• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[15.06.1972r.] Morderstwo na kolację

[15.06.1972r.] Morderstwo na kolację
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#1
05.08.2024, 22:10  ✶  
Niby minął tydzień od ich rozmowy, niby byli umówieni, ale wydarzenia sprzed kilku dni porządnie go zniechęciły do wszystkiego, jednocześnie napędzając do działania. Podjął wiele decyzji, z większości postanowień zrezygnował masę innych uznał za durne, a połowę z tego wszystkiego zaakceptował, jako nieunikniony los takich jak on. Umrze samotnie, w cierpieniu, ze złamanym sercem, bo miał nadzieję. Nie mógł przez to wszystko spać jeszcze bardziej niż normalnie, dlatego kiedy zobaczył siebie rano w lustrze, wmusił w siebie herbatę na uspokojenie, odpalił stado kadzideł i świec i udało mu się zdrzemnąć jeszcze dwie godziny. Po kolejnej pobudce już nie było szans na powtórkę z rozrywki i próbę dalszego snu. Musiał się pogodzić z tym, że to było to co dzisiaj miał i musiał z tym pracować, bo już nic więcej nie ugra.
Uczesał włosy, upiął je w wyższego kucyka, by wyglądać schludniej, do tego wysmarował się kremami, podretuszował nieco twarz. Uznał, że jeszcze strojem sobie dopomoże, ale ni jak nie wiedział jak się ubrać. Jakie miejsca na kolację są w okolicach Ovalu? Nie był to jego typowy cel wycieczek gastronomicznych, więc nie miał pojęcia. Miał się ubrać elegancko, czy zwyczajnie? W sumie to zwykły czwartek, może więc... Nie, ta koszula nie pasuje, tamta jeszcze gorsza. Że niby białą ma ubrać? Przecież on nie idzie na randkę, a idzie rozwiązywać zagadkę morderstwa, chociaż jak już łapać złych kolesi, to czemu nie wyglądać przy tym bosko? No, ale dodatki były konieczne, a środek lata był, prawie, tak jakby... Odrzucił kolejną koszulę w bok, padając na podłogę.
- Nigdzie nie idę... - zajojczał, kuląc się na dywanie w towarzystwie sterty ciuchów.

No więc stał przy wejściu na stację Oval, ubrany w ubranie jakie wybrał już w ostatniej chwili, bo zobaczył, że kończy mu się czas, a musiał jeszcze zmyć maseczkę w twarzy i nałożyć jeszcze jeden krem, żeby trochę ukryć niedospanie. Nie mógł wyglądać źle, szczególnie przez Enzo, który proponował mu zrobienie czegoś ciekawego w jego życiu. Ściskając dłońmi pasek torby bujał się lekko z pięt na place, z palców na pięty i wyobrażał sobie co powie rodzicom, kiedy w końcu uda im się rozwiązać zagadkę. Część jego móżdżku mówiła mu, że to bezsensowne marzenia, że przecież na pewno ktoś by rozwiązał tajemnicę Marty, gdyby było to takie łatwe, ale nawet jeśli się im nie uda, to nie będzie w tym sam, a porażki lepiej się znosi gdy się je ponosi z kimś.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#2
06.08.2024, 16:41  ✶  
Lorenz wiedział doskonale, że nie była to randka. Razem z Neilem mieli omówić ważne rzeczy, zadecydować o kolejnych krokach, udowodnić niedawiarkom, że to, co zamierzają zrobić, jest w interesie ich wszystkich, nie tylko Marty! I chociaż spotkanie można było nazwać biznesowym, Enzo nie zamierzał pojawiać się nieprzygotowanym. Jego śliwkowy garnitur uszyty był na mugolską modłę, lecz złota mucha, tak doskonale kontrastująca z czarną koszulą, była tworem czysto magicznym. Skrzyła się brokatem i sypała złoty pył, który jednak szczęśliwie szybko rozmywał się w nicość, by nie przyciągać zbytnio uwagi mugoli. Zresztą, w niemagicznych oczach był to tylko tiul owinięty wokół materiału muszki! Całość stroju dopełniała równie złota chusteczka w butonierce. Lorenz Remington musiał być szykowny.

Tego samego niekoniecznie wymagał od pana barmana, lecz docenił to, że tamten nie zarzucił na siebie po prostu pierwszej lepszej bluzy i nie wyszedł z domu w kapciach. Bo jak by to wyglądało, gdy podsuwał mu pod nos żółtą różę - symbol radości, przyjaźni, przygody!

- Dzień dobry, skarbie. - Przywitał się z kolegą. - Do ostatniej chwili bałem się, że jednak się nie pojawisz! Jesteś gotowy? Znam specjalne miejsce, które chciałbym ci pokazać. Och, mam nadzieję, że będziesz w stanie docenić mugolską kuchnię? - Zaświergotał. Neil nie wyglądał na kogoś, kto gardziłby przyjemnościami życia, choćby te były niemagiczne. - Jesteś gotów odkryć prawdę?
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#3
06.08.2024, 17:02  ✶  
Kiedy go zobaczył... Wiedział, że zawiódł, ale czy na pewno? Zaraz, przecież nie został poinformowany, że idą w miejsce bardziej eleganckie i powinien się ubrać szykowniej. W jego głowie pójście na kolacje to było wyskoczenie do zwykłej, małej restauracji, szczególnie, że omawiali delikatne sprawy, nie było co się pakować do jakichś bardziej zabezpieczonych miejsc.
Przesunął po nim wzrokiem od dołu do góry, a wzrok zawiesił się dłużej na dyskretnej muszce, która tak bardzo pasowała do róży. DO RÓŻY! Odchylił się gwałtownie w tył, można powiedzieć nawet, odskakując jak oparzony. Natychmiast przyłożył dłoń do nosa i spiorunował kwiat spojrzeniem pełnym obawy i niezrozumienia. Żółć, kolor niebezpieczeństwa i zdrady, w tym wypadku miało to masę sensu.
- Mam uczulenie na róże. - wydukał spięty, bo choć nie zaciągnął się mocno zapachem, to jednak coś dotarło do niego. Może wmawiał sobie, a może to była prawda, ale już coś go zaczynało kręcić w nosie.
Dopóki róża jest przy Enzo, to nie ma zamiaru się do niego zbliżać.
Naprawdę do końca wierzył, że nie przyjdzie? Aż tak nisko o nim myśli, że by go oszukał?
- Myślę, że bez problemów ją docenię, w końcu szaleję za zupami mojej mamy, czarodzieje nigdy nie zrobili nic w połowie tak smacznego. - odpowiedział, trochę nie wiedząc, jak wplątać w to wyznanie, że jest mugolakiem, a sam Enzo... Też był? Miałoby to sens, długopis, notes, no i chęć spotkania się w niemagicznej części Londynu i jeszcze jedzenie mugolskiego jedzenia.
Na pytanie o gotowość, skinął bojowo głową.
- Prowadź. - siądą i rozwiążą wszystkie zagadki, znajdą każdy ślad i jakoś pomogą Marcie pogodzić się z tym wszystkim, kto wie, może nawet przejdzie na drugą stronę.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#4
08.08.2024, 19:47  ✶  
W głowie Enzo mogło pojawić się wiele myśli na temat wspólnej kolacji, lecz skoro nie powiadomił nowego kolegi o dress-codzie, mogło to znaczyć, że taki nie istniał! Dla dorosłego mężczyzny nie musiał jednak istnieć powód, by odstawić się jak goblin na otwarcie kopalni! Ubiór reprezentował człowieka i zawsze należało wyglądać jak najlepiej.

Reakcja na różę zdecydowanie zdziwiła Lorenza. Uniósł wysoko brwi.

- Uczulony na róże! Co za szkoda. - Pokręcił lekko głową i zacmokał z niezadowoleniem. Nie znaczyło to jednak, że zamierzał porzucić kwiat! Obrócił się na pięcie i jego wzrok szybko padł na kolejną ofiarę.

Starsza pani zajmowała się swoim interesem wychodząc ze stacji metra. Powoli przebierała nogami, pozostając w tyle między pędzącymi mugolami. Był to czas kończenia pracy i w metrze jak zwykle były tłumy, ona jednak wybijała się na tle szarych garniturów przez kolor swojego deszczaka.

- Przepraszam panią! - Odezwał się Remington do mugolki. - Bardzo przepraszam, że zajmuję czas. Ach, nie mogłem po prostu zignorować tego, jak szalenie szykownie pani wygląda! Jak promień słońca w pochmurny dzień! - Uśmiechnął się szeroko, a kobieta spojrzała na niego z pewną dozą niepewności, ale również zainteresowania. Przynajmniej stanęła w miejscu. - Ten żółty kubraczek tak dobrze pasuje do pani cery!

- Nie rozdaję pieniędzy, młody człowieku. - Mugolka oburzyła się odrobinę, zakładając, że do tego dąży rozmowa.

- Nie, nie śmiałbym prosić o pieniądze! Wręcz przeciwnie, proszę przyjąć tę różę, to zdecydowanie pani kolor! - Cieszył się, kładąc dłoń na ramieniu staruszki w spoufalałym geście, drugą zaś oferując prezent. - Nie zatrzymuję dłużej, przepraszam za najście! Życzę pani wybornego wieczoru!

Kobiecina przyjęła kwiat, choć jeszcze przez moment patrzyła nieufnie tak na dar, jak i na obdarzającego. W końcu pozwoliła sobie jednak na uśmiech i kiwając głową, podziękowała Enzo, życzyła mu błogosławieństwa swojego Boga i odeszła z różą, oglądając się jeszcze i unosząc dłoń w pozdrowieniu. Pozbawiony alergenu, Enzo odwrócił się na powrót do Neila.

- Idziemy? - Zapytał, jakby przed momentem w ogóle nie napastował staruszki. - Och, twoja mama jest niemagiczna? - Zdziwił się wyraźnie, zerkając na kolegę. Łatwiej było zakładać, że każdy, kogo zna, ma magicznych rodziców. - Mamy takie szczęście mogąc poznać oba światy! Każdy ma wiele do zaoferowania. Restauracja, do której chcę cię zabrać, jest parę minut drogi stąd. Mam nadzieję, że masz wygodne buty, mój skarbie. Jak ci minął ten tydzień? Miałeś czas, by pomyśleć o naszej sprawie?
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#5
08.08.2024, 22:41  ✶  
Ubiór reprezentował człowieka? Cóż, w takim razie świat chyba nie myśli o nim za wiele dobrego.
Ucieszył się w duchu, że mu dalej tej róży nie wciskał, swoją drogą czemu w ogóle ją przyniósł? Po co róża? Nie rozumiał, bardzo, ale to bardzo mocno nie rozumiał. Na razie jednak liczyło się tylko to, że kwiat znalazł się z dala od niego. Nie chciał kolejnych napadów duszności czy omdlenia, do tego na środku ulicy.
Przyglądał się sytuacji z kobietą, słyszał co do niej Enzo mówił i nie mógł nie przechylić lekko głowy z bok widząc to wszystko przed sobą. Nie dziwił się staruszce i jej nieufności. Gdyby do niego ktoś tak podszedł, to by odmawiał i w końcu zaczął uciekać jak najdalej. Miał tylko nadzieję, że to miłe spotkanie nie sprawi, że kobiecina opuści gardę i kolejnym razem da się podejść.
Kiwnął głową i mogli ruszać tam gdzie mężczyzna sobie zaplanował.
- Tak, mój tata też. - uzupełnił jego pytanie o odpowiedź. Zaskoczyło go jego zdziwienie, bo myślał, że było to oczywiste po ich wcześniejszych interakcjach, ale teraz to sam nie wiedział czy dobrze założył, ze sam Enzo ma również mugoli w rodzinie. Bo ma, prawda? No, kolejne jego słowa to potwierdziły? Ten facet jest taki trudny do określenia, że zaczynało mu się czasem w głowie kręcić.
Zaraz jednak padły kolejne pytania i wtedy już zupełnie się zgubił. Zerknął na swoje buty. No wygodne były, ale zaraz, jak mu minął tydzień? Dobrze? Kłamstwo, bo było tragicznie, ale po wczoraj trochę lepiej...
- Tak, czytałem o pająkach i oglądałem zdjęcia jak wyglądają ugryzienia, wiesz, żeby mieć pewność, że na pewno z niczym go nie pomylimy, albo że nie przeoczymy żadnego szczegółu. - zaczął od razu od ich tematu nie do końca umiejąc się słownie określić w reszcie rozmowy. - No i się tak zastanawiałem czy nie będą wymagać do zgody na odwiedziny jakichś dokumentów ode mnie? Potwierdzenia, że pracuję z tobą, a nie, że jestem przypadkowym czarodziejem, co sobie na wycieczkę pojechał? - miał często do czynienia z biurokracją, ale w trochę innych działach życia.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#6
09.08.2024, 20:20  ✶  
Lorenz poprawił grzywkę, która fikuśnie opadła mu na czoło.

- Mamy tyle wspólnego, skarbie! - Ucieszył się, kładąc dłoń na plecach Neila, w okolicach łopatek, ale tylko na chwilę. - Moi rodzice również są mugolami. To znaczy, mama jest, ojciec był. Niedawno zmarł. - Podzielił się, choć nie mówił tego w celu zepsucia nastrojów. - To dlatego wróciłem do Anglii, moja matka nie wytrzymałaby tutaj samej. Wiele lat mieszkałem w Nowym Jorku. - Wyjaśnił, by nie było niedopowiedzeń. Lubił to, jak brzmiały jego opowieści. Wydawał się wtedy światowy, doświadczony, może nie lepszy od reszty, ale zdecydowanie bardziej... spełniony?

Poprowadziwszy kolegę chodnikiem, tylko przez moment musiał manewrować między przechodniami. Wkrótce, gdy odeszli od stacji metra, droga się przerzedziła i mogli wygodniej iść obok siebie. Nadchodził wieczór, lecz w porze letniej wciąż było jeszcze jasno. Chłodny wiatr uprzykrzał spacer.

- Doskonale! Wiedziałem, że jesteś ekspertem. - Przyznał Enzo. - Zebrałeś je w jedno miejsce, mam nadzieję? Ja... nie miałem czasu sprawdzić. - Wyjaśnił się krótko. - To ty będziesz rozpoznawał ślady na Marcie! Ja zajmę się zgodami, o to się nie martw, Neilu. Będziesz moim asystentem, czyż nie? Wszystko będzie zapisane na moje nazwisko. Nie martw się, nie odmówią mi wstępu do Hogwartu.

Za swoich czasów w szkole nie widywał reporterów w murach Hogwartu. Prawdę mówiąc, bardzo, bardzo rzadko widywał w ogóle kogokolwiek spoza uczniów i kadry! Otwarcie roku szkolnego było jednak na tyle specjalnym wydarzeniem, że musiał wierzyć, iż w tym roku uzyska pozwolenie na powrót w stare mury. Niektórzy nauczyciele z pewnością wciąż go pamiętali!

- Będziesz trzymał się mnie, przynajmniej przez jakiś czas. Później pójdziesz rozmawiać z Martą.
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#7
09.08.2024, 22:01  ✶  
No dobra, w pełni zaakceptował bycie skarbem. Zdziwienie ustępowało doszukiwaniu się dziwnego motywu, kompletnie niejasnego.
- Oh… - jojknął na informację o zmarłym ojcu. W pierwszym odruchu chciał powiedzieć, że tu też są dopasowani, bo jego ojciec też powoli umiera, ale darował sobie. Pokiwał ze zrozumieniem głową na informacje o przyjeździe, bo myślał, że z Włoch czy Hiszpanii ciężko by mu było się przystosować do Anglii, ale to była Ameryka. Lubił takie emocjonalne przejażdżki. - W takim razie dobrze, że ma ciebie. - tak, był dobrym synem, prawda? Powinien mu to powiedzieć? Nie był jego opiekunką.
Chociaż ulice były z początku zatłoczone, to im dalej szli ludzi było mało. Ciekawe co by było w piątek, wtedy na pewno by tu się szpilki nie wsadziło. O już tam widział bar, proszę, masa ludzi by tam była, a jeszcze jakby mecz jakiś był, to już w ogóle nie byłoby szans.
- Tak, zająłem się tym i nie martw się, te obrazy wryły mi się porządnie w pamięć, z resztą są dość charakterystyczne. Te pająki są wielkie. - dopowiedział, marszcząc brwi i czując, jak zimny dreszczyk przebiega mu po plecach na wspomnienie tych widoków. Pająk wielkości jamnika, straszne, po co mieć dziecko, jak kupisz sobie pająka i już masz coś rozmiaru niemowlaka do opiekowania się.
Na odmianę jego imienia, coś mu drgnęło w głowie. Ależ go trybiki zgrzytały co chwila przy nim, czasami miał wrażenie, że powinien sobie zwoje naoleić.
- Wierzę na słowo. - oby miał rację, w końcu dziewczyna zasługuje na odrobinę sprawiedliwości, prawda? Z chęcią jednak zerknie w te dokumenty. Nie znał się zbytnio na papierologii, ale kto wie, może to nie jest aż takie trudne, w końcu wszystkiego da się nauczyć.
Czupryna mu zalatała kiedy pokiwał entuzjastycznie głową. Tak, porozmawia z nią, tylko, że...
- Mam nadzieję, że mi starczy charyzmy, rzadko mam okazję rozmawiać z dziewczynami na ten temat, albo tak ogólnie, do tego tak młodymi, bo ona nie miała wielu lat kiedy została zabita. - rozpoczął wypowiedź do niego, ale im dalej w las, tym bardziej zaczynał myśleć na głos. - Dołączysz do mnie później? Nie chcę czegoś zepsuć, a tu jest dużo do psucia. - nie był pewien czy podoła, a drugiej szansy może nie być, w końcu Marta będzie już wiedziała o co im chodzi? A innej strony, czemu miałaby się zapierać i odmawiać pomocy? Może te wspomnienia są dla niej bolesne? Może coś naprawdę blokuje jej pamięć? - Będę się musiał ubrać sensowniej. - rzucił, natychmiast patrząc w dół i wygładzając ubranie. Jak robić reportaż, czy udawać reportera, wywiadowcę, to lepiej chyba się prezentować w ten czy inny sposób. Jak ubiera się reporter? Zerknął na Enzo, przypomniał sobie jak wyglądał ostatnio. Nie, to były złe przykłady.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#8
12.08.2024, 16:04  ✶  
Enzo nie chciał psuć rozmowy wspominkami zmarłego ojca, więc tylko westchnął i porzucił temat. Każdy miał taką historię, takie wspomnienie, które natychmiast psułoby atmosferę. Śmierć ojca, zresztą, nie wpłynęła na niego jakoś znacząco. Nie był z ojcem na tyle blisko, by nosić ze sobą żałobę po nim.

- Chciałem ją zabrać do Ameryki! - Żachnął się Lorenz, skupiając się bardziej na swojej matce niż temacie ojca. - Ale nie chciała. Nie chciała jechać do Nowego Jorku, wyobrażasz to sobie? No i cóż, musiałem porzucić karierę i wrócić. - Zakończył smutno, rozkładając przy tym ramiona w wyrazie bezsilności. To zmartwiło go bardziej niż wspomnienie taty. - Ale wtedy nie poznałbym ciebie i nie zrozumiał, jaki diament mam przed sobą. A myślałem, że to tylko węgielek!

Komplementy przychodziły mu naturalnie i rzucał nimi na prawo i lewo. W przypadku Neila był jednak autentycznie zachwycony wnikliwością jego umysłu! Być może miało na to wpływ pierwsze wrażenie, które pozostało niezmiennie dobre po tym, jak pijany wysłuchał wywodów barmana.

- Jestem przekonany, że Marta powie ci wszystko, czego potrzebujemy, gdy ja zajmę się odwracaniem uwagi. Och, spójrz! Już jesteśmy! - Ucieszył się, skręcając nagle w jeden z zaułków. Choć miejsce mogło kojarzyć się z zejściem na Nokturn, Neil nie musiał się obawiać. Szyld przedstawiający głowę bułanego konia sygnalizował, że dotarli we właściwe miejsce i nie było to przyszłe miejsce egzekucji Enfera, a po prostu nieco ukryte wejście do restauracji. "The Old Mare", głosił napis na szyldzie. - Z tobą czas tak szybko mija! Szybciutko,  wchodzimy do środka. Musisz spróbować tutejszego escargot!
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#9
13.08.2024, 20:50  ✶  
Zastanowił się krótko. Czy on sam by wyjechał do Ameryki? Na drugi koniec świata? Teraz w Anglii było mu ciężko, a do Francji daleko nie miał, a co dopiero wtedy. Do tego kobieta nie czarowała, więc podróż by ją wymęczyła no i byłaby niebezpieczna. Pokiwał jednak głową ze zrozumieniem. Nie chciał wdawać się w dyskusję na temat tego, że każdy ma prawo do wyboru, że jednak chyba wszystko ułożyło się nawet dobrze, szczególnie, że Enzo sam znalazł powód do radości, a jego wyznanie sprawiło, że sam Neil parsknął śmiechem. Komplementy mężczyzny powoli zaczynały ewoluować i na pewno w głowie wilkołaka wchodziły na nowy, niepoznany jeszcze poziom.
Zacisnął usta myśląc i próbując przekonać się do tego, że Enzo ma rację, że Marta chętnie wszystko powie. Co jeśli jednak nie powie? Wtedy urwie kontakt z czarodziejem i wyjedzie z Londynu, prosto na wieś do rodziców, tak to był dobry plan.
Zachwiał się na nodze kiedy ten nagle skręcił, ale poszedł za nim, z początku nie myśląc wiele o miejscu. Dopiero po chwili dotarła do niego nieciekawość otoczenia. Jakaś ciemna alejka, jakiś dziwny szyld, baru jak z książki przygodowej. Chociaż tyle, że nazwa brzmiała jak bar z piwskiem w kuflach, więc nie będzie odstawać za mocno od towarzystwa.
Spojrzał podejrzliwie na tabliczkę, spojrzał na Enzo i uniósł brew na zapowiedź co będą jeść. Czy to były takie jakie powinny być ślimaczki? Czy jakieś podrabiane? Zaraz się dowiedzą. Poprawił koszulę, założył kosmyk włosów za ucho i za czarodziejem wszedł do środka.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#10
18.08.2024, 21:28  ✶  
Neil zamilkł i Enzo nie mógł go winić. Obecność pana Remingtona często onieśmielała, a obecność pana Remingtona w takim miejscu musiała onieśmielać podwójnie! Lorenz poprowadził towarzysza przez drzwi i ledwie tylko zatrzymał się przy kontuarze, gdzie kelner witał gości.

- Dobry wieczór! Proszę, tędy. - Odezwał się mężczyzna, który od razu do nich podszedł. Enzo wydawał się być znanym w tym lokalu, nie bez powodu wybrał akurat takie miejsce.

- Nie wstydź się, mój miły. - Zagadnął do Neila, który, miał nadzieję, podążył za nim.

Wnętrze, choć mugolskie, było zdecydowanie miłe dla oka. Utrzymane w kolorach złota, mieniło się kryształami żyrandoli, lustrami, ciepłym światłem świec i lamp, których ażurowe klosze rzucały na ściany fantazyjne cienie. Gości nie było wielu, panowała spokojna atmosfera, podsycana jedynie cichą klasyczną muzyką.

- Od jakiego wina chciałbyś zacząć, Neilu? - Zapytał Enzo wprost, gdy kelner doprowadził ich do okrągłego stolika z dwoma krzesłami po obu stronach. Wysoka świeca na środku, złożone serwety, przygotowane karty menu: stolik wyglądał jak przygotowany dla pary. - Może jakieś wytrawne? Lekkie? Och, a może bąbelki?
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Neil Enfer (7152), Enzo Remington (4735)


Strony (5): 1 2 3 4 5 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa