• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[03.08 | Dolina Godryka] Jelousy

[03.08 | Dolina Godryka] Jelousy
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#1
24.05.2024, 23:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.09.2025, 11:58 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Millie Moody - osiągnięcie Pierwsze koty za płoty

03.08

Dolina Godryka

Panna Mildred Moody szła na bal.

I czuła się absurdalnie.

To nie był bal. To w sumie miała być jakaś śmieszna mała impreza, może nawet mugolska, nie wchodziła w detale. Napowietrzna, na polanie w lesie zasadzonym na tyłach jednej z rezydencji. Skąd Isaac wytrzasnął zaproszenia? Nie wnikała. Sierpniowa, mimo problemów z roślinnością, które dawały się we znaki wszystkim. No ale, nie wchodziła w detale, bo była przejęta jednym prostym faktem. Szła w sukience. Na bal. Jak jakaś dziewczyna czy coś.

W sumie mogła napisać do Isaaca że go pojebało (absolutna prawda), że była pijana jak się zgadzała (nie do końca prawda), a już na pewno że to NIE jest randka (tu tez nie do końca prawda niestety). Isaac wkurwiał ją tak samo jak w szkole, ale jednak miała kilka Bardzo Miłych Wspomnień związanych z tą wyszczekaną mordą (zwłaszcza takich w których nie mówił, ciekawe czy ludzie tak samo podchodzili do związków z nią?) no i jego wizyta w lecznicy była po prostu miłą odmianą. Isaac jaśniał jak jebane słońce, prosto w ryj, a ona może potrzebowała trochę więcej optymizmu w swoim życiu? No i sukienka... myślała, że nigdy jej nie założy.

[Obrazek: 618f29afe5cc36aedca3ebef155fc9a9.jpg]

Pewną pociechę niosła myśl, że jej autor nie będzie na tej potańcówce obecny. Na pewno nie, bo przecież nie zniżyłby się do poziomu Doliniarzy. Była ciekawa, ile spojrzeń skupi na swoich odsłoniętych nogach, jak szybko ufafluni bufiaste, półprzezroczyste rękawy, czy drobna maska imitująca sploty gałęzi szybko jej spadnie. Zastanawiała się czy ostrzenie swoich uszu u Potterów to nie była przesada, ale w końcu była faeńską księżniczką, krwiożerczym potworem porywającym dzieci, który teraz, bosonogi ruszy pośród ludzi roztaczać swój urok. Krytycznie przyglądała się odbiciu w lustrze, po czym ujęła różdżkę i...


...przeniosła się do Doliny, w miejsce w którym ten cały event miał się odbyć. Zamrugała kilkukrotnie, dawno nie czarowała, wciąż teleportacja pozostawiała jej dziwne uczucie w żołądku. Nieprzyjemne uczucie. Rozejrzała się po okolicy, szczęśliwie łatwo było wypatrzeć wysokiego Isaaca, pomimo jego przebrania.
– To co... idziemy? – jej głos był lekko zachrypnięty, niepewny zupełnie surrealistyczną sytuacją. Może jednak powinna mieć buty? Jakieś szklane pantofelki czy inne gówno. Wsunęła dłoń pod ramię Bagshota i pociągnęła go ku ludziom, rozglądając się za drinkami. Szlag! Nie za drinkami, przecież nie wolno było jej pić. Kurwa, wygląda na to, że całą imprezę będzie musiała ogarnąć na trzeźwo.

Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#2
27.05.2024, 01:38  ✶  

Mugolski bal organizowany przez Irlandczyków

Panna Mildred Moody wyglądała zjawiskowo i nie powinna czuć się absurdalnie. Dzisiejszym zadaniem Isaac'a będzie sprawienie, żeby poczuła się naprawdę piękna. Nigdy wcześniej nie widział jej w sukience, a ten strój zdecydowanie podkreślał jej figurę. Miała ładne, smukłe ramiona i długie, szczupłe nogi.
- Chodź, elfia księżniczko. - Powiedział, uśmiechając się na jej widok. Do końca nie był pewien, czy się zjawi. Umówili się na wyjście, kiedy była w lecznicy dusz i od tamtej pory już że sobą nie rozmawiali.
Isaac zaproponował partnerce swoje ramię, i kiedy skorzystała, nachylił się i złapał ją lekko za podbródek, żeby nakierować w stronę swojej twarzy.
- Milly, jeśli poczujesz się źle, to mi powiedz. Zmienimy otoczenie, albo wrócimy do domu.- Chciał żeby miała pewność, że może czuć się komfortowo z każdą decyzją jaką postanowi podjąć. Przyglądał się jej niebieskimi, prawie granatowymi oczami.- A tak swoją drogą, to ślicznie wyglądasz.- Powiedział szczerze i schylił się nieco bardziej, żeby pocałować ją w policzek. Pocałunek złożył bardzo blisko kącika jej ust. Przypadek? Może.
- Nauczę cię tańczyć, ale nie będzie to taniec z nożami, ani pogo, jasne?- Mówił, prostując się i prowadząc dziewczynę w stronę polany, z której dobiegała muzyka.- Dzisiaj jesteśmy pierdoloną parą zakochanych zjebów, którzy przebrali się za chuj-wie-co.- Isaac postarał się wyjaśnić Milly w bardzo prostych słowach, że byli na randce.-Będę tak romantyczny, że późnej powiesz wszystkim, że pewnie jestem pedałem, bo cukier będzie wylewał ci się z uszu, a przecież facet hetero nie może być tak skurwiało miły.- Mówił, kiedy szli ścieżką i minęli wysoki żywopłot. Wkroczyli na polanę, na środku której zespół grał na żywo irlandzką muzykę. Jedni tańczyli, inni rozmawiali, a jeszcze inni stali przy długim barze, przy którym można było zamówić drinki. Skierowali się w tamtą stronę. Isaac pomachał do barmana. Mężczyzna wyciągnął z pod lady bukiet kwiatów , który już po chwili Bagshot wręczył Zielonej Furii.
- Jak się zdenerwujesz, to możesz nim kogoś pierdolnąć. Niby przez przypadek.- Szepnął konspiracyjnie i zamówił dwa bezalkoholowe drinki.

Wszyscy uczestnicy balu byli przebrani. Isaac miał na sobie czarne spodnie, czarną koszulę z długim rękawem oraz równie czarne sterczące mu z głowy królicze uszy. Jedno ucho miał przyklapnięte.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#3
30.05.2024, 00:43  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.06.2024, 20:47 przez Millie Moody.)  
Gdyby mogła, wyciągnęłaby różdżkę i zamieniłaby uszy, na kruczy dziób, na maskę ptaka, który był jej najbliższy, bo przecież totemiczny. Z transmutacji była jednak totalną lebiegą, a i impreza była... nie była pewna na ile ona jest magiczna, na ile nie. W Dolinie Godryka nigdy nie było do końca wiadomo, a mugolscy mieszkańcy pewnie mieli częściej czyszczoną pamięć niż przewidywała średnia. Podążyła więc z królikiem, słuchając jego słów z zaciekawieniem. Czy Isaac którego znała mówił w ten sposób właśnie? Choć może właściwym pytaniem było, czy w ogóle Isaaca znała. Kilkanaście długich lat, to nie był jej kolega z bumu, z którym zeżarła beczkę soli. Zniknął. A teraz się pojawił. Jak widma. Jak sen. Czy zniknie o świcie?

– Pierdoloną parą zakochanych? – uniosła brwi tak, że było widać je nad maską. W zieleni zdawała się być bardziej delikatna, z resztą na bogów, Mildred miała na sobie sukienkę, to musiało już mocno wpływać na percepcję całego zdarzenia. – Czy ja o czymś nie wiem? – w jej głosie pobrzmiewała kpina, bo przecież i rośliny potrafią być trujące. Może gdyby sięgnął jej ust, padłby rażony gromem, znaczy trucizną paraliżującą i już by nie wstał. Może, kto wie, to nie byłaby trucizna na jakiś czas tylko na zawsze. Czy miłość tak działała na ludzi? Że oni umierali?

– Czy na prawdę uważasz Isaacu, że wciąż komunikuję się ze światem w ten sposób. Nie jestem pewna w takim razie, czy mam poczytać to jako komplement i próbę przywrócenia zerwanej nici ciągłości, czy jako przyganę, skoro zakładasz, że życie niczego mnie nie nauczyło. Na przykład... nie rozszerzyło mojego słownika. – Cóż, Mildred używała przekleństw jako interpunkcji, rozrzucając ją bezładnie po słowach i myślach zależnie od stopnia pobudzenia, lub znudzenia. Ale czy to oznaczało, że było jej miło, że ją tak punktował ten Bagshot? Z resztą, zawsze jej wypominał mnóstwo rzeczy. Był osobą, która punktowała ją na każdym kroku. A to że nie umie się całować, a to że się nie odzywała tydzień, dwa, miesiąc. Upiła sok, który jej zamówił, a który ktoś ośmielał się nazwać bezalkoholowym drinkiem. Trzeźwość pomoże w koordynacji, więc może te lekcje tańca.

– To dobrze, bo jutro chcę zabłysnąć na potańcówce – przyznała otwarcie, na tym etapie wystąpienie na ślubie Blacków w ogóle jeszcze nie było nawet w pomyśle kogokolwek. Ot dobra, do magicznej, stricte magicznej potańcówki, to mało na lekcje tańca. Millie niby cośtam wiedziała, że muzyka poddaje się pulsowi, a wtedy ciało powinno gibać się na boki zgodnie z tymże właśnie pulsem. Robiła tak. Robiła dawno temu, gdy Alastor zdecydował się z kimś związać na stałe. Westchnęła i złapała Bagshota mocniej za rękę.

– No to pokaż mi jak się tańczy, bo z tego co widzę, to z całowaniem nie mam co liczyć na korki, jak trafić nawet porządnie nie umiesz. – nie dokazywała mu, ot odbijała piłeczkę, choć bez takiej werwy jak kiedyś przed laty. Była przygaszona. Może to kwestia leków niekoniecznie dobrze dobranych. Może jeszcze nie nauczyła się chodzić po kontuzji, a chciała biegać maratony. Albo tańczyć jak teraz. – To nie może być trudne, skoro nauczył się tego ktoś taki jak Ty Bagshoci zającu.

Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#4
03.06.2024, 16:45  ✶  
- A nie wiem, możemy być niezakochaną parą.- Odparł luźno i sam założył w końcu króliczą maskę, która zasłaniała mu oczy oraz nos.
- Milly, to był komplement i próba przywrócenia zerwanej nici ciągłości, jak to ładnie nazwałaś. Pamiętam, że jesteśmy już dorośli. Od kilku tygodni staram się odbudować dawne znajomości, ale idzie mi tragicznie.- Westchnął i upewnił się jeszcze, że na pewno ma przy sobie papierosy. Nie będzie dzisiaj pił ze względu na Milly, ale zapalić na pewno będzie musiał.- Tak naprawdę, to nawet nie wiedziałem, czy się dzisiaj zjawisz. Jak się w ogóle czujesz?- Napił się swojego bezalkoholowego drinka i uśmiechnął do dziewczyny. Miał do niej mnóstwo pytań, ale sam nie wiedział, czy dzisiejsze spotkanie powinno zamienić się w poważną rozmowę. Może lepiej nie? Nie powinien teraz myśleć o sobie, a o Milly której obiecał bardzo miły wieczór. Miał zamiar dotrzymać słowa. Kiedy więc wygarnęła mu, że nie mógł "trafić", zaśmiał się otwarcie. Nie był to jednak wredny ani złośliwy śmiech. Cieszył się, że odbiła piłeczkę.
- Panno Mildred, wiesz, istnieje coś takiego, jak badanie gruntu. Taki niezobowiązujący podryw, żeby zobaczyć, jak zareaguje na niego druga strona.- Wyciągnął rękę, żeby przejechać lekko kciukiem po miejscu tuż przy ustach, gdzie ją wcześniej pocałował.
- Nie będzie to Irlandzki taniec, ale poprowadzę cię tak, jak umiem.- Obiecał. W Polsce był na wielu potańcówkach. Co jak co, ale Polakom nie można odmówić tego, że potrafią się bawić. To właśnie tam nauczył się podstaw. Nie był zawodowym tancerzem, ale wiedział jak poprowadzić dziewczynę, żeby oboje dobrze się bawili. Nawet, jeśli Milly nie potrafiła tańczyć.
- To na jaką potańcówkę się jutro wybierasz? Jeśli coś balowego, to znam podstawy walca angielskiego. Też jest prosty. Dopijmy i jak puszczą coś szybkiego, to możemy iść.

constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#5
06.06.2024, 20:46  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.06.2024, 20:47 przez Millie Moody.)  
Stała obok, ale nie sięgnęła po kolorowy drink, który dla niej zamówił. Zamiast tego, trzymając wciąż kwiaty, opuszkami szarpała nieznacznie płowo-fioletowe kwiatki bzu. Wydawała się trochę nieobecna, trochę zamyślona, dziwna, eteryczna, jakby maska, którą założyła, kora z której wyrastały ażurowe gałązki i zieleń tkaniny imitująca liście wrosła w nią. Czy to możliwe, żeby Mildred dała sobie założyć przeklętą suknię?

Tymczasem jej myśli krążyły wokół słów, które dla niej tkał. O pierdolonej parze zakochanych zjebów. albo tą o tym, że zamierzał być skurwiało miły. Cieszyła się z gałęzi, które przesłaniały jej twarz, jej zmatowiałe oczy złożone jak dwa złociste topazy w białym alabastrze skupiały się na kwiatach. Ile mogła mu dać? Ile byłby w stanie z nią wytrzymać? Choć Isaac obawiał się, że nie zapamiętała go dobrze, mylił się i to bardzo. Nie odzywała się do niego, cóż, sowy działały w dwie strony. Z resztą dlaczego miałaby się odzywać, skoro wybrał sobie normalną dziewczynę, ale nie taką pojebaną, która nie wiedziała jak miała się zachować, jak poradzić sobie z natłokiem wszystkiego w głowie, w ciele, w widzeniu za wolno, albo za szybko. Widzeniu za dużo.

Była zamknięta w skorupie własnej skóry stwardziałą korą, zmiękczoną zielenią, pragnieniem wzrostu, który był dziwny, inny. Czy nie zdarzyło jej się nigdy marzyć o takim balu, o takiej sukni, o takim tańcu, o księciu, o kimś kto byłby w niej na tyle zakochany, by przetrwać, by być skurwiało miły nawet w tedy gdy ze wszystkich sił odpychała go od siebie? Podarunek od Rosiera, całkiem miły musiała przyznać, pamiętała jak wyciągnęła tę sukienkę z pudełka z myślą, że nie wie co z nią zrobić, a teraz nagle zrozumiała, że zmienił ją tamtego dnia w dridę. Przykuta do jednego i tego samego drzewa, ukryta w jego twardych słojach... Myśliwi przychodzili i odchodzili. Nikt nie chciał posłuchać żywicowego serca. Nikt nie uważał, by było wystarczająco warte uwagi.

Delikatnie odłożyła bukiet obok ich napojów, po czym złapała Isaaca za rękę, ale tak że ledwie mógł wyczuć jej intencję. Nie była tak otumaniona nim, czy własną emocjonalną zapaścią, jak podczas tej dziwnej wizyty w szpitalu, ale wciąż... wciąż nie było dobrze. Było dziwnie. Onirycznie. Może to nie była prawda. Może im się to tylko śniło.

– Zatańczmy walca zającu. Naucz mnie – naucz moje drobne stopy pozbawione butów, naucz mnie jak dotykać łąki, a wieczorem i tak powrócę do drzewa, do korzeni, które są moim domem i więzieniem. Do smutku w bezruchu, we wzroście zbyt powolnym by go dostrzec. Badanie gruntu... jej ziemia była skażona, oboje to wiedzieli, ale czy to byłoby takie złe, przez jeden dzień marzyć o tym, że tak nie jest?


Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#6
14.06.2024, 23:02  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.06.2024, 23:03 przez Isaac Bagshot.)  
Muzyka irlandzka niosła się echem po całej polanie, wypełniając powietrze rytmicznymi dźwiękami skrzypiec i fletów. Nikt z tańczących nie przejmował się krokami. Ludzie śmiali się, bawili i korzystali z chwil beztroski, jakie oferował im dzisiejszy bal. Tylko Isaac oraz Milly jakby odstawali, nie pasując do całej scenerii. Stali przy barze - ona zamyślona, jakby nie zwracająca uwagi na jego słowa, a on przyglądający się jej i czekający w lekkim napięciu na to, co zaraz mu odpowie.
Uśmiech zniknął z twarzy Isaac’a, kiedy uświadomił sobie, że Milly nawet w tym momencie walczyła ze swoimi demonami. Chciał, żeby dzięki temu spotkaniu chociaż na chwilę zapomniała o wszystkich troskach.
-Z przyjemnością.- Uśmiechnął się, odwzajemniając delikatny uścisk. Poprowadził dziewczynę na parkiet, którym była nie do końca jeszcze udeptana trawa.- Najpierw pokaże ci, jak tańczyć tak, jakbyśmy byli szaleni.- Powiedział i przyciągnął ją bliżej siebie.- Najpierw badanie gruntu…- Szeptał, patrząc w złote oczy Mildred. W jego własnych, jak zwykle widniał niebieski błysk żywotności.- Twoja ziemia może być skażona, ale dzisiaj udawaj, że wcale tak nie jest.- Mówił, obracając ją raz, a później drugi, żeby na końcu ponownie do siebie przyciągnąć.
Rozpoczęli od prostych kroków, tak żeby Mildred mogła przyzwyczaić się do szybkiego tempa melodii. Kiedy ich ruchy się zsynchronizowały, Isaac ponownie zaczął nią obracać! Potem obrócił siebie, żeby na końcu razem mogli wirować przez chwilę we dwoje. Tak szybko i tak długo, aż nie zakręciło im się w głowach! Jeśli Milly miała wrażenie, że zaraz upadnie, to ochroniła ją przed tym dłoń królika, którą ponownie ułożył na jej plecach. Wrócili do podstawowych kroków, które tym razem wydawały się bardzo łatwe, a wspólny taniec wychodził im coraz lepiej. Muzyka przyspieszała, a oni z nią. Przekładali ręce, tworząc skomplikowane wzory, które mimo że spontaniczne, wydawały się naturalne.
- Milly, świetnie ci idzie!- Przekrzyczał muzykę, zaczynając się cicho śmiać. Uniósł rękę, żeby obrócić ją jeszcze raz. Sukienka wirowała, tworząc wokół dziewczyny zielony wir, ale to jeszcze nie był koniec! Tańczyli, aż Isaacowi brakowało tchu. Widać było, że czerpał z tego prawdziwą przyjemność, a prowadzenie partnerki nie sprawiało mu żadnej trudności. W pewnym momencie musieli się jednak zatrzymać, ponieważ ich uszu dobiegły ostatnie dźwięki fletu...
- Podobało ci się?- Zapytał, a ich oddechy mieszały się, kiedy przytulał ją i patrzył rozbawionym spojrzeniem.

constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#7
21.06.2024, 18:02  ✶  
To był dobry deal. Mogła udawać. Mogła udawać normalną. Mogła udawać dziewczynę taką jaką Isaac chciałby mieć. To nie byłoby takie trudne, przecież pamiętała Olivię, rozdrapywała tę ranę bardziej regularnie niż chciałaby przyznać. Zwykła dziewczyna z sąsiedztwa. Uczynna. Łagodna. Uśmiechnięta. To się da załatwić. Na jeden wieczór mogła założyć nie tylko tą maskę, która zdobiła teraz jej twarz. Na jeden wieczór mogła założyć jeszcze jedną. Uczynną. Łagodną. Uśmiechniętą. Ujęła proponowaną dłoń i zbliżyła się do Isaaca, gdy ten prowadził ją na parkiet. Szczupła dłoń ześlizgnęła się po męskiej piersi, druga zatoczyła krąg, złożona na ramieniu. Drobna istota wsparta na silnej męskiej ramie, ach... mogła udawać. Mogło być miło. Jeden wieczór.

Nawet jeśli gubiła co chwila rytm i deptała mu po nogach.

Rzeczy działy się tak szybko.

To nie jest tak, że Mildred nigdy nie tańczyła. Wręcz przeciwnie, spędziła kilka bardzo intensywnych miesięcy na dyskotekach przeróżnej maści. Teraz jednak była może... osłabiona? Tak, to na pewno leki, na pewno miesiąc leżenia i dwa miesiące zamknięcia. Ledwie tchu jej starczało, gdy Isaac wziął ją w obroty. Niemalże spadła jej maska, a pantofelek... cóż został gdzieś na drugim końcu otoczonej drzewami polanki. Millie śmiała się serdecznie, trzymając mocno swojego dawnego kogoś w objęciu, by się nie przewrócić.

– Błagam Cię, straciłam kurwa buta, jakbym była jakimś pieprzonym Kopciuszkiem! Zaraz Ci powiem, że jeśli nie wrócę do domu przed północą, to jestem martwa, a ta zabawa chyba nawet tak długo nie będzie trwać! – chichotała cały czas podskakując na jednej nodze. – Za taką naukę tańca to ja dziękuję, chcesz mnie kurwa w tym lesie zabić chyba podstępny zającu! – wciąż chichotała, chociaż w sumie to kręciło jej się w głowie. – Skacz po tego mojego buta, no przecież nie będę kuśtykać, ja księżniczka pierdolonych elfów! – dodała opierając się znów o ladę baru, ale uśmiech, który mu ofiarowała był ciepły, a dotyk opuszków za uchem całkiem przyjemny i milszy od "końskich" zalotów zapamiętanych z czasów Hogwartu.




Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#8
25.06.2024, 11:59  ✶  

Wakacyjna wizyta Ishibashi Teruko, syna japońskiego magiwynalazcy i potentata magitechnologicznego w Anglii nie szła po myśli młodego, przystojnego czarodzieja.

Ishibashi Teruko, będąc młodym, ale ambitnym czarodziejem, został poproszony o asystowanie swojemu ojcu na ważnym spotkaniu biznesowym ze Slughornami. Niestety, podczas przemówienia, przez nieuwagę użył niewłaściwego zaklęcia — zamiast zaprezentować dokumentację, wyczarował stado skrzydlatych szczurów, które rozprzestrzeniły chaos w całej sali. To wydarzenie nie tylko wprawiło go w zakłopotanie, ale również podważyło jego reputację jako młodego, odpowiedzialnego partnera do rozmów i niemal zaprzepaściło możliwość na podpisanie umowy; pewnie tak by było, gdyby nie specyficzny humor rodziny angielskich wynalazców, którzy nie czynili mu wyrzutów (w przeciwieństwie do jego ojca).

To nie był jednak nawet początek pecha młodego chłopaka. Podczas jednego z pierwszych wieczorów w magicznym Londynie, Teruko, chcąc zaimponować grupie nowych znajomych, postanowił użyć zaklęcia, aby stworzyć efektowną mgłę podczas nocnej przechadzki. Niestety, zaklęcie wymknęło się spod kontroli i spowodowało gęstą mgłę, która spowodowała chaos na ulicach, w tym kilka kolizji między miotłami a mugolskimi pojazdami. W rezultacie Teruko został zatrzymany przez Biuro Przeciwdziałania Niewłaściwemu Użyciu Magii, co skutkowało formalnym upomnieniem i wieloma machinacjami jego ojca, aby nie musiał stawać przed komisją.

Trzecim pechowym wydarzeniem było pojawienie się na tym przyjęciu. Od początku podpierał ściany, gdyż jego para w ostatnim momencie oznajmiła, że nie przyjdzie. Samantha Wood początkowo przyjęła zaproszenie chłopaka, jednakże z tym wydarzeniem zbiegł się również koncert jej ulubionego zespołu, na który dostała bilet VIP. Uznała, że nie zawiedzie Teruko, bowiem czyniła wobec niego niejakie awanse matrymonialne ze względu na ogromną fortunę i ostatecznie postanowiła pójść na bal, ale dzień przed wydarzeniem, w bibliotece natknęła się na tom poświęcony zaklęciom prawdy. Przeglądając go, przypadkiem użyła jednego z zaklęć na sobie, co spowodowało, że musiała mówić prawdę przez dwa następne dni. Gdy Teruko przyszedł do niej, aby potwierdzić plany na bal, Samantha, pod wpływem zaklęcia, wyjawiła mu, że jest zainteresowana wyłącznie jego pieniędzmi i wolałaby iść na koncert.

Zastanawiał się nad kostiumem, koniec końców wybierając ekstrawagancką hybrydę smoka i feniksa. Strój składał się z długiego, płonącego magicznie płaszcza wykonanego z lekkiego materiału, imitującego pióra w odcieniach ognistej czerwieni, pomarańczy i złota. Pod płaszczem nosił ciasno dopasowane, błyszczące, złote spodnie oraz koszulę z długimi rękawami, zdobioną motywami ognia i smoczych łusek. Na dłoniach namalowano mu smocze łuski i założono pozłacane pierścionki z pazurami, dodające błysku każdemu jego gestowi. Całość dopełniała olśniewająca korona z płonącymi piórami oraz smocze skrzydła wykonane z lekkiego, półprzezroczystego materiału, które mógł rozkładać podczas tańca. Szkoda jednak, że nie miał z kim tańczyć.

Aż zobaczył ją. Piękną dziewczynę o złotych oczach, pojedynczym pantoflu, która była chyba jakimś rodzajem ducha ziemi  i roślin. Podszedł do niej i oparł się o bar. Uśmiechnął się uśmiechem numer pięć i zapytał:

— Często tu przychodzisz, mała?


Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#9
28.06.2024, 12:10  ✶  
Isaac nie chciał, żeby udawała dla niego, ale żeby zrobiła to dla siebie. On do swojego serca przyjąłby ją taką, jaka była naprawdę. Każdy człowiek czasami potrzebował skupić się na przyjemnościach i odciąć od problemów dnia codziennego. Dlatego chciał, żeby chociaż dzisiaj nie musiała walczyć ze wszystkimi demonami które siedziały jej w głowie.
- Milly! Jak widzisz, to nie tylko nauka tańca, ale też...- Westchnął, ponieważ jemu również zabrakło tchu.- ... ćwiczenia na kondycję. Cholera, coraz gorzej ze mną, że tak szybko się męczę...- Powiedział śmiejąc się. Podtrzymywał Milly, kiedy skakała na jednej nodze w stronę baru.- Znajdę twój bucik, księżniczko, a potem wrócimy na parkiet. Ale nie mogę ci obiecać...- Mówił i uniósł dłoń dziewczyny, żeby ją w nią pocałować. Patrzył w roześmiane, złote oczy i czuł, że przynajmniej teraz skupiona była tylko na nim.- ... że znowu go nie zgubisz. Zaczekaj na mnie.- Nie odpuści jej. Przyszli się tutaj wyszaleć, więc na pewno jeszcze kilka razy tego wieczoru skończą na parkiecie.
Isaac odwrócił się i zniknął na chwilę w tłumie. Gdyby nie byli wśród mugoli, to na pewno użyłby różdżki, żeby nie musieć zostawiać Milly samej. Tak byłoby zdecydowanie wygodniej.

Nie minęły nawet dwie minuty, kiedy Isaac wrócił z bucikiem. Nie zwrócił uwagi na to, że ktoś zagadnął do Mildred. Uklęknął przed dziewczyną, żeby założyć jej pantofelek.

constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#10
01.07.2024, 15:39  ✶  
Millie odprowadziła Isaaca lekko zeszklonym spojrzeniem od tańca, śmiechu i rzeczywiście oddechu, którego jej brakło. Źle się czuła z tym, że jako funkcjonariuszka tak się zaniedbała (ok, ok, no śpiączka, zamknięcie w lecznicy dusz to wszystko uzasadniała, a jednak wciąż zdawało jej się żałosne wobec tego co potrafiła wycisnąć z tego ciała wcześniej.

A potem usłyszała głos i zdziwiła się. Nie żeby nigdy nie była rwana, chodziła po prostu na imprezy, gdzie jeśli człowiek odnalazł drugiego człowieka swoim ciałem, to potem zwyczajnie na zapleczu ów ciała odnajdywały się bardziej. Cóż jednak dziwnego, skoro miała na sobie sukienkę Christophera, podkreślającą jej atuty, ukrywającą mankamenty i ach tak no, twarz też była zakryta maską.

– W sumie to jest mój pierwszy raz – odpowiedziała, głowiąc się czy impreza na którą zaprosił ją Isaac jest imprezą cykliczną. Przekrzywiła głowę, z zaciekawieniem oglądając złociste skrzydła. – Czemu Twój feniks ma łuski? – zachowywała się tak, jakby nie zrozumiała, że nieznajomy ją podrywał, bo po części tak było na prawdę. Jego ofensywa była dla Millie mało przejrzysta, gdy jej standardem pozostawało kanoniczne: "ruchasz się, czy trzeba z Tobą chodzić?"

Nagle spod ziemi wyrósł Isaac z jej trzewikiem, więc wysunęła ku niemu swoją drobną stópkę, która normalnie przed laty dźwigała ciężkiego glana. – Bardzo dziękuję, nie chciałabym cały wieczór podskakiwać na jednej nodze. To byłoby... Niewygodne. Kurewsko niewygodne – dodała, ale gdy dokończyła zdanie od razu zamknęła usta. Jakoś tak... dziwnie było jej przeklinać w tej sukni. Jakby rola leśnej nimfy, elfiej księżniczki angażowała ją bardziej niż chciałaby się do tego przyznać. Jakby strój narzucał jej wyprostowane plecy i język gładszy niż zwykle.


« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Bard Beedle (1557), Morpheus Longbottom (531), Millie Moody (2624), Isaac Bagshot (1670)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa