• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [wiosna, 3.03.1972] Jęcząca Marta || S. Cresswell & F. Slughorn

[wiosna, 3.03.1972] Jęcząca Marta || S. Cresswell & F. Slughorn
Paprotka
Pierwsze, co rzuca się w oczy to nierówna pionowa blizna po lewej stronie ust. Zniekształca nieco delikatny uśmiech, który zawsze pełga na jej wargach, chociaż ciemne oczy wcale wesoło nie świecą. Spogląda na świat nieco smutno, trochę nieobecnie, jakby myślami zawsze wędrowała gdzieś indziej. Mierzy nieco ponad 170 centymetrów, a kilka centymetrów dodaje jej bujna i zawsze rozwiana czupryna ciemnobrązowych włosów. Jedyny czas, kiedy ogarnia chaos na swojej głowie, to kiedy pracuje w św. Mungu. Równie nieodłącznym aspektem jej wyglądu jest charakterystyczna zielona szata uzdrowiciela. Poza godzinami pracy w szpitalu zwykle nosi szare wełniane spodnie, swetry w zieleniach lub brązach oraz marynarki, lub (swoją ulubioną) brązową mugolską pilotkę.

Fernah Slughorn
#1
15.11.2022, 01:48  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.11.2022, 02:01 przez Fernah Slughorn.)  
Marzec zaczął się tak, jak wczesna wiosna powinna. Białe połacie śniegu, które w mieście zmieniły się w szarą breję, w końcu zniknęły. O dziwo nie powstało z nich błoto, chociaż gdzieniegdzie nieostrożni klęli, gdy wpadli w jakąś kałużę. Za to wszystko, co tylko mogło, zaczęło się zielenić, jakby ciepłe promienie słońca w mgnieniu oka obudziły przyrodę z zimowego snu.

Fernah przystanęła nieopodal witryny sklepowej, z której to przed momentem wyszła. Promienie słońca mile połaskotały jej twarz, więc nie powstrzymując się, przymknęła oczy i odchyliła nieco głowę. Wiosna, wiosna, ach to ty!

Pewnie i delektowałaby się dłużej tą pogodą, ale na ziemię sprowadziła ją bardzo prosta rzecz. Mianowicie jej brzuch zaburczał tak głośno i żałośnie, że aż przechodzący obok czarodziej spojrzał na nią badawczo, czy nie zmienia się w jakiegoś stwora.

Nie miała zamiaru się tłumaczyć, że nocny dyżur wyssał z niej jakiekolwiek siły oraz apetyt. Z tym, że to drugie powróciło akurat, kiedy zaczerpnęła „świeżego” londyńskiego powietrza. Wsunęła dłonie do kieszeni, a nos schowała za brązowym szalikiem, bo jednak nadal było chłodno. Tak uzbrojona pomaszerowała w stronę Dziurawego Kotła, gdzie najczęściej spożywała posiłki, o ile jej organizm odpowiednio głośno i dobitnie się o nie upomniał.

Dziurawy Kocioł przywitał ją miłym ciepłem, bijącym od wielkiego kominka oraz na wpół wypełnioną salą. Skierowała swe kroki od razu do kontuaru, w trakcie rozbierają się z szalika i charakterystycznej kurki pilotki. Z lekkim, typowym dla siebie uśmiechem podeszła do lady i przywitała się z nurkującym za nią czarodziejem.

– Cześć Silas, jak się masz?

Po Fernie widać było, że miała za sobą naprawdę ciężką i na pewno nieprzespaną noc. Lekko opuchnięte i podkrążone oczy, trochę mętny wzrok i rozczochrane włosy, które w warkoczu trzymały się głównie na słowo honoru.



„Rękopisy nie płoną.”
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#2
06.12.2022, 08:18  ✶  
Pierwszym, co Fernah mogła zobaczyć, była pustka za dębową ladą. Obecność Silasa zdradzało tylko jego krzątanie się w poszukiwaniu czegoś, przy czym nie darował sobie ani sekundy narzekania pod nosem na pogodę, na sytuację jego ulubionej drużyny sportowej, na wymiar swojego etatu, na głód na świecie...

- Mam! Maaaam! - Zawył, podnosząc się do góry, a zaraz po tym przygrsmocił łbem o deskę, która znajdowała się do tej pory nad jego głową. - Jezu Chryste, ałaaaaa... - pisnął wręcz, łapiąc się za skroń, a potem spojrzał na pannę Slughorn. - Cześć Fernah, dobrze cię widzieć - przywitał się od razu, ze skwaszoną miną, ale oczywistym było, że powodem nie była obecność kobiety, a promieniujący ból. - Zaraz do ciebie przyjdę, tylko... - wysunął się zza lady, ruszając w stronę jednego ze stolików - pani Binggs, znalazłem pani ulubiony kubek. - Rozmawiał ze staruszką jeszcze chwilę, przelewając jej napój z normalnej szklanki do ceramicznego naczynia z bałwankiem. Najwyraźniej nie wszyscy poczuli jeszcze wiosnę. Kiedy odchodził, staruszka spojrzała na niego z wdzięcznością i zadowoleniem. On jednak był już całkowicie skupiony na Paprotce.

- Mam się wspaniale, może z wyjątkiem tego, że przygrzmociłem o ten blat tak, jak szukająca Harpii o pętlę. U ciebie wszystko dobrze? Co ci podać? Mamy na kuchni takie cieplutkie ciasto faszerowane warzywami, polecam do niego kubek herbaty i uśmiech barmana. - To powiedziawszy uniósł w górę jedną z brwi, uśmiechając się przy tym dziwacznie.
Paprotka
Pierwsze, co rzuca się w oczy to nierówna pionowa blizna po lewej stronie ust. Zniekształca nieco delikatny uśmiech, który zawsze pełga na jej wargach, chociaż ciemne oczy wcale wesoło nie świecą. Spogląda na świat nieco smutno, trochę nieobecnie, jakby myślami zawsze wędrowała gdzieś indziej. Mierzy nieco ponad 170 centymetrów, a kilka centymetrów dodaje jej bujna i zawsze rozwiana czupryna ciemnobrązowych włosów. Jedyny czas, kiedy ogarnia chaos na swojej głowie, to kiedy pracuje w św. Mungu. Równie nieodłącznym aspektem jej wyglądu jest charakterystyczna zielona szata uzdrowiciela. Poza godzinami pracy w szpitalu zwykle nosi szare wełniane spodnie, swetry w zieleniach lub brązach oraz marynarki, lub (swoją ulubioną) brązową mugolską pilotkę.

Fernah Slughorn
#3
17.12.2022, 22:55  ✶  
Aż się wzdrygnęła, kiedy Silas przywalił głową o ladę. Szklanki, kieliszki, kubki i wszystko to, co stało na niej lub za nią zabrzęczało ostrzegawczo, jakby zaraz miało spaść na barmana. Fernah chciała spytać, czy wszystko w porządku, ale ten był już w połowie drogi do pani Binggs.

— Miałeś w tym więcej wdzięku niż szukająca. — zażartowała i wzruszyła ramionami. — Wiesz, że wezmę wszystko, co zaproponujesz. I u mnie dobrze, multum pracy, dopiero co skończyłam dyżur i znając moje szczęście, zaraz wsadzą mnie na kolejny. Mam wrażenie, że z dnia na dzień przybywa osób, które eksperymentują z zaklęciami.

W lekkie zakłopotanie wprawił ją ów uśmiech, który nieporadnie odwdzięczyła i zaraz uciekła spojrzeniem na bok. Nadal nie przyzwyczaiła się do tego, jak blizna zniekształcała jej twarz i przez to czuła się mało pewnie w różnych mimicznych fikołkach, które stosowali inni.

— Skoro o Harpiach mowa, to zakładam, że o wczorajszym meczu wiesz już wszystko. Kto miał najlepsze zagranie? I jeszcze ważniejsze pytanie, komu kibicowałeś?

Przy którejś ich rozmowie wyszło, że podzielają wspólne zainteresowanie quidditchem. Może Fernah nie obserwowała każdego meczu, ale lubiła być na bieżąco z tym, co działo się w podniebnych rozgrywkach. Niestety skutecznie utrudniała to praca w Mungu, bo rzadko kiedy miała czas i siłę, żeby usiąść z gazetą i zajrzeć do kolumny poświęconej aktualnym rozgrywką. Całe szczęście był barman z Kotła, który dawał jej znać o nowinkach ze świata quidditcha.



„Rękopisy nie płoną.”
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#4
21.12.2022, 15:34  ✶  
Uśmiechnięty barman uniósł w górę brwi i zaśmiał się.
- Dzięki, złotko. Ty to potrafisz machnąć komplementem.
Miał już parę lat na karku, ale nikt mu jeszcze nigdy nie powiedział, że posiadał w sobie jakiekolwiek ilości wdzięku, a usłyszenia czegoś takiego po przygrzmoceniu łbem o ladę nie spodziewał się zupełnie.
- Ha, może powinni dodać jakieś premie za polecanie produktów przy ladzie.
Silas nie miał zielonego pojęcia, że kiedyś owszem - coś takiego będzie standardem, ale nie będzie to standardem przyjemnym dla pracowników. Dobrze, że tylko taką myśl rzucił, a nie, że to postanowił wprowadzić w życie, bo by pewnie na nazwisko Cresswell pluto już na wieki wieków. Wolał budować ze sobą skojarzenia pozytywne, na przykład serwując im nie do końca wyśmienite, ale na pewno zjadliwe potrawy w Dziurawym Kotle.
- Ooo, a może po prostu mają pecha? Jestem żywym dowodem tego, że ta cała magia potrafi być naprawdę psotliwa...
A później powiedział, że zaraz wraca, by sekundę później zniknąć na zapleczu. Przyniósł jej zamówienie gdziekolwiek usiadła. Miał coraz większą wprawę w noszeniu tacy - nie chwiał się z nią już, chociaż całość podtrzymywał zaledwie jedną ręką.
- Smacznego, Fern.
Nieco ubogi wygląd dania nie zachęcał, ale pierwsze wrażenie naprawiała naprawdę solidna porcja.
- Co do Quidditcha, hoho, rozmawiasz z kimś, dla kogo najlepszym zagraniem tego meczu było uderzenie w pętlę z prędkością pędzącej lokomotywy. A tak na serio, to trzymałem kciuki za Harpie, ale nie z przyczyn czysto sportowych... Ich ścigająca często tu bywa i opowiada mi różne historie, na przykład o Hogwarcie. Lubię ich słuchać, bo sam chodziłem do zwykłej szkoły w Little Whinging.

@Fernah Slughorn
Paprotka
Pierwsze, co rzuca się w oczy to nierówna pionowa blizna po lewej stronie ust. Zniekształca nieco delikatny uśmiech, który zawsze pełga na jej wargach, chociaż ciemne oczy wcale wesoło nie świecą. Spogląda na świat nieco smutno, trochę nieobecnie, jakby myślami zawsze wędrowała gdzieś indziej. Mierzy nieco ponad 170 centymetrów, a kilka centymetrów dodaje jej bujna i zawsze rozwiana czupryna ciemnobrązowych włosów. Jedyny czas, kiedy ogarnia chaos na swojej głowie, to kiedy pracuje w św. Mungu. Równie nieodłącznym aspektem jej wyglądu jest charakterystyczna zielona szata uzdrowiciela. Poza godzinami pracy w szpitalu zwykle nosi szare wełniane spodnie, swetry w zieleniach lub brązach oraz marynarki, lub (swoją ulubioną) brązową mugolską pilotkę.

Fernah Slughorn
#5
21.12.2022, 16:25  ✶  

Wzruszyła ramionami, bo myśl, że za polecenia wcale nie takich złych dań, Creswell i inni pracownicy barów, pubów i restauracji mogli dostawać dodatkowe pieniądze, było dla Ferny raczej pozytywna. Nie mogła wiedzieć, że za kilka(naście?dziesiąt?) lat zostanie to wykorzystane w raczej mało pozytywny sposób dla pracowników.

— Pech? Silas, gdybyś widział, jak niektórzy są dumni z tego, że wjeżdżają na oddział, w połowie przemieni w garnek albo komodę. Albo z dziobem tego takiego ptaka z dżungli, albo z króliczymi uszami!

Fernah aż się zapowietrzyła, bo wymieniła tylko kilka z przypadków, które widziała w przeciągu ostatnich kilku dni. I w sumie  nie odwoływała się do wypadków o wiele tragiczniejszych, kiedy czarodzieje próbowali nakładać mniej lub bardziej paskudne klątwy na różne przedmioty lub padali ofiarami takich.

Podziękowała Silasowi za przyniesione jedzenie i nie tracąc czasu, wbiła widelec w ciasto z warzywami. Dopiero czując smak kruszonki i warzyw dotarło do niej, jak bardzo jest głodna.

— Nadal wiesz o wiele więcej niż ja. — powiedziała między kęsami. — Szukająca z Harpii? W sumie nic dziwnego Dziurawy Kocioł to miejsce, które zna chyba każdy czarodziej na wyspie. Pewnie już poprosiłeś ją o autograf, a jak nie, to polecam. Niektórzy kolekcjonują podpisy jak karty z czekoladowych żab. Czekaj, to nie chodziłeś do Hogwartu?

Zamarła z widelcem uniesionym w połowie drogi do ust i spojrzała zdziwiona na Silasa. Nie mieli okazji, by wcześniej rozmawiać o edukacji, czasach szkolnych czy w ogóle dzieciństwie. Raczej trzymali się tematów luźniejszych, dotyczących aktualnej pracy, jakichś tam plotek, quidditcha i tym podobnych.



„Rękopisy nie płoną.”
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Bard Beedle (504), Fernah Slughorn (771)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa