21.06.2025, 01:19 ✶
Basilius nawet nie próbował ukrywać już tego, że miał ochotę kogoś zamordować. Bo oczywiście, że eliksir nie mógł po prostu naprawić kość Atreusa. Nie! Nie dość, że jego kuzyna czekał teraz dłuższy czas rekonwalescencji, to jeszcze on podczas swojej przerwy musiał porządkować te składniki. To znaczy nie musiał, ale inaczej dostałby szału. W sensie dalej dostawał szału, ale to był inny szał, niż ten który dostałby gdyby zignorował szkody w szafce.
Akurat w pracowni był sam i na całe szczęście udało mu się uporządkować wszystko w takim czasie, że zdąży jednak jeszcze napić się herbaty. Nie. Nie herbaty. Kawy. To nie był dzień, aby podejmować zdrowe decyzję dla swojego organizmu. To był dzień, który musiał po prostu przeżyć.
Ale nie było tak źle. Musiał jeszcze tylko zanieść kilka fiolek do innego magazynku, który znajdował się poza pracownią, chyba tylko po to aby go jeszcze badzziej wkurzyć.
Żałował, że Florence nie było dzisiaj w szpitalu. Miał wrażenie, że wtedy przynajmniej ktoś mógłby podzielać jego irytacje, a tak to czuł się tutaj naprawdę sam.
Poza tym naprawdę się o nią martwił.
I akurat kiedy wyszedł z pracowni i zbliżał się do pobliskiego magazynku zobaczył... Obiekt swojej najnowszej afery, którą zaraz zamierzał urządzić pewnej konkretnej osobie.
Brenna wyglądała jak ktoś kto powinien spędzić kolejny tydzień leżąc i śpiąc. Zdecydowanie nie powinna więc chodzić sobie po korytarzach Munga. Wyglądała naprawdę źle, a Basilius chyba miał dosyć incydentów z udziałem pacjentów, by ryzykować, że i Longbottom zaraz coś sobie zrobi.
– Nie, nie. Po prostu nie – powiedział na dzień dobry. Był blady jak ściana, bolała go głowa, a sińce pod oczami jedynie udoskonalały ten obraz zmęczenia, który sobą dzisiaj prezentował, ale nie przeszkadzało mu to, ani trzymana w ręku skrzynka z buteleczkami, aby mówić naprawdę głośno. I jeszcze głośniej. I głośniej. – Nie. Brenno. Nie. Kurwa mać, z całym szacunkiem, cieszę się, że żyjesz, ale jeśli zaraz nie wrócisz do łóżka to sam cie zabiję. Czy ty widzisz jak wyglądasz? Zaraz się wywalisz na schodach, a ostrzegam, ze najwyraźniej ten szpital nie umie nawet przygotować dobrego wywaru na porost kości! Co tu w ogóle robisz? Dlaczego? Czy ktoś nie powinien cię pilnować? Proszę powiedz, że uciekasz przed mordercą, a nie postanowiłaś się wpisać. Cokolwiek.
Akurat w pracowni był sam i na całe szczęście udało mu się uporządkować wszystko w takim czasie, że zdąży jednak jeszcze napić się herbaty. Nie. Nie herbaty. Kawy. To nie był dzień, aby podejmować zdrowe decyzję dla swojego organizmu. To był dzień, który musiał po prostu przeżyć.
Ale nie było tak źle. Musiał jeszcze tylko zanieść kilka fiolek do innego magazynku, który znajdował się poza pracownią, chyba tylko po to aby go jeszcze badzziej wkurzyć.
Żałował, że Florence nie było dzisiaj w szpitalu. Miał wrażenie, że wtedy przynajmniej ktoś mógłby podzielać jego irytacje, a tak to czuł się tutaj naprawdę sam.
Poza tym naprawdę się o nią martwił.
I akurat kiedy wyszedł z pracowni i zbliżał się do pobliskiego magazynku zobaczył... Obiekt swojej najnowszej afery, którą zaraz zamierzał urządzić pewnej konkretnej osobie.
Brenna wyglądała jak ktoś kto powinien spędzić kolejny tydzień leżąc i śpiąc. Zdecydowanie nie powinna więc chodzić sobie po korytarzach Munga. Wyglądała naprawdę źle, a Basilius chyba miał dosyć incydentów z udziałem pacjentów, by ryzykować, że i Longbottom zaraz coś sobie zrobi.
– Nie, nie. Po prostu nie – powiedział na dzień dobry. Był blady jak ściana, bolała go głowa, a sińce pod oczami jedynie udoskonalały ten obraz zmęczenia, który sobą dzisiaj prezentował, ale nie przeszkadzało mu to, ani trzymana w ręku skrzynka z buteleczkami, aby mówić naprawdę głośno. I jeszcze głośniej. I głośniej. – Nie. Brenno. Nie. Kurwa mać, z całym szacunkiem, cieszę się, że żyjesz, ale jeśli zaraz nie wrócisz do łóżka to sam cie zabiję. Czy ty widzisz jak wyglądasz? Zaraz się wywalisz na schodach, a ostrzegam, ze najwyraźniej ten szpital nie umie nawet przygotować dobrego wywaru na porost kości! Co tu w ogóle robisz? Dlaczego? Czy ktoś nie powinien cię pilnować? Proszę powiedz, że uciekasz przed mordercą, a nie postanowiłaś się wpisać. Cokolwiek.