• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[12.1969] (Para)normalnie - Hestia & Henry

[12.1969] (Para)normalnie - Hestia & Henry
malfoy z temu
You've got so much to do
And only so many hours in a day
1,85 m wzrostu, włosy [s]wcale nietlenione[/s] jasne, kręcone, zawsze w lekkim chaosie; błękitne oczy. Ubrany zazwyczaj w koszulę i dżinsy, często nosi krawat, skórzaną kurtkę i aparat fotograficzny zawieszony na pasku na szyi.

Henry Lockhart
#1
09.05.2025, 13:11  ✶  
Hogwart potrafił obalać mity. Wiedza, którą nabywało się w tej szkole sprawiała, że niemożliwe stawało się możliwe. Świat rozszerzał się z każdymi kolejnymi zajęciami. Czy to były kolejne żyjące gdzieś na świecie potworności, czy dziejowe wydarzenia z historii magii, czy symboliczne znaczenia ułożenia gwiazd. Jednak jednym z największych mitów, które obalał Hogwart był ten, że zmarli głosu nie mają. Wprost przeciwnie: duchy uwielbiały używać swojego głosu. Śpiewały podczas szkolnych uroczystości, wyły po korytarzach, ucinały z uczniami długie pogawędki. Bywały też te, które chciały się ukrywać. Szara dama nie była zainteresowana uczniami, którzy zdawali się zakłócać jej spokój. Nie wiadomo, czy aby jedyną osobą, z którą rozmawiała, nie był Albus Dumbledore.

Henry Lockhart podjął próbę rozmowy z duchem. Zirytowana Helena Ravenclaw przestraszyła się i przeniknęła przez niego, powodując, że wieczór musiał spędzić pod kocem i z ciepłą herbatą. Jedna opcja wywiadu została stanowczo wykreślona z jego listy możliwości. Nie mógł jednak porzucać nadziei na utworzenie gazetki szkolnej. Zebrał już kilka chętnych osób (których naczelną reakcją były słowa: "no,  mogę spróbować"), musiał tylko przekonać opiekunkę domu, że taka jakże krukońska inicjatywa była czymś, co warto wcielić w szkolne życie. Może nie miała to być żadna czwarta władza, ale warto było, by ktoś zbierał informacje z życia szkoły w jednym miejscu.

Planem B był duch z jednej z damskich toalet. Na szczęście nikt tam nie chodził, dlatego Henry nie martwił się, że naruszy czyjąś prywatność. Oczywiście w razie czego był gotowy na wylewne przeprosiny i szybką ucieczkę. Tyle, że planu C nie było. Kto by chciał wywiadu z Sir Nicholasem, który znowu miał rozprawiać o Bractwie Bezgłowych. Nikogo nie interesowało to, o czym wszyscy wiedzieli. Postać Marty była zaś owiana tajemnicą. Zginęła przecież w tajemniczych okolicznościach, a znana była z tego, że zalewała się łzami przy każdej możliwej okazji. Musiała przeżyć ciężką traumę, przecież zginęła tu, w szkole.

Henry ostrożnie wszedł do łazienki. Nikt go chyba nie widział. Chłopak aż poczuł się dziwnie przez to, że tak się wkradał. A przecież nie był tam w żadnym zdrożnym celu. Wprost przeciwnie: chciał wnieść prawdę na korytarze Hogwartu. Dobra, na razie nikogo nie było. Chłopak stanął przed umywalką, spojrzał na siebie w lustrze. Czy budził zaufanie? Nie był w stanie tego powiedzieć.

Nagle zobaczył w lustrze damską sylwetkę. Stała w drzwiach, ubrana była w szkolny mundurek. Nie była duchem, lecz uczennicą.

O jasna cholera...

— Przepraszam, to... nie tak jak myślisz — uniósł ręce do góry, jakby dziewczyna miała zaraz go zastrzelić. W sumie, co mogła sobie myśleć? Co miałoby potencjalnie tłumaczyć to, że wlazł do opuszczonej damskiej toalety. — Jeśli nie czujesz się komfortowo, czy coś, to zaraz sobie pójdę.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#2
12.05.2025, 01:59  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.05.2025, 21:41 przez Hestia Bletchley.)  

Na pierwszym roku Hestii, jedna z jej koleżanek z domu opowiedziała młodej czarownicy o Jęczącej Marcie, która podobno miała być najpodlejszym i najstraszniejszym duchem w całym Hogwarcie. Hestia, chociaż zazwyczaj była odważna, przestraszyła się tej, wyolbrzymionej, historii na tyle, że postanowiła za wszelką cenę unikać tej jednej damskiej łazienki. I tak mijały lata, a chociaż lęk już dawno minął, tak nawyki zostały i młoda Bletchley, nieszczególnie o tym myśląc, po prostu tego miejsca zawsze unikała.

Teraz jednak, kiedy jej pobytu w szkole powoli zbliżał się ku końcowi Hestia uznała, że nie mogła przecież opuścić Hogwarru bez spotkania Marty, lub chociaż wejścia do tego pomieszczenia.

Zresztą, miała zamiar zostać Brygadzistką. Nie mogła unikać jakiś miejsc, tylko dlatego, że bała się ich gdy była młodsza.

Dlatego też pewnego dnia postanowiła po prostu wejść do środka, stanąć twarzą w twarz z dawnym lękiem i...

I prawdę mówiąc nic takiego szczególnego się nie wydarzyło. Myślała, że może w ostatniej chwili poczuje jakieś nerwy, lub coś takiego, ale... Nie. Po prostu weszła do środka. I tyle.

Na miejscu natomiast zamiast ducha zamordowanej uczennicy spotkała całkiem żywego Krukona.
– Oh, hej. To ty Henry – powiedziała, zanim dotarło do niej, że chłopak nagle uniósł dłonie do góry i zaczął ją przepraszać. Zmarszczyła brwi. Dlaczego tak się zachowywał? Ah... No tak. Przecież to w teorii dalej była damska łazienka, nawet jeśli żadna ze znanych jej uczennic nigdy z niej nie skorzystała. W sumie trochę dziwne, że przez tyle lat żaden z nauczycieli nie postanowił zagospodarować innego pomieszczenia na tym piętrze na drugą, zapasową łazienkę, skoro ta jedna była nawiedzona. – Myślę, że chciałeś zobaczyć ducha? – To spytała, to stwierdziła przyglądając mu się uważnie.

Henry nie był może jej dobrym znajomym, byli w końcu nie dość że w innym domu, to jeszcze na innym roku, ale wydawał się zawsze sympatyczny. Prawdopodobnie, jak na przyszłą Brygadzistkę przystało, powinna być pewnie nieco bardziej ostrożna na widok ucznia wchodzącego do damskiej toalety, ale... Ale naprawdę nie zakładała, że ktokolwiek mógłby przyjść tutaj z innego powodu niż dla Marty. No chyba, że aby ukryć się przed innymi ludźmi.

Chyba, że Henry wiedział, że Hestia zakładała, że przyszedł tutaj aby spotkać Martę, kiedy cel jego wizyty był tak naprawdę zupełnie inny? Ugh... To chyba robiło się nieco zbyt skomplikowane w jej głowie.
malfoy z temu
You've got so much to do
And only so many hours in a day
1,85 m wzrostu, włosy [s]wcale nietlenione[/s] jasne, kręcone, zawsze w lekkim chaosie; błękitne oczy. Ubrany zazwyczaj w koszulę i dżinsy, często nosi krawat, skórzaną kurtkę i aparat fotograficzny zawieszony na pasku na szyi.

Henry Lockhart
#3
13.05.2025, 18:37  ✶  
Kojarzył Hestię Bletchley ze szkolnego korytarza. Była jedną z tych osób, które pozostawały do niego bardziej zbliżone wiekiem niż wielu jego kolegów z roku, a jednak różnicą zaledwie kilku miesięcy były rok wyżej. Nie miał z nią żadnych zajęć, kojarzył tylko, że jej ojciec był aurorem. Może chciała iść w jego ślady? Henry nie bardzo chciał o tym myśleć. Wiedział, kim był jego własny tata i... czym to się dla niego skończyło. Dziadkowie zawsze przestrzegali go przed tym. Były inne sposoby działania na rzecz innych niż narażanie własnego życia.

– Chciałem, tak – zgodził się z nią, gdy jakimś cudem przyjęła to jako powód, dlaczego teraz siedział w damskiej toalecie. Tylko... zapewne Marta nasłuchiwała. Słyszał, że była bardzo płochliwa, więc nie mógł tak po prostu powiedzieć Hestii, że chciał przeprowadzić wywiad. – Słyszałem, że to jeden z bardziej wyjątkowych duchów w Hogwarcie. Pomyśleć, że spędzam już tu kolejny rok, a nigdy jej nie spotkałem. Podobno ma złote serce i... uroczy uśmiech.

Dobra, teraz zabrzmiał dziwnie. Jakby chciał poderwać ducha. To było chyba porównywalnie złe, jak wchodzenie do toalety, żeby podglądać dziewczyny. W końcu Marta, bądź, co bądź, była martwa. I musiała mieć już w sumie sporo lat... A może nadal pozostawała w swoim wcześniejszym wieku? Ile mogła mieć lat? Henry miał nadzieję, że nie umarła na swoim pierwszym czy drugim roku, bo wyszłoby jeszcze dziwniej.

Rzucił Hestii, jak najbardziej porozumiewawcze spojrzenie, jak potrafił. Starał się przekazać, że to był fortel, żeby pogadać niestabilną emocjonalnie duszycą w jak najlepszej atmosferze. Marta musiała mieć poczucie, że nikt się z niej nie naśmiewał, że była doceniana. Wtedy mogła poczuć się pewniej i zacząć mówić.

– A ty? Też przyszłaś zobaczyć ducha czy no... w normalnych sprawach? Bo jeśli to drugie, to serio wyjdę – powiedział. Wyobrażał sobie, że korzystanie z toalety przy niesfornym duchu nie było najlepszym pomysłem, ale kto wie?
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#4
22.05.2025, 14:45  ✶  

Hestia pokiwała głową z zrozumieniem. Czyli mieli ten sam cel. To dobrze. Marta podobno bywała nieprzewidywalna i chociaż nie mogła zrobic im szczególnie jakiejkolwiek  krzywdy fizycznej (tak przynajmniej udało jej się już ustalić, nawet jeśli niektóre plotki mówiły coś zupełnie innego) to potrafiła bardzo łatwo się obrazić, a Hestia... Hestia nieszczególnie wierzyła w swoje umiejętności uspokajania wściekłych duchów. No bo jednak wściekłe duchy miały pewną świadomość tego, że żywi na dobrą sprawę nic nie mogli im zrobić. To znaczy... Niby niektórzy mogli, ale Bletchley nigdy nawet nie pomyślała o tym, aby podszkolić się w egzorcyzmach. No dobrze, kiedyś przez krótki momenty, gdy miała może pięć lat mówiła, że chciałaby umieć przyzywać i odwoływać duchy, bo mogłaby sie wtedy mogłaby przyzwać wszystkie rodzinne pokolenia wstecz i dostałaby więcej prezentów na urodziny, ale to się nie liczyło.

Po kolejnych słowach Henry'ego Hestia poważnie się zaczęła zastanawiać, czy Marta przypadkiem nie stoi za nią, bo przecież w innych okolicznościach nikt raczej nie chwaliłby jej złotego serca i uroczego uśmiechu, ale nie musiała nawet dyskretnie zerknąć przez swoje ramię, bo oto głowa Marty Warren, wychyliła się nieco z jednej z kabin toaletowych za plecami Lockharta. Na razie nie krzyczała, że mają się stąd wynosić. Zamiast tego ponowniw schowała się do kabiny Było dobrze.

– Tak. Też to słyszałam – pokiwała głową, koncentrując całe swoje spojrzenie na Krukonie. Chyba patrzyła się na niego nieco zbyt intensywnie, ale byle tylko nie gapić się na miejsce, gdzie przed chwilą była Marta. – Podobno być w Hogwarcie i nigdy nie zobaczyć Marty to tak jak... Być tutaj i nigdy nie być na zajęciach z eliksirów. Życie potem jest zmarnowane.

Nie że ona akurat dużo wyciągała z tych lekcji eliksirów.
Pokręciła głową.
– Nie. Jest w porządku. Nie musisz wychodzić. Nikt przecież nie korzysta z tej łazienki w... Normalnych sprawach. A przynajmniej nikt o kim wiem.
malfoy z temu
You've got so much to do
And only so many hours in a day
1,85 m wzrostu, włosy [s]wcale nietlenione[/s] jasne, kręcone, zawsze w lekkim chaosie; błękitne oczy. Ubrany zazwyczaj w koszulę i dżinsy, często nosi krawat, skórzaną kurtkę i aparat fotograficzny zawieszony na pasku na szyi.

Henry Lockhart
#5
25.05.2025, 16:15  ✶  
Hestia Bletchley musiała przyjść do łazienki Marty również w celu spotkania z duchem. Henry był ciekawy, co ją ku temu skłoniło. Raczej nie chciała przeprowadzać wywiadu, wtedy by zareagowała na plakaty, które Lockhart rozwiesił po całej szkole. Może chodziło o jakieś samozwańcze śledztwo? Gdyby się dowiedziała, jaka dokładnie była historia Jęczącej Marty, może by wzięto to pod uwagę przy rekrutacji do BUM-u? A może to był tylko sprawdzian własnej odwagi?

Zauważył, że wzrok dziewczyny był wbity prosto w niego, jakby uparcie nie chciała patrzeć gdzie indziej. Czyżby Marta już zaciekawiła się ich rozmową? Henry wiedział, że odwracanie się w tej sytuacji było wykluczone (chociaż bardzo go kusiło). Jeśli spłoszy ducha, na bank straci swoją szansę na wywiad i założenie szkolnej gazetki. Nie bardzo istniał w tym wypadku plan C.

— Święte słowa — przytaknął, śmiejąc się w duchu. Ostatnio na eliksirach niemal doprowadził do wybuchu i konieczna była interwencja nauczyciela (bardzo zrezygnowanego pracą z uczniem, który nie przejawiał najmniejszego talentu, co do warzenia mikstur). — Nawet nie wiesz, ile bym dał, by chociaż ją zobaczyć.

W tej chwili właśnie usłyszał pisk i Marta przeleciała nad nimi. Usiadła na szczycie umywalki, a raczej lewitowała tuż nad jej powierzchnią. Musiała być kiedyś zwyczajną uczennicą Hogwartu. Okulary, włosy związane w dwa kucyki, szkolne szaty... Co mogło zrobić krzywdę tej dziewczynie?

— Nie wyśmiewacie się ze mnie, prawda? — spytała, brzmiąc jakby przed chwilą siedziała w łazience i płakała.

— Dlaczego mielibyśmy? Marto, sami chcieliśmy cię zobaczyć.

Duch zachichotał. Był to śmiech plotkującej nastolatki, która zaraz miała na kogoś nagadać.

— Już się bałam, że jesteście jak jedna parka, która przyszła tu, chyba ze siedem lat temu. Za nic mieli moją obecność i zaczęli się obściskiwać, jak gdyby nigdy nic! Nie mieli za grosz przyzwoitości. Mam nadzieję, że im się ten związek rozpadł!
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#6
25.05.2025, 17:34  ✶  

Najśmieszniejsze było w tym to, że tak jak Hestia nie mogła wiedzieć, że Henry niemal nie doprowadził do wybuchu jakiejś substancji, na jednej z lekcji eliksirów, tak Henry nie mógł wiedzieć, że jeszcze w tym tygodniu Hestia musiała biec do Skrzydła Szpitalnego, bo dostała bolesnej wysypki po nieudolnym przygotowaniu pozornie prostego eliksiru.

A oboje najwyraźniej rozmawiali o tym, jakie to przydatne były eliksiry.

I wtedy pojawiła się Marta, a Hestia, chociaż było jej bardzo głupio przez taką myśl, uznała że ma strasznie irytujący głos.

– Nie. Oczywiście, że nie – zapewniła szczerze no bo... Zerknęła na Martę. Wyglądała jak zwykła uczennica. Nie miała pojęcia czemu miałaby się z niej jakkolwiek śmiać, nawet jeśli nie podobał jej się głoś ducha. – Obściskiwać? W łazience? Przy tobie? To strasznie głupie – Hestia zmarszczyła brwi. Nie wyobrażała sobie obściskiwać się z kimkolwiek w łazience. Przecież... Do zwykłej łazienki ktoś mógłby wejść, a w tej konkretnej była Marta. Głupi plan. Ogólnie, jak się o tym logicznie myślało, to obściskiwanie się, a co dopiero coś więcej w Hogwarcie było strategicznie niesamowicie trudne. No bo... Gdzie udać się ze swoim chłopakiem, lub dziewczyną, tak aby nikt by cię nie złapał? Łazienka? Ciężko. Pokoje? Bardzo ciężko. Błonie? Niby można było znaleźć jakieś ustronne przestrzenie, więc o ile ubrania pozostałyby na miejscu, to nie byłoby raczej dużego dyskomfortu. No i jeszcze wieże. I niby biblioteka. Ale chyba i tak mocno by się stresowała, że jakiś nauczyciel by ją przyłapał i powiadomił o wszystkim rodziców, a przez coś tak żenującego absolutnie nie chciałaby przechodzić w całym swoim życiu.
malfoy z temu
You've got so much to do
And only so many hours in a day
1,85 m wzrostu, włosy [s]wcale nietlenione[/s] jasne, kręcone, zawsze w lekkim chaosie; błękitne oczy. Ubrany zazwyczaj w koszulę i dżinsy, często nosi krawat, skórzaną kurtkę i aparat fotograficzny zawieszony na pasku na szyi.

Henry Lockhart
#7
27.05.2025, 14:03  ✶  
Henry już wyobrażał sobie sytuację, w której jego dziadkowie dowiedzieliby się o jakichś obściskiwaniach w łazience czy innych mało przyzwoitych aktywnościach. Najprawdopodobniej babcia by była srogo zawiedziona, a dziadek zrobiłby mu wykład o tym, jak z dziewczętami postępować. Cóż, byli to przedstawiciele dawnego pokolenia, jeszcze sprzed wojny. Generalnie z Henrym po prostu nie rozmawiali o sprawach romantycznych, a jak już, to opowiadali o tym, jak do dziewczyny należy zalecać się co najmniej przez kilka lat, najlepiej w obecności przyzwoitki. A pocałunki? Obściskiwanie się? To chyba dopiero po ślubie, a minimum w okresie narzeczeństwa. O wszelkich sprawach damsko-męskich Henry dowiedział się ze szkolnych korytarzy i z książek.

– Nie wyobrażam sobie, jak można tak robić – stwierdził stanowczo. – Niektórzy naprawdę nie mają przyzwoitości.

Nie miał pojęcia, kto by mógł obściskiwać się w toalecie Marty te siedem lat temu. Może któryś z braci Electry? Nie, to mógł być naprawdę ktokolwiek. Taki zbieg okoliczności byłby dość mało prawdopodobny.

– To czego chcecie? – głos Marty pozostawał piskliwy i dość irytujący. Henry był ciekaw, czy miała taki za życia, czy zrobiło się jej tak dopiero po śmierci.

Teraz trzeba było dobierać słowa bardzo ostrożnie. Henry wiedział, że najmniejsza gafa mogła w tym momencie spłoszyć Martę.

– Zobaczyć ciebie. Porozmawiać. Chcemy zająć się wsparciem osób, którym się dokucza w naszej szkole. Ostatnio w Proroku opublikowane magipsychologiczne badania, mówiące, że aż trzydzieści procent absolwentów Hogwartu było wyśmiewanych przez rówieśników – kłamał płynnie, bez żadnej trudności. Czasem dziwił się, z jakim spokojem do tego podchodził. – Wiemy, że doświadczyłaś dokuczania zarówno w życiu, jak i po śmierci. Nie naciskamy, ale zależy nam na tym, żebyś podzieliła się z nami swoimi emocjami, doświadczeniem.

Marta wyglądała, jakby się głęboko zastanawiała. Dopiero teraz Henry poczuł prawdziwe nerwy. Uwierzy czy nie? A może zostanie przekonana, że są z takiego kółka, ale z tego powodu nie zgodzi się na ten substytut terapii?

– Mówcie dalej – rzekła po dłuższej chwili. Teraz zwróciła ukryty za grubymi okularami wzrok na Hestię.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#8
07.06.2025, 02:43  ✶  

Hestia chyba sama też nie chciałaby do końca rozmawiać z rodzicami na te tematy, więcej niż było trzeba. No bo ogólnie były to dla niej tematy... Raczej dość niekomfortowe. Doskonale pamiętała, jak jakieś dwa lata temu, wciągnęła się niesamowicie w pewną książkę przygodową i nagle pojawiła się w niej scena erotyczna. I to taka, która dla nastoletniej Hesti była szczytem takich scen. (W rzeczywistości nie była). Młoda Bletchley w panice odrzuciła książkę na podłogę i wróciła do niej dopiero po godzinie.

A potem przeczytała tamtą scenę trzy razy.

Teraz jednak szczęśliwie nie musieli o tym rozmawiać, chociaż Hestia i tak nie czuła sie zbyt pewnie w tej rozmowie.
– My... – Zaczęła i już chciała odpowiedzieć na to pytanie, gdy dotarło do niej, że w sumie to nagle zapomniała czemu w ogóle tutaj chciała przyjść. Aby skonfrontować się z własnym lękiem, który już w sumie dawno przestał tym lękiem być?
Bez sensu.

Na całe szczęście Henry zaczął mówić I... I Hestia trochę zgłupiała, bo ona absolutnie nie chciała żadnej z tych rzeczy robić. Nie że nie było jej przykro z powodu tego co spotkało Martę. I nie że nie była ciekawa jej historii, ale... Po prostu... Organizowanie wsparcia dla osób, które doświadczyły prześladowania, chociaż cel był szczytny, wydawało się zbyt wymagającym jak na nią przedsięwzięciem.

Nie chciała jednak teraz rozłościć ducha.
– Tak, no więc uznaliśmy, że warto będzie pokazać, że ten problem dotykał różne pokolenia – powiedziała kiwając głową, kiedy Marta wlepiła w nią swoje spojrzenie. – Myślimy, że możesz nam powiedzieć naprawdę dużo. Zwłaszcza, że... Masz większe doświadczenie. – W niby czym? Byciu prześladowaną? – Wiekowego. Więc możesz spojrzeć na to z innej perspektywy. Czasu. I no. Po prostu chcielibyśmy poznać twoją historię. Będziesz trochę takim głosem Hogwartu.
Nie miała najmniejszego pojęcia co właśnie powiedziała, ani czy miało to jakikolwiek sens.
– Głosem Hogwartu – Marta cicho zachichotała, a potem nagle zbliżyła się do Hestii, tak że stały teraz twarzą w twarz, a Bletchley niemal nie podskoczyła. – I na pewno się teraz ze mnie nie naśmiewacie?
Duch teraz skupił uwagę na Henrym, stojąc tak blisko niego, że mogliby się stukać nosami, gdyby tylko zrobili pół kroku do przodu, a nos Marty nie byłby niematerialny.
– Nie będziecie się wyśmiewac z historii biednej Marty?
malfoy z temu
You've got so much to do
And only so many hours in a day
1,85 m wzrostu, włosy [s]wcale nietlenione[/s] jasne, kręcone, zawsze w lekkim chaosie; błękitne oczy. Ubrany zazwyczaj w koszulę i dżinsy, często nosi krawat, skórzaną kurtkę i aparat fotograficzny zawieszony na pasku na szyi.

Henry Lockhart
#9
09.06.2025, 13:43  ✶  
Hestia przez chwilę wyglądała, jakby chamskie kłamstwa Henry'ego trochę ją zdezorientowały. A może ona również w nie uwierzyła? W końcu nie miał czasu wyjaśnić jej prawdziwego celu swojej wizyty w łazience Marty. Czy bardzo zawiódłby jej zaufanie, gdyby się dowiedziała, że wcale nie planuje tworzenia kółka pomocy dręczonym uczniom? Cel wydawał się absolutnie szczytny, chyba nawet lepszy moralnie od szkolnej gazetki. Chłopak miał nadzieję, że dziewczyna go nie znienawidzi po tym wszystkim. Wydawała się naprawdę miła... i bardzo ładna. Henry zarumienił się odrobinę na te myśl i zrzucił odpowiedzialność na to, co jego dziadek nazywał "burzą hormonów".

– Nigdy w życiu. Masz nasze słowo – chłopak zachęcił ducha do mówienia.

Marta wzięła głęboki oddech (choć wcale nie musiała) i podleciała bliżej dwójki uczniów. Bił od niej typowy spirytualny chłód. Henry miał nadzieję, że nie będzie kolejnym duchem, który postanowi przefrunąć przez niego. Już przecież bywało w zamku dość zimno.

– No więc, jednego dnia, kiedy normalnie sobie siedziałam na korytarzu, nikomu nie zawadzając, przeklęta Jill Bones, przyszła i powiedziała mi, że mam paskudne okulary i że moje włosy wyglądają jak gniazdo dla ptaków! A sama miała pryszcza na środku nosa. Nie miała prawa o mnie tak mówić, skoro sama urodą nie grzeszyła! A Gordon Pettigrew i jego ekipa śmierdzących chłopaków powiedzieli, że nikt nie będzie chciał takiej, cytuję, "płaczliwej wrednej idiotki, jak Marta". Wiecie co wtedy zrobiłam? Wstałam i kopnęłam go prosto w... – zaczęła paplać Marta. No i gadała, gadała, gadała, a mimo, że mówiła dużo, prawie nic z tego nie było ciekawe. Niektórych oskarżała o to, że źle na nią spojrzeli, a innych, że zakaszleli, kiedy była obok.

W pewnym momencie już piętnastominutowej tyrady, Henry spojrzał znacząco na Hestię. Niestety nie umknęło to uwadze Marty. Cholera...

– Nie słuchacie mnie, tak? Jednak będziecie się ze mnie naśmiewać! Wiedziałam, jesteście tacy, jak wszyscy! – prychnęła.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#10
03.07.2025, 03:21  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.07.2025, 03:32 przez Hestia Bletchley.)  

Hestia przytaknęła głowa na znak, że i ona nie zamierza się śmiać i rzeczywiście nie zaśmiała się ani razu, ale Marta jednak mówiła tak długo, że... Bletchley w pewnym momencie powoli zaczęła się gubić w tym co się działo, kto był kim i jaki uczeń, jak przezwał Martę. Wyglądało na to, że przerwy na nabranie oddechu (których Marta z wiadomych przyczyn nie potrzebowała) były jednak całkiem przydatne dla rytmu rozmowy.

Nie znaczyło to jednak, że Hestia nie próbowała jej słuchać, bo... Ojej. To była naprawdę smutna historia. I strasznie niesprawiedliwa. No bo gdzie była sprawiedliwość w tym, że prześladowana uczennica nigdy nie otrzymała szansy na znalezienie sobie prawdziwych przyjaciół nawet jeśli poza murami szkoły. Marta... Miała smutne życia i skończyła równie smutno, a Bletchley poczuła się strasznie nieswojo, gdy dotarło do niej, że żadnego szczęśliwego zakończenia już tutaj nie będzie.

Ale jednak Marta mówiła naprawdę długo i nawet jeśli Hestia poczuła się przez to głupio, to mówienie ducha trochę zaczynało ją męczyć, bo... No trochę w kółko gadała to samo, a Hestia trochę liczyła, że dowie się więcej o samej jej śmierci, nie ważne jak źle by to nie brzmiało.

I chyba Henry miał dokładnie taką samą myśl, bo spojrzał na Hestię w tym samym momencie i... I to najwyraźniej szalenie nie spodobało się Marcie.
– Nie, nie. To nie tak! – zaprotestowała Bletchley. – Po prostu eee... – Ugh. Wymyślanie wymówek na bieżąco było naprawdę trudne. W książkach było to łatwiejsze. No tak. Oczywiście, że w książkach było to łatwiejsze skoro autor mógł nad nimi myśleć tak długo, jak tylko chciał. – Po prostu wcześniej rozmawialiśmy z Henrym o sposobach na samoobronę. I on mówił, że najlepiej jest uderzać w nos, a ja że wcisnąć kciuki w węzły chłonne na szyi, bo jak jest się naprawdę silnym to można nawet kogoś e ten sposób podnieść. Ale no... Twój sposób na Gordona wydaje się lepszym.
Marta patrzyła się na nich przez chwilę myśląc.
– Oh, żałuję, że Jill Bones nie dostała ode mnie w nos. Zasłużyła sobie na to, a teraz i tak jej nic nie zrobię. Ale niestety. Ludzie wolą się naśmiewać z biednej Marty, niż dać komuś z nich w nos.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości
Podsumowanie aktywności: Hestia Bletchley (1987), Henry Lockhart (2111)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa