• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Reszta świata i wszechświata v
1 2 Dalej »
[21.08 Jasper & Anthony] Nie ważne, kto wie lepiej, to wujek Tony ma zawsze racje

[21.08 Jasper & Anthony] Nie ważne, kto wie lepiej, to wujek Tony ma zawsze racje
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#1
18.09.2024, 14:24  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.11.2024, 22:50 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - osiągnięcie Piszę więc jestem - Jessie Kelly
Rozliczono - Anthony Shafiq - osiągnięcie Badacz tajemnic I

—21/08/1972—
Francja, Paryż
Jasper Kelly & Anthony Shafiq
[Obrazek: VCrnAu7.png]

Na wybrzeżu uduszonym przez płynące drzewa,
w oberżach dymi zmierzchu niebieski opar
i alejami przechodzi śpiewny, wielki cień
zgubionego w dziecięctwie kota.
Przez puste lustro zmierzchu przychodzę co wieczór,
wiszę ciemnym odbiciem i znikam.
Falują aleje palmowe wezbrane od przeczuć,
powietrze zaszyte w szum cykad.
Za narożną ulicą, zmniejszony przez księżyc,
wyjść na bulwar: otwiera się morza szelest.
Na rejach brygantyny cieniem się wyprężył
wiatru czarny wisielec.



Jeszcze kilka spraw, trzeba było dopiąć, trzeba było podpisać, trzeba było umówić.

Zabrał go ze sobą pod pretekstem wyceny jednej zabawki, którą dostrzegł w biuletynie aukcyjnym. Zabrał go ze sobą, głównie po to, by mieć czas spokojnej rozmowy, z dala od angielskiego zamieszania. Zabrał go w końcu ze sobą, bo po ich ostatniej rozmowie zmieniło się tak wiele, a troska w oczach młodzika miażdżyła mu serce.

To o siebie powinien się martwić, to nad swoim losem płakać i roztrząsać. On, syn zdrajczyni krwi, mugolacki bękart.

Anthony miał do pogadania w tej sprawie z Charlottą, ale - co tu dużo kryć - obawiał się tej rozmowy. Co prawda kobieta miała dość ostry stosunek do wyborów swojej młodości, ale wytknąć jej błąd i zaproponować rozwiązanie? Z pewnością, musiałby obrać inną taktykę, a myśli teraz wypełniały mu inne problemy.

Jak mogę ich ochronić, skoro jestem tylko jeden?

Czy tak właśnie czuł się Morpheus, gdy jego umysł nawiedzało trzecie oko? Gdy mimo czasozmieniacza, w dalszym ciągu były jego dwie maksymalnie wersje, biegające po szachownicy skąpanej w ogniu?

Anthony musiał mieć pewność, że Jasper ma więcej oleju w głowie, zwłaszcza, że nie pracował u niego w ministerstwie, a u Goblinów. Tak mało czasu, tak wiele do zrobienia.

– Jak Ci się podoba pokój, który nająłem? Pomyślałem, że będziesz wolał coś bardziej... swojskiego, niż apartament w ambasadzie. – Podjął lekko, rozglądając się po poddaszu. Mieli do dyspozycji całe mieszkanie, wyjście na dach, widok na panoramę miasta. Nie było urządzone nadmiernie wykwintnie, można nawet odnaleźć wpływy mugolskie, ale wiedział że chłopakowi nie będzie to przeszkadzać.

Wiedział, że decyzja podjęta w ostatniej chwili, nie uderzy w niego rykoszetem. Nikt nie zdążyłby wpaść na to, by ich podsłuchiwać tutaj.

Jak nazywali to katolicy? Spowiedzią?

Brzuchy mieli pełne francuskich frykasów, Anthony więc otworzył butelkę wina, którą zabrał ze sobą po wizycie na Prowansji. Czy i Jasper przyzna mu się do udziału w nielegalnych bojówkach? A może miał w zanadrzu swoją historię zwalającą z nóg? Shafiq czuł, że ma coraz więcej kart w ręku i lada moment mogą zacząć sypać mu się w chaosie powiązań i problemów, ale ten paź wart był nocy spędzonej we Francji.

Nawet jeśli nie był jego chrzestnym.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#2
21.09.2024, 21:01  ✶  

Jak mogę ich ochronić, skoro jestem tylko jeden?


To pytanie zadawał sobie niejeden czarodziej. Niejeden mugol. Niejeden król. Rycerz. Ojciec. Przywódca.

Człowiek.


Co mogę zrobić, by im pomóc? By mogli na mnie liczyć?


To pytanie kołatało się w głowie wielu synów i uczniów, patrzących z podziwem na swoich rodziców i nauczycieli. Każde z nich męczyło się w tej niewiedzy i poczuciu bezsilności, gdy wizja przyszłości przynosiła jedynie strach o drugie życie.

Anthony myślał, że był sam? Nie był sam. Miał swoich ludzi w Ministerstwie, miał tak wielu przyjaciół. Miał Jeźdźców i bliźniaki. Chciał ich chronić, a oni chcieli chronić jego. I tak zamykało się kółko, bo gdy jeden próbował otaczać swoich bliskich murem, czasami nie dostrzegał, że ten mur oddzielił ich również od niego ani że inni próbowali i jego otaczać tym murem. I tych wzniesień robiło się coraz więcej i więcej. I coraz trudniej było się przez nie przedostać, by wrócić tam, skąd się przybyło.

Czasami samo milczenie budowało najgrubszy mur, ale Jessie raczej nie powinien być tym, który na głos wypowiada takie "mądrości".

-Przytulnie tu - powiedział z uśmiechem i podszedł do okna, z którego mieli tak piękny widok na miasto. -Ja z kolei myślałem, że będziesz wolał apartament w ambasadzie.

Właściwie odetchnął, że Anthony najął poddasze, zamiast apartamentu, w którym Jasper mógłby poczuć się, jak zwykły chłop w pałacu.

Nie próbował doszukiwać się w postawie, słowach czy zachowaniu wuja nic, co mogłoby go zdradzić, ale czasami jego wzrok za często szukał Anthony'ego, gdy w głowie kołatały się myśli i lipcowe wspomnienia. Nie oczekiwał od Anthony'ego żadnych wyznań - wuj był dorosłym czarodziejem, który mógł i chciał mieć własne sekrety, z którymi nie chciał dzielić się z nikim albo dzielił się jedynie z wybranymi osobami, wśród których mogło Jaspera po prostu nie być. Nie doszukiwał się dziwnych zmian, nie oczekiwał wylewania żali, ale troska wciąż w nim tkwiła.


Czy mogę mu w jakikolwiek sposób pomóc?

Nad swoim losem nie miał zamiaru się użalać. Nie miał wpływu na to, jaka krew płynęła w jego żyłach. Jego matka podjęła kiedyś taką decyzję, jaką podjęła, świadoma jej konsekwencji, ale nieświadoma wojny, która w każdym momencie mogła zbierać swoje żniwa. Nie miał więc zamiaru użalać się nad swoim losem ani zaprzeczać swojemu pochodzeniu - mógł się jedynie bronić, gdyby faktycznie doszło do ataku.

-Więc? Co myślisz o tej zabawce? - spytał, bo przecież po to Anthony go tu zabrał.

Wycena zabawki z biuletynu.

the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#3
24.09.2024, 19:07  ✶  
W połowie pytania Jaspera, do pokoju na stolik teleportowane było jedzenie. Wzorem hogwardzkim, optymalny sposób podawania kolacji. Anthony nie szalał, parująca quiche lorraine - wytrawna tarta z kremowym jajeczno-serowym nadzieniem dopełnionym chrupiącym boczkiem, do tego pokrojone koktajowe pomidorki na liściach świeżej bazylii z mozarellą, polane obficie włoską oliwą i w końcu aromatyczna deska serów, z lepkim lawendowym miodem zamiast sosu i słodkimi winogronami do przegryzienia intensywnych smaków z których słynęła Francja. No i wino, tego nie mogło zabraknąć, choć tym razem Anthony zdecydował się na Châteauneuf du Pape: trunek z sąsiadującej z nim winnicy prowansalskiej. Mugolskiej winnicy.

Machnął z lekceważeniem dłonią i płynnie gestem wskazał sofę i fotele otaczające suto zastawiony stoliczek.
– Żałowałbym, że zmarnowałem Twój czas, gdyby nie fakt, że dawno nie mieliśmy okazji... zwyczajnie porozmawiać. Nie da się ukryć, że chwile spędzone z Tobą znacząco przewyższają wartość tego świecidełka, które dawno już wywietrzało mi z głowy, jeśli cena wywoławcza dalece przekracza jego wartość. – Usiadł na fotelu, rozparł się wygodnie łapiąc w swoje długie palce pojedynczy owoc, ale jeszcze nie kierując go do ust.

– Powiedz mi, podoba Ci się praca u goblinów? – zaczął mało subtelnie, ale ile się nie widzieli? Ileż mogło się zmienić? I w końcu... czy nie uczył się ostatnimi dniami jak cenna była bezpośredniość, jak bardzo ludzie zmęczeni wojną i atakami cenili ograniczenie lingwistycznych arabesek do minimum?
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#4
26.09.2024, 21:47  ✶  

-Nie byłaby to strata czasu, nawet gdyby cała ta aukcja okazała się mało śmiesznym żartem, żeby zwabić tutaj ważne persony, albo totalnym niewypałem - powiedział pogodnie, zajmując miejsce na sofie, naprzeciw Anthony'ego. -Jeśli "dalece przekracza jego wartość" to ile ty byś za nią dał?

Pytanie zadane zostało z czystej ciekawości. Nieraz można było usłyszeć, jak za jakie pieniądze ktoś nabył jakiś przedmiot na aukcjach, podczas których pierwotna cena była o wiele mniejsza i ludzie walczyli walutą między sobą, byleby wygrać. Nikt wtedy nie zastanawiał się, o ile większą była kwota do zapłaty od rzeczywistej wartości przedmiotu. Był to jeden z uroków aukcji, których Jasper zapewne nigdy nie będzie w stanie zrozumieć.

Czy podobała mu się praca u goblinów?

-Hm... - zamyślił się na chwilę. -Nie mogę powiedzieć, że uwielbiam pracować dla goblinów. Sam wuj wie, jakie potrafią być - atmosfery wcale nie polepszały coraz częstsze sprzeczki pomiędzy nim a dwoma innymi stażystami. -Ale... Tak, lubię moją pracę. Pyta o to wuj z jakiegoś konkretnego powodu, czy z ciekawości?

Czy nie padłoby wtedy pytanie "Jak tam w pracy?", jak podczas rozmów z Jonathanem? Nie przychodził mu jednak do głowy żaden powód, dla którego Anthony miałby pytać o pracę u goblinów.

-A wuj lubi swoją pracę? Chyba nigdy o to nie pytałem.

Pracować przez tyle lat, a lubić swoją pracę to były przecież dwie różne sprawy.

the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#5
01.10.2024, 13:00  ✶  
Rozmowa o aukcji była tylko przystawką, jak winogrono wsunięte w usta, jak sok z owocu, który był zbyt słodki, zbyt prymitywny, wobec całej palety smaków, eksplozji doznań i potoku opowieści, które potrafił na języku wywołać jeden łyk wina. Machnął niedbale ręką, niczym dyrygent, wskazując, że ta nitka jest dla niego zamknięta, nieistotna i wymazana.

– Cóż praca dla goblinów powinna być zostawiona goblinom, choć oczywiście bank jest stabilnym miejscem pracy. Pamiętam, że nie chciałeś podejmować pracy w OMSHMie jak Twoja siostra i oczywiście szanuję Twoją decyzję, mając pewne przeczucie co do jej powodów niemniej... – umilkł w połowie zdania wahając się pozornie nad ciągiem dalszym zdania. Jego twarz przybrała dobrotliwy wyraz, pełen troski, gdy znów spojrzał na młodziutką twarz swojego krewniaka. – Wspominałem ostatnio kilka moich podróży, w trakcie których niekiedy moje ścieżki krzyżowały się z klątwołamaczem, niejakim Thomasem Figgiem. Może zorganizowałbym Wam spotkanie, zdaje się, że ów mężczyzna miał przekonanie co do tego, że najlepiej uczyć się przez praktykę wykraczającą poza ciasne angielskie. Umówmy się w banku nie ma aż tylu interesujących egzemplarzy, a tak się składa, że miałbym możliwość skontaktować się z jednymi wykopaliskami, gdzie mają spore podejrzenie, że zawartość grobowca jest przeklęta... – roztaczał wizję, podsycał marzenia. Zdawał sobie sprawę, że nie wszyscy lubią podróżować, choć kompletnie tego nie rozumiał. I gdzieś w środku bardzo, ale to bardzo chciał, żeby dzieci Charlotte były bezpieczne. Na Ritę mógł uważać sam, mając ją tak blisko, kształtując jej relację z dyplomatami, których aura w razie czego mogłaby odstraszyć śmierciożerców. Ale Jasper... był za daleko jego opiekuńczych ramion i zdecydowanie mu to nie odpowiadało.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#6
01.10.2024, 21:54  ✶  

-Niemniej...? - przechylił lekko głowę, ciekawy, czy powód, dla którego, według jego wuja, Jessie odmówił podjęcia pracy w miejscu, gdzie byli jego wujowie i była jego siostrzyczka, był taki sam, jak ten prawdziwy.

-Ale, gdyby tych kilku czarodziei nie podjęło pracy dla goblinów, czy takie miejsce, jak Gringott, miałoby szansę istnieć? - spytał z lekkim uśmiechem.

Nie miał, oczywiście, zamiaru kłócić się z wujem i próbować nakłaniać go do zmiany zdania tylko dlatego, że on nie zgadzał się do końca ze zdaniem wuja. Anthony miał wiedzę i doświadczenie o wiele większe od niego i z pewnością jego opinie nie ukształtowała się jedynie dzięki opinii publicznej i krótkich, niezbyt dokładnych obserwacji.

Czy czarodzieje zdecydowaliby się powierzyć goblinom swoje majątki i skarby, gdyby w banku pracowały jedynie gobliny? A może różnice między goblinami i czarodziejami, wspomnienia walk i różnice poglądów pozwoliłyby tak ważnemu miejscu przetrwać tyle lat?

Zmarszczył brwi, gdy wuj wspomniał o klątwołamaczu, z którym nieraz przyszło mu się spotkać. Jasper w pełni zgadzał się z przekonaniem tego Thomasa - sam uważał naukę przez praktykę za o wiele bardziej owocną, niż teoria, która może wywietrzeć z mózgu w momencie, gdy pojawi się nowa informacja. Praktyka wykraczająca poza Anglię...?

Jessie nie był fanem podróżowania. Oczywiście, nie wzbraniał się przed nimi i była to jednak część jego pracy, jednak nie pałał do nich takim entuzjazmem, jak wuj Anthony. Niemniej, jednak gdyby faktycznie miał szansę spotkać się z tym Thomasem Figgiem i wykopaliskami, o których wuj wspominał, jak wielu rzeczy mógłby się dowiedzieć i nauczyć.

Nie był ekspertem, jeśli chodzi o Klątwołamanie, i wciąż się szkolił, więc spotkanie i możliwość obserwacji kogoś doświadczonego mogło być dla niego bardzo korzystne.

-To... Interesująca wizja - powiedział, sięgając po kawałek sera.

Wdech i wydech.

-Wybacz, że zmienię temat, ale... Jak sam wspomniałeś, dawno nie mieliśmy okazji zwyczajnie porozmawiać i nie o wszystkim mogę dowiedzieć się od mojej siostry i... Chciałem zapytać... Czy sierpień... Jest dla ciebie łaskawszy, niż lipiec? - nie było to może najlepsze pytanie, ale w jego głowie brzmiało o wiele lepiej, niż "Czy wszystko w porządku?" -Lipiec był... Dziwnym miesiącem... Dziwnym, ale nie w tym pozytywnym sensie.

the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#7
07.10.2024, 21:05  ✶  
– Klątwołamania najlepiej nauczyć się w praktyce przez kontakt i ekspozycje z jak największą ilością klątw. Po prostu... boję się, że osadzając się tak szybko w pracy biurowej – pracy nad która nie mam kontroli - niemalże wybrzmiało. O tym, że obowiązki i zadania Rity daleko wykraczają poza zwykłe podawanie kawy i kopiowanie dokumentów wiedzieli wszyscy. Anthony wypychał ją ku zarządzającemu całym departamentem Alexandrowi, wysyłał na każde spotkanie z kimkolwiek ważnym kto przyjechał na rozmowy, czy choćby prywatnie. Rita miała mało subtelnie projektowaną ścieżkę kariery, którą jemu przed laty odmówiono i - według swojej rachuby - stracił przez to kilka cennych lat, które teraz na przykład mogą być udziałem jego protegowanych. – Ale umówię Cię na spotkanie z Thomasem. To wspaniały, kompetentny człowiek, jednocześnie bez takiego zadęcia. Twoja znajomość mugolskich mechanizmów może mu zaimponować, kto wie może razem... – umilkł, bo może to brzmiałoby tak, jakby go swatał. Szybko włożył ciasteczko do ust, wymuszona i oczywista przerwa (wszak nie będzie mówił z pełnymi ustami!) pozwoliła mu rozważyć to skojarzenie. Cóż, z oczywistych względów nie miały nic przeciwko, gdyby natura Jaspera była podobna jemu, choć szczerze wątpił cóż pan Figg powiedziałby na taki obrót spraw. Głupotka wynikająca ze zmęczenia, rozwiał ją momentalnie, podejmując dalej – Synergia myśli, magiinżynieria to rzecz wciąż podziemna, nieakceptowana, a w której ja upatruję prawdziwą przyszłość społeczności magicznej. Poznam Was. – Już postanowione. – Bez oczekiwania z mojej strony wielkich wynalazków, jestem ciekaw też Twojej oceny jego osoby. Moja może... może być nieco zaburzona latami znajomości. – uśmiechnął się ciepło i z winem już tylko rozsiadł wygodniej, gdy padły następne, niezbyt wygodne dla niego pytania, szczególnie że młody Kelly nie mógł poszczycić się odpowiednimi zabezpieczeniami swojego mózgu.

Milczał przez chwilę, dając posłuch obawom, że pytanie mogłoby być jednak zbyt niestosowne, szczególnie, że uciekł wzrokiem w bok, odtwarzając ich lipcowe spotkanie.
– Ja... mmm... tak, jest zdecydowanie lepiej. – W pewnym sensie. Lipcowe zmartwienia wydawały mu się teraz rozpaczliwą błahostką wobec realnych problemów, które zaistniały te kilka dni temu. Nielegalny ruch oporu, do wszystkich demonów. Ich życia drżały jak świece postawione zbyt blisko okna.

– W lipcu próbowałem wyleczyć chorobę serca, nazywaną miłością nieodwzajemnioną. – Powiedział nagle, w cichym zwierzeniu, nie myśląc za bardzo o Jasperze jako o partnerze do rozmowy i radzenia się go w tej kwestii. Z drugiej strony jednak, chciał odbudować ten nadkruszony nieco jego nieobecnością i dziwnym zachowaniem mur zaufania, rodzinnej intymności, którą przecież od powrotu Charlotte mieli, oni wujkowie i oni - jej dzieci, kolejne pokolenie.

Westchnął i podniósł głowę uśmiechając się melancholijnie. – Tak to jest ze strzałami Erosa, że sięgają najbardziej oporne umysły i nawet oklumencka bariera na to nie może zbyt wiele poradzić. Ale odpowiadając na Twoje pytanie - tak, sierpień jest dla mnie łaskawszy. A dla Ciebie mój drogi? Odnajdujesz się w realiach Londynu? Ja przyznam Ci się, że ledwie udaje mi się przebywać w mieście przez te kilka godzin w ciągu pracy. Najprawdopodobniej będę letnią rezydencję usposabiać tak, aby była całoroczną – podzielił się swoimi planami, szukając też trochę odsunięcia się i płynnego przejścia do tematów bardziej wygodnych niż jego życie uczuciowe.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#8
11.10.2024, 11:38  ✶  

Z takim podejściem właśnie najbardziej się zgadzał. Nauka przez praktykę, bo samą teorią to można się co najwyżej ukołysać do snu. Tym bardziej, gdy chodziło o Klątwołamanie. Książki, oczywiście, przedstawią sposób na radzenie sobie z klątwami, ale magia bywała figlarna. Nikt nie był w stanie przewidzieć wszystkich jej odpowiedzi na próby jej rozproszenia. Między innymi dlatego w lipcu zgodził się iść z matką na cmentarz, na którym miał uporać się z klątwą, ciążącą na grobowcu. W pracy wciąż nie pozwalali mu raczej słuchać, obserwować i działać tylko pod nadzorem opiekuna, niż samemu brać się do roboty. Było to frustrujące, bo Jasper łaknął wiedzy.

To było szybkie, pomyślał, gdy Anthony postanowił umówić go na spotkanie z tym Thomasem, jeszcze zanim on sam zdążył ocenić ten pomysł. Nie, żeby z całych sił oponował, bo pan Figg wydawał się interesującą osobą, jak opowiadał Tony.

-Myślisz, że gdybyśmy doszli do porozumienia, wyrwałby mnie spod kierownictwa goblinów? - zaśmiał się, gdy to “może razem…” zawisło między nimi. -Jak długo się znacie? To znajomy wujka ze szkoły, czy spotkaliście się przypadkiem? - zapytał, sięgając po pomidorka.

Ta chwila ciszy, która zapadła między nimi, wywołała w jego brzuchu nieprzyjemny skurcz. Zdawał sobie sprawę, że nie był najlepszą osobą do powierzenia wielkich sekretów, tym bardziej kogoś takiego, jak Anthony. Nie tylko ze względu na brak zabezpieczeń umysłu, ale również z bardzo prostego powodu - nie łączyła ich tak silna relacja, jak na przykład ta pomiędzy Anthonym a Jonathanem, by Tony chciał zwierzać się ze swoich problemów akurat Jasperowi. Tak samo Jessie nie zwierzał się ze swoich największych rozterek Anthony’emu. Martwił się jednak i starał się zadać pytanie w sposób, przez który Shafiq nie czułby się zobligowany do szczegółowego opowiadania o swoich bolączkach. Nie miał w zamiarze ciągnąć wuja za język.

Może razie powinien zainteresować się Oklumencją?

Anthony miał rację, bo Jasper nie był najlepszą osobą do udzielania porad sercowych. Miał za sobą kilka krótszych lub dłuższych związków, ale nie były to poważne związki - ot, szkolna miłość, albo zwykłe zainteresowanie - więc o prawdziwym, bolesnym złamaniu serca mógł powiedzieć tyle samo, co o Astronomii. Nie wiedząc dokładnie, co wujowi odpowiedzieć, by nie wyszło niezręcznie i nie kontynuować tematu, który dla Anthony’ego z całą pewnością nie był przyjemny, po prostu wsunął pomidorka do ust. Oczywiście, że był ciekawy. Kto by nie był? Musiał jednak nałożyć swojemu Wewnętrznemu Krukonowi i Zmartwionemu Siostrzeńcowi, łaknącym informacji, kagańce i przypominać im, żeby pamiętali, gdzie ich miejsce i że nie dla nas są takie zwierzenia.

-Ja? Hm… Wydaje mi się, że tak, chociaż mam wrażenie, że omijają mnie niektóre ciekawsze wydarzenia- jak chociażby ta świeczkowa afera na Lammas. -Brzmi, jak dobry plan. A myślał wuj o jakichś zabezpieczeniach, żeby nikt już więcej nie zaśmiecał ogrodu? - zapytał w formie żartu, w próbie rozluźnienia atmosfery.

the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#9
20.10.2024, 22:46  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.10.2024, 22:46 przez Anthony Shafiq.)  
– Nie jesteśmy znajomymi ze szkoły, wiekowo Thomas jest pomostem między moim, a Twoim pokoleniem. Ale... cenię go, jego profesjonalizm i sposób pozyskiwania wiedzy. Myślę, że jego doświadczenie mogłoby być... inspirujące. – To nie była długa pauza, raczej oddech przed podkreśleniem słowa, które potwierdzało pytanie Jaspera i jego obawy. Tak, Anthony nie był zadowolony z tego jak kształtowało się życie zawodowe chłopaka. Tak, Anthony wolałby, żeby ten podróżował. Tak, Anthony dysponował zasobami, by móc mu to zagwarantować, ale cóż, w dalszym ciągu niestety wolna wola istniała.

A potem odpuścił temat. Nie można było ciągnąć zbyt mocno, wtedy łańcuch nazbyt łatwo się zrywał, tak działali ludzie, którym zależało na niezależności.

– Ale to w Anglii, szczęśliwie po trzydziestce Thomas zdecydował powrócić do rodzinnych stron. Może znasz jego siostrę? Prowadzi dość znaną cukiernię na Pokątnej. – Powrócił do wina, czując słodkie rozluźnienie, po bardzo ciężkim tygodniu. Tak bardzo chciałby mieć tylko takie problemy. Przyszłość drogiego sercu pociotka. To czy jego praca będzie dlań satysfakcjonująca czy nie, a nie... czy błędy matki zawisną nad nim wyrokiem śmierci.

– Och, Jasper, zdarza się nawet najlepszym. Jeśli Cię to pocieszy, Twój chrzestny przez sześć lat się nie zorientował, że jestem emocjonalnie w kimś zaangażowany, a spotykamy się regularnie w pracy i po pracy... Uważność jest jak podniebienie. Można ją trenować, aby móc docenić w pełni bukiet ofiarowany nam przez świat. Ach... pokaże Ci coś czekaj! – Nagle ożywiony wyciągnął przed siebie dłoń, by skupić się na otaczającej go energii. To będzie takie proste... chwycić winogrono i podać je Jasperowi. Już raz mu się udało, uda i znowu... To takie proste, sięgnąć i złapać nić...

Anthony próbuje bez użycia różdżki translokować winogrona do Jaspera
Translokacja I

Rzut O 1d100 - 29
Akcja nieudana

Rzut O 1d100 - 34
Akcja nieudana
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#10
21.10.2024, 20:41  ✶  

-Hm… Więc jest dość młody - powiedział bardziej do siebie, niż jako odpowiedź dla wuja.

Czy powinien to uznać za przytyk, że “w tym wieku Thomas Figg był w stanie, a ty co ze sobą robisz?”. Wiedział, że na jego wybór miejsca zatrudnienia kręcili nosami (a przynajmniej jego mam kręciła swoim ślicznym noskiem), ale czy powinien spodziewać się po Anthonym tego typu złośliwości?

Na następne pytanie musiał, niestety, odpowiedzieć przecząco, wzdychając cicho i przygryzając lekko dolną wargę.

-Niestety nie - przyznał. -Słyszałem o cukierni, prowadzonej przez kogoś od Figgów, ale nie miałem tej przyjemności poznać właścicielki.

Czy powinien się wstydzić, że znał tak mało osób?

Nikt nie był idealny, nawet jego mama, nieważne, jak często mówiło się inaczej. Każdy popełnia jakieś błędy, każdemu zdarzało się nieraz przecież przeoczyć coś istotnego. Nie było więc niczym nadzwyczajnym, że Jonathan mógł nie zauważyć, że coś działo się w sercu Anthony’ego i to będąc tak blisko niego przez SZEŚĆ LAT. A mimo to świadomość pewnej “ślepoty” Jonathana wywołała u Jaspera krótki śmiech.

-Byłoby mi chyba trudno w to uwierzyć, gdyby powiedział to ktoś inny- przyznał. -Jonathan wydawał się do tej pory trafnie wyczuwać, gdy coś komuś siedziało na sercu. A może wuj się po prostu za dobrze z tym krył?

Mruknął cicho, zaciekawiony, co takiego Anthony chciał mu pokazać. Anthony ożywił się przy tym nieco, więc musiało być to coś, co go radowało, co bardziej wzbudziło ciekawość Jessiego. I tak jak powiedział wuj, czekał spokojnie, przyglądając się, co takiego robił wuj. Jego brwi uniosły się lekko, gdy dłoń Anthony’ego podniosła się. Przez moment Jasper spodziewał się zobaczyć, jak owoce winogron odrywają się od gałązki jedno po drugim i powoli unoszą nad tacą. Winogrona jednak zniknęły, ale zanim Jasper zdążył wyrazić swój podziw, coś spadło mu na głowę. Dokładnie cztery cosie, które odbiły się od jego głowy, potoczyły się i spadły albo na jego uda, albo na podłogę. Krzywiąc się lekko, Jessie pomasował sobie głowę, poprawiając przy tym włosy, a drugą ręką sięgnął po owoc, leżący na jego udach. Winogrono.

-To całkiem… Imponująca sztuczka - przyznał, uśmiechając się niepewnie. A potem coś do niego dotarło. -Moment… Czy wujek uczy się magii bezróżdżkowej?

TO byłoby naprawdę imponujące.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Anthony Shafiq (2037), Jessie Kelly (1799)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa