8 sierpnia 1972r.
Niemagiczny Londyn / Kamienica Mulciberów
Niespodziewany wyjazd brata, zwalił na Richarda więcej obowiązków. Poza spotkaniami z klientami, jakie umawiał, biorąc tę część pracy na siebie, były też sprawy papierkowe. Odpowiadanie na listy klientów. Dopilnowanie wysyłek. Sowy, które przylatywały i przynosiły listy, odkładał na jedną część biurka, jeden na drugim. Sprawdzał tylko nadawców i zabezpieczenia kopert, jak bardzo coś mogło być pilnego. Na całe szczęście, wszystko przebiegało dobrze, bez problemowo.
Tego dnia Richard miał umówione dwa spotkania z dwoma stałymi klientami, które odbyły się w jednej z kawiarni na Alei Horyzontalnej. Czasowo odpowiednio rozplanowane spotkania. Nie uniknął pytań o wywiad zamieszczony w Czarownicy, z którego musiał tłumaczyć syna i zapewniać, że ich rodzina nie produkuje czegoś tak kontrowersyjnego. Na całe szczęście, byli wyrozumiali i nie rozwiązali wcześniej zawartych umów. Złożyli swoje nowe zamówienia, a całość spotkań przebiegła do samego końca w dobrych relacjach. Przy jednym i drugim, odetchnął z ulgą. Po wyjściu z kawiarni, tradycyjnie zapalił papierosa.
Do kamienicy, Richard wrócił do domu przed porą obiadową. Dzieciaki najpewniej zajęte były swoimi sprawami w domu, czy też poza nim będąc w pracy, lub jej poszukując. Od razu skierował się do gabinetu, zostawiając na razie drzwi otwarte. Położył swoją aktówkę na biurku, zdejmując popielatą marynarkę i wieszając na oparciu fotela. Na spotkania z klientami, nie tylko ubrał się odpowiednio, ale też ogolił. Wyjął papierośnicę, a z niej papierosa i zapalniczkę. Odpalił tytoń, delektując się jego smakiem i zapachem.
Zapalniczkę odłożył na miejsce do papierośnicy, którą schował zaraz do kieszeni. Wyszedł z gabinetu, zamykając drzwi i skierował do salonu, gdzie pamiętał, że zostawił Proroka Codziennego. Potrzebował w nim coś sprawdzić. Niekoniecznie artykuły, ale bardziej ogłoszenia wystawiane przez czarodziei, w sprawie pracy czy mieszkań. Aby coś Charlesowi podpowiedzieć, jeżeli jeszcze nic nie znalazł.
Belenos, jeden ze skrzatów tej rodziny, uratowany dwa dni temu przez Richarda od "porywacza”, zajmował się przygotowaniem obiadu.