• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [01.09.1972] Bo to zła kobieta była

[01.09.1972] Bo to zła kobieta była
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
14.07.2025, 04:05  ✶  
Miesiąc równości 2/5

Dobrze było się czasem po pracy zrelaksować w pierwszym lepszym barze, który przyszedł na myśl. I tego właśnie dnia padło na nic innego, jak Dziurawy Kocioł. Atreus, nawet jeśli całkiem przepadał za przebywaniem w miejscach o podobnym profilu, to niestety uczęszczał do nich o wiele częściej za młodu lub zwyczajnie - dzieciaka. Pokazywał wtedy z kolegami fałszywe albo zaklęte dokumenty i byli z siebie zadowoleni, jakby to było najlepsze co im się w życiu przytrafiło. Potem jednak przyszedł świat kasyn, który wręcz pożarł go w całości i to tam o wiele chętniej zaczął marnować czas i pieniądze. Góry pieniędzy.

Dzisiaj jednak coś go zwyczajnie tknęło, kiedy wracał z Ministerstwa do domu. Okrężną drogą, oczywiście, bo jutrzejszego dnia czekała go wycieczka do Egiptu i niezmiernie nie chciało mu się pakować, nawet jeśli ta czynność ograniczała się w jego przypadku raczej do powiedzenia skrzatowi, żeby zrobił to za niego. Walizka jednak zającem nie była i nie istniało ryzyko, że tak zwyczajnie mu ucieknie, dlatego dość szybko znalazł się przy jednym ze stolików i z kuflem piwa, który przyniosła mu nieco rozleniwiona Agatha, jak zwykle wyglądająca tez tak, jakby wcale nie chciała znajdować się dzisiejszego dnia za barem.

Ostatni raz był tu, cholera, chyba podczas tego pamiętnego widowiska randkowego i kiedy tylko sobie o tym przypomniał, coś ścięło go w środku. Przypomniał sobie tę nieszczęsną scenę i moment, kiedy wreszcie dotarło do niego kto się na niej znajdował i jak bardzo chciał w tamtym momencie zwyczajnie teleportować się stąd i zniknąć. A najlepiej oddać w ręce amnezjatorów, żeby zaopiekowali się wspomnieniami o obecności Stanleya i mrożącą krew w żyłach świadomością, że będzie musiał zareagować.
fretka
uwaga - metamorfomag na gigancie! dość wysoka mulatka, 175 cm, 83 kg, kręcone czarne włosy, intensywnie zielone oczy

Keyleth Nico Yako
#2
21.07.2025, 11:19  ✶  
Powinna być bardziej... nie nie nie, nie bardziej tylko mniej! Zdecydowanie MNIEJ.

Ale ten żółty sweter, który udało jej się buchnąć, kiedy przechadzała się ulicami mugolskiego Soho, TE czerwone okulary! Nie pasowało to absolutnie do jej karnacji, oczywiście, ale szczęśliwie dysponowała wszystkimi karnacjami świata. Czuła się bardzo elegancko i bardzo ekscentrycznie, a w oko wpadła jej twarz z plakatów. Dorosła dystyngowana dama, która zna się na sztuce. Jest sztuką... To zdecydowanie ją łechtało tego dnia, bo miała wrażenie że Nico-Żeglarz zbytnio jednak ściąga na siebie wzrok. Żółty sweter również, ale w umyśle Keyleth była dzięki temu bardziej. Znaczy mniej! Mniej ściągająca. Ostatecznie kolor ubrania nie był kolorem skóry...

A zatem tym razem została Nicolette Le Blanche, krytyczką sztuki, zagraniczną reporterką, która ostatnie lata HA spędziła w Afryce. Cóż za koincydencja! Brzmiało jak doskonała persona do testowania na angielskich czarodziejach. Doskonała do małego researchu dotyczącego tego co się właściwie działo w Anglii.

Na przykład "śmierciożerca". Czy on w końcu dawał śmierć czy ją jadł? W pewnym sensie wszyscy jedzący mięso jedli czyjąś śmierć, może śmierciożercy lubili bardzo niewysmażone steki? Może jedli nieoskórowaną padlinę? (niech pierwszy rzuci kamieniem z animagów mięsożerców, który tak nie robił!). Ludzie ewidentnie bali się tego słowa. Najprawdopodobniej.

Bezceremonialnie przysiadła się do całkiem przystojnego i bardzo eleganckiego mężczyzny w przekonaniu, że podobała by mu się kobieta tak światła i elokwentna jak ona. Przeczytała bardzo dużo bardzo snobistycznych książek, powinna być w stanie utrzymać pozę.
– Oh, czyż... czyż nie żyjemy w dziwnych czasach? Patrzę na zebranych tutaj i zastanawiam się, czy kiedyś, kiedykolwiek przyjdzie taki moment, abyśmy zatracili różnice miedzy sobą. Absolutna unifikacja. Komuniści bodaj takie mają swoje życzenia programowe. Ale dla nas? Magów? Cóż znaczyłaby taka jedność? Bylibyśmy wtedy powołani do rzeczy możliwie wielkich, czy skazani na miałkość i porażkę? Jak pan sądzi, panie... – Musiała przyznać, że głos jej się udał. Niski, mruczący, kuszący. Gesty starał się oszczędzać, wiedząc do końca, że to absolutnie nowa powłoka i może być... różnie.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
21.07.2025, 23:25  ✶  
Knajpy miały to do siebie, że bywały miejscami w miarę towarzyskimi. Nawet jak się chciało posiedzieć trochę samemu, to istniało wysokie prawdopodobieństwo, że jakiś zmartwiony życiem ćwok i tak się dosiądzie i może z tego rozwinie się jakaś głębsza znajomość. Atreus w sumie był gotowy na tego typu ewentualność, ale może nie tak szybko i przede wszystkim - nie ze strony jakiejś baby.

Spojrzał na nią, trochę skonsternowany, bo nie pojawiło się ani dzień dobry, ani spierdalaj tylko jakiś dziwny, nieoczekiwany potok słów, jakby w ogóle nie przeszkadzało jej gadanie o tego typu sprawach w miejscu publicznym. To nie było tak, że Atreus swoich poglądów się wstydził, ale wychodził z założenia, podobnie z resztą jak większość społeczeństwa chyba, że lepiej to było zachować albo dla siebie, albo dla znajomych twarzy i prywatności jaką dawały znajome cztery ściany. Tu natomiast, pośrodku Dziurawego Kotła, coś takiego jak prywatność nie istniała - tylko niskie ryzyko, że ktoś nie zwróci na ciebie kompletnie uwagi.

Wyprostował się na swoim krześle niemal machinalnie, nieco sceptycznym spojrzeniem lustrując ją od stóp do głów, jakby dając jej ostatnią szansę na bycie rozpoznaną i tym samym wybaczyć jej obcesowość. Niestety, zostawała dokładnie tak samo nierozpoznawalna jak wcześniej, nawet jeśli żółty sweter czy czerwone okulary wręcz krzyczały, by zwrócić na nią uwagę.

- Thomas Edgars - rzucił pierwsze, co mu przyszło do głowy, czyli wyimaginowana persona którą posługiwał się przy jednej akcji z Brenną. Przecież nie zamierzał podawać jej prawdziwego nazwiska, bo po pierwsze to powinna je znać, a jeśli nie to jej strata, a po drugie przyszedł tutaj dla świętego spokoju. - Sądzę, że przysiadła się pani do złego stolika. Tak, tak sobie myślę. Zaangażowani politycznie spotykają się tutaj we czwartki. Mamy piątek, spóźniła się zatem pani o jeden dzień. Przykro mi zatem, ale rozważania o absolutnej unifikacji musi sobie pani zabrać gdzie indziej, pani... - uniósł lekko brew, podkreślając tym samym że zaczepiała obcą osobę, samą też pozostając obcą.
fretka
uwaga - metamorfomag na gigancie! dość wysoka mulatka, 175 cm, 83 kg, kręcone czarne włosy, intensywnie zielone oczy

Keyleth Nico Yako
#4
28.07.2025, 12:55  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.09.2025, 13:48 przez Keyleth Nico Yako.)  
– Nicolette Le Blanche, niebywale mi miło! – zachichotałaby perliście ale wcielała się teraz w rolę starej, trzydziestokilkuletniej kobiety i trochę nie wypadało. Pomimo pierwszego niepowodzenia, nie zamierzała tak łatwo odpuścić.

– Pan mówi o klubie, pan mówi, że się pan nie interesuje polityką, ale przecież polityka interesuje się panem! – nalegała do odrobiny intelektualnej strawy, odsuwając na razie zapotrzebowania własne na tę strawę absolutnie i do cna materialną. Obiad... zjeść sobie taki obiad byłoby bardzo miło. – Wszyscy wkoło mówią o podziałach, o tym, kto z jakiej matki wychynął na świat. Czy to ma aż takie znaczenie? Kto prowadzi sklep? Kto podaje bułki? Czy dzieci winny płacić za grzechy swoich rodziców? Czy miłość w końcu można nazwać grzechem? Jak pan myśli Thomasie? Wszyscy krwawimy tak samo, patrzymy tak samo. Kochamy, nienawidzimy. Może te podziały to tylko...– zawahała się przez moment, bo słowa "z górnej półki" nie były używane przez nią tak często. Keyleth lubiła czuć i za czuciem podążała. Nicolette była głodna wiedzy. Używałaby słów, które miałyby więcej niż 3 sylaby. A tak się składało że nauczyciel angielskiego w Ugodoa był bardzo, bardzo ambitny, zaś rozmowa na "takie tematy" znajdowała się w sylabusie zajęć dla zaawansowanych: – ... czy to wszystko to nie jest konstrukt społeczny? Ta czysta krew... Przecież to jest takie trudne do dostrzeżenia, czarodzieje nie różnią się od siebie za bardzo w... w... w znaczeniu fenotypowym. Ja przynajmniej nie widzę tego. Jakbyś miał określić Thomasie, czy moi rodzice byli czystej krwi, byłbyś w stanie powiedzieć to patrząc mi tylko w oczy? – Nie była pewna czy to co mówi ma w ogóle sens, na zajęciach liczyła się poprawna gramatyka i słownictwo na odpowiednio wysokim poziomie. Ale tutaj? W "prawie" prawdziwym życiu?
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#5
28.07.2025, 18:53  ✶  
A mógł jej powiedzieć, żeby spierdalała. Zamiast tego postanowił być człowiekiem grzecznym, może nawet dobrze wychowanym i niechcący dał jej chyba tym samym pole do dalszych popisów. Atreus uśmiechnął się, kiedy się przedstawiła, ale nie było w tym uśmiechu niczego miłego. Najbliższym, co można było uznać za pozytywną emocję, było chyba zwątpienie, wysuwające się tutaj na przód; wątpił w swoje wybory i w poczytalność właśnie poznanej pani. Nie pomyślał o tym wcześniej, ale może była jakąś nawiedzoną pisarzyną, która tylko czyhała na odpowiednie słowa, które mogły stanowić kolejny poczytny nagłówek. Na to jakby trochę wyprostował, tylko po to by zaraz spojrzeć na stojące przed nim piwo, które przypomniało mu że wcale nie powinien szukać sobie tutaj możliwości chwały i sławy, bo Dziurawy Kocioł, nawet jeśli nie taki zły jako knajpa, nie wydawał się miejscem gdzie takie rzeczy zwyczajnie się działy.

Pani Nicolette zaczęła używać trochę trudniejszych słów, na co jej rozmówca - od dłuzszej chwili milczący jak grób - uniósł z powątpiewaniem jedną brew. To nie tak, ze miał z angielskiego najgorszą możliwą ocenę, ale takie górnolotne słownictwo to widział co najwyżej jako hasło w krzyżówkach, które rozwiązywał Stanley. Nikt normalny nie używał ich na co dzień, w zwykłej rozmowie, nie mówiac już o tym jak przypadkowa ta konwersacja była.

- W kontekście funkcjonowania społeczeństwa, każdy się od siebie różni - skrzywił się. Każdy kochał inaczej i postrzegał świat w zupełnie inny sposób. Wyznawał inne wartości, inne wydarzenia go ukształtowały i może gdyby Atreus był nieco bardziej oczytany w fachowej literaturze, posprzeczałby się nie o to które mogło mieć rację, a dla samego faktu by stanąć w opozycji do niej. Niestety, w szkole zamiast posiadać ambitnego nauczyciela nauk społecznych, z uporem maniaka walił pałką w tłuczek albo twarze zbyt odważnych i bezczelnych uczniów. Kłapiąca twarzą blondynka wpisywałaby się w kanon klasyfikujący jako ofiarę, no może gdyby nie była kobietą. Dziewczyn się przecież nie biło.

Jak na zawołanie też, Bulstrode zmierzył ją chłodnym spojrzeniem. Chciała być oceniania - proszę bardzo, nie trzeba było go prosić dwa razy.
- Jesteś bezczelna, ale nie w ten odpowiedni sposób, by przykleić ci łatkę kogoś dobrze urodzonego - uśmiechnął się do niej. Tu nie chodziło o prawdę, a złe podsumowanie. - Wiesz, tego poczucia gdzieś w środku, że nawet jeśli jesteś niezbyt dobrym człowiekiem, to i tak jesteś lepsza od reszty tutaj zebranych. Te górnolotne słowa? Oh, chcesz wywołać burze i poruszyć serca, z werwą kogoś kto chce równości bo odbija się od szklanego sufitu. Dałbym ci najwyżej kogoś półkrwi, bo mugolak gadałby więcej o własnej dyskryminacji - zmrużył oczy podejrzliwie, ale przede wszystkim w ten nieprzyjemny sposób kogoś, kto robił to dla sportu. - Trafiłem? - uśmiechnął się miło, łapiąc za swoja szklankę i biorąc parę łyków, ale wciąż wlepiając w nią błękitne oczy, teraz jednak próbując się skoncentrować i dostrzec to, co działo się dookoła niej.

// rzucam na aurowidzenie
Rzut PO 1d100 - 6
Akcja nieudana
fretka
uwaga - metamorfomag na gigancie! dość wysoka mulatka, 175 cm, 83 kg, kręcone czarne włosy, intensywnie zielone oczy

Keyleth Nico Yako
#6
19.08.2025, 00:09  ✶  
Jego zachowanie było inne niż zakładała, ale to nie był problem. Realnym problemem był fakt, że zapomniała w sumie po co do niego podeszła. Gra stała się zabawna ze względu na na wyzwanie, które jej rzucił.

Nie tylko on czynił to dla sportu.

Jej poza nie zmieniła się aż tak. Właściwie blondynka rozparła się wygodniej na krześle, a jej twarz wyrażała życzliwe rozbawienie. Spędziła trochę czasu we Francji, z resztą Tanzania onegdaj była wypełniona francuskimi magami. Jej głowa była napęczniała wiedzą wszelaką a język złodziejki tożsamości czasem płynął sam, splatając fakty bez konieczności ich ugruntowania czy sprawdzenia. Zaslyszane opowiastki splatały się w barwny gobelin, rozpoczynający się od złotej nici jej perlistego śmiechu.

- I nawet teraz nie liczy się treść, nie liczy się problem, któy gnębi Wasze społeczeństwo, a to! Cóż też płynie w moich żyłach, jaki tatuś ruchał jaką matkę. - Przekleństwo nie pasowałoby za bardzo do Keyleth, dziewczyna nie lubiła przeklinać bo i po co? Matka uczyła ją, że słowa mają wielką moc, a takie właśnie przekleństwo mogłoby do kogoś się przykleić i mu niemiłe duchy na głowę ściągnąć. Oczywiście nie jeśli zapaliłoby się właściwe kadzidła. Miała ich zapas w swojej żółtej torbie oddanej na moment do depozytu kotłowego, ale nieznajomy był nieuprzejmy, więc chyba nie zamierzała się nimi podzielić.

- U nas we Francji rewolucja zapewniła wszystkich, że czysta krew i każda inna wygląda tak samo, gdy rozchlapana na gilotynie cieszy tłum. Równość! To hasło mamy na sztandarach, a jeśli ktoś mieni się czystej, aystokratycznej krwi, i rozsuwa przed rozmówcami kilometrowy rodowód, to zacnie rozbija się on o wiek XVIII drogi panie. I proszę, jak Francji się pięknie wiedzie, gdy nie traci energii, na takieś piramidki egzystencjalne! A tu... ludzie struchlali chodzą po ulicach. I na co? Skoro do szkół idą i tak wszyscy? - Zaraz potem jednak cmonknęła z rozmysłem, poruszjaąc dłonią jakby kołysała kwino w kieliszku a nie powietrze w powietrzu. - Ale tak myślę, że wspólny wróg jednoczy. Moze to własnie jest trop? Pan myśli, że obecne czasy kształtują anglików aby dążyli do ujednolicenia? Skoro jest wróg, czy duch w nardozie powstanie, czy raczej zostanie zdeptany na poczet przebrzmiałych konstruktów społecznych? - dręczyła go dalej, odtwarzając słowa, które chyba pasowały do "zadanego" tematu. Pani Mgwaye byłaby taka dumna z tego eseju, choć pewnie kazaa dopisac bibliografie do tej gatki francuskiej... Key zawsze miała problem z odsianiem faktów od pogłosek.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#7
17.09.2025, 01:42  ✶  
Atreus bardzo starał się balansować na jakieś granicy, którą tylko on wydawał się dostrzegać, bo jego przypadkowa znajoma parła do przodu jak taran, najwyraźniej traktując całą tę sytuację jak właśnie wyzwanie. Bulstrode natomiast chciał spokoju; chwili nad szklanką piwa, która pociła się przyjemnie i zapewniała wytchnienie niby niższego sortu, ale było coś urokliwego w takich właśnie przyziemnych chwilach. Chciał być stanowczy, ale jednocześnie nie robić afery - nie tak, by postronni zauważyli ich zmagania, zwrócili na niego uwagę i co gorsza, puścili w obieg jakieś obrzydliwe plotki. Bo auror może i nie był przesadnie popularny, nie tak jak Anthony na przykład, ale jego twarz i tak pewnie rozpoznałaby przynajmniej jedna osoba. No, dwie, bo barman to na pewno.

Podniósł szklankę i pociągnął z niej parę dużych łyków, jakby nagle czas skurczył mu się drastycznie, a nawet i za bardzo. Gdyby nie zamówienie, pewnie stwierdziłby że dość, wstaje i wychodzi, ale szanujmy się - piwa przecież nie zostawi, nie tak się traktowało alkohol.

- Wolność - powtórzył, jakby mu to słowo rosło w ustach, bo o wiele bardziej chciał teraz powiedzieć 'pierdol się'. - Mugolom chyba wychodzi to o wiele sprawniej niż czarodziejom, co nie? Bo to oni za te cudowne gilotyny pociągali. A mimo tego, że cały świat mógł się zachwycać ich dokonaniami, a francuzi spuszczać nad tym co może zdziałać dobrze wykalkulowane morderstwo i tak potem musieli mieć na plecach cień Grinderwalda. No pięknie jej się wiedzie, kiedy jeszcze dwadzieścia lat temu, razem z całą Europą zastanawiali się, co z tego będzie - fuknął. Opiewanie jakiegoś instynktu społecznego francuzów niezbyt mu przeszkadzało, tak na ogół, ale w tym konkretnym momencie to było jak granie symfonii na jego nerwach. Historia zataczała koło i nie ważne było jaki stosunek społeczeństwo miało do mugolaków. Nie kiedy wystarczyła garstka ludzi, która miała ambicje potrząsnąć wszystkim dookoła. Akty agresji miały bowiem to do siebie, że skutecznie kontrowały te dobroci i rozbrzmiewały o wiele głośniej. Roznosiły się niczym kręgi na wodzie, a oni byli właśnie jebanym stawem, do którego ktoś nieustannie sypał kamienie. - Obecne czasy kształtują anglików tak, żeby się bali. Co więcej, kształtuje wszystkich tak, żeby ten strach odczuwali. Mieszkańców wysp i krajów po drugiej stronie morza. Więc moje zdanie to jest ogólnie taki, żeby się pani pierdoliła - Atreus pociągnął ostatnie łyki piwa z taką samą łapczywością co i złością, która pobrzmiewała w jego głosie. - Żegnam ozięble - podniósł się, rzucając jej ostatnie, zniesmaczone spojrzenie. Ale na moment się zawahał i pochylił do jej ucha. - I radzę uważać z kim pani rozmawia, bo w złym towarzystwie podobne słowa mogą sprawić, że rozmówca nie skończy na szybkim wypiciu piwa - wymruczał ostro, zanim wyprostował się gwałtownie i odwrócił, chcąc opuścić Dziurawy Kocioł na dobre.
fretka
uwaga - metamorfomag na gigancie! dość wysoka mulatka, 175 cm, 83 kg, kręcone czarne włosy, intensywnie zielone oczy

Keyleth Nico Yako
#8
19.09.2025, 10:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.09.2025, 10:17 przez Keyleth Nico Yako.)  
Powiedziałaby coś jeszcze, ale nawet przy nadgryzionym instynkcie samozachowawczym zorientowała się, że stąpa po cienkim lodzie. Nie była to w końcu dyskusja na zajęciach i sposób na utrwalenie trudnego słownictwa. Mężczyzna wyraźnie zacietrzewił się, a ona z każdym jego słowem utrwalała sobie w głowie, żeby tych tematów nie poruszać, a skupić się na zbieraniu danych i kształcie lokalnej społeczności.

Poza tym była głodna, a to też nie sprzyjało zażartej dyskusji - tak sobie mówiła, bo ściśnięty żołądek z pewnością był objawem właśnie tej sytuacji, a nie stresu wywołanego obrotem dyskusji.

Wraz z gniewnym powstaniem, cichym szeptaniem, bardzo narwanym zachowaniem, cieszyła się w duchu, ze przyjęła inną twarz niż swoja własna. Bardzo nie chciałaby zderzyć się znów z niechęcią takiej ładnej twarzy, gdyby przyszło im się kiedyś spotkać ponownie. Jego słowa uderzały w nią głucho, zjadliwe i ostre. Prawdziwe jak widać dla tej ziemi. Bolesne.

Po chwili dopiero zdała sobie sprawę z tego, że ów przestrach złamał jej Wspaniały Wykon, że zgubiła maskę Nicolette, choć nie zgubiła jeszcze jej twarzy. Ale przestraszyła się, słysząc tą groźbę. Słysząc, że takie tematy mogą sprowadzić na nią problemy.

Jakie więc nie? Jedzenie, kotki, pieski - to zawsze było bezpieczne. Sztuka już niekoniecznie. Zmiany klimatyczne? Wiedziała, że czarodzieje to wyśmieją. Garncarstwo i quidditch, za którym nie przepadała, ale znała słowa, wszystkie niezbędne słowa.

Zwiesiła głowę i popatrzyła na swoje białe, dojrzałe ręce. Z jakiś powodów czuła się brudna, choć przecież nikt jej nie wyzwał. Czuła na sobie spojrzenia ludzi znajdujących się w Kotle i to też nie było miłe. Podróżowała dużo i spotykała się z różnymi postawami, ale tutaj, tutaj w Londynie coś buzowało pod skórą miasta. Pierwszy dzień.

Świetnie Ci idzie

Próbowała przekonać samą siebie i nie dać łzom pocieknąć po policzku. Naciskała zbyt mocno i miała za swoje. Może powinna po prostu udawać głupszą niż w rzeczywistości? Może to była dobra strategia przetrwania. Głupek jest nieszkodliwy. Głupkowi nikt nie zrobi krzywdy, a może kupi obiad.

Gdy Thomas Edgars opuścił pub i ona bezgłośnie podniosła się z miejsca i szybko wyszła. Na pewno nie wróci tutaj już jako Nicolette Le Blanche. Na pewno nie podniesie znowu tego tematu, nie, jeśli nie będzie mieć pewności, że ręka tej osoby nie podniesie się na nią. Na pewno...

Była tak głodna.

Gdyby tylko było to możliwe, przyjęłaby twarz kogoś bardziej pasującego. Rudowłosej dziewczynki, absolwentki Hogwartu ze Szkocji? A może jakiegoś mężczyzny, żeglarza, którego prom przywiódł ją tutaj? Nie... ktoś mógł rozpoznać Boba. Ale Nico hindus, którego poznała dwa lata temu...? Wzbudzał sympatię i miał ładny uśmiech. To jego twarz wpuściła ją tu, do świata czarodziei. Ukryła się za winklem i podjęła próbę.

Była jednak zbyt głodna...

Naciągnęła więc kaptur na głowę, próbując ukryć lśniące kędziory swojej normalnej już twarzy, swojego źródła, które mocą rozwidlało się ku wszystkim twarzom świata. Ukryła się i ruszyła dalej Pokątną. W kiesznie ciążyły dwa knuty, za mało by kupić obiad. Musiała znaleźć jakąś dobrą kieszeń, albo upłynnić część swojego majątku, czyli tego co nosiła na swoich plecach. Musiała jakoś przetrwać i nie myśleć na razie o tej ciężkiej lekcji, którą zamiast darmowego lunchu oferował jej nieznajomy.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (1528), Keyleth Nico Yako (1533)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa