Stanley Andrew Borgin & Anthony Ian Borgin
Stanley miał mieszane uczucia co do obecności Anthony'ego podczas dzisiejszego wieczoru gier i zabaw. Z jednej strony cieszył się, że będzie mógł mieć na niego oko, a w razie czego będzie mógł mu dopomóc czy ochronić. Z drugiej zaś obawiał się jednego - młody Borgin dostanie uszczerbku na zdrowiu, co przełoży się na przeciwności losu, których woleli uniknąć. Wystarczyło, że starszy Borgin miał problemy z prawem i Tosiek mógłby ich uniknąć - tak samo jak unikał blondynek.
Nie mniej jednak, nie było przebacz. Znajdowali się właśnie na Nokturnie i mieli jeden cel - zatamować ulicę Śmiertelnego Nokturnu. Utrudnić poruszanie się po niej tak bardzo, jak to tylko możliwe.
Zadanie może nie należało do zatrważająco ciężkich i trudnych, ale nie mogli do niego podejść jak do jakiejś błahostki. Musieli docenić przeciwnika - nawet jeżeli miałyby to być cegłówki czy inne sterty gruzu, który się tutaj znajdował. Nie mogli pominąć ognia, który buchał z lewej i prawej. Po prostu musieli na siebie uważać.
- Zaczniemy tutaj - powiedział, dobywając swojej różdżki - Będziemy progresywnie przesuwać się w kierunku Horyzontalnej. Nie powinno pójść nam jakoś bardzo źle - kontynuował - To raczej najprostsze z rzeczy, które przyjdzie nam dzisiaj zrobić - stwierdził, poklepując Anthony'ego po plecach. Trochę aby dodać mu otuchy, a trochę jakby chciał samemu sobie jej dodać.
Vulturis pokonał jeszcze kilka kroków, omijając przy tym jakieś zwalisko. Spojrzał w głębię zrujnowanego budynku, kręcąc przecząco głową. Dało się dostrzeć, że coś chodzi mu po głowie.
- Lynx... - zwrócił się do swojego kuzyna, nie odwracając się do niego. Dalej obejmował wzrokiem zniszczenia, które tutaj powstały, a to był dopiero początek tego wieczoru.
- Pamiętaj o jednym. Nie ważne co tu się wydarzy, a usłyszysz, że masz spierdalać... - spojrzał przez bark w kierunku Lynxa - To masz spierdalać. Wyraziłem się wystarczająco jasno? - uniósł palec do góry, aby podkreślić swoje następne słowa - To nie prośba. To rozkaz - dodał, kończąc dyskusję na ten temat w jej zarodku. Stanley nie miał zamiaru słuchać jakiegokolwiek tłumaczenia czy wymówek - Anthony musiał być posłuszny w tej kwestii i nie było przebacz. Młody Borgin, przyszły nestor, miał wrócić do domu w jednym kawałku.
- A teraz przejdźmy do działania. Pozwolisz, że zacznę - zakomunikował i czym prędzej ruszył do roboty. Vulturis skierował swoją różdżkę w kierunku jakiejś stery kamieni, cegieł i czego tylko popadło, a następnie postarał się - spróbował - rozrzucić je po Nokturnie. Tutaj miał powstać jeden, wielki harmider.
Translokacji jakichś śmieci na środek ulicy
Slaby sukces...
- Hmm... To może być niewystarczające - przyznał, widząc efekty swojej pracy. Kilka podobnych, a może odrobinę lepszych akcji i Nokturn zostanie rumowiskiem.
Edycja zgodnie z adnotacją od MG:
O ile sterta śmieci, gruzu, kamieni i czego tylko popadło była całkiem spora i masywna, tak zaklęcie translokacji rzucone przez Vulturisa, już takie nie było. Nie mniej jednak udało się przenieść "jakąś" część tego rumowiska. Określenie jakąś było perfekcyjne, ponieważ było to zbyt mało jak to sobie założył Stanleya, a jednak wystarczająco dużo na to, jak to zaklęcie udało się wykonać. Było to jednak ciągle za mało, aby można było powiedzieć o całkowitym zablokowaniu Nokturnu.
"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina
"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972