• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
Lato 1972, 31 lipca, 1 sierpnia // The best of the summer is gone

Lato 1972, 31 lipca, 1 sierpnia // The best of the summer is gone
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#1
28.05.2024, 17:59  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.11.2024, 23:05 przez The Edge.)  
31 lipca, 1 sierpnia
Fantasmagoria

Najlepsze dni lata już minęły. Oh, Flynn wiedział to jak nikt inny. Aż ciężko było mu uwierzyć, jak szczęśliwym człowiekiem był jeszcze w czerwcu, kiedy ogół jego spleśniałego wydawał się układać nawet mimo debilnych decyzji... a teraz? Teraz leżał w ich ulubionej przestrzeni wypoczynkowej, w tym samym miejscu co zawsze i chociaż bardzo tego chciał, nie miał pojęcia, czy Alexander usiądzie obok niego. No dobrze, on nawet nie siedział. Leżał na plecach, z nogami zadartymi wysoko i wspartymi o drewniany pal podtrzymujący biały materiał i morze światełek zawieszonych na srebrnym łańcuchu. Ulubionym miejscem wypoczynkowym Bellów był szereg prostokątnych, kolorowych gąbek rozłożonych wokół niskiego, dębowego stolika. Nad nimi - zaklęty... cóż to było - baldachim (?), dzięki któremu ani siedziska, ani znajdująca się pod nimi trawa nie mokły od nawet najbardziej ulewnych deszczy. Nie umiał tego wszystkiego nazwać, ah... on nawet nie wiedział, że te gąbki były kolorowe. Ale lubił tu siedzieć, póki nie robiło się zbyt tłoczno.

Na blacie stolika znajdowało się jagodowe wino, które przyniósł z Dziurawego Kotła oczarowany jego smakiem. Był niemal całkowicie pewien, że Fiery i Al polubiliby bardziej cydr - on jednak cydru nie lubił (nie był tak słodki jak wino) i podszedł do tego samolubnie - czyli jak zawsze. Obok wina - gotowana kukurydza z masłem, posypana odrobinę za małą ilością soli, ale wciąż dobra - wcinał ją nawet Flynn, chociaż powoli miał już dość. Nie dlatego, że nie był głodny - po prostu myślał o absolutnie wszystkim, co go tak wymęczyło niemożebnie, a wtedy całkowicie tracił i tak znikomy apetyt.

Tak, zasłużył sobie na to wszystko, ale to nie zmieniało nic w tym, że absolutnie i dogłębnie cierpiał. To ile spraw go teraz dusiło - jeden człowiek nie powinien tego sam dźwigać - a on to dźwigał, chociaż należał do grupy tych najbardziej emocjonalnych.

- Oooh, przyszłaś - powiedział, kiedy Beast pojawiła się obok i opadła na jedną z poduszek, a później odłożył na wpół obgryzioną kolbę na papierowy talerzyk. - Będziesz jutro na tym kiermaszu? - Tym pytaniem chciał przykryć inne, o wiele bardziej osobiste: czy przyjdziesz jutro mnie oglądać? - Kupiłem zioło, ale nie wiem, czy powinienem dzisiaj palić.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Tańcząca ze lwami
Did you think the lion was sleeping because he didn't roar?
Czarne niczym węgiel źrenice to pierwsze na co zwrócisz uwagę kiedy na nią spojrzysz. Później będzie uśmiech, zadziorny, zachęcający do dyskusji. Usta zawsze podkreślone czerwoną szminką, co wyróżnia się na tle jasnej cery, a zarazem idealnie pasuje do kasztanowych włosów Fiery. Jest filigranową kobietą, ma 160 cm wzrostu, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać, gdyż ubrania, które nosi są zwiewne, więc nie do końca wiadomo, co się pod nimi kryje. Jej ruchy są szybkie, jakby ciągle się gdzieś spieszyła. Głos ma melodyjny, nieco wysoki, jednak nie denerwujący ucha. Możesz wyczuć w nim akcent, tylko ciężko określić jaki, na pewno angielski nie jest jej pierwszym językiem. Pachnie wiatrem, czasem sierścią zwierząt, jednak najbardziej wyczuwalny jest zapach goździków z cynamonem.

The Beast
#2
29.05.2024, 20:55  ✶  

Letnie wieczory miały swój urok. Bardzo lubiła ten czas, zawsze kojarzył jej się z rozmowami do rana, grą w karty, czy innymi niby drobnymi rzeczami, które dla niej miały ogromne znaczenie. Z zapachem trawy, tytoniu, słodkich trunków. Naprawdę ceniła sobie te wieczory spędzone ze swoim rodzeństwem. Oczywiście, że zamierzała się pojawić w ich ulubionym miejscu odpoczynku, szczególnie, że przecież i czas był magiczny. Zbliżało się Lammas, powinni podziękować Matce za dary, bo i im się przecież nie wiodło najgorzej. Mieli co do gara włożyć, jakoś sobie radzili, a najważniejsze, że mieli siebie.

Kiedy więc skończyła oporządzać swoich braci, karmić i czesać, głaskać i opowiadać im o tym jak jej minął dzień poszła do swojej przyczepy, żeby zabrać ze sobą to, co przygotowała na wieczór, aby umilić im tę małą posiadówkę. Nie była może wprawioną kucharką, robiła co w jej mocy, miała nadzieję, że po prostu docenią gest. Lisek próbowała ją nauczyć gotować, ale szło jej to póki co raczej średnio. Nie przeszkodziło jej to jednak w tym, żeby upiec ciasteczka z haszyszem, a tak dla rozluźnienia atmosfery, rozwoju duchowości, czy coś. Wiedziała, że na takie słodkości na pewno znajdą się jacyś amatorzy, dorzuciła nawet nieco za dużo cukru, co powinno ucieszyć Flynna, bo przecież on kochał słodycze. Nie wyglądały może najlepiej, bo nie był z niej wirtuoz cukiernictwa, miała nadzieję, że będą smakować chociaż trochę lepiej od karmy dla lwów.

Zaopatrzona w tackę i w dudy, w końcu muzyka też mogła umilić im ten wieczór wyruszyła do miejsca, które było sercem cyrku, przynajmniej podczas lata.

Powitała Edga szerokim uśmiechem, nim legła na jednej z wielkich poduszek rzuciła obok dudy, a tackę położyła na stole tuż przy tej kukurydzy. Odetchnęła lekko zadowolona, kładąc sobie ręce pod głową. Naprawdę uwielbiała to miejsce. - Przyszłam, przyszłam, da, da. - Skomentowała jeszcze. Pytanie o kiermasz trochę ją obudziło, mimo sielskiej atmosfery. Ich ostatnie wspólne wyjście na sabat zakończyło się małą katastrofą, do której wolała nie wracać. Najwyraźniej Flynn nie był pamiętliwy, skoro ją o to pytał. - Bardzo chętnie przyjdę zobaczyć twój występ. - Powiedziała śpiewnie i podniosła się do pozycji siedzącej. Podciągnęła nogi na pufę, oczy jej się zaświeciły, kiedy usłyszała kolejne słowa mężczyzny. - Masz złoto? Komu ukradłeś gagatku? - Zapytała ciekawa, może sama powinna zacząć kręcić się w innych miejscach.

Alexander Bell
And I can't let go when you still need saving.
Spokojny, uprzejmy, pomocny. Wysoki mężczyzna o atletycznej sylwetce, zazwyczaj ubrany w luźne, wielobarwne, bawełniane koszule. Miewa zarost na twarzy, zależny od stopnia zapracowania. Kiedy trzeba, potrafi zniewolić uśmiechem. Oczy i włosy brązowe.

The Overseer
#3
20.06.2024, 22:44  ✶  
Nie chciałem wychodzić z przyczepy, ale musiałem. Uśmiechać się i robić dobrą minę do złego nastroju. Nie chciałem niepokoić cyrku, że coś mogłoby być nie tak, chociaż było bardzo mocno, więc naprawdę starałem się być normalny... bynajmniej taki jak zwykle, ale nieco pokracznie mi to szło. Nieco zamyślony, nieco pokraczny, wycofany, gdzieś wędrujący myślami i nerwowy, niecierpliwy... może nie jakoś bardzo, ale jednak ciężko było mi się uśmiechać przez cały ten czas. Za dnia... Ale noce wcale nie były dla mnie łaskawsze. Dwie noce, które dosadnie dały mi w kość. Miałem dość.
Dobrze, że jednak kręciłem się po cyrku, bo w sam raz nawinąłem się na rozmowę między Flynnem a Fiery. Nie widziałem go od naszej ostatniej rozmowy, a przynajmniej starałem się nie widzieć, więc teraz cholernie starałem się zachować neutralność, tyle że serce wywinęło mi orła i tyle ze stabilności... Szczególnie że rozmawiali o ziole, a Flynn się ostatnio rozpruł, że The Beast przez niego miała problemy z narkotykami. Wiedział to, a mimo to się nie wstrzymywał. Zero odpowiedzialności.
- Nie mówi o złocie, tylko o ziole - odezwałem się bez jakiegokolwiek przywitania, poprawiając niedosłyszenie Fiery. Zgarnąłem ciastko z talerza i ugryzłem, pozostałą jego częścią wskazując na Flynna. Widać było, że ta informacja mi się się nie spodobała. Też się trochę skrzywiłem, ale to przez ciastko, które okazało się być cholernie słodkie... Idealne dla Flynna - pomyślałem przelotnie, z żalem. To jednak potwierdzało przekonanie, że go znałem. Nie mogłem kochać jego imaginacji.
- Żadne dziś nie pali. Ani ty, ani ktokolwiek inny, w tym Fiery. Fiery też nie pali - podkreśliłem, żeby żadne z nich nie miało jakichkolwiek wątpliwości. Spojrzałem ponownie na Flynna, tak przelotnie, po czym wróciłem nim do dziewczyny. - Wiecie może, czy reszta się zbiera na gotowaną kukurydzę i grę w karty...? Jutro Lammas. Moglibyśmy zacząć świętowanie... - zauważyłem, rozglądając się zaraz za ofiarą, która mogłaby przebiec się po cyrku w poszukiwaniu reszty zagubionych dzieciaków. Ten czas tak leciał, że jutro ponownie mieliśmy święto żniw. Nie chciałem tego czasu spędzać z problematycznym Flynnem. Miałem również innych członków rodziny, na których powinienem skupić swoją uwagę.

Rzucam na charyzme do zakazywania ziołowania, co by było śmiesznie, poza tym lubię kostki. Pozdrawiam
Rzut Z 1d100 - 80
Sukces!
Sztafaż
"Gówno, nic nie zrobiłem, gówno"
Wysoki na jakieś 175 cm, szczupły, wiecznie uśmiechnięty. Czarne włosy często sterczą w nieładzie, każdy w inną stronę, ma niebieskie, roześmiane oczy. Ubrany zazwyczaj bylejak, w niepasujące do siebie ciuchy.

Felix Bell
#4
21.06.2024, 23:36  ✶  
- Może ona nie powinna, ale mnie nikt nie odgryzie ręki, jak sięgnę - powiedział, wchodząc do przyczepy w chwili, gdy Fiery uwalała się obok Flynna na poduchach. Jak zwykle miał doskonały humor - absolutnie, kurwa, doskonały. Nieodłączny uśmiech na jego mordzie mógł wkurwiać, ale jednocześnie był tak prostoduszny, bezinteresowny i - co najważniejsze - głupkowaty, że żaden z cyrkowców przecież by mu nie przyjebał, prawda? Już chciał rozkładać ręce, już chciał pokazywać "daj, daj mnie to", gdy przyszedł niszczyciel zabawy, pogromca uśmiechów dzieci. I tak samo jak u dziecka, uśmiech Felixa zmienił się w podkówkę. - Daj spokój, to jest ostatni dzień, kiedy możemy się zrelaksować.
Burknął, zakładając ręce na wysokości klatki piersiowej. Znał jednak Alexa na tyle długo, że wiedział, że jeśli ten sobie coś usra, to nie ma przebacz. Nie zdziwiłby się więc, gdyby mu posłał jakieś mordercze spojrzenie, więc po prostu rzucił się obok Edge'a, ale nie w ten lubieżny sposób, którego nie potrafił. Wylądował twarzą w poduszkach i w te poduszki zaczął coś mamrotać, co tylko Flynn mógł dosłyszeć. Niszczyciel zabawy, Alexander tata, za jakie grzechy, nie wołajcie Jima. Przekotłował się tak, żeby znaleźć się obok Fiery i na nią unieść wzrok.
- Będziesz wystawiać swoje lwiątka? Mam coś, co nie wydaje dźwięków. Słowo, tym razem niczego nie spalę. Robi tylko efekt, nie powinny się wystraszyć.
Widmo
Maybe living has a meaning after all,
There’s a plan for us lunatics and liars.
Włosy ma jasne, a gdy spojrzy się pod odpowiednim światłem to wydają się być aż białe, siięgające za ramiona i lekko pofalowane. Oczy ma ciemne, zmęczone ━ widać w nich skupienie, a przy niektórych osobach także i zmartwienie. Dłonie ma pokryte pomniejszymi bliznami, a przez jej twarz, a właściwie to od nosa do połowy prawego policzka przebiega czerwona szrama. Ma mocno zarysowane policzki, ale jej rysy twarzy są stosunkowo łagodne, wręcz zachęcające do podejścia i rozmowy. Jest niewysoka, liczy sobie niecałe metr siedemdziesiąt, więc w tłumie mocno się nie wyróżnia.

The Linnet
#5
22.06.2024, 20:16  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.06.2024, 20:17 przez The Linnet.)  

Koniec lata przyszedł szybciej, niż by się tego spodziewała. Dni leciały szybko, co Athena zdawała się zauważać tylko przez zmniejszoną częstotliwość narzekania na, jak to lubiła nazywać, tragicznie wysokie temperatury. Nie przeszkadzało jej to jednak — wieczory robiły się przyjemniejsze, zachęcając ją do częstszego opuszczania przyczepy dla własnej rozrywki. Ciepła atmosfera sprawiała, że pergaminy z pomysłami zapisywały się o wiele szybciej, a Athena wychodziła wieczorem, siadając oparta o koło, gotowa złapać tak łatwo uciekające idee.

 

Cyrk ucichł na tyle, że dało się usłyszeć w oddali wesołe melodie owadów, gdy kierowała się w stronę miejsca wypoczynkowego. Słońce nie świeciło prosto w twarz, wiatr delikatnie powiewał, prawie niewyczuwalnie, a we włosy wbite miała pióra, które dla każdego poza terenem cyrku mogły wyglądać nadto komicznie — dla niej nie było to jednak nic dziwnego. Dziwna, specyficzna cyrkowa atmosfera, w pewnym sensie i rodzinna, przez lata stała się codziennością, a ona wypracowała własne przyzwyczajenia i dziwne nawyki. Zazwyczaj wprawiała ją także w dobry humor, chyba że coś szło niekoniecznie po jej myśli, albo ktoś uporczywie budził jej ptaki swoimi w r z a s k a m i — ale tego wieczoru na jej twarzy nawet pojawił się uśmiech.

— Wszyscy wiemy, że karcianki i tak przegram, więc na mnie nie licz — Odparła z rozbawieniem znalazłszy się za zebranymi, akurat w takim momencie, że udało jej się usłyszeć chociażby fragment konwersacji. Rozejrzała się wokół, dłonie trzymając oparte na biodrach, analizując powoli to, co znajdowało się nie tylko na wyciągnięcie jej ręki, ale także i na stoliku. — Aczkolwiek wszyscy wiemy, że reszcie przyjemności nie odmówię. — Dodała jeszcze, wzrokiem wracając do swojego rodzeństwa.

— Mówisz tak, a później i tak trzeba będzie lecieć z wodą — Zwróciła się do Felixa i wzruszyła ramionami, podtrzymując lekki, wciąż odrobinę żartobliwy ton. Zgarnęła ze stolika kolbę kukurydzy, tak patrzącą się na nią od kilku minut i opadła na poduszkę gdzieś naprzeciwko reszty towarzystwa. Wyciągnęła się. — Ale oczywiście Ci wierzę, żeby nie było.



[Obrazek: X5bUhoc.gif]
step on through rusty iron archways
where a pigeon lays, it died without his lover
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#6
23.06.2024, 02:35  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.06.2024, 02:37 przez Eutierria.)  
Ich ostatnie wybryki z Fiery prawdopodobnie przysporzyły Bellom nieco kłopotów w Ministerstwie Magii, a nieudolna próba opanowania Sionnah zirytowała go niemożebnie, ale... ostatecznie, to oboje wymienili się głupotami. Ona próbowała okraść Aurora, on pobił niewinnego chłopaka na oczach ich młodszej siostry. No dobra. Ona wymieniła się głupotką, on nieco większą głupotą, ale wymienili się, tak? Wszystko było między nimi okej? Flynn uśmiechnął się delikatnie, słysząc słowa, że Fiery przyjdzie go oglądać. Mimo lekkiego napięcia pomiędzy nimi, zapewne stanie się jedną z twarzy, jakich Flynn będzie wypatrywał w poszukiwaniu resztek spokoju. Pokochał tańczyć, niestety wciąż nienawidził ludzi. Bał się tego występu.

Już miał dziewczynę poprawić, kiedy do rozmowy dołączył Alexander. Mężczyzna od razu zmarszczył nos, wyraźnie oburzony zakazem. Jeszcze kilka sekund temu wahał się, czy chce palić, teraz wydawało mu się, że bez zapalenia blanta nie przeżyje dzisiejszego wieczoru.

- Co mi niby zrobisz, jak zapalę? - Rzucił od razu, chociaż coś w jego oczach mówiło, że dosyć posłusznie ustawił się w pozycji przegranego, jakaś ostatnia iskra buntu kazała mu rzucić Alexandrowi wyzwanie pokłócenia się z nim przy wszystkich. Problematyczny Flynn nie byłby przecież sobą, nie zasłużyłby na to miano, gdyby nie knuł czegoś we łbie... Bardzo chciał, żeby Alexander usiadł obok, ale on nie usiadł i... Tak, to był wystarczający powód do tego, żeby czuć się okropnie. Eh, Felek ujął to w nieco lepsze słowa. Może to dlatego on dostał wczoraj w gębę, a Felek mógł czuć się bezkarny...? Taaak, to na pewno o to chodziło...

- Ja tam bym chciał mieć fajerwerki na występie... - powiedział spokojnie, wracając do konsumowania kukurydzy. Chciał ich dzisiaj zagadać o robienie z nich lalek, bo to było jedno z takich drobnych durnoctw, co je zasłyszał gdzieś, nawet nie pamiętał gdzie i zapadło mu we łbie. Żółte, letnie lalki, tak? Nie miał pojęcia, jak wygląda żółty, ale wiedział, jakie rzeczy były żółte. Słońce. Złoto. Słoneczniki. Siano. Mocz, o ile dobrze pracowały ci nerki. - Haaa... może ten przystojny Auror z Lithy musiałby gasić scenę. Ten, co robił do ciebie takie ładne oczy - wyszczerzył się. Tak, o Patricku przypomniały mu szczyny.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
termagant
A knife?
Are you flirting with me?
Wysoka, bo mierząca sobie 177 centymetrów, o atletycznej, smukłej sylwetce. Ciemna karnacja, orzechowe oczy i ciemnobrązowe włosy i miedzianym połyskiem, w stanie naturalnym skręcające się w burzę loków. Na co dzień często się garbi, chcąc odjąć sobie parę centymetrów.

The Tempest
#7
23.06.2024, 04:18  ✶  
- Nie bądź taka Linney, ktoś musi przecież przegrać, a jak ogramy ciebie to przynajmniej jesteś już na to mentalnie przygotowana - parsknęła Layla, stojąc za kręgiem utworzonym z kolorowych gąbek. Mrugnęła jeszcze do siostry rozbawiona, a potem opadła na jedną z wolnych poduszek całym swoim ciężarem, rozkładając jeszcze przy tym ręce. Zawsze kiedy tak robiła, to przypominał jej się Jim, leżący krzyżem na ziemi i umartwiający się w różnych miejscach cyrku. Widziałeś Jima? Padało, kiedy nie było go zwyczajowym miejscu. Nie, ale może leży krzyżem na arenie? No to może leży krzyżem w swoim wozie? I tak dalej. Kiedy pierwszy raz zobaczyła go w takiej pozycji, zapytała go czemu próbuje robić śnieżne aniołki w czerwcu.

Przeturlała się na skraj poduszki, a potem sięgnęła do stolika, odmawiając przy tym znaczniejszego podniesienia się. Złapała za jeden z papierowych talerzyków i zgarnęła dla siebie razem z leżącą na nim kolbą kukurydzy. Potem ułożyła się już wygodnie. Na boku, jakby tu byli na jakiejś rzymskiej uczcie.

- Jakby gasił scenę - wgryzła się w kolbę, spoglądając na Flynna - To może nie zwróciłby uwagi na to, że nagle znika mu sakiewka. A co, zamierzacie tam coś podpalić tak naprawdę? - a nie tylko jako element wyuczonego występu. Już musieli coś gasić parę razy podczas ich prób, bo pomylili się w obliczeniach, ale na całe szczęście nie było to nic poważnego. Nikt nie ucierpiał. No, może parę desek podestu.

Ważne, żeby na Lammas znowu nie było czegoś, co zaburzy cały spokój święta. Flynn i Fiery próbowali na Lithcie okraść Aurora, ale ona i Jim widzieli w ognisku jakieś dziwne rzeczy, które potem zrzuciła na fakt, że ktoś coś musiał jej dolać do piwa. Piwa, które musiała potem niestety wylać, bo Lightbringer sam się od tego ogniska zajął.
Tańcząca ze lwami
Did you think the lion was sleeping because he didn't roar?
Czarne niczym węgiel źrenice to pierwsze na co zwrócisz uwagę kiedy na nią spojrzysz. Później będzie uśmiech, zadziorny, zachęcający do dyskusji. Usta zawsze podkreślone czerwoną szminką, co wyróżnia się na tle jasnej cery, a zarazem idealnie pasuje do kasztanowych włosów Fiery. Jest filigranową kobietą, ma 160 cm wzrostu, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać, gdyż ubrania, które nosi są zwiewne, więc nie do końca wiadomo, co się pod nimi kryje. Jej ruchy są szybkie, jakby ciągle się gdzieś spieszyła. Głos ma melodyjny, nieco wysoki, jednak nie denerwujący ucha. Możesz wyczuć w nim akcent, tylko ciężko określić jaki, na pewno angielski nie jest jej pierwszym językiem. Pachnie wiatrem, czasem sierścią zwierząt, jednak najbardziej wyczuwalny jest zapach goździków z cynamonem.

The Beast
#8
24.06.2024, 05:59  ✶  

Czar prysnął, kiedy pojawił się Alexander w średnim humorze. Dlaczego na wejściu chciał im popsuć zabawę i zaczął od zakazywania przyjemności? Mina jej zrzedła, spoglądała na mężczyznę nieco rozczarowana, przecież to było tylko zioło, zioło to nie narkotyki.

Zobaczyła wtedy, że Alex ugryzł ciastko, przeniosła wzrok na Flynna, jakby chciała mu coś powiedzieć bo te ciastka były z haszyszem, czy to trochę nie hipokryzja, że on mógł żreć ciastka z marihuaną, a oni nie mogli jej palić? Nie odezwała się jednak w głos, nie chcąc sobie robić niepotrzebnych problemów. Miała wrażenie, że Alexander jest nie w sosie i wyżywa się przez to na nich wszystkich. Trochę próbowała zrozumieć dlaczego, coś musiało się wydarzyć między tą dwójką, bo Flynn przeniósł się do jej przyczepy, ale nie wtrącała się w to oczywiście. Nie jej sprawa, po prostu była dla tych, którzy tego potrzebowali. Jak zawsze.

Przyszedł do nich i Felix, może i dobrze, bo napięcie między mamą i tatą rosło, a ona nie chciała być tym dzieckiem, które będzie musiało wybierać ulubionego rodzica. - Myślałam, że pójdę bez nich, nie chcę tam występować, a dla nich to trochę za dużo, nie lubią takich imprez, wszyscy chcą ich dotykać, a Leo i Theo za tym nie przepadają, ale chętnie to przetestuję gdzieś indziej. - Na samą myśl o tym tłumie ludzi robiło jej się szkoda braci, każdy chciałby ich pogłaskać, Fiery wolała im tego oszczędzić.

- W karty mogę zagrać, chociaż żadna ze mnie konkurencja, mogę być z kimś w drużynie, żeby nie było tak łatwo, albo przegrać, żeby było wam miło. - Mieli się przecież tylko dobrze bawić.

Przeniosła spojrzenie na Flynna wróciła wspomnieniami do nieco kompromitującej ją Lithy. Nadal żałowała, że nie zatańczyła z tym aurorem, więc to był całkiem niezły argument za tym, żeby podpalić scenę. - Czy aurorzy zajmują się gaszeniem pożarów? - Najwyraźniej wcale nie wydawało się jej to być takim głupim pomysłem, jeśli by zadziałało, to mogłaby skorzystać z okazji. - Robił do mnie maślane oczy? - Szepnęła jeszcze cicho do Edga, nieco zdziwiona.

Pojawiła się i Layla, do której machnęła ręką na przywitanie. Z tego, co słyszała to wizyta jej i Jima na Lithcie też nie do końca poszła tak, jak powinna, co było nieco pocieszające. Nie tylko ona i Flynn okazali się być pierdołami.

Alexander Bell
And I can't let go when you still need saving.
Spokojny, uprzejmy, pomocny. Wysoki mężczyzna o atletycznej sylwetce, zazwyczaj ubrany w luźne, wielobarwne, bawełniane koszule. Miewa zarost na twarzy, zależny od stopnia zapracowania. Kiedy trzeba, potrafi zniewolić uśmiechem. Oczy i włosy brązowe.

The Overseer
#9
25.06.2024, 21:33  ✶  
Kto to by pomyślał, że tak szerokiemu gronu będzie nie w smak odstawienie zioła. To co? Teraz bez środków odurzających nie można było się dobrze pobawić...? Trzeba było od razu zażywać jakieś halucynogenne świństwo, żeby cokolwiek czuć...? Coś czułem, że trzeba było wprowadzić nowe zasady w cyrku, zasady, które nie spodobają się większości. Cóż, to miało być dla ich dobra.
Co prawda, większość obyła się bez głośnego komentarza, ale Felix, a szczególnie Flynn... Postanowili zgłosić sprzeciwy. Felixa broniło jedynie to, że zrobił to na swój uroczy, niewinny sposób, a Flynn... Flynn po prostu miał przerąbane. Sam przecież uważał siebie za czarną owce rodziny i zachowywał się dokładnie tak, żeby nikt nie miał wątpliwości, że tą czarną owcą jest. Niech w takim razie zbiera żniwa. I może wszyscy przez niego, jeśli dalej będzie się upierać.
- Nawet nie próbuj - uciąłem ostro nadzieje Flynna. Myślałem, że był świadomy, że przegiął aż nader porządnie przy naszej ostatniej rozmowie, ale najwyraźniej cisza między nami i wyrzucenie go z wozu było niewystarczające. Potrzebował więcej atrakcji aby poczuć, że żyje. Nie chciałem wyrzucać go z cyrku. Nie chciałem nikogo wyrzucać z cyrku. Ale właśnie podważał mój autorytet i to przed oczami innych, a to nie mogło skończyć się pomyślnie dla niego, więc niech lepiej zamknie gębę i otwiera ją, kiedy będzie miał coś pozytywnego do powiedzenia.
Wpatrywałem się tak chwilę w niego z niemym ostrzeżeniem, po czym zwróciłem uwagę na dziewczyny.
- Dzięki, Layla, Beast, za wsparcie. Ale skoro nie wszyscy są fanami gry w karty, to może pomyślmy o innych pomysłach na wspólne spędzenie tegorocznej wigilii Lammas? Czekam na Wasze propozycje - odezwałem się głośno w ramach wszechobecnego oświadczenia. Mogłem nawet poprowadzić dyskusję, a potem ewentualny pomysł spędzenia tego czasu. Tak, to był ten moment, kiedy każdy mógł się swobodnie wypowiedzieć. Rzecz oczywista, niewskazane było wspominanie o paleniu zioła.
W międzyczasie przysłuchiwałem się drobnym rozmowom innych o zabieraniu Leo i Theo na jarmark albo występie z fajerwerkami. Cieszyłem się, że myśleli samodzielnie, racjonalnie i próbowali jakoś wyróżnić swoje występy. Tak ten cyrk powinien działać. Byłem z nich dumny, pomimo niektórych wpadek.
Sztafaż
"Gówno, nic nie zrobiłem, gówno"
Wysoki na jakieś 175 cm, szczupły, wiecznie uśmiechnięty. Czarne włosy często sterczą w nieładzie, każdy w inną stronę, ma niebieskie, roześmiane oczy. Ubrany zazwyczaj bylejak, w niepasujące do siebie ciuchy.

Felix Bell
#10
27.06.2024, 11:38  ✶  
The Linnet miała trochę racji, ale nie mógł jej przecież tej racji przyznać. Uniósł się na rękach i wydął policzki w świętym oburzeniu, a potem wskazał na kobietę paluchem.
- Słuchaj no, ten wóz to był przypadek, okej? Skąd miałem wiedzieć, że w instrukcji były podane dwie różne miary? Każdy normalny człowiek pisze całą w jednej miarze, a nie w dwóch różnych, każdemu by się zdarzyło - wyjaśnił oburzony, chociaż doskonale wiedział, że gdyby tylko był uważniejszy, to do wypadku by nie doszło. Zresztą dostał już za swoje od reszty, teraz naprawdę uważał i dwa razy czytał instrukcje. I to prawie zawsze. A tę, o której mówił teraz, to robił sam, a nie był aż takim idiotą, by zapisywać składniki "na oko".

Sięgnął po kukurydzę i wpakował ją sobie do gęby.
- Będziesz miał, i to takie które nie spalą ci gaci na tyłku. Kolorowe, tylko musisz mi powiedzieć który barwnik dorzucić, bo nie wiem czy wolisz róż, czy może wściekły pomarańcz - ten róż był, kurde, problematyczny. Najlepiej wychodził czerwony, ale pomarańczowy też był dość naturalny. Miał nadzieję, że Flynn wybierze jakiś inny kolor, bo być może faktycznie będzie trzeba potem latać z wiadrami z wodą. - Który auror?
Przeniósł spojrzenie na The Beast, unosząc brwi tak wysoko, że niemal kociej mordy dostał. Był na Lithe, ale był wtedy z Elaine i był zbyt zajęty kradnięciem dla niej ślicznych kolczyków i zawieszki, którą teraz z dumą nosiła. No i potem odrobinę oszukiwał, by wygrać dla niej pluszaka. Cośtam słyszał, że Edge i Beast się poszarpali z jakimś starym dziadem, ale jakoś dziwnym trafem nikt mu nic nie mówił o tym więcej. I pewnie teraz też nie powie, bo mimo swojego upośledzenia emocjonalnego wyraźnie czuł, że Alexander nie jest w nastroju do żartów.
- Mmm faktycznie. Mogliby się wystraszyć, zwłaszcza jak się coś dziwnego tam odpierdoli - przyznał rację Fiery, robiąc nieco zakłopotaną minę. Nie pomyślał o tym, że jej bracia mogą się zestresować tłumem. Zwłaszcza że tak chyba miały być dzieciaki? A one lubiły pchać łapy w paszczę lwa. - Karty...
Mruknął z pełnymi ustami, przenosząc spojrzenie na Alexandra. To nie było jakoś specjalnie porywające, tak szczerze. On by się pewnie zanudził na śmierć. Chciał zaproponować wypad do Londynu, ale przypomniało mu się, że ostatnio jak tam polazł, to spotkał jednego z dawnych kolegów w szkole. Westchnął.
- Ja nie wiem, pójdę i zrobię to, co wy. Tylko może niech to będzie coś fajnego, co? Porzucałbym nożami do celu - tylko nie żywego, bo wtedy to będą wzywać nie aurorów, a uzdrowicieli.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: The Tempest (1500), The Ghost (671), The Edge (2230), The Overseer (2133), The Beast (2337), The Lightbringer (1747), Felix Bell (1802), The Linnet (928)


Strony (4): 1 2 3 4 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa