01.10.2024, 03:57 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.06.2025, 23:48 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Leviathan Rowle - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Otrzymane przez niego zadanie w teorii było całkiem proste - rozmówić się z centaurami. Niby nic przesadnie skomplikowanego, szczególnie kiedy znało się język jakim się posługiwały; wszelkiej maści istoty jakoś z miejsca przychylniej patrzyły na każdego, jeśli ten powiedział chociażby 'cześć', 'dzień dobry' lub 'do widzenia' w ich języku. Wystarczyło spojrzeć na ludzi, gdzie większość cieszyła się jak głupi do sera albo widownia oglądająca małpy w cyrku, kiedy tylko obcokrajowiec wykazywał odrobinę dobrej woli i gadał w zrozumiałym języku.
Problemem było natomiast to, że centaury niekoniecznie nie chciały być znalezione. Spędził już trochę czasu na tym, żeby zlokalizować ich położenie, ale nie ważne ile razy szedł wreszcie po określonym szlaku, tam gdzie teoretycznie miał wejść na ich tereny i znaleźć... no dosłownie kogokolwiek, zawsze zastawała go pustka. Głucha cisza lasu, który wydawał się w napięciu oczekiwać momentu aż wreszcie odejdzie, by wszystko dookoła mogło odetchnąć. Nienawidził tego wrażenia, że był obserwowany, ale nawet zmienienie się w sokoła niczemu nie pomagało. Znajdował ślady, ale nie prowadziły w miejsca, które świadczyły o niedawnej bytności i z dnia na dzień trafiał go coraz bardziej szlag.
I tak samo z dnia na dzień przekonywał się coraz bardziej do tego, że musiał zasięgnąć rady kogoś z zupełnie innymi talentami co jego. Zwrócił się ze swoimi problemami do Martesa, jakoś przełykając fakt że nie mógł uporać się z tym wszystkim sam, a ten w nagrodę wskazał mu Scyllę Greyback. Wszyscy wiedzieli, jaka reputację miała ta rodzina, tak samo jak i co nosiła w sobie ich krew. Może dlatego Leviathan szybko podchwycił w głowie myśl, że oto dostał pieska, który wytropi poszukiwanych raz dwa. Zdecydowanie nie spodziewał się... tego. Jakiejś nieobecnej, widzącej o wiele za dużo dziewczyny, która nie patrzyła na człowieka, a gdzieś przez niego i pierwsze co zrobiła to zainteresowała się zamkniętymi za szkiełkiem robakami, które wisiały na ścianie.
- Jeśli chcesz, to mam też elfy pod szkiełkiem - siedział przy stole, czekając aż chwilowa fascynacje minie jej, a może i uda mu się przekierować odrobinę jej uwagi na niego samego. Żeby zajęli się najpierw ważnymi rzeczami, a potem już będzie mogła robić co tam się jej podoba.