16.03.2025, 20:20 ✶
* jakiś czas wcześniej *
— Co to ma znaczyć, że nie chcesz pieniędzy? — Uśmiechnął się pod nosem. — Niby od kiedy?— Oh chcę, zawsze, po prostu... zmieniły się... moje priorytety... a razem z nimi cena, rozumiesz.
— Nie tak się umawialiśmy.
— Siła wyższa, musisz zrozumieć, zwyczajnie pojawił się pewien problem...
* * *
Ulica zdawała się oddychać sama z siebie i był to wyjątkowo nieprzyjemny oddech. Daleko rozciągnięte cienie kamienic przysłaniały jezdnię i chodniki, powoli pogrążając całą dzielnicę w lepkim półmroku. Do pełni obrazka brakowało jedynie deszczu, ale ten raczej nie zamierzał nadchodzić, niebo było prawie czyste, zalane efektowną mieszanką granatu, różu i pomarańczy. Wraz z obskurnymi kamienicami wyglądało wręcz kiczowato.
Greyback zaciągnął się papierosem po raz kolejny, stojąc na rogu ulicy niczym rasowa panienka na oddaniu, i wodził wzrokiem po budynkach. Pospiesznie i analitycznie, starając się znaleźć jakiś punkt zaczepienia, coś, co mogłoby być tropem albo chociażby sugestią. W niektórych oknach zapalono już światło, szczególnie jedno co rusz przykuwało jego uwagę, kiedy ktoś kręcił się tuż za kotarą. Jeden samochód za drugim toczył się po drodze, ktoś zatrąbił na biegnącego na skróty pieszego z psem, gdzieś dalej z pubu wyszło dwóch podpitych kolesi. Innymi słowy, był to całkiem zwyczajny wieczór i to chyba najbardziej go drażniło. Szukanie nieprawidłowości tam, gdzie wszystko było jak zawsze.
Ruszył się w końcu z miejsca, kierując mniej więcej w stronę marketu. Tam zawsze było tłoczno, a ledwie wczoraj ktoś zgłaszał zdziczałego niedźwiadka, być może to był trop, którego potrzebował. A może tylko zmarnuje czas, to też była opcja, a chwilowo nie szkodziło spróbować. Zwłaszcza, że po paru dniach stworzenie powinno się zadomowić w jakimś ciepłym, ciemnym gniazdku, przynajmniej on by tak zrobił. Teraz jednak potrzebował jeszcze czegoś, odrobiny więcej wiedzy, może jakiegoś nieświadomego pomocnika, na przykład w roli przynęty, choć tej ostatniej najlepiej byłoby szukać na ścieżkach. Niemniej, ostatnia afera z marketu warta była sprawdzenia.
Dokończył papierosa i wyrzucił gdzieś na bok, schował ręce do kieszeni płaszcza. Czuł się z tym wszystkim idiotycznie, ale ta patowa sytuacja była nieznośnie obustronna.