle przypominać o jej statusie.
-To całkiem mądre.-on też by nie jadał, choć głównie dlatego, że w plenerze ciężko jedzenie porządnie wyczyścić, a zjadanie jaj i larw jakichś robaków nie było zapisane w jego menu, choć zapewniłyby dużą ilość białka.-Po to właśnie są lekarze, żeby nie wszyscy musieli się znać.-przytaknął jej, mając na końcu języka pytanie o to kto jest jej lekarzem, ale się powstrzymał, bo to nie jego sprawa. Ona sobie, on sobie i niech tak pozostanie.
Zaraz posłał jej spojrzenie zmrużonych lekko oczu. Trawa do palenia... Która konkretnie? Choć jeśli chodzi o chłopaków, to domyślał się o czym mówi.
-Zawsze coś?-rzucił, bo jeden gatunek to dalej więcej niż zero, a od czegoś zacząć trzeba. Sam jednak nie praktykował spożywania ziół w ten sposób, a kadzidła to inna sprawa, działają inaczej.
-To popróbuję w wolnych chwilach.-choć wiedział, że raczej nic z tego nie wyjdzie, szczególnie bez olejków i herbaty na uspokojenie.
-Tak i pewnie wszystko inne co znajdą. Tylko musiałyby to być małe muchy i co zimą gdy jest chłodniej? Wtedy byłoby ciężko. Jeszcze muszę o nich poczytać, z resztą... to tylko takie luźne gadanie.-zarumienił się lekko, czując się nieco głupio w tym temacie. Hodowanie pająków, pokręciło go. Może jeszcze kota sobie kupi, żeby mu zrzucał słoiki z ziołami i wsadzał łapki w świece.
"Skrzek" zainteresował dziewczynę.
-Tak. Dzięki niemu włosy są świeższe, czystsze, bardziej miękkie i lżejsze, przez to łatwiej im się rośnie.-pokiwał jej głową, chowając zerwaną na szybko babkę do plecaka.
Wstał powoli i rozejrzał się dookoła.
-Orientujesz się czy w okolicy są jakieś bagna? Stawy? Jeziora? Ogólnie wilgotniejsze tereny? Skrzyp lubi takie miejsca.-wyglądała jakby znała okolicę dużo lepiej niż on, może ma jakiś pomysł.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#9
23.02.2024, 10:34  ✶  

Rude nie miało z tym problemu, wiedziała, że sława jest ulotna, że za chwilę może zostać zapomniana. W przypadku kiedy śmierciożercy polowali na takich jak ona, byłoby to nawet wygodniejsze. Jej rodzina została już zaatakowana, ci źli wiedzieli, jakie mają poglądy, więc prosiło się to o kolejny atak. Z drugiej strony lubiła bycie rozpoznawaną, sprawiało jej przyjemność to plotkowanie o niej i cała reszta, ale została wychowana w rodzinie, która od zawsze była w świetle reflektorów, przez jej matkę.

- Dokładnie, najważniejsze to znaleźć jakąś dziedzinę, w której jest się dobrym i się tym zająć, resztę zostawić dla innych. - Heath najlepiej wychodziło latanie na miotle, nie było to może szczególnie lotne zajęcie, no ale przynajmniej wiedziała, że ma coś swojego.

- Tak jest, zawsze coś. - Chłopcy pokazali jej co nieco, ich imprezy przeszły już do historii, dawno nie mieli szansy zabawić się w swoim towarzystwie w ten sposób, bo dorosłe życie założyło na nich swoje kajdany, jakie to smutne, przecież byli tacy młodzi! Na pewno kiedyś do tego wrócą, jak wszystko się uspokoi. Jeszcze będzie przepięknie.

- Muchy pewnie można kupić, nawet w zimie. - Przynajmniej tak zakładała, zdaniem Rudej wszystko można było kupić. Miała do tego lekkie podejście, z racji na to, że była bogata.

- A jak szybko działa? - To również było dla niej istotne. Nie do końca była zadowolona z tego, w jaki sposób rosły jej kudły po tym, jak większość została spalona. Mogła skończyć gorzej, oczywiście. Ogniem zajęły się jedynie jej włosy i to nawet nie całe, tylko ich część, ale była próżna, lubiła dobrze wyglądać, dlatego tak bardzo zainteresował ją ten temat. Będzie musiała zapytać panią mamę Camerona, czy ma coś takiego w swojej aptece.

- Tak, w lesie jest jezioro, ale czy bagna? Nie mam pojęcia. - W jeziorze kilka razy kąpała się z chłopakami w dni równie ciepłe jak ten, bagien nie szukała, wolała nie łazić po błocie, bo po co?

Kolorowy ptak

Neil Enfer
#10
23.02.2024, 14:33  ✶  
Przytaknął na jej mądre słowa. Owszem, gdyby miał się zajmować czymś innym niż zielarstwo i transmutacje, to świat by już dawno spłonął, albo sam by się przypadkiem wysadził w powietrze i trzeba by go ścierać ze ścian, albo jeszcze gorzej, zniknąłby i istniał w niebycie, nikt by nie wiedział czy żyje czy nie. Dlatego nieufnie podchodzi do teleportacji.
Latanie na miotle też było talentem, ludzie na tym zarabiają, można posprzątać, szybko uciec, cała masa zalet. No i jak się nie ma nie wiadomo jak drogiej miotły, to można i w śród mugoli z taką paradować.
-Być może, rozejrzę się po sklepach, w końcu muchy to składniki wielu eliksirów.-zastanowił się na głos. Niekoniecznie mają tam je żywe, nie w każdym sklepie przynajmniej. No i też takich małych mogą nie mieć. Mógłby z drugiej strony założyć własną hodowlę i nie musieć się o nic martwić. Gorzej jak takie muszki by uciekły ze swojej szklarni, cały pokój w nich będzie.
-Zależy od osoby, ale jeśli chodzi o mycie nim włosów, to już od pierwszego użycia są czystsze.-aj tak zioła, zioła, zioła.-Pewnie po dwóch tygodniach, po miesiącu będzie widać efekty. Wszystko też zależy od regularności stosowania, bo zagubione, pojedyncze mycie nic nie da.-systematyka zdziała cuda, czasami, bo jeśli chodzi o naukę to niekoniecznie, przynajmniej nie w jego przypadku, bo i tak nic nie rozumie.-No i skrzyp można mieszać z innymi ziołami dla dodatkowych właściwości i zapachu.-nie chciał jej tu robić wykładu, bo tego by było za dużo.-Na pewno w sklepie mają takie szampony. Tylko czytaj dokładnie etykiety i jak je stosować. Raz nie przeczytałem i na głowie wyrósł mi kaktus.-przewrócił oczyma na to wspomnienie. Dziwna to była sytuacja, oj dziwna. Jeszcze ta sąsiadka, przez którą się prawie udusił, ale dała mu później ciasteczka, więc chyba jej wybaczał, z resztą kobieta nie wiedziała.
-Hmm.-zastanowił się. Bo co teraz? Ma ją zaprosić? Ma czekać? Ma iść stąd? Dziewczyna wydawała się być zainteresowana tematem, ale nie chciał jej zabierać czasu na wypoczynek, zapewne zasłużony.-A... w którą stronę mniej więcej? Może trafię na jakieś bagno, a jak nie to przy jeziorze na pewno skrzyp będzie.-nie do końca się z nią żegnał, ale i nie do końca ją zapraszał do wędrówki. Mogła mu wskazać drogę, a mogła go zaprowadzić. Trochę był w kropce i patrzył na nią lekko zmieszany.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Heather Wood (2153), Neil Enfer (2199)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa