Przeznaczony przez niego czas na pobyt w Ośrodku Wypoczynkowym Windermere w ogólnym rozrachunku pozostawiał wiele do życzenia i już nawet nie chodzi o to, jak ten ośrodek na niego wpłynął w relacjach z nowopoznaną Sophie - potraktował ją naprawdę okropnie. Nie zachowywał się tak na co dzień. Dziewczyna na takie traktowanie nie zasłużyła. Parę dni później wcale nie było lepiej. Było o wiele gorzej. Wraz ze swoimi kuzynkami i kilkoma innymi czarodziejami starał się odkryć tajemnicę Ośrodka, doświadczając również podczas tego dochodzenia przerażających wizji. To zdecydowanie nie były wymarzone wczasy. Z ulgą opuścił teren Ośrodka i powrócił do swojego mieszkania na Alei Horyzontalnej.
Po kolejnym dniu pracy postanowił się wybrać się do Fontanny Szczęśliwego Losu - zdecydował się zająć jeden z stolików i zamówił kieliszek wina z czarnego bzu. Tego wieczoru w pubie nie brakowało ludzi, jednak to mu nie przeszkadzało. Na blacie zajmowanego przez niego stolika spoczywała również książka oraz nierozłożona talia kart tarota.
Trzymając w dłoni kieliszek przelotnie rozejrzał się po zatłoczonym wnętrzu pubu. Pośród hałaśliwego tłumu dostrzegł przeciskającą się przez tłum Sophie, którą rozpoznał po płomiennorudych włosach i piegach. Niewiele brakowało, aby zakrztusił się upitym z kieliszka winem. Odstawiwszy go na stolik, powoli podniósł się z krzesła i podążył w stronę dziewczyny.
— Cześć, Sophie. Możemy porozmawiać? — Zagadnął poważnie po tym jak odetchnął głęboko. Poczuwał się do tego, aby spróbować naprawić wyrządzone tej dziewczynie krzywdy. O ile w ogóle będzie chciała go wysłuchać. Nie miała takiego obowiązku, nie musiała tego chcieć i pod tym względem to się jej nie dziwiłby.