• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Klinika magicznych chorób i urazów v
1 2 Dalej »
[sierpień 1972] Wodna panna

[sierpień 1972] Wodna panna
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#1
15.09.2024, 21:30  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.10.2024, 00:18 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Heather Wood - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

– Przypadek aktywacji klątwy żywiołów, pani Bulstrode. Poturbowana dziewczyna, sala trzydzieści jeden, udzielono jej pierwszej pomocy. Prosiła pani, aby o takich powiadamiać.
Trzy zdania, rzucone przez rejestratorkę, wystarczyły, aby Florence pokonała schody w – jak na siebie – naprawdę w rekordowym tempie i skierowała się prosto w stronę sali trzydzieści jeden. I to mimo tego, że naruszała w ten sposób swój zwykły harmonogram. Flo zwykle pojawiała się w szpitalu dwadzieścia przed rozpoczęciem dyżuru, i wykorzystywała kwadrans na przejrzenie papierów albo złapanie pracowników z poprzedniej zmiany, by dowiedzieć się, co się działo, a potem pięć minut na przygotowanie swojego gabinetu.
Przed salą natknęła się akurat na pielęgniarkę, która była w stanie powiedzieć Florence odrobinę więcej. Młoda dziewczyna, klątwa wody, emanacja mało spektakularna, ale zakończona podtopieniem samej siebie i gwałtownym obniżeniem temperatury. Intrygujące, mruknęła Bulstrode sama do siebie, i ręce aż ją świerzbiły, aby sięgnąć po notatnik i zapisać szczegóły. Ale najpierw dobrze było obejrzeć pacjentkę, upewnić się, że temperaturę uregulowano, podane eliksiry uspokajające, mające zagwarantować, że atak się nie powtórzy, zadziałały i sprawdzić, czy przypadkiem woda nie dostała się do płuc.
Florence wkroczyła więc do sali. Nie była zbyt zaskoczona, gdy w dziewczynie na łóżku rozpoznała Heather Wood. Studiowała przypadki klątwy w Brytanii, a tych osób obarczonych klątwą wody, w pasującym wieku, nie było dotąd wiele.
– Panna Wood – powiedziała krótko, ni to przywitanie, ni stwierdzenie faktu, a potem podeszła do łóżka i machnęła różdżką, używając czaru, mającego zmierzyć temperaturę. Wciąż trochę za niska, ale nie zbliżała się do alarmujących poziomów. – Takie ataki zdarzają się często?
Zakładała, że nie. Gdyby Heather Wood w ogóle nie panowała nad swoją klątwą, prawdopodobnie nie mogłaby pracować w Brygadzie Uderzeniowej. Chociaż klątwa wody być może bywała niekiedy przydatna.
Sięgnęła po kartę pacjenta, sprawdzając, jakie dokładnie eliksiry już podano, a potem znów przeniosła wzrok na Heather.

Na jasnowidzenie, bo czemu nie
Rzut Z 1d100 - 48
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 96
Sukces!
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#2
16.09.2024, 11:18  ✶  

Klątwa żywiołów była jej największym utrapieniem. Jasne, na przestrzeni lat nauczyła się z nią żyć, ba, wydawało jej się, że radziła sobie naprawdę nieźle, rzadko kiedy pozwalała, aby przejmowała nad nią kontrolę. Ćwiczyła kształtowanie magii, aby móc nad wszystkim panować. Wiadomo, że bywało jednak różnie, emocje czasem potrafiły pojawić się niespodziewanie, a wtedy wystarczyła chwila nieuwagi, a woda pojawiała się wszędzie. Dobrze, że to była woda nie ogień, bo nie chciałaby spalić wszystkiego wokół siebie.

Nie przejmowała się szczególnie, gdy to ona cierpiała na wskutek klątwy, zdecydowanie tak było lepiej, niżeli miałaby zrobić krzywdę komuś, kto znajdował się obok niej.

Nie spodziewała się, że skończy dzisiaj w Mungu, ale kto by w ogóle zakładał w swoim planie dnia wizyty w szpitalu, kiedy jeszcze rano nie było ku temu żadnej sposobności. Coś ją jednak zirytowało, ale tak zirytowało, zupełnie znienacka, że wybuchła. Podtopiła się, na szczęście stało się to w domu, więc zalała jedynie siebie i swój pokój. Matka uparła się na to, żeby odstawić ją do Munga. Jakby nie miała pojęcia o tym, że z tą klątwą nie da się nic zrobić. Przecież korzystała z konsultacji u całej masy klątwołamaczów i nikt nie potrafił nic z tym zrobić. Musiała nauczyć się z tym żyć, panować nad emocjami i tyle. Nie było innej drogi. Nie zamierzała ponownie wierzyć w to, że kiedykolwiek znajdzie się inna możliwość.

Siedziała jednak w tej szpitalnej sali i czekała na medyka. Nic jej nie było, usilnie próbowała wytłumaczyć to wszystkim osobom, które tylko tutaj zaglądały. Miała nadzieję, że Cameron nie ma dyżuru, bo jeszcze niepotrzebnie by się o nią zamartwiał.

Drzwi się otworzyły i wtedy zobaczyła w nich osobę, której zdecydowanie nie chciała widzieć. Panna Bulstrode nigdy nie wzbudzała w niej pozytywnych emocji, dlaczego to właśnie ona musiała się tutaj znaleźć. Wypuściła głośno powietrze, a na jej twarzy malował się grymac, nie zamierzała udawać, że cieszy się, że ją widzi.

- Nie, nie zdarzają się zbyt często, uczyłam się nad tym panować. - Rzuciła do kobiety. Uzdrowicielka rzuciła na nią zaklęcie, dzięki czemu zrobiło jej się cieplej, oczywiście nie podziękowała za to.

Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#3
16.09.2024, 17:58  ✶  
- Coś panią boli, panno Wood? - spytała Florence, spoglądając na Heather, może w pewnej obłudności, a może faktycznie zwiedziona grymasem, który pojawił się na jej twarzy, niechęć biorąc za objaw bólu. - Będziemy musieli przeprowadzić dodatkową diagnostykę, wydawało się, że nic poważnego pannie nie dolega - stwierdziła, jeszcze raz zerkając do karty pacjenta, a potem odwieszając ją z powrotem na ramę łóżka.
Czy Bulstrode wiedziała, że Heather jej nie lubi? Być może. Łatwo było zorientować się, że Cameron Lupin się jej bał - jeżeli nawet Florence miała wcześniej wątpliwości, to bogin je z pewnością rozwiał - i zapewne opowiedział o niej narzeczonej. Z dużym prawdopodobieństwem niewiele ją to obchodziło. Heather była pacjentką i normalnie Florence podałaby jej eliksiry, a potem zapomniała o jej istnieniu. Nie miało znaczenia, co ta o niej myśli, a sama Bulstrode w normalnym warunkach nie myślałaby o niej wcale.
Ale w tej chwili uzdrowicielkę zaprzątały myśli o klątwie żywiołów i szansach na dodatkowe badania. Może dlatego przypatrywała się Heather tak uważnie: jakby była kotem, obserwującym mysz. A może chodziło o coś jeszcze, o związki Heather Wood z Patrickiem Stewardem i z jego ludźmi, którym pomoc Florence zaoferowała, przez wzgląd na Beltane, na Zimnych, na przyjaciela, ale za jedną z których się tak naprawdę nie uważała. Przynajmniej jeszcze nie.
– Porcja eliksiru rozgrzewającego – zaordynowała do pielęgniarki. Eliksir uspokajający już podano i prawdopodobnie powinien zaraz zacząć działać, minął kwadrans od dawki, Heather mogła więc dostać kolejną miksturę. – Woda musiała osiąść pani na skórze i wyziębić organizm. Utrzymała się po ataku, czy znikła od razu? – spytała, wyciągając z kieszeni paskudnej, uzdrowicielskiej szaty własny notatnik, znad którego zerknęła jeszcze na włosy Heather. Z pewnym rozczarowaniem odnotowała, że są suche: do tej pory nie miała okazji spotkać nikogo obarczonego akurat tą klątwą, ale natknęła się na opis obarczonej nim osoby, która podobno zawsze miała wilgotne włosy. – Wie pani, po kim odziedziczyła klątwę żywiołów?
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#4
16.09.2024, 20:20  ✶  

- Nic mnie nie boli, wszystko jest w porządku. - Nie lubiła się nad sobą użalać, to nie było w jej stylu. Zresztą sama sobie zrobiła krzywdę - to była jej wina. Nie oczekiwała, że ktoś będzie jej pomagał. To nie była sytuacja zagrażająca życiu, bez sensu było zajmować niepotrzebnie miejsce w Mungu, skoro faktycznie ktoś bardziej poszkodowany mógł go w tej chwili potrzebować. Mówiła matce, żeby jej tutaj nie przysyłała, ale ta nie chciała o tym słyszeć. Lizzy czasem była równie zawzięta co Heather.

- Czy naprawdę to będzie potrzebne? Wolałabym pójść polatać na miotle, czy coś, bez urazy oczywiście. - Zaraz ból minie i problem sam się rozwiąże. Jeszcze, gdyby trafiła na Camerona, to może zastanowiłaby się nad pozostaniem w Mungu, tak to nic jej tutaj nie trzymało. Wręcz przeciwnie, wolała jak najszybciej stąd zniknąć.

Wood miała świadomość, że jej klątwa była specyficznym przypadkiem, który interesował medyków. Nie często spotykało się na świecie osoby, które nosił to brzemię. Nie czuła się jednak dzięki temu wyjątkowa. Nie posiadała żadnych specjalnych umiejętności, po prostu czasami zalewała wszystko wokół siebie, albo tylko siebie. W niektórych sytuacjach było to naprawdę irytujące. Pamiętała, jak kiedyś całowała się z jednym chłopakiem w Hogwarcie i zalała schowek na miotły, wszyscy wiedzieli, że jest w środku. Gdy ekscytowała się wygranym meczem potrafiła zalać całe trybuny. Zaczęła więc walczyć z tą przypadłością, bo nie chciała, aby to ona rządziła jej życiem. Radziła sobie nie najgorzej, czasem, bardzo rzadko klątwa się ujawniała.

- Była na skórze przez kilka minut, później zniknęła. - Odpowiedziała na pytanie Bulstrode. Nie wiedziała dlaczego tak ją wypytuje, może to standardowe metody przy każdym przypadku...

- Po dziadku, tak mi się przynajmniej wydaje, że to był on. - Miała nadzieję, że nic nie pomieszała w zeznaniach, chociaż, czy w sumie ważne było po kim to miała? To nic nie zmieniało.

Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#5
18.09.2024, 14:03  ✶  
– Pani mina mówi co innego – zdziwiła się Florence nieco obłudnie, a potem uśmiechnęła się do Heather, tak całkiem radośnie. – Doskonały pomysł, panno Wood. W stanie, w jakim obecnie się pani znajduje, całkiem blisko hipotermii, po wzniesieniu się straci pani przytomność w ciągu maksymalnie dziesięciu minut. Będzie pani mogła spędzić wtedy z nami znacznie więcej czasu, przy złamaniach kości będzie trzeba zachować panią na obserwacji – powiedziała, takim tonem, jakby faktycznie uważała, że to byłby najlepszy możliwy scenariusz. Heather bardzo przypominała jej w tej chwili młodszego brata, który zapewniał, że nic mu nie jest i on już może sobie iść, gdy ona oczyma nie tylko siostry i uzdrowicielki, ale też jasnowidza widziała, jak ten traci przytomność pięć minut później.
– Eliksir rozgrzewający – oświadczyła, gdy pielęgniarka przyniosła odpowiedni flakonik i starannie odmierzyła odpowiednią dawkę, by podać ją Wood. – W ekstremalnych przypadkach to może zostać na stałe. Mam na myśli wodę, pokrywającą skórę albo obniżoną temperaturę – powiedziała, mierząc Heather uważnym spojrzeniem po raz kolejny, jakby spodziewała się, że jednak zobaczy na jej twarzy albo rękach kropelki wody, wskazujące na to, że została naznaczona przez żywioł. – Ma pani o tyle szczęścia, że emanacje wodne są zwykle łagodniejsze niż te innych żywiołów. Nie poznała pani dziadka?
W końcu „wydawało się” jej, gdyby dziadek okazyjnie ciskał piorunami albo zalewał okolicę, prawdopodobnie Heather zdawałaby sobie z tego sprawę. Ale Florence i tak już chwyciła tutaj nie tyleż przynętę, co całą wędkę i szykowała się do pochwycenia także ręki wędkarza – najwyraźniej mieli przypadek objawionej klątwy, odziedziczonej przeskokiem, co oznaczało, że u jednego z rodziców mógł występować gen uśpiony. Zdaniem Bulstrode tego typu badania były dotąd skandalicznie zaniedbywane, a dokumentacja pozostawała co najwyżej skąpa.
– Konsultowała się pani już z klątwołamaczami na temat panowania nad klątwą? – spytała, zabierając flakonik z eliksirem. Och, oczywiście, że domyślała się odpowiedzi twierdzącej, ba, słyszała ją już wręcz we własnej głowie, ale to był całkiem ładny wstęp. – W klinice Munga badamy w tej chwili mechanizmy dziedziczenia klątwy żywiołów i możliwość zwiększenia panowania nad nią.
Właściwie to celem Florence było złamanie przekleństwa. Nie zamierzała jednak oznajmiać tego wszem i wobec, i budzić fałszywych nadziei czy nadmiernego sceptycyzmu.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#6
18.09.2024, 19:44  ✶  

- Jaka mina? Ja po prostu mam taką twarz. - Powiedziała i uśmiechnęła się teraz nieco złośliwie. Nie lubiła tej kobiety, a teraz jeszcze czepiała się jej miny, skąd mogła wiedzieć, jak wygląda normalnie, skoro praktycznie jej nie znała? - Zajebiście, to brzmi jak urlop. - Odparła z udawanym entuzjazmem, chociaż nie wstała. Siedziała w miejscu, bo nie zamierzała ponownie dać się zamknąć w szpitalu, przecież całkiem niedawno musiała tu leżeć cały tydzień, nie było to szczególnie miłe doświadczenie (no poza tym, że mogła codziennie widywać Camerona).

Wypiła eliksir rozgrzewający, który przekazała jej kobieta. Nie skrzywiła się przy tym wcale, chociaż smakował paskudnie. Praktycznie od razu jednak poczuła przyjemne ciepło, które zaczęło rozchodzić się po jej ciele. Szybko działał. - Dziękuję. - Powiedziała jeszcze do Flo tuż po tym, gdy go wypiła. - Nie jestem ekstremalnym przypadkiem. - Ton jej głosu był bardzo pewny, jakby rzeczywiście tak było.

- Umarł zanim się urodziłam, słyszałam tylko historie. - Ponoć dziadkowi zdarzyło się mrozić wszystko wokół, więc poszli nawet w całkiem podobne żywioły. - Tak, mam szczęście, mogę jedynie utopić wszystkich w pomieszczeniu, jeśli coś wzbudzi we mnie zbyt wielkie emocje. - Dodała uśmiechając się znowu złośliwie do kobiety. Łatwo było sugerować, że jej klątwa jest lżejsza niż inne odmiany. Jakim prawem to oceniała, skoro nie żyła z tym przekleństwem? Nie miała pojęcia, jak to jest ciągle przejmować się tym, że można kogoś skrzywdzić.

- Moi rodzice wydali majątek na te konsultacje, nikt nie potrafił mi pomóc. Nauczyli mnie jedynie panować nad nią, przynajmniej na tyle, na ile się da. - Wood w zasadzie mimo młodego wieku świetnie sobie z tym radziła, klątwa przez ostatnie pół roku dała o sobie znać jedynie dwa razy, z czego raz gdy była pijana, a raz gdy znaleźli trupy na mokradłach, chyba każdy by spękał.

- Temat panowania nad nią mnie nie do końca interesuje, bo to już mam za sobą. Jakbyście jednak postanowili łamać klątwę, to chętnie się zaangażuję. - Nie zamierzała po raz milionowy wałkować tematu panowania nad klątwą żywiołów, to była strata czasu.

Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#7
19.09.2024, 22:43  ✶  
– Och. Wyrazy współczucia – skwitowała Florence. – Pani organizm źle zniósł tę emanację, więc możemy wypisać dwa dni urlopu – dodała gładko, wcielenie chęci pomocy, które wcale nie rzuciło chwilę wcześniej łagodnym tonem jakże złośliwej uwagi. Bulstrode składała tę propozycję głównie dlatego, że była ciekawa, jak Heather na to zwolnienie będzie się zapatrywać: nie zamierzała nalegać, bo nie było z dziewczyną aż tak źle, ale też wypisanie jej urlopu nie byłoby żadnym nadużyciem, ponieważ faktycznie zużyła duże pokłady magii, a podtopienie oraz zmarznięcie sprawiały, że powinna chwilę odpocząć.
– Sprawdzimy jeszcze, czy nie została woda w płucach. Proszę podciągnąć trochę koszulę – zarządziła, wskazując na dziewczynę różdżką i rzucając odpowiednie zaklęcie, mające na celu zweryfikowanie stanu płuc Heather. Wyglądało jednak na to, że wszystko jest w porządku. – Tak, właściwie to. Mogłaby pani na przykład wszystko podpalać, razić błyskawicami, wywoływać burze śnieżne, wyhodować trujące kwiaty… – wyliczyła Florence, niezbyt przejęta przytykiem. Dotknąć ją było dość trudno: i potrafili to zwykle robić tylko bliscy, ale i im wychodziło to dość rzadko. Bulstrode była kobietą pewną siebie, znającą swoją wartość, a Heather pozostawała w jej oczach dzieckiem zaledwie.
I…
Tak.
Obiektem badań.
Żałowała, że dziadek faktycznie nie żył. Porównanie przypadku trzech pokoleń, w tym jednego pasywnego, mogłoby dostarczyć nieocenionej wiedzy, ale Florence na razie musiała zadowolić się tym, co przyniósł jej los. A przyniósł, o ironio, właśnie samą Heather Wood.
– W tej chwili jedyny sposób panowania nad klątwą to ćwiczenie kształtowania oraz panowania nad emocjami. Mam na myśli próbę częściowego uregulowania zaburzeń magii, które powodują klątwę – wyjaśniła z niezmąconym spokojem. Czy chciała przełamać ją całkowicie? O c z y w i ś c i e, że tak. Ale było to coś, do czego nie mogła się zobowiązać: i co na pewno miało zająć długie tygodnie lub miesiące badań. – Skoro rozmawiała pani z klątwołamaczami, zapewne wie, że klątwa to prawdopodobnie rezultat eksperymentów jednego człowieka. Wprawdzie znacznie łatwiej coś magicznie popsuć niż naprawić, ale skoro zdołał rozregulować magię, musi istnieć sposób na zapanowanie nad tym.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#8
19.09.2024, 23:08  ✶  

- Podziękuję za ten urlop. - Straszna z niej była żmija, Wood próbowała się powstrzymywać, ale ciężko jej to szło. Nie znosiła tej kobiety, słyszała od Camerona sporo opowieści na jej temat, i z każdą z nich jej niechęć rosła. Nie wzbudzała w niej żadnych pozytywnych emocji. Wydawała się być chłodna niczym lód i okropnie wyniosła. Ruda miała ogromne szczęście, że ona nie trafiła na takiego współpracownika, z drugiej strony okropnie jej było szkoda Lupina, on i tak był zdecydowanie mniej odważny, może lepiej, gdyby padło na nią, a on trafił na kogoś takiego, jak Brenna Longbottom.

Wykonała kolejne polecenie. Uniosła delikatnie koszulkę, przez co pokazała Florence swoje obsypane piegami ciało. Miała nadzieję, że w płucach nic nie ma, zdecydowanie nie chciała zaliczyć wolnego od pracy, nudziłaby się w domu bez sensu i denerwowała, że coś ciekawego się tam wydarzyło i to bez niej. Ruda miała problem z usiedzeniem na tyłku, nie znosiła stagnacji.

- Dalej pani sugeruje, że moja klątwa jest najsłabsza, mam się czuć jako gorsza, czy o co chodzi? - Każdy z żywiołów był potężny i potrafił uprzykrzyć życie na swój własny sposób, zdaniem Rudej porównywanie ich nie miało najmniejszego sensu, bo one wszystkie mogły okazać się niszczycielskie, gdy przejmowały władzę nad ciałem, w którym przyszło im żyć.

Heather raczej nie należała do osób, które będą łatwym materiałem do badań, aczkolwiek lepszy rydz, niż nic, prawda? Miała świadomość, że jej przypadłość nie należy do szczególnie częstych. Klątwołamacze wykazywali nią spore zainteresowanie, na pewno nie bez powodu.

- Wiem, niezmiennie, od lat doskonalę moje umiejętności związane z kształtowaniem, tak samo staram się panować nad emocjami. - Naprawdę bardzo dobrze zdawała sobie sprawę, w jaki sposób mogła kontrolować choć trochę to, co w niej siedziało.

Kolejne słowa uzdrowicielki ją zaciekawiły. Czyli musiał istnieć sposób, jednak jak do tej pory nikt jej o tym nie wspominał, może trafiła na konowałów, czy coś. - Myśli pani, że dałaby radę złamać tę klątwę? - Zapytała wprost, bo tylko to ją interesowało.

Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#9
20.09.2024, 09:04  ✶  
– Mam nadzieję, że także za pójście latać na miotle? Płuca czyste.
Florence opuściła różdżkę. Czy postawa Heather specjalnie ją dziwiła? Nie. Ludzie, borykający się z chorobą, zazwyczaj nie czuli się wcale lepiej dlatego, że inni mają gorzej. Chociaż w tym przypadku – Wood chyba uważała, że mają… lepiej?
– Powiedziałam, że miała pani szczęście, nie pecha. Wodna klątwa jest równie mocna, jak inne, ale jej emanacje okazują się mniej… mordercze – odparła ani trochę nieporuszona, jakby rozmowa nie wywoływała w niej specjalnych emocji. Chociaż pewne wywoływała, bo Heather Wood zdawała się mocno czepiać nadziei, że być może ktoś mógłby klątwę zdjąć, a to zwykle sprzyjało ewentualnej współpracy. – I łatwiej w mugolskim świecie nie zwrócić uwagi mokrymi włosami niż rozżarzonymi końcówkami włosów – uzupełniła jeszcze. Niektóre formy klątwy żywiołów, zwłaszcza takiej, nad którą w ogóle się nie panowało, sprawiały, że jakikolwiek kontakt z mugolami okazywał się niezwykle ryzykowny.
Zamyśliła się na moment nad odpowiedzią na pytanie Wood, bo wbrew pozorom to nie było takie proste. Florence uważała, że każdą klątwę da się zdjąć, ale jednocześnie spotkała się już w karierze z pojedynczymi przypadkami, gdy musiała przyznać, że ona nie jest tą osobą, która zdoła to zrobić – że miną lata, zanim ktoś odnajdzie właściwy sposób. Czasem brakowało drobnego elementu: przedmiotu, który rzucił klątwę, znajomości osoby, która to zrobiła. W tym przypadku musieli poznać mechanizm działania i… jej zdaniem dowiedzieć się, co dokładnie zrobił pewien irlandzki czarodziej wiele lat temu.
– Uważam, że klątwę żywiołów da się zdjąć – powiedziała w końcu wprost. – Ale wymaga to badań, być może wieloletnich. Jest pani zainteresowania wzięciem w nich udziału? W tej chwili sprowadziłyby się do wykonania podstawowych testów, wywiadu osobistego oraz pobrania próbek krwi oraz włosów – wyrecytowała, szczerze żałując, że dotarła, gdy już woda pokrywająca ciało Heather znikła, bo być może warto byłoby przyjrzeć się i tej.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#10
23.09.2024, 07:45  ✶  

- Tak, miotłę też zostawię, nie ma sprawy. - Wolała przytakiwać, to była zdecydowanie lepsza opcja, i tak zrobi swoje, ale panna Bulstrode nie musi o tym wiedzieć. Co złego mogłoby się stać, gdyby wybrała się na krótki przelot nad Londynem? Latanie pomagało jej oderwać się od rzeczywistości, w ten sposób koila swoje nerwy, bez tego nie do końca potrafiła żyć.

Florence nadal sugerowała, że jej klątwa jest łatwiejsza w obyciu niż inne odmiany. Jasne, to była tylko woda, nic takiego, chociaż mogła się utopić, gdyby nie panowała nad swoimi emocjami. Nie było to dla niej szczególnie proste do zaakceptowania. Nie zamierzała jednak kontynuować tej dyskusji, łatwo było jej mówić, o czymś, co jej nie dotyczyło, co wynikało jedynie z obserwacji, a nie z tego, że musiała z tym żyć na co dzień. Nie miała pojęcia ile kosztowało ją trzymanie się w ryzach, i ciągłe pilnowanie siebie, żeby nie wybuchnąć, szczególnie kiedy było się osobą o temperamencie Heather.

- Moje włosy i bez klątwy żywiołów wyglądają jak ogień. - Rzuciła jeszcze. Czasem zastanawiała się, czemu padło akurat na wodę, ogień wydawał się być pierwszym wyborem w jej przypadku. Pasował i do jej aparycji i do wyglądu zewnętrznego, może Matka Natura chciała pokazać, że mozna ją zgasić? Taki nieśmieszny żart, czy coś.

- Bierzcie ode mnie co chcecie, o ile ma to wam pomóc z walką z tą gównianią przypadłością. - Czyżby pojawiła się wreszcie jakaś nadzieja? Lata może nie brzmiały specjalnie atrakcyjne, jednak lepiej pozbyć się tego cholerstwa później niż w ogóle. Była gotowa pomóc, bo naprawdę chciała się pozbyć tej klątwy.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Florence Bulstrode (2000), Heather Wood (1602)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa