18.09.2024, 00:09 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.01.2025, 14:03 przez Maeve Chang.)
Maeve oparła się o wilgotny mur wąskiej uliczki, a jej rysy twarzy zmieniały się powoli. Z ciemnych włosów wyrosła bujna blond czupryna, a rysy twarzy przybrały twarde, groźne kształty. Podbródek zaostrzył się, a nos stał się lekko zakrzywiony - idealnie pasujący do opisu Raynora Savage’a, jednego z tych bardziej poszukiwanych typów spod ciemnej gwiazdy na Nokturnie. Przejęcie jego tożsamości miało służyć jednemu celowi: stworzeniu alibi dla klienta, który miał coś ważniejszego do załatwienia tej nocy. Mewa nie pytała co, bo za takie pytania płaciło się w przednich zębach. Grunt, że zapłata była sowita.
Wciskając dłonie głęboko w kieszenie spodni, Maeve weszła do sklepu z rzadkimi, choć nie do końca legalnymi ingrediencjami. Przy wejściu unosił się ostry zapach starożytnych eliksirów i ziół, a w rogu mrugały słabo magiczne świece. Sklepikarz nie zwrócił na nią szczególnej uwagi - wszyscy na Nokturnie byli przyzwyczajeni do milczących transakcji i dziwnych typów.
- Savage, jak zwykle po swoje? - mruknął właściciel, wskazując na półkę za ladą.
Maeve skinęła głową, starając się zachować kamienną twarz. Już chciała przejść do interesu, bo gość nawet zawczasu dał jej na to pieniądze, kiedy drzwi sklepu otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Znieruchomiała.
Obejrzała się odruchowo przez ramię. Widząc w drzwiach Bulstrode'a zrobiła minę kota srającego na deszczu, bo wręcz wybałuszyła oczy widząc go przed sobą. Zaklęła w myślach siarczyście, po czym odwróciła głowę z powrotem do lady. Znaczy - Savage obrócił. Może nie spodziewała się tutaj tego idioty, może ją zaskoczył, ale nie była amatorką i nie pozwoliłaby, by taka mała zmiana planów wybiła ją z rytmu i zdjęła iluzję metamorfomagii.
Niemniej nie umiała odgrywać swej roli do perfekcji, bo znając fach Atreusa, wiedziała, że nie przyszedł tu w celach rekreacyjnych. Maeve poczuła, jak powietrze w sklepie staje się cięższe, a każdy jej ruch może ją zdemaskować. Przez chwilę Atreus nie spuszczał z niej wzroku, jakby próbował przeniknąć maskę, którą przyjęła. Znał ją dobrze - niegdyś popełniła błąd i byli partnerami w życiu, a teraz stali po przeciwnych stronach barykady. Niemniej czy gapił się na nią w ten sposób, bo przejrzał jej iluzję, czy raczej wąty miał do gościa, którego skórę nosiła?
Wciskając dłonie głęboko w kieszenie spodni, Maeve weszła do sklepu z rzadkimi, choć nie do końca legalnymi ingrediencjami. Przy wejściu unosił się ostry zapach starożytnych eliksirów i ziół, a w rogu mrugały słabo magiczne świece. Sklepikarz nie zwrócił na nią szczególnej uwagi - wszyscy na Nokturnie byli przyzwyczajeni do milczących transakcji i dziwnych typów.
- Savage, jak zwykle po swoje? - mruknął właściciel, wskazując na półkę za ladą.
Maeve skinęła głową, starając się zachować kamienną twarz. Już chciała przejść do interesu, bo gość nawet zawczasu dał jej na to pieniądze, kiedy drzwi sklepu otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Znieruchomiała.
Obejrzała się odruchowo przez ramię. Widząc w drzwiach Bulstrode'a zrobiła minę kota srającego na deszczu, bo wręcz wybałuszyła oczy widząc go przed sobą. Zaklęła w myślach siarczyście, po czym odwróciła głowę z powrotem do lady. Znaczy - Savage obrócił. Może nie spodziewała się tutaj tego idioty, może ją zaskoczył, ale nie była amatorką i nie pozwoliłaby, by taka mała zmiana planów wybiła ją z rytmu i zdjęła iluzję metamorfomagii.
Niemniej nie umiała odgrywać swej roli do perfekcji, bo znając fach Atreusa, wiedziała, że nie przyszedł tu w celach rekreacyjnych. Maeve poczuła, jak powietrze w sklepie staje się cięższe, a każdy jej ruch może ją zdemaskować. Przez chwilę Atreus nie spuszczał z niej wzroku, jakby próbował przeniknąć maskę, którą przyjęła. Znał ją dobrze - niegdyś popełniła błąd i byli partnerami w życiu, a teraz stali po przeciwnych stronach barykady. Niemniej czy gapił się na nią w ten sposób, bo przejrzał jej iluzję, czy raczej wąty miał do gościa, którego skórę nosiła?
I wanna skin you alive
I wanna wear your flesh
— like a costume —
I wanna wear your flesh
— like a costume —