07.10.2024, 01:52 ✶
Kiedy umiera Greengrass, Knieja Godryka zyskuje jedno, nowe drzewo - wasi przodkowie stają się na zawsze częścią wielkiego, gęstego lasu i otoczeni ciężką ciszą czuwają nad wami.
Od kilku dni czuliście w sercach dziwny, nieopisany ciężar, jakby las - wasz las, las waszych przodków spoczywających pod dębami i w nich - nagle przestał być bezpiecznym schronieniem. Złowieszcze, mroczne cienie tułające się po gęstwinie i wrzosowiskach chciały czegoś od Greengrassów, lecz czego - o tym mieliście się dopiero przekonać. Coraz częściej śniliście koszmary o coraz mniej spokojnym wietrze - o szeptach przekazywanych od dębu do dębu, by dotarły do was wreszcie. Przedziwne, zniekształcone, jakby wypowiedziane w obcym języku, ale wciąż zrozumiałe - to była znana wam melodia kołysanki śpiewanej wieczorami przez matki waszego rodu. Drzewa w przerażeniu usypiały się do snu, drżąc w grozie - coś się do nich zbliżało i nie chciało odejść. Tej nocy wydawało wam się, że musi to być sen proroczy. Głosy lasu, wcześniej zaledwie ledwo słyszalne, nasiliły się. Głębokie, metaliczne brzmienia, jakby coś przesuwało się między drzewami, niosąc ze sobą chłód i ciemność. Coś, co było starsze niż sam las, coś, co nie powinno nigdy się przebudzić.
Dęby, które latami otaczały was opieką, dziś potrzebowały waszej pomocy. Wy, brat i siostra, mieliście zaraz stanąć na skraju dąbrowy, starając się nie dać przytłoczyć przerażającym pomrukom docierającym do was spomiędzy pni. Wasi przodkowie was wzywali. Pomruki te nie zwiastowały jednak nadejścia leśnych upiorów, co od razu wyczuła Roslyn. Tej nocy spać nie mógł również Samuel, dręczony poczuciem, jakoby jego bratnia dusza znajdowała się w wielkim niebezpieczeństwie i... tak też właśnie było. Znajdowaliście się przecież w trójkę na zapomnianej ścieżce, gdzie marna była szansa na spotkanie strażników z Ministerstwa. Ale czy na pewno chcieliście to zrobić?
Od kilku dni czuliście w sercach dziwny, nieopisany ciężar, jakby las - wasz las, las waszych przodków spoczywających pod dębami i w nich - nagle przestał być bezpiecznym schronieniem. Złowieszcze, mroczne cienie tułające się po gęstwinie i wrzosowiskach chciały czegoś od Greengrassów, lecz czego - o tym mieliście się dopiero przekonać. Coraz częściej śniliście koszmary o coraz mniej spokojnym wietrze - o szeptach przekazywanych od dębu do dębu, by dotarły do was wreszcie. Przedziwne, zniekształcone, jakby wypowiedziane w obcym języku, ale wciąż zrozumiałe - to była znana wam melodia kołysanki śpiewanej wieczorami przez matki waszego rodu. Drzewa w przerażeniu usypiały się do snu, drżąc w grozie - coś się do nich zbliżało i nie chciało odejść. Tej nocy wydawało wam się, że musi to być sen proroczy. Głosy lasu, wcześniej zaledwie ledwo słyszalne, nasiliły się. Głębokie, metaliczne brzmienia, jakby coś przesuwało się między drzewami, niosąc ze sobą chłód i ciemność. Coś, co było starsze niż sam las, coś, co nie powinno nigdy się przebudzić.
Dęby, które latami otaczały was opieką, dziś potrzebowały waszej pomocy. Wy, brat i siostra, mieliście zaraz stanąć na skraju dąbrowy, starając się nie dać przytłoczyć przerażającym pomrukom docierającym do was spomiędzy pni. Wasi przodkowie was wzywali. Pomruki te nie zwiastowały jednak nadejścia leśnych upiorów, co od razu wyczuła Roslyn. Tej nocy spać nie mógł również Samuel, dręczony poczuciem, jakoby jego bratnia dusza znajdowała się w wielkim niebezpieczeństwie i... tak też właśnie było. Znajdowaliście się przecież w trójkę na zapomnianej ścieżce, gdzie marna była szansa na spotkanie strażników z Ministerstwa. Ale czy na pewno chcieliście to zrobić?
zadanie od mistrza gry
Jeżeli napiszecie przynajmniej trzy tury przedzierania się przez gęstwinę w kierunku dębów, możecie rzucić kością !Kołysanka. Możecie również zrezygnować z wchodzenia do lasu. Scenariusz jest dedykowany @Roselyn Greengrass @Ambroise Greengrass i @Samuel McGonagall. Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki.
there is mystery unfolding