27.11.2024, 21:45 ✶
06 Września 1972 - Dziurawy Kocioł
Charlie zaczynał żałować, że zaprosił Scyllę na śniadanie w Dziurawym Kotle. Czy też może nie zaczynał, a już naprawdę żałował. I nie było w tym winy Scylli, bo ta bezzmiennie była piękna, miła, urocza i nieco niecodzienna, ale w ten najlepszy sposób. Charlie chciał dać jej wszystko, co najlepsze i zabawiać jak na chętną pannę przystało, lecz w najbliższej przyszłości pojawiał się problem w postaci dwóch towarzyszów śniadania: Scarlett i, co gorsza, Baldwina.
Siostra była mniej problematyczną z tej dwójki. Głośna, zbyt entuzjastyczna, do tego, jak się okazywało, spotkała Scyllę już wcześniej. Charles nie pytał o okoliczności zawiązania ich znajomości, ale podejrzewał, że te zostaną zdradzone przy tym spotkaniu. Większym kłopotem był Baldwin, również oderwany od rzeczywistości, ale w zupełnie inny sposób niż Greybackówna. Kiedy jego gołąb przyniósł drugi z listów, Charles wewnętrznie wzdrygnął się z zażenowania i zmiął kartkę, nim hymn wybrzmiał do końca. Malfoy miał w sobie coś, co nie pozwalało zaakceptować jego obscenicznych, ekscesywnych zachowań i chociaż Mulciber nie wyniósł na sobie żadnych pcheł, wesz ani świerzbu po wizycie w mieszkaniu Baldwina, to był niemal pewny, że coś by tam znalazł. Chociażby karalucha.
Kiedy stanęli we dwoje przed Dziurawym Kotłem, Charles protekcjonalnie położył dłoń na plecach Scylli, zbyt nisko, by było to przyjacielskie objęcie z dotykiem na łopatkach, zbyt wysoko, by niestosownie rościł sobie do niej prawa, naruszając strefę talii.
- Dziękuję, że znalazłaś czas. - Wyraził wdzięczność nie wiedzieć który raz, wolną dłonią popychając drzwi, by przepuścić Scylkę przed sobą. - Jeśli będziesz czuła się niekomfortowo, możemy zmienić lokal lub wrócić do Praw Czasu. - Obiecał, rozglądając się za umówionym towarzystwem. Byli przecież na czas! Nie wiedział wiele o Dziurawym Kotle i nie miał pojęcia, czy nie będzie wyróżniał się z tłumu w jasnych spodniach w kancik i białej koszuli z eleganckim deseniem, który dopiero przy bliższym przyjrzeniu się zdradzającym wzór drobniutkich szarych kwiatów. - Nie chcę, żeby było niezręcznie.
Pozostawało trzymać się nadziei, że Scylla widziała to spotkanie w wizjach i wiedziała, na co się szykować.