• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[18.09, Horyzontalna] Smutna historia braci Bumfuzzle

[18.09, Horyzontalna] Smutna historia braci Bumfuzzle
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#1
19.07.2025, 12:02  ✶  
…i zobaczyłam kogoś w masce sępa, identycznej jak te kelnerskie, więc raczej nie wyczarowanej, ale… sądząc po stroju nie widziałam kelnera. Ale maski podobno były dwie. Ktoś im ją zabrał? Oddali ją sami? Napadli ją w transmutowanym ubraniu? Nie możemy po prostu wpaść i ich przesłuchać, bo śledztwo zamknięto, boję się iść i próbować ich przekupować, bo co jeśli oddali tę maskę dobrowolnie jakiemuś koledze ze szkolnej ławy czy coś? Chciałabym się pokręcić w pobliżu, pogadać z sąsiadami, a ty jesteś dobrym aktorem i mógłbyś popatrzeć na nich trzecim okiem… a tak poza tym to w biurze masz chyba ich krewnego, Harolda Bumfuzzle? To samo nazwisko. Nie wiesz jaki mają status krwi? Gdybyś ty z nim pogadał, to na pewno wyjdzie naturalniej niż gdybym próbowała ja, a w sumie wszystko, od rocznika po zainteresowania może mieć znaczenie. Myślałam też, że mógłbyś na przykład zaproponować im potem zatrudnienie przy jakiejś premierze Selwynów, pewnie czasem potrzeba wam tam kelnerów, ale to już sprawa na dalszy etap, jak zbierzemy informacje...
Mniej więcej w ten sposób można było streścić, co Brenna przekazała Jonathanowi, gdy po paru godzinach wahania i walki z samą sobą, zdecydowała się odwiedzić właśnie Selwyna i prosić go o pomoc. Nigdy wcześniej nie zastanawiała się w takich sytuacjach, teraz przez moment jednak była bliska ruszenia do akcji samodzielnie… tyle że potem ruszyła głową i uznała, że nie powinna ryzykować, że położy sprawę. A Jonathan tak naprawdę był tu idealny: powiązany z Muzą, aurowidz, niciowidz, znający ich krewnego, świetny aktor, no i na dodatek jeszcze z wpływami w Teatrze Selwynów. Mógł zrobić parę rzeczy, których nie mogła ona: choćby rzucić w rozmowie z Haroldem, którego ona nie znała, niby niezobowiązująco, że widział dwóch mężczyzn na koncercie, czy to przypadkowa zbieżność nazwisk? Często obsługują takie imprezy, bo będzie szukał kogoś zaufanego, a tak poza tym, to ile mają lat…? O, to tyle co ten i ten, może są przyjaciółmi z Hogwartu…?
Heather dostała również podstawowy pakiet informacji, poza tym, co padło w Stawie: kelnerzy  mogli, choć nie musieli coś wiedzieć, Brenna chciała ich sprawdzić. Młoda umiała dobrze kłamać, gdyby to się przydało, była popularna i mogła też przydać się podczas obserwacji. Zwłaszcza że obie posiadały fale i gdyby trzeba było pójść za którymś z braci, Brenna sama siedząc w pobliżu, mogła poprosić Heather, aby gdzieś czekała gdzieś dalej, by za nim ruszyć, a sama nie musiała zmieniać pozycji - tak by wzbudziło to mniej podejrzeń.
Jeśli szło o nią: chciała zacząć od pokręcenia się przy kamienicy, w której mieszkali. Rzecz jasna ze zmienioną trochę twarzą i fryzurą – i zaoferowała pomoc i Jonathanowi, jeśli chciał towarzyszyć jej na tym etapie i spróbować zobaczyć, czy uda im się dojrzeć wychodzących gdzieś braci i sprawdzić ich aury (zresztą było całkiem dobrym pomysłem jej zdaniem, aby raz obserwację pełnił mężczyzna, raz kobieta, a raz w pobliżu stała i rozmawiała sobie para – mniejsze szanse, że ktoś zwróci uwagę). Takie obserwacje były nudną, żmudną, ale niezbędną częścią pracy policyjnej. Nie rzucający się w oczy strój. Zorientowanie się, czy w pobliżu był jakiś sklep albo kawiarnia, w którym można było spędzić trochę czasu, widząc wyjście, czy ławka, by na niej przysiąść czytając książkę lub gazetę, bo stać w jednym miejscu niby to z papierosem, z rzeczoną gazetą albo na kogoś czekając można było pół godziny, nie pół dnia. Jeśli trzeba by iść za nimi, odpowiednia odległość. Przynajmniej z raz pójście sobie, by potem wrócić w innym płaszczu i z odmienioną twarzą. Czytanie gazety samo w sobie zresztą też ją interesowało – ogólnie próbowała sprawdzić, czy w kamienicy nie było lokali na sprzedaż albo na wynajem, i czyją własność stanowiła (i podpytała też o ewentualne oferty kupując coś w pobliskich sklepach – miejscowi w końcu wiedzieli najlepiej – nie zdradzając rzecz jasna, że chodzi jej o tę konkretnie kamienicę, a raczej wskazując najbliższą okolicę). Wprawdzie po Spalonej rynek zrobił się… trudniejszy, ale jednocześnie przecież sporo osób postanowiło uciec z Londynu, część zginęło, a niektóre mieszkania opustoszały, bo wymagały remontu, więc i dużo osób szukało lokali, i część mieszkań trafiła znów na rynek.
Kolejnym krokiem było, jeśli zaobserwowałaby, że wygląda na to, że bracia gdzieś wyszli, zapukanie do drzwi sąsiadów. Ze zmienionym możliwie wyglądem i nieśmiałym pytaniem, czy nie wiedzą, kiedy Aaron, mieszka pod numerem tym i tym, wróci do domu? Nie mieszka tu Aaron…? Pomyliłam adres albo on mi podał zły adres…? Może mi pani powiedzieć, kto tu w takim razie mieszka, może Aaron po prostu zatrzymał się u nich po tych strasznych pożarach…?[/u] Sąsiedzi czasem wiedzieli naprawdę sporo - i niektórzy nie mieli najmniejszej ochoty rozmawiać, a inni wręcz przeciwnie. Żadnych wielkich bajeczek i kłamstw, ot parę pytań od osoby, która kogoś szukała, przeproszenie i ulotnienie się, gdyby sąsiedzi zdawali się tym zirytowani albo zbyt ostrożni – na tym etapie nie zamierzała naciskać i wzbudzać za dużej podejrzliwości.

Postać używa przewagi rodowej Jeszcze piękniejsi + jako detektyw z BUM nie pierwsze obserwowanie kogoś w jej życiu. Wzmianka o falach.


!Trauma Ognia


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#2
19.07.2025, 12:02  ✶  
Nie dotykają się żadne omamy, ale trauma ognia pozostaje silną. Kiedy w trakcie trwania tej sesji widzisz płomienie, na moment zastygasz w bezruchu przepełniony strachem. Wydaje ci się, że nadchodzą. Kto? Oni... One? Te istoty złożone z dymu i lęków...
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#3
04.09.2025, 14:57  ✶  
Prawda była taka, że Jonathan zgodziłby się na pomoc Brennie w tym zadaniu, nawet gdyby oferował mu siedmiogodzinną obserwacja żółwich wyścigów, o ile miałoby to się jakkolwiek przydać sprawie.

Potrzebował działać i chociaż pracy dookoła niego było naprawdę wiele, to chciał robić więcej, bardziej, a przecież sprawa ataku  podczas wydarzenenia Muzy leżała mu na sercu.

Dlatego też nie tylko z chęcią wypytał swojego pracownika o krewniaków podczas pozornie banalnej i nic nie znaczącej konwersacji, ale również z radością czaił się teraz z Brenną w pobliżu obserwowanego mieszkania, gotowy w każdej chwili zerknąć na aury wychodzących braci Bumfuzzle.
Jaka szkoda tylko że musiał mieć w tym wszystkim zmienioną twarz, ale no cóż... Inaczej na pewno wszyscy by go zapamiętali. Taki los.
– Rozmawiałem z Haroldem i tak ogólnie to są jego bratankowie. To rodzina mugolaków no, przynajmniej Harold jest mugolakiem. Może w sumie jego brat też był, a synowie są już półkrwi? W każdym razie domyślam się, że urodziny ich ciotek muszą być dla wszystkich dość ciekawym przeżyciem. Oboje dorabiaja jako kelnerzy. Marzą o kursach za granicą. Jeden jako ciastkarz, a drugi magiarchitekt. W sumie zastanawiające, że chcą wyjechać. Nie wydawało mi się, aby Wielka Brytania jakoś strasznie odstawała od reszty państw w tych dwóch dziedzinach, no ale nie ważne. Sam Harold jest hm... Dobrym pracownikiem. Po prostu trochę... Powiedzmy, że żona zostawiła go w dość nieprzyjemny sposób. Ale na całe szczęście nikt nie ucierpiał podczas pożarów.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#4
07.09.2025, 19:59  ✶  
– To chyba trochę nam ułatwia – powiedziała Brenna z pewną ulgą, wcześniej upewniając się, że przypadkiem obok ktoś nie usłyszy ich rozmowy. Mogli zrezygnować chwilowo z wypytywania sąsiadów i ograniczyć się do obserwacji, sprawdzenia aur, przyjrzenia się budynkowi, czy nosił ślady zniszczeń po Spalonej Nocy i próby zorientowania się, gdzie teraz pracują czy regularnie chodzą bracia. Jakoś wątpiła, aby napastnik był najlepszym przyjacielem ze szkoły mugolaków, z dużym prawdopodobieństwem więc albo niczego nie wiedzieli, albo zostali zastraszeni. Zwrócenie się do Selwyna było najlepszym pomysłem, na jaki wpadła w ciągu ostatniego miesiąca. – Być może najrozsądniejsze będzie rozejrzenie się, a jeżeli nie zaobserwujemy niczego podejrzanego, po prostu możemy iść wprost, przedstawić się jako przyjaciele Raphaeli i zaoferować im pieniądze na kursy i zakwaterowanie w zamian za informacje.
Spełnienie marzeń, realizacja zawodowa, przy okazji ucieczka z kraju, w którym już nie tylko polowano na takich, jak oni, ale także z nieba spadał ogień, ścigający tych o „niewłaściwej krwi”. Fałszywe twarze i umiejętności aktorskie Selwyna powinny ułatwić zachowanie anonimowości, a tajemnicze zniknięcie panny Avery utrudniało weryfikację historii o przyjaciołach.
Plan obejmował więc chwilowo obserwowanie, sprawdzenie aur, jeśli zobaczą ich z kimś, to i nici, a potem zaczepienie nieszczęsnych braci, wciągniętych w tę wojnę przy okazji koncertu, z pewną ofertą.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#5
15.09.2025, 16:07  ✶  
Domostwa w tej okolicy były nadszarpnięte przez płomień. Spalone poddasza i strychy, nadgryzione najwyższe piętra. Wieść gminna niosła, że byłoby o wiele gorzej, ale w porę zaingerowała grupa czarodziei, cywili, którzy nie pozostali nawet by zebrać podziękowania.

Brenna i Jonathan zasadzali już swoje sidła, gdy z kamieniczki wyszedł jeden z braci. Panna Longbottom, wprawna detektyw, rozpoznała go jeszcze z czasu przesłuchań zaraz po przerwanym Śnie Nocy Letniej, gdy obsługujące imprezę rodzeństwo chodziło już bez masek. Podobnie Jonathan dostrzegł podobieństwo do Harolda, choć młodzieniec był zdecydowanie przystojniejszy. A może mniej doświadczony przez życie. Obecnie zaś pomagał wyjść zanoszącej się kaszlem starowince. Cierpliwie, krok po kroku.

Cormac czy Cillian? Magiarchitekt czy cukiernik? Ciężko było stwierdzić, dzielił ich tylko rok, a obaj odziedziczyli urodę po ojcu.

– Och moja duszko złota, tak cieszę się, że wróciłeś pomóc starej Lete – babowinka uśmiechała się ciepło, gdy dotarli na sam dół, a potem znowu się rozkaszlała. – Pamiętaj zdobyć jagnięcinkę dla starego Billa. Biedak tak wiele przeszedł, że żadne inne miąsko nie przechodzi mu przez gardło. A ja wszystko u lekarza zapisze wszyściusieńko! – skrzeczała mu do ucha, ale bardzo głośno, najwidoczniej niedosłysząc, i nie zdając sobie sprawy z tego, że w sumie te pochwały słyszy pół ulicy. Nikt jednak się nie obracał, ludzie zbyt byli zajęci swoimi sprawami, nadgryzionymi przez ogień i strach życiami.

Chłopak uśmiechnął się usłużnie i pokiwał głową, poklepując troskliwie jej sękatą rękę.
– Jak mogłem nie wrócić? Jeszcze się nie zaaklimatyzowałem w Paryżu, ale właściciel jak usłyszał co się stało to od razu mnie puścił. Mówił, że poczeka, to na pewno tak myślał. A ja kupię jagnięcinkę. Bill będzie zadowolony nie martw się nianiu. – pocieszał ją, czekając aż kobiecina go puści i sobie pójdzie. Jego aura była przyjemnie pulsująca zaradną zielenią ale i kłębiącą się pomarańczą ekscytacją, bardzo odmienną od nastrojów otoczenia. Chłopak nie epatował tym jednak aż tak, gdy narzucał na głowę czapkę i ruszył powoli w stronę majaczącego na najbliższym rogu rzeźnika, kiedy kobiecina podreptała w przeciwnym do niego kierunku.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#6
18.09.2025, 22:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.09.2025, 10:54 przez Dearg Dur.)  
– Zastanawiam się, czy płacenie za odpowiedź będzie aż tak będzie to potrzebne – mruknął Jonathan przyglądając się nadszarpniętym przez pożar domom. – Boję się, że sowicie płacący przyjaciele Raphaeli mogą być zdecydowanie bardziej podejrzani, niż po prostu przyjaciele Raphaeli, chociaż kto wie co się wydarzy?

Możliwe też, że jeśli wystarczająco mocno bali się losu swojego krewniaka, Jonathan i Brenna mogli im po prosto zaoferować uczestnictwo w jakimś kursie Jak nigdy się nie rozwieść. To też powinno załatwić sprawę.

Wreszcie ktoś wyszedł z budynku, a nawet dwa ktosie, lub też trzy jeśli liczyło się  skrzekliwy głos staruszki. Jonathan lekko uniósł brwi, zupełnie niespodziewając się tego, że zobaczy tutaj jednego z braci wraz z kimś kto chyba był kiedyś jego nianią.  Aura mężczyzny nie krzyczała natomiast wprost  że był on okrutnym czarnoksiężnikiem z ligi Mrocznych Kelnerów Porywaczy, więc był to jakiś pozytyw.
– Hm... – mruknął przyglądając się jego aurze. Czym się aż tak ekscytował, bo chyba nie kupnem jagnięciny.– Ewidetnie czymś się ekscytuje – szepnął do Brenny. ‐ Idziemy za nim, czy któreś z nas chce wypytać tę staruszkę, lub poczekać na drugiego z nich?

Starsze panie przecież go uwielbiały. Mógł bez problemu przywitać się z nią i zaoferować jakąś pomoc, nawet jeśli nie miał swojej zwykłej twarzy.

Zanim jednak podjęli decyzję, Jonathan, trochę odruchowo, zerknął na łączące staruszkę i młodego czarodzieja nici, tak by zobaczyć czy mężczyzna był dla niej miły bo musiał, czy jednak było to całkowicie szczere.

Rzut na nici Percepcja (III)

Rzut Z 1d100 - 62
Sukces!


Nić łącząca młodego mężczyznę ze staruszką była szczera, podszyta wzajemną troską, choć ze strony młodzieńca tej troski było o wiele, wiele więcej. Troski i poczucia winy. Ludzie Ci nie byli ze sobą spokrewnieni.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#7
19.09.2025, 10:31  ✶  
Zerknęła na Cilliana - albo Cormaca - przelotnie, potem odwracając się plecami, niby to obserwując wystawę pobliskiego sklepu, by on raczej się jej nie przyjrzał, choć słuchała rozmowy. Ot chciała mniej więcej ocenić jego wiek. Informacje o roku w Hogwarcie bywały kopalnią skarbów, a być może w gronie ich znajomych był ktoś, kto uczył się razem z nim.
Powinna się cieszyć, że wpadli na chłopaka.
Podwójnie, bo gdy ich uszu dobiegły słowa, które wypowiadał, jej wyraz twarzy na moment stwardniał, a spojrzenie nabrało nowej czujności. Najwyraźniej mogli nie spotkać braci - kelnerów.
Bo ci byli już w Paryżu? Czy tylko w jej uszach brzmiało to tak, jakby chłopak zaklimatyzowywał się w Paryżu, a przyjechał tutaj zobaczyć, czy jego krewnym nic się nie stało?
- "Zaklimatyzowuje się w Paryżu". Wspominałeś, że dopiero zbierają na kursy, prawda? - spytała, bardzo cicho, ale tonem dalekim od jej zwykłego, lekkiego głosu. - Czyżby przy okazji ostatniego koncertu zarobili tak wiele, by nagle pozwolić sobie na wyjazd?
Było jasne, co wyłapała z tej rozmowy, i co sugerowała, być może w swojej paranoi.
Może ktoś ich uprzedził.
Może otrzymali już jakieś pieniądze w zamian za zachowanie milczenia, kiedy będą rozmawiali z Brygadzistami.
I to narzucało zupełnie nowe podejście. Nie była jeszcze pewna jakie, ale na pewno odpadało większość z tego, o czym rozmawiali.
- Proponuję, żebyś ty za nią porozmawiał, możesz spytać, jak miewa się Bill czy coś, a ja kupię trochę cielęcinki. W razie czego zawołam Heather, żeby mogła go przejąć, gdybym nie mogła iść za nim - zaproponowała. Ukrycie pod fałszywymi twarzami ułatwiało im tego typu operacje. Zwłaszcza Jonathanowi, który pod swoją własną mógłby zostać zbyt łatwo zapamiętany. Nie wątpiła za to, że Selwyn ze swoją charyzmą i zdolnością do wcielania się w role będzie lepszym kandydatem do oczarowywania i wypytywania staruszek, tak jak ona była lepszym wyborem do pójścia za kimś.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#8
25.09.2025, 01:14  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.09.2025, 12:58 przez Jonathan Selwyn.)  
Jonathan skinął głowa.
– Dziwne, że Harold nic o tym nie wiedział. – A może wiedział, ale celowo milczał na ten temat? Byłoby to naprawdę fascynujące skoro Bumfuzzle nie był w stanie zachować dla siebie niektórych konfrontacji z własną żona, ale tutaj sprawa była zapewnie bardziej poważna. – Troszczy się o nią. Ale ma też wyrzuty sumienia. Dobrze. Porozmawiam z nią. Idź za nim. Spróbuję cię złapać w mięsnym, a jak nie to spotkamy się znowu gdzieś tutaj w okolicy.

Z tymi słowami energicznym krokiem ruszył w stronę staruszki, szczerze wierząc w to, że nawet ze zmieniona twarzą (a prawda była taka że każda przemiana twarzy sprawiała, że dostawał chwilowo brzydsze oblicze) jego uśmiech pozostał tak czarujący jak zwykle, a umiejętności aktorskie nigdy nie przestały być doskonale.
– O witam proszę pani. Miło panią widzieć. Mam wrażenie, że nie widziałem pani całe wieki, a przecież nie mieszkamy daleko od siebie. Proszę mi powiedzieć, jak się czuje Bill po tym wszystkim? I jak się pani czuje? Może jakoś pani w czymś pomóc? – gadał, próbując przekonać staruszkę, że znają się, a ona go nie pamięta, albo chociaż wprawić ją w zakłopotanie faktem, że nie wie kto z nią rozmawia.

Przewaga: występowanie

Rzut na charyzmę (III)
Rzut Z 1d100 - 13
Akcja nieudana
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#9
01.10.2025, 12:36  ✶  
Staruszka poprawiła okulary na swoim nosie i zmarszczyła się przeokrutnie przyglądając się nowej buzi Jonathana. Jego głos - jakkolwiek perfekcyjnie ułożony i niezachwiany w pewności odgrywanej roli z pewnością był zbyt doskonały, by został połączony z czymkolwiek znajomym. Ów pomarszczenie nie rozeszło się więc w równie pomarszczony ale uśmiech. O nie. Grymas pozostał, nieprzyjemny, nawet wrogi a starowinka zaczęła gderać:

– A kysz mi szarlatanie! Nie kupię nic od Ciebie ani dla siebie ani dla mojego Bill'ego! Tak to jest żerować na ludzkiej tragedii! Uciekaj mi stąd zanim brygadę zawezwę! – pogroziła mu piąstką i przyspieszyła kroku, przynajmniej w teorii, bo w sumie dreptała tak samo dalej, teraz jednak w akompaniamencie własnego utyskiwania na podłych akwizytorów wykorzystujących swój młodzieńczy urok osobisty by wciskać jej nieprzydatne sprzęty i wadliwe maści.

Tymczasem jeśli Brenna chciała podążyć za młodzieńcem, którego przez większość czasu miała okazję wcześniej oglądać zamaskowanego, tak jego zachowanie ni jak nie odbiegało od normy. Swoje w kolejce do ocalałego zakładu rzeźnickiego musiał odstać. Przybytek cieszył się nie lada popularnościa, gdy dwa mu najbliższe nie przetrwały Spalonej Nocy. Rosła właścicielka nadawała o tym cały czas, jak to Matka dobrze wybrała, bo u niej i tak był najlepszy towar. Zupełnie jakby jej monopol był boskim błogosławieństwiem, a nie zrządzeniem losu i sporą dozą szczęścia.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#10
03.10.2025, 17:10  ✶  
W mięsnym Brenna w tej swojej paranoi słuchała o „boskiej opiece” zadziwiająco uważnie – bo może był to przypadek, a może śmierciożercy mieli powód, aby oszczędzić to miejsce. Kupić miała zamiar byle co, co sprzedawczyni poda możliwie jak najszybciej, albo zrezygnowałaby z zakupów, gdyby między nimi stało więcej osób, a on wyszedł, bo nie chciała przypadkiem zgubić chłopaka. Jeśli szło o Brennę – plan tutaj nie zmienił się względem początkowego. Planowała krążyć w pobliżu niedawnego kelnera, a gdyby wrócił do kamienicy, w pobliżu jego domu, sprawdzić, z kim rozmawia, co robi, dokąd zagląda. Nie zniechęcał jej fakt, że zachowywał się normalnie, bo istniała całkiem spora szansa, że nie było w jego życiu niczego podejrzanego, a jeszcze większa, że jeśli nawet, to niczego nie zauważą. Obserwacje miały to do siebie, że zwykle były żmudne, czasochłonne i czasem nie przynosiły rezultatów. Gdy Jonathan, którego czar rozbił się o nienawiść staruszki do akwizytorów, ją dopędził (była pewna, że obwini za to fałszywą twarz, w końcu pod prawdziwą na pewno jego urok uderzyłby ze zdwojoną mocą) było to o tyle łatwiejsze, że jeśli na przykład chłopak miał wejść do dwóch sklepów, to najpierw mogła wejść za nim do środka ona, a potem Jonathan, by nie widział wciąż tej samej osoby.
Wzmianka o wyjeździe do Paryża jakoś potęgowała jej podejrzliwość.
Dopiero jeśli w ciągu kilku najbliższych godzin niczego by nie zaobserwowali albo nie zostali skonfrontowani… należało zmienić ubrania, twarze i zapukać bezpośrednio do drzwi.

Percepcja IV, zgodnie z instrukcją MG
Rzut PO 1d100 - 44
Sukces!


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (1589), Pan Losu (40), Jonathan Selwyn (936), Dearg Dur (768)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa