• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Little Hangleton v
1 2 3 4 Dalej »
[26.08.1972] Noc w Mauzoleum

[26.08.1972] Noc w Mauzoleum
Czarodziejska legenda
She should be sure in her soul that the most terrifying thing in the forest was her.
Wiedźma, która mieszkała w domku stojącym na kurzych nogach. Jadła dzieci na śniadanie — i prawdopodobnie na obiad i do herbaty.

Baba Jaga
#1
29.09.2024, 23:11  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.01.2025, 20:15 przez Morrigan.)  
adnotacja moderatora
Sesję użyto do Rozliczenia Lata 1972 - Asena Greyback

List wysłany przez Louvaina do Cassandry Fawley niewątpliwie przyśpieszył całą sprawę, wyłączając konieczność spotkania się z kobietą twarzą w twarz, jeszcze w Spectrum i przekonania jej do tego, że oto przyszedł czas by właściwie wsparła organizację. Ale Nicholas i Rodolphus nie mogli całkowicie uniknąć jej towarzystwa; jej rodzina nie mogła sobie pozwolić na to, by ktoś z zewnątrz zgłębiał tajemnice ich Mauzoleum, albo może raczej sama Cassandra nie mogła dopuścić do tego by ich obecność tutaj została zauważona. Dlatego o wyznaczonej porze czekała na nich przy furtce na tyłach terenu gdzie stało mauzoleum.

Słońce zaszło już dawno i jak przystało na Little Hangleton, atmosfera była ponura. Powietrze było chłodne i wilgotne, a do tego jakoś dziwnie zastane, czego poczucie zdawało się zwiększać im bliżej ogrodzenia się znajdowali. Zaczynała też snuć się mgła, unosząc się dość nisko i ciągnąc pasmami przy ziemi, a z niej wyrastały ponure sylwetki częściowo ogołoconych krzewów i drzew. Te chyba nigdy w pełni nie porastały zielenią w tym miejscu, jakby miasteczko wzbraniało z przyzwyczajenia od wszystkiego co nawiązywało do życia i jego odnowy.

Mauzoleum wznosiło się za nagimi kikutami, w wyraźny sposób ocinając czarną plamą na tle nocnego nieba, za sprawą pełnej tarczy księżyca, który zaledwie dwa dni temu był w pełni. Dzięki niemu było cokolwiek widać, nawet bez użycia różdżki, bo latarnie po tej stronie wioski były albo zaniedbane, albo ktoś celowo ich nie rozpalał, właśnie na takie okazje jak ta. A kiedy Nicholas i Rodolphus znaleźli się przy furtce, klamka pod naciskiem dłoni wpuściła ich z miejsca do środka, gdzie przywitała ich siedząca na kamiennej ławeczce sylwetka Cassandry.
- Was dwoje? - zapytała głucho, podnosząc spojrzenie najpierw na jednego, a potem na drugiego śmierciożercę. Lestrange wspominał jej, ze miała przysłużyć się sprawie, ale po prawdzie nie padło nic na temat tego z kim miała do czynienia. Równie dobrze ich dwójka mogła być dokładnie taka sama jak ona i drobnymi przysługami wspierać samego Czarnego Pana.
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#2
30.09.2024, 09:25  ✶  
Lestrange nie chciał, żeby ktokolwiek odkrył jego tożsamość. Co prawda nie należał do klubu Spectrum, lecz zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji, gdyby doszło do... Przypadkowego odkrycia ich obecności. Po nitce do kłębka wszystko rozsypałoby się jak domek z kart. Nie po to mieli maski, by teraz paradował ze swoją gębą, jaśniejącą bielą na tle nocy. Przygotował się do tego zadania tak, jak do każdego innego: czarny strój, który do tej pory leżał ukryty przed wścibskim wzrokiem, miał obecnie na sobie. Nie były to szaty, krępujące ruchy, z czego był poniekąd zadowolony. Na twarzy miał maskę, sygnalizującą nie tylko przynależność do organizacji i jego pozycję, lecz również ukrywającą jego tożsamość. W razie gdyby coś poszło nie tak, wystarczyłoby się teleportować lub po prostu zwiać do miejsca, które teleportację by umożliwiało. Nie wiedział bowiem jakie zaklęcia były nałożone na mauzoleum Fawleyów, ale podejrzewał że skoro Louvain poprosił o przysługę przewodniczącą Spectrum, nie były to zwykłe zaklęcia zabezpieczające. Inaczej mogliby po prostu wejść do tego miejsca i robić swoje.

Nie był zadowolony z faktu, że wplątywali w to osoby trzecie, lecz nie miał nic do gadania. Nawet tego nie skomentował, otrzymując zadanie. Gdy razem z Nicholasem znaleźli się przed mauzoleum, nacisnął klamkę i również bez słowa przekroczył próg tyłów mauzoleum, niemalże od razu dostrzegając sylwetkę Cassandry, odcinającą się w półmroku, na kamiennej ławeczce. Skinął głową na znak, że tak, była tylko ich dwójka. Na nikogo innego nie czekali, nikt inny nie miał tu przyjść. Poruszył dłonią, jakby zachęcając Cassandrę do wprowadzenia ich do środka. Podejrzewał, że Travers i tak nie miałby nic do dodania, bo ani nie należał do wygadanych osób, ani również nie planował się zdradzać. Irytowało go, że nie mieli pojęcia, czego szukają ani czy to, co tu znajdą w ogóle będzie przydatne. Rozumiał jednak, że czasem trzeba było podjąć kroki, które z pozoru były bezsensowne. Nie kwestionował tego zadania, mimo że go nie rozumiał. Rozejrzą się, pomyszkują i znikną. Liczył tylko, że starszy Lestrange nie przeliczył się w kwestii zaufania co do Cassandry.
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#3
30.09.2024, 13:32  ✶  

Zbadać tajemnice Mauzoleum Fawleyów. Zadanie banalne do wykonania, lecz bez dobrych znajomości, byle kto tam nie wejdzie. Tym samym rodzina chyba nie organizowała wycieczek, gdzie można było nabyć bilet wstępu, aby wejść bez problemu. Oni jednak mieli się tam "zakraść". Zbadać miejsce. Nie mając żadnych szczegółów, nie wiedząc po co i czego szukać. Rozejrzeć się? Gdyby nie to, że całe to Mauzoleum i zadanie z nim związane, było w jakimś stopniu powiązane z pracą i zainteresowaniami Traversa, najpewniej by odmówił.

Również badał tajemnice śmierci. Należał do klubu Spectum. I choć dowiedział się, że przewodnicząca klubu, Cassandra, została wcielona do ich organizacji, Nicholas nie chciał zdradzać swojej tożsamości. Na twarz nałożył maskę, która nie tylko ukrywała jego wygląd, ale również pozwalała modyfikować głos. Na swoją czarną koszulę i spodnie, założył czarną szatę śmierciożercy. Na głowę naciągnął kaptur. Jego blond włosy, mogły rzucać się w oczy, a tego też chciał uniknąć.

Do wspominanego Mauzoleum nie było w sumie daleko. Nicholas miał w tej wiosce swój dom. Na wszelki wypadek, załatwił sobie świstoklik do domu, gdyby coś niespodziewanie poszło nie tak. Gdyby samo zwiedzanie podziemi posiadłości, mogło stanowić pewne problemy. Dobrze jest zabezpieczyć się czymś do ekspresowej ewakuacji.

Zjawił się z towarzyszącym mu Viperą o wyznaczonej porze jak i miejscu. Podszedł także do tej furtki i wszedł za towarzyszem, przekraczając granicę terenu. Na dłoniach Nicholas miał swoje czarne rękawice. Cokolwiek by nie dotknął, nie chciałby pozostawiać swoich śladów. Spojrzał na znaną mu kobietę, która zadała pytanie. Lestrange nie odpowiedział, ale skinął głową i zachęcił ją do pokierowania ich. Może nie trzeba było się odzywać, kiedy wszelkie ruchy były widoczne przy świetle, stopniowo ubywającej pełni księżyca.

- Prowadź.
Zwrócił się do niej jednym słowem. Głosem zniekształconym przez maskę. Zalecając do działania, aby nie tracili już czasu.
Czarodziejska legenda
She should be sure in her soul that the most terrifying thing in the forest was her.
Wiedźma, która mieszkała w domku stojącym na kurzych nogach. Jadła dzieci na śniadanie — i prawdopodobnie na obiad i do herbaty.

Baba Jaga
#4
01.10.2024, 03:23  ✶  
Spojrzenie Cassandry prześlizgnęło się od jednej maski do drugiej, a w oczach błysnął jakiś cień zainteresowania. Najwyraźniej nie spodziewała się zobaczyć tutaj kogoś, kto czuł potrzebę ukrywania swojej tożsamości. Kogoś, kto mógł być tak blisko Czarnego Pana. Odchrząknęła cicho, wyrywając samą siebie z chwilowego zamyślenia i kiwnęła zdawkowo głową, zanim odwróciła się i ruszyła wąską, wydeptaną do gołej ziemi ścieżką, która prowadziła do furtki.

Wystarczyło parę kroków, żeby minęli częściowo obumarłe krzewy, które posadzono przy płocie, a tym samym przywitał ich widok oklapłej, zawilgotniałej trawy, która walczyła o życie w podobny sposób jak każdy inny rodzaj roślinności w tym zapomnianym przez bogów miasteczku. To nie był długi spacer, bo ścieżka trafiła na drugą, brukowaną i obwiązującą cały budynek, a potem wystarczyło przeciąć ją i zbliżyć do elewacji.

To definitywnie nie było oficjalne wejście, bo jeśli Nicholas lub Rodolphus kiedyś pokusili się o zapłacenie odpowiedniej sumy i zwiedzili to miejsce, to mogli pamiętać że tamto było o wiele bardziej pokaźne. Oprawione kolumnami, z dwuskrzydłowymi drzwiami które zdobiły żeliwne okucia, z dodatkowymi zdobieniami w metalu. To do czego doprowadziła ich Fawley to były skromne drzwi. Do tego ukryte za zaklętym bluszczem, który odsłonił je dopiero kiedy machnęła różdżką w odpowiednim zaklęciu.

Kiedy weszli do środka, przywitał ich wąski, pusty korytarz, który za kolejnymi drzwiami okazał się otwierać na najpewniej zamkniętą dla zwiedzających część Mauzoleum. Ustawione tutaj eksponaty przysłaniały się, jakby wepchnięte tu tymczasowo i w przelocie. Nie były tez w żaden sposób podpisane, ale śmierciożercy mogli rozpoznać pośród nich zakonserwowane ludzkie organy i kończyny, a gdzieś zza rogu wyglądała na nich trochę źle spreparowana sylwetka centaura.

- Zwiedzaliście kiedyś może dostępną dla wszystkich część Mauzoleum? - zagadnęła ich Cassandra, ale nawet jeśli mogła zabrzmieć jakby chciała podjąć rozmowę, to jej głos pozostawał wyważony i wręcz chłodny.
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#5
01.10.2024, 10:35  ✶  
Aura tego miejsca idealnie odpowiadała temu, gdzie się znajdowali. Mauzoleum było owiane tajemnicą, którą mieli odkryć na polecenie Mistrza. Otoczenie jasno wskazywało na to, że panowała tu raczej... grobowa atmosfera. Mu to nie przeszkadzało: po samej nazwie domyślał się, że to może tak wyglądać. Zerknął odruchowo na Nicholasa, a przez głowę przemknęła mu myśl, że jego obecność tutaj bardzo pasowała. Nie odezwał się jednak, idąc za Cassandrą, uważając jakiekolwiek słowa za zbędne. Nie przyszli tutaj zawierać nowych znajomości i chociaż Louvain zapewniał, że Fawley to osoba, która chce się przysłużyć sprawie, tak Lestrange wolał być ostrożny. Nie była jedną z nich, nie była tak blisko całej sprawy, by mógł jej zaufać. W zasadzie to nie ufał również innym śmierciożercom, więc kobieta nie stanowiła tu wyjątku i nawet jeżeli dostąpiłaby zaszczytu noszenia mrocznego znaku, to i tak by jej nie ufał.

Nie podejrzewał, że weszliby głównym wejściem, dlatego gdy Cassandra odsłoniła bluszcz różdżką, jego własna dłoń zacisnęła się na chwilę na rękojeści swojej różdżki. To był odruch, chociaż może i odrobinę paranoja. Ruszył za kobietą, przechodząc do środka niemalże natychmiast. Nie chciał tracić czasu. To, na co natrafili, było... Cóż. Nie to, że się nie spodziewał, ale wykrzywił usta, ukryte pod maską. Truchło centaura, ludzkie organy... Czemu miał wrażenie, że to czego będą szukać, miało coś wspólnego z nekromancją?

Gdy Fawley próbowała ich zagadnąć, zmrużył oczy. Nie chciał, by wiedziała cokolwiek o nim czy jego towarzyszu: nawet takie drobnostki jak to, czy byli tu wcześniej. Wzruszył więc ramionami, nie zamierzając odpowiadać na zadane pytanie. Jak już było wspomniane: wcale nie byli tutaj, by nawiązywać nowe znajomości. Rozejrzał się raz jeszcze po pomieszczeniu, a potem utkwił błyszczące oczy w Nicholasie. Jeżeli będą się babrać w zwłokach różnych istot bez ładu i składu, to nie był zadowolony, ale musiał oddać mu prym w tej misji. To on był ekspertem od śmierci.
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#6
01.10.2024, 15:21  ✶  

Odkąd pracował w Departamencie Tajemnic, nie przyszło mu do głowy, aby kiedykolwiek wybrać się do Mauzoleum Fawleyów. Nawet, jeżeli miał do nich znacząco blisko, biorąc pod uwagę lokalizację. Ta sama ponura wioska. Owiana różnymi legendami. Oaza Nicholasa, gdzie czuł się najlepiej. Wśród mroku i cmentarzy. Nie bez powodu dołączył do klubu Spectum. Nie tylko śmierć, ale i duchy wydawały się być interesującym tematem. Być może zapracowany, aby osiągnąć jak najwięcej w swoim życiu, znaleźć swój cel, nie skupił szczególnej uwagi na tym miejscu. Na Mauzoleum, które mogło skrywać dla niego jeszcze więcej ciekawostek, informacji, odpowiedzi na pytania. Czy Czarny Pan wiedział, że tego potrzebował Travers? Że wykonując dla niego zadanie, wyznaczył odpowiednią osobę do tego?

Lestrange wciąż bywał milczący. Nawet podczas krótkiej drogi, prowadzącej do zakrytego przez roślinność wejścia. Choć nauczony aby nie ufać nikomu, czujność wciąż zachowywał. Nie wyjmował jeszcze różdżki, bo wiem znał poniekąd kobietę ze spotkań i seansów. Zachowywał ostrożność. Być może miała być także okazem do sprawdzenia, jak bardzo była wobec Voldemorta lojalna. Jak bardzo im pomoże i ich nie wyda. Stąd ta ostrożność w skrywaniu tożsamości. Obserwacja otoczenia, czy nie było pułapek, nieproszonych osób.

Weszli do środka. Mieli możliwość spojrzenia na interesujące przedmioty, rzeczy pozostałości, które najpewniej nie były przeznaczone do ekspozycji. A może jednak? Kobieta do nich ponownie zagadała. Nicholas zmarszczył brwi. Miała ich tylko zabrać w konkretne miejsce, nie było mowy o prowadzeniu rozmów. Nie wiadomo też, czy byli tutaj sami, czy jej głos miał zwrócić na kogoś uwagę.

W tym momencie, w tej ciemności, Nicholas wyciągnął swoją różdżkę. Aby w razie czego być już uzbrojonym. Zerknął na Viperę, jakby chciał spojrzeniem dać mu do zrozumienia, aby był bardziej ostrożny, bardziej skupiony. Nawet jeżeli nic nie mówił, niech ma oczy dookoła głowy.

- Co ta część Mauzoleum ma wspólnego z miejscem, gdzie masz nas zaprowadzić? 
Odpowiedział dość chłodno. Jasno dając do zrozumienia, że to nie czas i miejsce na prowadzenie zwyczajnych rozmów. Nie chcieli zwracać na siebie uwagi. Jego ton głosu był surowy ale i zniekształcony przez maskę.
Czarodziejska legenda
She should be sure in her soul that the most terrifying thing in the forest was her.
Wiedźma, która mieszkała w domku stojącym na kurzych nogach. Jadła dzieci na śniadanie — i prawdopodobnie na obiad i do herbaty.

Baba Jaga
#7
01.10.2024, 22:45  ✶  
Cassandra na moment obejrzała się na nich, jakby na coś czekała, ale słysząc że jej pytanie odbiło się od ściany, wróciła do tej okropnie cichej i ponurej wycieczki.
- Mauzoleum to tylko główna część całego kompleksu. Trzeba przez nie przejść, żeby dostać się do Katakumb - rzuciła oschle, kiedy kroki ich trójki wystukiwały odbijający się echem rytm.

Wbrew pozorom spreparowane organy czy zakonserwowane ciała nie były niczym niezwykłym w prowadzonym przez Fawleyów Mauzoleum. Na głównej przestrzeni, tam gdzie mieli wstęp chętni zwiedzający, pełno było tego typu egzemplarzy. Dochodziły do tego wszelkie rozumne rasy, rozkładane na części i prezentowane w całej swej groteskowej okazałości. Czego jednak nie można było tam znaleźć, to tych najbardziej strzeżonych tajemnic rodu, które z kolei znajdowały się głęboko pod ziemią, a gdzie nie mieli dostępu nawet wszyscy członkowie rodu.

Dlatego Cassandra musiała ich wprowadzić pod osłoną nocy i sama - nikt nie byłby zadowolony, wiedząc że dysponuje rodzinnymi sekretami, nawet jeśli w grę wchodził sam Czarny Pan.

Stanęli przed posągiem. Wykonany z czarnego marmuru przedstawiał jakąś młodą dziewczynę, która trzymała w dłoni pochodnię. Fawley sięgnęła, delikatnie wysuwając przedmiot z jej kamiennych dłoni, a potem wyszeptała zaklęcie i zapłonął błękitny płomień. W chłodnym świetle błysnęło wyryte na podeście Mors solum initium est i figura poruszyła się. Rzeźba cofnęła się, a podłoga w miejscu gdzie stała zadygotała, aż wreszcie kamienie uskoczyły, zmieniając położenie jednej po drugim i formując prowadzące w dół schody.

Cassandra przez moment patrzyła na stopnie, aż wreszcie wyciągnęła dłoń z pochodnią w kierunku mężczyzn.
- Będzie wam potrzebna.
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#8
02.10.2024, 18:35  ✶  
Oschłość Cassandry nie robiła na nim żadnego wrażenia. Poczuł jednak coś w rodzaju ulgi, gdy jej ton głosu się zmienił, bo najpewniej zrozumiała, że nie przyszli tu na plotki i rozmowę o tym, czy wędrowali po otwartej części mauzoleum raz czy drugi. Truchła, które mijali po drodze, niezbyt mu się podobały. Uważał, że pasowały do tego miejsca, lecz jednocześnie sprawiały, że mauzoleum i cała ta wycieczka nabierała zupełnie innego, dość... martwego sensu. Podejrzewał, ale tylko podejrzewał, że wysłano ich tu by zbadać te sekrety, które kryły się głęboko pod ziemią. Louvain miał nosa, że postanowił zwerbować akurat tę kobietę, chociaż osobiście czuł pewien niedosyt. Nie lubił wchodzić do paszczy lwa nie wiedząc, co dokładnie mają robić i czego dokładnie mają szukać. Podejrzewał że skoro oni nie wiedzą, to Cassandra również tego nie wiedziała. Musieli więc w całej tej swojej tajemniczej, milczącej otoczce sprawiać wrażenie kogoś, kto zdaje sobie sprawę po co tu przyszedł i z czym ma wyjść: obojętnie czy to będzie jakaś relikwia, czy po prostu wiedza.

Gdy stanęli przed posągiem, przyjrzał mu się. Nadstawił też ucha*, by wyłapać szept Fawley, który być może odbił się echem od kamiennych, mrocznych ścian. Kto wie, być może wypowiadane zaklęcie okaże się im kiedyś przydatne? Poprawił uścisk dłoni na różdżce, a gdy kobieta wyciągnęła w ich stronę pochodnię, wziął ją ostrożnie w lewą rękę. Nie krył się już z tym, że w jego prawej dłoni spoczywała różdżka. Trzymał ją tak, by nie machać nią przed oczami kobiety. Co prawda jego różdżka należała do niezbyt ozdobnych i rzucających się w oczy, ale strzeżonego Czarny Pan strzeże, czy jakoś tak to leciało.
- Ty pierwsza - powiedział spokojnie, obracając się bokiem w stronę Nicholasa. Jednocześnie i mu skinął głową, by szedł jako drugi. On będzie zamykał ten dziwny pochód, oświetlając Traversowi drogę tą dziwną pochodnią i ewentualnie pilnując, by nic ani nikt nie miotnął w niego czarem, gdy będą schodzić w dół.


* Rzut na percepcję by dosłyszeć to, co szepcze Cassandra

Rzut O 1d100 - 95
Sukces!
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#9
02.10.2024, 21:11  ✶  

Cenna informacja, która może przyda się mu kiedyś, gdyby zdecydował się zwiedzić osobiście całe Mauzoleum. Teraz Nicholas chciał skupić się na zadaniu, do jakiego został oddelegowany z Rodolphusem. 

Cokolwiek tutaj było ekspozycją, nawet nie wystawioną publicznie, pełniącego nietypowy rodzaj eksponatów, nie ruszał Nicholasa. Nawet nie miał oporu w grzebaniu w ciałach trupa. Wiele razy pomagał przy badaniu ciał koronerom. Śmierć ciała była tak samo interesująca, co duszy.

Dotarli do pewnego interesującego posągu, który odpowiednimi ruchami i zaklęciem poruszyła Cassandra, aby otworzył przejście. Także Nicholas zainteresował się słowami zaklęcia jakie wypowiadała Fawley. O ile było przeznaczone do ich uszu i możliwe do zapamiętania.

Posąg ustąpił. Schody uformowały się. Kobieta podała im pochodnię, którą przejął Vipera. I który, postanowił w końcu przemówić, nakazując czarownicy zejść pierwszej. Travers z niego, spojrzał na nią, prawą dłonią wskazując jej schody, dając pierwszeństwo. W lewej trzymał różdżkę. Spojrzał ponownie na Lestrange’a, który uznał, aby Travers udał się jako drugi. To już drugi raz, kiedy Lestrange’ chroni jego plecy podczas kolejnej misji. Skinął mu głową w zgodzie i jeżeli kobieta ruszyła się, podążył za nią. Rozglądał się, gdziekolwiek padało światło z pochodni trzymanej przez Viperę. Dawało to także zapewnienie, że Niewymowny szedł za nim.



Rzut na Percepcję, aby usłyszeć słowa zaklęcia Cassandy.
Rzut N 1d100 - 100
Krytyczny sukces!


Rzut na Percepcję, czy dostrzeże się coś godnego uwagi schodząc do podziemi.
Rzut N 1d100 - 20
Akcja nieudana
Czarodziejska legenda
She should be sure in her soul that the most terrifying thing in the forest was her.
Wiedźma, która mieszkała w domku stojącym na kurzych nogach. Jadła dzieci na śniadanie — i prawdopodobnie na obiad i do herbaty.

Baba Jaga
#10
02.10.2024, 23:29  ✶  
Ignis adapertio zabrzmiało im w uszach, chociaż gdyby Cassandra przesadnie chciała się kryć z tym, jakie zaklęcie rzucała, pewnie rzuciłaby je w formie niewerbalnej. Płomień palił się spokojnie i jednolicie, przypominając jednak bardziej jakiś widmowy byt, bo kiedy Lestrange sięgnął po pochodnie zdał sobie sprawę, że nie czuje bijącego od niego ciepła. Nie unosił się też znad niego dym, ale wciąż stanowił idealne źródło światła. Nicholas natomiast mógł mieć wrażenie, że słyszy od schodów ciche, ledwo wyłapywane szeleszczenie i chrobotanie, ale na dobrą sprawę mogła być to sprawka przeciągu, który utworzył się kiedy posąd odsłonił wejście. Przynajmniej można było przypuszczać, że było tam inne wyjście. Albo że przynajmniej był tam jakikolwiek przepływ powietrza.

Fawley spojrzała na Rodolphusa spokojnie, splatając dłonie przed sobą. Zauważyła, że obydwoje mieli wyciągnięte różdżki, ale jeśli w jakiś sposób ją to niepokoiło to nie dała tego po sobie poznać, znakomicie trzymając nerwy na wodzy.
- Przejście miało zostać udostępnione i oto jest do waszej dyspozycji - uśmiechnęła się nawet lekko, jakby to kończyło dla niej cały temat. Jasne było, że Cassandra nie miała zamiaru zagłębiać się w Katakumby i jeśli Śmierciożercy chcieli, żeby tam zeszła to cóż... pewnie musieli ją zmusić.

Otwór w podłodze nad którym stali, był oświetlony tylko błękitnym światłem płomienia i mdłym blaskiem pojedynczych, przygaszonych lampek które znajdowały się na ścianach korytarza, więc nie było w nim za wiele widać oprócz paru stopni, które zaraz z resztą nikły bo architekt tego miejsca zdecydował by podążały w dół spiralą.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Nicholas Travers (4206), Baba Jaga (6738), Rodolphus Lestrange (5371)


Strony (5): 1 2 3 4 5 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa