• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 … 10 Dalej »
[10.08.1972] Snowdonia | Wahadełko prawdę ci powie

[10.08.1972] Snowdonia | Wahadełko prawdę ci powie
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#1
01.10.2024, 03:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.06.2025, 23:48 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Leviathan Rowle - osiągnięcie Piszę, więc jestem


Otrzymane przez niego zadanie w teorii było całkiem proste - rozmówić się z centaurami. Niby nic przesadnie skomplikowanego, szczególnie kiedy znało się język jakim się posługiwały; wszelkiej maści istoty jakoś z miejsca przychylniej patrzyły na każdego, jeśli ten powiedział chociażby 'cześć', 'dzień dobry' lub 'do widzenia' w ich języku. Wystarczyło spojrzeć na ludzi, gdzie większość cieszyła się jak głupi do sera albo widownia oglądająca małpy w cyrku, kiedy tylko obcokrajowiec wykazywał odrobinę dobrej woli i gadał w zrozumiałym języku.

Problemem było natomiast to, że centaury niekoniecznie nie chciały być znalezione. Spędził już trochę czasu na tym, żeby zlokalizować ich położenie, ale nie ważne ile razy szedł wreszcie po określonym szlaku, tam gdzie teoretycznie miał wejść na ich tereny i znaleźć... no dosłownie kogokolwiek, zawsze zastawała go pustka. Głucha cisza lasu, który wydawał się w napięciu oczekiwać momentu aż wreszcie odejdzie, by wszystko dookoła mogło odetchnąć. Nienawidził tego wrażenia, że był obserwowany, ale nawet zmienienie się w sokoła niczemu nie pomagało. Znajdował ślady, ale nie prowadziły w miejsca, które świadczyły o niedawnej bytności i z dnia na dzień trafiał go coraz bardziej szlag.

I tak samo z dnia na dzień przekonywał się coraz bardziej do tego, że musiał zasięgnąć rady kogoś z zupełnie innymi talentami co jego. Zwrócił się ze swoimi problemami do Martesa, jakoś przełykając fakt że nie mógł uporać się z tym wszystkim sam, a ten w nagrodę wskazał mu Scyllę Greyback. Wszyscy wiedzieli, jaka reputację miała ta rodzina, tak samo jak i co nosiła w sobie ich krew. Może dlatego Leviathan szybko podchwycił w głowie myśl, że oto dostał pieska, który wytropi poszukiwanych raz dwa. Zdecydowanie nie spodziewał się... tego. Jakiejś nieobecnej, widzącej o wiele za dużo dziewczyny, która nie patrzyła na człowieka, a gdzieś przez niego i pierwsze co zrobiła to zainteresowała się zamkniętymi za szkiełkiem robakami, które wisiały na ścianie.

- Jeśli chcesz, to mam też elfy pod szkiełkiem - siedział przy stole, czekając aż chwilowa fascynacje minie jej, a może i uda mu się przekierować odrobinę jej uwagi na niego samego. Żeby zajęli się najpierw ważnymi rzeczami, a potem już będzie mogła robić co tam się jej podoba.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#2
01.10.2024, 21:41  ✶  
Scylla stała przed ścianą, na której wisiały robaki zamknięte za szkiełkiem, jej palce delikatnie sunęły po gładkiej powierzchni, jakby badały nie sam obiekt, a jego istotę. Jej wzrok, nieco zamglony, zogniskował się na tych drobnych istotach, lecz nie dostrzegała ich wprost. Jej myśli były daleko, błądziły między mrocznymi korytarzami wyobraźni, w których ludzie i zwierzęta stapiały się w jedno.

Atmosfera w pomieszczeniu była ciężka, niemal duszna, choć to nie przez brak świeżego powietrza. Leviathan siedział przy stole, jego cierpliwość była wyczuwalna, choć coraz bardziej nadwątlona. Czekał, ale Scylla zdawała się być gdzie indziej, w świecie, w którym wszystko działo się poza jego kontrolą. Niechybnie od samego początku wiedział, że współpraca z Greybackiem nie będzie łatwa. Ta dziewczyna, choć nie miała nic wspólnego z bolączką reszty rodziny, wciąż miała w sobie coś dzikiego i nieoswojonego - nieprzewidywalna, tajemnicza, nie do końca osadzona w rzeczywistości, w której żyli inni czarodzieje.

Niespiesznie oderwała wzrok od gabloty i odwróciła się do Leviathana. Jej ruchy były niemal płynne, miękkie, jakby poruszała się zgodnie z rytmem, który słyszała tylko ona. Zbliżyła się do stołu, ale nie usiadła. Zamiast tego, stanęła nad nim, patrząc przez niego, nie na niego, jakby zastanawiała się nad czymś znacznie bardziej złożonym niż prosta rozmowa o centaurach.
- Jakim kryterium się kierujesz, umieszczając truchła pod szkłem? - Zadała pytanie, które, choć wyglądało na złożone z ciekawości, w połączeniu z poważnym spojrzeniem wybrzmiało niepokojem. - Czy umieszczasz tam wszystko, co osobliwe naturze? Czy po twojej śmierci też pod nim się znajdziesz? - Przechyliła głowę, czekając kilka płytkich oddechów na reakcję, ale za moment odsunęła ostrożnie krzesło i umościła się na nim wygodnie.

Złożyła dłonie, zaplotła palce jak do modlitwy, a potem wsparła nadgarstki na skraju stołu. Wolno oparła ciężar własnego ciała na zaciśniętych dłoniach i tak pochylona popatrzyła na Leviathana.
- Nie trap się tym, czy je odnajdziemy - zaczęła ni stąd, ni zowąd, tym razem świdrując Leviathana spojrzeniem. Ciężko było wyczytać, czy wierzyła, przeczuwała, a może zwyczajnie już wiedziała, że odnajdą centaury, ale jasno dawała do zrozumienia, że nie martwi się ewentualną porażką. - Lepiej skup się na tym, co chcesz im powiedzieć. Nie masz pewności, że cię wysłuchają - poradziła, uśmiechając się przyjaźnie. Z ust kogokolwiek innego brzmiałoby to jak ukryta pod grzecznością kpina, ale w przypadku Scylli była to jedynie dobroduszna rada.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#3
02.10.2024, 06:02  ✶  
Levi niekoniecznie się denerwował, ale zazwyczaj wychodził z założenia że najpierw praca, a potem przyjemności. A Scyllę zdawały się okropnie kręcić te robaki, które w gruncie rzeczy zostały już chyba przez wszystkich domowników zapomniane na tej ścianie. Chitynowe pancerzyki błyskały kolorowo, podobnie jak rozłożone starannie skrzydełka i czasy zachwytów nad nimi już dawno minęły.

Wodził za nią spojrzeniem gadzich oczu, po trochu zastanawiając się skąd ta dziwaczna fascynacja. Z założenia jeśli ktoś lubił robaki, to musiał być okropnie dziwny i wyrywający się w każdy możliwy sposób spoza schematów społeczeństwa, i to było widać po Greyback na pierwszy rzut oka, ale właściwie dlaczego. Co takie spowodowało, że te bezmózgie, obdarte z mięśni i kości istotki tak bardzo ją interesowały?

- To nie ja umieszczam je pod szkłem - odpowiedział cierpliwie, spoglądając jej w oczy, kiedy stanęła wreszcie nad nim. - Jestem bardziej fanem twierdzenia, że stworzenia najlepiej prezentują się w naturze - gdyby było inaczej, nie zajmowałby się nimi w ten konkretny sposób. Nie siedziałby na najwyższym stołku w rezerwacie, dbając o to by fauna tego miejsca żyła ze sobą w zgodzie, zachowując równowagę. By nikt z zewnątrz nie nastawał na nią i jej nie zagrażał. Leviathan mógł nie znosić ludzi, ale zwierzęta stały dla niego na innej półce. Która w pewien sposób też była przekrzywiona, bo miał swoich ulubieńców. - Ja raczej nie przysłużę się nauce. To okazy były przede wszystkim rozkładane i studiowane do prac naukowych, nawet jeśli teraz są zaledwie dekoracją.

Ale pytanie Scylli poruszyło pewną kwestię, która nieco podburzała jego wnętrze. Na dobrą sprawę mógłby pod takie szkiełko trafić. Ciążąca na nim klątwa zmieniała jego ciało i wypaczała go stopniowo coraz bardziej, nawet jeśli zachowywał wciąż ludzki kształt. Fawleyowie pewnie chętnie rozłożyliby go na stole i sprawdzili czy skóra i oczy to jedyne co było w stanie się zmienić.

- Nie martwię się tym, czy je znajdziemy. Bardziej tym czy znajdziemy je w odpowiednim miejscu - bo mimo wszystko Levi nie chciał zapuszczać się zbyt głęboko na ich teren, głównie dlatego by nie niszczyć jakichkolwiek pozorów dobrego wrażenia, które mogli stworzyć. Martwił się też, czy znajdą je w odpowiednim czasie, bo ostatnie czego chciał to powiedzieć się, że na niebie zawiśnie wtedy pełny księżyc. - To problem do rozwiązania na potem. Kiedy już ustalimy gdzie możemy je znaleźć - podciągnął do siebie złożoną mapę, która leżała do tej pory spokojnie na stole, czekając na swój moment. Rozłożył ją staranie, obracając tak żeby oboje mogli patrzyć na nią z mniej więcej odpowiedniej strony.
- Tu jesteśmy my - popukał w mapę palcem, żeby nakreślić jakiś punk orientacyjny. - A to obszar wydzielony przez ministerstwo dla centaurów w tym regionie. Jest duży i nachodzi w pewnym stopniu na Snowdonię, ale nie wiem czy to ich jasnowidzenie czy inne sztuczki, że tak cholernie trudno je znaleźć. Potrzeba chociażby przybliżonego miejsca, a potem już będzie z górki.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#4
05.10.2024, 02:44  ✶  
Nie odpowiedziała od razu, nie czując pośpiechu. Kiedy wreszcie oderwała się od fascynacji i zwróciła na niego swoją pełną uwagę, w jej oczach wciąż tlił się ten dziwny błysk - niepokojąca mieszanka ciekawości i czegoś głębszego, czego nie sposób było uchwycić w prostych słowach.
- Nie chodzi o to, gdzie się najlepiej prezentują - zaczęła cicho, prawie szeptem. - Chodzi o to, co w nich widzimy, kiedy wyrwiemy je z ich świata. Zdeformowane, pozbawione kontekstu... nieśmiertelne, choć martwe. Pytam o przyczynę, bo jedni wieszają na ścianach czyjeś truchła jako eksponat, a drudzy jako przestrogę - poruszyła ciężki temat, ale mówiła to z lekkością osoby, która nie jest skrępowana dyskusją o żadnym rodzaju wisielca. Nawet jeśli to miałoby być dziwadło, które za swoje niecnoty zawisło ze sznurem u szyi wzdłuż murów miejskich.

W jej głosie była nuta czegoś, czego można by się obawiać - jakby każda odpowiedź, każdy komentarz, zawierał ukrytą mądrość, której lepiej było nie zgłębiać. Zbliżyła się do stołu, na którym Leviathan rozłożył mapę, a jej wzrok przesunął się po oznaczeniach, nie zdradzając emocji. Słowa o centaurach zdawały się Scylli odległe, jakby bardziej interesował ją sam las niż to, co w nim kryło się w kopytnych postaciach. Czuła, że poszukiwania mogą przynieść coś więcej, niż Leviathan się spodziewał, choć nie zdradziła tego na głos.

Choć rozumiała, co miał na myśli przez odpowiednie miejsce, w zaciszu własnego umysłu uznała to pobożne życzenie za swego rodzaju zuchwałość. Kiedy szuka się istot, które wcale nie chcą być znalezione, nie można wybrzydzać. Trzeba dziękować losowi, że w ogóle udało się ci znaleźć miejsce, które nigdy nie miało istnieć w twojej przyszłości.
Zresztą - Scylla przypuszczała, że to nie oni znajdą centaury, a raczej to centaury znajdą ich.

Jej dłonie spoczęły na krawędzi mapy, nachyliła się bardziej, a potem powiodła ostrożnie wzrokiem od ich miejsca pobytu wskazanego przez Leviego, aż do granic rezerwatu. Gdyby była centaurem, ukryłaby się w sercu puszczy, do której czarodzieje nie śmieją się zapuszczać. To brzmiało logicznie. Niemniej doskonale wiedziała, z autopsji zresztą, że w działaniach posiadaczy trzeciego oka nie ma nigdy niczego logicznego.
- To ekscytujące - wyznała nagle, uśmiechając się nieznacznie. - Bawić się w chowanego z centaurami. -
Jeden kącik ust Scylli powędrował ku górze, a następnie zerwała się z krzesła. Obróciła je tyłem w kierunku stołu, a potem uklęknęła na siedzeniu, przewieszając swój tułów przez oparcie. Z kieszeni wyjęła wahadełko i razem z nim zawisnęła nad mapą, ewidentnie wchodząc w zabawowy nastrój. Jakby znalezienie lokalizacji centaurów stało się dla niej wyzwaniem.

Najpierw wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem, a potem jej spojrzenie zaszło mgłą, kiedy wahadełko zaczęło zataczać kręgi i bujać się na boki. Drgało nerwowo, jakby również nie mogło się doczekać finału poszukiwań. Po chwili nadal orbitowało wokół rezerwatu, ale z czasem zaczęło sugerować jeden, konkretny kierunek.

Rzut Strony 1d4 - 2
Południe


- Bingo - szepnęła, a następnie uniosła zadowolone spojrzenie na Rowle'a. W tle czaiła się jakaś dzikość, jak u psa gończego, który dopadł postrzeloną łanię.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#5
05.10.2024, 03:07  ✶  
- Nic nigdy nie ma kontekstu. Tylko dlatego, że coś jest wyrwane ze swojego świata nie znaczy, że traci kontekst. Po prostu zyskuje nowy - a jeśli czemuś brakowało oczekiwanego od kogoś kontekstu, to mógł go sobie sam dorobić. Dla Leviathana to było ja ze sztuką, gdzie wiele należało do samego odbiorcy i nawet jeśli autor miał intencje to nie musiały się one przekładać na osobę, która podziwiała obraz czy rzeźbę. Wszystko było relatywne. - Ale te są tu dla ozdoby - powiedział w równie spokojny i powolny sposób co ona, mimowolnie uśmiechając się z tymi słowami kącikami ust. Te konkretne miały wyglądać ładnie, ale gdzieś w jego twarzy kryła się informacja, że inne eksponaty znajdujace się w tym domu miały zupełnie inną rolę.

Wsunął dłonie do kieszeni spodni, kiedy pochyliła się nad mapą, przyglądając się jej jeszcze po tym jak wyznaczył jej kolejne obszary. Nie był na tyle zadufany w sobie, żeby oczekiwać iż przy jej pomocy spotkają stado centaurów dokładnie tam gdzie sobie tego zażyczy. Dla niego, nawet jeśli inteligentne, te stworzenia były tak samo nieprzewidywalne jak każde inne. Podążały za gwiazdami i swoimi przepowiedniami, a akurat trzeciego oka Leviathan nigdy nie był w stanie do końca podchwycić. Dla niego to było jak tropienie, ale na tym wszelkie podobieństwa się kończyły, bo on skupiał się na znakach na ziemi, a jasnowidzowie podążali za samym losem.

Poruszył lekko brwiami w zdziwieniu, ale w gruncie rzeczy rozbawił go ten jej komentarz. Zabawa w chowanego brzmiała infantylnie, ale jak najbardziej na miejscu. Szkoda tylko, że ta rozrywka nie miała żadnych wyraźnych zasad, tak jak przy ganianiu się po podwórku dzieciaków. Wtedy pewnie nawet nie potrzebowałby interwencji tej dziwnej dziewczyny.

Z uwagą przyglądał się jej kolejnym poczynaniom, jak z dziecinnym wręcz zapałem zabrała się do machania wahadełkiem nad rozłożoną mapą. Jak przewiesiła przez oparcie krzesła, przez moment pozwalając by wahadełko prowadziło tam, gdzie ciągnął go absolut a może zwyczajnie jej intuicja. A potem, kiedy zakomunikowała zwycięstwo, ponownie zerknął uważniej na mapę, pochylając się nad nią obok Greyback.

Wskazane przez nią miejsce okazało się położone na południowych terenach obszaru wyznaczonego przez Ministerstwo i niby nie było w tym nic złego, ale Rowle przez dłuższą chwilę zwyczajnie patrzył bez słowa na otaczające punkt tereny, opierając się przy tym na pięściach o blat stołu.

- Czy to teraz czy kiedyś? - zapytał, zerkając na dziewczynę z zaciekawieniem, wbijając w nią pionowe źrenice. - Czy jeśli powiem ci kiedy chciałbym tam pójść, wahadełko zachowa się inaczej?
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#6
09.10.2024, 00:24  ✶  
Scylla trwała chwilę w milczeniu, zapatrzona w wahadełko, które kołysało się lekko nad mapą. Była jakby nieobecna, głęboko zamyślona, a cichy szmer w jej umyśle wciąż rozgrywał się na granicy tego, co znane i nieznane. Powietrze wokół nich wydawało się cięższe, wypełnione napięciem – ale nie takim, które rodziło strach. Raczej tym, które zapowiadało nieuchronną zmianę, coś, co zbliżało się do nich w cieniu lasu, nieuchwytne, ale realne.

Z jej twarzy można było wyczytać coś więcej niż zwykłą fascynację tymi pozornie prostymi gestami. Kiedy poruszała wahadełkiem, każdy jej ruch wydawał się celowy, kontrolowany, niemal rytualny. Scylla była kimś, kto znajdował sens w tym, co inni uważali za zbędne lub niezrozumiałe. Jak teraz - spoglądała na mapę, ale to, co widziała, wykraczało poza granice wyrysowanej linii. Dla niej ta mapa była jak żywa istota - pulsująca, zmieniająca się, wypełniona tajemnicami, które należało odkryć.

- Nie boisz się, że pewnego dnia sam zostaniesz umniejszony do roli ozdoby? - Zapytała lekko, jakby pytała o pogodę; nie oderwała wzroku od mapy, przekrzywiając lekko głowę, jakby chciała upewnić się, że dobrze rozumie ten moment.

Gdy wreszcie na niego spojrzała, w jej oczach błysnęła nieokreślona determinacja. On, ze swoimi gadzimi oczami i pełną kontrolą nad sytuacją, stał naprzeciwko niej jak stalowy mur, ale Scylla nie zamierzała ustępować. Może nawet to właśnie go bawiło - jej dziwaczna fascynacja tym, co pozornie nieistotne. Ale dla niej każdy detal miał znaczenie. Każdy robak na ścianie, każde przesunięcie wahadełka nad mapą mówiło jej więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Wszystko, co składało się na ten nieistniejący kontekst.

- Dla niektórych to tylko dziecinna gra. Ale dla innych - jej głos przybrał niższy ton, bardziej skupiony,  kiedy kątem oka wyłapała jego uniesione brwi na wspomnienie o zabawie w chowanego. - to kwestia przetrwania. I myślę, że oni wiedzą, gdzie są granice tej gry. Pytanie, czy my to wiemy. -

Odchyliła się lekko, opierając biodro o stół, i patrzyła na mapę z zaciekawieniem, ale jednocześnie z czymś, co wykraczało poza zwykłą analizę. Jej wahadełko, choć teraz nieruchome, było jak symbol czegoś większego. Może intuicji, której nie każdy rozumiał. Może tego, że rzeczywistość wcale nie była tak uporządkowana, jak chciałby to widzieć Leviathan.

- Nie wiem, ale może samo nam powie - uśmiechnęła się, ale nie do Rowle'a, tylko do wahadełka. - Najlepiej reaguje na pytania, które mają prostą odpowiedź. Tak lub nie. - Nieco niezdarnie poprawiła swoje umiejscowienie na krześle.
- Przyjmijmy, że lewa strona i dół - zaczęła, a następnie ruszyła wahadełkiem we wskazane strony - będą oznaczać teraźniejszość, a prawa strona i góra - tutaj zrobiła to samo co wcześniej, ale w przeciwnych kierunkach - będą oznaczać przyszłość. - Objaśniła zasady, a potem rzuciła ulotne spojrzenie Leviathanowi. Jakby nie chciała nawiązywać kontaktu wzrokowego wcale, ale musiała się upewnić, że nadąża za zasadami.

- Czy możesz nam powiedzieć, czy centaury są tam teraz, czy dopiero się tam wybierają? - Zapytała wahadełka, przymknęła na moment oczy, a gdy uniosła powieki, ze skupionym nań spojrzeniem puściła przyrząd w ruch.

Rzut Strony 1d4 - 1
Północ


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#7
09.10.2024, 02:13  ✶  
To było trochę jak obserwowanie całkiem nowego gatunku stworzenia w jego naturalnym środowisku. Levi był ciekawy, ale jednocześnie starał się aż tak bardzo nie ingerować w atmosferę jaką generowała wokół siebie Scylla, może nie chcąc jej spłoszyć, ale też będąc zwyczajnie zafascynowanym jej postępowaniem. Gdyby przydać jej zwierzęcych cech to może faktycznie zacząłby robić teraz notatki, ale tak tylko stał obok niej, wpatrując się cierpliwie w zataczane przez wahadełko kręgi.

- Jeśli kiedyś się tak stanie to znaczy że jestem martwy - odpowiedział, mając na myśli oczywiście jakiś niefortunny moment gdy niewiele miałby już do powiedzenia na tym świecie. Pewnie niektóre osoby o specyficznym guście byłyby w stanie wystawić go na pokaz innym, dramatycznie wskazując gadzie oczy i porastającą ciało łuskę, skrupulatnie wskazując na różnicę jego przypadłości od smoczej łuszczycy. W końcu nikt mu za jego klątwę nie odetnie ręki, bo w członkach nie pojawiało się skamienienie, nie ważne ile lat już upłynęło. Ale gdyby faktycznie ktoś kiedyś chciał go sprezentować światu, a on by na to przystał... to znaczyłoby że byłby zupełnie innym człowiekiem niż był teraz.

- Bardzo dobrze - wlepił spojrzenie znowu w mapę, kiedy dziewczyna skończyła swoje rytuały, wskazując w kierunku przyszłości. - Kiedy masz czas w najbliższych dniach? - zerknął na nią. Skoro już teraz okazała się przydatna to jej towarzystwo mogło i dalej przysłużyć się jakoś temu zadaniu. A gdyby umiała nazwać przynajmniej pięć gwiazd to by już było wręcz fenomenalnie.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#8
12.10.2024, 22:52  ✶  
Scylla czuła na sobie wzrok Leviathana, ale nie odwracała się, by napotkać jego spojrzenie. Był dla niej jak cień, obecny, ale nie przeszkadzający. Ciekawił ją, jakby był jednym z tych rzadkich okazów, które się bada i obserwuje, ale nigdy nie chwyta w pułapkę, bo to zniszczyłoby magię tego momentu. To, że stał tak blisko, sprawiało, że czuła jego cichą fascynację, co było niemal namacalne w powietrzu. Podobnie jak wahadełko, które wciąż drgało, zataczając coraz mniejsze kręgi nad mapą, jego obecność wyznaczała niewidzialne granice ich wspólnej przestrzeni.

Gdy odpowiedział na jej wcześniejsze słowa, uśmiechnęła się lekko, choć w tym uśmiechu kryło się coś więcej niż tylko rozbawienie. To było raczej jak subtelne wyzwanie rzucone losowi, jakby sama myśl o jego śmierci była dla niej czymś, co można by rozważyć i przetrawić, ale niekoniecznie się tym przejmować. Leviathan był zbyt żywy, zbyt pewny siebie, żeby w tym momencie myśleć o końcu. Może to było właśnie to, co czyniło go interesującym - jego odporność na te wszystkie małe niebezpieczeństwa, które czyhały na takich jak on.

- Martwy czy nie, nadal byś był ciekawym eksponatem - powiedziała cicho, niemal szeptem, jakby obawiała się, że głośniejsze słowa mogłyby zepsuć atmosferę. - W końcu nie każdego można oglądać tak, jakby był żywą sztuką. A ty... - zawiesiła głos, pozwalając, by reszta myśli wybrzmiała w ciszy.

Scylla zawiesiła się na moment, kiedy zapytał o jej czas wolny. Uniosła palce przed siebie i zaczęła coś liczyć, a potem potrząsnęła głową, jakby doznała oświecenia i obliczenia okazały się daremne. Prowadziła niemy dialog ze samą sobą przez chwilę i zdecydowanie wyglądała jak nawiedzona.
- Spotkamy się z centaurami pojutrze - oznajmiła, ale w sposób, który nie znosił sprzeciwu. Powiedziała to tak, jakby to wydarzenie było pewnikiem. - Już zanotowałam ten dzień w swoim kalendarzu - dodała gwoli wyjaśnień, które wcale nie dawały wiele więcej kontekstu, bo przecież teraz niczego nie notowała, więc brzmiało to tak, jakby od dawna wiedziała, kiedy i gdzie się wybiorą. Pewnie dla Leviathana było to co najmniej dziwne, ale ona miała przed oczyma wyobraźni kartkę z kalendarza wiszącą w jej pokoju, gdzie kratka dnia dwunastego sierpnia była ozdobiona pokracznym rysunkiem centaura wykonanym czerwoną kredką świecową. Dla niej to miało sens.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#9
15.10.2024, 13:10  ✶  
Drobna chwila zawieszenia między nimi i wspólne zafascynowanie wydawało się wręcz namacalne. Levi rozumiał aż za dobrze, że mógł jawić jako intrygujący eksponat i nawet jeśli w pewien sposób mu to przeszkadzało, nie dawał tego po sobie poznać. Był też przekonany, że nawet jeśli Scylla nie zawsze mogła być tego świadoma, to też była w stanie wywoływać podobne reakcje. Łatwo było się w końcu fascynować kimś, kto z podobnym uniesieniem podchodził do swojego rzemiosła, jakby w momentach parania się nim nie istniało nic innego na świecie.

A jej pochlebstwa? Dziwne trochę było słyszeć te słowa i nie dopatrywać się za nimi jakichś ukrytych motywów. Bo Greyback wydawała mu się w absolutnie niewinny sposób przekonana o tym co mówiła, a jego życie nauczyło że gdzieś tam powinien znajdować się przytyk. Odrobina może obrzydzenia czy wręcz niezdrowego zaintrygowania, które z kolei nadmiernie wykorzystywał, zamykając innych w swoich objęciach i momentach rozkoszy.

Uśmiechnął się lekko, do siebie, ale i też do niej, widząc jak przelicza na palcach kolejne dni, jak wreszcie odrzuca potrzebę dokończenia tych obliczeń i znowu sięga po ten odległy i absolutnie pewny swojego głos. Jakby zobaczyła już wszystkie możliwe warianty, kartkując z wprawą księgi przyszłości.
- Może być pojutrze - skinął głową i wyprostował się, nie zamierzając kwestionować jej decyzji. Mógł dowolnie dysponować swym czasem w tej kwestii, bo przecież nikt nie podważy jego decyzji, kiedy postanowi zmienić swoją dyspozycyjność w rezerwacie na najbliższe dni.

Odsunął się od stołu i podszedł do komody, składającej się z licznych i dość płaskich szuflad. Wysunął jedną z nich i przez moment zastanawiał się, w końcu biorąc w dłoń drewnianą ramkę, z zamkniętym pod szkłem okazem. Dobrze się spisała, więc równie dobrze mogła dostać za to nagrodę, dlatego przed Scyllą został ułożony znajdujący się pod szkiełkiem elf. Opalizujące skrzydełka błyskały urokliwie w świetle dnia wpadającym przez okno pokoju, nadając całości dodatkowego elementu odrealnienia, bo istota mimo spreparowania wydawała się zwyczajnie żywa. Z otwartymi oczami i w swoim podobieństwie do człowieka była zwyczajnie groteskowa. Tak samo jak Scylla.
- Proszę, to dla ciebie.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#10
26.10.2024, 23:51  ✶  
Gdy Leviathan podszedł do komody, Scylla przez chwilę przyglądała mu się w milczeniu, dostrzegając w jego ruchach coś, co na swój sposób zdawało się wypełnione równie subtelną gracją, co opanowaniem. Nie pytała, co zamierzał - przynajmniej nie werbalnie - ale nie mogła powstrzymać lekkiego błysku zainteresowania w swoich oczach, kiedy ułożył przed nią pod szkłem postać elfa. Jego skrzydła, opalizujące w blasku wpadającego światła, wydawały się niemal magicznie żywe, jakby były gotowe unieść się na podmuchu wiatru, choć istota pozostawała nieruchoma, zamknięta w szklanej ramce niczym w wiecznym uścisku.

Scylla musnęła palcem krawędź ramki, podziwiając drobiazgowy kunszt wykonania, i choć nieczęsto okazywała zdziwienie, teraz wyraźnie pobłyskiwało ono w jej oczach.
- Wspaniały - powiedziała cicho, przerywając ciszę, jaka zawisła między nimi. Zauważyła, że elf w pewnym sensie odbijał jej własną naturę - przyciągał i jednocześnie odstraszał, jego piękno było niemal obce, nierealne. - Taka urokliwa groteska - dodała z lekkim uśmiechem, który nie docierał jednak do jej oczu.

Sięgnęła po ramkę i spojrzała na Leviathana, zatrzymując jego spojrzenie na ułamek sekundy dłużej, niż zamierzała.
- Pojutrze zatem - skinęła głową. Zbliżyła się do drzwi, zatrzymując się jeszcze na moment. Spojrzała w jego stronę, tym razem mniej surowo, a bardziej z delikatnym cieniem wdzięczności, który choć nie miał zamiaru przebić się na powierzchnię, zdawał się obecny w jej postawie.
- Doceniam ten gest, Leviathanie - rzuciła cicho, choć ton jej głosu był bardziej formalny niż osobisty, zupełnie jakby werbalnej wdzięczności musiała się mechanicznie kiedyś wyuczyć. - Obiecuję cię ostrzec, jeśli miałbyś w przyszłości podzielić jego los. - Skinęła głową w kierunku elfa uwięzionego za szkłem, a potem uśmiechnęła się łagodnie, acz ciepło. To nie była groźba, to nie był zły omen; jedynie znak, że ona też kiedyś się odwdzięczy.

Ostatnie spojrzenie, które wymienili, niosło ze sobą obietnicę dalszej współpracy, a może nawet czegoś więcej, czego jeszcze żadne z nich nie potrafiło nazwać. Scylla pomachała na odchodne i wyszła z pokoju, przyciskając ramkę z elfem do serca, jakby była najcenniejszym amuletem, który przyniesie jej inspirację i odwagę, by zagłębiać się w ciemności - tej na zewnątrz i tej wewnętrznej, której nie znał nikt, nawet ona sama.

Koniec sesji


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Leviathan Rowle (1824), Scylla Greyback (2085)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa