08.01.2025, 00:43 ✶
Dora uśmiechnęła się odrobinę niepewnie, stojąc we wnętrzu Pękatej Fiolki i spoglądając na Olivię. Brenna wysłała ją tutaj, żeby zajęły się razem z kobietą przyrządzeniem nowej porcji eliksirów... albo w ogóle nowych eliksirów. No ogólnie miały stać na kociołkiem, tego przynajmniej była pewna. Ale jak zawsze, czuła się odrobinę nie na miejscu, kiedy przyglądała się nieznajomym ścianom i obcej twarzy - twarzy, która mimo że powinna być przyjazna, bo przecież Longbottom w życiu nie wysłałaby jej do kogoś podejrzanego, po ostatnich wydarzeniach i tak napawała ją niepewnością. Bo przecież z końcem sierpnia, jej własna zaczęła wyglądać dla niej tak obco. Pozwoliła Brennie na to, przed czym wzbraniała się przez tak długi czas, wreszcie może rozumiejąc trochę bardziej, że dzięki temu nie tylko ona była bezpieczniejsza. Poprawione rysy twarzy wydawały jej się wręcz karykaturalne, kiedy patrzyła w lustro, a przez to intensywniej zastanawiała się nad tym czy aby wciąż była sobą.
Zacisnęła palce na pasku torby. Opuszki pozieleniały, przybierając ciemny, ziemisty kolor i sprawiając wrażenie jakby zabrudzonych. Jej kojarzyło się to nieco z mchem, leśnym i porastającym ziemię, który wspinał się po skórze, odbarwiając ją nieregularnie, plamami i nadając wrażenie liściastej faktury. Zmiany dopiero się tworzyły, dając znak pierwszych symptomów choroby, która oprócz tego objawiała się pojedynczymi, jakimiś zagubionymi w pasmach włosów, błękitnymi pąkami drobniutkich kwiatów. Na nie akurat już w ogóle nie zwracała uwagi, ignorując dyskomfort i ściągając torbę.
- Tak sobie pomyślałam, że może eliksir na podstawie przylepca? Niekrzywdzące, ale skuteczne - idealne dla niej, jednym słowem. - Co ty na to? Pani na to? Pani Olivio? - zmieszała się nieco, chociaż głowa zdawały się nie zadrżeć ani na moment, kiedy próbowała kolejne konfiguracje tego, jak właściwie powinna się do Quirke zwracać.
Zacisnęła palce na pasku torby. Opuszki pozieleniały, przybierając ciemny, ziemisty kolor i sprawiając wrażenie jakby zabrudzonych. Jej kojarzyło się to nieco z mchem, leśnym i porastającym ziemię, który wspinał się po skórze, odbarwiając ją nieregularnie, plamami i nadając wrażenie liściastej faktury. Zmiany dopiero się tworzyły, dając znak pierwszych symptomów choroby, która oprócz tego objawiała się pojedynczymi, jakimiś zagubionymi w pasmach włosów, błękitnymi pąkami drobniutkich kwiatów. Na nie akurat już w ogóle nie zwracała uwagi, ignorując dyskomfort i ściągając torbę.
- Tak sobie pomyślałam, że może eliksir na podstawie przylepca? Niekrzywdzące, ale skuteczne - idealne dla niej, jednym słowem. - Co ty na to? Pani na to? Pani Olivio? - zmieszała się nieco, chociaż głowa zdawały się nie zadrżeć ani na moment, kiedy próbowała kolejne konfiguracje tego, jak właściwie powinna się do Quirke zwracać.
The woods are lovely, dark and deep,
But I have promises to keep,
And miles to go before I sleep.
But I have promises to keep,
And miles to go before I sleep.