14.09.2024, 13:19 ✶
Blade światło księżyca, które nieporadnie starało się przedrzeć chociażby najdrobniejszy kosmyk światła, nie miało szans w starciu z gęstymi koronami drzew.
Mrok, otulony głuchą, niepokojącą ciszą. Zewsząd ani jednej żywej istoty, a jedynie niemy krzyk dusz, objawiający się w szeleście liści, czy skrzypnięciach drzew.
Piękno w czystej postaci.
Mulciber zaciągnęła się ciężkim, wilgotnym powietrzem, stawiając kroki na obranej przez siebie ścieżce.
Zauroczona krajobrazem śmierci i rozpaczy, wodziła spojrzeniem po cmentarzysku.
Jej wzrok na moment zastygł na jednym punkcie, a w jasnych tęczówkach odbił się element, który z pewnością nie pasował do leśnego otoczenia. Wyciągnęła przed siebie rękę, opuszkiem palców prawej dłoni delikatnie dotykając czerwonej nici. Nitka swoją podróż rozpoczynała przy ów drzewie, będąc przywiązana do jednej z gałęzi, ciągnąc swój długi ogon w głąb lasu. Co znajdowało się na drugim końcu? Z pewnością śmierć.
Pracując z umarłymi spotykała się z tego typu praktykami wśród dusz samobójców.
Z każdą tego typu nitką wiązała się inna historia i bagaż emocji - niepewność swojej decyzji, nadzieja na odnalezieniu ciała i pochówek - wszystkie te historie łączyło jedno, a była to śmierć.
Z jej przemyśleń wyrwał ją głośny, dobrze jej znany jazgot. Dźwięk odbił się echem od drzew, zaraz pozwalając się pochłonąć martwej ciszy.
-Stolven -mruknęła nijako oburzona, kierując spojrzenie na jastrzębia siedzącego na jej ramieniu.
Wyciągnęła rękę, a ptak przeskoczył na skórzany przedramiennik
-Ha litt respekt - mruknęła, unosząc drugą dłoń, aby pieszczotliwie podrapać szyje drapieżnika.(tł.“Trochę szacunku”)
-Śmierć lubi ciszę…- dodała szeptem, ruszając w dalszą wędrówkę. Mijając pojedyncze porzucone przedmioty, rozmarzyła się na temat tragicznych historii jakie dane byłoby jej poznać przy obrzędach.
Martwi byli znacznie ciekawsi od żywych.
Dojrzawszy świetną łunę, zmrużyła podejrzliwie ślepia. Pozbawiając siebie dostępu do światła, ruszyła żywo zaintrygowana za oddalonym blaskiem.
Jak nawiedzonym trzeba być, aby w środku nocy zapuścić się do lasu wisielców? - pomyślała.
Odpowiedź na to pytanie była niezwykle nurtująca. Nie czuła strachu, mimo iż spodziewała się ujrzeć próbę ukrycia ciała, bądź samobójcę.
Jakież było jej zdziwienie, gdy jej oczom zamiast rosłego mężczyzny, ukazała się drobna dziewczyna.
Stojąc w mroku, przez dłuższą chwilę obserwowała damską sylwetkę. Nie przypominała samobójcy, ani mordercy - chociaż to drugie poddawała w słuszną wątpliwość. Te niewinne z pozoru istoty, zwykle były tymi najbardziej okrutnymi. Znała to z autopsji.
Niemniej jednak nie sposób było ująć jej urody, która teraz, otoczona leśnym krajobrazem, dodawała jej surrealizmu. Jak gdyby brunetka była jedynie snem, zjawą, lub odrealnioną mistyczną istotą. Zupełnie nierealna w swoim uroku, całkiem nieprawdziwa.
-Jeśli za chwilę miałabyś umrzeć i mogłabyś mieć tylko jedną osobę, która trzymałaby Cię za rękę - zaczęła, wyłaniając się z mroku, tym samym przechodząc obok dziewczyny, aby zasiąść na pniu nieopodal - Kto by to był.. i dlaczego? -zapytała, przypatrują się dziewczynie. Nie była fanem banalnych powitań, niemniej jednak żywiła nadzieję, że jej rozmówczyni nie ucieknie.
Mrok, otulony głuchą, niepokojącą ciszą. Zewsząd ani jednej żywej istoty, a jedynie niemy krzyk dusz, objawiający się w szeleście liści, czy skrzypnięciach drzew.
Piękno w czystej postaci.
Mulciber zaciągnęła się ciężkim, wilgotnym powietrzem, stawiając kroki na obranej przez siebie ścieżce.
Zauroczona krajobrazem śmierci i rozpaczy, wodziła spojrzeniem po cmentarzysku.
Jej wzrok na moment zastygł na jednym punkcie, a w jasnych tęczówkach odbił się element, który z pewnością nie pasował do leśnego otoczenia. Wyciągnęła przed siebie rękę, opuszkiem palców prawej dłoni delikatnie dotykając czerwonej nici. Nitka swoją podróż rozpoczynała przy ów drzewie, będąc przywiązana do jednej z gałęzi, ciągnąc swój długi ogon w głąb lasu. Co znajdowało się na drugim końcu? Z pewnością śmierć.
Pracując z umarłymi spotykała się z tego typu praktykami wśród dusz samobójców.
Z każdą tego typu nitką wiązała się inna historia i bagaż emocji - niepewność swojej decyzji, nadzieja na odnalezieniu ciała i pochówek - wszystkie te historie łączyło jedno, a była to śmierć.
Z jej przemyśleń wyrwał ją głośny, dobrze jej znany jazgot. Dźwięk odbił się echem od drzew, zaraz pozwalając się pochłonąć martwej ciszy.
-Stolven -mruknęła nijako oburzona, kierując spojrzenie na jastrzębia siedzącego na jej ramieniu.
Wyciągnęła rękę, a ptak przeskoczył na skórzany przedramiennik
-Ha litt respekt - mruknęła, unosząc drugą dłoń, aby pieszczotliwie podrapać szyje drapieżnika.(tł.“Trochę szacunku”)
-Śmierć lubi ciszę…- dodała szeptem, ruszając w dalszą wędrówkę. Mijając pojedyncze porzucone przedmioty, rozmarzyła się na temat tragicznych historii jakie dane byłoby jej poznać przy obrzędach.
Martwi byli znacznie ciekawsi od żywych.
Dojrzawszy świetną łunę, zmrużyła podejrzliwie ślepia. Pozbawiając siebie dostępu do światła, ruszyła żywo zaintrygowana za oddalonym blaskiem.
Jak nawiedzonym trzeba być, aby w środku nocy zapuścić się do lasu wisielców? - pomyślała.
Odpowiedź na to pytanie była niezwykle nurtująca. Nie czuła strachu, mimo iż spodziewała się ujrzeć próbę ukrycia ciała, bądź samobójcę.
Jakież było jej zdziwienie, gdy jej oczom zamiast rosłego mężczyzny, ukazała się drobna dziewczyna.
Stojąc w mroku, przez dłuższą chwilę obserwowała damską sylwetkę. Nie przypominała samobójcy, ani mordercy - chociaż to drugie poddawała w słuszną wątpliwość. Te niewinne z pozoru istoty, zwykle były tymi najbardziej okrutnymi. Znała to z autopsji.
Niemniej jednak nie sposób było ująć jej urody, która teraz, otoczona leśnym krajobrazem, dodawała jej surrealizmu. Jak gdyby brunetka była jedynie snem, zjawą, lub odrealnioną mistyczną istotą. Zupełnie nierealna w swoim uroku, całkiem nieprawdziwa.
-Jeśli za chwilę miałabyś umrzeć i mogłabyś mieć tylko jedną osobę, która trzymałaby Cię za rękę - zaczęła, wyłaniając się z mroku, tym samym przechodząc obok dziewczyny, aby zasiąść na pniu nieopodal - Kto by to był.. i dlaczego? -zapytała, przypatrują się dziewczynie. Nie była fanem banalnych powitań, niemniej jednak żywiła nadzieję, że jej rozmówczyni nie ucieknie.