Heather nie pojawiała sie często w okolicach Hogwartu. Nie brakowało jej szkoły, była zajęta rozwijaniem swojej kariery w Harpiach, szło jej całkiem nieźle. Szybko z rezerwowej stała się ich szukającą, z czego była zadowolona. Od zawsze bowiem wydawało jej się, że tak będzie wyglądało jej życie - jak jej matka miała stać się gwiazdą, wróżono jej wielka karierę. Tyle, że jej przypadłość jej nieco to utrudniała. Nie radziła sobie z nią najlepiej, miała problem z panowaniem nad klątwą, może nie ogromny, ale objawiał się zawsze, gdy wypełniały ją jakiekolwiek, nieco zbyt intensywne emocje, nie do końca wiedziała, jak powinna sobie z nimi poradzić, bo przecież nie była w stanie zupełnie wyłączyć uczuć. Epizdo, który zdarzył się na treningu spowodował, że znalazła się w miejscu, w którym kiedyś czuła się bezpiecznie. Nie wydawało jej sie, aby jej obecność w tym miejscu zrobiła na kimś jakiekolwiek wrażenie, dlatego je wybrała. Tak, była znana, była kontrowersyjna, ludzie lubili ją zaczepiać, jednak dzisiaj nie miała ochoty na to aby mierzyć się z ich zbyt wielką ilością. Właśnie przez to znalazła się w Hogsmeade, wydawało jej się, że tutaj może być w miare anonimowa... Jasne, o ile w ogóle było to jeszcze możliwe. Naciągnęła na głowę kaptur, gdy weszła do wnętrza Trzech Mioteł.
Zamówiła sobie kremowe piwo, jako, że przyleciała tutaj na miotle prosto z treningu nie zamierzała spożywać mocniejszych trunków, mimo, że miała na to ochotę. Kto wiedział zresztą, jak potoczy się ten wieczór.
Zajęła jeden ze stolików, gdzie pozwoliła sobie rozkoszować się smakiem piwa kremowego - nigdzie indziej nie smakowało ono tak, jak tutaj.
Nie miała pojęcia, czy spotka jakieś znajome twarze. W Hogwarcie mogli już o niej zapomnieć, bo przecież zakończyła swoją edukację prawie dwa lata temu. Była sobota, a więc dzień, kiedy mogli odwiedzać to miejsce, cóż, liczyła na to, że nie spotka kogoś, z kim nie chciałaby rozmawiać, co wcale nie było takie proste, bo Wood miała sporo wrogów wśród Ślizgonów, gdy jeszcze się tutaj uczyła, w sumie to mogliby jej naskoczyć, tyle, że miała naprawdę podły humor.