• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[08.08.1972r.] (Nie)zapowiedziana niespodzianka | Richard & Scarlett

[08.08.1972r.] (Nie)zapowiedziana niespodzianka | Richard & Scarlett
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#1
24.08.2024, 00:48  ✶  

8 sierpnia 1972r.
Niemagiczny Londyn / Kamienica Mulciberów


Niespodziewany wyjazd brata, zwalił na Richarda więcej obowiązków. Poza spotkaniami z klientami, jakie umawiał, biorąc tę część pracy na siebie, były też sprawy papierkowe. Odpowiadanie na listy klientów. Dopilnowanie wysyłek. Sowy, które przylatywały i przynosiły listy, odkładał na jedną część biurka, jeden na drugim. Sprawdzał tylko nadawców i zabezpieczenia kopert, jak bardzo coś mogło być pilnego. Na całe szczęście, wszystko przebiegało dobrze, bez problemowo.

Tego dnia Richard miał umówione dwa spotkania z dwoma stałymi klientami, które odbyły się w jednej z kawiarni na Alei Horyzontalnej. Czasowo odpowiednio rozplanowane spotkania. Nie uniknął pytań o wywiad zamieszczony w Czarownicy, z którego musiał tłumaczyć syna i zapewniać, że ich rodzina nie produkuje czegoś tak kontrowersyjnego. Na całe szczęście, byli wyrozumiali i nie rozwiązali wcześniej zawartych umów. Złożyli swoje nowe zamówienia, a całość spotkań przebiegła do samego końca w dobrych relacjach. Przy jednym i drugim, odetchnął z ulgą. Po wyjściu z kawiarni, tradycyjnie zapalił papierosa.

Do kamienicy, Richard wrócił do domu przed porą obiadową. Dzieciaki najpewniej zajęte były swoimi sprawami w domu, czy też poza nim będąc w pracy, lub jej poszukując. Od razu skierował się do gabinetu, zostawiając na razie drzwi otwarte. Położył swoją aktówkę na biurku, zdejmując popielatą marynarkę i wieszając na oparciu fotela. Na spotkania z klientami, nie tylko ubrał się odpowiednio, ale też ogolił. Wyjął papierośnicę, a z niej papierosa i zapalniczkę. Odpalił tytoń, delektując się jego smakiem i zapachem.

Zapalniczkę odłożył na miejsce do papierośnicy, którą schował zaraz do kieszeni. Wyszedł z gabinetu, zamykając drzwi i skierował do salonu, gdzie pamiętał, że zostawił Proroka Codziennego. Potrzebował w nim coś sprawdzić. Niekoniecznie artykuły, ale bardziej ogłoszenia wystawiane przez czarodziei, w sprawie pracy czy mieszkań. Aby coś Charlesowi podpowiedzieć, jeżeli jeszcze nic nie znalazł.

Belenos, jeden ze skrzatów tej rodziny, uratowany dwa dni temu przez Richarda od "porywacza”, zajmował się przygotowaniem obiadu.

Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#2
24.08.2024, 22:01  ✶  
Podróż nie należała do najprzyjemniejszych. Sama nie wiedziała czy to za sprawą ostatnich wydarzeń z których dalej zdawała się nie potrafić do końca otrząsnąć, czy jednak zmiana otoczenia. Ludzie na ulicach nieco ją irytowali. Oni i ich akcent stał się dziwnie upierdliwy.
Zwalała to na zmęczenie ostatnimi dniami. Dopiero teraz tak naprawdę dopięła ostatnie sprawy i mogła sobie pozwolić na wyjazd.
Oczywiście informując wcześniej wuja. W końcu musiała poinformować właściciela o tym, że jego bratanica postanowiła zwalić mu się na głowę. Miała tylko nadzieje, że dotrzyma słowa i według prośby będzie to niespodzianka dla samego Richarda.
Zastanawiała się czy go uprzedzić, ale jego nieco zdziwiona mina była warta nawet jeśli nie byłby zachwycony z tego typu niespodzianek. Poza tym sam jej to zasugerował, a ona wuja powiadomiła, także ręce miała czyste.
Weszła do domu dość cicho, wiedziała, że było dość późno, a jednak wolała nie zagłuszać ciszy jaka panowała w domostwie.
-Dzień dobry? - zagaiła już w korytarzu, rozglądając się za którymś z domowników, ale ku jej zaskoczeniu żywej duszy nie zastała.
Zerknęła odruchowo na klamkę drzwi frontowych. Przecież nie wyszli by z domu nie zamykając ówcześnie drzwi. Chociaż w domu wciąż pewnie kręcił się skrzat.
Co prawda nie powiadomiła o której godzinie się zjawi, gdyż tą ciężko było przewidzieć w stu procentach. No ale o tej godzinie Sophi powinna być w domu, albo chociaż Charlie. A nie było zupełnie nikogo, było to dość egzotycznym uczuciem.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#3
25.08.2024, 00:49  ✶  

W kamienicy panowała istna cisza. Jedynie skrzat krzątał się w kuchni, przygotowując posiłek obiadowy. Młodzież dorosła była poza domem. W pracy, na spotkaniu z klientem, czy też na poszukiwaniach. Nie było też pewne, czy zdążą na obiad, czy będą później. Richardowi jednak udało się swoje sprawy z jedną pracą dzisiaj załatwić.

Nie spodziewał się dzisiaj nikogo. Gdyby jednak ktoś przyszedł, zapukałby. Tutaj dźwięki jakie usłyszał, dochodziły bardziej od kogoś z rodziny. Może jedno z młodszej części rodziny wróciło? To nie byli oni, kiedy usłyszał znajomy głos swojej córki. Oderwał wzrok od gazety. Uniósł głowę przed siebie, zmarszczył brwi, skierował spojrzenie w stronę korytarza. Złożył Proroka i odłożył go na ławę. Wyjął papierosa z ust i zajrzał na korytarz.

- Scarlett.
Zdziwienie, zaskoczenie ale też powaga. Nie otrzymał od niej informacji o swoim przybyciu. Czy może coś się stało? Zlustrował ją kontrolnie. Również pod względem posiadania bagażu. Co byłoby wtedy dla niego jasną informacją, że podjęła decyzję, aby z nimi tutaj zamieszkać. Miał teraz całą swoją trójkę przy sobie.
- Wszystko w porządku?
Zapytał. Czy coś działo się w Norwegii? Coś o czym powinien wiedzieć? Czy to był już ten czas, że Frida odeszła i Scarlett dokonała wyboru?
- Nie wspomniałaś, kiedy przyjedziesz.
"Tak jak Twoi bracia" – dokończył w myślach.
Zaczynał zastanawiać się, czy nie stworzyli jakąś zmowę milczenia. Nie wysyłając mu żadnej informacji wcześniej, kiedy się zjawią w kamienicy. Najwyraźniej w jego gałęzi rodzinnej, to już wchodziło w nawyk. Bo on także potrafił składać niezapowiedziane wizyty.
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#4
25.08.2024, 15:07  ✶  
Drgnęła, słysząc swoje imię. Jej wzrok automatycznie przesunął się na postać Richarda. Dziewczyna przez moment pilnie przypatrywała się mężczyźnie, jakby silnie coś analizowała przez ów krótki moment
-Tatuś - rozłożyła łapki, upuszczając torbę, aby podejść do Richarda i na krótką chwilę opatulić go łapkami, zamykając go w uścisku. Minę miał cudowną, także wuj najwidoczniej nic mu nie powiedział. Zaraz odsunęła się, splatając dłonie za plecami.
- Taa, nic się nie stało - zapewniła, rozglądając się ukradkiem po domu, w którym wciąż było dziwnie pusto.
- Poszłam za twoją radą i po śmierci Fridy zwerbowałam dziewczynę... Byłam zbyt zajęta pogrzebem i całą papierologią. Radziła sobie, więc zostawiłam ją pod okiem skrzatów. Zarówno ten od Fridy dba o dom i jej pilnuje, a poza tym Agnarr tam niekiedy się pojawia aby upewnić się, że wszystko jest w porządku i dziewczyna nie odpierdala pod moją nieobecność. Mają mnie powiadomić jakby było coś nie tak, no i... mam dostawać raporty - wzruszyła ramionami.
Ta, zdecydowanie nie zostawiłaby jej samej sobie. Nie ufała jej, a nie miała w zwyczaju dawać kredytu zaufania. Wolała by ktoś patrzył jej na ręce, czy aby na pewno ta nic nie kręci.
Jasne ślepia pochwyciły spojrzenie ojca, gdy ten napomknął, iż dziewczyna się nie zapowiedziała. Na te słowa Scarlett zaśmiała się cicho.
-No.. dla Ciebie miała to być niespodzianka - przyznała wesoło - ale nie martw się, córkę masz wychowaną, nie musisz informować wuja, bo ten już wie - rozplotła łapki - w sumie myślałam, że nie przychyli się do mojej prośby i Ci powie - stwierdziła, odsuwając torbę spod drzwi, aby ta nie taranowała wejścia do domu.
-Napisałam list do wuja kilka dni temu, że dziś będę, jedyne co, to nie określiłam godziny, bo tej nie byłam pewna - wyjaśniła, aby zaraz dodać - Stwierdziłam, że dobrze mi zrobi zmiana otoczenia...a tak właściwie to gdzie są wszyscy? - wyprostowała się, kolejny raz przenosząc wzrok na ojca.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#5
29.08.2024, 14:47  ✶  

Przyzwyczajony już do tego, że córka ciągle się do niego przytulała, objął ją ramieniem, pogładził po włosach i opuścił rękę, aby mogła się odsunąć. Uspokoiła go, że nic wielkiego się nie wydarzyło w Oslo, ale tym samym przeszła do konkretów. Bez owijania w bawełnę.

Odkąd rozmawiali miesiąc temu, już wspominała o słabym stanie zdrowotnym swojej mentorki. Nie poprawiało się, kiedy ostatni raz w domu był z Robertem, załatwiać kogoś do pomocy przy interesach w Norwegii, związane z interesem rodzinnym. Czy może byli tymi sprawami tak zajęci, że temat Fridy nie był poruszany?

Dobrze było usłyszeć, że Scarlett podstąpiła jak jej zalecił. Poszukała nawet dziewczynę, którą podszkoliła i zaleciła prowadzenie interesu dalej. Czy była konieczność angażowania skrzatów w sprawy czarodziei? Szkoda, że nie miał pojęcia, co jego syn wtedy odwalił, jak tutaj zrobił im niespodziankę, miesiąc temu.

Słysząc, co skrzaty mają robić, to trochę jak ingerencja w ich interesy. Aż uniósł wolną dłoń ku nasadzie nosowej, aby zamknąć oczy i rozmasować to miejsce. Nie mówił jej nic wtedy o skrzatach.

- Belenos!
Opuścił rękę, wołając skrzata. Ten zmaterializował się od razu.
- Tak Panie?
Jego duże oczy powędrowały na postać Richarda, po czym skierowane zostały na panienkę Scarlett.
- Zabierz bagaże Scarlett do wolnego pokoju.
Polecił. Skrzat od razu wziął się do roboty. Richard wskazał córce kierunek salonu, wsadzając papierosa do ust, aby się zaciągnąć. Szykowała się najwyraźniej rozmowa. Zastygł jednak wyjmując papierosa z ust, kiedy usłyszał jej słowa o tym, że Robert wie już o jej obecności.
- Jak to wie?
Zmarszczył brwi, a nerwica mu rosła. Zaczynał mieć dość zagrywek brata. Czyżby wiedział, że Scarlett się pojawi i nie raczył go o tym uprzedzić? On jako ojciec o niczym nie wie?
Dopiero kolejne jej słowa o liście uświadomiły, że jeżeli taki przyszedł, Robert mógł go nie odczytać. 
- Są, poza domem.
Odpowiedział krótko. Ta sprawa z listem nie dawała mu spokoju.
- Muszę coś sprawdzić.
Dodał, od razu też kierując się już nie do salonu, ale do gabinetu. Otworzył drzwi, wszedł do środka. Podszedł do biurka, gdzie leżał stosik kilku listów, jakie przyszły w ostatnich dwóch dniach. Przekładał jeden za drugi, aż znalazł ten, który wydawał mu się znajomy, patrząc na charakter pisma Scarlett.
- To ten?
Zapytał córki, jeżeli podążyła za nim do pomieszczenia. List jaki trzymał w dłoni, nie był jeszcze otwarty. Widział go już wcześniej, ale z powodu nerwów wylewanych od dwóch dni na brata, nie zarejestrował, tego szczegółu.

Jeżeli zaś chodzi o pomieszczenia w tym domu. Wszystkie były odpowiednio zadbane. Nawet jak na wiekowość swoich mebli. Żadne z pomieszczeń nie było zagracone. Robert dbał o to, aby wszędzie był porządek. Tak samo Richard. Rodzinne spaczenie natrętnego układania wszystkiego w należytym porządku  przekazywane jest przez pokolenia w ich gałęzi. Wykute w dzieciach przez ich ojca. W każdym miejscu było czysto. Wszystko odpowiednio poukładane. Równo. Nawet skrzaty sprzątając, starały się o tym pamiętać. Tak samo było w ich domu w Oslo.

Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#6
31.08.2024, 21:59  ✶  
Uniosła brew, troche mając wrażenie, jakoby mogła zrobić gafe
-Ona o tym nie wie - dodała niepewnie, widząc ów gest i przeczuwając kolejną rozmowę na tematy życiowe. W jakiś sposób ją to stresowało, ale było to przyjemne uczucie. Cóż, wiele nie wiedzieała o świecie, a ich skrzata znała od urodzenia, no a nie chciała by ktoś jej rozkradł spadek czy podbierał pieniądze.
Jednak co innego przykuło uwagę ojca. W zasadzie to wręcz ją pochłonęło. Wyglądał na zdziwionego i nieco... zirytowanego? Nie była pewna. Aczkolwiek wiadomość, iż wuj wie chyba nie była z pewnością dla jej ojca zabawna. Dopiero po chwili dowiedziała się o jego wyjeździe i
-Ups? - mruknęła, drapiąc się po policzku. Wuj nie wiedział. No ale list wysłała, prawda? Uprzedzić uprzedziła, także raczej zły być nie powinien.
Sprawa listu na tyle musiała pochłonąć jej ojca, że w tym momencie nic innego się nie liczyło, także apropo pozostałych domowników nie dostała informacji więcej niż to co sama zdążyła zauważyć. No i raczej dalsze pytanie na ten moment zwyczajnie nie miało sensu.
Podążyła za nim do gabinetu. Oparła się plecami o framugę, przyglądając się z założonymi rękami, jak ten przegląda listy.
Gdy ujrzała znajomą jej kopertę, na jej ustach pojawił się uśmiech
-Przecież wiesz - rzuciła z łobuziarskim uśmiechem apropo listu. Nie miała złudzeń co do tego czy jej ojciec pozna jej pismo. Pytał z formalności, doskonale wiedział, że to jej dzieło. Poza tym był aurorem i to w dodatku nie byle jakim. Gdyby zaprzeczyła zaraz znalazłby jakieś bardziej abstrakcyjne argumenty przemawiające za tym, że to jej list, lub że był nadany z Norwegii. Rzuciłby jej jakąś mądrością na temat rodzaju papieru, charakterystyki koperty czy innej pokręconej rzeczy.
-Jak chcesz otworzyć to śmiało - dodała, wzruszając ramionami. Tylko ojciec wiedział czy wuj miałby coś przeciwko, chociaż zgadywała, że nie, w końcu oni byli trochę niczym jeden organizm.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#7
08.09.2024, 14:30  ✶  

Ona o tym nie wie? Dziewczyna zatrudniona przez Scarlett tnie miała pojęcia, że skrzaty ją kontrolują? O ile rozumiał, że potrzebowała zaufanego czarodzieja do kierowania interesem, to jednak wiązało się z pewnym ryzykiem, zatrudniając kogoś nieznajomego.

Temat ten zszedł na bok, gdyż Richarda zainteresował list, jaki Scarlett podobno wysłała już do Roberta z informacją, że chce się już przeprowadzić. Uprzedzający o tym czynie. Odnajdując kopertę wśród pozostałych, znajdując w gabinecie, córka potwierdziła iż to jest jej charakter pisma.

Otwierać jednak, nie zamierzał. To mogło poczekać. Niech Robert ma satysfakcję z tego, że choć jedno z dzieci Richarda, umie z wyprzedzeniem pisać listy.

- Zostawię. Niech sam otworzy.
Odłożył na swoje miejsce nieotwarte listy, które były zaadresowanego do jego brata. W tym ten od Scarlett, zostawiając go jednak bardziej na widoku. Nieuniknione, że najpewniej  obecność Scarlett Robertowi rzuci się bardziej w oczy niż ten list. Trudno. Wystarczająco zmartwień brat mu przynosił w ostatnich dniach, że Richarda aż nosiło w nerwach.
- Wracając do Twojej sprawy z zatrudnioną pracownicą. Naprawdę uważasz, że jest rozsądne angażowanie skrzata w kontrolę pracownika? Sprzątanie w lokalu to ja jeszcze rozumiem, aby zadbały o porządek. Raz do dwóch razy na miesiąc możesz wrócić do Oslo, aby sprawdzić, jak idzie interes.
Według Richarda, metoda jaką on sam stosuje, sprawdza się. Ostatnio w konsultacji z Robertem, również zatrudnili czarodzieja do pomocy do konsultacji z klientami mieszkającymi w Norwegii, poszerzając dosłownie handel o Skandynawię. Decyzja zaparła ze strony starszego bliźniaka po tym, jak Charles postanowił przenieść się do Londynu. Kontrola osobista, nieangażująca skrzaty, które mają inne obowiązki.
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#8
14.09.2024, 15:07  ✶  
Ojciec był zaoferowany listem, aczkolwiek nie zdecydował się go otworzyć. Doprawdy było to na swój sposób urocze.
-Oby ucieszył się z lektury - wyznała nonszalancko, gdy Richard stwierdził, że list zostawi swojemu bratu.
Wuj wyjechał, a to młodej Mulciber na rękę nie było. Liczyła, że najpierw ujrzy list, a dopiero później przyjdzie im się przywitać. A skoro wyjechał, najprawdopodobniej będzie całkiem na odwrót. Czy ją to zdziwiło? Niespecjalnie. Los miał to do siebie, że lubił psuć plany.
Jednak nie to było teraz najważniejsze. Przypatrywała się ojcu, chcąc odgadnąć coś spoza ich rozmowy. Richard stanowił dużą część jej życia, więc zauważała subtelne zmiany, czy napięcie. Napięcie, którego ona tym razem powodem nie była.
Jednak nim zdążyła zapytać czy aby na wszystko gra, ojciec powrócił tematem do rzeczy pozostawionych w Norwegii.
Nie był ufny wobec jej decyzji, nie było co się dziwić. Kto widział szaleńca, który angażuje skrzaty w tego typu przedsięwzięcia?
-Widzisz, tato… -podjęła gładko, mimowolnie przenosząc spojrzenie na okno.
-Moje zaufanie buduje się latami, a traci za sprawą kilku sekund - zmrużyła w zadumie ślepia. Czas.. zbyt mało go było, aby zaufać.
-A skrzat jest niczym mebel… Wiesz, że istnieje, ale jednocześnie traktujesz go jak powietrze. To ten mebel, którego nikt nie bierze pod uwagę, jest niczym niewykorzystany potencjał. To w końcu tylko skrzat, nieprawdaż? Jak bardzo w ciągu dnia przejmujesz się ich obecnością? Jak bardzo przejmujesz się tym co powiesz w ich obecności? - na powrót skrzyżowała ręce na piersi
- Ludzie zwykli ściągać przy nich maski życzliwości, ignorując ich obecność… a one zawsze stoją gdzieś obok. Niczym duch niezauważone, lekceważone niczym mebel. Słyszą i widzą wszystko, a ja… - spojrzała na Richarda, a ja jej usta wpłynął szelmowski uśmiech
-lubię praktyczne meble.
Jej mania kontroli nie pozwoliłaby jej ograniczyć się do kilku przyjazdów. Co prawda wyobraźni nie można było jej odmówić, w końcu mimo wątpliwej moralności, pomysł zdawał się praktyczny. Szczególnie, że nie potrzebowała dużo czasu, aby potwierdzić przed samą sobą, że tego typu praktyka się sprawdza, jeszcze przed jej wyjazdem.
-Powiedz mi… - podjęła po chwili ciszy, odbijając się lecami od framugi, tym samym podchodząc do biurka
-Wszystko w porządku? - Oczywiście, że martwiła się o swojego staruszka. Brała pod uwagę fakt, że mogła sobie dopowiadać.
-Wyglądasz na zmęczonego - dodała, opierając się o brzeg biurka.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#9
15.09.2024, 14:13  ✶  

Najpewniej Robert się ucieszy. Kolejna dziewczyna w jego kamienicy. Ale równie dobrze wychowana co Sophie. I w przeciwieństwie do chłopaków Richarda, Scarlett wysłała list ze swoją zapowiedzią. Nad tym teraz nie myślał, jak jego brat przyjmie jej obecność. Że byli znów daleko od siebie, irytowało to Richarda, że nie ukrywał tego po sobie. Być może też z tego powodu, zmienił temat, wracając do kwestii użytkowania skrzatów.

Zaufanie. Do tego tematu podchodziła odpowiednio. Tak jak uczył. Gorzej jednak było z Charlesem, który z jakiegoś powodu wierzył i ufał każdemu. Nieodpowiednim osobom, które wykorzystywały jego naiwność dla swoich korzyści. Nie spodziewał się usłyszeć definicji skrzata jako mebla z ust córki. Tu i teraz. Dopiero co parę dni temu ich rodzinnego musiał odebrać bratankowi, bo jego brat miał dziwne pomysły przesyłania ich między krajami. Idiotyzm.

Wysłuchał co chciała na ten temat powiedzieć Scarlett. Ale nie skomentował. Skrzaty były przydatne tak długo, jak były posłuszne. Kiedy wykonywały podstawowe czynności domowe i nie trzeba było się przejmować chociażby dbaniem o czystość i porządek w posiadłości oraz zapewnienie odpowiednich posiłków w wyznaczonych porach. Żyją po to, aby czarodziejom służyć. Richard doświadczył już okres swojego życia bez skrzata. Nie było łatwo. Nie miał nawet odwagi poprosić ojca o zabranie ze sobą Belenosa. Najpewniej by go nawet mu nie dał. 

Okna w gabinecie były zasłonięte ciężkimi ciemnymi kotarami zasłoń. Jedyne światło jakie tutaj było, mogło pochodzić jedynie od świec. Lub ledwie przebijającej się jasności dnia i słońca. Robert nie chciał oglądać mugolskiego terenu.

- Praktyczny mebel, którego obecności nie można zignorować, a on sam potrzebuje być kontrolowany, pilnowany. Agnarr ma zajmować się tylko naszym domem w Oslo. Pilnować go i o niego dbać. Nie angażuj go w nic więcej. Nie chcę aby nasz dom pozostawał bez stałego nadzoru.
Obawa? Częściowa. Musiał wyrazić swoje niezadowolenie tym, że córka pomimo posiadania skrzata po staruszce, która jej przekazała cały biznes, angażuje kolejnego skrzata do biznesu. I to jeszcze ich rodzinnego z Oslo.
Nie po to harował, aby finansowo wyjść na dobre, żeby legalnie posiąść to stworzenie. Udowadniając tym samym ojcu, że sobie poradzić.

Westchnął, kiedy zadała pytanie. Prawidłowa odpowiedź brzmiała by "nie jest w porządku". Wyciągnął papierośnicę i wyjął z niej papierosa, którego po chwili zapalił. Zaciągnął się, wypuszczając dym z płuc. Po tej chwili dopiero odpowiedział.

- Nie jest w porządku.
Nie było sensu jej kłamać. I tak się dowie do odwalili jej bracia.
- Robert wyjechał z żoną, zostawiając mi jedynie list z tą informacją. Charles skompromitował się publicznie przez swój chujowy wyrób świec i wywiad. Zaufał nieodpowiedniej osobie. Leonard… Z nim za kilka dni będę musiał wrócić do Norwegii pomóc załatwić jego sprawy.
Streścił krótko. Może gdzieś jeszcze leżało to pierdolone czasopismo dla bab zwane "Czarownica", gdzie był wywiad z Charlesem. Zaciągnął się ponownie papierosem. Nic dziwnego, że był także zmęczony. Ponieważ od ostatnich kilku nocy, prawie nie sypiał.
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#10
24.09.2024, 08:29  ✶  
Zawiesiła wzrok na zasłonie, która odgradzała jej oczy od świata zewnętrznego. Mimo, że zdawała sobie sprawę dlaczego tu nie było jak w Oslo, gdzie okna zawsze osłaniały widok na okolice, tak w zasadzie nigdy nie zapytała dlaczego kamienica mieści się akurat tu. Zerknęła na ojca, a zaraz westchnęła cicho.
Cóż, mogła się łudzić, że ojciec pochwali ją za kreatywność, niestandardowe myślenie, lub umiejętność kombinowania. Aczkolwiek widziała, że Richard nie był w nastroju i możliwe, że to miało wpływ na jego rozdrażnienie
-No dobrze dobrze... no już, nie stresuj się, tate - Skrzyżowała łapki na piersi, zawieszając na niego wzrok, wpadając w zadumę. Czyżby był przepracowany? Chyba trafiła w zły czas.
Nie jest w porządku - Na te słowa, jej wzrok się wyostrzył, przyglądając się swojemu rodzicowi o wiele uważniej. Nim zdążyła dopytać, Richard sam uraczył ją garścią informacji, która była co najmniej zaskakująca.
-chujowych świec? - powtórzyła, marszcząc brwi, widocznie nie rozumiejąc. Skompromitował się robiąc chujowe świece? Ale jak... nie wyszedł mu idealny walec? No wiedziała, że ta rodzina jest rodziną perfekcjonistów, ale czy by nazwała kompromitacją to, że ktoś zrobił krzywe świeczki? zresztą, na chuj kto by miał robić wywiad na temat krzywych świec? czy dziennikarze tutaj nie mają co robić? - Próbowała zrozumieć, wodząc wzrokiem po gabinecie. Nie rozumiała, ale nie było to dziwne, nie sądziła, że "chujowe świeczki" w ustach Richarda miała odebrać dosłownie, nawet nie przeszło jej to przez myśl. Wzrokiem dorwała pomiętoloną gazetę, którą pochwyciła, kartkując.
Co za frajer by go zwyzywał za krzywe świeczki.
Na jej twarzy pojawiło się swoiste zdziwienie, gdy wzrokiem odnalazła wywiad.
-O kurwa... - mruknęła w szoku. Dopiero teraz zrozumiała co Richard miał na myśli mówiąc o chujowych świeczkach. To mogłoby być wręcz zabawne, pierwszy raz widziała tak absurdalne świecie, ale... ich rodzina była konserwatywna, a to sprawiło, że jej serce zabiło szybciej. Charlie, głupku, coś ty odjebał.
-Wuj... był bardzo zły? - zapytała niepewnie, zastanawiając się czy jej brat poniósł jakieś konsekwencje z tego tytułu. Łudziła się, że był opierdol, a potem wszyscy się przytulili, no... mogła see pomarzyć o takim przebiegu zdarzeń.
- Wiesz, że Charlie jest naiwny czasami...- mruknęła, wciąż nie mogąc wyjść ze swoistego szoku- Co teraz? - zapytała w końcu, zamykając czasopismo, tym samym kierując wzrok na ojca.
Zaraz po temacie Charliego wpadł ten związany z Leonardem, co prawda to o pierwszego brata o wiele bardziej się martwiła. Drugi średnio ją interesował, chociaż może czysta ciekawość prowadziła ją aby zapytać
-Jego sprawy? Też zajął się wyrobem chujowych świeczek, czy odjebał coś innego? - zagaiła, zdawało jej się, że ten pozamykał sprawy w Norwegii nim tu przyjechał, no nie licząc ich gościa, który zdążył ich najść kilkukrotnie po tym jak wyjechał. Czy tego typu spraw było więcej?
Cóż, to wszystko wywołało w niej swoiste pokłady zrozumienia. Rozumiała jego rozdrażnienie i zmęczenie, można powiedzieć, że chłopcy nie żałowali mu atrakcji po swoim przyjeździe, a ten musiał zarówno gasić pożary, co konfrontować się z bratem, w końcu ten dom należał do wuja, także ojcowska łaska nijako mogła ich chronić. Zresztą wiedziała dobrze jak ważny dla ojca był jego brat.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Richard Mulciber (2931), Scarlett Mulciber (2439)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa